Skocz do zawartości

'Normalne' życie jest chore psychicznie


Rekomendowane odpowiedzi

To jest efekt wkroczenia na rynek pracy kobiet, no tak. Skoro na rynku jest więcej pracowników to koszt pracy spada, no tak, to ekonomia. Więcej pracowników rywalizuje o pracę to niższe są płace, dlatego w latach 50 i 60-tych w tradycyjnym modelu w USA można było utrzymać całą rodzinę z jednej pensji, a teraz na dwie nie starczą i to na klatkę w bloku.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, spacemarine said:

Więcej pracowników rywalizuje o pracę to niższe są płace

Dodatkowo jest też większa  dziura między pracownikami wykwalifikowanymi i nie. Praca wykwalifikowana jest nisko opłacana gdy są kobiety (widzę to w mojej firmie na produkcji). Tam gdzie panie nie chcą pracować, bo ciężko i wymagająco (górnictwo itp.) pensje są wysokie. Ciekawe że np. kucharz i śmieciarz zarabiają podobnie. Oba zawody potrzebne ale jednak bycie kucharzem wymaga większych kwalifikacji. Zarobki kucharzom zaniżają panie w tym zawodzie.

https://www.pensjometr.pl/salaryinfo/uslugi/smieciarz

https://www.pensjometr.pl/salaryinfo/gornictwo-metalurgia/gornik?search=1

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Libertyn napisał:

@Jan III Wspaniały Ty jesteś w wojsku co nie? Myślałeś o pracy w Afryce? Np. jako strażnik jakiegoś parku narodowego w takiej Namibii?

Tak.

Myślałem o różnych opcjach ale dla mnie ważne jest też w miarę tanie połączenie lotnicze do PL.

Namibia z tego co pamietam to w miarę ogarnięty kraj Afryki, wcale opcja nie jest głupia. Kiedyś rozważałem Tunezję i trochę bardziej na wschód- Liban. Bejrut to przepiękne miasto, Libańczycy świetny naród.

 

Masz kogoś kto pracuje w zawodzie o którym wspomniałeś?

Edytowane przez Jan III Wspaniały
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie. Ale wiem że kariera w wojsku będzie tam sporym atutem. Dużo w tym byłych komandosów siedzi. 

22 minuty temu, spacemarine napisał:

To jest efekt wkroczenia na rynek pracy kobiet, no tak. Skoro na rynku jest więcej pracowników to koszt pracy spada, no tak, to ekonomia.

Kobiety pracowały od zawsze za mniej niż mężczyźni

22 minuty temu, spacemarine napisał:

Więcej pracowników rywalizuje o pracę to niższe są płace, dlatego w latach 50 i 60-tych w tradycyjnym modelu w USA można było utrzymać całą rodzinę z jednej pensji, a teraz na dwie nie starczą i to na klatkę w bloku.

To nie tylko kwestia tego. W latach 50 i 60  produkcja musiała być na miejscu. Nie było opcji na outsourcing. Od otwarcia Chin wszystko zaczęło się jebać 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Obliteraror Mówisz o jednostkach, złotych strzałach. Dziś szanse na świetną monetyzację indywidualnego projektu są bardzo nikłe i to pomimo istnienia całej masy wspomagaczy typu kickstarter. Mówię o milionowych monetyzacjach, bo od takich można dopiero myśleć nad jakimś w miarę spokojnym i skromnym życiem "z kapitału".

 

Można natomiast przyspieszyć "dorabianie się" bez konieczności nadmiernej harówki, ale wymaga to totalnej przebudowy modelu konsumpcji i ostrej dyscypliny przez te minimum 10 lat. A w ostatecznym rozrachunku wyszłoby pewnie podobnie jak ostry zasów. Poza wygraną w totka nie ma dróg na skróty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Gigi napisał:

Tzn. zdobycie wykształcenia, praca po ok. 8h + dojazdy, potem zrobienie 1-2 dzieci i rutyna dnia codziennego. Mam stabilną pracę, źle nie jest, ale jestem wypalona takim sposobem życia. Wczoraj dyskutowałam z kimś o warunkach w mojej i konkurencyjnej firmie, gość się zastanawiał ile można wyciągnąć finansowo. Czemu ludziom zależy tylko na dorobku? Zanim dojadę i wrócę z pracy oraz odpocznę, to jest już 20-sta, pozostaje max 3h czasu wolnego, bo przecież muszę się wyspać. Nie wyobrażam sobie, że miałabym wziąć kredyt i uwiązać się tak na całe lata. Albo zrobić dziecko i opiekować nim tylko po to, by żyło w takim kieracie jak jego przodkowie. Czuję, że życie ucieka mi na pracę, by utrzymywać rzeczy, na których mi nie zależy. Coraz częściej w ciągu dnia myślę, że wolałabym już chyba jeździć przyczepą kempingową po ciepłych krajach i pracować tylko dorywczo i żyć oszczędnie, tak by starczało na życie, zamiast się dorabiać. Tak samo wolałabym, żeby moje dziecko było 'wagabundą' i jeździło po świecie, miało dorywczą pracę, za to więcej wolnego czasu. Ilu ludzi na forum ma podobne myśli i chciałoby faktycznie zmienić w ten sposób swoje życie? Ilu z Was teraz haruje jak woły, żeby po jakimś czasie mieć oszczędności na takie życie? Podzielcie się swoimi przemyśleniami i planami.

 

Stała praca po 8h dziennie to spokojny i luzacki styl życia. Nie nazwałbym tego kieratem. Ludziom zależy na dorobku, bo podstawowym powodem, dla którego ludzie pracują są pieniądze. Bez kasy ciężko żyć. 8  h dziennie w robocie nie jest żadnym harowaniem. Włóczenie się po świecie to udręka, a nie fajny styl życia. Moim zdaniem wszystko należy widzieć we właściwych proporcjach.

 

Ja studia skończyłem w 1991 roku.  W okresie największej katastrofy gospodarczej "wszedłem" na rynek pracy zostając jednym z pierwszych w kraju bezrobotnych. To w sumie ciekawe doświadczenie, mieć w kieszeni dyplom dobrej politechniki i nie móc znależć żadnej pracy. 

 

 Zamieszkałem wtedy w pralni w akademiku z czterema innymi kumplami (trzech kumpli mieszkało w bibliotece itd.). Pracowaliśmy gdzie się dało zarabiając grosze, w wolnych chwilach sobie destylując płyny rozweselające. Nie powiem, wesoło było. Wtedy się też ożeniłem, bo miałem wtedy wręcz "idealne" warunki do założenia rodziny?.

 

Moja małżonka mając stałą pracę mnie wtedy utrzymywała. Nie powiem, spisała się wtedy na medal (mój pierwszy i jedyny związek w życiu jak dotąd). Mogłem dzięki niej przegrupować siły i szybko zmienić swoje położenie. Uzyskanie wtedy pierwszy raz stałej pracy było czymś, co sprawiło mi wielką frajdę. 

 

Mam wrażenie, że często ci, którzy czują się wypaleni zawodowo pracą po 8 h dziennie nie potrafią docenić tego co mają.

 

Ja pracę zmieniałem wielokrotnie, z racji roboty byłem zmuszony włóczyć się po świecie i to moim zdaniem nic fajnego. Ale jeśli myślisz serio o czymś takim, to trzeba ogarnąć sobie jakiś zawód, dzięki któremu lokalnie da się znależć jakąś pracę no i języki.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Stefan Batory
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Gigi napisał:

miało dorywczą pracę, za to więcej wolnego czasu.

Na co Ci więcej tego "wolnego czasu" na seriale?

8 godzin temu, Gigi napisał:

jeździć przyczepą kempingową po ciepłych krajach

Przyczepę się ciągnie, jak kutasa, a nie jeździ nią.

 

8 godzin temu, Gigi napisał:

pracować tylko dorywczo

Możesz np dawać dupy tubylcom, a potem wrzucać recenzje do netu. "W poszukiwaniu najlepszego kochanka". Zainteresowanie powinno być spore.

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, tyranozaur napisał:

zakończyłby pracę przed 50-tką

A co byś robił? Jeździł przyczepą kempingową po ciepłych krajach jak @Gigi:D

 

To podobnie jak z palaczami, którym wmawia się, że jak przestaną palić i wydawać kasę na fajki to kupią sobie Porsche. Tymczasem ci niepalący co w ten sposób doradzają wcale tego Porszaka nie mają.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, tyranozaur napisał:

 

Za każdy taki wieczór kiedy spojrzysz swojemu dziecku w oczy i nacieszysz się krwią z Twojej krwi, będziesz musiał zapłacić. A całościowo, zapłacisz za to około 20 latami ciężkiej pracy. Nie znam ani jednego faceta z rodziną (poza ludźmi z show biznesu) który zakończyłby pracę przed 50-tką.

 

@Stefan Batory mógłby Ci więcej napisać, bo on chyba po 50-tce jest i dalej tyra, gdzieś pływa po morzach.

 

Kiedyś tam pływałem daleko po morzach, teraz robię to blisko, a po morzach pływam na żaglach, lub kajakami. Ja po prostu lubię swoją pracę i zamierzam pracować tak długo jak się da. Tu wcale nie chodzi o pieniądze, tylko o aktywne życie. Gdybym nagle został bardzo bogatym człowiekiem, to absolutnie nic nie zmieniałbym w swoim życiu.

Edytowane przez Stefan Batory
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, tyranozaur napisał:

Ja lubię robić, to na co mam ochotę, a nie to, co mówi mi mój pracodawca i lubię wstawać wtedy kiedy to JA tego chcę, a nie mój pracodawca, no ale może Ty masz jak @Brat Jan że lubisz niewolnictwo.

 

Jakie znowu niewolnictwo?? Ja właśnie lubię pracować. Taki tradycyjny, folwarczny sposób myślenia jest mi obcy, że są w pracy dwie strony barykady: my dobrzy i wyzyskiwani pracownicy i ci żli krwiopijcy pracodawcy. My mamy jedną stronę barykady. Ciężko wszyscy pracujemy i mamy fajną atmosferę w robocie. Moim zdaniem bez pracy nie da się aktywnie żyć. Jesli nie mógłbym pracować zawodowo, to chociaż w ogrodzie bym sobie grzebał. Co to ma wspólnego z niewolnictwem? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, tyranozaur napisał:

Zróbmy tak: skoro twierdzisz, że nie jesteś niewolnikiem, to nie idź jutro do pracy i nie informuj o niczym szefa i nikogo. Pojutrze też nie. A potem najbliższy miesiąc też nie. I nikomu nic nie wysyłaj.

A no i generalnie rzuć pracę na kilka lat.

Przecież twierdzisz, że jesteś wolny to co za problem? Jak wolność to wolność, czyż nie?


Ale tania manipulacja.

Tutaj nie chodzi o niewolnictwo a bycie uczciwym i w porządku wobec człowieka z którym współpracujesz.

Jeśli ktoś mnie się spodziewa jutro na herbacie bo tak ustaliliśmy i obiecałem, ze przyjdę to jeśli z jakiegoś powodu nie mogę się pojawić, to zwyczajnie informuje o tym, żeby ta osoba na darmo nie czekała. Tak po ludzku, zwyczajnie.

To jest niewolnictwo tak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, tyranozaur napisał:

Chyba nie zrozumiałeś.

 

Praca i umowa obowiązuje pojawiać się w danym miejscu o danej godzinie, poza tym jest coś takiego jak okres wypowiedzenia.

No ale @Stefan Batory stwierdził, że on jest wolny, więc pytam, w czym problem, niech nie idzie jutro nigdzie, ani w ogóle nigdzie nie chodzi, wyjedzie sobie na urlop na pół roku. No w czym problem? Przecież podobno wolny jest!


No nie zrozumiałem ale to z powodu Twojego toku myślenia.

 

On jest właśnie wolny. Dobrowolnie podpisał umowę z pracodawcą, nikt go pejczami na robotaju nie budzi rano. Ja czasami też ochoczo wstawałem do pracy, kiedy były fajne przedsięwzięcia.

Niewolnicy to w Korei Północnej w kopalniach przymusowo pracują. Widzisz różnice?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tyranozaur czekam kiedy wyjedziesz z tekstem, że prawdziwa wolność, to jak masz 3 kawalerki pod wynajem kolego.

 

Widzisz, możemy tak paplać się na 5 stron tematu.

