Skocz do zawartości

Nasze mikroskopijne zwycięstwo


absolutarianin

Rekomendowane odpowiedzi

16 hours ago, absolutarianin said:

Nie jest niczym złym mieć kompleks wobec kultury wysokiej, tak jak wobec kogoś, kto jest od ciebie wyżej w rozwoju cywilizacyjnym.

To co dla kogo jest kulturą wysoką czy niską zależy od tego co cenisz. Jeśli ważna dla ciebie karność, porządek, kolektywizm to Niemcy są kulturą wysoką. Jeśli wolność jednostki, kreatywność, innowacyjność to będzie to USA. 

Każda kultura ma coś do zaoferowania i nie rozumiem jak można używać określeń "wysoka" jeśli nie ma jednej miary.

17 hours ago, absolutarianin said:

jesteś takim przemądrząłym polaczkiem z pieniędzmi

Czemu mają służyć wycieczki ad hominem? Pokazujesz swoją pogardę bo uważasz się za "wyższego" intelektualnie? 

 

1 hour ago, absolutarianin said:

Zrobiliście porządek w rezerwacie, pora zrobić teraz porządek wśród bractwa, by dobry kontent był tu promowany i punktowany

Myślałem że promowanie zawartości jest poprzez system polubień, których każdy ma równą ilość, oczekujesz jakiegoś specjalnego traktowania? 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Orybazy napisał:
Godzinę temu, absolutarianin napisał:

Zrobiliście porządek w rezerwacie, pora zrobić teraz porządek wśród bractwa, by dobry kontent był tu promowany i punktowany

Myślałem że promowanie zawartości jest poprzez system polubień, których każdy ma równą ilość, oczekujesz jakiegoś specjalnego traktowania? 

Myślę że @absolutarianin marzy się po prostu cenzura, gdzie posty "nie po jego myśli" jak i "nieprawomyślni" użytkownicy byli by piętnowani. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lync no trochę się wkurzyłem, bo jazda po niewinnym kolesiu tak naprawdę. Stawiam się w jego roli najczęściej i sobie myślę, o co tutaj chodzi? Trzeba oddać sprawiedliwość i moim zdaniem zadać więcej pytań kontrolnych do tej Pani, jeżeli już się bawić w cokolwiek, jakieś ocenianie. Tutaj ocenić się do końca, a raczej w ogóle sytuacji, tym bardziej energetycznej nie da. Pani z klasycznym, wrzucającym kolesia w poczucie winy postem, do tego robiąca z siebie ofiarę. Ojej, chyba już to gdzieś widziałem. Tak, w swoim życiu wiele razy xD

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Templariusz napisał:

Myślę że @absolutarianin marzy się po prostu cenzura, gdzie posty "nie po jego myśli" jak i "nieprawomyślni" użytkownicy byli by piętnowani. 

To wtedy trzeba sobie własne forum stworzyć z "jedynie słuszną wizją" i tam cenzurować wypowiedzi, skupiając ludzi podobnie myślących.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie czy nie szkoda marnować tematu na osobiste jazdy? A jest naprawdę ciekawy :)

 

Warto też byłoby zapytać czy Pani z postu numer 1 dokonała wyboru męża jako swojego numeru 1 - bo coś mi się wydaje, że to nie do końca musiało być tak. Większość związków zresztą to wybór kobiet na podstawie "braku laku" bo albo po 30stce albo po 25 i już otoczenie ciśnie, koleżanki mówią jakie to ważne być mężatką (umówmy się - kobieta mężatka to wyższy stopień na drabinie społecznej, facet mąż nic mężczyźnie nie daje)*, Mogło być tak, że Pani, z nabitą disnejowskimi bzdurami głową, weszła w związek małżeński, rozmnożyła się i jest... pustka. 

 

Tak to się właśnie dzieje jak dwójka ludzi nie motywuje się nawzajem do rozwoju, nie wspiera itp. Tylko, że często to jest tak, że przed związkiem facet ma hobby, pasje etc., a kobieta, w strachu że Misiu kogoś pozna na tej piłce co ją śmiesznie kopie, na spływie z kumplami albo kółku szachowym, go od tego odcina. I facet kapcanieje, a ona się zaczyna nudzić, bo przecież Grey, Disney, 365 i koleżanki nawijają jej makaron na uszy, że och ach do niej się przystawia taki fajny kurier 10 lat młodszy, a tamtej Zenek pozwolił na układ w stylu cuckold z dochodzącym facetem.

 

Podsumowując - to małżeństwo jest ofiarą bzdurnych wyobrażeń o życiu w związku - tej idylli "i żyli długo i szczęśliwie". Takich par, będzie coraz mniej, długoletnich, podchodzących do siebie z szacunkiem, a już na pewno większość z nich to ludzie, którzy poznali się najpóźniej w latach 90tych i Pani nie zaznała jeszcze "dopalacza" w postaci Social Mediów i Tinderka.

 

Chciałoby się zapytać - jaki omawiane małżeństwo ma podział ról w domu? Czy Pani, pomimo urodzenia 3jki dzieci, dba o siebie, czy jest regularny seks, czy zaskakuje czymś swojego faceta? Znając życie to jedyne co go zaskakuje to jak często jest zatkany jej włosami odpływ od wanny czy prysznica. I on widząc to zaczyna mieć już po całości wyj*bane bo po co robić cokolwiek jak jest codziennie ta sama lipa, "stara" narzeka na to, że ostatnie nowe meble były 5 lat temu kupione, a Kryśka z 2giego pietra to wymienia co rok - patrz jaki jej mąż zaradny.

 

Powtarzam - tego będzie coraz więcej i tylko dzieci żal - to kobiety najpierw robią "wersję demo", facet daje się złapać, potem jest piekło małżeństwa, a na koniec pańcia radośnie niesie papiery rozwodowe do sądu bo w "BrzydULI" powiedzieli, że rodzina jest zła, a ona ma świat do podbicia, że biurowa ob*iągara jest super, a matka z dzieckiem to he he he.

 

Obejrzyjcie sobie to, bardzo warto, to właśnie oglądają nasze/Wasze przyszłe / obecne dziewczyny / żony / matki Waszych/ naszych dzieci ("Matko co ON CI ZROBIŁ?"):

 

 

dlatego drogi Kolego, do poważnych związków należy brać Panie z puli 18-max 27 bo wtedy nie bierzesz sobie na głowę desperatki, na siłę szukającej męża-beciaka tylko kobiety, która jest w swoich najlepszych latach. Jeśli Ty jesteś 30+ i masz teraz właśnie swoje najlepsze lata to z jakiego powodu masz je ofiarować komuś już po 30stce czyli ścianie, za którą na kobiety czai się tylko czarna pustka i szyderczy śmiech o ile nie są matkami / żonami. A jeśli masz mniej niż 30stkę i bierzesz równolatkę zastanów się jak to będzie za 10 lat....

 

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@absolutarianin  Bracie, napiszę to tutaj, chociaż odnosi się to do wielu tematów, które tu zakładasz na forum.

 

W związku że szeroko poruszasz tu tematy damsko-męskie, min. mówisz o dobrej i złej energii seksualnej, i tak dalej.

Pytanie jak to u Ciebie w praktyce?

 

Sporo pisałeś o swoich byłych małżeństwach w PL, ale nic nie piszesz o swojej obecnej sytuacji matrymonialnej, że tak to nazwę.

OK pisałeś kiedyś o Włoszkach, ale to też było chyba w szerszym kontekście, a nie o Twoim osobistym doświadczeniu typu jakieś ONS, FWB, LTR czy inne.

 

Jak to jest z Twoją energię seksualną zatem? Jakie są perspektywy dla mężczyzny takiego jak Ty w Ligurii?

Jakie masz SMV w tym regionie? Z tego co zrozumiałem to przewodzisz lokalnej społeczności żyjących poza systemem rolników/pionierów.

 

Czy pozycja lidera/guru takiej społeczności ma wpływ na relację z lokalnymi kobietami? Zakładałbym pozytywny, no ale to tylko moje założenia.

 

Czy w Waszej społeczności/komunie* są kobiety, jeśli tak czy są to żony/partnerki innych członków wspólnoty, czy też są tam kobiety stanu wolnego i jeśli tak to jakie masz z nimi relacje. Zakładam, że mężatek nie ruchasz, no ale może się mylę :).

 

Jak kobiety odnoszą się do Twoich radykalnych w ich temacie poglądów, zakładając, że swobodnie je głosisz?

 

Jeśli jednak żyjesz bez kobiet, jak wtedy zarządzasz swoją energię seksualną? Czy po prostu transferujesz ją w inne raczej typowo męskie działania (uprawa roli, wkład w rozwój społeczności, naprawa samochodów i innego sprzętu)?

 

Pisałeś już kiedyś o Włoszkach, że niby tradycyjne i mało puszczalskie, ale jak jest naprawdę? W końcu taki miły zakątek świata jakim jest Liguria sprzyja rozwiązłości, tak bym powiedział, no ale nie wiem jak tam jest, stąd pytanie.

Czy Twoje propozycje legislacyjne odnośnie frywolnego/zbyt swobodnego zachowania kobiet widział byś do zastosowania w regonie, w którym przebywasz (Liguria)?

 

Pozdrawiam

 

P.S. jak ww. problemy/pytania już gdzieś wyjaśniłeś to proszę o stosowane linki.

 

 

* wyjaśnienie - tutaj w tym kontekście proszę tego słowa nie kojarzyć źle z lewactwem czy systemem rodem z ZSRR, a bardziej jako określenie wspólnoty na jakiś tam zasadach, która współdzieli między sobą różne dobra: jedzenie, płody rolne, urządzenia i maszyny, pojazdy, miejsca do życia i spania i tak dalej.

 

 

Edytowane przez darktemplar
typo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, niemlodyjoda said:

Chciałoby się zapytać - jaki omawiane małżeństwo ma podział ról w domu? Czy Pani, pomimo urodzenia 3jki dzieci, dba o siebie, czy jest regularny seks, czy zaskakuje czymś swojego faceta? Znając życie to (...)

 

Jaki seks? Z trojką dzieci w tle? Pierwsza rzecz z jakiej powinni zdać sobie sprawę mężczyźni to albo dzieci albo romans. Jeżeli para nie spędza razem czasu sam na sam, nie randkuje z właściwą sobie ‘konsumpcją’, to związek zaczyna przypominać długoterminowe współlokatorstwo. Dlaczego długoterminowe? Ano bo z kimś te dzieci i kredyty trzeba mieć.

 

I nie ma znaczenia czy se weźmiesz równolatkę, młodszą czy starsza, desperatkę, nie desperatkę. Jak się wbijesz w wielodzietność, a główna osią związku stanie się kręcenie wokół gniazda (domena kobiet pchająca je również do robienia z mężów drugich matek) to idziesz prostym kursem na górę lodową.

 

Inna sprawa to jesli dla danej kobiety seks nie jest ważny/wartościowy per se, to jakim cudem miałby się nagle stać, gdy robota (w postaci trojki dzieci) została odwalona.

 

Ps a generalnie to mówisz do rzeczy jak na moje oko ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, absolutarianin napisał:

Ten człowiek ze swoją propagandą sukcesu (dodam, że ze swojej anonimowej pozycji, podczas gdy ja występuję z otwartą przyłbicą i nawet oświadczenie majątkowe tu zrobiłem, co oczywiście zostało, jak widzicie wyżej, wykorzystane przeciwko mnie - tak jestem biedakiem i się z tym nie kryję)

 

Nie widzę, żeby był tu jakiś pocisk z powodów zamożności, to jakaś projekcja chyba.

Na forum jest wielu braci, o różnym statusie majątkowym - bo tak po prostu jest.

Jeden się dorobi, drugi nie, bo albo nie ma zdolności, albo wybrał co innego.

 

Jak ktoś skacze z kwiatka na kwiatek, czy w sumie z państwa na państwo, to raczej majątku się nie dorobi, bo wybiera doświadczenie zamiast farmienia golda.

Jego wybór.

Z wyborów z własnej woli warto być zadowolonym samemu na tyle, żeby nie musieć przekonywać innych dookoła, że to wybór najlepszy ze wszystkich.

 

A co do "kultury wysokiej" - ta pałka wojny informacyjnej słabo działa, jak się ma rzeczywiste porównania.

Każdy kraj ma jakąś kulturę wysoką, ale i też kulturę niską, zwaną także popularną czy ludową.

 

Przekonanie do wyższości jakiejś "kultury wysokiej" nad inną, rzadko kiedy wynika z samej wartości kultury, a częściej z innych, mało kulturalnych względów, np:

wojny, siły militarnej, przekupstwa, kolonizacji, grabieży, niszczenia, zawłaszczania genocydu, czy innych przykładów zwykłego, ordynarnego skurwysyństwa.

 

Niektórzy to robią umiejętnie, a nie jak ruscy, że powstają po tym żarty typu "Puszkin wynalazca konserw, Dworcow wynalazca kolei żelaznych, itp".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, niemlodyjoda said:

dlatego drogi Kolego, do poważnych związków należy brać Panie z puli 18-max 27 bo wtedy nie bierzesz sobie na głowę desperatki, na siłę szukającej męża-beciaka tylko kobiety, która jest w swoich najlepszych latach. Jeśli Ty jesteś 30+ i masz teraz właśnie swoje najlepsze lata to z jakiego powodu masz je ofiarować komuś już po 30stce czyli ścianie, za którą na kobiety czai się tylko czarna pustka i szyderczy śmiech o ile nie są matkami / żonami. A jeśli masz mniej niż 30stkę i bierzesz równolatkę zastanów się jak to będzie za 10 lat....

 

A jeszcze doradź kogo ma sobie brać mężczyzna 40+ założywszy, że nie chce się już rozmnażać.

 

Podasz swoj wiek? Tak plus minus?

 

BTW 

Jak dla mnie to ścianą w życiu kobiety nie jest jej wiek czy spadek atrakcyjności z nim związany tylko niezrealizowane macierzyństwo. Ono sprawia, że kobieta może wejść w tryb łapanki. Jak kobieta nie chce dzieci (a większość chce), to może mieć wyrąbane na ścianę.

Edytowane przez Colemanka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Colemanka napisał:

A jeszcze doradź kogo ma sobie brać mężczyzna 40+ założywszy, że nie chce się już rozmnażać.

 

Do 30stki maks. Nie więcej. Jeśli ma tam być jakikolwiek romantyzm. Jeśli tylko do seksu to wiek jaki tam mu się podoba. 

 

Cytat

Podasz swoj wiek? Tak plus minus?

 

W pierwszym temacie jaki założyłem na forum go podałem - jestem po 30stce przed 35tką. Niczego to nie zmienia bo jeśli facet ogarnia swoje życie i zdrowie z palcem w nosie będzie atrakcyjny fizycznie lekką ręką do 50tki. U kobiet to tak nie działa.

 

Cytat

BTW 

Jak dla mnie to ścianą w życiu kobiety nie jest jej wiek czy spadek atrakcyjności z nim związany tylko niezrealizowane macierzyństwo. Ono sprawia, że kobieta może wejść w tryb łapanki. Jak kobieta nie chce dzieci (a większość chce), to może mieć wyrąbane na ścianę.

 

Kobieta to sobie może mieć wyrąbane na co chce ale tylko idiota, który dba o siebie i o swoją pozycję społeczną weźmie Panią 30+ NA ZWIĄZEK (seks ok) - z prostego powodu - najlepsze lata kobiety to maks do 27roku życia - jest najbardziej atrakcyjna + ma największe branie - a potem to już tylko to co zostało po innych samcach albo kobiety-modliszki, które rolowały facetów.

