Skocz do zawartości

Gotowanie, zarabianie, sprzątanie, Panom się w głowach poprzewracało?


Rekomendowane odpowiedzi

13 minut temu, Leniwiec napisał:

 

@deomi a było tylko zajmować się domem i dziećmi ? To nie, bo chciałyście iść do pracy. Więc na własne życzenie macie więcej obowiązków ?

Ma to swoje plusy, zawsze można się rozstać i poradzić sobie samej ??

11 minut temu, Haruka napisał:

Ale chyba co niektórzy nie zrozumieli i zareagowali agresywnie. ?

 

Zrozumieli, zozumieli, ta wersja im po prostu nie pasuje ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Orybazy napisał:

Ja mam nadzieję, że rozumie że musi pracować nad tym by być jak najdłużej atrakcyjna, bo nie ma za sobą kontraktu aż do śmierci, rozwodu, sądów i policji eksmitującej faceta z powodu "niezgodności charakterów". 


Każdy ma wolną wolę i z własnych potrzeb tudzież chęci powinno się chcieć nad sobą pracować. To o czym Ty piszesz kojarzy mi się z uprzedmiotowieniem kobiety i sprowadzeniem jej do roli worka na spermę. 
 

Niektórym to forum chyba robi porządne kuku w głowę, chociaż wątpię, żeby to co piszesz miało faktyczne odzwierciedlenie w rzeczywistości. 

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, deomi napisał:

Ma to swoje plusy, zawsze można się rozstać i poradzić sobie samej

Niby tak, ale to sprowadzenie faceta do roli dawcy nasienia i bankomatu. Dość popularny scenariusz (nie tylko) w dzisiejszych czasach. Więc dlaczego facet nie może wymagać ogarnięcia jaskini w zamian ?

Wychodzi na to, że to wymiana barterowa. Ale nieeee, bo kobiety twierdzą, że to wszystko się robi z miłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, deomi napisał:

Co innego kiedy Pan o Was dba i rozpieszcza Was prezentami i wycieczkami, i robi masaże stópek ? wtedy można odwdzięczać się dwudaniowymi obiadkami z deserem

Deomi stoopkara : D

 

Może jeszcze frytki do tego, mimo, iż gardzicie mężczyznami?

Z Twojego opisu wynika, że szukasz beta bankomatu.

 

Gdybyś była młodą, cnotliwą i nieśmiganą Himalajką poszedłbym na Twój układ - 100 lat temu. Jednak we współczesnym matriarchalnym systemie społecznym inwestowanie zasobów w kobietę jest czymś bardzo ryzykownym. Taka delikwentka może uciec, zdradzić, generalnie zmarnować zainwestowane w nią środki i nie ponieść żadnych konsekwencji społecznych, nie wspominając o prawnych. Jednak jeśli chcesz tradycyjnego modelu relacji, to najpierw nie bądź toksyczną feministką, a ktoś odpowiedni się znajdzie. Kobieta z odpowiednim charakterem, wyróżnia się niczym diament wśród kupy kamieni.

 

3 godziny temu, deomi napisał:

ale dla Janusza, ktory wraca z pracy z ryjem " gdzie ten obiad kobieto" " głodny jestem" gdy same jesteście po etacie,

nigdy! kobiety szanujcie sie, gdy Wy nie bedziecie, nikt za Was tego nie zrobi,

Dogadzanie jak najbardziej TAK, gdy działa to w obie strony!!! 

A jak nie pogonić i spotykać sie na sam seks :)

O ile jest w tym dobry

Powodzenia z takim podejściem. Same jesteście z patologii i posiadacie patologiczne wzorce, a oczekujecie dobrego mężczyznę, który nie spierdoli na wasz widok ze strachu przed toksycznością. Tych "złych" Januszów znacie albo z własnych rodzin właśnie, albo z seriali telewizyjnych. Pomyślcie jak to o was źle świadczy skoro na rynku, gdzie kobieta ma facetów na pstryknięcie palca nie możecie znaleźć tych dobrych. Większość Polaków płci męskiej przejawia wobec kobiet służalczość, białorycerstwo oraz romantyzm.

 

 

3 godziny temu, Colemanka napisał:

A nie wystarczy, żeby okazywała wdzięczność i dbała o "dobry klimat" w domu zamiast Ci gotować i sprzątać? 

Okej, w takim razie przeanalizujmy to! Lubię dotyk i masowanie, więc mógłbym codziennie masować przypuśćmy potencjalną żonę. Zaczynając licytację, bo chyba to lubicie, popatrzmy, więc na ceny rynkowe. Masaż (30 - 45 min) to jakieś 100 zł za sesję jak nie więcej kontra obiad ok. 20 zł + sprzątanie optymistycznie 12 zł/h. Można tak dalej mnożyć przykłady z usługami typu naprawa czegoś czy zajmowanie się technicznymi aspektami domu. Niezależnie od liczby godzin jakiej jakaś czynność wymaga, za niektóre usługi typu wykończeniówka czy hydraulika na rynku normalnie płaci się jak za woły. Są to rzeczy, które w przeciwieństwie do sprzątania czy gotowania kobieta sama sobie nie zrobi. Płaci cenę rynkową, albo ma "za darmo" od towarzysza życiowego, ewentualnie jakiegoś kukolda. Podliczając balans tego wszystkiego, wychodzi, wiec na to, że praca kobiet w domu jest mniej efektywna, wiec powinny robić, więcej. Osobiście nie wymagam tego wszystkiego od kobiety i aby pracowała ponad siły, ale skoro się licytujecie na obowiązki domowe to bądźcie, chociaż uczciwe. To tak jak z równością na rynku plac, patrzy się na to, że kobiety zarabiają mniej. Chcecie równości płac mimo, iż mniej efektywnie pracujecie. Feminizm usprawiedliwia tutaj lenistwo oraz niepełnosprawność życiową kobiet.