Kurwa to może być Pani, która za 300 zł (cena całkiem przypadkowo ?) oddaje swoją bułkę na określony czas w Twoje ręce.

Kurwą również nazwiesz osobę, która zrobiła wobec Ciebie jakieś wyjątkowe świństwo.

 

Która z tych dwóch definicji jest prawidłowa?

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, tyranozaur napisał:

Nie wiem, może ja jestem jakiś dziwny, ale myślałem, że jak ktoś jest wolny, to po prostu sam decyduje, co jutro zrobi. Jak ktoś jest wolny, to jedzie na Wyspy Kanaryjskie kiedy zechce. No przecież podobno wolny jest, czyż nie?

 

To jakaś dziwna ta wolność kolegi @Stefan Batory skoro ma okres wypowiedzenia, ma wymagania aby stawiać się o danej godzinie tu i tu, meldować się szefowi.

No bardzo dziwna ta Wasza definicja wolności, pierwszy raz o takowej definicji słyszę.

 

Kolega @Jan III Wspaniały zaorał temat. Nic dodać nic ująć. Ty masz na myśli nie tyle wolność co anarchię. Ja pracuję dobrowolnie i nie wyobrażam sobie życia bez jakiegoś sensownego zajęcia (niekoniecznie pracy zawodowej).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie to życie, zbiór banałów przeplatany domieszką fajerwerków. Człowiek wstaje, idzie do kibla, zostawia śmierdzącą paczuszkę, je, przygotowuje się do pracy, pracuje, je, ogląda telewizje/idzie na spacer i spanko. 

 

Czasami coś przeczyta mądrego, coś obejrzy ciekawego, pośmieje się z znajomymi, nieudolnie podbije do pięknej kobiety i dostanie kosza. Czasami będzie znudzony, wkurwiony, radosny, przygnębiony, zadowolony czy szczęśliwy.

 

Ale wszystko staje się banałem. I to jest ok. Banalne życie jest ok.

 

 

Edytowane przez MrSadGuy
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, tyranozaur napisał:

Czyli twierdzisz, że @Stefan Batory dobrowolnie zamiast jutro się dobrze bawić to idzie do pracy? I dobrowolnie woli pracować niż odpoczywać na urlopie? Aha. Faktycznie, bardzo odmienne mamy definicje wolności.

Nie znam człowieka który wybiera pracę nad urlop, no ale może ja jakichś dziwnych ludzi znam, kto to wie...


A ja znam, w zasadzie bliżej już się nie da.

Mój tata nie chodzi na urlopy, bo nawet w dniu wolnym jedzie sobie grzebać w swoich sprawach. Taki styl życia, to jest jego wolność.

 

Idąc Twoim tokiem rozumowania, to żadna istota żywa na świecie nie jest wolna.

Kot, żeby zjeść i nie zdechnąć z głodu musi upolować żabę- czyli pracuje.

Na Kanary za friko też się nie wybierzesz, musisz w jakiś sposób zdobyć pieniądze/ poświecić czas na wykombinowanie dolarków.

Nawet prezes korporacji musi pilnować swojego interesu, żeby mu to nie padło.

,,Uwielbiane” przeze mnie influancerki też wykonują pracę- muszą narobić zdjęć, fotoshop, tekst. Trafić nim do jakiejś grupy społecznej, żeby to się sprzedało.

 

Jednak Ty rozumiesz pojęcie braku wolności tylko w jednej kategorii- jak ktoś chodzi do pracy, jak większość szarych ludzi 8 godz. od poniedziałku do piątku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Gigi napisał:

Tzn. zdobycie wykształcenia, praca po ok. 8h + dojazdy, potem zrobienie 1-2 dzieci i rutyna dnia codziennego. Mam stabilną pracę, źle nie jest, ale jestem wypalona takim sposobem życia. Wczoraj dyskutowałam z kimś o warunkach w mojej i konkurencyjnej firmie, gość się zastanawiał ile można wyciągnąć finansowo. Czemu ludziom zależy tylko na dorobku? Zanim dojadę i wrócę z pracy oraz odpocznę, to jest już 20-sta, pozostaje max 3h czasu wolnego, bo przecież muszę się wyspać. Nie wyobrażam sobie, że miałabym wziąć kredyt i uwiązać się tak na całe lata. Albo zrobić dziecko i opiekować nim tylko po to, by żyło w takim kieracie jak jego przodkowie. Czuję, że życie ucieka mi na pracę, by utrzymywać rzeczy, na których mi nie zależy. Coraz częściej w ciągu dnia myślę, że wolałabym już chyba jeździć przyczepą kempingową po ciepłych krajach i pracować tylko dorywczo i żyć oszczędnie, tak by starczało na życie, zamiast się dorabiać. Tak samo wolałabym, żeby moje dziecko było 'wagabundą' i jeździło po świecie, miało dorywczą pracę, za to więcej wolnego czasu. Ilu ludzi na forum ma podobne myśli i chciałoby faktycznie zmienić w ten sposób swoje życie? Ilu z Was teraz haruje jak woły, żeby po jakimś czasie mieć oszczędności na takie życie? Podzielcie się swoimi przemyśleniami i planami.

1. praca

3 miesiące pracy w zamknięciu a później 3 miesiące wolnego zero pracy = 0!  w rożnych miejscach świata ( nie mylić ze zwiedzaniem świata) 

zarobki 20tys PLN płatne każdego miesiąca również w tedy kiedy wykonujesz = 0 pracy

Czy to by było satysfakcjonujące i pozwoliło na rozwjanie siebie jako człowieka ?

2. praca

1 tydzień pracy - zegar biologiczny rozwalony praca w różnych godzinach w rożnych miejscach świata ( nie mylić ze zwiedzaniem świata)  w zamian 1 tydzień wolnego.

zarobki od 10 do 20 tys platneg kazdego miesiaca rownież kiedy nie pracujesz

Czy to by było satysfakcjonujące i pozwoliło na rozwjanie siebie jako człowieka ?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Camper fajna sprawa, ale mało kto się nadaje do prowadzenia takiego życia. 

 

Świetnie, że masz stała pracę i rozumiem, że chcesz zmian. Tylko odpowiedz sobie na kilka pytań. 

 

1) Co chcesz w życiu robić? 

2) Co robiłaś do tej pory? 

3) Jakie masz kwalifikacje? 

4) ile pracujesz w obecnej firmie? 

5) Co zrobiłaś przez ten czasz, żeby podnieść swoje kwalifikacje? Byłaś aktywnym pracownikiem czy tylko chciałaś odjebac swoje i wrócić szybko do domu? 

Bo wiesz...wydac pieniądze na campervana to żaden problem tylko może się okazać po dwóch miesiącach takiego życia, że to nie jest dla Ciebie. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, tyranozaur napisał:

Wolność jest wtedy, kiedy robisz to, na co masz ochotę, oczywiście nie łamiąc wolności innych.

Nie znam ani jednego kolegi który wolałby pracować zamiast jechać z partnerką na Wyspy Kanaryjskie, dlatego jeśliby był takowy kolega wolny, to wybrałby Wyspy Kanaryjskie, ale nie może bo musi jechać do pracy, właśnie dlatego, że nie jest wolny.

 

Jednak dziś przeczytałem od Stefana Batorego, że jego wymarzony spędzony czas jest w pracy, od 8 do 16. No rzeczywiście, @Stefan Batory, nie znam ani jednej tak dziwacznej osoby jak Ty

 

Nie jestem naprawdę wolnym człowiekiem, bo nie mam kawalerek na wynajem.

 

Na Kanarach byłem wielokrotnie (robota). Nie ma tam nic ciekawego dla mnie. Nie chciałbym tam jechać. Nie cierpię tzw. turystyki skanalizowanej, nigdy nie byłem i nie będę na tzw. all inclusive, bo tylko coś takiego można robić na Kanarach.

 

Zagle, wyjazdy z namiotem to co innego. Przez wiele lat pracowałem za granicą mieszkając po hotelach, czego nienawidzę. I teraz miałbym dobrowolnie jechać do hotelu na Kanary? W życiu. Wolę zostać w domu. Zresztą urlopy spędzam zawsze z rodziną. W listopadzie to niemożliwe.

 

Co w tym dziwacznego?

Edytowane przez Stefan Batory
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.