Yolo Opublikowano 5 Grudnia 2020 Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2020 W dniu 4.12.2020 o 08:42, Stefan Batory napisał: wody pitnej Elegancko. Ale nie tego dotyczyła rozmowa. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gościu Opublikowano 5 Grudnia 2020 Udostępnij Opublikowano 5 Grudnia 2020 Wypożyczenie kajaka, mapa, namiot z tropikiem na deszcz, jakiś plecak ale z samymi najpotrzebniejszymi rzeczami Ew. mała butla gazowa, w popularnych miejscach teraz wszędzie są sklepy a nawet tubylcy czatują przy brzegu z prowiantem Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
JudgeMe Opublikowano 6 Stycznia 2021 Udostępnij Opublikowano 6 Stycznia 2021 W dniu 2.12.2020 o 15:21, Claudianne napisał: ub kiedykolwiek się udał na taki survival, a jeśli tak to czy moglibyście opisać jak to wyglądało w praktyce i na co zwrócić uwagę przy przygotowywaniu się na taki wyjazd? Byłam kilka razy na kajakach. Były to wypady kilkudniowe. Mój profesor bardzo się tym jarał i kilka razy w roku zbierał grupę chętnych. Wiosłowaliśmy w ciągu dnia, a w nocy spaliśmy w lesie, w namiotach. Miło wspominam, poza tym, że trochę byłam podrapana, kilka razy wpadłam do wody, zbytnio się opaliłam i utopiłam aparat. Kiedy już dotarliśmy, to rozpalaliśmy ognisko. Piliśmy, jedliśmy, czasami suszyliśmy ubrania. Z myciem nie było najmniejszego problemu. Po tych wypadach, wiele razy jeździłam na krótsze trasy z rodzicami, raz wybrałam się na nocną trasę, kilkugodzinną z grupą znajomych (to była dopiero przygoda). Kajaki były wypożyczone, beczki też można wypożyczyć na telefony, itp. Dużo foliowych torebek, żeby nie dostawała się woda. Lekkie, szybkoschnące ubranie, u mnie sprawdziły się spodenki do ćwiczeń, stanik sportowy, czapka z daszkiem. Ja pływałam bez butów, tak było mi najwygodniej. Do tego lina do przeciągania kajaków w razie czego. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lalka Opublikowano 6 Stycznia 2021 Udostępnij Opublikowano 6 Stycznia 2021 @Claudianne Próbowałaś uciec w głąb siebie? Nie musisz uciekać od ludzi by pobyć sama ze sobą i z światem sam na sam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
a.jolie Opublikowano 7 Stycznia 2021 Udostępnij Opublikowano 7 Stycznia 2021 Aż mi wspomnienia odżyły, jak podczas wakacji na studiach pojechaliśmy ze znajomymi pociągiem pod zamek Neuschwanstein. Dotarliśmy tam nocą i na zaplanowaną miejscówkę do spania mieliśmy jeszcze kilka kilometrów z dworca w Fussen do przejścia. Z plecakami stelażowymi, namiotami i całym ekwipunkiem na tydzień. A miejscówka była wyborna. Na dzikiej polanie, u podnóża Alp z widokiem na oświetlony zamek Neuschwanstein. Rozbijając w nocy z chłopakiem namiot, okazało się, że zapomnieliśmy po woodstocku rok wcześniej, dokupić kijki od stelaża, które nam się wtedy połamały i nie mamy gdzie przenocować. Zatem pierwszą noc spaliśmy przed namiotem. Widok z samego rana był przeboski: piękna, zielona polana ciągnąca się tak 200m do wyrastających przed nami Alp z górującym nad miastem zamkiem. Takim widokiem cieszyliśmy się 1 dzień, po którym zapukał do naszego obozowiska Bauer, informując, że nie możemy tu biwakować, bo ta piękna polana jest lotniskiem dla awionetek ? Jednocześnie poinformował, że nawet na swojej prywatnej posesji nie można rozbić namiotu (tylko na zatwierdzonych polanach namiotowych), bo „to psuje krajobraz” i takie jest prawo. Błąkaliśmy się zatem pół dnia, w ulewie, szukając miejsca bardziej wyludnionego. Takim sposobem wylądowaliśmy u siostrzyczek zakonnych w ogródku, który był zalesiony, osłonięty i nikomu krajobrazu nie psuliśmy, a siostrzyczki codziennie rano zapraszały nas na pyszną kawę. Pierwszą noc spędziliśmy w szopie, bo wszyscy byli zmęczeni i mokrzy po całym dniu włóczęgi, a namioty rozbiliśmy dopiero dnia następnego. Gotowaliśmy dania z półproduktów na butli gazowej, jedliśmy konserwy przywiezione w Polski, piliśmy najtańsze Oettingery, które w tamtym czasie kosztowały 35 euro centów, a jak kupiliśmy raz z chłopakiem Paulanera, zostaliśmy nazwani burżujami? Ale najlepsze były prysznice: w zimnym, lodowatym górskim potoku. Przed każdym wejściem do wody każdy marzył o domowym, gorącym prysznicu, ale tuż po ekstremalnie szybkiej kąpieli w potoku czuło się, że się żyje. Masa energii i radości po! Podczas jednej takiej kąpieli znajomy został nakryty bez gaci przez rzesze japońskich turystów, a przez nas do końca wyprawy nazywany Gollumem. Poza tym pływaliśmy w jeziorze, chodziliśmy po górach, nocą wchodziliśmy na Marienbrucke i siedzieliśmy tam do rana patrząc na zamek, jaraliśmy trawę i przytulaliśmy słońce. Najlepsze wakacje ever! 