 

 

3 godziny temu, Haruka napisał:

Odwróćmy teraz pewne słowa i co nam wyjdzie:

Dajcie sobie siana, z tymi feministycznymi symetriami, to już nudne oraz irytujące.

 

Nie ma nic złego w usługiwaniu swojej kobiecie, o ile jest swoja. Co przez to rozumieć? Abstrachując od tego, czy kobietę z rynku wtórnego można nazwać swoją, ta swoja powinna, wiedzieć, że chce być przy danym mężczyźnie i znać swoje miejsce w hierarchii. Wiem, że brzmi to okropnie dla kogoś kto ma umysł przeżarty ideologią feministyczną. Jednak hierarchia w relacji jest zdrowa - albo jesteś posłuszna mężowi (towarzyszowi życia), albo posłuszna korporacji (szefowi) lub ideologiom, nie ma nic pomiędzy. Dla analogii do firmy kobieta jakoś nie idzie mówić, że chce być na równi z szefem. Relacja to wzajemny szacunek i lojalność (niemożliwe, w kalkulującym partnerstwie). Hierarchia pozwala ustabilizować przywiązanie oraz skutecznie zarządzać statkiem (związkiem), tak aby się nie wyjebał na górę lodową. Kobieta mająca traumy, przeszłość czy nacechowanie ideologicznie (czyli jest zniszczona matrymonialnie) będzie traktowała mężczyznę tylko jak zasób i mu się nigdy nie odda w całości (w sumie w końcu to nie jedyny w jej życiu). Współcześnie jest takich kobiet bardzo wiele i boją się jak ognia posłuszeństwa mężowi, tymczasem posłuszeństwo szefowi uważają za niezależność. Wiem, ideologie są pełne debilnego myślenia. Ogólnie po waszych opisach można wysnuć wniosek, że szukacie typowych kukoldów do relacji, których będziecie manipulować i gnoić. Niestety prawdopodobnie już nie odnajdziecie się w innym typie relacji. 

 

 

 

 

Swoją drogą czy to nie ironia, że forum męskie braciasamcy przyciąga w większości zakamuflowane feministki? : D

Może nie jakieś skrajne, ale feministką się jest za poglądy, a nie dlatego, że ogłasza się to światu.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Ksanti napisał:

Deomi stoopkara : D

 

Może jeszcze frytki do tego, mimo, iż gardzicie mężczyznami?

Z Twojego opisu wynika, że szukasz beta bankomatu.

 

Gdybyś była młodą, cnotliwą i nieśmiganą Himalajką poszedłbym na Twój układ - 100 lat temu. Jednak we współczesnym matriarchalnym systemie społecznym inwestowanie zasobów w kobietę jest czymś bardzo ryzykownym. Taka delikwentka może uciec, zdradzić, generalnie zmarnować zainwestowane w nią środki i nie ponieść żadnych konsekwencji społecznych, nie wspominając o prawnych. Jednak jeśli chcesz tradycyjnego modelu relacji, to najpierw nie bądź toksyczną feministką, a ktoś odpowiedni się znajdzie. Kobieta z odpowiednim charakterem, wyróżnia się niczym diament wśród kupy kamieni.

 

Powodzenia z takim podejściem. Same jesteście z patologii i posiadacie patologiczne wzorce, a oczekujecie dobrego mężczyznę, który nie spierdoli na wasz widok ze strachu przed toksycznością. Tych "złych" Januszów znacie albo z własnych rodzin właśnie, albo z seriali telewizyjnych. Pomyślcie jak to o was źle świadczy skoro na rynku, gdzie kobieta ma facetów na pstryknięcie palca nie możecie znaleźć tych dobrych. Większość Polaków płci męskiej przejawia wobec kobiet służalczość, białorycerstwo oraz romantyzm.

Ale ja nie gardzę mężczyznami, ja tylko obnażam hipokryzję.

Chciałam podyskutować na ten temat i np. dać Wam do zrozumienia z jakich powodów możecie przez kobietę zostać skreśleni, bo nie powiesz mi, że to co przedstawiłam w temacie to uczciwy deal. 

Np. StefanBatory napisał o tym bardzo fajnie i takie podejście jest uczciwie.

Albo pełny podział ról, albo tradycyjny, a nie przejęcie przez kobietę obowiązków starego podziału i nowego. 

No kpina.

W prawdziwym życiu, jestem miłą, czułą, słodką, wspierającą kokietką i faceci za mną szaleją ?

Nie mam faceta, bo w sumie tak na dobrą sprawę, po co mi stały facet?

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, deomi napisał:

Albo pełny podział ról, albo tradycyjny, a nie przejęcie przez kobietę obowiązków starego podziału i nowego. 

No kpina.

