Skocz do zawartości

Wizyta duszpasterska


SzymekCzarodziej

Rekomendowane odpowiedzi

Od tygodnia w moim zapomnianym przez czas, zabetonowanym umysłowo miasteczku grasuje pulchny pan w czerni głosząc w swoim mniemaniu dobrą nowinę. Dziś przyszła kolej na moją dzielnicę, od rana moja mama sprząta całe mieszkanie, jakby miał przyjść ktoś ważny. Ksiądz chodzi od godziny 15, więc wszyscy domownicy są od 15 do momentu przyjścia księdza uwięzieni w domu, jak ktoś pracuje to niech bierze wolne na ten dzień bez dyskusji. No bo jak to nie być na tak ważnym, przełomowym wręcz wydarzeniu. Na stole biały obrus, krzyż, i świeczki. Nie brakuje oczywiście koperty dla "boskiego" wysłannika (50 PLN to takie "wstydliwe" minimum), ja bym mu hajsu nie dawał niech sam zarobi w innej pracy. 

 

Co roku jest ten sam schemat, gościu przychodzi wyduka z pamięci jakąś regułkę, podobno modlitwę, pochlapie wodą święconą, pogada o pogodzie przez maksymalnie 3 minuty zje kawałek ciasta, hajs zabierze i dowidzenia. Biznes się kręci.

Nie rozumiem tej całej szopki z tym związanej, nie chodzę do kościoła nie kupuje tej chrześcijańskiej ideologii. A po lekturze felietonu pt. co zawdzięczam katolicyzmowi nie umiem nawet szanować tej religii, ich wyznawców a już tym bardziej księży. 

Jestem ciekaw czy jakiś katol jest w stanie logicznie wytłumaczyć mi po co jest w ogóle wizyta duszpasterska, jaki cel ma pisanie kredą na drzwiach K+M+B? Ale chyba za dużo wymagam, w tej wierze samodzielne myślenie nie jest dobrze postrzegane. 

 

Poniżej fragment filmu, który najlepiej przedstawia to co mnie irytuje.

Dziewczynka swoim tekstem wygrała :)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Socjalizm to ustrój bohatersko rozwiązujący problemy nieznane w żadnym innym ustroju (Stefan Kisielewski).

 Rozumiem, że zamierzasz bohatersko walczyć z księdzem-więc tylko przypomnę, że nikt Cię nie zmusza do otwarcia drzwi.

 Zapytaj się milionów ludzi, po co to robią.

A ja nie rozumiem całej szopki związanej z płaceniem podatku dochodowego.

 

Jestem ciekaw, czy ktoś nie głosujący w wyborach na Korwina albo głosujący na lewactwo (pomijam PIS z odrębnych przyczyn) jest w stanie mi powiedzieć, jaki jest sens utrzymywania tego podatku?

Ale chyba za dużo wymagam-ksiądz bierze pieniądze z wolnej woli darczyńcy-a tutaj nie ma wolnej woli, tylko haracz państwa. Ciekawe, czemu zamiast walczyć z przymusowym haraczem i potężnym aparatem biurokracji heroicznie walczy się z jednym księdzem, który do niczego nie zmusza. No ale wojna minęła i bohaterstwo trzeba minimalizować.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwotna idea wizyty duszpasterskiej była chyba taka, że ksiądz zapoznawał się z wiernymi, którzy na danym obszarze uczęszczają do jednego kościoła. Miał on pomagać w ich problemach, rozwiązywać konflikty itp. Przy okazji przynosi ze sobą Boga do domu wiernych. Bla bla bla... Chyba coś w ten deseń. Teraz nijak to się ma do tych założeń.

 

Żeby nie było, ja Kościół omijam z daleka...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

 Rozumiem, że zamierzasz bohatersko walczyć z księdzem

Nie będę walczył bohatersko z księdzem, bo jak Wspomniałeś walka z jedną osobą jest bezcelowa (tak zrozumiałem z Twojej wypowiedzi). Poza tym nie mam gadanego i za małą wiedzę w temacie żeby wdawać się w dyskusję z kimś po teologii. 