 

+ do tego tak modna karuzela kutangów w pakiecie czym starsza Pani.

 

35 minut temu, Colemanka napisał:

Jaki seks? Z trojką dzieci w tle? Pierwsza rzecz z jakiej powinni zdać sobie sprawę mężczyźni to albo dzieci albo romans. Jeżeli para nie spędza razem czasu sam na sam, nie randkuje z właściwą sobie ‘konsumpcją’, to związek zaczyna przypominać długoterminowe współlokatorstwo. Dlaczego długoterminowe? Ano bo z kimś te dzieci i kredyty trzeba mieć.

 

Rozumiem - czyli facet ma się wykastrować po tym jak ma dzieci. Świetny pomysł! :D

 

Cytat

I nie ma znaczenia czy se weźmiesz równolatkę, młodszą czy starsza, desperatkę, nie desperatkę. Jak się wbijesz w wielodzietność, a główna osią związku stanie się kręcenie wokół gniazda (domena kobiet pchająca je również do robienia z mężów drugich matek) to idziesz prostym kursem na górę lodowąInna sprawa to jesli dla danej kobiety seks nie jest ważny/wartościowy per se, to jakim cudem miałby się nagle stać, gdy robota (w postaci trojki dzieci) została odwalona.

 

Jedno z największych kłamstw kobiet - ja rozumiem, że w ciąży, w połogu, w chorobie można nie mieć chęci na seks ale zdrowa na ciele i umyśle kobieta jeśli nie czuje pociągu seksualnego do partnera to po prostu wzięła sobie beciaka do rozrodu i płacenia a nie faceta 1wszego wyboru.

 

PS O wieku kobiety i pochodnych od 36:05:

 

 

Edytowane przez niemlodyjoda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

Panowie czy nie szkoda marnować tematu na osobiste jazdy? A jest naprawdę ciekawy :)

 

Warto też byłoby zapytać czy Pani z postu numer 1 dokonała wyboru męża jako swojego numeru 1 - bo coś mi się wydaje, że to nie do końca musiało być tak. Większość związków zresztą to wybór kobiet na podstawie "braku laku" bo albo po 30stce albo po 25 i już otoczenie ciśnie, koleżanki mówią jakie to ważne być mężatką (umówmy się - kobieta mężatka to wyższy stopień na drabinie społecznej, facet mąż nic mężczyźnie nie daje)*, Mogło być tak, że Pani, z nabitą disnejowskimi bzdurami głową, weszła w związek małżeński, rozmnożyła się i jest... pustka. 

A czemu to Pani miała dokonywać wyboru, czemu na nią spływa odpowiedzialność? Zarówno kobieta jak i mężczyzna szukają wzajemnie siebie w jakimś celu (najczęściej biologicznie w celu rozmnożenia) i każdemu z nich zależy na tym by ten partner spełniał "wymagania". I teraz kwestia tych wymagań jest różna w zależności na jakim poziomie świadomości oboje się znajdują, jednak z moich obserwacji (zresztą tu też takie głosy na forum), ze zarówno kobieta jak i mężczyzna, biologicznie szukają "zdrowego, ładnego kandydata/tki" bo podświadomość im szepce, że będzie z tego zdrowe (biologicznie/cieleśnie) potomstwo. Nie bez znaczenie jest wiek tych zawiązujących sztamę, im młodsi tym bardziej bliżej biologii, im starsi biologia wyparta zostaje przez odbiór rzeczywistości narzuconej przez cywilizację. A tej nie cofniemy. (Dobrze, że ja już w wieku poprodukcyjnym ? bo jak tak rozmyślałam, to nie jestem pewna, a raczej jestem pewna, że mając do dyspozycji te narzędzia, które mają młodzi, w jakimś stopniu też by mnie one wciągnęły.) Zatem meritum problemu leży w rozwoju, w dostępie do Internetu i przez to skurczenia się świata dla wszystkich. Druga sprawa, podziału społecznego. Bez dostępu do wiedzy społeczność nie ma tej wiedzy a zanim by samoistnie na coś wpadła, mija sporo czasu, w którym zdąży się ona rozmnożyć i żyć w obrębie zasad znanych i wprowadzonych przez tę społeczność. (dlatego niżej wskazujesz słusznie lata 90 jako ostatnia fala pewnych związków, choć coraz częściej słyszy się o rozstaniach po dłuższym czasie bycia razem, czyli coś narastało, a teraz wybuchło). Piszesz o kobietach 25 i 30, też zauważyłam taką tendencję będąc na jednej z grup kobiecych. U młodych mężczyzn widzę spore zaniedbania, ale roszczeniowa postawa większość tamtych kobiet wbiła mnie w kapcie. Kilka razy próbowałam przy nich "przekręcić medal na drugą stronę". ale zostałam "zjedzona", oskarżona o to, że "nie trzymam z kobietami, co ze mnie za kobieta jest!" Odpuściłam, bo szkoda mi mojej cennej energii. Podobną tendencję (jednak  mniejszą lub z mniejszym impetem przekazywaną) zauważyłam u mężczyzn, tylko mężczyźni mniej emocjonalnie, raczej konkretnie podchodzą, ale także często przyglądają się tylko awersowi medalu.

23 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

 

Tak to się właśnie dzieje jak dwójka ludzi nie motywuje się nawzajem do rozwoju, nie wspiera itp. Tylko, że często to jest tak, że przed związkiem facet ma hobby, pasje etc., a kobieta, w strachu że Misiu kogoś pozna na tej piłce co ją śmiesznie kopie, na spływie z kumplami albo kółku szachowym, go od tego odcina. I facet kapcanieje, a ona się zaczyna nudzić, bo przecież Grey, Disney, 365 i koleżanki nawijają jej makaron na uszy, że och ach do niej się przystawia taki fajny kurier 10 lat młodszy, a tamtej Zenek pozwolił na układ w stylu cuckold z dochodzącym facetem.

W swoim otoczeniu mam różnych znajomych i nie zgodzę się z tym, że to tylko facet przez związkiem na pasję, hobby itd.  "kobieta  w strachu Misiu kogoś pozna"... Pomijając te wszystkie Wasze " Misie", "Tygrysy" ("Chodź tu tygrysie...":O) Myszki", "Aniołki", "Kicie" (czemu dorośli ludzie w ten sposób się wyrażają, dla mnie to brzmi protekcjonalnie jeśli mówią tak mężczyźni do kobiet i idiotycznie jeśli kobieta tak nazywa mężczyznę, zwłaszcza publicznie :)), kobieta może odczuwać strach jeśli działa na poziomie załączenia "tupotu małych nóżek", to podświadomość każe jej się troszczyć o potomstwo, czyli m.in. o zapewnienie potomstwu bezpieczeństwa (dziś to nie tylko jedzenie i ochrona przez niedźwiedziem, ale finanse bo tak świat działa, nie mieszkamy w jaskiniach, walczymy z bezrobociem zamiast z niedźwiedziem") i moim zdaniem dobrze, że go odczuwa, bo inaczej byłaby obojętna ( do czego właśnie dochodzi, na co narzekacie mężczyźni, że ma w nosie czy będzie miała 30 facetów czy 3), dlatego tutaj ważna jest postawa mężczyzny. Mężczyzna przestawia się na tryb "muszę zapewnić byt rodzinie" i koniec. Mądry mężczyzna docenia strach kobiety, nie irytuje się tylko wzmacnia ją, nie słowem "co ty pierd..sz kobieto", ale czynem: przytuleniem ot tak, kwiatkiem, jeśli słowem to "dziękuję",( to naprawdę działa, systematyczne docenienie "zwykłego urodzenia potomstwa") i wtedy kobiety strach ustępuje i mądra kobieta nie potrzebuje wysłuchiwać rad koleżanek, bo wie, że one nie mają racji, gdyż jej mężczyzna jest dla niej taki i taki, ona odwdzięcza się tym samym (prawo przyciągania). a inny facet nie przemknie jej przez myśl. Czyli tu ważna jest siła mężczyzny moim zdaniem.  Nie ta fizyczna. Zafon napisał takie słowa: Książki są lustrem i widzisz w nich tylko co już masz w sobie. Myślę, że jakby zamienić słowo "książki" na "człowiek" to również jest to prawdziwe stwierdzenie.

23 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

 

Podsumowując - to małżeństwo jest ofiarą bzdurnych wyobrażeń o życiu w związku - tej idylli "i żyli długo i szczęśliwie". Takich par, będzie coraz mniej, długoletnich, podchodzących do siebie z szacunkiem, a już na pewno większość z nich to ludzie, którzy poznali się najpóźniej w latach 90tych i Pani nie zaznała jeszcze "dopalacza" w postaci Social Mediów i Tinderka.

Moim zdaniem, w ogóle małżeństwo jako schemat życia, nie będzie miało racji bytu, z tego względu, że ludzkość coraz częściej odnajduje sens w rozumie nie w sercu. Związek małżeński,  w którym na starcie PRZYSIĘGAMY,( a mamy wpojone, że przysięga to świętość nad świętością, wyższość nad wyższością) że będziemy kogoś kochać przez całe życie, mimo świadomości, że nie mamy wpływu na swoje uczucia, odczucia; nie zdradzimy - tutaj łatwiej bo popęd płciowy można skutecznie stłumić (tylko to niezbyt zdrowe dla organizmu na dłuższą metę, patrząc od strony biologii) i  w zdrowiu i chorobie będziemy aż do śmierci, to ogromna sztuka kompromisu, chęci,( i motylki miłością zwane na wstępie by zagaić relację) a i tak zawsze, zawsze w którymś momencie życia poświęcimy siebie dla drugiej osoby, zrezygnujemy z siebie w jakimś stopniu. Dlatego dziś jest jak jest bo egoizm zatriumfował w i nad  ludźmi.

23 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

 

Chciałoby się zapytać - jaki omawiane małżeństwo ma podział ról w domu? Czy Pani, pomimo urodzenia 3jki dzieci, dba o siebie, czy jest regularny seks, czy zaskakuje czymś swojego faceta? Znając życie to jedyne co go zaskakuje to jak często jest zatkany jej włosami odpływ od wanny czy prysznica. I on widząc to zaczyna mieć już po całości wyj*bane bo po co robić cokolwiek jak jest codziennie ta sama lipa, "stara" narzeka na to, że ostatnie nowe meble były 5 lat temu kupione, a Kryśka z 2giego pietra to wymienia co rok - patrz jaki jej mąż zaradny.

Bardzo dobre pytania, ja dodałabym jeszcze (obiektywna jestem:-) ) czy Pan dba o siebie i o trójkę dzieci (coś więcej niż rzucenie uśmiechu od progu), czy zaskakuje czymś swoją kobietę, czy rozmawia z kobietą o seksie i chce go czynić? czy pamięta o tym, ze dzieci mają mnóstwo mnóstwo energii i to niekoniecznie tej, która wzmacnia opiekuna?  Czy wkur..c się na zatkany odpływ widział, ma świadomość, że muszla klozetowa i deska sama się nie oczyszcza?  Z tymi meblami to tak, kobieta chce stworzyć "gniazdko", mężczyźni w większości nie przywiązują wagi do tego, taka natura; i kobiety, że dąży "by mieć ładnie" i mężczyzny, "który nie widzi sensu w udoskonalaniu czegoś co przecież już ładne jest". Chyba przyczyną jest brak rozmów, wyznaczanie celów, wspólne dyskutowanie o sensie całej zmiany tych mebli, może mąż wolałby wyjechać dokądś zamiast kupować nowe meble...sztuka kompromisu. Czyli któreś rezygnuje z siebie w jakimś stopniu, po to by przy innej okazji (zakup nowego auta, skoro to jest ok, lub zakup wiertarkowkrętarki lepszej firmy, bo może kiedyś się przyda, nie będę prosił sąsiada itd - czysto hipotetycznie).  Związek to nie podział 50/50 , czasem w jednej sprawie  jedno ustępuje, czasem drugie. Byleby w jakimś odcinku czasu był zachowany balans. Jeśli któraś ze stron czuje, że spada, co robi? Łapie się drugiej, czyli pyta czy pomożesz mi się podnieść? I tu chęć tej drugiej...itd  Najgorzej, jeśli mimo chęci i starań jednej z osób, druga pozostaje bierna, w jakimś większym odcinku czasu oczywiście, nie 5 miesiącach czy nawet 2 latach, ( są różne sytuacje życiowe, które czasem wyłączają człowieka z istnienia na dłużej), wówczas jedna osoba musiałaby się poświęcić baaaardzo bardziej, a na to jej umysł i serce się nie godzi, ciało reaguje chorobą. Co wówczas z małżeństwem? Z przysięgą? Z moich obserwacji wynika, że spora część tych długoletnich związków, nad którymi tak wznosimy peany tak właśnie wygląda.

23 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

 

Powtarzam - tego będzie coraz więcej i tylko dzieci żal - to kobiety najpierw robią "wersję demo", facet daje się złapać, potem jest piekło małżeństwa, a na koniec pańcia radośnie niesie papiery rozwodowe do sądu bo w "BrzydULI" powiedzieli, że rodzina jest zła, a ona ma świat do podbicia, że biurowa ob*iągara jest super, a matka z dzieckiem to he he he.

Masz rację, propaganda zrobiła swoje. Wcale mi się nie podoba, że pokazują matkę z dzieckiem jako coś gorszego, jako upokorzenie...ale zaraz? czy Wy tutaj nie macie pretensji właśnie o to? Że urodziła, siedzi w domu w doopie jej się przewraca, nie chce seksu...itd. Paradoks.  Ta matka powinna być pokazana nie jako "matka polka poświęcająca się", ale by taką nie była, musi stać za nią mężczyzna, który rozumie np że 3 miesiące po porodzie dla kobiety to czas tylko i wyłącznie dla dziecka, bo to naturalna potrzeba obojga. I wszystkie te wymalowane mamy kroczące z miesięcznymi(!) maluszkami po galeriach, raz nie wiedzą jaką krzywdę sobie robią, dziecku przede wszystkim, ale i pytanie dlaczego one chcą tak wyglądać po porodzie? Tu wracamy do pierwszych zdań Twojego posta...Czy nie dlatego by Misiu, ich nie porzucił? Bo Misiu oczekiwania ma? Część kobiet również chce pokazać innym "jak to ona szałowo nie wygląda po porodzie" i zamiast skupić się na sobie i dziecku, bryluje ze smartfonem w jednej dłoni, z rączką wózka w drugiej, w sklepach z ubraniami. A te, które nie brylują, wbija się w poczucie winy, że są gorsze, bo "im się nie chce za siebie zabrać. ogarnij się kobieto". I kobiety i mężczyźni mają wiele za uszami, ale moim zdaniem to mężczyźni przespali chwilę, poprzez upartość między innymi, upartość niereformowalna bywa zgubną. 

23 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

 

Obejrzyjcie sobie to, bardzo warto, to właśnie oglądają nasze/Wasze przyszłe / obecne dziewczyny / żony / matki Waszych/ naszych dzieci ("Matko co ON CI ZROBIŁ?"):

 

 

dlatego drogi Kolego, do poważnych związków należy brać Panie z puli 18-max 27 bo wtedy nie bierzesz sobie na głowę desperatki, na siłę szukającej męża-beciaka tylko kobiety, która jest w swoich najlepszych latach. Jeśli Ty jesteś 30+ i masz teraz właśnie swoje najlepsze lata to z jakiego powodu masz je ofiarować komuś już po 30stce czyli ścianie, za którą na kobiety czai się tylko czarna pustka i szyderczy śmiech o ile nie są matkami / żonami. A jeśli masz mniej niż 30stkę i bierzesz równolatkę zastanów się jak to będzie za 10 lat....