 

Wątpię, żeby kobiety na to się zgadzały. Może jakieś zaburzone czy zdesperowane lub wyglądające jak Quasimodo. Niektórzy na BS są oderwani od rzeczywistości i piszą to co chcieliby, żeby w ich życiu zaistniało, a nie to co istnieje faktycznie. W sumie dlatego też powstało konkurencyjne forum dla tego miejsca, bo na tym jest coraz gorzej pod tym względem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Claudianne

Są fora dla wizażystek, które na pewno Tobie będą odpowiadać niż to forum, a to że na tym forum ludzie piszą jak w tamtych odmentach internetu Panie dzielą się jak wrobić kogoś w ciąże i przez to zastanawiamy się co z związku mamy to już Twój problem.

Zresztą pachnie to trollingiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, deomi napisał:

Ale ja nie gardzę mężczyznami, ja tylko obnażam hipokryzję.

Pełne hipokryzji to jest niestety partnerstwo, które zostało wykreowane przez feminizm.

Są jego pozytywne aspekty, ale w ogólnym rozrachunku ssie i stawia mężczyznę w roli nieświadomego kukolda.

Do tego to zawsze jest przeciąganie liny pt. "kto więcej zrobił" i licytacja.

W naturze, jeśli kobieta traktuje mężczyznę na równi to tak naprawdę stawia siebie jako lepszą -> hipergamia.

Kobieta w swojej hipergamicznej naturze, chce kogoś lepszego od siebie, więc stawianie mężczyzn na równi z kobietami tworzy patologiczny ciąg niezadowolenia z relacji i wieczne poszukiwania odpowiedniego kandydata na "męża", jednym słowem "seks w wielkim mieście i koty, bo samotność".

 

Jeśli kobieta stawia siebie jako lepszą, chociażby podświadomie, a na oficjalu jest niby równość to będzie sobie pozwalała na "zbyt wiele". Jest kilku userów na forum, którzy żyją w partnerskim małżeństwie i właśnie żona u nich co chwila odwala manianę. Shit testuje i wymusza wzbudzenie męskości na swoim spantoflonym mężu - no taka natura. Bez urazy panowie.

 

Starsze pokolenia odnośnie partnerstwa jeszcze nie mają tak przerąbane w relacji, ale obecnie młodzi mężczyźni mają Vietnam z córkami kukoldów, którzy dopuścili do partnerstwa w małżeństwie i pokazali córce zerowy lub ujemny wzorzec męskości.

 

3 minuty temu, deomi napisał:

Chciałam podyskutować na ten temat i np. dać Wam do zrozumienia z jakich powodów możecie przez kobietę zostać skreśleni, bo nie powiesz mi, że to co przedstawiłam w temacie to uczciwy deal. 

@absolutarianin mi uzmysłowił, że i tak znalezienie zdrowej matrymonialnie kobiety w kraju nad Wisłą graniczy z cudem.

Jesteście niestety zbyt egoistyczne oraz macie licznik przebiegu czy feminizmu dawno wybity poza skalę przyzwoitości.

 

Obecne protesty pokazały prawdziwe oblicze młodych Polek, nawet straciłem już chęć by wyławiać z tego szamba.

 

3 minuty temu, deomi napisał:

Np. StefanBatory napisał o tym bardzo fajnie i takie podejście jest uczciwie.

Albo pełny podział ról, albo tradycyjny, a nie przejęcie przez kobietę obowiązków starego podziału i nowego. 

No kpina.

Akurat Stefan Batory to kiepski przykład, a widzę tutaj co najmniej dwie kwestie:

- żona nim gardzi i jawnie (chyba nawet przy ludziach - nie pamiętam) mówiła,

że jest brzydki (totalne skurw"syństwo) - jeśli go to nie obraża, to tym gorzej dla jego godności.

- ponoć jest/ była ładna, więc jako ktoś "brzydki" wiadomka, że przy niej chodził jak zegarek.

- ma "ładną" córkę, nie wiadomo czy jest genetycznie jego, z dużym prawdopodobieństwem nie przekaże jej dobrych wzorców męskich/ po jego wpisach mam wrażenie, że lewicowy światopogląd mu wszedł za mocno, ale może to tylko moja błędna interpretacja.

 

Dzisiejsze czasy są tak pokręcone pod względem relacji damsko-męskich, że wymagają fikołków i elastyczności.

Mi by stary podział nie przeszkadzał, ale nie mam żadnego zabezpieczenia, gdzie posag i dziewictwo?

 

Partnerstwo to ukryta dominacja kobiety w relacji. 

Poniższy mem mówi wszystko na temat partnerstwa :)

jestes-pantoflem-tak-powiedz-cos-po_2019

 

W gimbazie sam byłem za partnerstwem, ale dojrzałem i zobaczyłem jak wygląda świat (nie ten z filmów)

Mój pierwszy poważny związek był partnerstwem, wynikało z tego masę patologii/ nie godzę się na bycie dodatkiem.

 

3 minuty temu, deomi napisał:

W prawdziwym życiu, jestem miłą, czułą, słodką, wspierającą kokietką i faceci za mną szaleją ?

Nie mam faceta, bo w sumie tak na dobrą sprawę, po co mi stały facet?

Wszyscy na forum zakładamy jakieś maski, albo na odwrót w realu.
Ta druga linijka... niestety feminizm Ci zbyt mocno wszedł na banie.

 

Tego już chyba nie zmienisz, ale to nie Twoja wina, taki mamy po prostu klimat ideologiczny.

Jednak mężczyzna chyba będzie musiał poszukać, w normalnych matrymonialnie krajach.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś kto wzdycha do tradycyjnego podziału ról, to tak jakby wzdychał do białej, jednolitej etnicznie Europy. Można mówić, że tak byłoby lepiej, że wtedy wszystko było lepsze, ale tego już po prostu nie będzie.

Żonami, matkami, córkami, kochankami będą kobiety inne niż te z pokolenia prababć. Wydaje mi się, że wiele kobiet obecnie też już od swojego partnera nie wymaga tych umiejętności, które bez problemu opanowywał ich dziadek (uprawa ziemi, majsterkowanie).

Pracy w domu się po prostu nie docenia. Nikt nie docenia pracy w domu. Można sobie mówić, co się chce, ale ja sama nie doceniam tego co robię w domu.

Jakich umiejętności wymaga pozmywanie podłogi czy prasowanie? Jakiej wiedzy tajemnej wymaga zabełtanie zupy, czy zamarynowanie mięsa i wstawienie z ziemniakami na 1,5 h do piekarnika.

Ja tak robię i wszyscy wzdychają, że taki wykwintny obiad, że takie mam talenty kulinarne. Dla mnie to coś tak prozaicznego, że nie wiem jak można to podnosić do rangi "umiejętności prowadzenia domu". To niby miłe, ale śmiać mi się z tego chce, bo gdybym tylko to miała całymi dniami robić to chyba bym straciła jakiś szacunek do samej siebie.

Ktoś mówi - ale przecież siedząc w domu możesz czytać książki, grać na instrumentach, rozwijać się.

Niby tak, ale jakoś nie znam takich pań. Bo takie panie siedzące w domu ciągle muszą robić wokół siebie zamieszanie i odgrywać umęczenie. To szybciej babka po 8 ha w pracy, ugotowaniu obiadu, przyniesienia prania, siądzie z książką  - bo ona ma poczucie, że może, że jej się należy.

Taka pełnoetatowa pani domu jeszcze o północy będzie wymyślać krochmalenie, żeby ktoś nie pomyślał, że ona się nie zmęczyła, że nie ma nic do roboty - trochę jak urzędnik udowadniający potrzebę swojej pracy.

Nie docenia się pracy w domu. Kto ma córkę, niech się zastanowi czy doradzi jej "córciu, nie idź na żadne studia, pierz całymi dniami czyjeś gacie, na pewno ktoś to bardzo po latach doceni".

 

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 4
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Amperka napisał:

Jakich umiejętności wymaga pozmywanie podłogi czy prasowanie? Jakiej wiedzy tajemnej wymaga zabełtanie zupy, czy zamarynowanie mięsa i wstawienie z ziemniakami na 1,5 h do piekarnika.

Dla kogoś, kto potrafi i komu się chce-żadnej. Zawsze dla kogoś, kto patrzy z boku-to wydaje się kosmiczna umiejętność, ale tak jest w każdej profesji. Wszystko jest łatwe, jeśli się to potrafi zrobić. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Amperka napisał:

(...)Wydaje mi się, że wiele kobiet obecnie też już od swojego partnera nie wymaga tych umiejętności, które bez problemu opanowywał ich dziadek (uprawa ziemi, majsterkowanie).

Pracy w domu się po prostu nie docenia. Nikt nie docenia pracy w domu. Można sobie mówić, co się chce, ale ja sama nie doceniam tego co robię w domu.(...)

Powiem czemu tak jest, mężczyźni pizdowacieją w obecnych czasach.

P.S.

Nie mogę znaleźć tego mema jak koleś zostaje wyruchany straponem przez kobietę i rodzi dziecko - tego nam jeszcze kurwa brakuje, ehh, ja pierdole :( 

Gdzie Tu kurwa jest normalnośc ja się pytam ? :) 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, deomi napisał:

po co mi stały facet?

Dla miłości...

 

@Stefan Batorychodzi o to, że sama nie mam dużo kart (głównie brak jakiegoś tam wyglądu) z tego względu nie wymagam zbyt dużo. Dodatkowo, świetnym gotowaniem mogę sobie tak jakby podwyższyć to całe smv, czy jak tam to się nazywa.

 

@Ksanti A byś utrzymał taką kobietę, jeśli by robiła wszystko w domu i była dziewicą? 

W sumie możesz takich szukać na wsi lub w mniejszych miejscowościach. Tam podobno mają bardziej konserwatywne podejście. W każdym razie życzę znalezienia odpowiedniej dziewczyny! :)

I sumie nie tylko Ty @Ksanti nie chciałbyś być dodatkiem w związku. Też bym nie chciała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Amperka napisał:

Nie docenia się pracy w domu. Kto ma córkę, niech się zastanowi czy doradzi jej "córciu, nie idź na żadne studia, pierz całymi dniami czyjeś gacie, na pewno ktoś to bardzo po latach doceni".

 

Otóż to. Ani kobieta ani tym bardziej mężczyzna nie będzie robić za frajera.

48 minut temu, Amperka napisał:

Ja tak robię i wszyscy wzdychają, że taki wykwintny obiad, że takie mam talenty kulinarne.

To jesteś szczęściarą, jak Twój obiad ktoś docenia.  Może właśnie w tym tkwi problem- w zwykłym braku docenienia czyjejś pracy, nawet tej prozaicznej. Skoro obiad to taki banał, to czemu nie miałby robić tego mężczyzna?

Ja tam kobiety rozumiem, sama jestem jedną z nich. ;) 

 

Za dużo oglądałam historii w stylu- oboje pracują podobną ilość godzin, jednakże praca mężczyzny przynosi trochę więcej pieniędzy (ona ma znacznie cięższą psychicznie pracę niż on). Więcej od niej, ale wciąż nie na tyle dużo by utrzymać ich ze swojego etatu. Ona pracuje w godzinach 8-17, on 10-20, mniej więcej. Ona wstaje wcześniej do pracy i wraca do syfu, bo on nawet nie pozmywa po sobie naczyń, gdyż "on zarabia" oraz "od tego jest kobieta". Ona przychodzi po pracy (a umówmy się, że praca z dziećmi niepełnosprawnymi do najlżejszych nie należy) i od razu ogarnia dom i robi obiad.

On wraca "na gotowca" i nie powie nawet zwykłego "dziękuję". 

Potem jest czas na chwilowy relaks- dla niej, bo musi się zaraz przygotować do następnego dnia w pracy- (jego robota tego nie wymaga, trafiło mu się) do której znowu ma na rano. Dla niego wieczór dopiero się rozpoczął i nie czuje potrzeby np. położenia się wcześniej, bo  przeciwieństwie do niej nie ma na rano do roboty. 

 

Raz na jakiś czas coś się zepsuje, najczęściej kontakt. Jako, ze nie jest to koniecznie do zrobienia od razu (w przeciwieństwie do obiadu) to... ta dam- nie jest robione od razu. Oznacza to mniej więcej tyle, że są wyśpiewywane pieśni pochwalne przez dobry tydzień, żeby ów pan łaskawie zrobił to co do niego należy.  Nie jest to po prostu poniżające?

 

 

To nie jest jedyny taki przykład, jaki znam. Kobiety będą odchodzić od roli gosposi, bo rola gosposi nie jest doceniana, a i człowiek się w niej nie rozwija.

 

To nie podawanie zrobionego posiłku dla ukochanej osoby jest upokarzające, tylko fakt, że dla drugiej strony oznacza to najczęściej całe gówno i to w dodatku gówno, które "mi się należy". 

 

 

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Zielonooka napisał:

@Ksanti A byś utrzymał taką kobietę, jeśli by robiła wszystko w domu i była dziewicą? 

W dzisiejszych czasach ciężko z tym, ponieważ nie mam żadnej gwarancji, że kobieta jest w porządku (nic nie będzie kusiło np. z nudów), ani nie mam zabezpieczenia w razie zdrady czy zostawienia. Jednak swojej kobiecie w ciąży odradzałbym pracować i powiedział jej, aby została w domu. Generalnie jest wiele pułapek współczesnej Europy, które wykluczają w pełni taki model. Musielibyśmy mieszkać gdzieś na wsi zabitej dechami, nie mogłaby mieć kontaktu, z wyzwolonymi koleżankami, no wiele widzę takich niebezpieczeństw.

 

Cytat

W sumie możesz takich szukać na wsi lub w mniejszych miejscowościach. Tam podobno mają bardziej konserwatywne podejście. W każdym razie życzę znalezienia odpowiedniej dziewczyny! :)

I sumie nie tylko Ty @Ksanti nie chciałbyś być dodatkiem w związku. Też bym nie chciała.

Nie mam za bardzo jak szukać na wsi, co najwyżej mogę wyławiać przyjezdne studentki.  

Jednak wśród nich masa takich, co jak przyjadą do miasta robią z siebie nie wiadomo kogo.

Moja jedna z dziewczyn była ze wsi, bardzo grzeczna, słodka i potulna, jedyny minus to nieporadność (chociaż miasto ją trochę potem zepsuło). Dziękuję, aby inne kobiety miały tyle w sobie pokory co Ty, naprawdę widząc protesty jestem zażenowany.

 

 

Edytowane przez Ksanti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wielokropek Nikt nie chce się czuć jeleniem.

 

Ostatnio jedna babka mi bardzo dziękowała, bo po prostu z dobrej woli zrobiłam ważną dla niej rzecz, a spokojnie mogłam ją wpędzić w koszty - bo była zupełnie niezorientowana w temacie. Wyczułam, że to dobra osoba i postanowiłam jej pomóc nieodpłatnie.

Powiedziała, że przywracam jej wiarę w ludzi i że życzy mi, aby inni ludzie traktowali mnie tak, jak ja ich traktuję. Okazało się, że jest lekarką (o czym nie wiedziałam zupełnie) i jak mi syn chorował, to dzwoniła się dowiadywać o jego zdrowie i mówiła, że mogę zawsze się z nią kontaktować. Zupełnie nie myślałam o jakichś korzyściach, ale trafiłam na dobrego człowieka, który był mi za coś wdzięczny.

Jestem w stanie bardzo dużo z siebie dać, ale jak tylko wyczuję podejście "głupia jest, niech robi", to palcem nie kiwnę. Czuję się takim trochę szeryfem i jak widzę taką roszczeniową postawę to jeszcze demonstracyjnie lubię coś zlekce sobie ważyć.