 

Boli mnie natomiast to, że nie pamiętam żebym kiedyś poszedł do kościoła z własnej woli, zawsze byłem zmuszany pod groźbą kary (mam bardzo katolicką rodzinę), no chyba żeby pod kościołem z kumplem pogadać. Działało to na zasadzie, my chodzimy to ty też musisz i koniec kropka, twoja wola nas nie obchodzi.

Być może gdyby moi rodzice nie chcieli na siłę wbić mi do głowy swoich przekonań dotyczących religii, byłbym jednym z wzorowych wiernych. I chodził do kościoła codziennie.

 

30 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

nikt Cię nie zmusza do otwarcia drzwi.

 

Ja bym nie otwierał, ale jeszcze mieszkam z rodzicami a oni jak najbardziej otworzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wizyta duszpasterska jest połączona z okresem kolędowania i z związku z tym ograniczonym czasem, ilością osób przyjmujących, ilością księży i przedziałem czasu, w którym można spotkać parafian - wizyta jest krótka.
Znam księży, którzy jak widzą biedne rodziny to sami mówią, że nie wezmą pieniędzy - często tacy właśnie chcą dać.

 

Przypuszczam, że jesteś niechętnie nastawiony do KK. W takim razie czemu narzekasz na to, że mają ciągły niemal stały (nieodczuwalnie się zmniejszający) dopływ gotówki małym wysiłkiem? Przecież to prosta droga do upadku. Takie pieniądze niszczą ludzi, jak ktoś im nie zabierze tych pieniędzy to nic się nie zmieni w KK; pomijając zapaleńców, którzy w KK zawsze są, jak w każdej innej organizacji. Pozwolę sobie na dygresję. Powiązaną z upadaniem KK.

Wszystko upada, umiera, a na trupach rośnie nowe choć co raz mniejsze.. co robić. Nie ma cie może takie odczucia powszechnego dekadentyzmu i nihilizmu?

 

Choć w Księdze Koheleta jest napisane:

"Nie mów: "Jak to się dzieje, że dawne dni były lepsze niż obecne? - bo niemądrze o to się pytasz."" 

Ciekawe czemu niemądrze? Bo to nieprawda, a może tak mówiąc jeszcze więcej na tym tracę. A pisał to człowiek więcej niż 2000 lat temu, i miał podobne odczucia, a jednak cywilizacja się rozwinęła. Hmm...

 

W "Zmierzchu Bożyszcz" F. Nietzschego jest napisane:

"Miast prostodusznie powiedzieć: "Ja nie jestem już nic wart", dekadent ma na ustach kłamstwo moralne: "Wszystko jest nic nie warto - życie jest nic nie warte""

Hmm... może moje odczucie jest fałszywe, może ktoś mi je wdrukował. Można je zmienić.

 

Jako parafianin, to takie spotkanie byłoby dla mnie bezsensowne i bezwartościowe. A jako ksiądz czy ministrant :). Nie no, jak się trafi na księdza, który tam idzie już z chęciami i energią, to wizyta może mieć sens, ale to mniejszość. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak bym trafił na lefebrystę, to raczej na 99 procent byłby to ksiądz z misją i prawdziwą przedsoborową wiarą-a wśród ''zwykłego'' Kościoła ciężko o księży z powołaniem-jest kasa, rozpusta, bogactwo, zabranie brutalne Mszy Wszech Czasów.

 

Ciekawostka z punktu widzenia prawa kanonicznego-bulla Piusa V Quo primum tempore nadawało wieczne prawo odprawiania po łacinie, a teraz różni hierarchowie albo ''łaskawie'' przyzwalają na tę Mszę, albo ''odmawiają''-jakby mieli takie prawo. Ciekawe prawnie-czy późniejszy papież jako równy poprzednikowi może być związany decyzją poprzednika? Ja myślę, że wiele złego spowodowała likwidacja Mszy autorstwa podejrzewanego o związki z masonerią Bugniniego.

