Skocz do zawartości

Słaba egzystencja w domu, co mógłbym zrobić dalej? Chcę coś w końcu zmienić.


deleteduser99

Rekomendowane odpowiedzi

Dobry wieczór Bracia,

 

Chciałbym nakreślić swoją sytuację.

Powoli mam dosyć siedzenia w domu ze starymi. Mam co 2-3 dni awantury na cały blok, stary jest alkoholikiem od 20tu lat, nic do niego nie dociera, nie chce się leczyć. Matka znerwicowana i pali fajki. Oboje na emeryturze, nieco ponad 60 lat.  Mam wrażenie że im dłużej będę z nimi siedział, to jeszcze bardziej spieprzę sobie psychikę. Ojciec pił zawsze, jak byłem w podstawówce, w liceum, na studiach.  Syndrom DDA praktycznie do końca życia pewnie będę miał. Dodatkowo leczę się tabletkami, 2 lata temu miałem dziwne schematy i stany lękowe. Póki co jest dobrze, nie odczuwam żadnych objawów.

Jestem studentem ostatniego roku magisterki, mam 27 lat.(niestety dziennikarstwa, nie widzę po tym przyszłości, tak wiem, zjebałem te parę lat temu z wyborem studiów, no ale już trudno..)

Mam zdalne studia, zajęcia  trzy dni w tygodniu.

Mam odłożone z zasiłku chorobowego 4k z groszem. Tysiaka miesięcznie będę otrzymywał jeszcze do marca. Potem muszę pogadać z lekarzem, może uda mi się jeszcze o rok ten zasiłek przedłużyć. 

Zasoby że tak powiem rodzinne- spadek na wsi, 50km od domu przepisany na starego, warty ok. 180-200k. Tylko że to jest daleko, nie ma kanalizy w tej chacie, ja nie mam prawa jazdy i samochodu.. także tu znowu słabo.

 

Teraz pytania, tak trochę "na gorąco", bo ogłoszenie znalazłem z pół godziny temu..

-Znalazłem pokój z dala od domu(ale w granicach miasta, komunikacja tam dociera) za 450 zeta plus opłaty 8 dych za media do rozliczenia + kaucja - wysokość jednego czynszu.

-Żeby mieć hajs znalazłbym jakąś fizolską robotę aby mieć co do gara włożyć plus na ten czynsz(przynajmniej na razie)

 

Dałoby radę w ogóle coś takiego zrobić? Nie chciałbym wracać po miesiącu ze wstydem do ojca alkoholika z podkulonym ogonem...

Lub propozycje jakichś innych wyjść z tego syfu?

 

Życzę spokojnego wieczoru, pozdrawiam.

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, Nonconformist said:

1. tak wiem, zjebałem te parę lat temu z wyborem studiów, no ale już trudno..)

 

2. Dałoby radę w ogóle coś takiego zrobić?

1. Ano. Kiedyś trzeba się nauczyć, że za wszystko się płaci.

1.1. "Kto popełnia błąd i nie naprawia go - popełnia drugi".

 

2. Za moich czasów mówiło się, że nie da się jedynie założyć spodni przez głowę.

Czy TY dałbyś radę - tylko ty możesz pokazać.

 

Kiedyś jednak ludzie trochę inaczej podchodzili do różnych rzeczy,

CHCĘ więc tak ZROBIĘ choćbym miał zdechnąć.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Nonconformist napisał:

Dobry wieczór Bracia,

 

Chciałbym nakreślić swoją sytuację.

Powoli mam dosyć siedzenia w domu ze starymi. Mam co 2-3 dni awantury na cały blok, stary jest alkoholikiem od 20tu lat, nic do niego nie dociera, nie chce się leczyć. Matka znerwicowana i pali fajki. Oboje na emeryturze, nieco ponad 60 lat.  Mam wrażenie że im dłużej będę z nimi siedział, to jeszcze bardziej spieprzę sobie psychikę. Ojciec pił zawsze, jak byłem w podstawówce, w liceum, na studiach.  Syndrom DDA praktycznie do końca życia pewnie będę miał. Dodatkowo leczę się tabletkami, 2 lata temu miałem dziwne schematy i stany lękowe. Póki co jest dobrze, nie odczuwam żadnych objawów.

Jestem studentem ostatniego roku magisterki, mam 27 lat.(niestety dziennikarstwa, nie widzę po tym przyszłości, tak wiem, zjebałem te parę lat temu z wyborem studiów, no ale już trudno..)

Mam zdalne studia, zajęcia  trzy dni w tygodniu.

Mam odłożone z zasiłku chorobowego 4k z groszem. Tysiaka miesięcznie będę otrzymywał jeszcze do marca. Potem muszę pogadać z lekarzem, może uda mi się jeszcze o rok ten zasiłek przedłużyć. 

Zasoby że tak powiem rodzinne- spadek na wsi, 50km od domu przepisany na starego, warty ok. 180-200k. Tylko że to jest daleko, nie ma kanalizy w tej chacie, ja nie mam prawa jazdy i samochodu.. także tu znowu słabo.

