Skocz do zawartości

Jak nie stracić czasopieniędzy - poradnik absolutarianina


absolutarianin

Rekomendowane odpowiedzi

19 minutes ago, erytrea said:

Najśmieszniejsze w Twojej historii jest to, że wystarczyło po prostu siedzieć na dupie w tym korpo i pracować jak dobrze kasa płynęła. Popracowałbyś tak nawet do 37 roku życia i dziś miałbyś tyle kasy, że byś nie wiedział co z nią robić.

 

Ależ oczywiście kol. Arch, ja się nie obrażam, bo doskonale o tym wiem. To nie jest droga do szybkiego zbicia kapitału, tylko do zrównoważonego, zdrowego życia. Pewnie, że można zagrać ostrzej, mniej etycznie, nie przejmować się, że rękami twojej struktury kogoś zniszczyłeś i karma wróci, ale przede wszystkim... siebie. Jest taka puenta jednej z bajek Krasickiego:

 

-----------------------------------------------------------------

Lepszy na wolności kąsek byle jaki, niźli w niewoli przysmaki. 

-----------------------------------------------------------------

 

Ale do tego trzeba być wilkiem, łowcą, w swojej naturze. Ktoś wychowany w cieplarnianych warunkach niekoniecznie to zrozumie. Trzeba też dodać niestety, że ten cieplarniak jest najlepszym materiałem na przyszłego beta-providera. 

 

Polecam się przespać z tą mądrością, a potem zadać sobie następujące pytania:

 

- Co zrobię, gdy przyzwyczaję się do wydawania, wielkomiejskiego życia, przyzwyczaję swoją kobietę, a korpo powie: "stary, tniemy twój etat", zaś korpo obok w powie: "mamy już pięciu kandydatów na twoje miejsce, z tego korpo twojego, gdzie cięto etaty" . W korpo wbrew obiegowej opinii też się pracuje i to pracuje często pod dyktando jakiegoś kretyna i pracuje się od 8mej rano, oraz w gównie, które się nie podoba najcześciej. To demoluje psychikę i marnie wpływa na atrakcyjność u kobiet. Zarobiona kasa tu nie pomoże.

 

- Co zrobię, gdy zakończę pracę w korpo z tym kapitałem i życie się przekręci? Czy będę nawykły do zycia na wolności? Czy zrozumiem ludzi koło mnie? Czy zyskam ich zaufanie, czy będę już zawsze tym baranem, do którego przychodzi się po pieniądze?

 

- Co jeżeli siądzie mi zdrowie w korpo przez wadliwą posturę, promieniowanie od monitora, albo jeszcze gorsze czynniki, trujące gazy spawalnicze, lub zwykłe złe odżywianie i zatrucie powietrza w mieście? Czy opłaci się moje leczenie? Czy przetrwam zawał lub nowotwór?

 

- Co bedą umieć moje dzieci, skoro będe je widywał zmęczony po pracy, albo co gorsza w tygodniu będzie z nimi siedzieć jakaś patuska w roli opiekunki?

 

- Co z moją pozycją w rodzinie, małżeństwie, gdy stracę pracę, a żona nie, żona zostanie na świeczniku, a ja będę bezrobotnym?

 

I wiele, wiele innych niewygodnych pytań.     

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, absolutarianin napisał:

W korpo wbrew obiegowej opinii też się pracuje i to pracuje często pod dyktando jakiegoś kretyna i pracuje się od 8mej rano, oraz w gównie, które się nie podoba najcześciej. To demoluje psychikę i marnie wpływa na atrakcyjność u kobiet. Zarobiona kasa tu nie pomoże.

 

Arch bzdurzy w swoim stylu, ale ten Twój besserwisseryzm i mania pisania o "kretynach" mnie zastanawia. To są ludzie, którzy nie przychodzą tam z politycznego nadania. Idiotów na wyższych stołkach widywałem w samorządach i instytucjach publicznych. W korpo jest ich zdecydowanie mniej. Muszą coś umieć, mieć dorobek i doświadczenie. To nie jest instytucja charytatywna, by zatrudniać durniów bez konsekwencji.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minutes ago, Obliteraror said:

W korpo jest ich zdecydowanie mniej. Muszą coś umieć, mieć dorobek i doświadczenie. To nie jest instytucja charytatywna, by zatrudniać durniów bez konsekwencji.