 

Zanikła dyscyplina w seminariach, ksiądz jest zwrócony w stronę ludu, Msza jest sprotestantyzowana, a nawet być może zjudaizowana, zaczyna przypominać nie Ofiarę, a wydarzenie kulturalne.

 

Moja rada dla niechętnych obecnemu klerowi-rozejrzyjcie się za Mszą Wszech Czasów, za lefebrystami, dokształcajcie się w kwestii soborowego zamachu stanu-jeśli chcecie znać przyczyny i skutki. Bo że jest źle, to wiemy.

 

Na koniec-rzeczywiście w Polsce przyjął się model katolicyzmu kremówkarskiego-na pokaz, letni katolicyzm-należy się do tego nie dopisywać swoją postawą.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, SzymekCzarodziej napisał:

Boli mnie natomiast to, że nie pamiętam żebym kiedyś poszedł do kościoła z własnej woli, zawsze byłem zmuszany pod groźbą kary (mam bardzo katolicką rodzinę). Działało to na zasadzie, my chodzimy to ty też musisz i koniec kropka, twoja wola nas nie obchodzi.

Być może gdyby moi rodzice nie chcieli na siłę wbić mi do głowy swoich przekonań dotyczących religii, byłbym jednym z wzorowych wiernych. I chodził do kościoła codziennie.

Mam identyczną sytuację w "domu rodzinnym". To jest jeden z powód dla którego chcę się za dwa lata przenieść na drugi koniec Polski. Jęczenie ojca - radykalnego katolika staje się dla mnie coraz bardziej irytujące. Nawet ciężko mi już tłumaczyć betonowi, dlaczego nie mam ochoty chodzić do kościoła. Z nim po prostu nie ma rozmowy. Ci ludzie myślą, że przez takie zachowanie zachęcą syna/córkę to uczęszczania na mszę. Efekt jest zgoła inny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, verde napisał:

Mam identyczną sytuację w "domu rodzinnym". To jest jeden z powód dla którego chcę się za dwa lata przenieść na drugi koniec Polski. Jęczenie ojca - radykalnego katolika staje się dla mnie coraz bardziej irytujące. Nawet ciężko mi już tłumaczyć betonowi, dlaczego nie mam ochoty chodzić do kościoła. Z nim po prostu nie ma rozmowy. Ci ludzie myślą, że przez takie zachowanie zachęcą syna/córkę to uczęszczania na mszę. Efekt jest zgoła inny.

 

Może myślą, że w ten sposób spełniają swój obowiązek. Czasem takie metody działają, jeśli dziecko nie jest pewne siebie - będzie dalej chodzić i w końcu wróci na stare tory. Ale potem znowu je zmieni.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mojej bliskiej rodziny ksiądz zjawił się "przed" kolędą i to mocno wcześniej, bo jeszcze w listopadzie. Ne dość tego, dzwonił przez domofon tuż przed godziną 22.00, co nawet dla moich krewnych będących w miarę prosakralnymi było już za wiele i nie wpuścili kapłana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mieszkam w domu rodzinnym użytkując piętro więc na kolędę zawsze schodzę. Nic mnie to nie kosztuje ani finansowo ani jakoś wewnętrznie nie mam rozterek za czy przeciw. Schodzę z obojętnością. Do kościoła u nas chodzi tylko mama a ja z ojcem tylko okolicznościowo. Zawsze jakieś mam przygody z kolędą związane. księża wiadomo zawsze wiedza kto chodzi a kto nie a nowi wikariusze mają w kajecie dane parafian.

Kiedyś nowy wikary na kolędzie pyta czemu nie chodzę do kościoła. Z rozbrajającą szczerością odpowiedziałem, że mi się nie chce. Ten się nadął jak Indor zamknął kajet wstał i wyszedł bez słowa, a mógł porozmawiać, przekonać nawrócić :) . Innym razem ksiądz pyta czym się zajmuję. Jako, że jestem nieco złośliwy odpowiedziałem, że prowadzę próżniaczy tryb życia.

