Skocz do zawartości

Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie


maroon

Rekomendowane odpowiedzi

1 minute ago, wrotycz said:


To dobry objaw bo jeszcze niedawno ulice nawet na osiedlach, świeciły pustkami. Ja to pamietam trochę inaczej - mnie rodzice mieli problem sprowadzić do domu. Nawet hasło "obiad" nie zawsze pomagało. Dlatego uważam to za dobry objaw.

 

Nie mówię, że to złe, tylko niczego to w kwestii zachowań nie zmienia. Zmienia się tylko miejsce. I intensywność generowanego hałasu ? I nie mówię tu o odgłosach zwykłej zabawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Jorgen Svensson napisał:

praca-dom-obowiązki i nie wiedzą co ze sobą zrobić. 

Bioroboty mają zwisa. inne życie niż te wtłoczone na początku jest dla nich przerażające. 

11 minut temu, wrotycz napisał:

niech sobie sam wędkę zrobi.

Za młodu uwielbiam samemu sobie organizować zabawę - na swoich zasadach. rodzic może lekko pomoc - ale dla prawidłowego rozwoju, kreatywności  i pomysłowości lepiej, żeby tylko asekurował gdyby coś poważnego miało zdarzyć. 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak nadal twierdzę, że rodzice nie ogarniają. Widziałem ostatnio jak sąsiad dwie córunie próbował do samochodu załadować. Te tylko wrzeszczały i biegały dookoła, ten coś mówił, prosił, a te totalna wyjebka. Z 15 minut to trwało zanim się znudziły i wsiadły. 

 

To jak dziecko nawet rodzica nie szanuje, to kogo ma? 

 

Znowu przykład. Jest parę gówniar, co nikomu dzień dobry nie mówią. Opierdoliłem ostro parę razy przy różnych okazjach i cud nagle, zawsze słyszę grzeczne "dzień dobry". 

 

Znaczy to, że tatunio z mamunią z równym powodzeniem mogliby sobie rybki hodować, różnicy w efektach wychowawczych by nie było. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, absolutarianin napisał:

Zobaczcie na pokolenie lat 70tych i 80tych z Polski, z Ukrainy. Robi dziś furrorę w świecie.  

To samo pokolenie dostaje pozwy za mobbing a ich pracownicy chodzą po biurze z benzodiazepinami w kieszeni bo boją się powalczyć w sądzie nawet mając wysoką szansę na wygraną. Taka jest polska kultura korporacyjna. W komentarzach tutaj wyjaśniono na jakim charakterze zarządzania powinniśmy się wzorować.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, Diabeł_Rokita said:

To samo pokolenie dostaje pozwy za mobbing a ich pracownicy chodzą po biurze z benzodiazepinami w kieszeni bo boją się powalczyć w sądzie nawet mając wysoką szansę na wygraną. Taka jest polska kultura korporacyjna. W komentarzach tutaj wyjaśniono na jakim charakterze zarządzania powinniśmy się wzorować.

Nie wszyscy. Ja jestem z końcówki 70-tych. Co do zasady jak się skończyło dobrą uczelnię i wyjechało popracować w multikulti zachodnim, to o modelu feudalnym nie pomyślisz nawet. Choć na zachodzie nie wszędzie jest tak różowo jak się wydaje i w firmach feudalnie też bywa. 

 

U nas większość menedżerki, to po prostu przygłupie kloce w dupie parafrazując artykuł. Często z awansu społecznego, bez kwalifikacji i umiejętności zarządczych. Ot zaganiacze niewolników. Do arktyki z takimi bym na rejs nie popłyną, bo w razie czego taki typ pierwszy spierdala ?

2 minutes ago, Perun82 said:

I tut eż trzeba ze skrajności na skrajność uważać. Zbyt posłuszne dziecko też dobrze nie wróży. 

Szacunek, to szacunek. Posłuszeństwo, to posłuszeństwo. 

