Skocz do zawartości

Gotowanie, zarabianie, sprzątanie, Panom się w głowach poprzewracało?


Rekomendowane odpowiedzi

55 minut temu, mac napisał:

Zauważ, że Panie piszą o zmęczeniu, więc podałem argument, w którym wysiłek to maksymalnie 4 minuty, a można pewnie jeszcze niżej zejść. Niech nawet wsadzi gotowca do mikrofali. To już coś, odbębni. Nie musisz się męczyć. Jak chcesz możesz, ale nie musisz. To tyle. Robię kapustę kiszoną, więc mnie sklepowe sztuczki z sałatkami nie dotyczą

Dobry kucharz (a w taką rolę się wbijasz, jak masz sobie coś przyrządzić) nie leci po bandzie tylko robi coś porządnego i zdrowego.

W końcu jedzenie jest dla Ciebie - nie pozwalasz sobie na gotowca, nie idziesz na łatwiznę. Chodzenie na łatwiznę się mści.

Można kupić mikrofalę, ale do eksperymentów naukowych, a nie do kuchni! :D

 

 

 

Zmęczenie może wynikać z różnych kwestii - popatrz, jak wygląda praca, jeśli Cię jara, a jak - gdy musisz ją odbębnić.

Zauważyłem, że ten sam obiad, to samo mycie naczyń - zupełnie inaczej wygląda, gdy mam interesujący podcast na uszach, a inaczej gdy myślę "ja pierdolę! tracę tylko czas! to nie ja powinienem to robić! tylko kobieta!". ?  W drugim przypadku marnuje się swoją wewnętrzną energię - obniżając wibrację i próbując sobie z tym gniewem poradzić. Przy okazji wychodzi ego. No chyba, że rzeczywiście był jakiś podział, a kobieta go sobie olała - a syf w kuchni trzeba ogarnąć.

Pierwszy przypadek jest dużo lepszy, bo tę wibrację podnosi, dowiaduję się nowych rzeczy, jest czas na przemyślenia.

Drugi przypadek to kamyczek do ogródka - czy na pewno wybrałeś właściwą osobę do wspólnego życia.

 

Pytanie jak wygląda obiad przygotowany w duchu "gniewu" a jak w nastawieniu "to fajne wyzwanie".

Być może to ezoteryka, trudno tutaj o jakiś logiczny eksperyment - na razie to zostawię.

 

Inaczej traktujesz coś jak jest "naturalnym obowiązkiem" a inaczej, jak jest "obowiązkiem, do którego czujesz, że jesteś zmuszany".

Jeśli wcześniej było naturalne, że kobieta zajmuje się domem, to jej współczynnik "naturalności" do wykonywania tych obowiązków był większy. One były (zapewne w jakiejś części) nieświadome, że realizacja konkretnych obowiązków po jej stronie wynika z jakiegoś nieformalnego podziału: ktoś przynosi kasę, ktoś opiekuje się domem. Faceci pewnie też. Tradycja.

 

Teraz jest więcej kobiet, które uznają, że pewne rzeczy to bardziej "przykry obowiązek", a że coraz więcej facetów potrafi ogarnąć rzeczy domowe - to niektóre są wyręczane i tendencja wzmacnia się.

Ale to ta sama praca przecież.

Ale realizowana z inną percepcją i mindsetem.

 

Jeśli mindset jest niewłaściwy - to szybciej się męczysz.

Jeśli wracasz z pracy po 8h pracy i 1h dojazdu to pierwsze na co masz ochotę to nie jest kolejny obowiązek - tylko odpoczynek. Załadowanie akumulatorów. Po to jest ten "home sweet home".

Więc - albo kobieta pracuje w domu (wtedy może inaczej to zorganizować), albo jej pracą jest bycie gospodynią. Przy założeniu, że normalny wkład to 50/50 obowiązków i 50/50 kasy to można sobie ustalić ile warta jest taka praca.

 

Wtedy racja - jeśli kobieta ma tylko dom na głowie i męczy się po 1h wykonywania obowiązków - to coś tu jest nie tak.

 

To można dobrze rozegrać - kwestia jak będą pochodzić do tego strony i jak bardzo równoważyć na skali: ugodowości / roszczeniowości. Na początek wystarczy, aby strony nie widziały w facecie bankomatu, a w kobiecie: przywiązanej do kuchni łańcuchem kucharki i sprzątaczki. Takie proste i zarazem takie trudne dla niektórych :P

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  

6 godzin temu, lync napisał:

Robotę trzeba optymalizować, a nie mnożyć. 5h dziennie przez cały miesiąc daje 95% typowego etatu (30,4 * 5h = 152h). To sporo czasu.

Jeżeli ktoś potrzebuje pięciu godzin dziennie na wysprzątanie chaty oraz gotowanie, dla mnie to oznacza jedno: taka osoba nie wie co robi, nie nadaje się do tego lub nie ma pojęcia o czym pisze. Osobiście w ciągu pięciu może trochę wiecej czasu mam wysprzątaną całą swoją chatę na błysk plus do tego umyte okna. Tylko czy ja codziennie myje okna? Nie. Robię to raz, może dwa razy w roku i potrzebuję na to ok. dwóch godzin jednorazowo, co daje razem najwyżej cztery godziny rocznie. Czy trzeba wysprzątać mieszkanie na błysk codziennie? Oczywiście, że nie, wystarczy, że zrobię to raz w tygodniu, co daje mi trzy, może cztery godziny w tygodniu pracy. Czy to jest etat? Bądżmy poważni.

 

To samo jest z praniem. Ja robię sobie pranie powiedzmy co weekend i całe jedno pranie zajmuje mi ze wszystkim, czyli przygotowaniem, załadowaniem do pralki, nastawieniem odpowiedniego programu oraz rozwieszeniem może z 10 do 15 minut. Czy to jest dużo? To jest bardzo mało czasu. Ponadto pranie nie polega na ciągłym siedzeniu w łazience i pilnowaniu prania. Jak wspomniałem wcześniej, w tym czasie gdy pralka pierze, mogę robić inne rzeczy niekoniecznie związane ze sprzątaniem czy gotowaniem.

 

To samo dotyczy schnięcia. Czy ślęczysz nad suszarką non stop i sprawdzasz czy już wyschło? No nie, bo to jakiś absurd. Rozwieszasz i zostawaisz do spokojnego wyschnięcia. Podobnie jest z prasowaniem. Prasuję co weekend i zajmuje mi to ok. godziny czasu. Raz na tydzień. Czy to praca wymagająca etatu? No nie. Analogicznie jest ze zmywarką. Włączam ją co kilka dni, a sprzęt kuchenny jaki mi będzie na bierząco potrzebny myję w zlewozmywaku ręcznie, co zajmuje mi najwyżej kilka minut. Czy to też jest praca pełnoetatowa? Oczywiście, że nie.

4 godziny temu, lync napisał:

Jeśli wracasz z pracy po 8h pracy i 1h dojazdu to pierwsze na co masz ochotę to nie jest kolejny obowiązek - tylko odpoczynek. Załadowanie akumulatorów. Po to jest ten "home sweet home".

Odkąd mieszkam sam i czy to było w związku czy nie, to pierwsze co robię po powrocie z pracy, to robię sobie coś do jedzenia plus karmię kota. Nie traktuję tego jako obowiązek, tym bardziej przykry. Jeść trzeba. A i przygotowanie posiłku czy siedzenie przy garach, tak jak w przypadku prania czy zmywania w zmywarce nie wymaga wiele czasu. Nie jest to jakoś strasznie męczące dla mnie i nie miałbym prblemu ze zrobieniem tego dla dwojga. Nic tak dobrze mi nie smakuje jak posiłek przygotowany własnoręcznie. Jeśli kobieta albo mężczyzna traktuje to jako jakiś przymus, to zwyczajnie nie nadaje się do życia w związku. Być może nawet do życia w grupie ludzi.