W tym roku był ksiądz gościnnie z Włoch. Pyta się mnie: 

Jest Pan żonaty?

Nie ze mną te numery odpowiadam.

Bez dzieci nie ma przyszłości. Ripostuje

Ja, że każdy ma swoją. 

No tak, no tak.

W sumie ksiądz nie był zły. Pracuje w Watykanie przy tłumaczeniu i poprawianiu przekłamanych tłumaczeń średniowiecznych ksiąg więc robotę na pewno ma ciekawą za co go pochwaliłem. Jako, że się śpieszył nie dało się go bardziej pociągnąć za język.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SzymekCzarodziej napisał:

Co roku jest ten sam schemat, gościu przychodzi wyduka z pamięci jakąś regułkę, podobno modlitwę, pochlapie wodą święconą, pogada o pogodzie przez maksymalnie 3 minuty zje kawałek ciasta, hajs zabierze i dowidzenia. Biznes się kręci.

Nie rozumiem tej całej szopki z tym związanej, nie chodzę do kościoła nie kupuje tej chrześcijańskiej ideologii. A po lekturze felietonu pt. co zawdzięczam katolicyzmowi nie umiem nawet szanować tej religii, ich wyznawców a już tym bardziej księży. 

Jestem ciekaw czy jakiś katol jest w stanie logicznie wytłumaczyć mi po co jest w ogóle wizyta duszpasterska, jaki cel ma pisanie kredą na drzwiach K+M+B? Ale chyba za dużo wymagam, w tej wierze samodzielne myślenie nie jest dobrze postrzegane.

 

 


Wybacz Szymek, ale muszę powiedzieć co widzę po Twoim wpisie.
Wydaje mi się, że masz pogardę do tego typu spraw która wzięła się z dzieciństwa dlatego, że nigdy z własnej woli nie byłeś w kościele i to w jakiś sposób Cię uraża co widać po wpisie. Bo gdyby te sprawy były w Twojej głowie rozwiązane to byś w taki sposób o tym nie mówił tylko miał na to wywalone i nie przejmował się tym.
Nawet gdzieś idąc bo to jest zdrowy pogląd.

Chcesz być ateistą? Ok bądź sobie nikt nie ma nic przeciwko, ale ateista to ktoś kto ma gdzieś czy jest u niego ksiądz czy ciotka kuzynki powiedziała, że nie chodzisz do kościoła a nie ten który całe czas gardzi tymi ludźmi, bo wtedy staje się hipokrytą a nie ateistą.
 

Ja np jestem wierzący i o ateistach nie zabieram wcale głosu i nie zaprzątam sobie nimi głowy i Tobie też radzę tylko w drugą stronę.

 

 

 

3 godziny temu, AdrianoPeruggio napisał:

Jak bym trafił na lefebrystę, to raczej na 99 procent byłby to ksiądz z misją i prawdziwą przedsoborową wiarą-a wśród ''zwykłego'' Kościoła ciężko o księży z powołaniem-jest kasa, rozpusta, bogactwo, zabranie brutalne Mszy Wszech Czasów.

 

Ciekawostka z punktu widzenia prawa kanonicznego-bulla Piusa V Quo primum tempore nadawało wieczne prawo odprawiania po łacinie, a teraz różni hierarchowie albo ''łaskawie'' przyzwalają na tę Mszę, albo ''odmawiają''-jakby mieli takie prawo. Ciekawe prawnie-czy późniejszy papież jako równy poprzednikowi może być związany decyzją poprzednika? Ja myślę, że wiele złego spowodowała likwidacja Mszy autorstwa podejrzewanego o związki z masonerią Bugniniego.

 

Zanikła dyscyplina w seminariach, ksiądz jest zwrócony w stronę ludu, Msza jest sprotestantyzowana, a nawet być może zjudaizowana, zaczyna przypominać nie Ofiarę, a wydarzenie kulturalne.