Zależy od korpo, czasem jedyną umiejętnością tych pnących się po szczeblach kariery w korpo są umiejętności włażenia w dupę i tworzenia jakiś tam diagramów. Natomiast do zarządców z politycznego nadania oczywiście daleka droga :).

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, somsiad napisał:

Zależy od korpo, czasem jedyną umiejętnością tych pnących się po szczeblach kariery w korpo są umiejętności włażenia w dupę i tworzenia jakiś tam diagramów

Oczywiście, ale osobiście mierzi mnie z jednej strony bzdurzenie Archa, który Podkarpacie widział jedynie na obrazku i wyobraża je sobie rodem z XIX wiecznych obrazków, jak i uznawanie korporacji za zło wszelakie, źródło krzywdy ludzkiej itp. bzdury.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę, że każdy niech wybiera swoją drogę życia i żyje jak mu się podoba natomiast posty @absolutarianin i @mac przedstawiają pewną alternatywę która nie jest dla każdego - spokojnie obydwaj ogarnęliby "karierę w korpo" tylko pytanie czy rasowe korposzczury ogarnęłyby świat niezależności, gdzie wydajesz swoje pieniądze (nie czyjeś bo w korpo wydajesz czyjeś nie swoje) podejmujesz decyzję o nie swojej własności (bo w korpo nie podejmujesz decyzji o swojej własności), a dodatkowo nie masz zagwarantowanej pensji za dupogodziny.

 

Co więcej - uważam, że większość "korpo-managerów", gdyby im dać do prowadzenia własną firmę (o wielkości działu jaki mają pod sobą) w rok doprowadziliby ją do bankructwa, natomiast w drugą stronę to tak nie działa...

 

Korpo jest fajne aby iść tam na rok, 2 może 3 i potem zostać wysoko opłacanym niezależnym specjalistą / konsultantem lub iść na swoje. W pewnym momencie swojego życia zaplanowałem, iż ostatnim krokiem pracy na kogoś będzie korpo, ponieważ wpis na LInkedin / w CV jest cudownym generatorem nowych zleceń i kontrahentów. Pytanie więc jest klasyczne - czy Ty chcesz żeby Fred w życiu wydymał Ciebie (czyli robisz w korpo za iluzję spokoju w życiu i schylasz głowę jak Pan prezes powie) czy dymasz Freda (idziesz do korpo, bierzesz co Twoje, a potem na tym zarabiasz). Wypowiedzenie złożyłem dokładnie w dniu aby mój ostatni dzień w pracy zamykał 2 lata - wyliczone co do minuty :) Polecam - kiedy wyszedłem ostatniego dnia z pracy czułem, że spadło mi chomąto.  Co śmieszniejsze - po paru latach mam zapchaną na Linkedinie skrzynkę od "kolegów" z korpo, którzy tak piali jak to nie jest tam zajebiście, pytających czy nie szukam kogoś do pracy :) Można? Można tylko trzeba wiedzieć czego się w życiu chce.

 

Generalnie praca w korpo to taka trochę praca jak za komuny - w większości działów - jesteś w.urwiony, że kierownik / manager Cię opier.olił ale jest stabilnie, wiesz, że pensja wpadnie no i czasem, w bonusie, wycieczka zagraniczna pt. szkolenie czy jakaś laska zrobiona w kiblu na korpointegracji. Ludzie w korpo straszliwie gnuśnieją, przyzwyczajają się do "ciepłej wody w kranie" itp.

 

Są osoby (szczególnie tyczy się to kobiet - korpo to dla nich raj), którym to odpowiada - ich sprawa. Są ludki, które chcą być wolne. Ich sprawa.  Ja się cieszę, że poznałem oba punkty widzenia i w życiu mogłem wybrać taki jaki m i odpowiada, a nie musiałem się trzymać jednego.

 

Zresztą - każdemu kto szuka pierwszej pracy polecam iść do korpo i przekonać się czy to jest życie dla niego :) Dużo to powie o mindsetcie.

 

Korpo nie ma tylko złych stron, co oczywiste - daje bezpieczeństwo socjalne, iluzję "wspólnoty" (niektórzy tego potrzebują), funduje wyjazdy, mieszkania, czasem naprawdę świetne zarobki  - wszystko prawda. Do tego możesz często obcować z technologią na którą małe firmy nie mają po prostu pieniędzy.

 

Każdy powinien wybrać właściwą dla niego drogę.

 

16 minut temu, somsiad napisał:

Zależy od korpo, czasem jedyną umiejętnością tych pnących się po szczeblach kariery w korpo są umiejętności włażenia w dupę i tworzenia jakiś tam diagramów. Natomiast do zarządców z politycznego nadania oczywiście daleka droga :).

