Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jestem zainteresowany jednym tylko rodzajem rozrywki, którego są mi w stanie dostarczyć wyłącznie kobiety, a mężczyźni wcale.

 

I nie chodzi o gotowanie, bo zwykle gotują gorzej ode mnie.

 

Nie chodzi o towarzystwo podczas degustacji jednej (lub kilku, góra siedmiu) szklaneczek whisky, bo dużo lepiej jest to robić z kumplami.

 

Nie nadają się kobiety do rozmów o fizyce kwantowej, polityce i eksploatacji skrzyń biegów.

 

Jeśli chce potrenować lub pobiegać - dużo lepiej iść z kumplem. (Jeśli naprawdę mam zamiar trenować dla siebie, a nie małpować pozorując trening). Praktycznie ta sama masa, ta sama wydolność, znosimy podobne obciążenia. Łatwiej z kolegą.

 

I nie chodzi też o wkurwianie, ciągłe narzekanie i wieczne pretensje - bez tego też jakoś dałbym radę żyć. Naprawdę.

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozornie proste pytanie.

 

Ale kurwa sam nie wiem.

 

( Błagam darujcie se odpowiedzi, że od ruchania.... wiele nawet do tego się nie nadaje).

 

Jedyne co mi przychodzi do głowy to zajęcie się dzieckiem dopóki trzeba je przewijać a potem w zasadzie może wypierdalać bo powiedzmy se szczerze - gapienie się w smartfona 25/7,5 to nie jest dobry przykład dla rozumiejącego coraz więcej 4-6 latka.

  • Like 6
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Od czego jest kobieta? Nikt nie wie i nikt nie zapyta. Bo to jest miś na miarę naszych możliwości, przez instytucję społeczną zatwierdzony. A wiesz co my tym misiem robimy? A otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to jest takie jakie jest i lepsze nie będzie. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź kobieta jest od przyjemności nie jest odpowiedzią. To tak jakby uważać, że mężczyzna jest od przynoszenia pieniędzy do domu. Oczywiście masz prawo tak uważać, nie neguję tego. Piję do sposobu wypowiedzi.

Od czego chcą być kobiety? - Na to pytanie musiałyby się udzielić one same.

Subiektywnie uważam, że kobiety mają paletę zalet, które uzupełniają się z mężczyznami, tak samo na odwrót. Zamiast patrzeć na siebie przez pewne pryzmaty, lepiej jest widzieć w sobie ludzi, którzy poszukują tego samego. Wbrew pozorom w relacji kobieta- mężczyzna chcemy tych samych wartości. Gdybym miała wychodzić z założenia które lubi być tutaj przedstawiane, czyt.: pieniądze, status, wygląd, zasobność spodni to patrzyłabym na człowieka po najmniejszej linii oporu.

Ja dla mojego chłopaka jestem osobą, do której zawsze może się zwrócić, czy to w sprawie niepewności, zmartwienia, problemów. Kiedy coś mu się nie podoba, kiedy jest smutny. Kiedy mnie pragnie, kiedy chce czułości. Jestem jego ostoją w chwilach zwątpienia, kiedy mu coś nie wychodzi. Czuje się przy mnie swobodnie, nie wstydzi się mówić, przyznawać, dzielić przykrymi sprawami. Tak samo w chwilach słabości wie, że może się potknąć, może mu coś nie wyjść.
Daję mu swobodę bycia sobą, akceptuję go jako człowieka z wadami i zaletami. Rozumiem jego potrzeby wobec mnie. Widzę jego dziwactwa, przyzwyczajenia i przyjmuję je.
I to samo działa w drugą stronę.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się wydaje, że te z roczników 80 -90 nadawały się jeszczę do towarzystwa, do rozmowy jako zwykłe towarzyszki z którymi można było pogadać by podładować akumulatory i odeprzeć smutki. Właściwie to poza towarzystwem kobiety niewiele potrafią zaoferować.

Obecnie młode Julki nie nadają się do takich spraw.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stellamara po pierwsze - a widzę, że lubisz posługiwać się tym zwrotem - nie po najmniejszej linii oporu, a po linii najmniejszego oporu; po drugie - ze stylu wypowiedzi wnoszę, że jesteś bardzo młodą osóbką o bardzo krótkim stażu związkowym. Jeśli będziesz mogła powiedzieć to samo jako dojrzała kobieta o stażu 10-15+, to szacun, a póki co, to idealistyczne bajanie na haju. Ale spoko, przejdzie Ci, jak minie haj.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autorka najpierw zadaje pytanie, potem stwierdza, że dyskusja nie ma sensu i nie ma racji bytu, a następnie sama sobie na nie odpowiada. Patrząc po tym wątku można sobie samemu odpowiedzieć na to pytanie. Ja odpowiedź znałem zanim tu zajrzałem, a teraz tylko się w niej utwierdziłem.