 

Tak tylko chciałbym przypomnieć, że wątek założyła osoba, która kiedyś w rozmowie między innymi ze mną argumentowała przyznanie pełnych emerytur kobietom zajmujących się domem za samo zajmowanie się domem również dlatego, że kobieta musi swoje wystać w kolejce na poczcie płacąc rachunki. Nie przyszło jej do głowy, że dziś można to samo zrobić nie wychodząc z domu, co mi zajmuje może z kwadrans czasu miesięcznie. Miesiecznie!!! Niestety dziś tak prozaiczne sprawy jak opłacenie rachunków to dla niektórych kobiet, pewnie większości, jest jak wyprawa całej ludności do innej galaktyki.    

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem bardzo pozytywnie zaskoczona moją relacją. Naprawdę.

Byłam na macierzyńskim, to nie prosiłam nikogo o pomoc - bo miałam cały dzień wolny, dorabiałam sobie na tyle, na ile miałam wolnego czasu.

Skończył mi się macierzyński, teraz pracuję na działalności. Jest sporo pracy, często jeżdżę. Wczoraj zasnęłam z synem, usypiając go i myślałam, że pewnie pranie całą noc się kisiło w pralce. Schodzę na dół - wszystko pochowane do lodówki, klocki pozbierane.

Schodzę do pralni - pranie rozwieszone, a kolejne już się kończy prać, bo mąż ustawił tak, żeby zaczęło prać w tańszej taryfie.

Mąż zawsze robi śniadania, a ja robię obiady i kolacje.

Dzieciaki są chore od dwóch tygodni i jak jadę na cały dzień, to z nimi zostaje.

Jestem dumna z męża, bo nie ukrywam, że trochę stresowałam się tym przejściem na własną działalność. Bałam się, że całymi dniami będzie u mnie teściowa, żeby nam pomagać, a to jest da mnie krępujące. Nie czuję się swobodnie, jak ktoś inny jest ciągle w domu.

Teraz wszyscy przyjeżdżają jako goście, ale wiem, że w sytuacjach kryzysowych - tj. dwójka dzieci w domu, a ja muszę pojechać do klienta, mąż wszystko ogarnia.

Mało tego, uważam, że ogarnia porównywalnie, jak nie lepiej ode mnie. Ja jestem bardzo szybka, ale on jest bardzo dokładny. I jakoś to się wszystko spina.

Pytałam go, czy nie przeszkadza mu taki podział (który wyszedł naturalnie), ale mój mąż jest domatorem. Bardzo mu to pasuje. Dzieciaki uwielbia. Więc jak on jest zadowolony, to ja trzy razy. I ogólnie wielka ulga, że tak się wszystko ułożyło :D

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój nie oczekuje full serwisu, czasami np. robię żeberka w cebuli i sobie stoją do odgrzania, do tego zrobiona przeze mnie surówka (sklepowe przecież są ohydne..), ziemniaczki, ale on po pracy woli zjeść nuggetsy ze sklepu, bo z mięsa lubi tylko kurczaka i kotlety. :o Za to ja oczekuję full serwisu (ale o tym nie wspominam). :)Wszystkie naprawy są na jego głowie i liczę, że się z nimi upora w miarę szybko i bez zmartwień. Jak zwlekam ze sprzątaniem to robi sugestie, że jest brudno i tyle. Nikt na nikim nie wymusza niczego w chamski sposób.

Edytowane przez Gigi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Fury King napisał:

Toż to jest związkowe abecadło :) 

Wyobraź sobie bad boya jak naczynia myje albo podłogi szoruje. Szereg badań odkrył niezwykle ukrytą prawdę, że samica traci zainteresowanie samcem który pomaga jej w domowych obowiązkach. Facet ma swoje obowiązki, kobita swoje. 

