Skocz do zawartości

'Normalne' życie jest chore psychicznie


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 25.11.2020 o 09:04, Gigi napisał:

wolałabym już chyba jeździć przyczepą kempingową po ciepłych krajach i pracować tylko dorywczo i żyć oszczędnie (...) wolałabym, żeby moje dziecko było 'wagabundą' i jeździło po świecie, miało dorywczą pracę, za to więcej wolnego czasu

A nie lepiej tak pokierować swoim/dziecka życiem, aby zarabiać przyzwoite pieniądze mając konkretny fach?

Tak może myśleć tylko ktoś o umysłowości dziecka - czyli dziecko albo kobieta, a zatem osobniki, które w razie niepowodzenia 'drogi lumpa' na 90% znajdą sobie frajera, który się nimi zaopiekuje.

Idziesz z jednej skrajności (bezrefleksyjne parcie na karierę) w drugą.

 

I jak tu traktować was poważnie?

 

Więcej wolnego czasu? I tak większość z was nic pożytecznego z tym czasem nie robi - co najwyżej netflix&chill...

A czas - jak to ktoś bardzo przytomnie zauważył - to jedyna cenna waluta. I tracimy ją z każdym dniem.

Edytowane przez zychu
  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, zychu napisał:

I tak większość z was nic pożytecznego z tym czasem nie robi - co najwyżej netflix&chill

Poproszę jakieś statystyczne badanie z ReaserchGate na ten temat. A jeśli nie znajdziesz to dlaczego wypowiadasz się w imieniu większości kobiet na tym globie? Skąd możesz wiedzieć co większość kobiet robi, gdy ma więcej czasu wolnego? Jeśli spotykałeś się w życiu tylko z takimi kobietami - bezbarwnymi, nie lubiącymi poszerzać swoich horyzontów to świadczy to tylko o Tobie - przyciągasz do siebie dokładanie to samo kim Ty jesteś, więc może najpierw zacznij zmianę od siebie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Claudianne napisał:

Poproszę jakieś statystyczne badanie z ReaserchGate na ten temat. A jeśli nie znajdziesz to dlaczego wypowiadasz się w imieniu większości kobiet na tym globie? Skąd możesz wiedzieć co większość kobiet robi, gdy ma więcej czasu wolnego? Jeśli spotykałeś się w życiu tylko z takimi kobietami - bezbarwnymi, nie lubiącymi poszerzać swoich horyzontów to świadczy to tylko o Tobie - przyciągasz do siebie dokładanie to samo kim Ty jesteś, więc może najpierw zacznij zmianę od siebie. 

Innej odpowiedzi nie mogłem oczekiwać.
Ja się nie wypowiadam za was, ja się wypowiadam o was.

A blogaskowe mądrości sobie odpuść, tu nikogo takie teksty nie ruszają.

 

A to wasze poszerzanie horyzontów to taki sam pusty slogan jak samorozwój u mężczyzn.

 

Oczywiście uczepiłaś się szczegółu, kompletnie pomijając kwestię najważniejszą, czyli krzywdzenie własnego dziecka poprzez wmawianie mu, że jako niewykwalifikowany wagabunda żyjący poza społeczeństwem, będzie szczęśliwszy - bo mamusia miała dość 8h godzin pracy i ustabilizowanego życia.

Edytowane przez zychu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Orybazy napisał:

Myślę że facet, nie tylko mógł obsługiwać maszynę, ale nosić też bele materiału, wykonać drobne naprawy, adiustacje itp..

To samo mogła kobieta. Zresztą jak maszyna była w chodzie to zarówno on jak i ona nie mogli się oderwać  od maszyny. 

Cytat

Widzę to u mnie w firmie produkcyjnej, wydział gdzie jest hałas, ciężki materiał, nastawianie maszyn jest 100% mężczyzn.

Widzisz. Mamy XXI wiek. Normy, wytyczne. 

Cytat

Panie mogą tam pracować ale preferują montaż bo tam cicho, nie ma ryzyka że ci 1t materiału spadnie na nogę, maszynę ustawia mechanik (facet).

