Skocz do zawartości

Częstotliwość myśli samobójczych i rezygnacyjnych


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Panowie. 

Mam pytanie czy macie często coś takiego jak poczucie bezsensu, myśli rezygnacyjne lub samobójcze?

 

Ja łapię się na tym że raz na tydzień czy dwa sobie nieraz myślę ( gdy mam gorszy dzień ) że np. skoczył bym z balkonu i by było po sprawie lub i tak wszystko bez sensu,  obojętne mi moje życie itp.

 

  Wiem że to nienormalne, ale no mam tak i się zastanawiam czy dużo ludzi tak ma.

Mieliście kiedyś myśli samobójcze lub rezygnacyjne? Jeśli tak to jak czesto?

 

Jak z tego wyszliście? Co było przełomowym momentem?

Edytowane przez Adrianoob
  • Like 6
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Adrianoob napisał:

 

Ja łapię się na tym że raz na tydzień czy dwa sobie nieraz myślę ( gdy mam gorszy dzień ) że np. skoczył bym z balkonu i by było po sprawie lub i tak wszystko bez sensu,  obojętne mi moje życie itp.

 

  Wiem że to nienormalne, ale no mam tak i się zastanawiam czy dużo ludzi tak ma.

Mieliście kiedyś myśli samobójcze lub rezygnacyjne? Jeśli tak to jak czesto?

 

Jak z tego wyszliście? Co było przełomowym momentem?

 

Idż z tym do lekarza i to dobrego. Ja nie ironizuję. Nie wolno lekceważyć  myśli samobójczych.

 

Przez ostatnie piećdziesiąt lat nigdy nie miałem myśli samobójczych (nie licząc depresji poalkoholowych po mocnych imprezach).

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Stefan Batory napisał:

 

Idż z tym do lekarza i to dobrego. Ja nie ironizuję. Nie wolno lekceważyć  myśli samobójczych.

 

Przez ostatnie piećdziesiąt lat nigdy nie miałem myśli samobójczych (nie licząc depresji poalkoholowych po mocnych imprezach).

Rozumiem. Może się wybiorę.  Siadło mi na głowę przyznaję po tym upadku gastronomii.... niezbyt sobie radzę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątek, w którym poruszony zostaje temat myśli samobójczych, rezygnacji, bezsensu, czyli na mój mały rozum w chuj ważne kwestie i całe forum ma to w dupie. Jeden @Stefan Batory się pofatygował. Tematy spermiarzy, flepiarzy i wszyscy się kurwa zabijają, aby tylko zdążyć udzielić rady typom, na których szkoda kurwa czasu, energii i jakichkolwiek prób na wyrwanie ich z koła ich własnej bezsensowności. Smutne w ch.j.

 

 

 

Podejrzewam, że masz sporo niezagospodarowanego czasu, przez co przeznaczasz go na tego typu rozmyślania. Czasy są jakie są, więc to też nie pomaga. Zamknięcie w domu, pogoda, brak kontaktu z innymi i być może to powoduje pojawienie się tego typu myśli. Wydaje mi się, że przekonanie o bezsensowności działań, rezygnacja dotyka wielu z nas. Sam się wielokrotnie zastanawiam, w imię czego to wszystko robię, jaki to ma sens i zazwyczaj ciężko jest znaleźć jakąś satysfakcjonują odpowiedz, ale wtedy po prostu wiem, że trzeba iść do przodu i tyle, innej drogi nie ma.

 

Banalne, bo banalne, ale aktywność fizyczna naprawdę może sporo pomóc w tej kwestii. Możliwość kontrolowanego wyżycia się, potrafi zdziałać cuda.

 

Wierzę, że ta dyskusja się jeszcze rozwinie i być może ktoś jeszcze, podsunie jakieś ciekawe rozwiązania.

  • Like 7
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.11.2020 o 12:59, Adrianoob napisał:

Mam pytanie czy macie często coś takiego jak poczucie bezsensu, myśli rezygnacyjne

Brak snu i zła dieta, u mnie tak to działa.

Ilekroć nie dośpię kilka dni z rzędu, do tego zjem coś co mi nie służy albo wypiję trochę alko, zastój z ruchem i postrzeganie rzeczywistości od razu w ciemniejszych barwach.

Już to wiem i się z tym pilnuję.

Odsypiam, funduję sobie post na odmulenie i od razu więcej energii. 

Właściwie, przy postach nawet niedospanie nie gra wielkiej roli. Dodają skrzydeł.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Pancernik napisał:

Wątek, w którym poruszony zostaje temat myśli samobójczych, rezygnacji, bezsensu, czyli na mój mały rozum w chuj ważne kwestie i całe forum ma to w dupie. Jeden @Stefan Batory się pofatygował. Tematy spermiarzy, flepiarzy i wszyscy się kurwa zabijają, aby tylko zdążyć udzielić rady typom, na których szkoda kurwa czasu, energii i jakichkolwiek prób na wyrwanie ich z koła ich własnej bezsensowności. Smutne w ch.j.

