Skocz do zawartości

Problemy z emocjami


elogejter

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Od czego by tu zacząć... 

Niedawno zauważyłem u siebie dziwne problemy w stresujacych sytuacjach. ( moze te sytuacje nawet nie sa stresujace, tylko moj mindset tak dziala i zaczynam sie stresować )

Zaczne od tego ze nigdy w zyciu nie miałem łatwo, stary alkoholik, wiekszosc zycia pracowal za granica, typu 3 miesiace porobil wrocil na 3 miesiace i znowu, czy rok pracowal za granica i wrocil na kilka miesiecy, raczej jakieś gówno roboty, typu zbiory, pomocnik czy ogrodnictwo. Nigdy nie miałem od Ojca żadnego wsparcia. Nie wiem czemu Mama wybrala sobie takiego chlopa... No ale cóż. Teraz nie mieszkam z rodzicami, i z Ojcem jako tako relacja spoko, czasem przyjde do nich, na obiad czy coś i spoko. Jak z nimi mieszkałem codziennie potrafiłem mieć z starym awantury, bo mi auta nie chciał dawać czy o cokolowiek. Mieszkam sam jest git.

Czasy gimnazjum też były dla mnie udręką, rowiesnicy mi dokuczali ( nie potrafiłem się nikomu postawić, przez to że byłem najmniejszy ) dużo wagarowałem, nikomu o tym nie mówiłem. Właśnie w gimnazjum mi się zaczęły pierwsze problemy, że robiłem się czerwony z byle powodu. Poszedłem do szkoły średniej, tam szybko się odnalazłem, nie przypominam sobie żebym się czerwienił  bez powodu, moze sie zdarzalo ale miałem wyrąbane na to. Nie pamiętam tak szczerze.

Po szkole średniej, emigracja też chyba duzy wplyw miala na moje emocje, przez to ze na początku nie gadałem po ang, ogólnie rzecz biorąc byłem a-społeczny. Jak pracowałem w takim hotelu na kuchni, gdzie tam po pracy wszyscy siedzieli i pili do rana czy imprezowali, raz z nimi posiedziałem ale stwierdziłem, że nie ma sensu siedziec i pić z fałszywymi osobami ( kazdy na kazdego tam gadał, a po robocie wszyscy siadali przy jednym stole i pili wódke)

Ogólnie mam przyjaciela jednego tak naprawde, kilku dobrych znajomych, kilku kolegów, czy koleżanek z byłej klasy.  W takim towarzystwie się bardzo dobrze czuje, mozna powiedziec ze jak są jakieś imprezy to jestem duszą towarzystwa, mam zawsze dużo dopowiedzenia, często bardzo ja decyduje bardzo wielu rzeczach. Do czego zmierzam. Znalazłem prace w Polsce, praca całkiem mi się podoba, ale mam jakieś zaburzenie dziwne z osobami z pracy, jakbym nie miał z nimi o czym gadać,  jak wchodze do nich do biura, robię się czerwony, widze to tak jakby, że dziwnie wtedy na mnie patrzą ( albo sobie po prostu wkręcam bo gówno ich to obchodzi, zy jestem czerwony czy nie) Ale tak mam, że jak zrobię się czerwony, czy zmiana temperatury czy cokolwiek, to czuje ze mam wypieki na twarzy, i w glowie tylko o boze, znow sie zrobilem czerwony, co oni sobie pomysla o mnie. Na codzien jak ide cos zalatwic to raczej nie mam problemu porozmawiać w sklepie z ekspedientką, zapytać o coś czy rzucić jakimś żartem.  W pracy jakby mam taką dziwną atmosfere że się czerwienię i się stresuje z tego powodu. Nie wiem już co robić bo wkurwia mnie to. Mam cos takiego jakby, ze nie w kazdym gronie się dobrze czuje. Na imprezach zawsze mialem duzo do powiedzenia. Jak siedziałem ostatnio z kolezankami i kolega z byłej klasy. To wspominalismy co to byly za czasy w szkole, to w kazdej sytuacji tak naprawde ja byłem, czy to na lekcji Ang jak komplementowalem nauczycielke, ze ladnie wyglada etc. Czy na jakichs wycieczkach, jak bylem w klubie i wychowawczyni dzwonila, to odpowiedzialem, ze zaraz wracam tylko drinka wypije... No duzo tak naprawde tego bylo moglbym ksiazke o tym napisac. A tu w pracy nie mogę się otworzyć przed ludźmi... i ta czerwona twarz to mnie tak irytuje kurwa....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Sankti Magistri napisał:

Najwidoczniej Twój organizm wie że masz zamiar zacząć opowiadać głupoty i daje Ci czerwone światło ;) Praca nie jest od otwierania się przed ludźmi. To błąd taktyczny, im mniej ktoś o Tobie wie tym mniej może Ci zaszkodzić.

 

Jesli chodzi o pierwsze to napewno tak nie jest, po prostu tam wchodze i po dluzszej chwili robie sie czerwony... Jesli chodzi o drugie zdanie to z tym sie moge zgodzić, w sumie nie myslalem o tym wczesniej, ale to jest prawda im mniej ktos o mnie wie tym mniej moze mi zaszkodzic.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Adrianoob napisał:

E no w robocie nie wolno opowiadać o swoim życiu.  Muszą wiedzieć jak najmniej, tak będzie najlepiej. 

 

Dziewczynie się nie zdradza swoich tajemnic ani znajomym w robocie.

 

Z dnia świra taki cytat :

" Nie wdawać się w dyskusję, w ogóle w nic się nie wdawać ". :)

Bardziej mi chodzilo o pomoc z moimi emocjami, niz w to czy gadac z ludzmi w robocie czy nie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Egregor Zeta napisał:

Kurwaaa...ja pierdoleee...

Hahaha najlepszy polski film przełomu wieków moim zdaniem.  Jeden z tych które można oglądać 100 razy i za każdym razem śmiać się na głos :) Wspaniałe dzieło!

6 minut temu, elogejter napisał:

Bardziej mi chodzilo o pomoc z moimi emocjami, niz w to czy gadac z ludzmi w robocie czy nie..

Z emocjami to do specjalisty chyba trzeba na kilka wizyt psycholog ale chłop musi być nie pani.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, elogejter napisał:

i w glowie tylko o boze, znow sie zrobilem czerwony, co oni sobie pomysla o mnie

 

Ridiculus!

 

Powiedz to, potraktuj żartem. Starasz się coś powiedzieć, masz blok i czerwoną twarz? Powiedz osobie naprzeciw; wie, wyglądam jak pomidor. Taka uroda:)

 

Emocja, kiedy ją zwerbalizujesz, akceptujesz, odpływa. Jak będziesz się na nią wkurwiał, będzie z Tobą na zawsze;)

Edytowane przez Yolo
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, elogejter napisał:

Ale tak mam, że jak zrobię się czerwony, czy zmiana temperatury czy cokolwiek, to czuje ze mam wypieki na twarzy, i w glowie tylko o boze, znow sie zrobilem czerwony, co oni sobie pomysla o mnie. 

Jeśli ktokolwiek to w ogóle zauważy (zdradzę Ci pewien sekret - ludzie myślą przede wszystkim o sobie i o tym jakie wrażenie wywierają na innych ludziach) to w najgorszym, podkreślam NAJGORSZYM dla Ciebie wypadku pomyślą sobie "o kurde, ale chłop się zaczerwienił". Myślę, że to da się przeżyć.

Pamiętam jak w okresie dojrzewania wstydziłem się tego, że się pocę. Cholernie bałem się, że ktoś zauważy moje spocone pachy ? Przeszło mi w jednej chwili, gdy zobaczyłem kolegę z klasy opartego o ścianę, bajerującego jedną dziewczynę na korytarzu - miał tak potężną plamę pod pachą, że można byłoby się w niej utopić, a dziewczyna zdaje się nawet tego nie zarejestrowała ?

Dobrze prawi Yolo - publiczne nazwanie własnego wstydu, wydobycie go na światło dzienne rozbraja go, unieszkodliwia jego działanie. Spróbuj, a sam się przekonasz.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

publiczne nazwanie własnego wstydu, wydobycie go na światło dzienne rozbraja go, unieszkodliwia jego działanie. Spróbuj, a sam się przekonasz.

