Skocz do zawartości

Bez traumy nie wyjdziesz z traumy


MrSadGuy

Rekomendowane odpowiedzi

Wszystko zaczyna się od dzieciństwa

 

Niestety całe nasze życie w jakiś bardziej lub mniejszy sposób zostało zdefiniowane przez dzieciństwo. Jako jedni z niewielu ssaków rodzimy się mocno niedostosowani do otoczenia i potrzebujemy bardzo długiego okresu by uzyskać samodzielność. Jest to spowodowane częściowo wielkością naszej głowy i tym, że kobiety nie mogą mieć jeszcze szerszych ud ponieważ to by im uniemożliwiło chodzenie. Dlatego niemowlak jest w gruncie rzeczy niedorozwiniętym człowiekiem, z małą głową i mózgiem który jest niewystarczający do szybkiego osiągnięcia samowystarczalności. Wiedzę o świecie pozyskujemy z zewnątrz, ale oczywiście operujemy również na instynktach wykształconych w dobie ewolucji. Programowanie ewolucyjne jest jednak u nas nie tak silne jak u innych zwierząt.

 

Każde dziecko jest egocentryczne. Myśli, że jest przyczyną zdarzeń. Dlatego jeśli dziecko płacze a matka go ignoruje to gadzi mózg dziecka interpretuje tę sytuację jako jego winę. Egzystencjalnym strachem każdego dziecka jest porzucenie ponieważ dziecko które zostało odrzucone przez rodzinę czy klan który się nim zajmowało najczęściej umierało. Każde dziecko doświadcza odrzucenia więc wykształca własne mechanizmy radzenia sobie z nim. U nice guyów jest to oczywiście posłuszeństwo wobec matki i zarządzanie jej nastrojem. "Jeśli będę idealnym synkiem i mamusia będzie szczęśliwa to mnie nie zostawi". Sposób bycia, spojrzenie na życie, uogólniając "charakter" wykształcamy w wczesnym dzieciństwie a później już podążamy wyznaczoną ścieżką. Zachowanie wobec mamusi przenosimy na kobiety, a świat interpretujemy przez mechanizmy które wykształciliśmy w wczesnym dzieciństwie.

 

Dlaczego psychoterapie i samorozwój nie pomagają

 

Posiadamy świadomość oraz podświadomość. Rolą świadomości jest przyswajanie nowych informacji, ich obrabianie, a następnie wrzucanie do pamięci, jest to myślenie wolne ponieważ z swojej natury wymaga bardziej dużej energii. Mamy również podświadomość, to myślenie szybkie, energetycznie niewymagające i opierające się na wzorcach zakodowanych w naszej głowie, tu też podejmowane są wszystkie, a raczej większość decyzji. Dlaczego podoba ci się taka a nie inna dziewczyna, dlaczego lubisz taki kolor a nie inny, tu też znajduje się zbór wzorców decyzyjnych, które nazywamy charakterem. 
Człowiek uczy się nowych rzeczy (świadomość), zapisuje do pamięci i tworzy z tego nawyk (podświadomość). Dlatego jazda samochodem jest na początku taka trudna, a później możesz prowadzić i gadać, samochód staje się przedłużeniem twojego ciała. Tak wszystko u nas działa. I to ma swoje zalety ale też wady. W podświadomości znajduje się również programowanie ewolucyjne które również odgrywa dużą rolę.

 

Dobra a co jeśli twoje dzieciństwo przypadało w złotym okresie bogactwa a dalsze życie to okres biedy? Jak ewolucja dała sobie radę z taką sytuacją skoro operujemy na utartych ścieżkach myślowych powstałych w dzieciństwie? Jedno słowo. Trauma. Trauma wywołuje tak silne emocjonalne i hormonalne trzęsienie ziemii w mózgu, że możliwe następuje przeprogramowanie podświadomości. Typowe traumy w dawnych czasach to śmierć bliskich, głód, zaraza. Trauma może przybierać również inne formy.

 

Wracając do głównej tezy dlaczego psychoterapie i samorozwój nie pomagają. Nie pomagają ponieważ operują na świadomości, gdzie wszystkie decyzje są podejmowane w podświadomości. Pacjent przez 45 minut nawija jakieś bzdury psycholog, może robi jakieś ćwiczenia nawet ale i tak ma w głowie stary "framework" decyzyjny, który niestety nie da się ulepszyć, trzeba go całkowicie wyrzucić. Więc prędzej czy później wraca to swoich starych nawyków, ponieważ "poprawa" jednego negatywnego nawyku nic nie daje bo reszta złych nawyków ciągnie cię w dół. To samo z czytaniem książek, chodzeniem na kursy.