Tracimy zainteresowanie tym co nie wpływa silnie na nasze emocje. Pozytywne wrażenie z hotelu nie równe jest opinii. Negatywne to opinia na A4. 

 

Samiec traci zainteresowanie potulną samicą. Ale borderkę rozpamiętuje latami

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, deomi said:

Ja tylko pełne partnerstwo, każdy przejaw "baba do garów" "zrobiłabyś obiad" działa na mnie jak płachta na byka.

Zrozumiałe, o ile nie używasz sformułowań w kierunku faceta "do pracy byś poszedł", "śmieci byś wyniósł", "dach cieknie" :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, deomi napisał:

Jak słyszę tego typu szowinistyczne przesłanki to faceta od razu skreślam,

No to niestety nie masz szans u mnie. 

 

11 godzin temu, spider napisał:

Co do seksu, tutaj to akurat chyba kobieta przeważnie robi łaskę,

Przeczytałem "Co do seksu, tutaj to akurat chyba kobieta przeważnie robi laskę,", później zorientowałem się w swoim błędzie ale pozostanę przy swojej wersji ?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, adi1231-91 napisał:

Ale jeszcze dodam, klasyczny model rodzinny czyli on zarabia na dom, ona dba o dom, co w tym złego ?

Nic, tylko ilu facetów zarabia na tyle, aby utrzymać dom i rodzinę ? 

10 godzin temu, Krugerrand napisał:

Niech mi teraz któraś wyjaśni: przy tych cudach techniki jakie mamy i jak bardzo one ułatwiają życie,

Sprzątania zbytnio nic nie ułatwia, anie jest to lekka praca. O ile ma być dobrze posprzątane. Bo niektórzy za posprzątanie uważają pozamiatanie jaskini ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydumane problemy. Gotowanie i sprzątanie to jest bułka z masłem. Facet, który nie potrafi tego ogarnąć jest kaleką życiową, z kim Ty się zadajesz @deomi? ? Mówię tutaj o sytaucji, gdzie oboje pracujecie i facet nie zarabia na tyle, żeby kobieta mogła nie pracować i zająć się tylko domem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Leniwiec napisał:

Sprzątania zbytnio nic nie ułatwia, anie jest to lekka praca. O ile ma być dobrze posprzątane.

Nie jest lekka, ale wykonalna. Codziennie sprząta się na bieżąco i raz w tygodniu całość bardzo dokładnie. Mieszkam z 3 innymi osobami, w tym dwoma facetami, którzy do sprzątania się nie garną, oraz 3 zwierzakami. Sprzątam w zasadzie sama, matka codziennie gotuje, bo tak się podzieliłyśmy. Sobotnie sprzątanie 8 pokoi, kilku łazienek, kuchni i korytarzy zajmuje łącznie 5-6 godzin -> odkurzanie podłogi i dywanów, mycie, przetarcie wszystkich powierzchni, umycie pryszniców, toalet, umywalek, luster, AGD etc. Do tego co jakiś czas dochodzi umycie okien, wysprzątanie garażu i piwnicy. Zaczynając od 9 rano koło 14-15 mam zajebiście wysprzątany spory dom, niewielkie poświęcenie.

 

Mając porządny odkurzacz, mop parowy, dobre szmatki i płyny sprzątanie robi się wręcz przyjemne. Ok, trzeba się nabiegać, ale efekt wszystko wynagradza.

 

Jak widzę, że ktoś marudzi na 'wielogodzinne' sprzątanie standardowego mieszkania to się pukam w głowę i zastanawiam jak bardzo ten ktoś jest niezorganizowany i nie ogarnia czynności domowych. 

 

Pranie? Najbardziej czasochłopnne jest wywieszenie zajmujące 15 minut. Kurde, żyjemy w czasach kiedy ogarnianie domu jest robione w zasadzie za nas. Zupełnie inne sprawy pojawiają się przy opiece nad dziećmi, to jest bardziej czasochłonne jeśli chcemy je rozwijać i wtedy dochodzi realne zmęczenie jak się gorzej śpi etc, ale da się. 

 

Dla mnie dbanie o dom, to przede wszystkim dbanie o atmosferę relaksu dla rodziny, aby właśnie było to tandetne powiedzonko 'home sweet home'

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Hatmehit napisał:

tym dwoma facetami, którzy do sprzątania się nie garną

A powinni. W ogóle dzieci powinny mieć jakieś obowiązki, by w przyszłości być bardziej zaradnym. To, że jest się mężczyzną nie oznacza, że posiada się taki przywilej nic nie robienia. Oni przecież tam też mieszkają. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Zielonooka napisał:

A powinni.

Nie. Ojciec ciężko pracuje i jako rodzina jesteśmy mu wdzięczni za to, że możemy sobie na wiele komfortu pozwalać. Chamstwem byłoby wymaganie, aby sprzątał. Niedość, że zarabia na dom, zajmuje się ogrodem i ogólnie jest bardzo ogarniętym człowiekiem, to utrzymuje po sobie porządek, nie będę mu szmaty do rąk wkładać, a matka garnków. My mamy na to czas, energię i chęci. Ponadto dobrze czujemy z tradycyjnym podziałem obowiązków, on chyba też. 

 

13 latni brat się nie garnie, gdyż to robiegany chłopak, jednak jak się go poprosi to sprząta. Umie to robić, choć jak typowy młody nastolatek nie jest zbytnim zwolennikiem. 

 

Moje zajmowanie się domem jest niewielkim wysiłkiem w porównaniu do 25 lat polepszania swoich zarobków przez ojca. Kiedy miałam 5-6 lat prawie go w domu nie było, gdyż potrafił pracować te 12 godzin pisząc, jeżdżąc po wszelkich instytucjach etc. Jemu zawdzięczam to jak żyję i w sporym stopniu moją przyszłość. Dbanie o dom, który z matką sfinansował jest dla mnie totalnie oczywiste i jest podstawowym wyrazem szacunku. Tak samo bym się zachowywała, jeśli bym zajmowała się domem i dziećmi jako 'żona' przez czas siedzenia z małymi stworami. 

11 minut temu, Leniwiec napisał:

Ale wyobraź sobie, ze robisz to wszystko sama, gotujesz sprzątasz. Nikt Ci nie pomaga. To może być męczące na dłuższą metę.

Owszem, lecz przy dobrej organizacji da się. Jeszcze rok temu moja matka sobie z tym perfekcyjnie radziła samodzielnie, więc ja tym bardziej w przyszłości. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam alergie na te całe egoistyczne partnerstwa (feministyczny wymysł). Coś czuję, że niedługo kobitki pokroju @deomi zostaną wymienione na rodzinne Azjatki. Mam nawet doskonały program dla rządu polskiego w sprawie zwiększenia demografii państwa. Wystarczy dać rządowe dofinansowanie na to by ściągać młode i płodne "uchodźczynie". Wtedy nasze sfeminizowane panie będą mogły prowadzić swoje związki partnerskie z kotami. Wszyscy byśmy na tym skorzystali. Chociaż nie wiem jak koty zapędzane do garów, mopa czy naczyń... Obrońcy praw zwierząt będą mieli pełne ręce roboty :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hatmehit chodziło mi o związek, w którym mąż tyle nie pracuje. :) I jeszcze po sobie bałagani. Byłam w takim związku, gdzie oboje pracowaliśmy mniej więcej tyle samo, a 95% obowiązków było na mojej głowie. Wiem co to jest rozszczeniowość i brak szacunku wobec mojej osoby i mojej pracy. Tobie tego nie życzę, tego co ja przeszłam.

A to, że u Ciebie jest inaczej to jest zrozumiałe, że tak myślisz. I skąd miałam wiedzieć jak masz w rodzinie? Lecz mój dawny partner nie był dla mnie jak Twój ojciec. 

To jest zrozumiałe jedynie wtedy jak na serio mąż utrzymuje rodzinę i ciężko pracuje. 

 

@KsantiA jak sobie wyobrażasz związek w którym oboje pracują mniej więcej tyle samo i dokładają się tyle samo? Cały dom nadal na głowie kobiety? 

Edytowane przez Zielonooka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zielonooka

Przede wszystkim nie wiem skąd wy bierzecie tych roszczeniowych mężczyzn. Gdyby mi żona gotowała i sprzątała czułbym komfort w relacji i bycie zadbanym/ kochanym. Dlatego starałbym się o nią dbać i oddać z powrotem ten "dobry klimat" w domu. Może niekoniecznie w ten sam sposób, ale na pewno okazywałbym swoją wdzięczność. Jak ktoś ładnie napisał wcześniej, jeśli kobieta ma problem z tym, że ugotuje obiad czy posprząta to po prostu nie nadaje się do życia w związku. To jest w ogóle przykre, że analizujecie i rozpatrujecie jakiś podział obowiązków. A tym bardziej ten paniczny strach przed tym, że coś mogłoby być nie równe zamiast starać się o komfort męża. Tutaj powinno być podejście wdzięczności dla życia za to, że ma się męża czy towarzysza życiowego. Dawanie od siebie jak najwięcej bez oczekiwania zwrotu. W zdrowej relacji z normalnym mężczyzną tak powinno to funkcjonować. Przez dobrobyt wzrosła roszczeniowość, ale obawiam się, że przede wszystkim kobiet. Dawniej prano w rzece, cała rodzina chodziła w jednych butach czy kąpano się w jednej wodzie. Jednak relacje były jakieś zdrowsze i mniej nastawione na egoistyczne cele.

 

 

Edytowane przez Ksanti
literówka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Fury King said:

Wyobraź sobie bad boya jak naczynia myje albo podłogi szoruje. Szereg badań odkrył niezwykle ukrytą prawdę, że samica traci zainteresowanie samcem który pomaga jej w domowych obowiązkach. Facet ma swoje obowiązki, kobita swoje. 

 

 

Wystarczy, że nie będzie tego robił przy niej i już efektu spadku zainteresowania nim nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Ksanti napisał:

Dawniej prano w rzece, cała rodzina chodziła w jednych butach czy kąpano się w jednej wodzie. Jednej relacje były jakieś zdrowsze i mniej nastawione na egoizm.

Z tego kąpania się wzięło powiedzonko nie wylewaj dziecka z kąpielą. Najpierw mył się PAN domu, później żonka, a na końcu dzieci. I czasami była woda tak brudna, że wylewano z dzieciurem w środku, bo ludzie zapominali, że jeszcze ktoś tam wlazł ? Nie pamiętam, skąd to wiem, ale się mocno śmiałem. Pomyślcie sobie dzisiaj. Kąpiel w tej samej wodzie i pierwszy wchodzi koleś, a po nim kobieta. Ale byłby kwik ? KWIIIIIIIIII.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minutes ago, Ksanti said:

Gdyby mi żona gotowała i sprzątała czułbym komfort w relacji i bycie zadbanym/ kochanym. Dlatego starałbym się o nią dbać i oddać z powrotem ten "dobry klimat" w domu. Może niekoniecznie w ten sam sposób, ale na pewno okazywałbym swoją wdzięczność. 

 

A nie wystarczy, żeby okazywała wdzięczność i dbała o "dobry klimat" w domu zamiast Ci gotować i sprzątać? 

 

2 hours ago, Leniwiec said:

Nic, tylko ilu facetów zarabia na tyle, aby utrzymać dom i rodzinę ? 