 

Możesz być nieposłuszny, ale na wyraźne polecenie reagujesz. Jak nie reagujesz, to masz w dupie, czyli nie szanujesz. Zbyt dużo obecnie się wymówek szuka na rozwydrzenie gówniaków. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomnijcie sobie swoje czasy, nasi rodzice tez byli zapracowani, zostawaliśmy sami i organizowaliśmy czas sami. Gdyby nasze pokolenie miałoby smartphony itp wynik byłby ten sam. W związku z czym chore otoczenie kreuje chorych ludzi, którzy kreują chory system i tak w koło macieju.

Moim skromnym zdaniem jesteśmy na szczycie cywilizacyjnego rozwoju( tak jak Rzymianie, Grecy etc.). Za dekadę/dwie islam już zrobi barbarzyńską krucjatę, tak jak rzymianie tego doświadczyli. Słabi ludzie słabe czasy, słabe państwo, podatność na atak z zewnątrz jak i z wewnątrz przez własnych zdurniałych obywateli.  ?

https://www.imperiumromanum.edu.pl/ustroj/cesarstwo-rzymskie/przyczyny-upadku-cesarstwa-rzymskiego/ 

 

Tylko nauka historii zapobieże popełnieniu tych samych błędów w przyszłości. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, maroon napisał:

zacunek, to szacunek. Posłuszeństwo, to posłuszeństwo. 

Niestety w Polsce nie jest to odróżniane - szczególnie w rodzinach a później w pracy. Także kobiety nie odróżniają szacunku od posłuszeństwa.

 

6 minut temu, Kamil9612 napisał:

Moim skromnym zdaniem jesteśmy na szczycie cywilizacyjnego rozwoju(

Dokładnie, ja się cieszę, ze mogłem jeszcze cieszyć się dzieciństwem w świecie z marginalną cyfryzacją. 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Brat Jan napisał:
3 godziny temu, maroon napisał:

Dla mnie te dzieci wyglądają jakby były upośledzone.

https://www.focus.pl/artykul/spada-iq-ludzkosci-to-bardzo-niepokojace-180613122741

Jak w takiej szkole od dziesiątek lat, bo temat jest o szkole, nie trzeba wielu rzeczy umieć. Choćby liczyć ;) bo kalkulator... bo wiki... bo w internecie jest...

To nic dziwnego, że spada.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Kamil9612 napisał:

Za dekadę/dwie islam już zrobi barbarzyńską krucjatę, tak jak rzymianie tego doświadczyli.

Raczej izraelici. A po drugie rozpoczęli ją już w ubiegłej dekadzie tego wieku. Kto ogląda Stanisława Michalkiewicza i Wolność w Remoncie ten wie o czym mówię.

23 minuty temu, Kamil9612 napisał:

Tylko nauka historii zapobieże popełnieniu tych samych błędów w przyszłości. 

Też jestem tego zdania, szkoda że nie nasz Minister Edukacji, który ostatnio wywalił z kanonu lektur "Księcia" Machiavelliego, w którym były opisane metody socjotechniki w wykonaniu despotycznego władcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, maroon napisał:

Gówniaki są masowo wywalane na podwórko i plac zabaw (pewnie w oglądaniu netflixa przeszkadzają i pracy zdalnej ?, gdzie mają trzy i tylko trzy rozrywki: smartfon, wycie i napierdalanie np. hulajnogą w barierkę, tzn. im wincej hałasu tym lepiej. Nie obserwuję u tych dzieci umiejętności samodzielnego organizowania sobie czasu i organizacji wspólnej albo indywidualnej i kreatywnej zabawy. Alby wycie albo nos w smartfonie. Jeden gówniak nawet wczoraj biegał w kółko przez godzinę i wył, aż literalnie padł na mordę ?. Normalnie jak jakiś narko na odwyku. 

 

Jest to o tyle komiczne, co przerażające, bo świadczy, że zdecydowana większość odcięta od organizowania czasu przez szkołę czy rodziców, jest totalnie niesamodzielna. Zero kreatywności. I to jest ta przyszła "siła" narodu. 