Trauma jako jedyne skuteczne narzędzie zmiany


Czyli zmiana jest niemożliwa? Tradycyjnymi metodami tak. Ale jest sposób tylko nieprzyjemny. Czytając biografie ludzi sławnych oraz słuchając opowieści ludzi można zauważyć jeden wspólny czynnik zmiany. Jest to trauma. Typek zbankrutował, stał się bezdomny praktycznie, zmienił swój sposób myślenia i stał się multimiliardem. Mąż został wyzerowany, żona go zniszczyła już wieszał sznur ale stwierdził, że się nie podda. Wiecie o co mi chodzi. Dopiero silne emocjonalne przeżycia związane z traumatycznymi sytuacjami pozwalają nam się przeprogramować. Przegromowanie może być zarówno pozytywne jak i negatywne, ale nierzadkie jest zjawisko zmiany charakteru po dużej traumie, jak na przykład bycie w obozie koncentracyjnym.

Jak wyjść z przegrywu

 

Wywołuj traumy. Stawiaj siebie w sytuacjach bez wyjścia. Ryzykuj. Rób rzeczy które przez błędną decyzje mogą ci zrujnować życie. Upadaj na dno. Nie pozwól byś był "znośnie nieszczęśliwy", wtedy będziesz przegrywem przez większość swojego życia.

Edytowane przez MrSadGuy
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, MrSadGuy napisał:

Jak wyjść z przegrywu

 

Wywołuj traumy. Stawiaj siebie w sytuacjach bez wyjścia. Ryzykuj. Rób rzeczy które przez błędną decyzje mogą ci zrujnować życie. Upadaj na dno. Nie pozwól byś był "znośnie nieszczęśliwy", wtedy będziesz przegrywem przez większość swojego życia.

 

Naprawdę sądzisz, że ktoś z mega lękami, dopuści do traumy żeby się zmienić?

 

Gdyby to było takie łatwe wszystko... to by nie było tak kurewsko trudne.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Marek Kotoński napisał:

Naprawdę sądzisz, że ktoś z mega lękami, dopuści do traumy żeby się zmienić?

 

Ja tak zrobiłem, miałem fobie społeczną i bałem się wychodzic z domu, chciałem się zabić (pigułki) ale nie mogłem więc stwierdziłem, że muszę wyjść z tego gówna. Co jest gorszego od śmierci? Nic. Ale tylko samobójca rozumie wartość tego stwierdzenia, normalni ludzie tylko o tym pierdolą, ale nie rozumieją.

 

Później wiedziałem, że muszę zmienić otoczenie więc pierwszy raz wyjechałem do obcego miasta bez większej kasy ale w wyniku swojej głupoty zbankrutowałem. Udało się za drugim, efektem tego było schudnięcie 15kg w wyniku stresu. Nie mogłem jeść.

 

14 minut temu, Marek Kotoński napisał:

Gdyby to było takie łatwe wszystko... to by nie było tak kurewsko trudne.

Jest kurewsko trudne w tym rzecz, dlatego zmiana, prawdziwa zmiana wymaga desperacji, gdzie nic już nie masz. Bez tej desperacji stosujesz półśrodki i nic nie zmieniasz. Koszt tego? To oczywiście zdrowie. Drastyczna zmiana mocno obciąża organizm. Ale jeśli przejmujesz się swoim zdrowiem to znaczy, że nie jesteś na dnie i że żyjesz wygodnie w byciu nieszczęśliwym. Widziałem to u wielu ludzi, w tym u mojej byłej która x lat leczyła się u psychoterapeutów :)

Edytowane przez MrSadGuy
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Marek Kotoński napisał:

Naprawdę sądzisz, że ktoś z mega lękami, dopuści do traumy żeby się zmienić?

Tu pomaga życie, weryfikując te lęki rzucaniem kłody pod nogi, pozwalając się z nimi zmierzyć.

 

Np. boisz się że stracisz myszkę. Tracisz ją i widzisz że dalej żyjesz, nic się nie stało a nawet lepiej, bo przychodzi lekkość pozbycia się lęku.

Zarywasz noce bojąc się bankructwa, lecisz na oparach ciągnąć słaby interes. Bankrutujesz, nagle okazuje się że od tego się nie umiera, zobowiązania da się spłacić a wolna głowa pozwala na dobry start od nowa. 

 

Jeśli ktoś nie chce samemu się zabrać za swoje 'usterki', życie mu prędzej czy pozniej pomoże.

