Skocz do zawartości

Tworzenie dobrobytu i szczęśliwa rodzina


manygguh

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

Na samym wstępie zaznaczę, że to chyba najważniejszy temat, jaki tu kiedykolwiek poruszyłem, pisałem go ponad 3,5 godziny. Mam głęboką nadzieję, że będzie wartościowy również dla innych. Szukam tutaj też odpowiedzi i dla moich dylematów.

 

W tym temacie proponuję, by zastanowić się jak można budować dobrobyt oraz mieć szczęśliwą rodzinę w tych czasach. Wiem, że niektórzy pomyślą, że to drugie jest niemożliwe, natomiast skoro są szczęśliwe rodziny na tym świecie (a są), to znaczy, że można.  Zastanowić się w jaki sposób można by i się dorobić, nie martwić o pieniądze w dzisiejszych czasach oraz jak dobrze wychować dzieci, mieć szczęśliwą rodzinę ze zdrową atmosferą, gdzie mieszkać i jak to wszystko spiąć, by ten scenariusz miał większe prawdopodobieństwo realizacji.

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Temat celowo zamieszczam w dziale "Zasłużona Starszyzna". O ile arch ma czasami dobre przemyślenia, o tyle wszędzie tam, gdzie się pojawi, w temacie zaczyna się sracz, a tego wartoby uniknąć, bo temat, według mnie ma potencjał, by pomóc masie zagubionych osób. W związku z tym, pragnę przeprosić wszystkich młodszych tu stażem, acz ogarniętych braci, za pewną preselekcję, jednocześnie nie widzę alternatywy dla uniknięcia zepsucia wątku.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Oczywiście nie jest to porada, dotycząca tego, co robić. Nikt za mnie życia nie przeżyje, jednocześnie, mam nadzieję na uzyskanie tutaj ciekawych i praktycznych rozwiązań w jednym temacie. Podam tutaj kilka faktów o sobie, natomiast każdy młody padawan, będzie mógł pod to podstawić swoje dane i, jeśli dyskusja pójdzie w adekwatnym kierunku, mieć pewnego rodzaju algorytm działania i jasność, co robić dalej, na tyle na ile jest to możliwe. 

 

O sobie:

Wiek: 28 lat

Praca: korpoplankton (ale płacą ok)

Oszczędności: 100k pln (w różnych formach, w sumie tyle wychodzi)

Odkładanie na czysto: ok 2,5-3k pln miesięcznie. Jestem ascetą i nie wydaję kasy na pierdoły

Pochodzenie: mała miejscowość, gdzie nie ma pracy i perspektyw 

Języki obce: biegle angielski i rosyjski. Niemiecki i hiszpański na poziomie B2 w szczycie formy (teraz musiałbym sobie odświeżyć, po prostu nie miałem motywacji, by ciągnąć je dalej, ale to bardziej kwestia przypomnienia, a nie nauki)

Status: singiel bez alimentów, kredytów i innych zobowiązań

Wygląd: przeciętny, niski słowiański chłopak, nie Chad. Wygląd nie jest jakimś atutem u mnie (przynajmniej w Polsce).

Planowana kariera: Data Science/ Machine Learning/ Analityk Danych i praca zdalna w tej dziedzinie, z dowolnego miejsca na świecie

Rodzice zadeklarowali się, że dołożą mi swoje pieniądze (które już mają na ten moment), bym mógł sobie kupić mieszkanie w Warszawie. Na tą chwilę, moglibyśmy kupić kawalerkę, lub 2-pokojowe na obrzeżach.

 

To są moje obecne karty.

 

I tu pojawia się pytanie, jak mając taką pozycję wyjściową, mogę zbudować swoje bogactwo oraz mieć jak najlepsze warunki rodzinne i do wychowywania dzieci. Wiem, że niektórzy powiedzą, żeby nie mieć dzieci itp. natomiast ja czuję, że dla mnie to jedno z najważniejszych zadań w tym życiu. Możecie tu mówić, że matrix etc. jednocześnie mam w sobie takie głębokie przekonanie o słuszności tego. Nie jestem świeżakiem na forum, mam swoje doświadczenia i wiem, jaka jest sytuacja. Stąd też i ten temat, by rozważyć różne opcje (które są) i wybrać tą najbardziej optymalną.

 

Bogactwo i budowanie kapitału.

 

Mam głębokie przeświadczenie, że dobrobyt bierze się z pracy w pierwszej kolejności. Jakie są więc opcje? Niedawno @absolutarianin napisał o schemacie: pracownik -> samozatrudniony -> biznesmen -> inwestor. Pytanie, jak tam dojść?

 

1. Droga @Mosze Red:

  • dobre wykształcenie, już od lat dziecięcych -> praktyczne studia -> znajomości -> własny zakład produkcyjny -> odkładanie kapitału i inwestowanie -> otrzymanie paszportu innego kraju wzamian za inwestycje -> około 40-stki wejście na poziom dochodu pasywnego plus jakieś samowystarczalne gospodarstwo, bycie zabezpieczonym finansowo na zdecydowaną większość możliwych scenariuszy w światowej gospodarce (złoto, własna ziemia z gospodarstwem, akcje, dywidendy, nieruchomości etc).

Plusy:

+ Taka droga jest skuteczna i to działa.

+ Pracuje się na siebie i swój dobobyt bezpośrednio

 

Minusy:

 - Dojście do poziomu, na jakim jest Mosze Red zajmuje długie lata. Nie wiem, na ile będzie to wykonalne w epoce "nowej normalności", oraz zmieniającej się koniunktury, Agendy 2030. Nie wiem, czy mam tyle czasu, by zbudować biznes i na przkład go sprzedać do czasu tego komunizmu 2.0. Nie mam też pomysłu, co mógłbym produkować. 

- Większe ryzyko, że coś może pójść nie tak, większa zależność od cyklów i koniunktury gospodarki (w zależności co się produkuje), więcej stresu i kontrolowania wszystkiego

 

2. Droga @absolutarianin Zaznaczę na początku, że z natury jestem fatalistą, więc nie uważam Wojtka za jakiegoś szura, który plecie farmazony. Czasami, jak dla mnie, za bardzo kreśli wszystko w czarnych barwach i pisze zbyt zawiło, natomiast będąc fatalistą, jestem w stanie sobie takie scenariusze wyobrazić i pojawia się też potrzeba określenia, co z nimi można zrobić.

  • dobre wykształcenie -> praca w korpo jako specjalista -> "ewakuacja" z systemu w przysłowiowe Bieszczady/ Alpy etc. -> produkcja w swoim gospodarstwie/ pilnowanie kapitału innych (np.: doglądanie domków Niemców podczas ich nieobecności) -> akumulacja kapitału i życie w jakimś miejscu, gdzie społeczeństwo nie jest (na razie) zepsute.

Plusy:

+ Dość duża elastyczność i wolność. Brak kieratu, nerwów i stresu. Sporo znajomości i zawsze można gdzieś tam wrócić i nie zaczynać od zupełnego zera. 