Drogi Kolego," bierz tę" (najlepiej przez ramię przerzucić) , którą pokochasz i która Ciebie pokocha. ? 

23 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Colemanka napisał:

Jaki seks? Z trojką dzieci w tle? Pierwsza rzecz z jakiej powinni zdać sobie sprawę mężczyźni to albo dzieci albo romans. Jeżeli para nie spędza razem czasu sam na sam, nie randkuje z właściwą sobie ‘konsumpcją’, to związek zaczyna przypominać długoterminowe współlokatorstwo. Dlaczego długoterminowe? Ano bo z kimś te dzieci i kredyty trzeba mieć.

 

I nie ma znaczenia czy se weźmiesz równolatkę, młodszą czy starsza, desperatkę, nie desperatkę. Jak się wbijesz w wielodzietność, a główna osią związku stanie się kręcenie wokół gniazda (domena kobiet pchająca je również do robienia z mężów drugich matek) to idziesz prostym kursem na górę lodową.

 

Pozwolę sobie być odmiennego zdania. W wielodzietnych rodzinach te bąbelki jednak bocian nie przynosi. Przy dobrej organizacji życia rodzinnego żadna ze stron nie powinna być przemęczona i po prostu nie mieć siły na nic. Od ustalenia zasad funkcjonowania rodziny i egzekwowania tych zasad jest facet. Każdy mężczyzna również powinien zajmować się swoimi dziećmi dając odetchnąć swojej kobiecie.

 

W normalnej, zdrowej rodzinie w wychowaniu dzieci biorą również udział dziadkowie.

Wtedy nie ma mowy o kursie kolizyjnym na górę lodową, wprost przeciwnie.

 

 

 

"A jeszcze doradź kogo ma sobie brać mężczyzna 40+ założywszy, że nie chce się już rozmnażać.Jak dla mnie to ścianą w życiu kobiety nie jest jej wiek czy spadek atrakcyjności z nim związany tylko niezrealizowane macierzyństwo"  

 

Zasada jest prosta moim zdaniem. Powinni się w miarę możliwości wiązać ze sobą ludzie z tego samego przedziału podatkowego i wiekowego. Im więcej podobieństw, tym lepiej. Z resztą ludzie w długoletnich związkach z czasem robią się do siebie bardzo podobni.

 

Odnośnie posiadania dzieci, to ta zasada dotyczy obydwu płci. Oczywiście inaczej to wygląda z perspektywy mężczyzny 30+, a inaczej 50+.

 

@niemlodyjoda " Niczego to nie zmienia bo jeśli facet ogarnia swoje życie i zdrowie z palcem w nosie będzie atrakcyjny fizycznie lekką ręką do 50tki. U kobiet to tak nie działa."  

 

Mylisz się. Dla faceta w wieku 30+ prawda, ale dla mnie kobiety zaczynają się od 40+. Przy pannie w wieku 20+ ja czułbym się jak pedofil.

 

10 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Kobieta to sobie może mieć wyrąbane na co chce ale tylko idiota, który dba o siebie i o swoją pozycję społeczną weźmie Panią 30+ NA ZWIĄZEK (seks ok) - z prostego powodu - najlepsze lata kobiety to maks do 27roku życia - jest najbardziej atrakcyjna + ma największe branie - a potem to już tylko to co zostało po innych samcach albo kobiety-modliszki, które rolowały facetów.

 

Nieżle się uśmiałem. Życie nie kończy się na wieku 40 lat. Są różne sytuacje, ale żaden z moich kolegów "po przejściach" w wieku co najmniej 40+ nie wiązał się z kobietami dużo młodszymi od siebie, tylko z kobietami w tym samym wieku. Regułą jest, że każda ma dzieci, tak samo jak moi kumple (głównie z roboty).

 

 

16 godzin temu, Moriente napisał:

Kobietę mam i jest to moja najlepsza relacja po tym jak wcieliłem w życie i zrozumiałem ułamek wiedzy którą próbuje nam przekazać, nie oczekując w zamian zapłaty. 

 

Pozdrawiam z cieśniny Ormuz. 

 

.Warto pamiętać o jednym, że żadna dobra kobieta nie zgodzi się na to, aby jej mężczyzna pływał na statkach, obojętnie ile by nie zarabiał spędzając rocznie w morzu co najmniej pół roku. Moja żona pewnego dnia zagroziła mi rozwodem, jeśli natychmiast nie zrezygnuję z tej parszywej roboty, którą teraz Ty wykonujesz. Nie chciała beciaka w domu i w d. miała pieniądze, które zarabiałem. 

 

Na statku miałem wtedy miesięcznie tyle, ile  na lądzie przez rok.

 

Pozdrawiam z holownika w Porcie Gdańskim.

 

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Orybazy said:

Ordnung muss sein, także w sposobie myślenia ludzi? @absolutarianin

 

Zrozum człowieku, jeżeli twój okręt tonie, a na spotkaniu starszych ktoś pierdoli głupoty, to się go wyrzuca, bo i reszta pójdzie na dno. Można kogoś posłuchać raz, drugi trzeci, ale nie jego notorycznych kalumni i rozmywania sprawy, która jest paląca, bo od niej zależy być albo nie być całej grupy. Ja jestem na tym forum oficerem frontowym, wycierałem z walizką te lotniska i dworce i dla mnie los szeregowego żołnierza z tego forum ma znaczenie.

 

Z resztą tych oszczerców, nawet nie chce mi się dyskutować, ja się mogę spotkać z nimi na ubitej ziemi colosseum i tam im mordy retorycznie obić. O ile oczywiście odważą się rękawicę podnieść, bo póki co, to się nie odważyli, jak to tchórzliwe trole. Tam polałaby się krew, ale bez oczu pań, panie niech dyskutują o zasilaniu, skoro temat podchwyciły. To jest ważne, ale nie dla mnie, tylko dla Was, bo ja rezultat tej dyskusji znam, mieliśmy ją na naszych grupach już rok temu. 

 

Żyjemy w czasach wojny ideologicznej. Ja zasady tej wojny przytoczyłem w filmie Bezmienowa, nie będę tutaj ich powtarzał. Ale jeżeli ktoś nie zna tych zasad, to wpadnie przez takich dywersantów jak Opierdalator z prostego powodu. To są te same techniki, które stosuje np.  'stokrotka' jak jej tam, olejnik, zresztą córka pułkownika SB w swoich wywiadach.

 

Jej nie interesuje zdanie interlokutora, tylko jego dyskredytacja, tego, co on ma do powiedzenia. Ona zadaje np. pytanie:

 

"Panie J. kiedy przestanie pan wreszcie bić swoją żonę?".

 

Jednostki inteligentne widzą, że to jest po prostu atak zadaniowca, ale tych jest garstka, a do osiągnięcia celu potrzebna jest świadomość dużej grupy ludzi. Kowalski myśli tak: aha, on bije swoją żonę, a to patriarchalny śmieć jeden...  Wśród ludzi mądrych ona go nie ośmieszy, bo by ją tam zjedli, ale oczywiście kamery tego nigdy nie pokażą, ale wśród typowego telewidza tak. W ten sposób, np. ośmieszając kiedyś Gabierla Janowskiego zniszczono polskie cukrownie.

 

I dzisiaj taką fuchę odwala Opierdalator, ze swoimi zausznikami, świadomymi tego, lub nie, nie interesuje mnie to. Koleżanka VD ich zajebiście podsumowała, ale nie przytoczę, bo to było w wiadomości prywatnej do mnie.

 

Obliteraror udaje człowieka sukcesu i sam stawia się za wzór, popatrz, jak będziesz zapierdalał, nadstawiał tyłka w tym systemie, albo słuchał moich bzdur, to osiągniesz wszystko co ja, hajs, wierną żonę, a jak będziesz słuchał absolutarianina, to zostaniesz menelem gdzieś na wygnaniu na obczyźnie. Tylko kto z was wie na czym się dorobił kol. O i czy w ogóle, jakie były warunki tej gry, ale dalej uprawia tu politykę dyskredytacji. Kiedy się uprawia politykę, to się odsłania karty, żeby każdy mógł rzetelnie porównać, czego ten człowiek się dorobił i kiedy, czy czasem nie w trakcie uprawiania tej polityki. On tego oczywiście nie zrobi, a inni mu wtórują 'zbrodnia, ujawnianie ile mamy hajsu, czego ty chcesz?'. Jeden i drugi tam gówno mają, ale nie to jest ważne. Ważne jest, że uczciwy obserwator, który ma zajebiście ciężki dylemat przed sobą, bo ma 25 lat i z heroicznym wysiłkiem uciułał te 20 tys. USD nie może uzyskać ostrości obrazu, bo ma szereg kluczowych informacji wyciętych już na firewallu, a musi podjąć brzemienne w skutkach decyzje. Więc ci, którzy krzyczą propaganda, sami ją robią, to typowe. Jest to wojna o pieniądz, o niewolników, o mojszą rację itp.

 

Ja też uprawiam formę polityki, lub sekciarstwa, jak kto woli, mianowicie szerzę informacje i nauki, które nie są w mainstreamie dostępne, a bez których nie da się poukładać układanki tych wykolejonych żyć młodych ludzi do kupy. Odkłamuje mainstream. Zniszczone państwo pociąga niewierne kobiety i niską świadomość, jedno nakręca drugie, nie da się mając braki w tej układance podjąć poprawnych decyzji, nie da się wyjść z błędnego koła. Potem się będziecie zabijać o tę jedną niezapominajkę po trzech porodach, która się obudziła. Całe społeczeństwo na tym nigdzie nie zajedzie.

 

Potem minie 10 lat i ci nieszczęśnicy, którzy tam pootwierają te biznesy znajdą się na bruku z komornikiem na plecach i ze sprawą rozwodową, albo jak ci, którzy powracali z Bryty i zaryli w beton. A taki O (który zauważcie nic sam nie ujawnił, gdzie skąd co i jak się dorobił, nawet nie przypominam sobie, jak rok tu jestem, jakiegoś posta, wątku rzetelnego, jak ten biznes prowadzić, żebym sam mógł się w biznesie podciągnąć z moimi cytrynami) powie, nie udało ci się, bo:

 

Nie byłeś dość dobry. To samo z kobietami, nie byłeś dość dobry. I na co młodemu człowiekowi ta wiedza?

 

Ja podzieliłem się wiedzą, jak jest na emigracji, jak nauczyłem się niemieckiego, jak wszedłem w kręgi obcokrajowców jak zamocowałem się w Italii, wszystko powiedziałem, nie ukrywałem niczego. Nawet wyliczenie finansowe zrobiłem. Bo ja przemawiam jawnie przed światem, z otwartą przyłbicą, a nie pluję spod kamienia. Moim celem było tu przyjechać i nie musieć stąd jechać, nawet jak pracy nie będzie. I to mi się udało. Dlatego za moimi słowami świadczą rezultaty, choć niewielkie, ale namacalne. Nawet ostatnio usłyszałem od sąsiadów, że na wiosce o mnie wypowiadają się w superlatywach. I to mi wystarcza, bo to jest ten wróbel w garści, a nie gołąb Opierdalatora na dachu, którego użytkownicy tu nawet nie powąchają.

 

A zatem przez tych ludzi, których uważam, że powinno się z tego forum po prostu za przeproszeniem wyjebać, bo rozwadniają sprawy ważne, kluczowe, jak kiedyś warchoł na sejmiku szlacheckim, dlaczego te motory młodych nie odpalą, choćby ładować te akumulatory finansowe w nieskończoność, bo tam po prostu ucieka paliwo bokiem. 

 

Jak idea się rozmywa, a cel oddala, to trzeba znaleźć wyciek i zatamować, nawet jakby trzeba było sobie ubrudzić ręcę. Ja wyrzuciłem ze swojej jednej grupy ostatnio 40 osób. Dlatego, że były cieniami, nie dawali nic od siebie, na prośbę o przedstawienie nie zareagowali, trudno. Każdy z nich może być takim dywersantem jak wyżej wymienieni. Zostało osób 13, prawdziwa śmietanka. Każdy jest inteligentny, doinformowany i każdy jest przede wszystkim sprawdzony.  I nie pluje bez sensu i nie dywersyfikuje naszych wspólnych działań. Tacy ludzie to siła. Ja chcę być w sile i takimi ludźmi się staram otaczać, a nie w hordzie warchołów, którzy rozmienią na drobne i sprzedadzą za czapkę wiśni lub chwilowy splendor nasze ideały, czy wartości.

 

To forum jest inne, niby wyselekcjonowane, ale nie za bardzo i osiągnie tylko tyle, ile społeczeństwo polskie w swojej masie, czyli bidę z nędzą. Tam gdzie nie ma zogniskowania na cel, tam nie będzie rezultatów. Wejdzie warchoł na mównicę, dywersant, albo jakiś międlacz ozorem i wartościowi ludzie pójdą, bo się nie bedzie dało tego słuchać, jak kolejnego tematu o divach za 3 stówy, kawalerkach, albo obciąganiu fujary przez cichodaję z portalu randkowego. 

 

Ja tu przyszedłem wspierać ideę walki o męskie prawa, realnej walki, nie tylko w sypialni, ale też w dorobku, w niezależności i w naszej potędze i dobrym imieniu na świecie, bo to idzie w parze i niebycie chłopcem do bicia, czy ofiarą propagandy. A tu tacy zadaniowcy rozpieprzają sobie w najlepsze sam core, samo sedno tej inicjatywy, bez którego ci młodzi mężczyźni nigdy nie powstaną z kolan. 

 

Dzisiaj Francja płonie, Polak widzi w telawizji, że jakieś 'brudasy z Arabii' demolują sklepy, ale jemu nie powiedzą, że ci ludzie tak samo tam pracowali w tym systemie i że spalili bank rotszylda. Oni dobrze wiedzą, co tam spalić, bo ludzie na zachodzie nie mają mózgów tak spranych propagandą, nawet emigranci. Polak przecież w spiskorie nie wierzy i o ile można się tego spodziewać po 19 letniej naszej koleżance, że nie wierzy w spiski, bo ma wyidealizowany obraz świata, to po tych starych dziadach, którzy mówią 'synek zapierdalaj tutaj, będziesz płacił podatki, to się dorobisz, jak my" (na twoich plecach) bo oni widzieliby cię w roli robiącego im laskę, jak to już @KolegaKolegi nas oświecił, że życzy sobie byś mu dziękował za to, że złożył u cb zamówienie na pizzę. Naprawdę chcesz na nich robić?

 

Gdyby nie prezydent Chin, który w 2016 przyleciał do PL na 8 h i wybił z głowy tym naszym płazińcom warszawskim robienie ataku na BY już twojego kraju może by nie było, byłyby gruzy jak w Syrii i potem byłoby zdziwienie, że musisz koczować na Schoenefeldzie jak ci Arabowie, co im duet kabalistów busz i clintonowa kraje zdemolowali. 

 

Więc uważaj, jak jesteś młody na rady tych obłudnych komunistycznych dziadów, którzy tu wylali brudy w moim wątku, bo do wyboru masz być potem ich rabem i całować ich pierścień, jak ci nie wyjdzie (na co szanse są gigantyczne) albo chociaż na emigracji chodzić biedny jak ja, ale być wolnym, lub pracować dla normalnych ludzi, choć może z innym paszportem. Ty wybierasz.

Edytowane przez absolutarianin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, absolutarianin said:

dlaczego te motory młodych nie odpalą, choćby ładować te akumlatory finansowe w nieskończoność

Jedno pytanie, dość kluczowe i bardzo podchwytliwe - jeśli mógłbym poprosić o Twoją odpowiedź, jedno tylko słowo.

Czy Ty osobiście uważasz, że {po odpowiednim "naładowaniu" młodych wiedzą}, {z naładowanymi akumulatorami finansowymi i energetycznymi}, {w aktualnej rzeczywistości}, znaleźć szczęście, miejsce na Ziemi i niezależność mentalno-finansową, uda się spośród nich:

- każdemu?

- większości?

- połowie?

- nielicznym?

- wybranym?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Wewerka napisał:

A czemu to Pani miała dokonywać wyboru, czemu na nią spływa odpowiedzialność?

 

Ponieważ, jeśli to nie gwałt, to kobieta decyduje o seksie / wejściu w związek nie facet.

 

1 godzinę temu, Wewerka napisał:

 

 Piszesz o kobietach 25 i 30, też zauważyłam taką tendencję będąc na jednej z grup kobiecych. U młodych mężczyzn widzę spore zaniedbania, ale roszczeniowa postawa większość tamtych kobiet wbiła mnie w kapcie. Kilka razy próbowałam przy nich "przekręcić medal na drugą stronę". ale zostałam "zjedzona", oskarżona o to, że "nie trzymam z kobietami, co ze mnie za kobieta jest!"

 

Amen.

 

1 godzinę temu, Wewerka napisał:

Moim zdaniem, w ogóle małżeństwo jako schemat życia, nie będzie miało racji bytu, z tego względu, że ludzkość coraz częściej odnajduje sens w rozumie nie w sercu. Związek małżeński,  w którym na starcie PRZYSIĘGAMY,( a mamy wpojone, że przysięga to świętość nad świętością, wyższość nad wyższością) że będziemy kogoś kochać przez całe życie, mimo świadomości, że nie mamy wpływu na swoje uczucia, odczucia; nie zdradzimy - tutaj łatwiej bo popęd płciowy można skutecznie stłumić (tylko to niezbyt zdrowe dla organizmu na dłuższą metę, patrząc od strony biologii) i  w zdrowiu i chorobie będziemy aż do śmierci, to ogromna sztuka kompromisu, chęci,( i motylki miłością zwane na wstępie by zagaić relację) a i tak zawsze, zawsze w którymś momencie życia poświęcimy siebie dla drugiej osoby, zrezygnujemy z siebie w jakimś stopniu. Dlatego dziś jest jak jest bo egoizm zatriumfował w i nad  ludźmi.

 

Niestety tak - egoizm rządzi + hipergamia kobiet co oznacza koniec instytucji małżeństwa - jeśli nie zostanie odbudowana pozycja mężczyzny w społeczeństwie, a sami panowie, nie odbudują poczucia męskości w głowach (na jedno i drugie się nie zanosi)

 

 

1 godzinę temu, Wewerka napisał:

Związek to nie podział 50/50 , czasem w jednej sprawie  jedno ustępuje, czasem drugie. Byleby w jakimś odcinku czasu był zachowany balans. Jeśli któraś ze stron czuje, że spada, co robi? Łapie się drugiej, czyli pyta czy pomożesz mi się podnieść? I tu chęć tej drugiej...itd  Najgorzej, jeśli mimo chęci i starań jednej z osób, druga pozostaje bierna, w jakimś większym odcinku czasu oczywiście, nie 5 miesiącach czy nawet 2 latach, ( są różne sytuacje życiowe, które czasem wyłączają człowieka z istnienia na dłużej), wówczas jedna osoba musiałaby się poświęcić baaaardzo bardziej, a na to jej umysł i serce się nie godzi, ciało reaguje chorobą. Co wówczas z małżeństwem? Z przysięgą? Z moich obserwacji wynika, że spora część tych długoletnich związków, nad którymi tak wznosimy peany tak właśnie wygląda.

 

Nie odbierz tego źle ale to jest to o czym Marek mówił wielokrotnie - kobiety mądrzeją z wiekiem - czego dowodem jest to co napisałaś.

 

 

1 godzinę temu, Wewerka napisał:

Drogi Kolego," bierz tę" (najlepiej przez ramię przerzucić) , którą pokochasz i która Ciebie pokocha. ? 

 

Chciałbym wreszcie zobaczyć tę kobiecą miłość, która nie będzie zachowaniem kotki w rui na widok faceta spełniającego jej wymagania do rozpłodu. Poważnie.

 

1 godzinę temu, Stefan Batory napisał:

 

Zasada jest prosta moim zdaniem. Powinni się w miarę możliwości wiązać ze sobą ludzie z tego samego przedziału podatkowego i wiekowego. Im więcej podobieństw, tym lepiej. Z resztą ludzie w długoletnich związkach z czasem robią się do siebie bardzo podobni.

 

Zdecydowanie nie co do wieku - skoro Ty jej masz dać swoje najlepsze lata (liczymy spokojnie od 30stki do 50tki) to czemu ona miała oddać swoje najlepsze komuś innemu?

 

1 godzinę temu, Stefan Batory napisał:

 

Odnośnie posiadania dzieci, to ta zasada dotyczy obydwu płci. Oczywiście inaczej to wygląda z perspektywy mężczyzny 30+, a inaczej 50+.

 

@niemlodyjoda " Niczego to nie zmienia bo jeśli facet ogarnia swoje życie i zdrowie z palcem w nosie będzie atrakcyjny fizycznie lekką ręką do 50tki. U kobiet to tak nie działa."  

 

Mylisz się. Dla faceta w wieku 30+ prawda, ale dla mnie kobiety zaczynają się od 40+. Przy pannie w wieku 20+ ja czułbym się jak pedofil.

 

To jest Twoje zdanie na ten temat, moim zdaniem bardzo błędne i szkodliwe ale to Twoja sprawa :)

 

1 godzinę temu, Stefan Batory napisał:

Nieżle się uśmiałem. Życie nie kończy się na wieku 40 lat. Są różne sytuacje, ale żaden z moich kolegów "po przejściach" w wieku co najmniej 40+ nie wiązał się z kobietami dużo młodszymi od siebie, tylko z kobietami w tym samym wieku. Regułą jest, że każda ma dzieci, tak samo jak moi kumple (głównie z roboty).

 

Dla kobiety, jeśli jesteś wystarczająco atrakcyjny (nie tylko fizycznie), Twój fakt bycia rozwodnikiem nie stanowi żadnego problemu. Może dla 10% - pisze z własnego doświadczenia :)

Kobieta z dziećmi - tak - ale nie do związku.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, niemlodyjoda said:

Jedno z największych kłamstw kobiet - ja rozumiem, że w ciąży, w połogu, w chorobie można nie mieć chęci na seks ale zdrowa na ciele i umyśle kobieta jeśli nie czuje pociągu seksualnego do partnera to po prostu wzięła sobie beciaka do rozrodu i płacenia a nie faceta 1wszego wyboru.

 

A ile kobiet może sobie pozwolić na wzięcie faceta pierwszego wyboru skoro wszystkim rzekomo podoba się tylko ta 10 procentowa topka, a większość kobiet chce się rozmnożyć? To o czym my tu rozmawiamy? Że lepiej być młodym, pięknym i bogatym?

 

Rozumiem, że dzieci (jeszcze) nie masz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Colemanka napisał:

 

A ile kobiet może sobie pozwolić na wzięcie faceta pierwszego wyboru skoro wszystkim rzekomo podoba się tylko ta 10 procentowa topka, a większość kobiet chce się rozmnożyć? To o czym my tu rozmawiamy? Że lepiej być młodym, pięknym i bogatym?