 

 

 

Podejrzewam, że masz sporo niezagospodarowanego czasu, przez co przeznaczasz go na tego typu rozmyślania. Czasy są jakie są, więc to też nie pomaga. Zamknięcie w domu, pogoda, brak kontaktu z innymi i być może to powoduje pojawienie się tego typu myśli. Wydaje mi się, że przekonanie o bezsensowności działań, rezygnacja dotyka wielu z nas. Sam się wielokrotnie zastanawiam, w imię czego to wszystko robię, jaki to ma sens i zazwyczaj ciężko jest znaleźć jakąś satysfakcjonują odpowiedz, ale wtedy po prostu wiem, że trzeba iść do przodu i tyle, innej drogi nie ma.

 

Banalne, bo banalne, ale aktywność fizyczna naprawdę może sporo pomóc w tej kwestii. Możliwość kontrolowanego wyżycia się, potrafi zdziałać cuda.

 

Wierzę, że ta dyskusja się jeszcze rozwinie i być może ktoś jeszcze, podsunie jakieś ciekawe rozwiązania.

 

Popieram w 100% @Pancernik

 

Myślę, że tu nawet nie chodzi o kwestie niezagospodarowanego czasu, bo też nie chodzi o to aby problem tuszować milionem zadań w ciągu dnia. To jest coś w stylu tłumienia emocji. Być może zajmie myśli tym milionem zadań które sobie postawi, ale kiedy nagle będzie wolna chwila to one będą wracać.

 

Jeżeli jest człowiek jest w ciągłym biegu - tzn. robota jest, w domu czeka baba, to non stop jakieś zajęcia. Tu piwo z kolegami, tutaj z babą jakieś sprawy, tu ciągle robota. Jesteś ciągle kurwa w biegu a nie masz czasu zastanowienia się nad sobą, czy jesteś szczęśliwy, czy Twoje życie wygląda tak jakbyś chciał żeby wyglądało.

 

Tak jak pancernik napisał, czasy są jakie są, trudno sobie zoorganizować jakoś sensownie czas, jak organizowało się go do tej pory. Ale czy to jest czas, żeby się załamywać? Myślę, że nie. Prędzej czy później to wszystko minie, i wróci na właściwe tory. Wolny czas warto przeznaczyć na coś co Ci się przyda w przyszłości, postawić cel, zacząć uczyć się jakiegoś języka. Jeżeli zaczniesz to robić, dzień w dzień - to w końcu wejdzie Ci to w nawyk i będziesz to praktykować do perfekcji. A kiedy osiągniesz perfekcje, będziesz miał okazje do zaczęcia czegoś nowego, na tych samych zasadach.

 

Drugi raz już dzisiaj pisze o Hawkins'ie - nie czyta się tego łatwo, ale jak już się zacznie to dostrzega się w tym sens. Myślę, że chociaż w małym stopniu pozwoliło by Ci to uwolnić negatywne emocje i wymienić je na pozytywne.

 

Zauważyłem, że często piszesz coś o swojej babce, w negatywach. Może to ona jest Twoim problemem? Może to jest to co chowasz w podświadomości co nie daje Ci spokoju i przez to siedzisz w ciągłej apatii? Poczytaj sobie tą książkę i się zastanów.

 

Sam osobiście łapałem się dużo razy na tych myślach, ale z reguły one były spowodowane przeżywaniem jakiegoś kryzysu w życiu. Szczególnie w tym roku, 2020 jest naprawdę pojebany i mam nadzieje, że taki rok więcej się nie powtórzy. Ta książka cały czas wyciąga mnie po części z tej apatii. Reszta to są plany na nowy rok, dużo się zmienia, nie ukrywam przed tym strachu, zamieniam go na odwagę i ekscytację tym co może się wydarzyć.

 

Polecam Ci zacząć ćwiczyć, albo najprościej biegać. Jak zmęczysz się jak świnia, wrócisz do domu i będziesz tak spocony, że będziesz miał biało przed oczami, potem weźmiesz prysznic, i jebniesz sie na kanapie to poczujesz przypływ endorfin. Serio, kilka razy już to praktykowałem. Teraz mniej biegam, bo ćwicze kali, ale też mi dużo daje. Nie można się długo zastanawiać, tylko wciągnąć buty, bluze, rozgrzać się, słuchawki i napierdalasz. Jak wrócisz to mi jeszcze podziękujesz :) Nie pamiętam czy mieszkasz z panią, ale jak tak, to po tym bieganiu jeszcze elegancko zrobisz z nią porządek w łóżku i będziesz miał dwie pieczenie na jednym ogniu - aż Ci zazdroszcze :D

 

Trzymaj się :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.11.2020 o 12:59, Adrianoob napisał:

Mieliście kiedyś myśli samobójcze lub rezygnacyjne?

Owszem, na nofapie to stała norma co parę dni. W sumie podczas nałogu pod koniec też miewałem i to nawet częściej.

 

@Adrianoob pracujesz? Uczysz się?

Masz jakieś plany na najblizszy rok dwa? A może chciałbyś cos zmienić/kimś się stać?

Bez zadania sb tych pytań czasami ciężko ruszyć.

Chłopaki wyżej proponowali ruch/sport mają rację, rzuć sb wyzwanie np. 100 pompek co trzeci dzień/1km biegania/3km marszu. 

 

Siła z Tobą :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisze @Stefan Batory zdecydowanie idź z tym do lekarza psychiatry lub dobrego psychoanalityka, który też powinien w miarę szybko cię zdiagnozować (a jeśli uzna za konieczne zalecić konsultację u tego pierwszego).  Nigdy nie wolno lekceważyć takich objawów. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi trochę pomógł psycholog i tak szczerze powiedziawszy to co chłopaki mówią to prawda i to nie jest jakaś negacja problemu i uznanie go nieważnym. 
Psycholog powiedziała ze największym obciążeniem mojego układu nerwowego był bezsens, zastój między skończeniem liceum, a pójściem do pracy, odkąd zacząłem pracować i iść w jakimś kierunku, powoli obciążenie zniknęło.

To największe obciążenie i kilka innych pierdół w życiu sprawiło ze dostałem epizdowów nerwicy lękowej i epizodów depresyjnych, psycholog powoli rozbijała we mnie nerwicę, bezsens, lęki, fobie, dała mi sposoby i triki na poradzenie sobie ze swoim mózgiem. 

 

Dało mi to naprawdę dużo, potrafiłem mieć 2 ataki paniki tego samego dnia i kolejne dwa następnego pod rząd, a te paniki były tak mocne, że kompletnie miałem po tym rozjebany cały dzień, to samo ze stanem lękowym w którym potrafiłem tkwić powiedzmy przez tydzień bez przerwy, ciągle nastawiony na szukanie zagrożenia, potrafiłem spać po 12 godzin dziennie. 
 

Jesli masz pierwsze objawy czyli to co opisujesz, polecam albo przepracować je sam, albo przepracować je z psychologiem do tego stopnia ze nie będą dla ciebie obciążeniem, mówiłeś że w innych aspektach tez jest średnio, więc jak się to wszystko na siebie nałoży, to organizm może niespodziewanie radzić sobie w sposób nerwicy, bądź depresji, to są wszystko mechanizmy obronne. 
Dbajcie o siebie i swój układ nerwowy. 


 

Lęki i inne niespodzianki nie zniknęły do końca, ale są wytrzymywalne i wydaje mi się ze z każdym dniem jest ich coraz mniej.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.11.2020 o 12:59, Adrianoob napisał:

Witam Panowie. 

Mam pytanie czy macie często coś takiego jak poczucie bezsensu, myśli rezygnacyjne lub samobójcze?

 

Ja łapię się na tym że raz na tydzień czy dwa sobie nieraz myślę ( gdy mam gorszy dzień ) że np. skoczył bym z balkonu i by było po sprawie lub i tak wszystko bez sensu,  obojętne mi moje życie itp.

 

  Wiem że to nienormalne, ale no mam tak i się zastanawiam czy dużo ludzi tak ma.

Mieliście kiedyś myśli samobójcze lub rezygnacyjne? Jeśli tak to jak czesto?

 

Jak z tego wyszliście? Co było przełomowym momentem?

Nie zależy Ci na życiu? Masz lepiej niż 99% ludzi na tej Ziemi. Jesteś prawdziwie wolny, nie znasz strachu i jesteś panem samego siebie. Jeśli akceptujesz śmierć, jesteś panem życia. Zastanów się nad tym.

 

A zabić się zawsze zdążysz, tutaj akurat przekładanie na wieczne jutro nie szkodzi. Jeden z niewielu przypadków, kiedy tak jest. To samo powiem za każdym razem, gdy poruszony zostanie temat samobójstwa. Zawsze zdążysz. Ale zanim, zrób coś fajnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Yolo napisał:

Brak snu i zła dieta, u mnie tak to działa.

Ilekroć nie dośpię kilka dni z rzędu, do tego zjem coś co mi nie służy albo wypiję trochę alko, zastój z ruchem i postrzeganie rzeczywistości od razu w ciemniejszych barwach.

Już to wiem i się z tym pilnuję.

Odsypiam, funduję sobie post na odmulenie i od razu więcej energii. 

Właściwie, przy postach nawet niedospanie nie gra wielkiej roli. Dodają skrzydeł.

Ja jem ostatni posiłek koło 20 ale pierwszy dopiero 11 czasem 12 w południe więc 16 godzin nic nie jem powinno  być ok :)

12 godzin temu, Wincenty napisał:

Owszem, na nofapie to stała norma co parę dni. W sumie podczas nałogu pod koniec też miewałem i to nawet częściej.

 

@Adrianoob pracujesz? Uczysz się?

Masz jakieś plany na najblizszy rok dwa? A może chciałbyś cos zmienić/kimś się stać?

Bez zadania sb tych pytań czasami ciężko ruszyć.

Chłopaki wyżej proponowali ruch/sport mają rację, rzuć sb wyzwanie np. 100 pompek co trzeci dzień/1km biegania/3km marszu. 

 

Siła z Tobą :)

Tak pracuje na 2 zmiany można powiedzieć  i śpię tylko koło 5.5 czasem 6 godzin ?

 

do tego podciąganie na drążku jeśli mam siłę to codziennie jeśli nie to co 2gi dzień. Robię to z 20 minut nie mam czasu na więcej niestety  ?

4 godziny temu, Grzesiek napisał:

Nie zależy Ci na życiu? Masz lepiej niż 99% ludzi na tej Ziemi. Jesteś prawdziwie wolny, nie znasz strachu i jesteś panem samego siebie. Jeśli akceptujesz śmierć, jesteś panem życia. Zastanów się nad tym.

 

A zabić się zawsze zdążysz, tutaj akurat przekładanie na wieczne jutro nie szkodzi. Jeden z niewielu przypadków, kiedy tak jest. To samo powiem za każdym razem, gdy poruszony zostanie temat samobójstwa. Zawsze zdążysz. Ale zanim, zrób coś fajnego.

Masz rację rozumiem. Tylko że ja tak mam bo jestem wyczerpany,  przepracowany, śpię po 5.5 czasem 6h a dodatkowo mam nałóg niby dobry treningu i nie potrafię odpuścić podciągania na drążku tak bardzo to lubię lecz nie mam na to czasu.

 

Mam za dużo pracy + problemy finansowe przez upadek gastronomii jebanej.

Czuję się wymęczony totalnie psychicznie i średnio fizycznie.

Jestem jak w obozie, jedynie pół niedzieli mam wolne żeby odespać. 

 

Totalny jakiś matrix przez jedną złą decyzję. 

Nie wiem nawet czy rząd pomoże  tymi tarczami. Wszystko fajnie szło lecz wirus i zamknięcie ludzi. Siadło mi na psychikę lekko przyznaję bo leasingi sprzętu,  koszty stałe  w gastro itp...

8 minut temu, Adrianoob napisał:

Ja jem ostatni posiłek koło 20 ale pierwszy dopiero 11 czasem 12 w południe więc 16 godzin nic nie jem powinno  być ok :)

Tak pracuje na 2 zmiany można powiedzieć  i śpię tylko koło 5.5 czasem 6 godzin ?

 

do tego podciąganie na drążku jeśli mam siłę to codziennie jeśli nie to co 2gi dzień. Robię to z 20 minut nie mam czasu na więcej niestety  ?

Masz rację rozumiem. Tylko że ja tak mam bo jestem wyczerpany,  przepracowany, śpię po 5.5 czasem 6h a dodatkowo mam nałóg niby dobry treningu i nie potrafię odpuścić podciągania na drążku tak bardzo to lubię lecz nie mam na to czasu.

 

Mam za dużo pracy + problemy finansowe przez upadek gastronomii jebanej.

Czuję się wymęczony totalnie psychicznie i średnio fizycznie.

Jestem jak w obozie, jedynie pół niedzieli mam wolne żeby odespać. 

 

Totalny jakiś matrix przez jedną złą decyzję. 

Nie wiem nawet czy rząd pomoże  tymi tarczami. Wszystko fajnie szło lecz wirus i zamknięcie ludzi. Siadło mi na psychikę lekko przyznaję bo leasingi sprzętu,  koszty stałe  w gastro itp...

Nie wiem jak wyjść z tej sytuacji, z tego potrzasku zobowiązań,  załodze trzeba było podziękować i teraz cisnąć samemu. Sił brakuje i stres mega czy bedą te tarcze. Nie chcę się wykończyć  przez robotę jebaną a z drugiej strony wiem że mam zobowiazania do spłaty i muszę to ciągnąć jak jebany wół czy coś.

Psychicznie jest słabo bardzo ze mną gdy o tym myślę.  Boję się bankructwa przez tą sytuację z zastraszaniem ludzi.

13 godzin temu, Pancernik napisał:

Wątek, w którym poruszony zostaje temat myśli samobójczych, rezygnacji, bezsensu, czyli na mój mały rozum w chuj ważne kwestie i całe forum ma to w dupie. Jeden @Stefan Batory się pofatygował. Tematy spermiarzy, flepiarzy i wszyscy się kurwa zabijają, aby tylko zdążyć udzielić rady typom, na których szkoda kurwa czasu, energii i jakichkolwiek prób na wyrwanie ich z koła ich własnej bezsensowności. Smutne w ch.j.

 

 

 

Podejrzewam, że masz sporo niezagospodarowanego czasu, przez co przeznaczasz go na tego typu rozmyślania. Czasy są jakie są, więc to też nie pomaga. Zamknięcie w domu, pogoda, brak kontaktu z innymi i być może to powoduje pojawienie się tego typu myśli. Wydaje mi się, że przekonanie o bezsensowności działań, rezygnacja dotyka wielu z nas. Sam się wielokrotnie zastanawiam, w imię czego to wszystko robię, jaki to ma sens i zazwyczaj ciężko jest znaleźć jakąś satysfakcjonują odpowiedz, ale wtedy po prostu wiem, że trzeba iść do przodu i tyle, innej drogi nie ma.

 

Banalne, bo banalne, ale aktywność fizyczna naprawdę może sporo pomóc w tej kwestii. Możliwość kontrolowanego wyżycia się, potrafi zdziałać cuda.

 

Wierzę, że ta dyskusja się jeszcze rozwinie i być może ktoś jeszcze, podsunie jakieś ciekawe rozwiązania.

Właśnie mam zbyt dużo robity, za mało snyu i zobowiązania przez jebane gastro które nie idzie wiadomo z jakiego powodu.... wiem że muszę spać ale nie mam kiedy. Załoga pozwolniana, trzeba robić samemu praktycznie na 2 zmiany. To wykańcza mega psychicznie i fizycznie.

Bardzo dziękuję za komentarz, mam nadzieję że kiedyś odeśpię sobie kurde i jakoś się pozbieram.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Adrianoob napisał:

Tak pracuje na 2 zmiany można powiedzieć  i śpię tylko koło 5.5 czasem 6 godzin ?

 

do tego podciąganie na drążku jeśli mam siłę to codziennie jeśli nie to co 2gi dzień. Robię to z 20 minut nie mam czasu na więcej niestety  ?

Wiadomo że kasa i wgl, ale może daj sb np. dwa tyg. luzu i spróbuj pracować mniej, te 8h tylko. 

Poćwiczyć, odpoczniesz

 

Może pomysl o zmianie pracy?

"Zapnij pasy i poczytaj parę książek"

Szukajcie az znajdziecie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sobotę byłem na pogrzebie kolegi, właściciel sklepu, sportowiec, osoba szanowana w lokalnej społeczności. Rodzina, kasa, zdrowie (fizyczne) było, a facet się powiesił. W wakacje ktoś wspominał mi, że nie jest już taki jak kiedyś, chodzi struty, zamyślony - myślałem co oni pierniczą, skończyło się jak się skończyło. Musisz coś w swoim życiu zmienić, wiem, że masz zobowiązania, ze nie możesz ad hoc zmienić pracy, nawyków, kobiety, ale z drugiej strony co chwilę wrzucasz nowe depresyjne tematy. Idiotą jest ten co robiąc to samo oczekuje innych rezultatów. Dlatego uważam, że musisz sobie ułożyć nowy plan życia, że dawanie Ci rad pracuj jeszcze ciężej, a wszystko minie nie jest na miejscu. Też miałem kryzys, minęło już dużo czasu, nie pamiętam jak z tego wyszedłem. Miałem wsparcie rodziny, mówili, że jak chcę to zrobić to żeby nie było wstydu dla rodziny, upozorować jakiś wypadek, tylko żeby to było wiarygodne. Więc sporo opcji odpadało. Ale to nie jest sposób na życie. Musisz coś zmienić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest okres depresyjny. Teraz akurat troszkę słońca jest, ale polska "złota" jesień i niby zima to są w chooooj depresyjne pory. Szczególnie jak się ma jakieś problemy i tendencje do rozkminek. 

 

Myśli rezygnacyjne to akurat nie taka do końca zła rzecz, bo skłaniają do zastanowienia się czy aby na pewno warto nad czymś tyrać - ja mam takie często jak zetknę się z murem ludzkiej tępoty, która uniemożliwia zrobienie czegoś wartościowego. Pytam się siebie wtedy, czy warto się szarpać. Odpowiedź coraz częściej jest, że nie.

 

Natomiast trzeba uważać, żeby to nie zaczęło dotyczyć wszystkiego, bo to już objaw depresji. 

 

Co do myśli samobójczych, to do specjalisty, bo to się znikąd nie bierze. 

 

Ogólnie na samopoczucie pomaga jak coś się dzieje. Najgorzej siedzieć i się zamartwiać. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Wincenty napisał:

Wiadomo że kasa i wgl, ale może daj sb np. dwa tyg. luzu i spróbuj pracować mniej, te 8h tylko. 

Poćwiczyć, odpoczniesz

 

Może pomysl o zmianie pracy?

"Zapnij pasy i poczytaj parę książek"

Szukajcie az znajdziecie :)

Nie ma szans na zmianę pracy póki nie zamknę definitywnie gastro a są umowy podpisane więc słabo  :(

13 godzin temu, sleepwalking napisał:

 

Popieram w 100% @Pancernik

 

Myślę, że tu nawet nie chodzi o kwestie niezagospodarowanego czasu, bo też nie chodzi o to aby problem tuszować milionem zadań w ciągu dnia. To jest coś w stylu tłumienia emocji. Być może zajmie myśli tym milionem zadań które sobie postawi, ale kiedy nagle będzie wolna chwila to one będą wracać.

 

Jeżeli jest człowiek jest w ciągłym biegu - tzn. robota jest, w domu czeka baba, to non stop jakieś zajęcia. Tu piwo z kolegami, tutaj z babą jakieś sprawy, tu ciągle robota. Jesteś ciągle kurwa w biegu a nie masz czasu zastanowienia się nad sobą, czy jesteś szczęśliwy, czy Twoje życie wygląda tak jakbyś chciał żeby wyglądało.

 

Tak jak pancernik napisał, czasy są jakie są, trudno sobie zoorganizować jakoś sensownie czas, jak organizowało się go do tej pory. Ale czy to jest czas, żeby się załamywać? Myślę, że nie. Prędzej czy później to wszystko minie, i wróci na właściwe tory. Wolny czas warto przeznaczyć na coś co Ci się przyda w przyszłości, postawić cel, zacząć uczyć się jakiegoś języka. Jeżeli zaczniesz to robić, dzień w dzień - to w końcu wejdzie Ci to w nawyk i będziesz to praktykować do perfekcji. A kiedy osiągniesz perfekcje, będziesz miał okazje do zaczęcia czegoś nowego, na tych samych zasadach.

 

Drugi raz już dzisiaj pisze o Hawkins'ie - nie czyta się tego łatwo, ale jak już się zacznie to dostrzega się w tym sens. Myślę, że chociaż w małym stopniu pozwoliło by Ci to uwolnić negatywne emocje i wymienić je na pozytywne.

 

Zauważyłem, że często piszesz coś o swojej babce, w negatywach. Może to ona jest Twoim problemem? Może to jest to co chowasz w podświadomości co nie daje Ci spokoju i przez to siedzisz w ciągłej apatii? Poczytaj sobie tą książkę i się zastanów.

 

Sam osobiście łapałem się dużo razy na tych myślach, ale z reguły one były spowodowane przeżywaniem jakiegoś kryzysu w życiu. Szczególnie w tym roku, 2020 jest naprawdę pojebany i mam nadzieje, że taki rok więcej się nie powtórzy. Ta książka cały czas wyciąga mnie po części z tej apatii. Reszta to są plany na nowy rok, dużo się zmienia, nie ukrywam przed tym strachu, zamieniam go na odwagę i ekscytację tym co może się wydarzyć.

 

Polecam Ci zacząć ćwiczyć, albo najprościej biegać. Jak zmęczysz się jak świnia, wrócisz do domu i będziesz tak spocony, że będziesz miał biało przed oczami, potem weźmiesz prysznic, i jebniesz sie na kanapie to poczujesz przypływ endorfin. Serio, kilka razy już to praktykowałem. Teraz mniej biegam, bo ćwicze kali, ale też mi dużo daje. Nie można się długo zastanawiać, tylko wciągnąć buty, bluze, rozgrzać się, słuchawki i napierdalasz. Jak wrócisz to mi jeszcze podziękujesz :) Nie pamiętam czy mieszkasz z panią, ale jak tak, to po tym bieganiu jeszcze elegancko zrobisz z nią porządek w łóżku i będziesz miał dwie pieczenie na jednym ogniu - aż Ci zazdroszcze :D

 

Trzymaj się :)

Nie mam czasu niestety na biegi :( calcały czas mam robotę jebany kołowrotek gdy wracam do domu to padam na twarz dosłownie,  kąpię się  i jak padam na łóżko to nawet nie wiem kiedy zasypiam na te marne 5h....

12 godzin temu, JanKowalski223 napisał:

Przejdź się do psychiatry po leki.

Mi przepisał wenlafaksynę i mimo, że nie daje mi ona szczęścia czy euforii, ale wyciszyło mi emocje i uczucia i sprawia jakoś że potrafię żyć bez szczęścia.

Nie wiem jak to działa, ale działa.

Są jakieś skutki uboczne?

40 minut temu, Fury King napisał:

W sobotę byłem na pogrzebie kolegi, właściciel sklepu, sportowiec, osoba szanowana w lokalnej społeczności. Rodzina, kasa, zdrowie (fizyczne) było, a facet się powiesił. W wakacje ktoś wspominał mi, że nie jest już taki jak kiedyś, chodzi struty, zamyślony - myślałem co oni pierniczą, skończyło się jak się skończyło. Musisz coś w swoim życiu zmienić, wiem, że masz zobowiązania, ze nie możesz ad hoc zmienić pracy, nawyków, kobiety, ale z drugiej strony co chwilę wrzucasz nowe depresyjne tematy. Idiotą jest ten co robiąc to samo oczekuje innych rezultatów. Dlatego uważam, że musisz sobie ułożyć nowy plan życia, że dawanie Ci rad pracuj jeszcze ciężej, a wszystko minie nie jest na miejscu. Też miałem kryzys, minęło już dużo czasu, nie pamiętam jak z tego wyszedłem. Miałem wsparcie rodziny, mówili, że jak chcę to zrobić to żeby nie było wstydu dla rodziny, upozorować jakiś wypadek, tylko żeby to było wiarygodne. Więc sporo opcji odpadało. Ale to nie jest sposób na życie. Musisz coś zmienić. 

Jak to nie pamiętasz jak wyszedłeś z tego? Jak można nie pamiętać co pomogło?

41 minut temu, maroon napisał:

Jest okres depresyjny. Teraz akurat troszkę słońca jest, ale polska "złota" jesień i niby zima to są w chooooj depresyjne pory. Szczególnie jak się ma jakieś problemy i tendencje do rozkminek. 

 

Myśli rezygnacyjne to akurat nie taka do końca zła rzecz, bo skłaniają do zastanowienia się czy aby na pewno warto nad czymś tyrać - ja mam takie często jak zetknę się z murem ludzkiej tępoty, która uniemożliwia zrobienie czegoś wartościowego. Pytam się siebie wtedy, czy warto się szarpać. Odpowiedź coraz częściej jest, że nie.

 

Natomiast trzeba uważać, żeby to nie zaczęło dotyczyć wszystkiego, bo to już objaw depresji. 

 

Co do myśli samobójczych, to do specjalisty, bo to się znikąd nie bierze. 

 

Ogólnie na samopoczucie pomaga jak coś się dzieje. Najgorzej siedzieć i się zamartwiać. 

Te myśli się biorą stąd że mam za dużo na głowie i jestem mega wykończony. Chciałbym odpocząć ale nie ma na to szans bo załogę trzeba było pozwalniać a rząd chyba nie pomoże bo firma ma mniej niż rok w sumie.

Zarobiłem ładnie za granicą, otworzyliśmy wymarzone miejsce gastro i wtedy ten wirus jebany. Wszystkie plany w pizdu w pół roku stałem się niemal bankrutem i tyle.  Wtedy myślę o tym skoku z balkonu ale nie jakoś mega mocno.  Tak bardziej że skończyła by się moja doczesna udręka, droga krzyżowa. 

45 minut temu, Fury King napisał:

W sobotę byłem na pogrzebie kolegi, właściciel sklepu, sportowiec, osoba szanowana w lokalnej społeczności. Rodzina, kasa, zdrowie (fizyczne) było, a facet się powiesił. W wakacje ktoś wspominał mi, że nie jest już taki jak kiedyś, chodzi struty, zamyślony - myślałem co oni pierniczą, skończyło się jak się skończyło. Musisz coś w swoim życiu zmienić, wiem, że masz zobowiązania, ze nie możesz ad hoc zmienić pracy, nawyków, kobiety, ale z drugiej strony co chwilę wrzucasz nowe depresyjne tematy. Idiotą jest ten co robiąc to samo oczekuje innych rezultatów. Dlatego uważam, że musisz sobie ułożyć nowy plan życia, że dawanie Ci rad pracuj jeszcze ciężej, a wszystko minie nie jest na miejscu. Też miałem kryzys, minęło już dużo czasu, nie pamiętam jak z tego wyszedłem. Miałem wsparcie rodziny, mówili, że jak chcę to zrobić to żeby nie było wstydu dla rodziny, upozorować jakiś wypadek, tylko żeby to było wiarygodne. Więc sporo opcji odpadało. Ale to nie jest sposób na życie. Musisz coś zmienić. 

Dlaczego ten kolega się powiesił ? Też miał za dużo roboty na głowie? Długi? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adrianoob Nie znam branży, ale teraz proste gastro (kebaby, zestawy obiadowe, kanapki, pizza) to zasuwa na wynos jak w ukropie. Nawet znam kebsy, które w ciągu miesiąca po jeden-dwa nowe pukty otworzyły, bo nie nadążały obrabiać. Tylko cecha wspólna tanio 12-15 zeta za porcję i dobrej jakości żarcie. Może masz jakąś możliwość manewru, tylko jej nie dostrzegasz, bo się zafiksowałeś na tym co chciałeś robić przed pandemią. Lepsiejsze, czytaj droższe knajpy, teraz faktycznie mają duże problemy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, maroon napisał:

@Adrianoob Nie znam branży, ale teraz proste gastro (kebaby, zestawy obiadowe, kanapki, pizza) to zasuwa na wynos jak w ukropie. Nawet znam kebsy, które w ciągu miesiąca po jeden-dwa nowe pukty otworzyły, bo nie nadążały obrabiać. Tylko cecha wspólna tanio 12-15 zeta za porcję i dobrej jakości żarcie. Może masz jakąś możliwość manewru, tylko jej nie dostrzegasz, bo się zafiksowałeś na tym co chciałeś robić przed pandemią. Lepsiejsze, czytaj droższe knajpy, teraz faktycznie mają duże problemy. 

No tak i nie bardzo wiadomo jak z tych kłopotów wyjść.... temu takie myśli się nasuwają  przecież ja ich nie chcę:/  chciałbym jeszcze kiedyś nie być biznesmenem i siedziec sobie na etacie bezpiecznym, iść na urlop i odpocząć.  A tu sie nie da jak na razie i się nie zanosi na to w najbliższym półroczu....

Panowie a co myślicie o moim treningu codziennym? Podciągam się nałogowo na drążku,  mega to lubię. Pół godziny mniej więcej zajmuje mi dziennie trening. Czy w mojej sytuacji warto zrezygnować z treningu i to pół godziny przeznaczyć na sen?

 

Śpię po 5.5h czasem 6 jak się uda. Co byście zrobili? Krótszy sen z treningiem czy bez treningu dłuższy odrobinę sen?

 

Ciężko mi zrezygnować z treningu bo mnie cieszy i boje się stracić efekty gdy na przykład  3 miesięce nie będę się podciągać.  Z drugiej strony wiem że jestem  wymęczony i za krótko śpię. 

Co byście zrobili?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Adrianoob said:

No tak i nie bardzo wiadomo jak z tych kłopotów wyjść.... temu takie myśli się nasuwają  przecież ja ich nie chcę:/  chciałbym jeszcze kiedyś nie być biznesmenem i siedziec sobie na etacie bezpiecznym, iść na urlop i odpocząć.  A tu sie nie da jak na razie i się nie zanosi na to w najbliższym półroczu....

Nie ma bezpiecznych etatów. A biznes w pl to tyrka. Taki mamy klimat. Może popatrz po konkurencji co robią i jak i kopiuj. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AdrianoobNie wiem dokładnie bo przez wirusa się nie spotykamy na graniu, wiem tylko że się jego stan depresyjny pogłębiał, znikał już wcześniej ale wracał, a teraz coś przelało czarę goryczy.

Nie rezygnuj z treningu. Jak śpisz krótko to śpij dobrze. Najlepszy, głęboki sen jest zwykle gdy zasypiamy wcześniej. Czasem 3-4 godziny snu, ale twardego i głębokiego wystarczą by zregenerować organizm.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Fury King napisał:

@AdrianoobNie wiem dokładnie bo przez wirusa się nie spotykamy na graniu, wiem tylko że się jego stan depresyjny pogłębiał, znikał już wcześniej ale wracał, a teraz coś przelało czarę goryczy.

Nie rezygnuj z treningu. Jak śpisz krótko to śpij dobrze. Najlepszy, głęboki sen jest zwykle gdy zasypiamy wcześniej. Czasem 3-4 godziny snu, ale twardego i głębokiego wystarczą by zregenerować organizm.

Fajne mam efekty bo już koło roku regularnie się podciągam na drążku i podoba mi się moje ciało teraz.

 

Tak się zastanawiałem że np. Przestanę na 2 czy 3 miesiące i mięśnie nie bedą już widoczne oraz będę musiał po tych kilku miesiącach zaczynać wszystko od nowa.

To może będę sobie ćwiczyć piątek w nocy, sobotę wieczorem i niedzielę w południe gdy mam wolne. 3 dni w tygodniu by to było. 

Wiem że źle że 3 pod rząd a później 4 bez treningu ale przynajmniej wtedy bym mógł w tygodniu wyspać się pół godziny dłużej codziennie. Ciekawe jakie by były wtedy rezultaty tak ćwicząc weekendowo piatek sobota i niedziela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Badania jasno wskazują, że aby utrzymać masę mięśniową wystarczy około 30% objętości, która mieliśmy w trakcie budowania. Należy zachować intensywność i pamiętać o tym żeby nie szaleć z jedzeniem, mówiąc najprościej nie jeść za dużo. 

Skoro do tej pory ćwiczyłem niemal codziennie to, teraz w zupełności powinno wystarczyć 2-3 razy w tygodniu żeby się w miarę utrzymać. I faktycznie lepiej treningi trochę rozdzielić od siebie.

Zakładając, że ćwiczyłeś 6 razy w tygodniu, zostaw sobie trening 2 razy z przynajmniej 2 dniami pomiędzy treningami i będzie ok. Powiem więcej, często zdarza się, że będziesz widział lepsze efekty niż przy treningu codziennie - w zależności od uwarunkowań osobniczych, część ćwiczących ma lepsze efekty przy treningu 2 razy na tydzień niż np. 5 razy.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na depresję nie ma nic lepszego niż psylocybina, mój ziomek kiedyś mi mówił, że stronił całe życie od używek, ale musiał już czegoś spróbować, bo nic nie działało, żadne antydepresanty - wszystko gówno pomagało.

 

Jeden raz  zażył 3,5 grama, depresja jak ręką odjął.

 

Opisywał to, jakby narodził się na nowo, w trakcie fazy opisywał, że wybaczył sobie i tak dalej blablabla.

 

Ja też już parę razy próbowałem ( oczywiście w Holandii) i powiem Ci, że studia tylko dzięki temu dałem radę skończyć, życie kompletnie się zmieniło.

 

Jestem dużo bardziej wesoły, zmotywowany, nigdy nie cierpiałem na depresję, ale często bez potrzeby miałem wyjebane, teraz nie mam wyjebane, chce mi się, wszystko mi się chce.

 

Podobne opisy, o świetnym działaniu psylocybiny  można poczytać w internecie, są tego tysiące.

 

Nie nakłaniam do zażywania grzybków !!!!

 

 Chyba, że mieszkacie w Holandii, gdzie grzybki są legalne ( jak ja ).

 

Wtedy TRZEBA wręcz ich spróbować. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Adrianoob napisał:

Ciężko mi zrezygnować z treningu bo mnie cieszy i boje się stracić efekty gdy na przykład  3 miesięce nie będę się podciągać.  Z drugiej strony wiem że jestem  wymęczony i za krótko śpię. 

Co byście zrobili?

Jak Cię cieszy to nie rezygnuj. A nawet jakbyś odpuścił na jakiś czas to efekty szybko wrócą jak wrócisz do treningu. Jest coś takiego jak pamięć mięśniowa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.