 

Teraz pytania, tak trochę "na gorąco", bo ogłoszenie znalazłem z pół godziny temu..

-Znalazłem pokój z dala od domu(ale w granicach miasta, komunikacja tam dociera) za 450 zeta plus opłaty 8 dych za media do rozliczenia + kaucja - wysokość jednego czynszu.

-Żeby mieć hajs znalazłbym jakąś fizolską robotę aby mieć co do gara włożyć plus na ten czynsz(przynajmniej na razie)

 

Dałoby radę w ogóle coś takiego zrobić? Nie chciałbym wracać po miesiącu ze wstydem do ojca alkoholika z podkulonym ogonem...

Lub propozycje jakichś innych wyjść z tego syfu?

 

Życzę spokojnego wieczoru, pozdrawiam.

 

 

 

 

 

 

 

Dało by radę lecz będzie to ciężkie i stresujące przedsięwzięcie. Będziesz miał na początku mega ciężko.  Dużo roboty, mało snu. Musisz mieć mega determinację,  jeśli ją będziesz miał to da radę. 

Kiedyś tak zrobiłem i nie żałuję,  to była dobra decyzja. Jednak na pewno stres był ogromny przez pierwsze miesiąc czy 2 i robota niewdzięczna, z nockami również  ?

 

Musisz się zastanowić czy jesteś gotowy na mega wyzwanie. Ja nie żałuję ale są ludzie, którzy się pogubili jak mój kolega z wioski, zaczęły się problemy, dopalacze itd. Następnie leki i nie jest do końca normalny już.  Wielkie miasto go przemieliło okrutnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Nonconformist napisał:

Żeby mieć hajs znalazłbym jakąś fizolską robotę

Piszesz w zasadzie z pogardą za to masz u mnie minus jak lotnisko w Warszawie, "fizolską", czyli Pan wielki dziennikarz brzydzi się pracy fizycznej, ale okrutny los chciał tak, że w wieku prawie 30 lat obudził się, że nie jest stworzony do wyższych celów i nic w życiu za darmo nie dostanie, a nie zaraz 

 

15 godzin temu, Nonconformist napisał:

Zasoby że tak powiem rodzinne- spadek na wsi, 50km od domu przepisany na starego, warty ok. 180-200k. 

Wychodzi na to, że jednak dalej nadzieja za ułożenie życia za niego jest, stary, który zgotował mu piekło i koleś, który chce od niego uciec, liczy na to, że ojciec zapewne przepisze mu swoją chatę spadkową hehe napewno. 

 

 

 

 

Panie, te fizole lepiej sobie radza niektórzy od Cb, jak nie zmienisz mindsetu i nie weźmiesz się do roboty z pokorą, to w tym kraju za dużo nie osiągniesz. W zasadzie kończysz studia i jesteś na garnuszku u starego alkoholika, nic tylko wziąć się do ostrej roboty, bo z takiego poziomu, na którym jesteś obecnie, nawet dobrego pomysłu nie zrealizujesz bo nie masz na to kompletnie żadnych środków. 

 

 

 

Moja rada, zrobić jakiś kurs zawodowy iść do "fizolskiej" roboty. Albo wyjechać w cholere, odłożyć kasę i wtedy myśleć co z sobą zrobić, szukasz mieszkania nie mając nawet roboty, schowaj dumę do kieszeni i rozegraj to jak trzeba, a nie jak dzieciak, który będzie uciekał z domu. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do roboty, to tak jak miałeś już napisane, rozglądaj się za copywritingiem. Na stronie ze zleceniami, z której ja czasem biorę jakieś małe projekty ostatnio widuje regularnie ogłoszenie: do napisania 126 artykułów na 4000-5000 znaków, czas na wykonanie to 30-40 dni budżet 3000.

Kobita, z którą się spotykam też poza normalną robotą dorabia pisząc dla sklepu internetowego. Z tego co widzę, wiciaga z tego okolo 800zl netto miesięczne, a siedzi przy tym moze z 6-8 h w tygodniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi.

 

Po zastanowieniu się i podejściu do sprawy na zimno(od początku trzeba tak było w sumie, wiem, muszę popracować nad panowaniem nad sobą...), a nie na gorąco jak pisałem w pierwszym poście, stwierdziłem, że odłożę jeszcze trochę pieniędzy. To pierwsza myśl. Mogę za szybko ponieść klęskę i faktycznie, wyjść na nieporadnego dzieciaka który zwiewa z domu..

 

Odnosząc się do wcześniejszych postów i sprostowując:

@Turop Przepraszam za sformułowanie "fizolska". Nie powinienem tak mówić. Wiele razy słyszałem teksty w moim kierunku "No co ty, na fizola chcesz iść?"  Jakoś tak się utrwaliło mi to i pewnie między innymi dlatego,

jednak przepraszam jeszcze raz - nie popisałem się. Każda praca jest w jakiś sposób cenna.  No i nie czuję się żadnym wielkim panem dziennikarzem. Studia mnie rozczarowały, było bardzo mało zajęć praktycznych. Każdy się boi tylko o swój tyłek w tych redakcjach, byle żeby ktoś kogoś nie wygryzł.. Co do chaty na wsi o której pisałem to nie, nie oczekuję że ktoś ją na mnie przepisze, ale już wcześniej stary z ciotką mieli plany aby hajs z tego był po części mój, ja o nic nie prosiłem ani się nie upominałem. Mówili że "miałby na dobre studia, po co to dziadostwo ma stać".. To tak w ramach wyjaśnienia i skończmy tę kwestię.