 

Dokadnie tak jak ci radza bracia-koledzy, mozesz to zrobic w sposob wprowadzajacy rozluznienie a tym samym wyjawiajace to z czym sie borykasz mianowicie:

 

Wchodzisz do biura, czujesz ze robisz sie czerwony po czym rzucasz zupelnie do nikogo " ale tu u was goraco az sie czerwienie jak tu wchodze " , albo " chyba tu macie jakis nadajnik 5g bo czuje ze czerwony od promieniowania po czym sie usmiechasz"  wyrzucasz swoj wstyd w postaci zartu lub informacji wtedy zejdze ci cisnienie. Uruchom swa kreatywnosc przy wyjawieniu tego co cie krepuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedna ważna sprawa. Samo myślenie o ujawnieniu krępującej Cię rzeczy może powodować u Ciebie strach. Warto przyjrzeć się dialogowi wewnętrznemu, który pojawia się w takiej chwili w Twojej głowie. "Co to będzie, kiedy im o tym powiem?", "Czy będą mnie dalej lubić?", "Czy będą chcieli się kumplować z czerwieniejącym się kolesiem?". "Czy nie pomyślą, że jestem frajerem i już nikt w biurze nigdy mnie nie polubi i nie będzie się do mnie odzywał?". Spisz te myśli, zauważ ich absurdalność, przyjrzyj się innym ludziom - nie są idealni, niektórzy mają pryszcze na czole, inni wielkie nosy, jeszcze inni nieszczególnie ładnie pachną, chodzą non stop w tych samych ciuchach, a jednak współegzystują w biurze i nikt nie omija ich szerokim łukiem.

Robert Glover, autor kultowej książki "No More Mr Nice Guy", zaleca - "jeśli się czegoś boisz, zrób to". I powiem Ci jedno - to naprawdę działa, niejeden z moich lęków usunąłem z mojego życia w taki sposób.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Adrianoob napisał:

E no w robocie nie wolno opowiadać o swoim życiu.  Muszą wiedzieć jak najmniej, tak będzie najlepiej. 

 

@elogejter

 

I przede wszystkim trzeba pamiętać, że w pracy nie ma znajomych/kolegów/kumpli itd. I też o tym żeby nie mówić im nic o sobie. Bo jeśli powiesz im coś co będą mogli wykorzystać przeciwko tobie, to szybciej lub później to zrobią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Patton napisał:

 

@elogejter

 

I przede wszystkim trzeba pamiętać, że w pracy nie ma znajomych/kolegów/kumpli itd. I też o tym żeby nie mówić im nic o sobie. Bo jeśli powiesz im coś co będą mogli wykorzystać przeciwko tobie, to szybciej lub później to zrobią.

może bardziej, że nie ma przyjaciół, z kolegami z pracy moge miec przeciez relacje typowo kolezenskie.  W sumie nie robie tam dlugo, wiekszosc jest w miare ok, albo mi sie tak wydaje, ale czesto widze jakies rozmowy za plecami na temat jednego czlowieka, ze jest taki siaki, ze znowu spierdolił coś itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, elogejter napisał:

czesto widze jakies rozmowy za plecami na temat jednego czlowieka, ze jest taki siaki, ze znowu spierdolił coś itp.

To norma praktycznie w każdym zakładzie pracy i z mojego doświadczenia (a stary już ze mnie chłop) mogę Cię zapewnić, że nie warto się do tego dostosowywać - takie plotkowanie, obgadywanie za plecami jest po prostu mało męskie. Dyplomatycznie zbywaj osoby, które będą chciały obrobić z Tobą komuś dupę - poprzestań na rozmowach na tematy ogólne.

Brak wsparcia ze strony ojca w dzieciństwie wychodzi jako problem w dorosłości, sam wiem jak to jest. Można to jednak przepracować (ciężki to proces) i w ostatecznym rozrachunku być najlepszym wsparciem dla samego siebie. Zacznij od akceptacji swoich uczuć - nie ma w nich niczego złego, każdy z nas się czegoś wstydzi ?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.