Skocz do zawartości

Co robić gdy ktoś z rodziny umrze?


Trevor

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Jako że się starzeję a ze śmiercią człowieka nie miałem styczności warto by się dowiedzieć jak należy postępować w przypadku śmierci członka rodziny. Rodzice coraz starsi. Idą nieciekawe czasy. Jak to wygląda. Jak to wyglada w zakładzie pogrzebowym, kwestia zabezpieczenia ciała, etc. Temat mocno grobowy, ale myślę że warto go poruszyć. 

 

Jak wspominał Peterson w jednym ze swoich wykładów mężczyzna powinien być przygotowany na takie sytuacje bo są to sytuacje w których ludziom wkoło opadają ręce a my powinniśmy być tymi na których inni w takich sytuacjach powinni móc polegać. Na obecną chwilę nie mam pojęcia jak postępować. 

 

Jeśli ktoś przez to przechodził to proszę o rady.

 

Zaznaczam że nic się nie stało i nie planuję ale wolę być przygotowany. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak rodzina jest zła to można się i nawet z cudzej śmierci cieszyć. Jest to forma szacunku do samego siebie. Co do tematyki głównej- dziś organizacja pogrzebu to nie problem wszystko załatwisz jedna wizyta w zakładzie pogrzebowym. Oni ogarniają stypę, księdza itp. Tylko płacić... emocjonalnie każdy przeżywa to po swojemu i nie warto się wpierdalać i grać głowę rodziny bo inni odbiorą to negatywnie 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Trevor napisał:

Jako że się starzeję a ze śmiercią człowieka nie miałem styczności warto by się dowiedzieć jak należy postępować w przypadku śmierci członka rodziny. Rodzice coraz starsi. Idą nieciekawe czasy. Jak to wygląda. Jak to wyglada w zakładzie pogrzebowym, kwestia zabezpieczenia ciała, etc. Temat mocno grobowy, ale myślę że warto go poruszyć. 

 

Co konkretnie Cię najbardziej interesuje? Moja mama zmarła w szpitalu. 8 lat już minęło a i tak wszystko doskonale pamiętam. Pamiętam, jak przyjechałem do niej rano tego dnia, już było z nią bardzo źle. Agonia. Traf chciał, że miałem wtedy w firmie awaryjną sytuację i musiałem na parę godzin wyjechać. Poprosiłem żonę, by przyjechała. Wróciłem po paru godzinach i byłem z nią już do końca. Niewiele już jesteś w stanie zrobić. Żona wróciła do domu, ja zostałem. Pamiętam, że zwilżałem jej usta łyżeczką pomoczoną w wodzie. Gdy wydała ostatnie tchnienie, poszedłem po lekarza. Stwierdził zgon, ciało trafiło do chłodni, a ja pojechałem do zakładu pogrzebowego by dokonać formalności, formy pochówku, wyboru trumny (w tym przypadku tej do kremacji). Zakład załatwił pozostałe kwestie, łącznie z transportem ciała do swojej kostnicy. Przywiozłem następnego dnia do zakładu ubranie, w którym chciała być skremowana i pojechałem do księdza, by w kościele dokonać finalnych formalności co do terminu. Miałem w zapasie kontakt do Mistrza ceremonii, gdyby ksiądz robił jakiś problem, ale nie było kłopotów. Wszystko zgodnie z ostatnią wolą.

 

Żony nie brałem ze sobą na wszystkie te funeralne etapy. Wpadła w histerię, płacz itd. To było moje zadanie do wykonania. Pamiętam do dziś, jak od żony usłyszałem, że ją przeraziłem w tym okresie. Moim spokojem i opanowaniem.