 

Edytowane przez Yolo
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, MrSadGuy napisał:

Wracając do głównej tezy dlaczego psychoterapie i samorozwój nie pomagają. Nie pomagają ponieważ operują na świadomości, gdzie wszystkie decyzje są podejmowane w podświadomości. Pacjent przez 45 minut nawija jakieś bzdury psycholog, może robi jakieś ćwiczenia nawet ale i tak ma w głowie stary "framework" decyzyjny, który niestety nie da się ulepszyć, trzeba go całkowicie wyrzucić. Więc prędzej czy później wraca to swoich starych nawyków, ponieważ "poprawa" jednego negatywnego nawyku nic nie daje bo reszta złych nawyków ciągnie cię w dół. To samo z czytaniem książek, chodzeniem na kursy.

 

Czy masz jakieś doświadczenia z psychoterapią? Bo ja mam, 10 lat z przerwami, dwie terapie grupowe i 3 indywidualne. I z całą pewnością twierdzę, że terapia pomaga, ale to Ty jesteś tutaj panem sterem, i okrętem. Jak nie będziesz pracować to nic nie osiągniesz.
Psychoterapeuta jest po to aby mógł zweryfikować czy to co mówisz idzie w parze z Twoją mową ciała bo często jest tak, że pacjenci jedno mówią ale krzywią się przy tym albo zaczyna im skakać noga, krzyżują ręce. Sprawny terapeuta to wychwyci i będzie drążył co pozwoli na przepracowanie traum. Wtedy wychodzą kolejne i kolejne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, EMKEJ napisał:

Czy masz jakieś doświadczenia z psychoterapią?

Tak, mam. Dwie psychoterapię za sobą, jedna dłuższa, druga krótsza.

 

Moja była która chodziła 8 lat do psychoterapeutów różnych też zachwala, ale jej życie to był bałagan, a im bardziej ją poznawałem tym byłem bardziej przerażonym jak zwichrowana jest. Też mi gadała, jak to jej pomogło i teraz jest lepiej. A każdy jej związek w tym mój z nią był dysfunkcyjny i ona na to leciała niestety. Ostatnio mi tylko powiedziała, że teraz zajmie się swoją karierą czyli unikaniem problemów. Miała trudne dzieciństwo, życie etc. Trochę schemat. Gadała mi, że to przepracowała. Gówno.

 

Osobiście ludzie często zachwalają psychoterapie a nie znam ani jednego przypadku wyleczenia. To jest po prostu racjonalizowanie swojego straconego czasu, coś jak gadanie, że pójście na politologię było dobrym pomysłem bo mnie rozwinęło mimo, że teraz pracuje na stacji benzynowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też znam sporo przypadków gdzie ktoś po terapii wrócił do starego życia, albo po jakimś czasie na terapię. Jak byłem w Międzyrzeczu na półrocznym "turnusie" to weterani byli tam po 4-5x na przełomie kilku lat. 
Dlatego terapia moim zdaniem nie jest dla każdego, dla mnie w życiu BYŁ to priorytet na pewnym etapie życia, miałem gorszych i lepszych terapeutów, moja chęć chodzenia to kobiety też mówiła w tamtym czasie wiele o moim nastawieniu. 
Mógłbym streścić swoją terapię na:
a) odblokowanie siebie tj. dojście do etapu ,że zaczynam COŚ czuć

b) przepracowanie relacji z matką "żeńska energia"
c) przepracowanie relacji z ojcem i odzyskanie dostępu do męskiej, niesamowicie ożywczej energii.

 

Po etapie c) zmiana życia była ogromna, to nie do opisania, jakby pierwszy raz w życiu zacząć czuć moc.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam tylko, że psychoteraupeuci bywają wybitnie głupi i nieodpowiedzialni, przykład z życia. Moja była jest całkowicie zmanipulowana przez gościa. Co jej poradziła psycholog? Że ma się skonfrontować. A jak to się skończyło? Zgadnijcie? Oczywiście ją przekabacił na swoją stronę, jeszcze bardziej wykorzystał. Później ona była ze mną, ale jak się rozstaliśmy to on do niej napisał i jej zmiękła faja (jego kochała, mnie nie). I mnie się poradziła co robić. Ja jej powiedziałem, że ma nie odpowiadać i w ogóle powinna zmienić numer. Typ był dobrym manipulatorem i ultra toksyczną osobą, ale ona leci na takich gości i mimo "leczenia" nic się nie zmieniło bo jej schematy z dzieciństwa (ojciec manipulator) świetnie się dalej miały :) I moim zdaniem to jest nieuleczalny case, jak większość przypadków.