+ Brak kredytów, konsumpcjonizmu, możliwość budowania bardziej szczerych relacji z ludźmi, co przekłada się na lepsze warunki do założenia rodziny i wychowywania dzieci.

+ Pracuje się na siebie i swój dobobyt bezpośrednio

Minusy:

- Nie ma aż takiej możliwości odkładania kapitału, jak w przypadku Mosze Reda, jest ono wolniejsze i można nigdy nie wejść na poziom większego dochodu pasywnego. 

- Nieruchomości i ziemia mogą być w regionie bez przyszłości, który się wyludnia oraz z nierozwiniętą infrastrukturą, bądź jest zasiedlany przez sympatycznych, brodatch lekarzy, inżynierów i innych pirotechników. Takiego kapitału nie sprzeda się szybko, nie schowa w kieszeń albo na konto w banku i pojedzie do innego kraju. Oczywiście można się jakoś tam dogadywać, no ale co jeśli nie? 

- Życie trochę a'la Amisz nie jest dla każdego. Wielu osobom będzie brakowało wielkomiejskiego życia.

 

3. Droga @Obliteraror:

  • Swoja firma w Polsce-> akumulacja kapitału -> możliwość sprzedania firmy i ustawienie się.

Plusy:

+ Wzglęnie szybka możliwość zrealizowania wyżej wymienionego schematu

+ Pracuje się na siebie i swój dobobyt bezpośrednio

+ W zależności od charakteru działalności, możliwość pracy zdalnej w dowolnym miejscu świata 

Minusy:

- "Uroki" prowadzenia firmy w Polsce

 

4. Droga @Krugerrand oraz @Personal Best:

  • Praca w korpo/ u kogoś jako wysokokwalifikowany specjalista -> gromadzenie i inwestowanie kapitału -> otwarcie swojej firmy mając wiedzę branżową -> sprzedaż firmy 

                                                                                                                                                                                -> dodatkowy dochód z inwestycji, który po czasie może być głownym

Plusy:

+ Stabilna pensja co miesiąc z ewentualnymi bonusami

+ Możliwość dość szybkiej zmiany miejsca pracy jeśli nam obecne nie będzie pasowało (z reguły jeśli żyjemy w większym mieście)

+ W przypadku odpowiedniego miejsca pracy, mniej stresu. 

+ Możliwa praca zdalna z dowolnego miejsca na świecie (nie zawsze, ale możliwe) 

+ Możliwość budowania biznesu po godzinach i przejścia na swoją działaność. Jak się nie uda, to szybka możliwość powrótu, bo jest się specjalistą w jakiejś dziedzinie.

 

Minusy:

- Praca na kogoś i sprzedawanie swojego czasu (zwłaszcza jak się nie lubi swojej pracy)

- Pracowanie z reguły w dużym mieście,a w Polsce duże miasta są lewackie (dla mnie to wada), plus większe koszty życia

- Drogie nieruchomości, jeżeli ktoś chce założyć rodzinę, to nie będzie przecież wiecznie żył w wynajmowanym, poza tym to koszty. A drogie mieszkanie, to większy kredyt.

- Stosunkowo wolne odkładanie kapitału, w prównani z powyższymi drogami.

 

 

Na ten moment najbardziej realnym scenariuszem dla mnie wydaje się być praca na etacie w korpo jako specjalista; odkładanie pieniędzy, by mieć poduszkę finansową na rok do przodu; tworzenie portfolio inwestycyjnego; biznes po godzinach e-commerce na amazonie, allegro, e-bayu. Na bardziej poważny biznes w stylu: swój własny zakład, czy start-up nie mam w tej chwili pomysłu. Jakie widzicie minusy takiej opcji? Czy opuściłem jakiś istotny plus/ minus, którejś z pozostałych dróg?

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Szczęśliwa rodzina, dobre warunki do wychowywania dzieci oraz miejsce zamieszkania

To dla mnie priorytet.

 

W Polsce widzimi wzrost lewackich tendencji zwłaszcza wśród młodzieży. W Warszawie widzę to szczególnie mocno. Panowie, wygląda to słabo. O ile do małych miejscowości to dotrze za jakiś czas (a dotrze, bo słuchają tej samej muzyki, oglądają to samo na yt), o tyle Warszawa jest już teraz tym przeżarta. Można wychowywać swoje dzieci w sposób w jaki chcesz, ale i tak szkoła i uniwersytety oraz otoczenie przemieli je na swoją modłę. Widzę te wszystkie Julki, widzę tych wszystkich infantylnych kukoldów, te płatki śniegu, dla których najważniejsze to prawa LPGQWERTY, aborcja, zioło, libacje i tą całą wulgarność. Widzę, jak wpływają na nich te subkultury i treści muzyki, które słuchają. Widzę, że to nie jest dobre miejsce na wychowywanie swoich dzieci. Widzę tą instagramowo-tinderową próżność i chęć walidacji. I nie, to nie psioczenie na młodsze pokolenie. To konstatacja faktów. Starsze pokolenia w tym wieku nie były tak wykastrowane, wulgarne, infantylne i słabe. Widzę, jaki system prawny nam się szykuje or listopada, widzę wulgaryzacje i szonowatość dziewczyn, zwłaszcza w kategorii do 25. Nie rokują na dobre żony/ partnerki i matki dzieci. 

 

Gdzie żyć:

  • Warszawa

I tu mam ogromny dylemat. Z jednej strony bardzo lubię Warszawę, bo tutaj wszedłem w dorosłość i się usamodzielniłem. Dobrze mi się tu mieszka i mam sentyment do tego miejsca. Nie ma też innego miejsca w Polsce, które daje perspektywy do rozwoju zawodowego. Jak więc pogodzić jedno z drugim? Wychodzi, że nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. Jeśli będę mieszkał w Warszawie będę mógł sobie budować tą karierę, a nawet mieszkać na swoim, ale z wychowaniem dzieci może być słabo.

 

  • Rodzinna miejscowość

W mojej rodzinnej miejscowości nie ma pracy, więc praca zdalna, ale to też niedogodność, bo w przypadku zmiany pracodawcy musiałbym wyjechać do Warszawy, a rodzina została by na miejscu, to nie wpływa dobrze na wychowywanie dzieci oraz stałość relacji z żoną/partnerką. Poza tym, nie ma tam osób z preferowanej kategorii wiekowej, bo albo licealistki przed studiami, albo dziewczyny pod 30-tkę, które z różnych przyczyn zostały, albo wróciły do miejscowości i teraz są zdesperowane, by kogoś znaleźć. Dodatkowo nie ma tamm nic do robienia. Plus jest taki, że społeczność jest zdecydowanie bardziej konserwatywna i warunki do zakładania rodzin są lepsze (rozwodów na 1000 mieszkańców ponad dwukrotnie mniej niż w dużych miastach). 

