Skocz do zawartości

Czy okazujecie na zewnątrz, wśród ludzi, w swoim otoczeniu swoje podejście do relacji damsko-męskich (BraciaSamcy, MGTOW Red Pill)?


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem bezposredni z natury i wyj..ke na konwenanse .Czemu wiec mialbym ukrywac sie z akurat tymi przekonaniami ? Ktos ma problem , nie moja sprawa nie musze na sile zawierac przyjazni dobrze mi rowniez i w pojedynke .Jak ktos mnie zaprosi na slub koscielny to musi tez wziasc pod uwage fakt iz moge sie tam pojawic w podkoszulku Rotting Christ .Wybrance , zapytany czy jak duzo przytyje to wciaz bedziesz mnie kochac mowie  bejbi dla twojego dobra puszcze cie wolno do waleni , atlantyk mamy blisko.Widzialy galy co braly ,moze nastepnym razem sie 2x zastanowia z kim sie "kumplowac"  .?

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hahaha jak próbowałem swojemu najbliższemu gronu kumpli przemycić pewne idee to wyszedłem na mizogina...więc tyle w temacie xD

Ale chyba dotarło bo sami później co raz częściej zauważali krzywe akcje kobiet.

 

Śmieszne jest to że chcąc czy nie chcąc redpill rozlewa się co raz to bardziej. Co raz więcej mężczyzn jest świadomych i co raz szybciej wielu młodych chłopaków

bardzo szybko przekonuje się że kobiety lub samo zjawisko związku kobieta-mężczyzna w większości mają tyle wspólnego ze swoim nieskazitelnym, romantycznym wizerunkiem co kobieta lekkich obyczajów z dziewictwem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od pogawędek dotyczących wiedzy tajemnej mam przyjaciela, podobnie myślącego. Przed nikim innym się nie uzewnętrzniam, jednakże inteligentny osobnik dość szybko spostrzeże, że - niczym średniowieczny katar - odróżniam się postępowaniem od innych betaorbiterów, stulejarzy, spermiarzy i innych wszelkiego rodzaju degeneratów z fallusem napędzających ten hipergamiczny cyrk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiam na te tematy z koleżanką z pracy, bardzo ładna dziewczyna, tylko dobija do ściany, stąd na moje żarty rodem z "Szarpanki z Życiem", rzuca do mnie długopisami :) Ostatnio przyznaje mi rację,odkąd jej była koleżanka z pracy poszła na bok z dwa razy młodszym od niej gościem i szanowana nauczycielka z lokalnym biznesmenem. Żony mężom, matki dzieciom przy okazji panie zabrały dzieci i chcą przynajmniej połowę majątku, dla nas klasyk, ale dla niej to był szok, wcześniej twierdziła, że głupoty gadam. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że (p)okazuję. Nie każdemu i nie nachalnie, ale jak z kimś rozmawiam, to się rzadko powstrzymuję ze szczerością. 

 

Zabrzmiało jak wyznanie niedzielnego ekshibicjonisty, ale nie chodzi o nawracanie, ale dawanie świadectwa postawą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minutes ago, JAL said:

Zabrzmiało jak wyznanie niedzielnego ekshibicjonisty, ale nie chodzi o nawracanie, ale dawanie świadectwa postawą. 

Też tak myślę, wyrażanie poglądów może skłonić kogoś do refleksji albo zasugerować że jakieś jego obserwacje nie są bezpodstawne skoro inni też to widzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś ty, wzięli by mnie za idiotę ? ale bezcenne są momenty gdy nagle walniesz niebezpośrednio jakąś ripostą, czy jednym zdaniem zgasisz znajomą w towarzystwie i widzisz jak wszystkim kobietom wywala errora bo niby trochę po chamsku, ale nawet nie dyskutują tylko ich mina mówi "skąd on kurła wie co ja mam w głowie" ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś wyżej napisał, że najlepiej jego poglądy zna jego kobieta... U mnie jest tak samo. Sporo rozmawiam z żoną i ona podziela moje opinie na temat związków i relacji międzyludzkich.

Z innymi osobami nie inicjuję rozmów na ten temat, ale jeżeli ktoś mnie pyta to nie boję się wyrazić swojej opinii.

Często spotykam się z sytuacją, gdy na logiczne argumenty druga strona zaczyna odpowiadać emocjonalnie i jest to droga do zarzewia konfliktu. Najgorsze jest to, że osoby o dość wąskim światopoglądzie próbują narzucić mi swój tok rozumowania - jeżeli nie jesteś za opcją A to znaczy, że popierasz wariant B. To próba usilnego zaszufladkowania mnie jako sojusznika albo przeciwnika. Kto nie z nami ten przeciwko nam...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ludźmi z mojej grupy mogę porozmawiać o wszystkim. Nie mam misji uczenia wszystkich wokół, ale nie udaję też kogoś kim nie jestem. Jeśli ktoś nawet w żarcie zapyta kiedy ślub, rodzina to odpowiadam, że jeszcze na łeb nie upadłem i życie mi miłe, komu to potrzebne.