  • Like 1
  • Dzięki 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli umrze ktoś bliski, to będzie emocjonalna jazda bez trzymanki. Z czasem ból minie, od kilku tygodni do roku. Bliscy będą umierać, tego nie unikniesz. Przygotować się warto, ale swoje i tak przecierpisz. Tak jak Marek mówił pierdolnie cię ostro ale się pozbierasz. Warto być świadomym, dużo z tego wyciągniesz i stwardnieje ci skóra.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Trevor

 

Przeżyłem śmierć rodzica i jeśli chodzi o sprawy formalne jak załatwienie pogrzebu itp. to nie jest to nic skomplikowanego,więc nie musisz się na to specjalnie przygotowywać na zaś. A jeśli chodzi o to jak psychicznie znieść odejście bliskiej osoby to sprawa bardzo indywidualna. Na pewno łatwiej jest się z tym pogodzić, jeśli śmierć jest następstwem przewlekłej choroby niż gdy spotyka to zdrową osobę, która ginie nagle np. w nieszczęśliwym wypadku. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojciec nie żyje już 4,5 roku. Myśli czasami wracają. 

Na początku smutek. Potem gniew, że jednak można było coś zrobić.

Wujek nie żyje 3 rok. Rak, Zaniedbanie.

Poprzedni wujek 8 lat. Też rak i też zaniedbanie.

Dziadkowie również nie żyją, jeden 5 lat drugi 3 lata. 

Straciłem większość najbliższej rodziny w ciągu 8 lat. Nie boje się śmierci i podejście do tego mam duchowe, o którym pisał De Mello. Jeżeli nie boisz się umrzeć, to tak jakbyś nigdy nie żył. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawy po śmierci nie są trudne do załatwienia, tylko Bracia wyżej nie napisali o jednym - pieniądze!

 

Jak masz już akt zgonu, ciało odebrane przez firmę pogrzebową, to trzeba też się udać do urzędu miasta z dowodem osobistym osoby zmarłej. 

Wszystkie pozostałe formalności załatwiasz z firmą pogrzebową, trumna, miejsce pochówku itd. To nie jest nic trudnego, tylko jest to po prostu ciężka sytuacja, przez którą trzeba przebrnąć.

 

Ja po śmieci najbliższej mi osoby w życiu od 2 lat nie mogę się jeszcze do końca otrząsnąć. Teraz pisząc ten post łzy mi lecą po policzkach - wspomnienia wracają. Nie przygotujesz się na to. Ja pozornie byłem przygotowany, ale uderzyło mnie to bardzo mocno.

 

Moim doświadczeniem po tej sytuacji pozostało to, że po śmierci bliskiej osoby są najważniejsze pieniądze. Wszędzie trzeba płacić, za wszystko i nie są to małe kwoty. Polecam mieć jakieś 10k zawsze pod ręką, bo nie wiesz kiedy Ciebie to trafi, a uwierz, że ostatnią rzeczą, którą chciałbyś wtedy robić jest załatwianie kredytów, czy innych pożyczek. Już nie mówiąc o tym, że jakbyś tak jak ja, po śmierci potrzebował pomocy psychiatry i psychologa, to też wszystko kosztuje. Ja mam zapiski w excelu z kosztami psychiatrów, leków i psychologów - blisko 5 cyfrowa kwota. ;) 

Edytowane przez Siłacz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak umierał ojciec, 22 lata temu, to praktycznie byłem na to przygotowany - nowotwór. Papierkowo wszystko pozałatwiał wcześniej.

Jak w tym roku w styczniu zmarła mi nagle mama, to zadziałałem automatycznie, od reanimacji, po załatwienie kremacji, pogrzebu i całej tej otoczki. U mnie to było jakoś tak mechanicznie, dopiero potem dotarło do mnie że to koniec. Mama po śmierci ojca też uporządkowała papierowe sprawy, więc tu nie miałem problemów, jedynie przez pandemie wszystko się przeciągnęło w czasie. Brat (mieliśmy wspólnego ojca, różne matki - jego zmarła gdy miał 6 lat), jak moja mama leżała na oiomie, kazał mi polikwidować wszystkie jej lokaty i przelać kasę na moje konto (jak się potem okazało nie potrzebnie, gdyż zrobiła mnie wcześniej współwłaścicielem jej konta). Rodzice wszystko tak poustawiali, że ze strony przyrodniego rodzeństwa (brat i siostra) nie miałem żadnych problemów, nie było podchodów, gierek, wojen. Żona dużo mi dożo pomogła w tym ciężkim okresie, nie wpadała w panikę, chyba mój spokój i opanowanie udzielił się także jej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.