 

  • Obszar byłego ZSRR

Znam biegle rosyjski i mam możliwość wzglęnie szybkiego uzyskania obywtelstwa jednego z krajów b. ZSRR. Mam tam również rodzinę i możliwość zamieszkania w dowolnym momencie. Rozumiem mentalność, możliwości i ograniczenia, nie miałbym problemu z aklimatyzacją. Minusem jest względna niestabliność i brak pewności tego, co będzie tam po Putinie. Putin wpływa na stabilność Rosji, a stabliność Rosji na cały obszar ZSRR. Dodatkowo, jest tam masa kumatych młodych ludzi, którzy byliby konkurencją na rynku pracy w Data Science/ Machine Learning/ Analizie danych. Statystyki rozwodowe są gorsze niż w Polsce, natomiast większość z nich spowodowana jest alkoholizmem i złymi warunkami mieszkaniowo-finansowymi.  A u mnie te czynniki odpadają, bo nie piję wcale, miałbym dobry zawód i mieszkałbym w dobrej dzielnicy dużego miasta, a nie w jakichś slumsowatych chruszczowkach. Oczywiście, że wiem, że to nic nie gwarantuje, ale te prawdopodobieństwo zmniejsza. Himalajek tam nie mam i jestem tego w pełni świadomy. 

 

  • Azja południowo-wschodnia

Ten region niewątpliwie kusi i większą ilością możliwości na rynku matrymonialno-związkowym. Nie ma tam feminizmu, nie ma prawa, które niszczyłoby mężczyzn. Jest za to fajny klimat, możliwość rozwoju własnego biznesu oraz moje SMV rośnie automatycznie z racji wyglądu oraz statusu. Byłem w Tajlandii i nie chciałbym tam mieszkać, ale widziałem masę białych mających rodziny z Tajkami i żyjącymi tam na stałe i byli po prostu szczęśliwi i zadowoleni. Duża społeczność ekspatów, znając języki nie byłbym wyalienowany. Można również byłoby założyć biznes konsultingowy dla expatów lub tych, co chcą sie przeprowadzić w zakresie inwestycji, życia prywatnego, biznesu etc.

 

Minus jest taki, że jestem jedynakiem i miałbym daleko rodziców. Nie znają angielskiego i ciężko znoszą taki tropikalny klimat. Dodatkowo w przypadku np.: Filipin, Wietnamu czy Indonezji, nie oszukujmy się, to kraje trzeciego świata ze wszystkimi tego konsekwencjami. Mimo swojej konserwatywności na Filipinach jest o wiele więcej ladyboy'ów, czy prostytutek na te 100.000 mieszkańców niż w lewaczejącej Polsce. Biurokracja i korupcja jest większa niz w Polsce. Plus klęski żywiołowe, możesz sobie coś kupić/ zbudować, a przyjdzie tajfun lub trzęsienie ziemi i wtedy nie ma nic. Wtedy powrót z żoną/ partnerką Filipinką do Polski ze wszystkimi tego konsekwencjami. 

 

  • Ameryka Południowa

Traktuję raczej jako egzotyczną alternatywę i teoretyczną możliwość. Przestępczość i nieprzyjazność w prowadzeniu biznesu (ranking Banku Światowego - Ease of doing business oraz ranking Safety Index - nie pozostawiają złudzeń), sprawia, że biorę ten region pod uwagę, ale są w tych rozważaniach niżej niż wszystkie wyżej wymienione. Nie mam planu i ciężko mi sobie wyobrazić, co bym tam robił i jak funkcjonował. Nie znam realiów, możliwości i ograniczeń tego obszaru. Ten wariant byłby jednym z najbardziej ryzykownych.

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

 

Co mi więc zostaje? Wiadomo, że nikt mi nie da na tacy przepisu pod tytułem: ,,Jak żyć?", natomiast bardziej tu chodzi o zasugerowanie jakiegość najbardziej optymalnego scenariusza, jaki w mojej sytuacji jest możliwy. Wiadomo, że nie ma idealnego wariantu i zawsze jest jakieś "ale", jednocześnie chodzi o wybranie tego najbardziej optymalnego (wraz ze zrozumieniem ograniczeń i konsekwencji), a nie idealnego scenariusza. Jedynie o co proszę, to o radę mądrzejszych i bardziej doświadczonych ode mnie.

 

Opcja, którą rozważam na ten moment:

 

Praca na etacie w korpo jako specjalista (na razie nim nie jestem, nawet nie pracuję w dziedzinie, w której bym chciał); odkładanie pieniędzy, by mieć poduszkę finansową na rok do przodu; tworzenie portfolio inwestycyjnego; biznes po godzinach e-commerce na amazonie, allegro, e-bayu. Mając taki kapitał, rozszerzam swoje portfolio bardziej wchodząc w spółki dywidendowe. Mając mocną oporę w postaci kariery specjalsity oraz dochodu pasywnego, wyjaz do innego kraju (b. ZSRR lub Azja Południowo-Wschodnia) i mieszkanie tam. Wchodzenie w nieruchomości, ziemię, powolne odchodzenie od etatu i może coś swojego. Czuję jednak opór przed tym, by wychowywać tak swoje dzieci w Azji Południowo-Wschodniej, bo to inna mentalność i nie wiem, jak otoczenie ukształtowałoby moje potomstwo.

 

 

P.S.  - Wiem, że temat może wywołać emocje, zwłaszcza, że opinie i poglądy wielu osób będą tu ze sobą sprzeczne. Bardzo, bardzo proszę o kulturę i brak wycieczek osobistych, do tego służy arena. Również prosiłbym o NIEPISANIE o Żydach, masonach, NWO itp. Chodzi o to, by nie tworzyć off-topów, które i tak nic nie wniosą. Dziękuję.

 

 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@manygguh

 

Zacznijmy od kilku uwag.

 

Po pierwsze nie masz długów i masz oszczędności to są dwa duże plusy.

 

Po drugie idziesz w stronę pracy zdalnej, co jest bardzo dobrą rzeczą.

 

Gdybym ja w twoim wieku miał możliwość pracy zdalnej istnieje spore prawdopodobieństwo, że inaczej pokierowałbym swoim życiem.

 

 

Jeśli chodzi o Amerykę Pd. nie jest tak źle, zależy gdzie chciałbyś wyjechać, kraj krajowi nie równy.

 

Przykładowe porównanie Paragwaj do USA:

 

https://www.nationmaster.com/country-info/compare/Paraguay/United-States/Crime

 

 

Jeśli masz swoje oszczędności, możesz pracować zdalnie, znasz języki do tego rodzice chcą się dołożyć do twojego mieszkania/ domu to czemu masz się skazywać na życie w zatłoczonej Wawie gdzie mnóstwo czasu tracisz na komunikację miejską i inne pierdoły?

 

 

Gdybym się znajdował na twoim miejscu i był w twoim wieku rozważyłbym emigrację albo w jakiś spokojny zakątek Europy, na przysłowiową wiochę, jak to zrobił @absolutarianin, szedł w stronę niewielkiego samowystarczalnego gospodarstwa i pracował zdalnie dla korpo, żeby mieć nadwyżkę kapitału. Z nadwyżką kombinowałbym jakiś biznes, żeby finalnie odejść z korpo i być na swoim na "dwie nogi" samowystarczalność w oparciu o gospodarstwo + biznes. 