 

Dla mnie nie jest to ani komiczne, ani przerażające. Obecnie dzieci nie bardzo mają możliwość nauczenia się wzajemnych interakcji. Przyczyn jest sporo. Np. ja mieszkając w 3city na typowym osiedlu- sypialni bez żadnej infrastruktury wtedy musiałem przeznaczać 1,5 h czasu aby zawieżć dziecko do przedszkola i móc wrócić do domu. Aby dzieci mogły się spotkać ze sobą to albo ja swoje musiałem zawieżć autem do rówieśnika, albo ktoś do mnie swoje przywoził.

 

Osiedla z czasów PRLu były tak projektowane, że wszystko miałem na miejscu (szkołę i przedszkole), a więc dzieci mogły więcej czasu spędzać ze sobą. Gdy ja miałem siedem lat, to samodzielnie mogłem chodzić do I klasy musząc przejść przez park. Gdy moje dziecko było w tej samej sytuacji, to musiałoby przechodzić przez ruchliwe skrzyżowanie (duże ryzyko). Itd.

 

 

3 godziny temu, Arushat napisał:

Wystarczy popatrzeć na aktualną debatę publiczną dot. wychowania seksualnego w szkołach. Zwolennicy twierdzą, że dzieci muszą otrzymać rzetelną wiedzę o antykoncepcji itp., zaś przeciwnicy podają głównie argument, iż prowadzi to do seksualizacji młodzieży. Ani jedna, ani druga strona nie rusza (#niewszyscy) najbardziej kluczowej kwestii. Dlaczego w ogóle ta edukacja ma być w szkołach? Takie informacje dziecku w toku wychowania powinni dostarczać rodzice, a także udzielać porad na nurtujące dziecko pytania. A jeżeli nie ma dobrego kontaktu z rodzicami, to w internecie jest informacji na kopy

 

Jestem w wieku 50+. Gdy ja w latach siedemdziesiątych chodziłem do szkoły podstawowej, to w siódmej klasie na biologii, na tzw. nauce o człowieku mięliśmy zajęcia prowadzone przez lekarza ginekologa na temat seksu, rozrodczości, antykoncepcji, chorób wenerycznych itp. Po prostu dostarczono nam fachową wiedzę medyczną. No ale wtedy nie mięliśmy w szkole lekcji religii i żaden klecha nigdy się na ten temat nie zająknął. Wszystko było OK, nikomu to nie przeszkadzało.

 

Dzisiaj z bliżej mi nieznanych powodów edukacji seksualnej nie ma w szkołach, ale jest za to religia. Parę lat temu opowiadała mi żona kumpla będąca nauczycielką, że pewna jej uczennica lat 12 zadała jej pytanie "czy jak się pocałowała z chłopakiem, to czy teraz zajdzie w ciążę?" 

 

Dlatego edukacja seksualna powinna być w szkole, a takie czuby jak Grzegorz Braun nie powinny mieć w tej materii nic do powiedzenia. Ja mając swego czasu dorastającą panienkę w domu, celem jej edukacji seksualnej wysłałem córkę (oczywiście pod opieką żony) do znajomego lekarza ginekologa. Na obecną szkołę pod tym względem liczyć nie można.

 

3 godziny temu, GriTo napisał:

Ale, przypominam sobie gdy w połowie lat dziewięćdziesiątych młodzież wychowywano bezstresowo. 

Znam co prawda około dwudziestu przedstawicieli z grupy tamtych czasów, obecnie mają 28-32 lata.

 

Cóż, sukcesów nie odnieśli - ale nie muszą. Szkół nawet gotowania parówek na parze nie pokończyli.

 

"Ale przecież som z tatem". Jeśli ojcowie żyją, to dzielą się z synkami emeryturą, bo wszystko wokół

jest anty i w pytkę.

 

Cóż jest złego w wychowywaniu dzieci bezstresowo, czyli bez lęku przed rodzicami? Ja byłem wychowywany w latach siedemdziesiątych (i póżnych sześćdziesiątych) bezstresowo, nikt mnie nigdy nie uderzył, ani nawet nie rozdarł na mnie mordy, a na bandytę nie wyrosłem. Moje potomstwo w latach dziewięćdziesiątych również wychowywałem bezstresowo. Wychowanie bezstresowe nie należy mylić z wychowaniem bez żadnych wymagań. 

 

Nie ma nic lepszego niż wychowanie bezstresowe.

 

3 godziny temu, Adrianoob napisał:

Nowa Polska będzie dnem. Ani nie będą umieć deski przebić/przykręcić lub dachu przykryć. 

 

Ja się serio zastanawiam co to będzie gdy  ci podstarzali już fachowcy emeryci poumierają. Co to będzie.  Przecież pokolenie instagramowe się nie nadaje do budowlanki, mechaniki itp.

 

Tragedia

 

Jakim znowu dnem będzie Polska? Nie przesadzaj. Gdy ci podstarzali fachowcy powymierają, to przyjdą nowi. Nie święci garnki lepią.  Mieszkam w 3city. Na początku lat dziewięćdziesiątych byłem zmuszony samodzielnie układać glazurę, umieć naprawić samochód, robiłem meble itp. itd. Dzisiaj takie roboty zlecam fachowcom. Nie muszę być omnibusem i wszystko robić własnymi rękami.

 

Firma (młode chłopaki), która mi robiła kapitalny remont mojego kwadratu ma wypełniony portfel zamówień na najbliższe dwa lata naprzód. Zarabiają na tym w Polsce lepiej niż na Zachodzie, ale są naprawdę dobrzy w tym co robią.

 

Jaka znowu tragedia???

 

2 godziny temu, Wincenty napisał:

Dzisiaj samodzielny fachowiec w wiekszym mieście 10k wyciągnie na luzie. I to pijąc herbatę co 4 godziny.

 

My z kumplami przezywamy fachowców "panowie tysiąc złotych", bo tyle wynosi średnio dniówka fachowca w 3city (ale naprawdę człowieka znającego się na swojej robocie).

2 godziny temu, maroon napisał:

Na wsi, zwłaszcza niedaleko większych miast, nie ma kto pracować. Na traktorach sami starzy jeżdżą. Z rzadka się trafi młodszy, a i to sam, bo o żonę ciężko, a jeszcze bardziej z rzadko młodzi, co chcą na gospodarce działać i rozwijać. Już jest tendencja komasacji gruntów, które się dzierżawi lub skupuje od rolników na emeryturze i to się tylko nasilać będzie. W takiej wsi 80 km od Warszawy np. na ok. 300 domów tylko 5 uprawia ziemię. Reszta oddała w dzierżawę te swoje parę ha albo sprzedała. 

 

Moje obserwacje z okolic Gdańska są inne. Fakt widać komasację gruntów.  Jest tam sporo gospodarstw typu 800 ha. Znam jednego rolnika 1200 ha, sieć własnych sklepów mięsnych, masarnie itp. Biznes rodzinny. 

 

 

 

 

 

 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Stefan Batory said:

Gdy ja miałem siedem lat, to samodzielnie mogłem chodzić do I klasy musząc przejść przez park. Gdy moje dziecko było w tej samej sytuacji, to musiałoby przechodzić przez ruchliwe skrzyżowanie (duże ryzyko). Itd.

Do szkoły dawało się z buta przez osiedle i ruchliwą miejską drogę bez świateł. I to nie było tak, że nic nie jeździło, bo średnio na blok 30 mieszkań było 15 samochodów. 

 

Nikt nie zginął w wypadku, ani nie został zgwałcony przez pedofila. Nauka była na dwie zmiany, również w zimie. Szkoła na 700 dzieciaków. Nikt nie darł ryja pod blokiem, bo zawsze ktoś starszy czy gospodarz uwagę zwracał, zresztą były ciekawsze zabawy i zajęcia. 

 

Duzo dzieciaków było w harcerstwie/ zuchach. W szkole spokojnie 20-30% Tam uczono wielu rzeczy, m. in. szacunku. Żeby jeździć na rowerze trzeba było mieć kartę rowerową i to był powód do dumy, że ją się ma! Podobnie z pływaniem - na basen bez karty pływackiej tylko do brodzika. 

 

Oczywiście odpały i wybryki chuligańskie też były, ale to był margines. Większość dzieciaków miała wpojone pewne zasady, a praktycznie wszystkie starszych szanowały. 

 

Porównaj do tego co teraz. Ze skrajności w skrajność. 

 

12 minutes ago, Stefan Batory said:

 

 z wychowaniem bez żadnych wymagań. 

 

O właśnie. Tu jest pies pogrzebany. 

 

13 minutes ago, Stefan Batory said:

 

Moje obserwacje z okolic Gdańska są inne. Fakt widać komasację gruntów.  Jest tam sporo gospodarstw typu 800 ha. Znam jednego rolnika 1200 ha, sieć własnych sklepów mięsnych, masarnie itp. Biznes rodzinny. 

Okolice Gda, actypowa mazowiecka wieś, to jak Sosnowiec z Katowicami porównywać ? Duży areał gospodarstwa, to większa efektywność. Największy problem był i jest z małorolnymi. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  

12 minut temu, Stefan Batory napisał:

Jestem w wieku 50+. Gdy ja w latach siedemdziesiątych chodziłem do szkoły podstawowej, to w siódmej klasie na biologii, na tzw. nauce o człowieku mięliśmy zajęcia prowadzone przez lekarza ginekologa na temat seksu, rozrodczości, antykoncepcji, chorób wenerycznych itp. Po prostu dostarczono nam fachową wiedzę medyczną. No ale wtedy nie mięliśmy w szkole lekcji religii i żaden klecha nigdy się na ten temat nie zająknął. Wszystko było OK, nikomu to nie przeszkadzało.

 

Dzisiaj z bliżej mi nieznanych powodów edukacji seksualnej nie ma w szkołach, ale jest za to religia. Parę lat temu opowiadała mi żona kumpla będąca nauczycielką, że pewna jej uczennica lat 12 zadała jej pytanie "czy jak się pocałowała z chłopakiem, to czy teraz zajdzie w ciążę?" 

 

Dlatego edukacja seksualna powinna być w szkole, a takie czuby jak Grzegorz Braun nie powinny mieć w tej materii nic do powiedzenia. Ja mając swego czasu dorastającą panienkę w domu, celem jej edukacji seksualnej wysłałem córkę (oczywiście pod opieką żony) do znajomego lekarza ginekologa. Na obecną szkołę pod tym względem liczyć nie można.

  Problem z edukacją seksualną jest jak z aborcją. Kiedy ktoś chce jakkolwiek kompromis, to od razu pojawiają się 2 strony mówiące, że A: Za edukacją seksualną MUSI iść bardzo mocna indoktrynacja ideowa. B:Jakakolwiek styczność dziecka z tematem rozmnażania spowoduje jego degenerację. I owszem, jest wiele głosów wyważonych, ale głos w końcu przejmie skrajność i zawłaszczy cały temat. 

Owszem, niech będzie edukacja "seksualna", ale na temat procesu rozrodczego, mechanizmu zakochiwania się, procesów w mózgu przy haju hormonalnym itp., z czysto naukowego podejścia. A zazwyczaj jest tak, że od razu idzie razem z tym ideówka (np. w moim LO tak było).

12 minut temu, Stefan Batory napisał:

Cóż jest złego w wychowywaniu dzieci bezstresowo, czyli bez lęku przed rodzicami? Ja byłem wychowywany w latach siedemdziesiątych (i póżnych sześćdziesiątych) bezstresowo, nikt mnie nigdy nie uderzył, ani nawet nie rozdarł na mnie mordy, a na bandytę nie wyrosłem. Moje potomstwo w latach dziewięćdziesiątych również wychowywałem bezstresowo. Wychowanie bezstresowe nie należy mylić z wychowaniem bez żadnych wymagań. 

 

Nie ma nic lepszego niż wychowanie bezstresowe.

  Właśnie problem w tym, że aktualnie "wychowaniem bezstresowym" nazywa się brak wychowania i raczej tego się nie zmieni. Może na normalne wychowanie trzeba znaleźć jakąś inną nazwę, np. wychowanie rozumowe, stoickie?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, maroon napisał:

Do szkoły dawało się z buta przez osiedle i ruchliwą miejską drogę bez świateł. I to nie było tak, że nic nie jeździło, bo średnio na blok 30 mieszkań było 15 samochodów. 

 

Nikt nie zginął w wypadku, ani nie został zgwałcony przez pedofila. Nauka była na dwie zmiany, również w zimie. Szkoła na 700 dzieciaków. Nikt nie darł ryja pod blokiem, bo zawsze ktoś starszy czy gospodarz uwagę zwracał, zresztą były ciekawsze zabawy i zajęcia. 

 

Duzo dzieciaków było w harcerstwie/ zuchach. W szkole spokojnie 20-30% Tam uczono wielu rzeczy, m. in. szacunku. Żeby jeździć na rowerze trzeba było mieć kartę rowerową i to był powód do dumy, że ją się ma! Podobnie z pływaniem - na basen bez karty pływackiej tylko do brodzika. 

 

Oczywiście odpały i wybryki chuligańskie też były, ale to był margines. Większość dzieciaków miała wpojone pewne zasady, a praktycznie wszystkie starszych szanowały. 

 

Porównaj do tego co teraz. Ze skrajności w skrajność. 

 

Tak, masz rację. Sam byłem harcerzem, obozy, spotkania. Dużo się działo.  Cały czas przebywałem wśród rówieśników, a podstawowym sposobem spędzania wolnego czasu przez dzieciarnię i młodzież były różnego rodzaju aktywność fizyczna. Nikt wtedy nie słyszał o czymś takim jak fobia społeczna. Często się łapię na tym, że mi się żyło pod względem społecznym łatwiej niż mojemu dziecku gdy miało tyle lat co ja.

 

A okolice Gdańska, że tak powiem ze względów historycznych miały i mają łatwiejszy rozwój niż np. Mazowsze. Co ciekawe, np. na Żuławach osiedliło się już ponad 10 rodzin holenderskich rolników.

Edytowane przez Stefan Batory
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Stefan Batory said:

 

a podstawowym sposobem spędzania wolnego czasu przez dzieciarnię i młodzież były różnego rodzaju aktywność fizyczna. 

 A do tego mniejsze wysycenie jedzenia śmieciowymi cukrami. 

 

I pamiętaj o książkach. 

 

W efekcie dzieciak wracał do domu, coś przeczytał i szedł spać. A nie napierdalał pół dnia w ściany czy darł się pod oknem z nadniaru energii. 

 

Za ten obecny brak wychowania, to potem każdy beknie, ale co to kogo obchodzi ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, maroon napisał:

A do tego mniejsze wysycenie jedzenia śmieciowymi cukrami. 

 

I pamiętaj o książkach. 

 

W efekcie dzieciak wracał do domu, coś przeczytał i szedł spać. A nie napierdalał pół dnia w ściany czy darł się pod oknem z nadniaru energii. 

 

Za ten obecny brak wychowania, to potem każdy beknie, ale co to kogo obchodzi

 

Jak ja byłem w podstawówce, to ze śmieciowym żarciem chyba nigdy nie miałem do czynienia, ale jadłem dużo (pewnie tak z 5000 kcal), ale wszystko 'szło w komin"?. Nie pamiętam ani

 

jednego rówieśnika z nadwagą. Jeśli chodzi o książki, to myśmy je pochłaniali.

 

Mój największy wyczyn pod tym względem w tamtych czasach, to przeczytanie całej Trylogii Heńka Sienkiewicza przez tydzień. Tak mnie wciągnęła.?

 

Co tu zrobić, żeby było pod tym względem jak dawniej? Chyba się nie da, niestety.

1 minutę temu, Libertyn napisał:
21 minut temu, Stefan Batory napisał:

Nikt wtedy nie słyszał o czymś takim jak fobia społeczna.

Ale miałeś masę nieśmiałych osób. Jednak nikt się tym nie przejmował.. 

 

Moim zdaniem było mało nieśmiałych osób. TV nie było, internet nie istniał, srajfonów nie było. Wybór był prosty: albo siedzisz ze starymi w domu, albo wśród rówieśników dokazując z nimi. Jeśli większość czasu spędzało się w grupie innych dzieci, to nie sposób było być nieśmiałym.

 

Opowiadała mi kiedyś nauczycielka nauczania początkowego, że w pierwszej klasie łatwo rozpoznała te dzieci, które nie chodziły do przedszkola, a były wychowywane przez troskliwe mamusie. Otóż wg. niej typowe dziecko, które nie chodziło do przedszkola, gdy w trakcie pierwszych swoich lekcji poczuło potrzebę fizjologiczną, to wolało się zlać, niż poprosić panią o wyjście do toalety. Brak kontaktów z rówieśnikami= nieśmiałość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Adrianoob said:

Nowa Polska będzie dnem. Ani nie będą umieć deski przebić/przykręcić lub dachu przykryć. 

 

Ja się serio zastanawiam co to będzie gdy  ci podstarzali już fachowcy emeryci poumierają. Co to będzie.  Przecież pokolenie instagramowe się nie nadaje do budowlanki, mechaniki itp.

 

Tragedia

 

Kolego to już się dzieje, ja tylko zacieram ręce i martwię się czy będę miał siłę wziąć na siebie jeszcze większy ciężar pracy, już teraz mam terminy na kilka msc do przodu. Brakuje dobrych fachowców. Mam znajomych w szeroko rozumianej budowlance, wykończeniówka, hydraulika, elektryka, mechanika i zarabiają bardzo dobrze. Tylko jedno - są fachowcami w swoich zawodach.

 

I w tym  tkwi cały szkopuł. Młodzi deskę może będą umieli przybić, ale powyżej pewnego poziomu już moim zdaniem nie podskoczą. Tu trzeba czegoś więcej. Warto, też wspomnieć,że kształcenie zawodowe w Polsce leży. To co było jeszcze 10 lat temu a teraz to jest przepaść. W mojej okolicy zlikwodowali kilka zawodówek.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Internet przez komputery i smartfony niszczy obecnie pokolenia, tylko inteligentni przetrwają inni się cofną. Z tym dziadostwem nikt wcześniej nie miał od czynienia dlatego nie wszyscy rodzice sobie radzą  . Niedawno nawet było pisane tutaj ze i dorosłych ten syf potrafi przerobić na kanapowców. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem skąd to zamiłowanie do tego, że jako mężczyzna muszę najlepiej umieć wszystko i to jest źródło "upadku" Polski, że młodzi nie umieją. Pewne rzeczy umiem, pewnych nie umiem, bo i mam to gdzieś, nie mam czasu i ochoty się uczyć. Mam na myśli szeroko pojęte prace ręczne. Wbrew temu co tu ktoś pisał jest dokładnie odwrotnie. W krajach gdzie technologia jest na wysokim poziomie, większość nie potrafi nawet prostych rzeczy i co z tego? Skończcie z tą mentalnością wyniesioną z komuny (wynikającą z biedy), że powinienem np. umieć sam naprawić samochód od początku do końca. Dzisiaj to nierealne, chyba, że kupicie sobie malucha, powodzenia. 

 

Problemem nie są te brednie powyżej, za to kompleksy Polaków i wychowywanie z telefonem w ręce. Czyli wtórny analfabetyzm. To będzie problemem a nie kurwa, że ktoś nie potrafi zbudować własnoręcznie domu. No i chuj? Musi umieć? Od tego są ludzie jeśli nie umie/nie ma czasu. Przyszłość to intelekt, technologia, innowacyjność. A tu Polacy są daleko z tyłu, za to jarają się do dzisiaj, że taki Niemiec czy Japończyk to tego nie potrafi (zwykle jakaś mało skomplikowana technologicznie rzecz), tyle że Polacy do dzisiaj nie mają prawie żadnych marek światowych a oni tak. I kto tu jest zaradniejszy? 

Edytowane przez Bullitt
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Libertyn napisał:

Mam kuzyna co zechciał być mechanikiem. Mechaników powoli brakuje. Ale jak trafił na praktyki zawodowe to go nie dopuszczono do niczego bardziej skomplikowanego niż wymiana oleju.

Nie każdy się do wszystkiego nadaje. To że chcesz coś robić, nie znaczy, że będziesz w tym dobry. 

Co do fachowców, to nie długo nie będą potrzebni, Teraz wszystko jest jednorazowe. Agd, samochody, meble. Zepsuje się,to wywalasz. Kupujesz nowe.

Edytowane przez Leniwiec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Leniwiec napisał:

Nie każdy się do wszystkiego nadaje. To że chcesz coś robić, nie znaczy, że będziesz w tym dobry. 

Owszem. Ale czy można być mistrzem bez praktyki? Czy można być świetnym kucharzem bez wejścia do kuchni? 

 

Nie sądzę. Kiedyś miałeś uczniów, czeldników i mistrzów. To szło naturalnie. Byłeś lepszy albo gorszy. Ale jak miałeś być szewcem to ileś butów przerobiłeś. Najwyżej coś popsułeś. Ale w końcu nabierałeś wprawy. 

Dziś brak opcji błędu czy pomyłki. Brak eksperymentowania. Rosną doity. Papierki będą. Ale za 10 lat to co kosztowało 50 złotych będzie 3 razy droższe bo zamiast dzisiejszy doit nie będzie kombinował by coś naprawić. Bo jest ryzyko błędu. Po prostu odrazu wymieni część.. 

Hamulec piszczy? Klocek się klinuje? Sru, nowe szczęki. A czasem ze rdzy wystarczy podczyścić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Stefan Batory said:

podstawowym sposobem spędzania wolnego czasu przez dzieciarnię i młodzież były różnego rodzaju aktywność fizyczna

Ja ma 40+ lat i przypomniam sobie doskonale, że różnie to wyglądało.

Ja się z kolegami uganiałem na rowerach, pływałem na zalewie, łowiłem ryby, ścigałem się na łyżwach i tak dalej. Ale była spora grupa dzieciaków, których życie towarzyskie ograniczało się do siedzenia na trzepaku, żucia Donaldów i gadania o tym, czyj ojciec przywiózł jakie świerszczyki z Dederowa. Dzisiaj by pewnie siedzieli ze smartfonami i wysyłali sobie śmieszne filmiki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, maroon napisał:

Nie obserwuję u tych dzieci umiejętności samodzielnego organizowania sobie czasu i organizacji wspólnej albo indywidualnej i kreatywnej zabawy. Alby wycie albo nos w smartfonie. Jeden gówniak nawet wczoraj biegał w kółko przez godzinę i wył, aż literalnie padł na mordę ?. Normalnie jak jakiś narko na odwyku. 

 

 

Jest to o tyle komiczne, co przerażające, bo świadczy, że zdecydowana większość odcięta od organizowania czasu przez szkołę czy rodziców, jest totalnie niesamodzielna. Zero kreatywności. I to jest ta przyszła "siła" narodu. 

 

Kilka lat temu szedłem sobie do sklepu na osiedlu. Nagle zza bloku wyszło 4 mikro-policjanów. Wyglądali jak mikro-terror. Kominiarki, granatowe kamizelki. Szli w szeregu, każdy trzymał rękę na ramieniu poprzedniego.

W rękach mieli - patyki.

Nagle z krzaków wypadła druga banda - w arafatkach i podobnych chustkach.

No i też patyki.

Piu piu piu, pif paf.

 

Internet na osiedlu wywaliło i chłopaki zrobili sobie analogowego CSa.

 

Sam się bawiłem z kumplami w policjantów i złodziei, samoloty w bitwie o anglię, czy niemców i rusków.

 

Aż się wzruszyłem, że tradycja trwa ;)

 

Także - jest nadzieja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.