 

Moja rada dla niechętnych obecnemu klerowi-rozejrzyjcie się za Mszą Wszech Czasów, za lefebrystami, dokształcajcie się w kwestii soborowego zamachu stanu-jeśli chcecie znać przyczyny i skutki. Bo że jest źle, to wiemy.

 

Na koniec-rzeczywiście w Polsce przyjął się model katolicyzmu kremówkarskiego-na pokaz, letni katolicyzm-należy się do tego nie dopisywać swoją postawą.

 

Adriano mówisz o rycie rzymskim?
Niedaleko mnie w wakacje miało miejsce gdzie przez tydzień była odprawiana i aż wstyd się przyznać człowiek dopiero wtedy trochę więcej o tym poczytał.


O Bugininim to w ogóle jest śmiesznie posądzali go o masonerie sami przedstawiciele masonów którzy tak jak mówisz rozwalają od środka kościół z samego Watykanu.

Z ciekawości pytam chodzisz do kościoła czy bardziej dystansujesz się akurat od tego?

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Don Salvatore napisał:

 

 

 

 

Adriano mówisz o rycie rzymskim?

 

Tak.

Niedaleko mnie w wakacje miało miejsce gdzie przez tydzień była odprawiana i aż wstyd się przyznać człowiek dopiero wtedy trochę więcej o tym poczytał.


O Bugininim to w ogóle jest śmiesznie posądzali go o masonerie sami przedstawiciele masonów którzy tak jak mówisz rozwalają od środka kościół z samego Watykanu.

 

Słucham??? Uargumentuj to kosmiczne stwierdzenie.

Z ciekawości pytam chodzisz do kościoła czy bardziej dystansujesz się akurat od tego?

 

Zamierzam chodzić na Mszę u lefebrystów.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaram się poszukać.

Kiedyś czytałem artykuł o Watykanie (googlując zapytanie masoneria) i jeden nie pamiętam nazwiska jakiś koleś z Watykanu mówił, że wspomnianego arcybiskupa atakują masoni w sprawie liturgii soboru, ale to może być nieprawda bo właściwie nic więcej nie chciał powiedzieć.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi dużo do myślenia w ''zwykłym'' Kościele daje zwrócenie się kapłana w stronę ludu (przyszedł lud dla Boga, czy Bóg jest dla ludu?), w mojej ocenie nie do przyjęcia Komunia na rękę, usunięcie wielu istotnych kwestii z dawnej Mszy, dążenie do skracania Mszy, traktowanie jako zwykłe spotkanie towarzyskie. Aspekt odwracania uwagi księdza od spraw kościelnych (patrzy się na wiernych, wśród których są też źle ubrane kobiety).

 

Na ten temat powstały książki, opracowania, filmy.

Ciekawostka-kiedyś była Msza po łacinie i było jakoś więcej wiernych, pomimo rzekomego ''niezrozumienia''-poza tym łacina zapewnia uniwersalizm Kościoła.

 

Z pewnych formuł odarto nawet słowa wypowiadane podczas chrztu, a o mocy dawnych kwestii świadczy to, że słowa egzorcyzmu opracował Leon XIII-w okolicznościach niecodziennych.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mojej parafii ksiądz bardzo dba o Sakramenty - a szczególnie o Ciało Chrystusa, widać, że oddaje mu cześć z pietyzmem. Też mamy trochę inne ornaty: takie jakbyśmy odprawiali mszę w Rycie. Czasami mamy mszę po łacinie. Lektorem jestem tak w ogóle, służę przy Mszy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A u mnie był ksiądz na koniec, na kolacji i bylo git. Rozmawiam z nim jak z kumplem.

 

Kiedyś, mieszkając na stancji otworzyłem drzwi... a tu ksiądz z kolenda, a ja w majtach.

Zaprosiłem, ubralem sie, pomodlilismy sie, pogadalismy i poszedł dalej. Bylo normalnie. Kasy nie dalem, bo sam nie miałem zbyt wiele a on nawet nie wspomniał o kopercie.

 

Ksiądz to tez człowiek, samiec, brat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.