 

Rozmawiamy o tym, dlaczego Panią głowa boli po ślubie i czemu w wielu małżeństwach nie ma seksu. Pani mydli oczy facetowi, traktuję go jak dawcę spermy i bankomat a potem rygiel zamknięty na amen.

Nie ma seksu = nie ma kasy na utrzymanie.

Sorki jak ktoś gra d*pą to ktoś inny portfelem.

Jestem za tabelą alimentacyjną na dzieci + rozliczaniem z faktur oraz zniesieniem alimentów na małżonka.

 

I jeszcze jedno - gdyby Panie o urodzie -5-7 (czyli większość) chciały się wiązać z Panami 5-7 (czyli większość) to byłoby o czym rozmawiać. Na dzień dzisiejszy Pani 5-6 szuka Pana 8-10 bo "jej się należy" i widziała w filmach że każda może mieć milionera. Dlatego jeszcze za naszego życia Europa, jaką znamy, umrze, bo dzieci ze związków autochtonów, podobnie jak małżeństw, będzie coraz mniej. Ten grób zostanie wykopany przez kobiety, a najlepsze jest to, że same na tym najbardziej ucierpią.

 

4 minuty temu, Colemanka napisał:

Rozumiem, że dzieci (jeszcze) nie masz?

 

Nie posiadam (z tego co mi wiadomo). Chcieć bym chciał ale bez ślubu, jeden rozwód już mi to wybił z głowy - jeśli ceną za brak kajdanów małżeństwa będzie brak potomków - jestem w stanie to zaakceptować - choć ze smutkiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minutes ago, niemlodyjoda said:

Nie posiadam (z tego co mi wiadomo). Chcieć bym chciał ale bez ślubu, jeden rozwód już mi to wybił z głowy - jeśli ceną za brak kajdanów małżeństwa będzie brak potomków - jestem w stanie to zaakceptować - choć ze smutkiem.

 

Myślę że bez ślubu się da. Tutaj są co najmniej dwie takie osoby na forum.

 

A twoją eks małżonkę po ślubie zaczęła boleć głowa?

Edytowane przez Colemanka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego @Kespert Na to pytanie w ogólności pewnie tylko Najwyższy zna odpowiedź, natomiast można dać estymacje odpowiedzi cząstkowych. 

 

Szczęście zależy od stanu mentalnego każdego z nas i nikt tu za nikogo roboty nie odwali, to samo tyczy się swojego miejsca na ziemi, nie można powiedzieć, że dla każdego jedno będzie lepsze, czy gorsze. Są ludzie żyjący na ziemi ognistej samotnie z wyboru, albo na bezludnej wyspie, gdzie w dodatku rosną tylko pokrzywy do jedzenia, jak ten ziom z Budelli, Mauro Morandi bodajże.

 

Ale jest coś takiego jak statystyka, w którą każdy z nas chcąc nie chcąc wpada. Są pewne ramy w których się schodzimy razem, jak np. stabilność zatrudnienia, możliwość założenia niepatologicznej rodziny, wychowania niewyrodnych dzieci, bezpieczeństwo kraju od ataków fizycznych, czy ideologicznych, siła gospodarki, niezależność od łaski innych. To są rzeczy już dużo lepiej mierzalne i da się je estymować.

 

Ale by móc estymować musisz mieć pod dostatkiem danych i prawidłowe wskazania z przyrządów, zupełnie tak, jak z odpaleniem silnika. Musisz mieć wystarczająco prądu w akumulatorze, czyste styki, zakręcić rozrusznikiem, mieć ciśnienie w cylindrach, odpowiedni moment wtrysku paliwa, w odpowiednim składzie i odpowiedniej ilości. I tego uczę, jestem takim jednym ze wskaźników.

 

Na przykładzie odkłamywania kwestii emigracji, mówi się, ze w Italii nie ma pracy. I jest to z grubsza prawda, nie ma posad. Ale jest jeszcze druga strona medalu, jak już pracę dostaniesz w poważnej firmie, czy instytucji, to często masz ją kolejne 20 lat. A tej informacji w polskim mainstreamie brak. Tak samo jak brak opowieści Polaków, których tu spotykam na ulicy. I dobrych i złych opowieści, nie w tym rzecz.

 

Tak samo jest np. z tym chceniem i niechceniem nas na zachodzie. Możesz powiedzieć: potrzeba polskich rąk do pracy, czy wykształconych rąk do pracy. Możesz powiedzieć: nie chcą nas, bo boją się o swoje miejsca pracy. Jedno i drugie będzie prawdą. Liczą się proporcje, skala, a także miejsce i twoja konkretna osoba. To tylko jedno z wskazań jednego z wielu przyrządów.

 

Skoro słuchasz drwin ze mnie, że tutaj nawet jak masz kasę, wielu może nie chcieć cię obsłużyć, wyświadczyć usługi, to potem myślisz, że zarobiłeś i jedziesz, a tu wielkie zdziwienie. I ten brak wskazania może sprawić, że motor twojego biznesplanu nie odpali, może odpali, ale jest duże ryzyko, że nie, bo wzkazanie było nieprawidłowe. A takich czynników są dziesiątki. Czy można to było przewidzieć? Tak, ale potrzebne były dokładne wskazania twojej pozycji. Że na przykład, trzeba było odczekać 2 lata, zyskać zaufanie ludzi na miejscu i dopiero wtedy wyjść z ofertą, czy propozycją. Bo np. ludzie by i współpracowali, ale z początku się boją, bo ktoś już ci wcześniej zepsuł opinię, a ty tego nie wiedziałeś. Znowu, gdybyś przeczytał kilka forów emigracyjnych, to wiedziałbyś, że w tym regionie jest tak, a tam trochę inaczej. Ale ponieważ wyśmiałeś czyjąś opinię, wrzuciłeś do jednego wora, do szufladki 'szur', albo ktoś inny wrzucił, to poległeś, bo nie dociekałeś. Należy dociekać prawdy i przyczyn, bo one są i są do pewnego stopnia deterministyczne, mierzalne.

 

Dlatego zwróciłem uwagę naszemu koledze na O. by dał dowody swojego sukcesu, podzielił się konkretami, zamiast rzucać docinki, a wtedy mielibyśmy należyte światło na sprawę. Skoro tego nie robi, to ja mu nie ufam, a jak postępuje tak notorycznie, to mam podstawy podejrzewać, że świadomie, lub nieświadomie demoluje nasz wysiłek w dotarciu do prawdy i skutecznym urządzeniu się w jej obrębie.     

 

Koleżanko @Anna ładna piosenka. Przesłuchałem sobie.

Edytowane przez absolutarianin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, tytuschrypus napisał:

Szczytem hipokryzji jest zarzucanie manipulacji i oszczerstw przez kogoś, kogo posty w jakiś 60% składają się właśnie z obrażania, wyszydzania i próby sprowadzenia do absurdu/hiperbolizowania wszystkich poglądów innych od swojego. 

Daj spokój, mam niezły ubaw. I pisałem przecież wielokrotnie, że od lat żyję z szeroko pojętego doradztwa biznesowego w różnych aspektach, w tym edukacyjno - prawnych, platformy internetowej, usług stacjonarnych, internetowych itd. Z cyfrozy żyję, którą kocham całym sercem :)  Oczywiście nie będę tu robił wiwisekcji na swój temat, jako osoba znana w swojej branży w skali PL i rozpoznawalna. Nie czuję takiej potrzeby, tak jak nie czuję potrzeby wyliczania posiadanych aktywów. Kogo normalnego to interesuje :)? Z perspektywy polskiego i europejskiego pracownika etatowego to może być dużo, z perspektywy moich klientów to niewiele. Jak pisał kiedyś @Mosze Red Klasa średnia w klasycznym : ) rozumieniu tego terminu. Ani więcej, ani mniej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.