14 minut temu, EMKEJ napisał:

miałem gorszych i lepszych terapeutów, moja chęć chodzenia to kobiety też mówiła w tamtym czasie wiele o moim nastawieniu. 

Ja bym w życiu już nigdy więcej do kobiety nie poszedł. Z resztą psychoteraupeci sami są często zaburzonymi osobami, to jest taki już trochę mem ale bardzo prawdziwy. Psychoterapeuta widzi cię tylko raz na tydzień/na dwa tygodnie. W kontrolowanych warunkach przez 45 min. Nie widzi twojej relacji z bliskimi, nie widzi ciebie na codzień. Generalnie to twoje lustro które jest zniekształcane jego/jej subiektywnym spojrzeniem na ciebie. 

 

Już bardziej wierzę w jakieś terapie grupe gdzie masz podobnych ludzi i wymieniacie się doświadczeniami a psycholog jest tylko moderatorem. 

 

Edytowane przez MrSadGuy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@trop To, że nie strzelili samobója gdzieś po drodze, nie znaczy, że nie żyli z jakąś właśnie traumą z tyłu głowy.  Mogło to mieć znaczny wpływ na jakość ich życia. Kiedyś było społeczne przekonanie, że jak ktoś szedł do "specjalisty", to coś z nim mocno nie tak. I tak woleli sobie żyć, nie przyznając przed innymi, ani sami przed sobą, ze coś ich dręczy. 

Edytowane przez prod1gybmx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, prod1gybmx napisał:

@trop To, że nie strzelili samobója gdzieś po drodze, nie znaczy, że nie żyli z jakąś właśnie traumą z tyłu głowy co mogło mieć znaczny wpływ na jakość ich życia. Kiedyś było społeczne przekonanie, że jak ktoś szedł do "specjalisty", to coś z nim mocno nie tak. I tak woleli sobie żyć, nie przyznając przed innymi, ani sami przed sobą, ze coś ich dręczy. 

Różnica była taka, że teraz ludzie są oderwani od rzeczywistości. Całkowicie odklejeni. Myślą, że jak pójdą do psychiatry to da im magiczną pigułkę i będzie lepiej, i tak jest, ale efekty uboczne są tego straszne. Pójdziesz do specjalisty i on cię "uleczy". Gówno. Po pierwsze psychologia nie jest nauką defacto, masz różne szkoły, często ze sobą sprzeczne, które leczą ludzi jak chcą, nikt nie ma nawet narzędzi by weryfikować skuteczność terapii. Wszystko jest mocno subiektywne, czyli nienaukowe.

 

Kiedyś ludzie bardziej akceptowali rzeczywistość. Niemowlę umarło? Takie życie. Zakopali w jakimś nieoznaczonym miejscu i tyle. Robili kolejne. Teraz masz pary które po śmierci się załamują i nie mogą pozbierać. Biorą leki, chodzą do psychologów i gówno. To samo terapie małżeńskie. Małżeństwo się skończyło trzeba się rozstać a nie ciągniesz to gówno latami. Ale to temat na inną dyskusje. Ale w skrócie lęk przed konfrontowaniem się z trudnymi emocjami i rozwadnianie je w czasie

Edytowane przez MrSadGuy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, MrSadGuy napisał:

Różnica była taka, że teraz ludzie są oderwani od rzeczywistości. Całkowicie odklejeni. Myślą, że jak pójdą do psychiatry to da im magiczną pigułkę i będzie lepiej, i tak jest, ale efekty uboczne są tego straszne

Nie mając żadnej wiedzy z zakresu psychologii, poszedłbym tam tylko po to, żeby dowiedzieć się co jest przyczyną złego samopoczucia. Poznać ten ciąg przyczynowo skutkowy. Prawdopodobnie wspomniałby jak bardzo na odbieranie rzeczywistości miało moje dzieciństwo i doświadczenia, tak jak Ty wspomniałeś w pierwszym poście. 

Jeśli ktoś myśli, że pójdzie na kilka sesji, dostanie jakieś prochy i wszystko będzie cacy, to jak wcześniej wspomniałeś jest oderwany od rzeczywistości/odklejony.

 

Wychodzę z założenia, że nie ma tego złego, czego nie ogarnie wiedza. 

 

Taka wiedza i wytłumaczenie przez psychologa z czego wynika aktualne samopoczucie i stan rzeczy, może spowodować pewnego rodzaju traumę. Ta wiedza będzie kopniakiem, a nie jakby się mogło wydawać błogosławieństwem, kopniakiem przez który przez jakiś czas poczujemy się jeszcze gorzej, ale finalnie poradzimy sobie z problemami, bo mamy w końcu jakiś punkt zaczepienia. Podkreślam, że to my mamy być zdeterminowani do tego, żeby sobie pomóc, psycholog jedynie podpowiada i w jakiś sposób kieruje.