A mówimy o XIX. Halach wielkości  stadionów  i setkach maszyn obok siebie. Gdzie decybeli chyba nie było tylko w biurze

Cytat

Miałem jako podwładnego faceta (stanowisko nieprodukcyjne) i był bardziej "uniwersalny" od kobiety, mógł więcej dźwigać, potrafił coś naprawić, sam kombinował jak coś zrobić itd.

No i świetnie. Ale to cecha indywidualna. Bo mógł Ci się trafić też facet który nic poza to co ma na umowie nie zrobi. Który nie kombinuje. Bo za to mu nie płacą. 

 

Co jest cięższe? Fedrowanie czy wywożenie urobku? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Claudianne napisał:

@zychu Nie potrafisz swojej (gówno)tezy poprzeć żadnymi naukowymi dowodami, a więc odwracasz kota ogonem. Najwidoczniej musisz w taki pejoratywny sposób odreagowywać i tuszować swoje kompleksy, co świadczy właściwie o niskim ilorazie inteligencji. 

To nie jest gówno teza, a wnioski z obserwacji kobiet (ściśle mówiąc - was, Polek, bo jednak nie-Polki na ogół są nieco ambitniejsze).

Równie dobrze mogę rzec, że używanie wulgaryzmów dowodzi bezsilności obalenia mojej tezy, a pośrednio - umysłowej słabości. :)
Może więc lepiej daruj sobie wypady osobiste.

 

Oczywiście uczepiłaś się szczegółu, kompletnie pomijając kwestię najważniejszą, czyli krzywdzenie własnego dziecka poprzez wmawianie mu, że jako niewykwalifikowany wagabunda żyjący poza społeczeństwem, będzie szczęśliwszy - bo mamusia miała dość 8h godzin pracy i ustabilizowanego życia. To jest typowe ględzenie ludzi, którzy mogą sobie pozwolić na taką lekkomyslność, bo w razie niepowodzenia mogą wrócić do rodziców albo nagrać sobie beta frajera, który taką latawicę będzie utrzymywał. To podobne gadanie jak "ustabilizowałam się, mam dom, auto i robię karierę!" - w przypadku pani, co wprowadziła się do męża, jeździ jego autem, a po europeistyce zasiada na recepcji*** hotelu.

 

I pamiętaj - wdech i wydeech...

Edytowane przez zychu
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Libertyn said:

To samo mogła kobieta.

Aha, bo się fizycznie nie różnią, co?

 

4 minutes ago, Libertyn said:

Widzisz. Mamy XXI wiek. Normy, wytyczne. 

Niestety są normy odgórne noszenia, wydolność fizyczną powinien ustalać lekarz nie urzędnik.

 

6 minutes ago, Libertyn said:

A mówimy o XIX.

W XIX w. też preferowały fabryki włókiennicze od budowlanki czy huty.

 

6 minutes ago, Libertyn said:

No i świetnie. Ale to cecha indywidualna. Bo mógł Ci się trafić też facet który nic poza to co ma na umowie nie zrobi. Który nie kombinuje. Bo za to mu nie płacą. 

Nie indywidualna, bo przepis zakazuje noszenia stałego kobietom powyżej 12kg a facetom 30kg.

 

8 minutes ago, Libertyn said:

Co jest cięższe? Fedrowanie czy wywożenie urobku? 

Nie wiem, obecnie obie rzeczy robią głównie maszyny ale i tak panie nie garną się robić w 40C z zagrożeniem życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.11.2020 o 11:10, Amperka napisał:

Ja właśnie tak myślę, jak napisał @spider.

Mam 29 lat. Daję sobie jeszcze 10 lat na ogarnięcie dochodu na tyle wysokiego, żebym mogła brać zlecenia tylko takie, które mi się podobają i nie za wiele. Mam kilka pomysłów na stały dochód, przy mniejszym zaangażowaniu, ale to wszystko dopiero kiełkuje.