Zrobiłam (jeszcze przed pandemią) imieniny męża - takie na 25 osób. Przyjechało sporo osób. Narobiłam jedzenia na pułk wojska. Wszystkim starszym paniom zrobiłam kawy, chociaż się wzbraniały. I siadło takich dwóch jegomościów, co to z samego centruma stolicy zjechali i zaczęli się przekomarzać ze mną i dokazywać jeden przez drugiego (wyczułam, że trochę się ze mnie podśmiechują)

- kochana, mogłabyś nam przynieść kawki - mówi jeden,

- ale takie mleczko do tego - podśmiechuje się drugi,

- no i cukier, dobrze by było trzcinowy,

- ja słodzę dwie łyżeczki,

- mi możesz wsypać pół, bo chcę trochę zadbać o figurę

- tylko mocną taką, nie jakąś lurę

Widzieli, że się krzątam jak porąbana, żeby ogarnąć wszystko, ale nie czuli się skrępowani, aby wystosowywać jakieś swoje fanaberyjki.

Więc im przyniosłam pudełko kawy, wrzątek, mleko w kartonie i cukierniczkę i rzuciłam "u nas dzisiaj szwedzki stół".

;) oczywiście zrobiłam to tak z wdziękiem, nie chciałam ich urazić. Oni też uznali to za takie jajcarskie podejście z kuksańcem, żaden przytyk.

Po prostu trzeba wiedzieć jak z kim tańczyć. Są tacy, że Cię przemielą i wyplują. Nie można być naiwnym. Ale są osoby i takie, dla których można bez pokwitowania zrobić wszystko, a one tego nie oczekują - z taką osobą warto się związać.

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Ksanti napisał:

@Zielonooka

Przede wszystkim nie wiem skąd wy bierzecie tych roszczeniowych mężczyzn. Gdyby mi żona gotowała i sprzątała czułbym komfort w relacji i bycie zadbanym/ kochanym.

Prawdopodobnie po roku to byłoby dla Ciebie tak oczywiste jak kolejki w przychodni. Przestałbyś to doceniać i zauważać. Niestety tak działa ludzka psychika. 

9 godzin temu, Ksanti napisał:

Dlatego starałbym się o nią dbać i oddać z powrotem ten "dobry klimat" w domu. Może niekoniecznie w ten sam sposób, ale na pewno okazywałbym swoją wdzięczność.

Jak? Moim zdaniem trzeba o siebie wzajemnie zabiegać. Może z tej wdzięczności w weekendy kuchnia byłaby Twoja

9 godzin temu, Ksanti napisał:

Jak ktoś ładnie napisał wcześniej, jeśli kobieta ma problem z tym, że ugotuje obiad czy posprząta to po prostu nie nadaje się do życia w związku.

Coraz więcej ludzi się nie nadaje do tego. Coraz więcej ludzi jest indywidualistyczna i partner w stu procentach ma się do nich dostosować

9 godzin temu, Ksanti napisał:

To jest w ogóle przykre, że analizujecie i rozpatrujecie jakiś podział obowiązków.

Przykre jest to że w ogóle jest powód tego

9 godzin temu, Ksanti napisał:

A tym bardziej ten paniczny strach przed tym, że coś mogłoby być nie równe zamiast starać się o komfort męża.

Nic w tym dziwnego. Ludzie lubią być ważni. A jak jest usłużny za bardzo to czujesz but na karku. Zero szacunku. Masę oczekiwań i wymogów. Bo można. 

9 godzin temu, Ksanti napisał:

Tutaj powinno być podejście wdzięczności dla życia za to, że ma się męża czy towarzysza życiowego.

A co to ten mąż? Wdzięczność można mieć w stosunku do danej osoby za to jaka jest. Nie za sam fakt jej istnienia

9 godzin temu, Ksanti napisał:

Dawanie od siebie jak najwięcej bez oczekiwania zwrotu.

A sam potrafisz? Bo większość osób nie. 

9 godzin temu, Ksanti napisał:

W zdrowej relacji z normalnym mężczyzną tak powinno to funkcjonować.

Większość mężczyzn jak i kobiet nie jest normalna. Złe wzorce, zaburzenia

9 godzin temu, Ksanti napisał:

 

Przez dobrobyt wzrosła roszczeniowość, ale obawiam się, że przede wszystkim kobiet.

Nie tylko. 

9 godzin temu, Ksanti napisał:

Dawniej prano w rzece, cała rodzina chodziła w jednych butach czy kąpano się w jednej wodzie. Jednak relacje były jakieś zdrowsze i mniej nastawione na egoistyczne cele.

Dawniej to nie traktowano samotnych matek jak pariasek. Dawniej prawdziwy mężczyzna był providerem. Poza biedotą, to normą było wynajmowanie służby. Prawdziwemu mężczyźnie nie gotowała żona a gosposia. A w biedocie często leciwa matka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Claudianne napisał:

W sumie dlatego też powstało konkurencyjne forum dla tego miejsca, bo na tym jest coraz gorzej pod tym względem. 

Jakże nie mogło się obejść bez podkreślenia tej (nie)istotnej informacji :)

 

Czy panie nie potrafią naprawdę dyskutować bez wbijania szpileczek?

Chciałbym zauważyć, że znaczna część rezerwatek jak i samców, którzy je prześladują, że ujmę to w ten dość zabawny sposób jest siebie warta.

Oczywiście, niektóre słowa, zwłaszcza ze zdania powyżej są w cudzysłowie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Amperka napisał:

Taka pełnoetatowa pani domu jeszcze o północy będzie wymyślać krochmalenie, żeby ktoś nie pomyślał, że ona się nie zmęczyła, że nie ma nic do roboty - trochę jak urzędnik udowadniający potrzebę swojej pracy.


I będzie robić pod górke partnerowi, który chciałby jakoś tą pracę zoptymalizować, żeby np. razem mieć więcej czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Amperka napisał:

Nikt nie chce się czuć jeleniem.

Przecież to napisałam :) 

 

7 godzin temu, Amperka napisał:

Zupełnie nie myślałam o jakichś korzyściach, ale trafiłam na dobrego człowieka, który był mi za coś wdzięczny.

Piękna historia z morałem :) Sama znam takich sporo, głównie jako uczestnik czy to będąc Twoim odpowiednikiem czy ów lekarki, ale szczerze mówiąc nie mam potrzeby o tym pisać. Nie rozumiem do końca jakie odniesienie ma ta historia w stosunku do tego co napisałam. W moim poście nie chodzi o postawę "co będę z tego miała", albo "żebym tylko nie straciła". Chodzi o podstawę relacji - szacunek, ten do samej siebie.

Dlaczego miałabym wymagać od obcej osoby formy "gratyfikacji" za jednorazową/kilkurazową pomoc? (Pod słowem gratyfikacja, kryje się zwykłe 'dziękuję" ). To nie jest ten rodzaj zażyłości, a i szczerze mówiąc- ja też się jakoś wybitnie nie poświęcam ;) 

 

Jeżeli miałabym odnieść tą historię do mojego "problemu obiadowego" ;) - musiałabyś pomagać tej dziewczynie bezinteresownie codziennie (niech będzie, że poświęcasz tylko 20 minut) przez szmat czasu, ona byłaby Twoją rodziną/najlepszą przyjaciółką i ta sytuacja tak trwa bo "tak być powinno"- w tym przypadku np. "rodzinę się wspiera" - i tak jest już na stałe, nie przewidujemy zmian.

 

 

Ty opisałaś raczej "obiad dla niespodziewanego gościa na kolacji wigilijnej", gdzie na dobrą sprawę bardzo często pada to "dziękuję". Nie jest nam trudno czuć wdzięczność wobec obcych; to wobec tych, którzy nam się opatrzyli pozostajemy ślepi, taki paradoks.

 

Z tymi korzyściami i wymaganiami to jest w ogóle ciekawy temat. Tak swoją drogą co jest złego w oczekiwaniu, że "dobro do mnie wróci"? Nikt tu przecież nie mówi, że jeżeli nie wróci, to zaprzestanę czynienia dobra; tu wcale nie musi następować sprzężenie zwrotne.  :) 

 

 

7 godzin temu, Amperka napisał:

estem w stanie bardzo dużo z siebie dać, ale jak tylko wyczuję podejście "głupia jest, niech robi", to palcem nie kiwnę.

Nie chodziło mi o postawę "głupia jest, niech robi" :D , ta postawa o której mówię brzmi "ona robi to, co do niej należy".  Przecież wystarczy przyjrzeć się sporej części wypowiedzi Panów w tym temacie. Oni nie tyle prześmiewają rolę gosposi (nota bene częściej robią to Panie), co twierdzą, że kobieta nie robi tego, co jest jej powinnością, obowiązkiem. Chcesz negocjować obowiązek? Tutaj by pasowało raczej "z głupim się widziałaś, czy jak? :D " 

Fajna ta historia, z jajem ;) , tylko znowu- nie do końca adekwatna. Znowu masz obcych ludzi, nie mieszkają z Tobą, widzisz ich raz na jakiś czas, nie masz z nimi zobowiązań, nie układasz sobie z nimi życia.  Brawurą, szczypnięciem w nos nie wszędzie sobie poradzisz, nie mówiąc o tym, że wielokrotnie jest to miecz obusieczny i mówi to nawet wyszczekany Wielokropek ;) . Tej opisanej dziewczynie nie brakuje zarówno ciepła jak i asertywności; podobnie jak ów Pan nie jest jakimś patolem, który ją okłada; on zwyczajnie nie widzi problemu.

Co w takiej sytuacji? Przecież nie będziemy się rozstawać,. :D  Trzeba jakoś dojść do porozumienia. Konstruktywna rozmowa dla niej to czepianie się i tworzenie problemu, którego nie ma dla niego.  Złośliwe pstryczki? Z czasem będą odbierane jako nieuzasadniony atak, gdzie bardzo łatwo o wpędzanie w poczucie winy. Najlepiej zadziałał system nagród, opisywany wcześniej jako "śpiewanie pieśni pochwalnych" , tylko on nie rozumie coraz większej irytacji...

Tak w koło Macieju. 