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Stefan Batory Opublikowano 7 Stycznia 2021 Udostępnij Opublikowano 7 Stycznia 2021 8 godzin temu, a.jolie napisał: Najlepsze wakacje ever! Aż mi wspomnienia odżyły, jak podczas wakacji na studiach..... A cóż stoi na przeszkodzie, żeby takie "najlepsze wakacje ever" mieć co roku, tak mniej więcej do końca życia? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Taboo Opublikowano 7 Stycznia 2021 Udostępnij Opublikowano 7 Stycznia 2021 W dniu 2.12.2020 o 16:28, Analconda napisał: Kobieta: Ma 500 problemów ze wszystkim. Moja kobieta wzięła koleżankę i wyjechały na parę dni chodzić po górach, z dużym plecakiem, nocując w schroniskach i zdobywając jeden ze szczytów o wschodzie słońca. Cały czas mieli praktycznie deszczową pogodę. Myślę że Ty i 90% meszczyzn miałoby 500 problemów ze wszystkim. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser108 Opublikowano 7 Stycznia 2021 Udostępnij Opublikowano 7 Stycznia 2021 1 minutę temu, Taboo napisał: Moja kobieta wzięła koleżankę i wyjechały na parę dni chodzić po górach, z dużym plecakiem, nocując w schroniskach Hmmm... dwie kobiety tak sobie jadą... pojechały do bolca. 2 minuty temu, Taboo napisał: zdobywając jeden ze szczytów o wschodzie słońca. Cały czas mieli praktycznie deszczową pogodę. No i co? Wchodziłem kiedyś ba góry i wcale nie jest to duży wysiłek. 4 minuty temu, Taboo napisał: Myślę że Ty i 90% meszczyzn miałoby 500 problemów ze wszystkim. Deszczową pogodę mam 2x w roku po wiele dni dodatkowo temperatury koło zera a ja jeżdżę rowerem do tyrki np w krótkich spodenkach i wracam/ dojeżdżam cały mokry. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Taboo Opublikowano 7 Stycznia 2021 Udostępnij Opublikowano 7 Stycznia 2021 @Analconda Przeważnie każdy Twój wpis świadczy o tym jak bardzo odrealniony jesteś. Ps. Gdyby baby tak się bolcowały jak myślisz że się bolcują to już dawno byś coś zaruchał. Bez pieniędzy. 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
a.jolie Opublikowano 7 Stycznia 2021 Udostępnij Opublikowano 7 Stycznia 2021 (edytowane) 4 godziny temu, Stefan Batory napisał: A cóż stoi na przeszkodzie, żeby takie "najlepsze wakacje ever" mieć co roku, tak mniej więcej do końca życia? W zasadzie i nic i życie jednocześnie. Gdyby się na prawdę chciało, wszystko da radę zorganizować. Ograniczamy sami siebie, tłumaczą, że z rodziną, dziećmi już tak się nie da. W wielu relacjach zaczęło brakować luzu w życiu i spontaniczności. Jest poważne życie i odpowiedzialność. Aż w końcu przyjdzie wypalenie i depresja. W „dorosłym” życiu ciężej zebrać tak dużą ekipę znajomych. Ale w pojedynkę, z partnerem lub w dwie pary myślę, że do zrobienia:) Właściwie, gdy się tak zastanowię, miałam sporo takich przygód o których wnukom będę opowiadać, ale ta jedna była tak dzika:) Byłam też jakiś czas temu na Bali i co prawda wracaliśmy do hotelu tylko na nocleg, a cały dzień jeździliśmy skuterami po wyspie (z kilkoma wywrotkami; do dzisiaj mam bliznę po tym), wieczorami chodziliśmy na koncerty lokalnej grupy w Ubud oraz do pubu, w którym właściciel trzymał nietoperza w klatce (miał dwa, ale jednej nocy wąż wszedł do klatki, zjadł mniejszego), puszczał non stop koncerty Red Hot Chili Peppers i jednocześnie grał z nimi na gitarze. Byliśmy na raftingu, kąpaliśmy się na dziko w wodospadzie, przemokliśmy do suchej nitki na skuterze, wchodziliśmy w nocy na wulkan Batur 1717m n.p.m aby dotrzeć na wschód słońca (i to była najlepsza przygoda na Bali, widok nieziemski). Ale jednak jest to już inny wymiar podróżowania i wakacji. Bardziej komfortowy i wygodny. Mieliśmy hotel (z jaszczurkami i zimną wodą, ale za to widokiem na pola ryżowe) ze śniadaniem i fundusze na pyszne restauracje i lokalne smakołyki, coconuty, świeże soki z mango, papai, arbuza. Edytowane 7 Stycznia 2021 przez a.jolie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi