Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Wydaje się, że wielu Panów i Pań stara się sprowadzić wzajemne "motywacje" do bodźców inspirowanych głównie reakcjami chemicznymi  ;-)


Problem jest jednak, moim zdaniem, szerszy - decydują "właściwości osobnicze" - umownie zwane "cechami charakteru".

 

To mix chemii i psyche - a jak pokazują przeróżne doświadczenia życiowe - czasami jedno implikuje drugie, ale i vice-versa!

 

Sęk chyba w tym, żeby rządziło nami i naszymi czynami raczej nasze własne Psyche (wyjąwszy przypadki oczywistej psychopatii!), niż Chemia!
Tylko tak możemy mieć "rzeczywisty wpływ na rzeczywistość" :D

 

Edytowane przez DonDiego
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"z chemicznego punktu widzenia" - no tak! Naukowo udowodnione!

 

Ale zjedz tę tabliczkę czekolady, uruchom te reakcje chemiczne - i stań obok królowej lokalnej paszteciarni - jak sądzisz? Co poczujesz? ;-)

 

Mowa jest o czymś innym - co jest pierwsze: jajko, czy kura? Czyli, czy bodziec myślowy, spowodowany czynnikiem zewnętrznym (widok atrakcyjnej samicy, a  w przypadku samicy - atrakcyjnego samca) - uruchamia lawinę hormonów i seksualne pożądanie, czy np. długotrwała, ale nieseksualna znajomość z kimś na pierwszy rzut oka kompletnie nieatrakcyjnym seksualnie może skutkować powstaniem innego rodzaju więzi (np. bardzo zażyłej przyjaźni), która z czasem może zamienić się w pożądanie? (czyli czy jesteśmy w stanie świadomie wpływać na własne uczucia - czyli wymusić u siebie chemię do kogoś, wobec kogo nasza podświadomość jest raczej obojętna?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DonDiego. Nie bardzo rozumiem zawiłości bo do mnie zazwyczaj trafia prosta logika.

Tobie się pani nie podoba, a podoba się twojemu penisowi bo masz zrobić z tą panią dzieciaka.

I po pierwsze zacznij rozróżniać że INSTYNKTY np: przetrwania, rozmnażania (czyli chęć włożenia parówy konkretnej lasce) to nie to samo co UCZUCIA które są po prostu konkretnymi emocjami które czujesz gdy widzisz/myślisz o danej osobie (radość, złość, miłość, przyjaźń, lubię, nie lubię, wkurwienie, gniew, smutek, etc).

Jak chcesz w siebie coś wmuszać to możesz nauczyć swoje ciało (przy pomocy podświadomości) żeby reagowało wzwodem na widok dziupli w drzewie jak będziesz wystarczająco wytrwały, tylko nie ma to nic wspólnego z UCZUCIAMI ale z INSTYNKTEM. Pytanie tylko po co? Natura nie bez sensu urządziła tak jak jest, tzn, że podobają się nam zdrowe, młode i ładne. Bo tu chodzi o przetrwanie i zdrowie gatunku ludzkiego (czego antyprzykładem niech będzie poruszany ostatnio chów wsobny w 'UK').

Jeżeli w grę wchodzi pożądanie to znaczy że kierujesz się INSTYNKTEM. End of fuckin' story. Nie dopisuj do tego jakiejś zażyłości czy przyjaźni bo to tylko komplikuje rzeczy proste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Brzytwa napisał:



Jeżeli w grę wchodzi pożądanie to znaczy że kierujesz się INSTYNKTEM. End of fuckin' story. Nie dopisuj do tego jakiejś zażyłości czy przyjaźni bo to tylko komplikuje rzeczy proste.

 

No fajnie, żeby było prosto i po prostu :)

 

Myślę jednak, że przede wszystkim każdy, w miarę świadomy, osobnik ludzki chce przede wszystkim "zrobić sobie dobrze" w sensie przyjemności związanej z samą radością życia. To oczywiście jest także insynktowne - ale powody jakby innej natury, niż zupełnie pierwotne instynkty.

 

Ale mówiąc wprost - uczucia (myśli) mogą implikować burzę hormonalną i stan "zakochania, pożądania, miłości itd.

Pytanie - czy ingerencja stricte chemiczna może wpływać na świadome myśli i uczucia?

 

Doświadczenia narkomanów wskazują, że jak najbardziej! Ale przecież wiadomo skąd inąd, że to tylko złudzenia... a nie rzeczywiste, świadome odczucia.

 

Co zatem z tymi, którzy lata całe tkwią w czymś na kształt uwielbienia do konkretnej osoby, która być może nawet już nie żyje... (znam taki przypadek - jest to forma obsesji - co oznacza, że nastąpiło jakieś skrzywienie - zarówno w warstwie podświadomej, jak i świadomej.

 

Kurcze, miało byc prosto... ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, DonDiego napisał:

 

No fajnie, żeby było prosto i po prostu :)

 

Myślę jednak, że przede wszystkim każdy, w miarę świadomy, osobnik ludzki chce przede wszystkim "zrobić sobie dobrze" w sensie przyjemności związanej z samą radością życia.

Chciejstwa ego-hedonistyczne wypadałoby odróżnić od szczęścia i błogości bo to dwie różne rzeczy. W drugim przypadku odseparowałeś się od ego i nie gra ono już tak dużej roli w życiu. Bardzo polecam. Upraszcza to mocno zracjonalizowany świat który goni za przedmiotem, pieniądzem i fajną niunią u boku jako wzorcowy przykład zachowania. A nie o to w życiu chodzi.

To oczywiście jest także insynktowne - ale powody jakby innej natury, niż zupełnie pierwotne instynkty.

O tym jak działa ego i co to jest możesz sobie przeczytać chociażby w moim felietonie na forumowym blogu. Poza tym tysiące ludzi opisało ten fenomen. Odsyłam.

Ale mówiąc wprost - uczucia (myśli)

Uczucia to nie myśli. To są 2 różne rzeczy. I jak ktoś to scala to zazwyczaj zaczynają się problemy na linii semantyki, co też właśnie obserwuję. Uczucia to uczucia, czyli inaczej EMOCJE które czujemy. A myśli to myśli czyli produkt UMYSŁU/EGO inaczej zwane jako 'paplanina w naszych głowach' (czasami widzisz jak ktoś mówi do siebie). Nie chce mi się więcej pisać na ten temat. Patrz akapit wyżej.

mogą implikować burzę hormonalną i stan "zakochania, pożądania, miłości itd.

Ta końcówka jest nieważna ponieważ początek zdania to błąd logiczny.

Pytanie - czy ingerencja stricte chemiczna może wpływać na świadome myśli i uczucia?

Świadomość to obserwator (admin). Myśli to produkt ego, nie mogą być zatem świadome. Emocje to produkt podświadomości, więc jak sama nazwa wskazuje - nie są świadome.
Wybacz ale jestem purystą semantycznym i nie jestem w stanie się porozumieć z kimś kto używa słów niezgodnie z ich znaczeniem. Tak się nie da porozumieć, mimo że używamy tego samego alfabetu, składni, gramatyki - ogółem języka. To jest niewykonalne.
Iniekcja z chemią wywoła określony stan w 2 obszarach - Ego/umyśle oraz w podświadomości (emocjach). Ty jako świadomość/obserwator będziesz w stanie ten fenomen we własnym ciele obserwować.

Doświadczenia narkomanów wskazują, że jak najbardziej! Ale przecież wiadomo skąd inąd, że to tylko złudzenia... a nie rzeczywiste, świadome odczucia.
Nie ma czegoś takiego jak świadome odczucia. Jest świadomość która je świadomie (hihi) obserwuje. To co 'się wydaje' to tylko projekcja ego.

 

Co zatem z tymi, którzy lata całe tkwią w czymś na kształt uwielbienia do konkretnej osoby, która być może nawet już nie żyje... (znam taki przypadek - jest to forma obsesji - co oznacza, że nastąpiło jakieś skrzywienie - zarówno w warstwie podświadomej, jak i świadomej.
Idealizacja to mechanizm UMYSŁU/EGO. To iluzja że 'coś poza nami jest częścią nas', że jest nam bezwzględnie 'potrzebne do życia' (jak nowe futro, komóra i fura) - ego nadało wyższą ważność czemuś co de facto jest w hierarchii dużo niżej od świadomości/obserwatora.

 

Kurcze, miało byc prosto... ;-)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'... Uczucia to nie myśli. To są 2 różne rzeczy. I jak ktoś to scala to zazwyczaj zaczynają się problemy na linii semantyki, co też właśnie obserwuję. Uczucia to uczucia, czyli EMOCJE. A myśli to myśli czyli produkt UMYSŁU/EGO.  ..."

 

Ech, purysto drogi ;) - użyłem "skrótu myślowego" (sic!)

 

Powiem inaczej - płynące z podświadomości emocje generują świadome myślenie - de facto coś na kształt świadomej analizy tych emocji.

Osobnik świadomy tego procesu może próbować świadomie wpływać na swoje emocje (o tym też napisano w wielu felietonach i analizach naukowych).

 

Pytanie: czy można "na siłę", czyli w pełni świadomie zmusić się do poczucia prawdziwych emocji (mówiąc trywialnie: zakochania się, wzbudzenia pożądania itd.) wobec obiektu/osoby, która kompletnie na nas nie działa - nie generuje żadnych emocji (a w innym przypadku wzbudza jednak emocje, ale raczej negatywne)?

 

Czyli - czy w drugą stronę też do działa?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są ludzie, którzy są bardzo dobrzy w samookłamywaniu się. To tzw. "pozytywne myślenie". Oni chyba naprawdę wierzą w te gówna jakie sobie wmawiają.

A jak wierzą to mają lepsze samopoczucie. Co prawda w zestawieniu z faktami, tak z boku patrząc, wygląda to blado, ale są "pozytywnie nastawieni.

Nastawieni to chyba słowo klucz.

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, wroński napisał:

Są ludzie, którzy są bardzo dobrzy w samookłamywaniu się. To tzw. "pozytywne myślenie". Oni chyba naprawdę wierzą w te gówna jakie sobie wmawiają.

 

Czyli działa :D

 

zatem idę się zaprogramować pozytywnie na weekend :) (użyję dodatkowo szkockiego katalizatora)!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, wroński napisał:

Są ludzie, którzy są bardzo dobrzy w samookłamywaniu się. To tzw. "pozytywne myślenie". Oni chyba naprawdę wierzą w te gówna jakie sobie wmawiają.

Inaczej podświadomy nawyk. Tak jak mogłes sobie wmówić reakcję że na czerwonym świetle się zatrzymujesz, tak można sobie zaprogramować reakcję że jesteś wyluzowany przy armagedonie.
Pozytywizm/negatywizm istnieje tylko w naszych głowach. A która z tych dwóch opcji jest bardziej przydatna w życiu to chyba nie trzeba pisać.

Jest dokładnie tak, jak myślisz, że jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, DonDiego napisał:

 

Czyli działa :D

 

zatem idę się zaprogramować pozytywnie na weekend :) (użyję dodatkowo szkockiego katalizatora)!

 

Wiesz, miałem na myśli raczej to, że ci ludzie nieważne jakie gówno zrobią i jakie będą tego (dla innych) efekty są święcie przekonani, że jest super i ah.

 

 

 

"Pozytywizm/negatywizm istnieje tylko w naszych głowach. A która z tych dwóch opcji jest bardziej przydatna w życiu to chyba nie trzeba pisać."
 

Realizm <_<

 

W przypadku armageddonu (w mniejszej wersji) pozytywny będzie sobie wmawiał, że jest ok i nic mu nie będzie = trup.

Negatywnie nastawiony, że przesrane i nic się nie da zrobić = drugi trup.

Ktoś z realnym podejściem ma szansę wykaraskać się z tego szamba = a może i nie trup.

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, wroński napisał:

Albo ktoś np. się wkurwi i wysmaruje ci gównem samochód, to wersja light B)

 

To raczej w pełni świadomie - ale nalezy się spodziewać, że w przypadku eskalacji zadośćuczynienia będzie utrzymywał, że zmusił go do tego jakiś "wewnętrzny głos z Nieba..." :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, DonDiego napisał:

'... Uczucia to nie myśli. To są 2 różne rzeczy. I jak ktoś to scala to zazwyczaj zaczynają się problemy na linii semantyki, co też właśnie obserwuję. Uczucia to uczucia, czyli EMOCJE. A myśli to myśli czyli produkt UMYSŁU/EGO.  ..."

 

Ech, purysto drogi ;) - użyłem "skrótu myślowego" (sic!)

 

Powiem inaczej - płynące z podświadomości emocje generują świadome myślenie - de facto coś na kształt świadomej analizy tych emocji.

W kółko Macieju. Emocje nie generują myślenia! Gdyby tak było to kobiety byłyby w czołówce jeżeli chodzi o naukę!!! Emocje pozwalają się obserwować świadomości i to ona je analizuje PRZY POMOCY UMYSŁU (narzędzie!!!). Myślenie nie jest ani świadome ani nieświadome, bo umysł i myśli to NARZĘDZIA a nie istniejące byty.

Osobnik świadomy tego procesu może próbować świadomie wpływać na swoje emocje (o tym też napisano w wielu felietonach i analizach naukowych).

Tu się ogólnie zgadzam, chociaż to wpływanie ograniczam do wpływania na generator emocji jakim jest podświadomość. Uwolniona emocja nie jest możliwa do kontrolowania, można ją tłumić co potem odbija się na zdrowiu (przykład zajechanych psychicznie mężów, którzy latami tłumili gniew na utyskujące małżonki). Raczej bym napisał, że świadomie można uczyć podświadomość wybierając właściwe miejsca/zdarzenia/osoby z którymi się przebywa.

Pytanie: czy można "na siłę", czyli w pełni świadomie zmusić (po co? przecież to sztuczne) się do poczucia prawdziwych (a są nieprawdziwe?) emocji (mówiąc trywialnie: zakochania się,  wzbudzenia pożądania itd.) wobec obiektu/osoby, która kompletnie na nas nie działa - nie generuje żadnych emocji (a w innym przypadku wzbudza jednak emocje, ale raczej negatywne)?

Obstawiam, że nie ma czegoś takiego jak świadome 'zakochanie'. Po pierwsze to reakcja instynktowna która ma zapewnić przetrwanie gatunku. Myślenie nie jest do tego potrzebne.
Z odpowiedzi która mogłaby Cię bardziej zainteresować to ja postrzegam to na zasadzie 'podobne przyciąga podobne' gdzie na wolną wolę nie ma miejsca w momencie interakcji, a jedynie przed kiedy pracujesz nad swoimi wzorcami i tym co masz w podświadomości.

Czyli - czy w drugą stronę też do działa?

 

 


wroński - Nic tak nie cieszy jak to, co działa. A jeżeli cieszy, to znaczy że wywołuje dobre emocje i ma dobry, pozytywny wpływ na Ciebie. Realizm jest dobry/pozytywny. :> Ja tak to widzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, DonDiego napisał:

 

To raczej w pełni świadomie - ale nalezy się spodziewać, że w przypadku eskalacji zadośćuczynienia będzie utrzymywał, że zmusił go do tego jakiś "wewnętrzny głos z Nieba..." :D

 

A nie, pisałem o reakcji na cudze samookłamywanie. Takie ludzie na dłuższą metę wywołuje nieposkromioną chęć utopienia ich w studni czy cuś.

Jak miałbym się za eskalację brać to pewnemu ciulowi skarbówka by dupę urwała= rozwód= alimenty i utrata chaty i dzieciaków= koniec karierki= chuj z nim.

Na większą chwałę Allaha oczywiście.

Sorki, ale jak sobie typa przypomnę to mi się ciśnienie dzwiga.

 

"Nic tak nie cieszy jak to, co działa. A jeżeli cieszy, to znaczy że wywołuje dobre emocje i ma dobry, pozytywny wpływ na Ciebie. Realizm jest dobry/pozytywny. :> Ja tak to widzę. "

Realizm jest pozytywny, pozwala się przygotować i planować. "Pozytywizm" natomiast może powodować cholerne kłopoty.

 

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, zgadza się. Umysł na bieżąco rejestruje wszystko co się dzieje. To maszynka służąca do przetrwania, więc musi wszystko w czasie rzeczywistym przeliczać i analizować.
Ale ani myśli, ani emocje nie są samoświadome. To tylko informacje które zostały wygenerowane a ich powstanie i ruch obserwuje świadomość (tzw: świadek/obserwator/wyższe ja).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, wroński napisał:

"Nic tak nie cieszy jak to, co działa. A jeżeli cieszy, to znaczy że wywołuje dobre emocje i ma dobry, pozytywny wpływ na Ciebie. Realizm jest dobry/pozytywny. :> Ja tak to widzę. "

Realizm jest pozytywny, pozwala się przygotować i planować. "Pozytywizm" natomiast może powodować cholerne kłopoty.

 

Pozytywizm to był w sztuce :D To o czym piszesz to zwyczajna głupota i naiwność. A za to trzeba surowo płacić i w sumie dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.