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do rodzenia i wychowania (przynajmniej w początkowym okresie życia) dzieci. Dawniej jeszcze ogarniały jaskinie, gotowały,szyły. Paradoksalnie rozwój kultury i technologii napędzany głównie przez mężczyzn doprowadził do ,,wyzwolenia" kobiet od tych szowinistycznych obowiązków, przez co stały się niepotrzebne w  społeczeństwie...

Edytowane przez Adam_pogadam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Stellamara napisał:

Odpowiedź kobieta jest od przyjemności nie jest odpowiedzią. To tak jakby uważać, że mężczyzna jest od przynoszenia pieniędzy do domu. Oczywiście masz prawo tak uważać, nie neguję tego. Piję do sposobu wypowiedzi.

Od czego chcą być kobiety? - Na to pytanie musiałyby się udzielić one same.

Subiektywnie uważam, że kobiety mają paletę zalet, które uzupełniają się z mężczyznami, tak samo na odwrót. Zamiast patrzeć na siebie przez pewne pryzmaty, lepiej jest widzieć w sobie ludzi, którzy poszukują tego samego. Wbrew pozorom w relacji kobieta- mężczyzna chcemy tych samych wartości. Gdybym miała wychodzić z założenia które lubi być tutaj przedstawiane, czyt.: pieniądze, status, wygląd, zasobność spodni to patrzyłabym na człowieka po najmniejszej linii oporu.

Ja dla mojego chłopaka jestem osobą, do której zawsze może się zwrócić, czy to w sprawie niepewności, zmartwienia, problemów. Kiedy coś mu się nie podoba, kiedy jest smutny. Kiedy mnie pragnie, kiedy chce czułości. Jestem jego ostoją w chwilach zwątpienia, kiedy mu coś nie wychodzi. Czuje się przy mnie swobodnie, nie wstydzi się mówić, przyznawać, dzielić przykrymi sprawami. Tak samo w chwilach słabości wie, że może się potknąć, może mu coś nie wyjść.
Daję mu swobodę bycia sobą, akceptuję go jako człowieka z wadami i zaletami. Rozumiem jego potrzeby wobec mnie. Widzę jego dziwactwa, przyzwyczajenia i przyjmuję je.
I to samo działa w drugą stronę.

Zawsze wypowiadasz się za swojego chłopaka? Może to jego należałoby zapytać kim dla niego jesteś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Stellamara napisał:

Zainspirowana przez @House i jego wypowiedź, cyt.: "Kobieta nie jest od rozmów, sporów i dyskusji, rozwiązywania problemów, rad, podejmowania decyzji.". W takim razie od czego są kobiety.

 

Jeżeli sama kobieta ma wątpliwość, jaka jest jej rola w związku/małżeństwie, to trudno o lepsze podsumowanie problemu. 

 

Moją wypowiedź należy czytać w całym kontekście. Napisałem, że błędem jest oczekiwanie od kobiety, że będzie w relacji facetem w ciele kobiety. Bardzo rzadko w przyrodzie zdarzają się kobiety, z którymi da się spędzać czas w sposób, w jaki spędza się go z kumplami. Wielu mężczyzn popełnia ten błąd, że wchodząc w relacje zaniedbuje dotychczasowy krąg znajomych, licząc, że myszka zastąpi ich wszystkich. 

 

Natomiast odpowiedź na pytanie od czego są kobiety, zależy od indywidualnych oczekiwań. Z moich obserwacji wynika, że znacznie trwalsze i bardziej zgodne (przynajmniej na zewnątrz) są związki, gdzie zasadniczo utrzymaniem rodziny zajmuje się mężczyzna. Do niego należy również utrzymanie domu (sprawy techniczne, naprawy), podejmowanie ważniejszych decyzji (zakup samochodu, remont). Kobieta jest potrzebna do seksu, współudziale w wychowaniu dzieci, towarzystwa, wspólnych wyjść, stworzenia tzw. domowego ogniska. Może i powinna pracować, przy czym praca powinna być na drugim miejscu i nie być absorbująca czasowo. Obecnie promowany jest model "silnej i niezależnej kobiety", karierowiczki dzielnie pokonującej kolejne szklane sufity, kobiety rywalizującej z mężczyznami na każdym polu. Dobrze, że kobiety mają wybór. Problem polega jednak na tym, że wmawia im się, że osiągając sukcesy na polu zawodowym będą jednocześnie szczęśliwe w związkach. To nie jest prawda, bo do czego potrzebna jest przeciętnie sytuowanemu mężczyźnie "silna i niezależna kobieta sukcesu" skoro nie ma ona czasu na wychowywanie dziecka (a często nawet i na zajście w ciążę), zajmowanie się domem, tworzenie rodzinnej atmosfery? Chyba tylko do seksu. Tylko że seks sam w sobie jako spoiwo związku jest bardzo wątpliwy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.