 

Albo zrobienia "łaski" komu trzeba ;)

 

PS  Na koniec- uważam, że bardzo wooojowe jest ocenianie pod względem zasobności portfela, a nie tym, jak człowiek czuje się we własnym życiu.

PS 2 W korpo nie byłem zatrudniony na stanowisku szeregowym a kilka pięter wyżej. Tak dla jasności zanim ktoś napisze, że "nie dałeś rady"...

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, absolutarianin napisał:

Jakie ciężarówki, wiesz ile to kosztuje i jaka jest konkurencja? Mi wożą ludzie z różnych firm transportowych. Oni mają busy, nowe, klimatyzowane, biorę ich z giełdy transportowej. Ja mam tylko dwa papierki z bryty, bo tam są koszty miesięczne moje 3€, a nie 300 jak w ONW.

Siedzę w transporcie od 3 lat, na razie jako kierowca, ale orientuję się jak wyglądają te koszta :) zaraz po nowym roku robię kwity na transport managera i jak już mówiłem docelowo będę budować firmę transportową. Ale nie busiki tylko normalne ciężarówki 44t.

Kasa w tym jest dobra, trzeba tylko zainwestować i być obrotnym. Transport stał się moim konikiem.

 

4 godziny temu, absolutarianin napisał:

Moją rolą są rozmowy z klientami i dostawcami. I to jest to, co lubię, rozmawiam z ludźmi a oni dzielą się ze mną tym, co mają, na czym się znają i co lubią robić. Czyli robię to samo, co w korporacji, moim narzędziem pracy jest język i analiza.

Czyli pośrednik. Taki trochę człowiek od wszystkiego. Jak przyjdę do Ciebie i powiem że chce kupić 10 palet takiego a takiego wina to mi w tym mi w tym pomożesz :)

 

4 godziny temu, absolutarianin napisał:

Są ludzie, których stać i oni są gotowi sobie nawet ogrzewanie podłogowe zrobić dla takiego drzewka w ogrodzie. A kto zrobi te rzeczy lepiej niż Italiańce z okolicy Sanremo, gdzie jest cytrusowy raj i nawet instytuty leczenia roślin? Nie należy ludziom odbierać ich chleba, robiąc dziadowską konkurencję, tylko szukać nowych jakości. To jest mentalność ludzi zachodu, którą zrozumiałem po wielu latach tutaj. Nie o to chodzi, żeby było taniej, tylko żeby było bardzo dobrze. My do tego jeszcze nie dorośliśmy, ale powoli już też dorastamy.

100% zgadzam się z każdym słowem

 

4 godziny temu, absolutarianin napisał:

Polaki nie wiedzą, jak powinno smakować prawdziwe włoskie jedzenie, jeżeli tu nie byli.

Śmiem powiedzieć że Polacy wgl nie znają dobrego jedzenia. Za każdym razem jak przyjeżdżam do Polski to po prostu ciężko znaleźć podstawowe produkty bez dodatku sztucznej chemii albo jakiś chujowych zagestnikow. Nawet ser i śmietana w Polsce są chujowe. Jedyny produkt którego jeszcze nie zepsuli to swojskie wyroby mięsne, ale pod warunkiem że są prosto od chłopa.

 

Niestety Polska jest trzecim światem pod względem jakości jedzenia, a najgorsze w tym wszystkim jest to że Polak jako klient, wręcz wymaga takiego śmieciowego jedzenia bo go zwyczajnie na lepsze nie stać. Przykre ale prawdziwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@niemlodyjoda Mądre przemyślenia. Ja po paru latach pracy w banku a wcześniej zahaczając o 'dynamiczny' międzynarodowy software house zaczynam chyba osiągać punkt w którym  prawdopodobnie znalazł się @absolutarianin parę lat temu przed podjęciem decyzji o rzuceniem wszystkiego w ch.. i zajęciu się hodowlą rzodkiewki (przepraszam jeśli w Italii nie hoduje się rzodkiewki tylko coś innego).

 

Największy minus korpo to niemal gwaranatowane wypalenie i poczucie bezsensu wykonywanej pracy. 

Zawsze nad Tobą albo dwa szczeble wyżej jest jakiś uśmiechnięty typ który właśnie nie umie nic innego od 'zarządzania projektami' i ogólnie snuciem intryg żeby jak najwięcej zasobów zebrać do swojego projektu i samemu  przeskoczyć gdzieś wyżej.  Zawsze ale to zawsze w korpo będziesz wyrobnikiem wykonującym ściśle określone zadania, w zamian za ową stabilność pensji i możliwość wyrabaiania dupogodzin w pięknym biurze z darmowymi owocami w czwartki. 

Jednak ileż tak można tkwić w takim marazmie? W każdym innym korpo będzie dokładnie to samo. Stąd też rozumiem pragnienie wolności proponowane przez @absolutarianin / @maci większej kontroli nad swoim życiem, nawet za cenę zejścia w dół z poziomem życia i wejściem w osobliwy minimalizm.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@erytrea @somsiad

Ja zwyczajnie prowadzę uprzejmą dyskusję :) zgadzam się również że nawet i 2k euro to jest mały chuj. Tak naprawdę to są pieniądze które dopiero dają ledwie posmakować w miarę normalnego życia.

 

Nie mnie oceniać podejście i decyzję autora. Każdy musi żyć w zgodzie ze sobą. Jeśli jego styl życia daje mu wolność w kontekście w jakim on ją rozumie to bardzo dobrze, właśnie przecież o to chodzi.

 

Wolnością dla jednego będzie codziennie jebać jabola pod sklepem i nie chodzić do pracy, a dla drugiego zarobki które pozwolą na bezkarne, wygodne życie i rozpierdalanie hajsu na prawo i lewo. Ważne żeby pozostać w zgodzie ze sobą i nic nikomu do tego jakie kto decyzję podejmuję i co robi ze swoim życiem. Świat nie jest czarno biały i potrzebuję każdego typu ludzi, jakkolwiek by to nie brzmiało.

 

Są ludzie którzy chcą się dorabiać szybko, są tacy którzy chcą się dorabiać wolno. Jedni chcą to zrobić ja etacie, inni zrobić swój własny biznes. Dla mnie droga przez etat to tylko przystanek w drodze do wolności finansowej i czasowej. Ile ludzi tyle podejść i opinii.

 

Najważniejsze żeby na łożu śmieci niczego nie żałować.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, erytrea napisał:

jaki standard życia? Pizza, kebab, owoce morza, wyjazd? Zapomnij. Za takie liche pieniądze zostaje tylko siedzenie na leżaku przy rzodkiewkach.

 

Chcesz sobie postawić fajny telewizor na ścianę, odbierać fajne programy? Nie ma kasy z rzodkiewek na to. Chcesz się trochę pobawić? nie ma kasy.

Śmieciowe żarcie i fajny telewizor to jest wyznacznik wyższego standardu życia i wolności? Widzisz Ty postrzegasz sens życia poprzez pryzmat korposzczura - czyli jedzonko na mieście, lanserskie gadżety zapewne w mieszkaniu w "dobrej" dzielnicy, ale są ludzie, dla których taka złota klatka i cyrkoniowa korpo-smycz uwierają do żywego mięsa. Nie ma sensu dyskutować o wyższości skromnego życia na własny rachunek, gdzieś w górach, nad intensywnym życiem, gonitwą w wielkomiejskiej dżungli, bo to są indywidualne rozkminy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

natomiast posty @absolutarianin i @mac 

Owszem, mają swój świat, ukształtowany i cieszą się w nim pełnia życia, ale nie porównuj @mac do @absolutarianin, @mac przedstawia swoją wersję życia, piszę o zaletach czy wadach, ale nigdy nikogo do swojej drogi życiowej nie namawiał, poprostu pisze jak mu się żyje inaczej od wszystkich.

 

@absolutarianin Fajnie pisze i wogóle, znalazł swoje szczęście zrywając jabłka, ale kurwa ile on tematów zaczyna po to, żeby poprostu przekonać Cię, że jego droga życiowa jest jedyną słuszną, w tym mnie wkurwiają jego posty, że nie rozumie innych ludzi, tylko narzuca swój światopogląd jako jedyny właściwy co u @maca nie miało nigdy miejsca.

 

Dwóch szanuje, ale z tą różnicą śmiecham na niektóre poglądy @absolutarianina, nie ze względu na to, że nie ma racji, tylko, że wydaje my się, że każdy byłby w jego butach tak samo szczęśliwy jak on. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Turop napisał:

Owszem, mają swój świat, ukształtowany i cieszą się w nim pełnia życia, ale nie porównuj @mac do @absolutarianin, @mac przedstawia swoją wersję życia, piszę o zaletach czy wadach, ale nigdy nikogo do swojej drogi życiowej nie namawiał, poprostu pisze jak mu się żyje inaczej od wszystkich.

 

Mi to dynda czy którykolwiek z nich do czegokolwiek przekonuje - po prostu jest to fajna odtrutka na propagandę j*banie w korpo + klitka na kredyt + samochód w leasingu + drąca gębę baba w pakiecie. Obu szanuję i lubię czytać / oglądać filmy na YT itp.

 

Kiedyś pewien człowiek mi powiedział mądrą rzecz - "jedyną walutą jaką dysponujemy wszyscy na tej ziemi jest czas - albo ktoś płaci Ci abyś sprzedawał mu swój, bo umie go lepiej wykorzystać niż TY albo Ty płacisz innym abyś sam mógł wykorzystywać swój wedle własnego uznania".

 

Pomimo wszystko droga autora wątku jest dużo bliższa tej drugiej postawie niż jego oponentów. Nikt nie wynalazł maszyny do podróży w czasie i nikt nie odda nam zmarnowanych chwil. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Gościu napisał:

A z innej beczki pytanie: do jakiego momentu w życiu zasuwać po kasę? Np. do określonego wieku, może wartości assetów czy dochodu, a może innych okoliczności?

Chyba nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Uniwersalnej odpowiedzi. Jak ktoś lubi swoją pracę, to i tak nie pracuje przede wszystkim dla pieniędzy. Oczywiście w sytuacji, gdy ta praca zaspokaja jego wszystkie potrzeby i nie musi np. gonić za dodatkowym źródłem dochodu. Jeżeli motywacja finansowa cały czas jest kluczowa, jest to dużo trudniejsze do zrealizowania.

 

Jak dla mnie - do czasu, gdy posiadane aktywa pozwalają Ci na utrzymanie takiego poziomu życia jaki miałeś pracując. Przykładowo- 200 tysięcy rocznie. Aktywa wygenerują Ci te kwotę bez dodatkowego zawodowego zaangażowania. To też nie jest zawsze reguła, bo odchodząc z pracy czy bardziej np. sprzedając firmę dotychczasowe koszty stałe Ci lecą mocno w dół.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, erytrea napisał:

Możesz sobie wieczorkiem przy winie obejrzeć na swoim TV plazmie na ścianie ciekawy film, serial. To rzeczy które uprzyjemniają życie.

Owszem, sam bardzo preferuję taką formę relaksu, ale mam znajomego, który ma alergię na takie życie. On twierdzi, że zamiast tego woli patrzeć w tlący się kominek, w swojej chacie w górach, a zamiast filmu czy serialu woli książkę albo drobne majsterkowanie.

 

Mówisz o tym skrobaniu rzodkiewki tylko w kategorii ciężkiej pańszczyzny, która musi przynosić frustrację i biedę. Bzdura. Ludzie tak żyją i codzienne prace rolne sprawiają im przyjemność i wystarczają do utrzymania. Ja bym się w tym nie odnalazał (albo nie wiem, bo nie dałem sobie szansy) jednak znam ludzi żyjących z roli i na roli, i nie marzą o korpo, kebsach czy 10k na koncie przelewanych za "nowoczesną" karierę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Turop napisał:

Owszem, mają swój świat, ukształtowany i cieszą się w nim pełnia życia, ale nie porównuj @mac do @absolutarianin, @mac przedstawia swoją wersję życia, piszę o zaletach czy wadach, ale nigdy nikogo do swojej drogi życiowej nie namawiał, poprostu pisze jak mu się żyje inaczej od wszystkich.

Jestem za cienki w uszach w porównaniu do @absolutarianin. Oglądałem jego materiały. To moim zdaniem, krótko odważny mężczyzna, który idzie po swoje. Widzę, że to człowiek mocno zintegrowany i wie, czego chce. A co do stylu wypowiedzi to przecież ja mam egzaltowany, użytkownik ma bardziej proroczy może, nawet nie wiem, jak to ująć. Dzięki temu każdy zostaje sobą i wprowadza coś specyficznego, ale i wartościowego jednocześnie.

 

Mnie nawet nie stawiajcie w tym samym rzędzie do użytkownika, bo to dla niego obraza, tak szczerze mówiąc.

 

Nikogo nie uczę, bo moje życie jest ciężkie i podjąłem pewne skrajne decyzje. Podjąłem je, bo obiektywnie nie widzę innej drogi. Ekstremum się rozszerzyło w moim odczuciu "światopoglądowym". To tyle. Jeżeli jestem jakąś przeciwwagą światopoglądową to dziękuję.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im więcej masz, tym bardziej jesteś zniewolony. Nie można zjeść dwóch obiadów.

 

Można pracować w korpo, można zapieprzać na dwa etaty, oszczędzać do oporu.  Zgromadzisz kasę, kupisz Krugerrandy i co z tym zrobisz? Zjesz to złoto? Wybudujesz dom, który tak na prawdę nie jest Twój? Drzewo może sobie zetniesz, albo garaż postawisz, jak urzędas łaskawie pozwoli...

 

Tyle będziesz tego miał, aż w końcu odbierze to sen aby tego nie stracić, starasz się to zabezpieczyć i jeszcze zadbasz o to aby do grobu wziąć ze sobą parę srebrników, a jak już w końcu obudzisz się z amoku, zauważysz że nie masz nikogo koło siebie.

 

Im droższy samochód, tym większy strach aby nic się nie stało na drodze. Nie z Tobą, albo drugim człowiekiem, tylko z kawałkiem blachy.

 

@erytrea Spłyciłeś szeroko pojętą wolność, do możliwości dysponowania pieniędzmi, których wartość jest umową społeczną i zaznaczasz, że im więcej ich masz, tym więcej możesz sobie kupić i tym samym jesteś bardziej wolny. Taką to ja mam definicję, ale niewolnika systemu, albo szczura z filmiku poniżej.

 

To co proponuje @absolutarianin, to możliwość kreowania własnej rzeczywistości. Będąc pionkiem w korporacji, mieszkając w mieście, dajesz kreować siebie.@absolutarianin może handlować jedzeniem, ale nie musi, bo i tak się wyżywi z tego co da mu natura. Jakiś kryzys? To nie połamie rąk i nóg, a co najwyżej drzazgę pęsetą trzeba będzie wyciągnąć.

 

Tymczasem pracownik korpo musi się stawić na ósmą do pracy, bo inaczej... ale pizzę "prawdziwą" włoską potem sobiem zjem. To jest ta wolność Panie Arch? Zamkną Lidla i Cię ni ma.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez orkest
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, niemlodyjoda napisał:

Tak sobie myślę, że każdy niech wybiera swoją drogę życia i żyje jak mu się podoba natomiast posty @absolutarianin i @mac przedstawiają pewną alternatywę która nie jest dla każdego - spokojnie obydwaj ogarnęliby "karierę w korpo" tylko pytanie czy rasowe korposzczury ogarnęłyby świat niezależności, gdzie wydajesz swoje pieniądze (nie czyjeś bo w korpo wydajesz czyjeś nie swoje) podejmujesz decyzję o nie swojej własności (bo w korpo nie podejmujesz decyzji o swojej własności), a dodatkowo nie masz zagwarantowanej pensji za dupogodziny.

Wielu klientów mi dziękowało. Kilka razy dostałem nawet "prezenty", czyli długopis, wódkę, takie o rzeczy. Ludzie mnie widzą, doceniają, klienci przede wszystkim. Jak klient pisze do mnie po prośbie podwyżki, że jest bardzo zadowolony z mojej pracy i oczywiście da, ile chcę to jest inne życie. Inne życie naprawdę w głowie, sercu. Aż wraca ci pierwotna chęć służenia ludzkości, szczerze. Ja to w sobie mam. Służę ludziom, z którymi współpracuję. Ja nie pracuję, nie wykonuję obowiązków, tylko służę, współpracuję. I w każdej pracy, nawet jako podwładny tak bym się zachowywał. Mnie nie można kupić za pieniądze (tylko), bo ja jestem z natury biedakiem, minimalistą. Mnie nie obchodzą zbytki, konsumpcja. Nienawidzę galerii handlowych. Dobrowolnie wprowadzam spartański tryb życia skupiony częściowo wokół fizycznego treningu. I nie robię tego dla kobiet, tylko dla siebie. A jak pierwszy raz się zrobi coś dla siebie i poczuje ten efekt wow to już chyba nie ma odwrotu.

 

Wiem, o czym pisze @absolutarianin. Byłem dziennikarzem w dużej gazecie kiedyś, takiej już mocno rozpoznawalnej. Jak mówiłem, że tutaj pracuję to ludzie mnie pytali, a jak to jest i o co chodzi. I dostawałem polecenia służbowe, które wywoływały dysonans poznawczy tak silny, zaburzający sen ostatecznie. Nie mogłem wytrzymać. A poznałem tam osoby z karierami po 20 lat. Oczywiście "karierami" w cudzysłowie, bo to już nie byli ludzie. Jak całe życie kłamiesz i sprzedajesz iluzje to jak długo wytrzymasz? Zwolniłem się. W banku również pracowałem w atmosferze mobbingu. Mnie nie mobbingowano, ale kolegę z działu. Już o tym pisałem kiedyś. Z kwiatka na kwiatek skakałem i wszędzie patologia. Dopiero, jak samodzielnie wprowadziłem jakość usług, jak coś zacząłem myśleć, wychodzić z inicjatywą zaczęło się odmieniać. Uczył mnie dziennikarz rozwodnik zachwalający służbę wojskową, non stop przeklinający, kompletny hipokryta, człowiek zniszczony kłamstwem. Złote pióro, złote oko, natomiast zmarnowany potencjał w kłamliwej redakcji. Nawet nie miał całego etatu, tylko 3/4. Nie wiedział, że można inaczej. Jeden z kwiatków. Z takimi ludźmi nie ma żadnej rozmowy. Nawet rozmowa czysto służbowa boli psychicznie. Jakbyś gadał do ściany z rozszalałym jęzorem.

 

Nie wiem, może jestem za miękki. Wolę już siedzieć sam, służyć własnymi umiejętnościami i czerpać satysfakcję, niekoniecznie z ogromnych pieniędzy. Wolę władzę nad czasem, niż nad pieniądzem. Mnie wszystkie doświadczenia życiowe wprowadziły do głębokiej samotności, niezależności. Jak ten ostatni normalny pośród szaleńców.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, erytrea napisał:

To przysłowie odnosi się do sytuacji zero-jedynkowej, a my o takiej nie rozmawiamy..........................................................................................................................................................................

Jednak odpowiedz mi, gdybyś siedział w tym korpo, miałbyś dziś ok. 1 mln zł majątku ulokowanego w domu, mieszkaniach... dziś byłbyś wilkiem. Czas zleci tak czy inaczej, jednak dziś byłbyś prawdziwym wilkiem, a  nie wilczkiem targającym taczki z jabłkami.

Barcia  mam problem @erytrea pisze ze powinienem być wilkiem wszystkie parametry spełniam a się nie czuje. Co robić ......

 

Oj @erytrea autor tematu jest na innym poziomie ( nie znaczy lepszym czy gorszym ) podobnie jak jak Ja . Jak już ogarniesz tego miliona to ciekaw jestem jakie będziesz miał do niego podejście.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje przemyślenia na szybko:
Korpo (droga prosta, bezwartościowa):

- od razu masz stałe zarobki i z czasem lekko się powiększają

- 8 godzin i do widzenia,

- wykonujesz polecenia z góry przez 10 lat, silnie się przyzwyczajasz do takiego trybu życia

- otaczasz się tymi samymi ludźmi a jak kogoś poznasz to i tak jest najczęściej nic nie wnoszącym korpo-szczurem

- męczysz się, wypalasz się, Twoje zdrowie lekko podupada przez 10 lat,

- rozleniwia, daje poczucie strefy komfortu (iluzorycznej),

- masz chęć rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady,

- jeśli wyjdziesz z korpo po 10 latach, to jesteś tak zaprogramowany, że nie wiesz co ze sobą zrobić

- niemożliwe żeby wyjść po 10 latach, gdy masz kredyt na mieszkanie

- nawet jak nie masz kredytu to uzbierasz ok. 250 000 zł - 300 000 zł żyjąc skromnie

- przychodzi wielki kryzys/inflacja/wojna - straciłeś 10 lat życia,

- popełniasz mało błędów, bo działasz według procedur - mało się uczysz, (szkolenia korpo to nie prawdziwa nauka),

- w perspektywie długoterminowej masz małe umiejętności poradzenia sobie w życiu, bo byłeś sterowany z góry, a nie musiałeś się wysilać i myśleć o wszystkim samodzielnie,

- masz 10 lat doświadczenia w Excelu :) 

- jesteś niespełniony,

- jak masz dzieci to będą kontynuować tą spiralę korpo-szczurowania i też poświęcą się dla korpo, lub nie będą Cię szanować, bo będziesz cały czas zmęczony i wypalony,