 

Tak jest! Powiem więcej trzeba zarabiać więcej żeby nikt Ci nie mógł powiedzieć co masz robić, bo wtedy go zabijesz śmiechem :D

Edytowane przez Colemanka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Krugerrand said:

Jeżeli ktoś potrzebuje pięciu godzin dziennie na wysprzątanie chaty oraz gotowanie, dla mnie to oznacza jedno: taka osoba nie wie co robi, nie nadaje się do tego lub nie ma pojęcia o czym pisze. Osobiście w ciągu pięciu może trochę wiecej czasu mam wysprzątaną całą swoją chatę na błysk plus do tego umyte okna. Tylko czy ja codziennie myje okna? Nie. Robię to raz, może dwa razy w roku i potrzebuję na to ok. dwóch godzin jednorazowo, co daje razem najwyżej cztery godziny rocznie. Czy trzeba wysprzątać mieszkanie na błysk codziennie? Oczywiście, że nie, wystarczy, że zrobię to raz w tygodniu, co daje mi trzy, może cztery godziny w tygodniu pracy. Czy to jest etat? Bądżmy poważni.

 

To samo jest z praniem. Ja robię sobie pranie powiedzmy co weekend i całe jedno pranie zajmuje mi ze wszystkim, czyli przygotowaniem, załadowaniem do pralki, nastawieniem odpowiedniego programu oraz rozwieszeniem może z 10 do 15 minut. Czy to jest dużo? To jest bardzo mało czasu. Ponadto pranie nie polega na ciągłym siedzeniu w łazience i pilnowaniu prania. Jak wspomniałem wcześniej, w tym czasie gdy pralka pierze, mogę robić inne rzeczy niekoniecznie związane ze sprzątaniem czy gotowaniem.

 

To samo dotyczy schnięcia. Czy ślęczysz nad suszarką non stop i sprawdzasz czy już wyschło? No nie, bo to jakiś absurd. Rozwieszasz i zostawaisz do spokojnego wyschnięcia. Podobnie jest z prasowaniem. Prasuję co weekend i zajmuje mi to ok. godziny czasu. Raz na tydzień. Czy to praca wymagająca etatu? No nie. Analogicznie jest ze zmywarką. Włączam ją co kilka dni, a sprzęt kuchenny jaki mi będzie na bierząco potrzebny myję w zlewozmywaku ręcznie, co zajmuje mi najwyżej kilka minut. Czy to też jest praca pełnoetatowa? Oczywiście, że nie.

Też mnie zawsze bawiły opowiadania o kieracie pracy domowej. Mieszkałem ze znajomymi ze studiów, przyjaciółkami, partnerką. Były wśród nich pedantki, były chaty 100m2+ i nigdy roboty koło domu to nie było więcej niż 3-4h na tydzień na osobę. Więcej roboty mam z ogrodem i rąbaniem, noszeniem drewna.

Gdy ktoś narzeka na ilość robót domowych można im polecić zakup odkurzacza, pralki i zmywarki.   

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja powiększam zainteresowanie facetem ktory mi zrobi pomidorowke ? 

Myślałam, że to zjawisko na małą skalę, ale jednak sie poprzewracało? kobitki nie dajcie sie tak wykorzystywać  !!

Co innego kiedy Pan o Was dba i rozpieszcza Was prezentami i wycieczkami, i robi masaże stópek ? wtedy można odwdzięczać się dwudaniowymi obiadkami z deserem, ale dla Janusza, ktory wraca z pracy z ryjem " gdzie ten obiad kobieto" " głodny jestem" gdy same jesteście po etacie,

nigdy! kobiety szanujcie sie, gdy Wy nie bedziecie, nikt za Was tego nie zrobi,

Dogadzanie jak najbardziej TAK, gdy działa to w obie strony!!! 

A jak nie pogonić i spotykać sie na sam seks :)

O ile jest w tym dobry

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.