Zależy mi na tym, bo teraz jeszcze dzieci są małe. 6 godzin spędzają w przedszkolu - to dobrze, bo tu gdzie mieszkam nie ma małych dzieci, więc cieszę się, że docierają się tam z innymi bąblami.

A jak będą mieli po 10-12 lat to super byłoby mieć czas na wypady, wyjazdy na narty, naukę z nimi. To będzie bardzo ważny okres w ich życiu - wpływ rówieśników będzie ogromny i muszę tam z mężem być sercem i umysłem - a nie przeżywać jakieś sprzeczki z klientami dzwoniącymi 5 razy dziennie. Ale też wypadałoby, żeby stać nas było na te wyjazdy i tę naukę.

Zawsze marzyłam o pracy nauczyciela. Niestety zarobki nie są porażające, ale przynajmniej ze swoimi dziećmi chciałabym się w tej dziedzinie spełniać. Będziemy otwierać podręcznik z geografii - zobaczymy opis "góry zrębowe" i zaplanujemy wyjazd w Sudety. Normalnie już się nie mogę doczekać. Wiele rzeczy jeszcze pamiętam ze szkoły, lubię się dokształcać, także jaram się na maxa, że będę mogła uczyć bawiąc, bawić ucząc :D

 

Lubię rozpracowywać życie. Wyznaczam sobie jakieś drobne cele zawodowe i daję sobie czas na ich zrealizowanie.

Cele do 30-tki w większości zrealizowałam - chciałam wyrwać się z korpo, porobić uprawnienia, założyć własną działalność, nauczyć się języków, kupić mieszkania na wynajem.

Cele do 40-tki to bardziej cele związane z rozwojem osobistym. Tutaj przede wszystkim zadbanie o kondycję, żeby z rodziną móc śmigać po górach. Mam taki jeden sport w którym kiedyś zajmowałam wysokie miejsca w województwie, przynajmniej na szczeblu amatorskim chciałabym wrócić. Myślę też o zrobieniu trenera w squashu - lubię ten sport, taki tańszy odpowiednik tenisa: dynamiczny i skoczny.

A po 50-tce marzy mi się zaangażowanie w jakąś sprawę lokalną. Dzieciaki odchowane, pieniądze są. Będę startować na wójtową i wpływać na kształt mojej społeczności lokalnej. Bardzo lubię tę miejscowość, gdzie mieszkam i chciałabym jakoś zaangażować się w sprawy lokalne.

Taki mam plan na swoje życie.

 