- ludzie mają Cię w dupie oprócz jakiś przyjaciół,

- jako człowiek tylko "zdziadziałeś",

- jak umierasz to myślisz sobie, że żyłeś dla korpo, a nie dla siebie

 

Bez korpo (musi być samodyscyplina i chęci) - własna działalność - należy być pomysłowym - droga trudna, ale wartościowa:

- początkowo jest ciężko i żadnych zarobków, potem małe, a potem coraz większe i nie ma limitu,

- możesz pracować po więcej niż 8 godzin, ale wiesz że dla siebie, i wybrałeś coś co Cię interesuje,

- cały czas kombinujesz jak sobie poradzić, zdobywasz wiedzę i doświadczenie, poznajesz ludzi,

- nie męczysz się tak jak w korpo, bo przeważnie robisz to co chcesz i sprawia Ci to satysfakcję,

- hartuje psychikę, wzmaga codzienną czujność,

- przez pierwsze lata brak komfortu, ale małymi krokami jesteś coraz lepszy w te klocki i możesz pozwolić sobie na więcej,

- masz ochotę i werwę, żeby robić więcej, bo sprawia Ci to przyjemność, jesteś zmotywowany,

- nawet jak się coś nie uda to wstajesz i idziesz dalej,

- po 10 latach kontynuujesz wszystkie projekty, korzystasz z doświadczeń i wiedzy zebranych wcześniej,

- przychodzi wielki kryzys/inflacja/wojna - straciłeś majątek ale masz wiedzę, doświadczenie i kontakty jak poradzić sobie od zera,

- w perspektywie długoterminowej masz 10 lat różnorodnych (czasami ciężkich) doświadczeń biznesowych,

- jako człowiek jesteś bardzo dojrzały i mądry dzięki swoim doświadczeniom i wiedzy,

- wszyscy ludzie Cię szanują za osiągnięcia,

- Twoje dzieci patrzą na Ciebie jak na autorytet,

- kobiety mają mokro między nogami :) (ok, jak jesteś brzydki to tylko na kasę lecą)

- jak umierasz to myślisz sobie, że sam kreowałeś swoje życie i zrobiłeś dużo fajnych rzeczy dla siebie i innych nie poddawałeś się.

Oczywiście istnieje też droga pracowania w wielu różnych firmach mniejszych i większych, to też ma jakiś sens, taka droga środka.

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma po trosze swoją rację. Dla mnie osobiście droga minimalizmu jest nie do zaakceptowania, bo to mordowanie własnej ambicji i potencjału. Podobnie nie po drodze mi z życiem pracownika etatowego do emerytury i pracą "od do".

 

Niezależnie od wyboru życiowej drogi każdemu życzę, by znalazł w niej spełnienie. Jedynym odpowiedzialnym za jakość Twojego życia jesteś Ty sam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Sky napisał:

Moje przemyślenia na szybko:
Korpo (droga prosta, bezwartościowa):

Bez korpo (musi być samodyscyplina i chęci) - własna działalność - należy być pomysłowym - droga trudna, ale wartościowa:

Oczywiście istnieje też droga pracowania w wielu różnych firmach mniejszych i większych, to też ma jakiś sens, taka droga środka.

Bardzo skrajnie to bracie przedstawiłeś, a sadzę ze tak nie jest w rzeczywistości.

Każde ma swoje plusy i minusy.

Każdy patrzy na biznes przez pryzmat ludzi którzy odnoszą sukces. Znam przypadki ze bez dużego zaplecza finansowego biznesu by nie było w ogole....  do tego wbrew pozorom niektórzy prowadza go z sercem i zasuwają po 16h... i tutaj dzieci nie patrzą na Ciebie jak na autorytet a kobiety nie maja mokro - bo Cie nie widać. Inni za to jako tako jada z biznesem jak by szli do pracy na 8h a jeszcze inni przeklinają dzień w którym w spadku dostali firmę z dobrym szyldem a biznes prawie już utopili!.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, erytrea napisał:

Lepiej oddać swój umysł korporacji na określoną liczbę lat, np. 10 czy 15, a potem w jego wieku 1500 euro to mieć stałego dopływu z odsetek.

Taka męska forma prostytucji. Czyli lepiej dawać dupy korporacji i żyć wbrew sobie, aby potem, ze zwichrowanym umysłem móc odkupić od @absolutarianin te cytrusy? Zauważyłeś, że to Ty jesteś na jego łasce? Nie ma cytrusów i Twoja kasa jest bezużyteczna.

Edytowane przez orkest
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.