 

Lub zrobiłbym dokładnie to samo, ale w Ameryce Południowej. Osiedlić się, kupić nieruchomość, praca zdalna dla jakiegoś amerykańskiego korpo lub banku do czasu poznania lokalnych realiów i zbudowania własnego biznesu.  Ewentualnie ładowałbym wszystkie nadwyżki w ziemię, budował gospodarstwo i poszedł w produkcję eko żywności i jej przetwarzania na gotowy produkt, susz, dżemy i inne wynalazki (to wszystko sprzedawać w EU, USA, Chiny) - czyli kierunek samowystarczalny plantator. 

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 lat, 100k oszczędności? Świeżak 4 lata po studiach na początku kariery? 

 

How? 

 

1) Albo wybitnie uzdolniony, czyli nie jest to case większości

2) Albo lukratywna posada za loda (vide vce min. fin.) 

3) Albo mieszkanie u mamusi, jedzenie na koszt mamusi, te same gacie przez 4 lata i siedzenie w piwnicy. 

 

Zakładając, że na start w korpo dostajesz 5-6 tys. i idziesz na swoje + żyjesz mniej więcej normalnie jak na ten wiek (imprezy, knajpy, wyjazdy, sport), to nie jest możliwe odłożenie 100k przez 4 lata. Połowa tej kwoty byłaby dużym osiągnięciem. 

 

Już jest tu taki jeden gość co przez 10 lat w piwnicy siedział żeby kawalerkę kupić i jakoś główne tezy tematu do niego pasują. 

 

Ergo fajnie rozkminiać, ale nie kupuję tej bajki. 

  • Like 2
  • Zdziwiony 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo poważnie rozważyłbym zakup mieszkania w Warszawie, ale niekoniecznie w tym momencie ze względu na dość spore ceny nieruchomości. Nie będziesz uwiązany kredytem jak większość, oraz nie będziesz zależny od właściciela lokum ktore wynajmujesz, a daje to dość spory komfort psychiczny. Piszę to ze swojej perspektywy oraz z obserwacji ludzi, którzy tak samo jak ja nie mają wieloletnich zobowiązań z bankiem. Masz już coś swojego i jest to dach nad głową. Ludzie pozbawieni kredytu mieszkaniowego w przeciwieństwie do tych, którzy go mają nie uzależniają wielu jak nie wszystkich swoich decyzji od kredytu i nie zasłaniają się nim. Spotkałem się kiedyś nawet z taką sytuacją, że pewna osoba z kredytem na głowie nie chciała przejść do innej firmy za chyba 900zł więcej na rękę, bo kredyt, bo co to będzie jak się tam nie utrzyma i nie sprawdzi, "łoooo jesuuu" przecież ja mam kredyt. Myślenie bardzo fatalistyczne. Z kolei ludzie, ktorzy nie mają takich zobowiązań są bardziej wyluzowani, uśmiechnięci i zupełnie inaczej podchodzą do wielu życiowych spraw. Skoro mam mieszkanie, to pora zbudować oszczędności na przyszłość, może w coś zainwestować, może kupić drugie lokum, może ziemie, może dom, może coś tam innego. Zupełnie inne pozytywne wibracje towarzyszą takim ludziom. 

 

Nawet jeżeli nie wiążesz z Warszawą jakieś większej przyszłości, to masz już pewien punkt zaczepienia, masz coś swojego, co możesz sprzedać lub wynająć w przypadku chęci wyjażdu stąd i otworzenia własnego biznesu. W przypadku założenia rodziny pomyślisz o czymś większym i co jest na duży plus możesz mieć już własny kąt w przypadku gdyby pańci odwaliło i jednak doszłaby do wniosku, że jednak nie jesteś tym odpowiednim gościem przed ktorym rozłozyła nogi. Zawsze będziesz miał gdzie się podziać.

 

Jeśli pracujesz w jednym korpo tak jak ja od wielu lat, to masz już pewną markę oraz renomę w tym miejscu. Ludzie Cię znają, Ty znasz ludzi, wiele rzeczy przychodzi łatwiej, do wielu można przywyknąć, część roboty możesz robić niemal z zamkniętymi oczami, wiele rzeczy Cię nie zdziwi ani negatywnie nie zaskoczy, po latach przychodzę do pracy na totalnej wyjebce i luzie. Rzadko kiedy się stresuję, nie pamiętam kiedy ostatnio szczerze mówiąc. Bardzo często mam tak, że w pracy się nie męczę, a jednak pracuję i to co ma być zrobione jest zrobione, czasem nawet więcej. Kwestia podejścia. Minus, to faktycznie nowoczesne #julki i ich rycerze. Chociaż ja się w język nie gryzę i wiele osób o tym wie. Mówię często co myśle nie owijając w bawełnę.

 

Miałem kiedyś znajomych co kupili dom niedaleko Warszawy w jednej z okolicznych wsi. Koszt z tego co pamiętam wtedy porównywalny z 2-3 pokojami w Warszawie. Para, jedno pracowało w Warszawie i codziennie dojeżdżało, drugie tak między 2/3 a 3/4 czasu spędzanego w pracy spędzało je pracując w domu, od czasu do czasu musiało pojawić się w biurze, taka praca. Mimo, że mieszkali na wsi, blisko lasu i bardzo blisko wody, to jednak mimo posiadanego samochodu czuli się jak w mieście, kilka lub kilkanaście minut drogi i jesteś w cywilizacji. Taka alternatywa dla życia. Warunek jeden podstawowy to posiadanie samochodu.

Edytowane przez Krugerrand
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz solidną bazę jak napisał @Mosze Red a to już coś. Od czegoś możesz zacząć. 

 

Wszystkie ścieżki, które przedstawiłeś w twoim wypadku wyglądają interesująco. Napewno jednak nie  fiksowałbym się na żadnej z nich w sposób absolutny, raczej skoncentrowałbym myśli na konkretnych celach, które sobie stawiam i do nich dostosowywał ścieżkę, bo życie jest zmianą.  Jeżeli twoim celem będzie  np. względna wolność finansowa, brak szefa nad głową (celowo pisze względna, bo w mojej ocenie pełnej niezależności osiągnąć sie nie da), to warto rozpisać sobie ten cel na małe podpunkty i do nich dążyć. Wytyczyć ścieżkę, ale nie podchodzić do niej jak do zapisów Pisma Świętego, bo można się łatwo rozczarować, że nie jest tak jak się założyło. A nigdy nie jest tak jak się zakłada. 

 

Z mojej perspektywy powiem, że o niezależność zawsze warto walczyć.  Pracuję w swoim zawodzie, bo chcę i lubię to robić, a nie dlatego, że muszę. Rozkręcony wiele lat temu własny biznes, udziały w innym, plus całkiem trafne inwestycje powodują, że  jestem niezależny od łaski wszelkiej maści Dyrektorów w miejscach w których pracuję. Naprawdę warte były te lata cięzkiej pracy i zaangażowania min. w tworzenie własnej firmy (nic nie rodzi się samo z siebie), żeby ten status osiągnąć.

 

Chcesz rodziny i dzieci i uważam, że to bardzo dobre podejście, bo wierzę, że rodzina jest czymś bardzo ważnym w życiu mężczyzny . Spotkanie odpowiedniej kobiety z którą będziesz mógł ją stworzyć może być według mnie wyzwaniem większym niż osiągnięcie bogactwa i zbudowanie wymorzonego kapitału. W każdym razie powodzenia.  

 

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, maroon napisał:

28 lat, 100k oszczędności? Świeżak 4 lata po studiach na początku kariery? 

 

W IT jest to możliwe, a z postu wynika, że typek jest z IT. Jak oszczędza 3k/m 3x12x(+-)3lata = 108k

 

Godzinę temu, manygguh napisał:

Wiem, że niektórzy powiedzą, żeby nie mieć dzieci itp. natomiast ja czuję, że dla mnie to jedno z najważniejszych zadań w tym życiu. Możecie tu mówić, że matrix etc. jednocześnie mam w sobie takie głębokie przekonanie o słuszności tego. Nie jestem świeżakiem na forum, mam swoje doświadczenia i wiem, jaka jest sytuacja. Stąd też i ten temat, by rozważyć różne opcje (które są) i wybrać tą najbardziej optymalną.

Mamy podobne cele, ja chcę mieć rodzinę i biznes, ale zaczynam się godzić z myślą, że z rodziną może być ciężko.

 

W sumie powiem ci co o tym myślałem. Żeby mieć rodzinę, trzeba poznać dziewczynę, żeby poznać dziewczynę (dobrą) to trzeba ją znaleźć/rozpoznać, a żeby to zrobić to musisz mieć bardzo duże doświadczenie z kobietami, musisz "obracać wiele talerzy", a żeby to robić trzeba pracować nad swoją atrakcyjnością fizyczną jak i psychiczną. I tym chce się zająć. I tobie też to polecam. Nie szukaj dziewczyny, która będzie matką twoich dzieci, szukaj dziewczyn które będą fajne, i obracaj ich jak najwięcej. Jak będziesz miał szczęście to trafisz na talerz który jest warty ryzyka. Ale musisz się też pogodzić, że możesz skończyć jako kawaler. Unikaj desperatek i unikaj desperacji z swojej strony.

 

Co do dobrobytu. No to zależy co lubisz, jak lubisz etat to pójście w data science to dobry pomysł w sumie. Jednak najszybciej dorobisz się mając własną firmę tylko, że to też największe ryzyko. Tu już zależy od ciebie co lubisz i czy jesteś skłonny do ryzyka.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  

Godzinę temu, manygguh napisał:

To są moje obecne karty.

Karty super. A jakieś życie towarzyskie, obycie z kobietami, doświadczenie z dłuższych związków jest? Jak nie to starałbym się to jak najszybciej nadrabiać, bo z wiekiem będzie co raz trudniej. Chyba, że chcesz wierzyć w te bajki, że po 40-stce nagle będziesz miał harem hot 20-stek. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warszawa jest trochę słabym miejscem na wychowywanie dzieci. To mocno zblazowane, europejskie miasto. Trochę oderwane od reszty polski bo jest w chuj bogate jak na nasz kraj. Tu są perspektywy zarobkowe, ale najlepiej mieszkać gdzieś pod warszawą i pracować zdalnie zarabiając w $/ojro. Największy problem to przekonać kobitę do tego i dochodzimy do innej kwestii, że warszawianki są w chuj zblazowane, to typowe feministki i kiepski materiał na dziewczynę a co tu mówić o żonie. Przyjechałem tutaj bo myślałem, że skoro statystycznie w wawie jest więcej kobiet niż mężczyzn to będzie łatwiej. Nie mogłem się bardziej mylić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, maroon napisał:

28 lat, 100k oszczędności? Świeżak 4 lata po studiach na początku kariery? 

 

Lat 27, wykształcenie średnie, majątek, mieszkanie warte coś około 120, 150 k, za pół roku spłacony kredyt na remont, nikt mi nie dał, nikt mi nie dołożył, gdybym odkładał kasę, miał bym pewnie z 180 k oszczędności, bo mieszkanie straciło na wartości po remoncie, względem dołożone gotówki. 

 

 

 

Myślę, że gość nie kłamie, pisał też, że rodzice chcą mu pomóc, zapewnie miał wsparcie od nich podczas studiów, nie ma się co czepiać, nie balował, ma ogarnięte języki i plan na zycie, nie liczył na nic za darmo tylko wykorzystał dobry start. 

 

 

Za 5 lat wyprzedzi mnie o lata świetlne, ja wydałem pieniądze na lokum, on się w tym czasie kształcił, ja jestem na końcu górki zawodowej, on ją dopiero zaczyna. Ale pisanie, że się nie da i siedział w piwnicy zalatuje nutką zazdrości ? Sam zazdroszczę, ale umiejętności, które już w tym wieku zdobył. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, maroon napisał:

28 lat, 100k oszczędności? Świeżak 4 lata po studiach na początku kariery? 

 

How? 

 

1) Albo wybitnie uzdolniony, czyli nie jest to case większości

2) Albo lukratywna posada za loda (vide vce min. fin.) 

3) Albo mieszkanie u mamusi, jedzenie na koszt mamusi, te same gacie przez 4 lata i siedzenie w piwnicy. 

 

Serio nie da się wejść na taki temat i skoncentrować na merytoryce,  zamiast na zaglądaniu autorowi do portfela i snuciu dywagacji czy miał szansę się dorobić albo jak to zrobił? 

 

41 minut temu, maroon napisał:

Już jest tu taki jeden gość co przez 10 lat w piwnicy siedział żeby kawalerkę kupić i jakoś główne tezy tematu do niego pasują. 

 

 

Autor jest na forum od 2016, więc znacznie dłużej niż ty czy ja. Więc nie róbmy z każdego Archa. 

Edytowane przez Tyson
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon oraz @Brat Jan nie ma archa, ale jesteście Wy, ok. 

 

 

27 minutes ago, maroon said:

Zakładając, że na start w korpo dostajesz 5-6 tys. i idziesz na swoje + żyjesz mniej więcej normalnie jak na ten wiek (imprezy, knajpy, wyjazdy, sport), to nie jest możliwe odłożenie 100k przez 4 lata. Połowa tej kwoty byłaby dużym osiągnięciem. 