Przecież to nie jest odosobniony przypadek. Obie osoby zarabiają na budżet, różnice w zarobkach w większości przypadków nie są duże, a jedna osoba, która utrzymuje całą rodzinę to rzadkość, bo to jest po prostu luksus. (Z drugiej strony uważam, że złym pomysłem jest nakładanie na jedną osobę takiej odpowiedzialności, z wielu względów.) O ile jeszcze w sytuacji, gdzie nie masz trudnej roboty i zostawiasz ją w miejscu pracy, to ok 20 minut obiadu nie robi większej różnicy i rzeczywiście możemy z politowaniem zerkać na konflikty o obiad.  W sytuacji kiedy oboje macie pracę, dzieciaki, którymi trzeba się jednak trochę zająć (wiecznie na macierzyńskim siedzieć nie będziesz ;) ), pracę do której masz się przygotować (nie jest to żadna "kariera", ani "kobieca fanaberia", tylko zwyczajnie potrzebne są pieniądze- a wydatki w rodzinie z czasem rosną, nie maleją), te 20 minut, które musisz poświęcić na obiad, przy którym "wydaje Ci się, że robisz, więc o co Ci chodzi ?" zaczynają po prostu irytować, żeby nie powiedzieć "wkurwiać".  Tak wiem, możesz 5latka zagonić do kuchni, w ogóle nic nie musisz, chociaż musisz. ;) 

 

 

 

 

8 godzin temu, Amperka napisał:

Po prostu trzeba wiedzieć jak z kim tańczyć. Są tacy, że Cię przemielą i wyplują. Nie można być naiwnym.

Świetne, kocham takie truizmy. Problem rozwiązany, jak ręką odjął ;) 

 

8 godzin temu, Amperka napisał:

Ale są osoby i takie, dla których można bez pokwitowania zrobić wszystko, a one tego nie oczekują - z taką osobą warto się związać.

 

Nie mam problemu, by ktoś czegoś ode mnie oczekiwał. Nigdy nie wymagałabym, żeby ktoś zrobił dla mnie wszystko, co swoją drogą w praktyce okazuje się najczęściej pustym frazesem, puszczanym w eter. A inni to  jak sama nazwa wskazuje -inni. 

 

Swoją drogą również ;) , kiedy przeczytałam ostatnie zdanie, przypomniała mi się zabawna sytuacja, kiedy po jakiejś sprzeczce mama powiedziała mi abym: "jako mądrzejsza ustąpiła głupszemu". Zapytałam bezczelnie, że skoro ów ktoś jest głupszy- to po co mu ustępować? Przecież w ten sposób, tylko utwierdza się go w jego głupocie, a w rezultacie prowadzi to do bardzo niezdrowej sytuacji, gdzie głupi rządzą mądrymi. Miała zwarcie styków :D (Amperka tutaj nie ma zadnej aluzji do Ciebie czy tej rozmowy, sorry za mały offtop :) ) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wielokropek napisał:

Przecież to napisałam :) 

 

Piękna historia z morałem :) Sama znam takich sporo, głównie jako uczestnik czy to będąc Twoim odpowiednikiem czy ów lekarki, ale szczerze mówiąc nie mam potrzeby o tym pisać. Nie rozumiem do końca jakie odniesienie ma ta historia w stosunku do tego co napisałam. W moim poście nie chodzi o postawę "co będę z tego miała", albo "żebym tylko nie straciła". Chodzi o podstawę relacji - szacunek, ten do samej siebie.

Nie ma żadnego odniesienia.

Kiedyś nie ustąpiłam miejsca w autobusie pewnej pani z lisem na szyi i prawdopodobnie rzuciła na mnie urok.

Od tamtej pory, wieczorami, gdy nikt nie widzi.... kiedy całe miasto już śpi.... przechodzę transformację i staję się nim:

CZŁOWIEKIEM DYGRESJĄ

 

Odczarować ten zły urok może pocałunek chłodnego i logicznego księcia, a że już mam sakramentalnego nieksięcia, to już na zawsze będzie się człowiek dygresja pojawiał w moim życiu ;)

 

A taki fragment z książki "Jakie piękne samobójstwo" porównanie do sytuacji Polski w roku 1939 nadskakującej aliantom:

"Prawdopodobnie bez trudu znajdą Państwo w bliższym i dalszym otoczeniu osobę, która tak właśnie ma (bo to częsta przypadłość i dziwnie się składa, że cierpią na nią głównie kobiety). Całe życie ważne było dla niej, żeby spełnić oczekiwania mamy i taty, żeby dogodzić mężowi, dzieciom, i nijak nie jest w stanie pojąć, dlaczego im bardziej się o to stara, tym mocniej od wszystkich obrywa. Rodzice ją tyranizowali i stale krytykowali, mąż nie poważa, dzieci nie okazują za grosz szacunku ani wdzięczności, a ona sama siebie ma dosyć i nie może ze sobą wytrzymać. I wszystko to tym bardziej, im bardziej stara się nie myśleć o samej sobie i podporządkować wszystko im."

 

W sytuacji gdzie żyjesz z kimś, kto nie docenia Twojej pracy, trzeba się przełamać i nie robić nic dla tej osoby - nawet demonstracyjnie. Dla kogoś, kto jest nauczony jakiegoś rytmu domu, to może być większe wyzwanie, niż wyręczanie.

 

Z drugiej strony. Ja kiedyś też mówiłam mężowi, że czuję się niedoceniona. A mój mąż "co? Przecież ja Ci ciągle mówię, jak Cię doceniam. Że tak wszystko miałaś przemyślane, że podjęłaś dobre kroki, że kupiłaś te mieszkania w dobrym czasie, że się zakręciłaś w tej robocie i że jesteś taka obrotna".

Ech, ja chciałam usłyszeć, że mnie docenia za te posiłki, sprzątanie, ciepło rodzinne, energię w domu.

A on na to "ale przecież to pralka pierze"... witki mi opadły.

Pracy w domu się nie docenia.

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.