Amperko miałam podobne cele, więc pozwolę się odnieść. Dokładnie w okolicach 40 tki zaczęłam pracować mniej, z tym z kim mi " po drodze", zachowując to samo wynagrodzenie. (własna działalność) Również jak Ty, marzyłam o pracy nauczyciela (w wieku 29 lat i wcześniej). Marzenie to zrealizowałam w ten sposób, że 10 lat temu (33 lata) zrobiłam studia podyplomowe pedagogiczne i niemalże od zaraz trafiła mi się praca ( mam tak, że jak sobie coś wymyślę, to prawo przyciągania u mnie działa wzorowo).  Pracowałam kilka lat, (uczyłam przedmiotów związanych z zawodem, który wykonuję, praktyki odbyłam w swoim dawnym liceum (prawo przyciągania: poszłam zapytać, z głupia frant,  czy mnie przyjmą, a tu ...dyrektorem jest moja wychowawczyni! Cud;-)), podczas pracy w szkole "zrobiłam" nauczyciela kontraktowego. (jednocześnie prowadząc tę swoją działalność). Uważam, że zarobki w stosunku do zaangażowania w pracę (pisze ogólnie) nauczyciele mają całkiem niezłe. Zwykle podawane są widełki, a do prawdziwej pensji od widełek, jest sporo szczebelków. Obecnie nie pracuję w tym zawodzie, ale mam go w razie " awarii". Zrezygnowałam, bo niestety nie potrafiłam na tamtą chwilę pracować "z falą jakiejkolwiek opcji politycznej" i zmieniać poglądów w razie "wyższych konieczności", i nie mogę na to spokojnie patrzeć. :D A to w pracy w państwowej firmie jest nieuniknione, ba, warunkuje byt w firmie (wrr).  Reasumując, plan wypalił,  po 40stce mam więcej czasu, dzieci nie potrzebują mojej uwagi ile wcześniej, dodatkowo dorabiam sobie swoją pasją, (prawo przyciągania znowu;-)) które w przyszłości chcę przekształcić w zarobkującą (co będzie bardzo trudne, ale spróbować postanowiłam). Największym jednak "problemem" całego tego mojego planu jest  wypalenie w tej swojej działalności. Tego nie przewidziałam chyba, a nawet jeśli to wydawało mi się, że kilka technik (częstsze urlopy, wyjazdy po odpoczynek i tęsknota za pracą, pracownik dodatkowy itd) pozwolą mi to zasypać. Niestety  im bardziej się oddalam od tej pracy tym bardziej nie chce mi się ZMUSI|Ć by do niej wracać.  To taka pułapka, która mnie zaskoczyła podczas realizacji planu. A może to czas na radykalne zmiany? Nie wiem.  W społeczność też lubię się angażować, ale na zasadzie pomocy Stowarzyszeniom (w postaci nie pieniężnej i nieodpłatnie, najlepiej z dziećmi; pomoc w lepieniu pierogów, czytanie książek, wspólne, półkolonie - co za frajda!); też myślałam o tym by zaangażować się społecznie na szczeblu administracyjnym, ale już wiem, że ja idealistka się nie nadaję. Dostałabym zawału z bezsilności wpływu na brudy polityczne. Polityka dla kobiety, bez mocnego męskiego wsparcia, moim zdaniem, nie jest dobrym pomysłem.  Życzę  Ci powodzenia i nigdy się poddawaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do autorki - usuń z życia wszelkie portale plotkarskie i informacyjne, instagrama, fejsbuka i przestań rozgraniczać życie na normalne i nienormalne. Jest jedno życie - Twoje. Jesteś na tej ziemi raz, wykorzystaj to w pełni, stawiaj sobie wyzwania i żyj.

 

Widziałem tu posty o miliarderstwie itp, o ciężkiej pracy. Problem w tym że nie znam osoby która nie pracuje ciężko, i jeżeli miałbym temu wierzyć to chodziłbym po tym świecie przekonany że każdy to superwydajny pracuś. Tak nie jest. Większość osób w naszym kraju wkręca sobie jakieś farmazony że ciężko pracują gdzie tak naprawdę ta ich ciężka robota sprowadza się często do robienia tabelek w excelu albo innych pierdół przez 8h.

Myśle że większość polaków urodziła się by odpocząć, a wszelkie aktywności jak praca, trening fizyczny itd zaburzają im ciągłe te wymarzone życie bez żadnych wyzwań - stąd zrezygnowanie, depresje i brak energii. Człowiek jest tak zbudowany że musi działać. Lenistwo i sedacja = śmierć.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wewerka napisał:

Życzę  Ci powodzenia i nigdy się poddawaj.

Dziękuję.

Od kiedy pamiętam pomagałam w nauce innym osobom. Po prostu to lubię. Nauczycielki prosiły mnie o wsparcie w nauce innych uczniów. Robiłam to z przyjemnością.

Sprawdzałam już wszystkie etapy jakie muszę przejść, żeby stać się nauczycielem, nawet tym dla klas 1-3, chociaż wolałabym ciut starsze. No i 2 lata studiów podyplomowych to podstawa. Niestety, nie da się "tak z kopyta". Wiem, że to zrobię, ale muszę znaleźć dobry moment. Będąc nauczycielem czułabym się już maksymalnie spełniona. Wiem, jak dużo zawdzięczam swoim ulubionym nauczycielom i chciałabym chociaż część z tego przekazać dalej. Byłaby to dla mnie misja.

Dzięki wielkie. Natchnęłaś mnie pozytywnie. Mam nowy cel :) ale na spokojnie, na spokojnie :)

Edytowane przez Amperka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.