1. Skąd wiesz, że odkładałem tylko przez 4 lata? Pracę rozpocząłem jeszcze na studiach, bo mogłem i mi się chciało. 

 

2. We wcześniejszych latach studenckich pracowałem za granicą na przysłowiowych szparagach, bo mogłem i mi się chciało.

 

3. Zawsze wynajmowałem pokój (poza krótkim epizodem jak mieszkałem z dziewczyną w kawalercę). I teraz trochę matematyki: pokój 750 zł + szama 400 zł + transport miejski 100 zł + dodatkowe koszty takie jak: zajęcia sportowe/ ciuch/ książka/ lekarz prywatnie lub jakieś badanie średnio 300 zł miesięcznie w skali roku. Jestem introwertykiem, nie chodzę na imprezy, nie piję, nie palę, do klubów nie chodzę, bo nie lubię. Mając wydatki na poziomie 1500-1600 miesięcznie, a zarabiając 3500 zł na rękę już odkładałem te 2000 zł. A teraz zgadnij, czy przez 4 lata pracy można awansować i zarabiać więcej? Można. Koszty mam dalej na tym poziomie, a zarobki mi rosną. 

 

24 minutes ago, maroon said:

2) Albo lukratywna posada za loda (vide vce min. fin.) 

Dno i metr mułu.

 

25 minutes ago, maroon said:

3) Albo mieszkanie u mamusi, jedzenie na koszt mamusi, te same gacie przez 4 lata i siedzenie w piwnicy. 

 

Czytaj ze zrozumieniem, mieszkam w Warszawie, a moja rodzinna miejscowość jest gdzie indziej. Więc jaka piwnica? 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, maroon napisał:

28 lat, 100k oszczędności? Świeżak 4 lata po studiach na początku kariery? 

 

IT? Faktycznie, rzadko możliwe w tym wieku, ale nie niemożliwe. Duże strzały zdarzają się przed trzydziestką, ale to promile. Najczęściej ci, którzy trafili świetny pomysł biznesowy, dłubali w nim od 20-tki i wyszli z inwestycji w takim wieku. Ale to faktycznie rzadkość. Szczególnie w PL.

 

@manygguh, jeżeli najbliższe kilka lat zamierzasz poświęcić na pracę etatową, bo ta praca akurat najlepiej trafi w Twe oczekiwania i da doświadczenie, które potem zaprocentuje (w Twoich projektach), to W-wa jest faktycznie dobrym miejscem. Do stałego mieszkania jej jednak nie polecam. Sam miałem taki dylemat, czy jednak nie przenieść się bliżej do stołecznych klientów i mieć możliwość regularnych spotkań oko w oko. Bywało w swoim czasie, że w Wawie byłem 2 razy w tygodniu, regularnie. Ale po dłuższym zastanowieniu nie miało to sensu. Raz, nie planowałem tam mieszkać na stałe, dwa, w dobie Internetu i telefonu ten kontakt jest i tak był cały czas realny. Taka przeprowadzka zbiłaby mi do minimum pierwsze nadwyżki finansowe w pierwszych latach funkcjonowania firmy (jeszcze przed pracownikami, biurem i z siedzibą zarejestrowaną pod domowym adresem).

 

Masz nadwyżkę finansową w wysokości, o jakiej marzyłbym w tym wieku :) To istotne aktywo, które przyspieszyłoby znacznie to, co robiłem. Ale nic na siłę. To korpo na chwilę bieżąco nie wydaje się złym pomysłem. Dodatkowo, jeżeli wpadnie Ci już jakiś dodatkowy pomysł, warto go zacząć realizować początkowo "po godzinach". Kategorycznie nie rzucać od razu stałego dochodu i iść w nieznane. To jest oczywiście możliwe do pewnego czasu i w końcu trzeba będzie podjąć decyzję, co dalej. Doba nie jest z gumy. Ale początkowo jest to realne do realizacji. Może warto rozważyć mieszkanie w sąsiedztwie dużego miasta na tym etapie?  Oszczędności są istotne, ale jeszcze istotniejsze jest regularne skalowanie zarobków. Najlepszą metodą oszczędzania jest lepsze zarabianie. Łatwiej to zrobić, gdy nie pracujesz dla jednego podmiotu, a dla kilku. Jeżeli korporacja wymaga podpisania lojalki o zakazie konkurencji, może warto przejść na DG? Nikogo wtedy nie obchodzi, dla kogo i dla ilu podmiotów pracujesz.

 

Ryzyko będzie istniało zawsze, niezależnie którą z opisanych dróg wybierzesz.

 

Co do zbudowania szczęśliwej rodziny, ryzyko jest jeszcze większe niż w przypadku biznesu. Bo reguł, które na to wpływają, zmiennych i niewiadomych jest jeszcze więcej. Niezależnie od szerokości geograficznej.

 

Jeżeli będziesz chciał iść w stronę własnego biznesu, dodatkowo będąc z kimś "na poważnie" (jak to się ładnie kiedyś mówiło) musi to być ktoś, kto zaakceptuje, że przez trochę lat będzie oglądać głównie Twoje plecy. A jak kogoś takiego znaleźć, nie ma patentu. reguły i pewnego wzoru. Gdybym go poznał, to bym był już dawno na liście Wprostu :)

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@manygguhJa Ci wierzę, jak ktoś ogarnie wcześniej dosyć dobrą pracę i nie wydaje na chuj wie co, jest w stanie realnie dużo odłożyć, sam wiem po sobie, dużo mi nie potrzeba, mam mieszkanie z kawałkiem ziemi, jak nie wyjadę to zrobię tu coś w stylu samowystarczalnego gospodarstwa, na wiosnę zacznę sadzić drzewa owocowe i warzywa, a z gotówką, która mi zostaje będę myśląc co zrobić dalej.

 

Czasami żałuję, że zamiast w siebie to wydałem pieniądze na mieszkanie, mógł bym być teraz po dobrych studiach, albo latać za tą gotówkę na lini tak jak mi się marzy. 

 

 

Zastanów się dobrze co zrobić z tymi oszczędnościami, z mieszkaniem bym poczekał, wynajem nie gryzie, a jak coś kupisz to i tak człowiek wtedy osiada w danym miejscu, co liczy się z brakiem elastyczności. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, MrSadGuy napisał:

Osobiście liczę na to, że do 40 dojdę do majątku na poziomie 2mln złotych.

Takie coś dla mnie wydaje się nie osiągalne, ale taka stówka przez 4 lata to nie jest tak dużo, 2.5 k sam odkładam co miesiąc, 12x4x2500 to 120 k, a stać mnie na wszystko co potrzebuje, ba nawet jak dojdą nadgodziny czy kasa z premi było by tego więcej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, manygguh napisał:

pokój 750 zł + szama 400 zł + transport miejski 100 zł + dodatkowe koszty takie jak: zajęcia sportowe/ ciuch/ książka/ lekarz prywatnie lub jakieś badanie średnio 300 zł miesięcznie w skali roku.

To żyjesz bardzo skromnie. U mnie wydatki stałe to około 3k a też jestem kawalerem. Kiedyś mieszkałem w pokoju ale to udręka a nie życie. Jakim cudem ty wydajesz tylko 400 zł na jedzenie? 