Nie ma co "kolegom" z pracy po ślubie, z dziećmi i kredytem gadać o betafrajerach/bankomatach, lekko dupka zaboli i już mamy wroga.

20 godzin temu, Patton napisał:

W pracy nie ma ziomków.

Są tylko znajome twarze ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wśród kolegów będących w związkach nie mówię nic, bo i tak nie zmienię ich podejścia i wiary w cudowność swojej myszki.

Chyba, że widzę, że ktoś przyjmie tą wiedzę, ale nawet raz jeden kolega przyznawał mi racje i sam rzucał przykładami z problemów w relacjach a za chwilę jedna taka go omotała i wpadł. Obserwuję teraz jak się lekko spantoflował.


Wśród koleżanek które są dziewczynami/żonami tych kolegów, mówię wszystko otwarcie, a one się tylko cichutko śmieją, lub na chwilę denerwują, a za chwilę i tak śmieją, i widzę tylko jak pod ich kopułkami się system przegrzewa - i jakoś nie przestały mnie za to lubić, a bywam ostry, ale mówię takie rzeczy odpowiednim kulturalnym tonem. Sprawdzam tak sobie te wszystkie relacje.

 

Niesamowite jest to, że gdy rozmowa schodzi na tematy związków i zarzucam coś redpillowego, to część męska dostaje zwarcia styków i nagle brakuje im pomysłu na kontynuacje rozmowy, a panny się śmieją i patrzą na mnie takim specyficznym przeszywającym wzrokiem.

 

Przykład:

- Jadę sobie furką z koleżankami, stoimy na światłach. Patrzę, po lewej stronie stoi super nowy Mercedes jakiś SUV, a w nim jakiś koleś.

I mówię do jednej z nich - zobacz jaka fajna furka, poderwij tego gościa, a potem połowa samochodu Twoja. Pewnie ma jeszcze jakąś fajna chatę. I cyk będziesz ustawiona. Oczywiście mówię to żartobliwym ironicznym zabarwieniem. Wszystkie laski w śmiech.

- A teraz wyobraźcie sobie jakbym tak powiedział do kolegów, że im laski mogą zabrać majątek :) 

 

Jak rozmawiam z kobietami to cały redpill się potwierdza.

W rodzinie mówię otwarcie i rodzina się ze mną zgadza.

Nawet moja matka mi o modliszkach wspominała.

 

Słowem końca:

Rozmawiam z koleżanką o tym jak laski wykorzystują chłopaków.

A ona na to: że jak się dają dymać to są dymani.

Kolejne potwierdzenie redpilla.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Mam zioma zajebistego i kumpelę, z którymi tematy obgaduję. Tylko nieco inaczej przedstawiam sprawę. Najczęściej dyskutuję na przykładach neutralnych, a nie własnych. Mówię, że słyszałem to i to, jak się do tego odniesiesz. Nikogo nie przekonuję, raczej pokazuję różne drogi, daję alternatywę wyboru. Lubię długo gadać i gadam o wszystkim, najczęściej bez specjalnego oceniania drogi życia.

 

Moja filozofia życia jest dobra tylko dla mnie i nie mam zamiaru nawoływać innych, żeby dołączyli. Jaki mam w tym w ogóle interes? Żadnego. No i jak rozmawiam z kimś nowym powiedzmy to zadaję sporo ukierunkowanych pytań, a jeżeli znajomość się rozwija to również pytań o relacje, głębsze myśli. Daję się wygadać i lubię dyskutować. Raczej nie mam takich problemów, że ktoś mnie zjebie momentalnie, że nie chce o tym gadać, czy coś. Każdy temat można rozgryźć, albo chociaż neutralnie porozmawiać, poznać opinię.

 

Od lat staram się nie wywyższać nad innych ludzi, tylko stoję równo z każdym. Szanuję i szacunku w takim samym wydaniu oczekuję. To moja rama do rozmowy z każdym człowiekiem dosłownie. Jak widzę nierównowagę to znikam, nie ma u mnie drugich szans, ani negocjacji. Albo jest dobrze cały czas, albo w ogóle.

 

Jeżeli kogoś zainspiruję to ok, ale nic na siłę. Red pill, black pill, mgtow to ściany, po których nie ma już nic praktycznie. Albo się z tym godzisz, albo wracasz do matrixa. Nie dziwię się, że ludzie nie chcą objąć nowych pojęć, szczególnie negatywnych umysłem i wolą cierpieć zawód miłosny kolejny raz niż się pogodzić ze zjebaną rzeczywistością. Dopóki szukasz wygrywasz, to ten schemat. Nigdy nie wiesz, co się trafi za rogiem. Rozumiem ludzi, którzy tak żyją.

 

Ja zrozumiałem, że mnie nic nie czeka w świecie damsko-męskim i temat porzuciłem wchodząc w skrajność. Kobiet nie lubię, po prostu. Ale wyobrażam sobie, że jest gość, który kobiety uwielbia, lubi z nimi rozmawiać, przebywać, nie ma powodzenia, ale jak ma się przekonać do red pilla i black pilla? Przecież dla takiego to samobójstwo, a dla mnie wybawienie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.