Skocz do zawartości

Co gdyby groziła Wam bezdomność?


Słoneczko

Rekomendowane odpowiedzi

Byłem przez bardzo krótki czas bezdomny, spałem w mc i nie tylko ja bo wielu meneli tak robiło, kupowali sobie kawę i spali. Ochrona nie mogła ich wygonić. Szwendałem się po mieście przez przypadek trafiłem na imprezę LGBT z tańczącymi transseksualistami :)

 

A tak to pewnie szukałbym jak najszybciej pracy a później do jakiegoś hotelu pracowniczego/wynająć jeden mały pokój za 800 zł na miesiąc.

 

Bezdomność nie jest taka zła, dasz sobie radę, zimy mamy słabe. Miasta są stosunkowo bezpieczne.

 

Ja byłeś śmiesznym bezdomnym bo rzeczy zostawiłem w pracy, nawet szef się zaczął martwić ale skłamałem, że wszystko jest ok. Po krótkim okresie bezdomności wróciłem do domu rodzinnego.

Edytowane przez MrSadGuy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest niekonkretne pytanie. 

 

Dlaczego bezdomnośc? Licytacja nieruchomości? To zależy od wysokości zadłużenia. 

 

Wypowiedziana umowa najmu? To zależy od umowy i możliwości zarobkowych, a także od kwoty zadłużenia. 

 

Jeśli komuś grozi bezdomnośc to proponuję udać się w pierwszej kolejności do adwokata / radcy prawnego. 

 

Ja wiem, że Polacy znają się na wszystkim najlepiej i każdy jest "prawnikiem" jednak profesjonalni pełnomocnicy są po to, żeby Wam pomóc. 

Edytowane przez Mroczek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, spider napisał:

Ja zrobiłbym podobnie, umyłbym się gdzieś w rzece i udał w poszukiwaniu pierwszej lepszej pracy, żeby jak najszybciej zarobić pieniądze i wynająć jakiś pokoik.

 

Co w Polsce było mega proste bo przed covidem ciężko było nie znaleźć sobie pracy, teraz pewnie jest gorzej. Najgorzej jak masz długi albo jesteś chory, bezdomność nie jest taka straszna jak ludzie myślą ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żyłem 2 tygodnie na bezdomniaka we Włoszech kiedyś. Nie było tak tragicznie, jak myślałem. Oczywiście dla młodego. Mówię, kupujesz jakieś gówno i wciskasz ludziom, albo idziesz na zaplecze restauracji i prosisz o jedzenie (nie zdarzyło się, żeby odmówili jedzenia). Z Polski jechać koniecznie do cywilizacji, czyli ciepłego kraju jakiegoś, mocno lewackiego najlepiej. Tam sobie możesz wejść do chaty pustej nawet i pomieszkać, kurorty i tak dalej. Dogadałbym się z pilnowaniem biznesu pewnie poza sezonem. Da się ogarnąć xD Jest dużo możliwości i podejrzewam, że bardzo wielu ludzi na świecie tak funkcjonuje. Nóż, plecak, śpiwór, materiał jakiś do osłony przed wiatrem, ewentualnie hamak do rozwieszenia na drzewach. Można to ogarnąć za niewielkie pieniądze, nawet samemu zrobić, dołączyć jakieś haczyki do materiału, zwykłego prześcieradła. Jak sam żyjesz to na luzie. We Włoszech to był cały hangar dla bezdomniaków, w którym 2 dni spałem. Dawali żarcie, materac, co chcesz. Nawet opieka medyczna podobno była. Jak z kumplami wróciliśmy do Polski to stwierdziliśmy, że u nas ludzie pracujący gorzej żyją niż tam bezdomni i bez kitu tak jest. Tam są całe masy młodych, którzy NIGDY nie pracowali :) A to sprzed 14 lat, teraz pewnie mocno pogłębione.

 

Kima wygodna w osłonionym hamaku przed wiatrem przy -10 na luzaku i budzisz się wypoczęty. Oczywiście odpowiednie ubranie przydałoby się. Na stacjach benzynowych higiena, czasami prysznic. Ewentualnie można się dogadać po sąsiedzku z dobrą duszyczką, a takich nie brakuje. W lumpeksie za 5 zł się ubierzesz :) Ewentualnie fura zdezelowana, jakiś VAN i w nim się kładziesz. Wiaty w lasach, szukasz, pytasz. Oj, dużo opcji naprawdę xD Jak nie siedzisz w robocie całymi dniami to mas czas na kombinowanie, a umysł się rozkręca z każdym dniem. Oczywiście nie mówię o patologii, pijakach, uzależnionych, bo to inna forma bezdomności.