12 minut temu, Turop napisał:

Takie coś dla mnie wydaje się nie osiągalne

Opcja na etacie (dla mnie osiągalne)
12k na rękę z tego 4k na życie. 8k oszczędności

8 000 x 12 x 12 (mam 28 lat jak op) daje 1 152 000 zł. Ale co rok tracisz 10% z powodu inflacji więc realnie kończysz poniżej 1 mln. Dlatego myślę o własnym biznesie bo rzeczywiście na etacie to trochę ciężko osiągnąć a z życia trzeba się jeszcze cieszyć a nie żyć jak biedak.

 

 

Edytowane przez MrSadGuy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red @Krugerrand Dziękuję za odpowiedź!

 

1 hour ago, Mosze Red said:

Jeśli masz swoje oszczędności, możesz pracować zdalnie, znasz języki do tego rodzice chcą się dołożyć do twojego mieszkania/ domu to czemu masz się skazywać na życie w zatłoczonej Wawie gdzie mnóstwo czasu tracisz na komunikację miejską i inne pierdoły?

 

Logika jest taka, jak napisał @Krugerrand:

23 minutes ago, Krugerrand said:

Nawet jeżeli nie wiążesz z Warszawą jakieś większej przyszłości, to masz już pewien punkt zaczepienia, masz coś swojego, co możesz sprzedać lub wynająć w przypadku chęci wyjażdu stąd i otworzenia własnego biznesu. W przypadku założenia rodziny pomyślisz o czymś większym i co jest na duży plus możesz mieć już własny kąt w przypadku gdyby pańci odwaliło i jednak doszłaby do wniosku, że jednak nie jesteś tym odpowiednim gościem przed ktorym rozłozyła nogi. Zawsze będziesz miał gdzie się podziać.

 

Chodzi o to, by mieć swój azyl, jeśli z wojaży coś nie wyjdzie. Mieć takie miejsce, że jak coś pójdzie nie tak, to będę mógł wrócić i odkuć się tu w Warszawie nie płącąc kroci za wynajem lub mieszkać z przypadkowymi osobami. Albo jeżeli nie będzie możliwości przez jakiś czas pracować zdalnie, bo na przykład zmiana pracy będzie wymagała tego, by przynajmniej jakiś czas być w biurze. Warszawa się rozwiją, więc można by sprzedać takie mieszkanie i jeszcze coś zarobić na tym. Poza tym rodzice mogą mi dać te pieniądze na mieszkanie w Warszawie, ale na pewno nie daliby ich na kupno działki gdzieś we Włoszech, czy innym kraju.

 

@Obliteraror

17 minutes ago, Obliteraror said:

Masz nadwyżkę finansową w wysokości, o jakiej marzyłbym w tym wieku :) To istotne aktywo, które przyspieszyłoby znacznie to, co robiłem.

Dziękuję za odpowiedź. Gdybyś miał taką poduszkę w moim wieku, to jak byś to wykorzystał?

 

15 minutes ago, Turop said:

Zastanów się dobrze co zrobić z tymi oszczędnościami, z mieszkaniem bym poczekał, wynajem nie gryzie, a jak coś kupisz to i tak człowiek wtedy osiada w danym miejscu, co liczy się z brakiem elastyczności.

No właśnie nie wiem, co mógłbym z nimi zrobić. Na ten moment jestem za cienki, by iść na giełdę i robić na niej jakieś ruchy. Nie znam zasad gry, myślę, że bym popłynął. Tu chodzi o to, by nie stracić w pierwszej kolejności :)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minutes ago, MrSadGuy said:

Warszawa jest trochę słabym miejscem na wychowywanie dzieci. To mocno zblazowane, europejskie miasto. Trochę oderwane od reszty polski bo jest w chuj bogate jak na nasz kraj. Tu są perspektywy zarobkowe, ale najlepiej mieszkać gdzieś pod warszawą i pracować zdalnie zarabiając w $/ojro. Największy problem to przekonać kobitę do tego i dochodzimy do innej kwestii, że warszawianki są w chuj zblazowane, to typowe feministki i kiepski materiał na dziewczynę a co tu mówić o żonie. Przyjechałem tutaj bo myślałem, że skoro statystycznie w wawie jest więcej kobiet niż mężczyzn to będzie łatwiej. Nie mogłem się bardziej mylić.

Pełna zgoda. Stąd też moje obawy, oboje widzimy, co się tu dzieje. 

 

34 minutes ago, NoName said:

Karty super. A jakieś życie towarzyskie, obycie z kobietami, doświadczenie z dłuższych związków jest? Jak nie to starałbym się to jak najszybciej nadrabiać, bo z wiekiem będzie co raz trudniej. Chyba, że chcesz wierzyć w te bajki, że po 40-stce nagle będziesz miał harem hot 20-stek. 

Jestem raczej samotnikiem. Jeżeli pójdę teraz w związki, to będę miał mniej czasu na naukę i mniej odłożę kasy. Z tego, co widzę to taki związek mógłby być raczej stratą czasu. Co do bycia po 40-tce. Byłem w Tajlandii i widziałem właśnie takich typów po 40-tce z UK, Australii, Niemiec, czy Kanady, którzy właśnie takie 20-tki mieli i mieli z nimi dzieci. Wychodzi na to, że można. Przynajmniej przez jakiś czas taka opcja tam będzie możliwa, póki się nie zepsują jak Polki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedno. Nie warto dać sobie wmówić, że praca, rozwój, doskonalenie własnych umiejętności to droga zniewolenia czy tym podobnych bzdur. Nie jest wstydem zarabiać pieniądze. Nie jest wstydem zarabiać dobre pieniądze, jeżeli rozwiązujesz problemy innych ludzi i robisz to uczciwie. Jeżeli ma powstać w PL realna klasa średnia, która będzie miała wpływ na politykę, to kluczowa jest jej finansowa niezależność. Niezależność, która powoduje stan, że nie da się jej kupić socjalem, obietnicami wyborczymi i pełną michą. To ludzie, którzy zdają sobie sprawę z wartości pracy i tego, co się z nią wiąże. Wiedzą, że nie nic za darmo a darmowe obiady nie istnieją.

 

1 minutę temu, manygguh napisał:

Gdybyś miał taką poduszkę w moim wieku, to jak byś to wykorzystał?

 

Są dwie waluty. Czas i pieniądze. Jeżeli nie masz tego drugiego, płacisz pierwszym. Płacisz swoim czasem. Rozważyłbym zatrudnienie pierwszego pracownika dużo szybciej, niż realnie to zrobiłem. Kogoś, kto robiłby tzw. bieżączkę, która kosztuje wiele czasu, trzeba ją zrobić, ale nie przekłada się wprost proporcjonalnie na Twój zysk. Asystenta, prawą rękę :) Młodsze auto bym kupił, niż tamto pełnoletnie, by zmniejszyć ryzyko że mi klęknie gdzieś na trasie po Polsce. Postawiłbym szybciej lepszą i bardziej profesjonalną stronę www. To tak na szybko, bo to nie jest proste pytanie.

 

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W warszawie nie opłaca się kupować samochodu chyba, że mieszkasz na zadupiu. Jest problem z miejscami parkingowymi i regularnie tu są jakieś protesty co blokuje całą komunikację. Koledzy przejeżdżali do pracy na 6 by ominąć korki.