 

Poza tym kolejne rzeczy i wątpliwości które mi przyszły do głowy:

Też uważam, że kurs to dobry pomysł, ale nie wiem dokładnie jaki.

@horsemanOdnośnie pracy copywritera - poszukam w internetach.

Skończyć te studia, a potem iść np. na studia językowe? Miałoby to sens, czy strata czasu?(np.niemiecki)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Awantura raz na 2-3 dni na cały blok to jest niewyobrażalny koszt, który w większości poniesiesz za 20 lat. Te nerwy trzeba będzie kiedyś naprawić, ciężkimi pieniędzmi, jeśli czara goryczy się przeleje. Każdy dzień w którym tkwisz w marazmie tylko ten koszt potęguje. 

 

Miałem bardzo podobną sytuację, kiedy nagle okazało się, że muszę zamieszkać w rozjebanym doszczętnie pod każdym względem domu rodzinnym. Nienaprawialnym. Wytrzymałem 2 lata i poszedłem za ciosem, choć też miałem dużo strachu w sobie. Przez pierwsze pół roku nie mogłem uwierzyć, że cisza może być tak wartościowa. Że spokój tak wiele może dodać życiu. Że ma namacalną wartość. Po pół roku już sumiennie pracowałem nad swoją poboczną profesją. Po roku z przelęknionego, brudnego typa stałem się już całkiem normalnym, wyprostowanym gościem. Bywało nie raz, że nie miałem co jeść albo miałem, ale był to 6 dzień z rzędu w którym jadłem to samo, odgrzane i już pewnie na wpół zepsute. Ale mi to nie przeszkadzało. Bo wiedziałem, że koszt który ponoszę jest wielokrotnie niższy niż koszt który ponosiłem tam.  Nadal uważam się za absolutnego życiowego nieogara, ale nie mogę sobie odmówić, że te szczeble pokonałem sam, o własnych siłach. Podstawowe, właściwie. 

 

Właściwie to to wszystko przychodzi bardzo prosto. Ty jeszcze nie wiesz, jak łatwo Ci przyjdzie ogarnięcie takiej sytuacji JEŚLI się w nią wpakujesz. Jesteś człowiekiem, nie sobą. Są ludzie którzy uchodzą żywo po wypadkach lotniczych, przeżywają na bezludziu bez doświadczenia czekając na pomoc. Twoje ciało się dostosuje i sobie poradzi. Nawet Twoja głowa prawdopodobnie się dostosuje. Ale musisz być w tej sytuacji. Imaginacje na jej temat są nic nie warte.

 

Alkoholizmu ojca prawdopodobnie nie naprawisz, Nerwicy matki również. Przy następnej awanturze wyobraź sobie, ze zaczyna wyć syrena alarmowa, a w Twoim pokoju miga stroboskopowe czerwone światło. Ewakuacja.

 

Daj sobie na to miesiąc, na plan. Jak zarobić 1k/msc. Tyle wystarczy na start. Do marca będziesz miał bonus, żeby zbyt twardo nie upaść. Pewnie się przyda też na zakup potrzebnych sprzętów. Czy to praca fizyczna (czuję, że może Ci się właściwie to doświadczenie przydać, bo ja nie wiem co Ty robisz na piątym roku dziennikarstwa bez pracy), czy copywriting jak wyżej. Może nawet po prostu oszukaj jakoś studia, ogarnij jakiś indywidualny tok nauczania i idź podgonić się trochę w pracy na etat, ponabijaj choć minimum prawdziwych oszczędności, które są Twoje i które sam odłożyłeś. 

 

Odpowiadając, tak. Dałoby radę. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Nonconformist napisał:

 

@horsemanOdnośnie pracy copywritera - poszukam w internetach.

Skończyć te studia, a potem iść np. na studia językowe? Miałoby to sens, czy strata czasu?(np.niemiecki)

 

Kolejne 3 lata przedłużania sobie młodości i pierdzenia w rodzinny tapczan? 

Pierdol studia. Masz duolingo, podcasty i inne rzeczy do nauki języka. 

 

A tak na serio. Zdziwiłbyś się ile DOKTORÓW po 30 pracuje na magazynach za granicą. I nie pierdol o "fizolskiej" pracy "dirty hands, clean money" jak mawiają za oceanem. Dziwi mnie to, że nie masz wstydu ciągnąć kasy z socjalnu, ale do ciężkiej pracy to już uprzedzenia. Obracam się w kadrze akademickiej, a najmądrzejszy kumpel jakiego ma średnie wykształcenie i jeździ na wózku widłowym. na magazynie. Odmówił awansu, bo będąc kierownikiem nie mógłby słuchać audiobooków w robocie. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.