 

Warunkiem powodzenia jest absolutna szczerość, zaznaczenie, że ma się z nami nie certolić i nie bawić w jakieś eufemizmy, no i przede wszystkim fachowość ów "specjalisty". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MrSadGuy napisał:

Wywołuj traumy. Stawiaj siebie w sytuacjach bez wyjścia.

To brzmi masochistycznie, raz. Dwa ludzie boją się ciężkich przeżyć, dlatego są one nazwane teaumą.

 

Co innego znaleźć się w środku burzy emocjonalnej, niejako przez przypadek. Wtedy sytuacja sama wywiera nacisk by znaleźć rozwiązanie z trudnej sytuacji. 

Mnie dwa razy życie postawiło w traumatycznych sytuacjach i mam na myśli przypadki super ciężkie. Oprócz utraty zdrowia, które nieodmienne idzie za załamaniem emocjonalnym, sytuacje te mega mnie wzmocniły psychicznie. 

Coś jest jednak w powiedzeniu, co cię nie zabije to cię wzmocni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MrSadGuy napisał:

Trauma jako jedyne skuteczne narzędzie zmiany

 

Zgoda ale bez słowa jedyne 

 

 

3 godziny temu, MrSadGuy napisał:

Wywołuj traumy. Stawiaj siebie w sytuacjach bez wyjścia. Ryzykuj. Rób rzeczy które przez błędną decyzje mogą ci zrujnować życie. Upadaj na dno. Nie pozwól byś był "znośnie nieszczęśliwy", wtedy będziesz przegrywem przez większość swojego życia.

Wywoływanie traum to kuszenie losu.

A propos terapii miałem okazje być raz na interview z dość ciekawym psychologiem z mojego regionu, który ocenił iż nie potrzebuje jej jeszcze i zapisał serotoninę która faktycznie pomogła. 
Rozmawialiśmy min o borderline  i jego pacjentkach które dość szybko się zakochiwały bo poznawał ich ciemną stronę, mówił że unika takich pacjentek jak ognia, także wierzę iż twoja połówka mogła być zafascynowana psychologiem. Ja osobiście też podświadomie czułem iż gość jest interesowny i prowadzi rozmowę tak bym mu zaufał. 

Nie znamy twojego przypadku aby doradzać ale wywoływanie traum brzmi słabo. 

Pozdrawiam  
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, spitfire napisał:

Wywoływanie traum to kuszenie losu.

To jest kuszenie losu, ale pytanie czy utoniesz czy popłyniesz. Jak popłyniesz to zbudujesz w sobie prawdziwe poczucie własnej wartości bo jak już kilka razy byłeś na dnie to masz przypuszczenie graniczące z pewnością, że dasz sobie radę w każdych warunkach. To jest też trochę taka archetypowa ścieżka bohatera.

 

Ludzie mają obecnie "fałszywe" poczucie własnej wartości, dlatego są niepewni boją się ryzykować i są generalnie słabi. W głębi duszy wierzą, że ich życie było łatwe i wystarczy jakaś większa przeciwność losu i się posypią niczym domek z kart. 

21 minut temu, spitfire napisał:

Rozmawialiśmy min o borderline  i jego pacjentkach które dość szybko się zakochiwały bo poznawał ich ciemną stronę, mówił że unika takich pacjentek jak ognia

Im jesteś bardziej zaburzony tym bardziej szukasz kogoś kto cię nie będzie oceniał, psycholog to doskonała rola do tej potrzeby dlatego mnie to osobiście nie dziwi. Oczywiście każdy człowiek osądza, ale psychologie są uczeni tak żeby sprawiać wrażenie, że nie oceniają, to bardzo przyciąga wykrzywione osoby które w głębi serca szukają rozgrzeszenia. Trochę jak spowiedź u księdza. Osoby z borderline robią naprawdę podłe rzeczy przy których puszczanie się to nic.

 

Znajoma z borderline mając chłopaka na delegacjach, zaprosiła gościa z Tindera do mieszkania chłopaka i przespali się na jego łóżku. Później mu o tym powiedziała, zrobiła to żeby wzbudzić w nim zazdrość bo uważa, że kocha swojego chłopaka... Każda normalna osoba słysząc takie rzeczy poczułaby obrzydzenie do tej kobiety, ale psychoterapeuci jeśli są profesjonalistami to nie będzie tego po nich widać.

Edytowane przez MrSadGuy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.