 

Ja jestem zwolennikiem komunikacji miejskiej, wsiadasz w metro (jeśli masz szczęście bo czasami jest tak zapchane, że nie można wejść) i yolo jesteś na miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, MrSadGuy napisał:

Opcja na etacie (dla mnie osiągalne)
12k na rękę z tego 4k na życie. 8k oszczędności

8 000 x 12 x 12 (mam 28 lat jak op) daje 1 152 000 zł.

 

Dwanaście lat to jest mnóstwo czasu, w którym może się wydarzyć bardzo wiele rzeczy, których nie jesteś w stanie przewidzieć. Daleka perspektywa.

 

Czyli nie robisz absolutnie nic tylko jestes mnichem-hajsistą. A gdzie podroze, samochody, zycie/hobby, myszki, wlasne mieszkanie. Ogolnie rosnace koszty utrzymania. Nowe niskie podatki, na przyklad 5 - nowych niskich podatkow.

 

Mozesz zachorowac/mozesz wpasc pod hulajnoge/inne sytuacje losowe.

 

Sama rata za kredyt przy obecnych cenach mieszkan to bedzie pewnie ze 2k za kawalerke, a co Ci z tej kawalerki, chyba, ze planujesz mieszkac non stop sam. Celujesz w conajmniej m3/m4. Albo dom pod miastem. Bo jak nie w obecnej chwili to za 10lat i tak Cie to czeka. Na 100%. A na to trzeba liczyc 700k-1-1,5mln pln - teraz, a za jakis czas?

 

Wiec popatrz, juz wydales ten hajs a nawet go nie zarobiles. :D 

 

Utopia. Jakby nie bylo mozliwa do zrealizowania ale...Mozesz w czasie zarabiac coraz wiecej i wiecej odkladac ale w Twoich kalkulacjach na ten moment brakuje conajmniej wlasnego m3/m4. Albo rownowartosci w gotowce w jakiejs przyzwoitej dzielni tej Warszaffki, bo ja sie akurat na tej miescinie nie znam.

Edytowane przez Pankoneser
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego @manygguh napisałeś długi post, chwali się, że nie kolejny o słodkich placuszkach, ale brakuje mi w tym poście.... Ciebie. Nie wiem, kim w głębi duszy jesteś i co chciałbyś w życiu robić. Nie kupuję teorii, że jest jakaś uśredniona droga do szczęścia, albo idealny kraj. Atrakcyjna jest tylko indywidualność. Pewnie, że pewnych błędów, jeżeli można, to lepiej uniknąć, ale z tego, co piszesz, to jesteś raczej ostrożny i zdyscyplinowany, więc nie tu upatrywałbym zagrożenia, a raczej w braku tej indywidualności.

 

Ja sobie siedzę w tej Italii, bo mi tu klimat odpowiada, nie tylko geograficzny. Byłem tu po raz pierwszy jak miałem 10 lat, a drugi, już samodzielnie w wieku lat 21, kiedy objechałem większość półwyspu. Mnie będzie zawsze odpowiadać pierdolenie o niczym tutaj, słuchanie jak ziomek z wioski chwali mi się swoją CBXX, albo starym sprinterem, który tanio wyhaczył, choć w Niemczech to już takie dawno złomują, słuchanie kawałków typu:

 

 

Picie wina w dowolnej kategorii cenowej, śmianie się z dowcipów, jak to przyjechał obcokrajowiec do Italii, zamówił Latte i dostał szklankę mleka, albo jak go wyrzucili z restauracji, bo poprosił ketchup do pizzy itd. zawsze się szczerze pozachwycam Monicą Bellucci niezależnie od tego, ile ona bedzie miała lat, a tym bardziej ile ja będę miał pieniędzy, mogę być nawet menelem. Nie każdy to stoleruje, laski, które stąd pouciekały jak się kryzys zaczął się mi dziwią, jak ty tu możesz siedzieć, przecież tam już się eldorado skończyło, nawet Polki siłą emigrują mężów Italiańców do kraju nad Wisłą. Otóż, bo to jest mój film i basta!

 

Czy Ty masz taki swój film? Napisałeś, że znasz język rosyjski, a przecież to jest cała odrębna cywilizacja. Nieskończone pole możliwości. Jesteś w IT, branża AI w dodatku, ale czy to jest twój film, czy jesteś tam, bo dobrze tam płacą? Ja wiem, jak tam jest, bo też byłem w AI na drodze serii racjonalnych wyborów i nie straciłem na tym, ale by to był mój życiowy konik, moja misja? Jest dużo innych fascynujących tematów na świecie. Na przykład kobiety...

 

Czy wziąłeś pod uwagę fakt, że jak się zakochasz, to 100k szybko może wyparować? Albo jeszcze gorzej, przyżydzisz na tej wspaniałej kobiecie, którą spotkasz dorobiony już koło 40stki i ona pójdzie, a potem przez kolejne 10 lat będziesz sobie pluł w brodę, że puściłeś jedyną szansę przez własne skąpstwo? Na swój dorobek nie będziesz mógł patrzeć... Czy masz na to jakiś plan? Piszesz, nie piszcie mi o NWO, masonach, ok. 

 

Ja nie wierzę, że im się ta Agenda 2030 uda, przynajmniej tak, jakby chcieli... Ale jak można dać ci radę, skoro o pewnych sprawach nie chcesz słyszeć? Brakuje mi Twojej tożsamości w tym poście, a jeżeli nie tylko ja to widzę i jej tam nie ma, to wypadałoby najpierw jej poszukać...   

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Pankoneser napisał:

Czyli nie robisz absolutnie nic tylko jestes mnichem-hajsistą. A gdzie podroze, samochody, zycie/hobby, myszki, wlasne mieszkanie. Ogolnie rosnace koszty utrzymania. Nowe niskie podatki, na przyklad 5 - nowych niskich podatkow.

Dokładnie, zgadzam się z tobą w 100%. Dlatego mamy przejebane. Ktoś się może jarać, boże on zarabia tyle pieniędzy, a to gówno a nie pieniądze. Przy tak wysokich zarobkach, żeby zgromadzić sensowny majątek musisz żyć jak mnich. I znam takich ludzi, lekko po 30 a już mają jedno mieszkanie a drugie w drodze, no ale oni nawet na jedzeniu oszczędzają. Na wakacje nie jeździ, dwie prace, kupuje jedzenie jak są promocje w biedronce. To udręka a nie życie.

 

Dlatego też jestem w kropce. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć jakiś kurs/produkty i wpadnie ta bańka, ale na to nie liczę jakoś szczególnie. Najgorsze jest to, że nie będziemy mieli emerytury więc albo oszczędzasz na nią albo do końca życia pracujesz.

 

Oszczędności nie możesz trzymać na koncie bo za dużo się traci na oszczędzaniu, trzeba je inwestować a jak inwestujesz to na pewno część stracisz ?

Edytowane przez MrSadGuy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.