Edytowane przez mac
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja zacznę od początku 

 

Jeśli macie długi to najważniejszy jest czas reakcji i dostęp do informacji. W związku z tym każdy świadomy użytkownik tego forum powinien zaopatrzyć się w następujące narzędzia. 

 

1)Dostep do portalu EPU

2) Powinniście minimum raz na pół roku pobierać bezpłatny raport osobie w BIG

3)Powinniscie odbierac wysyłana do Was korespondencje. 

4)Wszelkie ugody z firmami windykacyjnymi należy obowiązkowo konsultowac ze swoim prawnikiem. 

5)Należy pamiętać, że ostatnio była nowelizacja i aktualnie jeśli wniesiecie sprzeciw w EPU to sąd umorzy postępowanie i zniesie koszty postępowania w tym trybie. 

 

Dlatego jeśli splacicie należność główna a nakaz będzie nieprawomocny to wnoscie sprzeciw i zaoszczędzicie pieniądze na kosztach

 

Jeśli nie macie hajsu na spłatę całości zobowiązania to i tak wnoscie sprzeciw bo zyskacie trochę czasu zanim pełnomocnik powoda wniesie kolejny pozew. 

 

Ten czas możecie wykorzystać na zorganizowanie brakujacej do końca spłaty kasy. 

 

Pozdrawiam wujek Mroczek. 

 

Pamiętajcie, że największym grzechem jest zaniechanie. 

 

 

Edytowane przez Mroczek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Słoneczko napisał:

Co  byście zrobili w sytuacji podbramkowej? I co po fakcie? Przytułek, kundowanie a może kryminał?

Po pierwsze - nie dopuszczałbym do takiej sytuacji.

A raczej - tak steruję swoim życiem, żeby w razie czego upadek na dupę był zamortyzowany.

 

Co to oznacza? Ano posiadanie:

 

1. Braku "twardych" zobowiązań finansowych (zakredytowanie, zwłaszcza wysokie)

1a. Braku kosztownych - zwłaszcza w kontekście wymaganego bieżącego wsadu finansowego - pierdół w życiu. Drogi samochód/drogie zabawki/przewymiarowana i niskopłynna nieruchomość mieszkalna. Taki rozsądny minimializm.

2. Poduszki finansowej. DUŻEJ! Minimum roczne przychody odłożone w płynnej formie (gotówka na rachunku)

to dwa punkty, które po prostu trzeba MIEĆ. Ułatwia to sen.

 

To co powyżej, to minimum.

 

Reszta to rozmaite "bezpieczniki". I "plany B".


Przykład odnośnie dachu nad głową: Posiadam działkę.  Taką "pracowniczą". Na niej mam jakiś "szałas". Od biedy jestem w stanie tam funkcjonować relatywnie długo. Jest prąd (czyli jest też ogrzewanie - szałas robi się automatycznie całoroczny), jest woda gospodarcza, jest kibel. Internet z telefonu.

W zasięgu spaceru jest infrastruktura (sklep) oraz komunikacja zbiorowa, relatywnie często jeżdżąca. Dojazd samochodem możliwy. Czyli - da się dojechać do pracy. Mało wygodnie, ale da się.

W skrajnej sytuacji jestem w stanie tam się przenieść w przeciągu <6 godzin, choćby zaraz. Czyli jest gdzie się wycofać, jak choćby chata spłonie.

W przypadku skrajnym (wymagane prawie stałe "osiedlenie się") - kasuję "szałas" i stawiam kontener mieszkalny. Koszt c.a. 50-60 000 PLN "na wypasie", czas operacyjny c.a. 2-3 tygodnie.

 

Koszty utrzymania tego w chwili obecnej? Zaniedbywalnie małe. Nie wiem - z 1 000 PLN rocznie? Ten rząd wielkości. I to z zapasem podałem. Sporym. Dlatego trzymam. Jeść nie woła.

 

Wariant B - wynajem. Pokój w "kołchozie" (mieszkanie 3-4 pokojowe "do spółki") to poniżej 1 000 PLN/m-c. Plus - BARDZO duża elastyczność. Możesz podążyć za źródłem dochodu.

Wariant C - zawijam dupę i wyprowadzam się do ojca ?. Niechętnie. Ale mam taką opcję.

 

W kontekście pracy - pozyskanie roboty na poziomie "minimum socjalne+" jest - wciąż - relatywnie proste. Klucz: trzeba mieć "grunt" pod to pod postacią relatywnie niskich kosztów własnych (brak twardych zobowiązań, WYMUSZAJĄCYCH posiadanie relatywnie wysokopłatnej pracy/roztapiających szybko poduszkę finansową).

 

Słowo-klucz do tej zabawy, to BYĆ PRZYGOTOWANYM ZAWCZASU na chujowy rozwój wydarzeń.

 

Ujebać się w zobowiązania jest bajecznie łatwo. Wyplątać się z gówna... Oooo, panie.

  • Like 1
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Słoneczko napisał:

Takie mam pytanie. Pewnie aktualne w tych ciężkich czasach. Co  byście zrobili w sytuacji podbramkowej? I co po fakcie? Przytułek, kundowanie a może kryminał?

Przytułek, wielu bezdomnych zostało bardzo brutalnie potraktowanych przez życie. zawsze jak ktoś prosi bezdomnym, zawsze kupię bułkę, ciepły posiłek, nigdy nie odmówię, zawsze możesz być ty.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak od siebie na poważnie dodam: na wypadek takich sytuacji warto inwestować w naprawdę dobre stosunki rodzinne.

Ja mam świetny kontakt z rodzicami, zajebisty z braćmi, bardzo bliski też z kilkoma innymi osobami z rodziny.

Jakbym nagle stał się bezdomny (sytuacja typu dom się spalił, nie jestem w stanie pracować, zadłużyłem się pod korek na leczenie w USA) - to mam co najmniej z 7-8 osób, które mnie z dnia na dzień bezterminowo przyjmą pod swój dach.

Nie liczę w to babeczek, bo to wiadomo - zmienne bestyjki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Słoneczko napisał:

Takie mam pytanie. Pewnie aktualne w tych ciężkich czasach. Co  byście zrobili w sytuacji podbramkowej? I co po fakcie? Przytułek, kundowanie a może kryminał?

Jeżeli ktoś jest "normalny" czyt. bez nałogów(hazard, alko, narkotyki) To nie ma opcji zostać bezdomnym jeżeli się tego nie chce. Bierzesz pierwszą lepszą pracę zagraniczną z agencją i żyjesz. Problem jest jeżeli ewentualnie jesteś niepełnosprawny lub po prostu tak stary(60-65 lat?), że nie nadajesz się do pracy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie potrzeba koronowirusa aby wpaść w bezdomność. Wystarczy małżeństwo i rozwód. Mało to historii jest jak gość mieszkał w aucie bo nie miał gdzie? 

 

 

Powiedzmy, że  wpadam w bezdomność. Powiedzmy, że nie mogę liczyć na rodzinę lub znajomych. Lubię takie skrajne scenariusze bo jak zaplanujemy co robić w takiej sytuacji a okaże się, że nie jest tak źle, to tym lepiej tylko sobie poradzimy. Skrajne scenariusze są dobre. 

 

Myślę, że w pierwszej kolejności przeniósł bym się do dużego miasta (mam z 30 km do Wroclawia). Tam jest łatwiej z noclegiem czy zdobyciem jedzenia. 

 

Ogarnął bym jakiś nocleg, chociażby przytułek i jak najszybciej szukał pracy.  Narzucił bym sobie estetyczny tryb życia - raz że jest dobry na trudne czasy, dwa - zero alko/narko.

 

Po pierwszej wypłacie wynajął bym hostel albo pokój pracowniczy. Pracując szukał bym innej, lepszej pracy (zakladam, że na pierwsza była by nisko płatna). 

 

Po uzyskaniu zdolności kredytowej kupiłbym mieszkanie 1-2 pokojowe gdzieś na obrzeżach lub w mniejszej miejscowości ale z dobrym dojazdem. 

 

Najważniejsze aby nie wpaść w alko lub narko. Wówczas nie wyjdzie się z tego bagna. 

 

W praktyce stoickiej twój post nazywa się premeditatio malorum i jest podstawym ćwiczeniem mentalnym. Polega ono na wyobrażaniu sobie możliwego nieszczęścia aby przygotować się na różne okoliczności. Stosuje się te praktykę często, można nawet każdego dnia. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.