Skocz do zawartości

Duża ilość partnerek seksualnych warunkiem szczęścia?


deleteduser115

Rekomendowane odpowiedzi

@Ksanti Przeczytałeś moją wypowiedź, ale bez zrozumienia. Napisałem, że go rozumiem, ale nie zachęcam do niczego. To jego decyzje.  Gdzie w takim stwierdzeniu o zrozumieniu jest namawianie do zdrady żony i ruchania innych kobiet? Ja nie widzę. 

 

@RealLife W wieku około 35 lat mężczyzna społeczny? Trochę przesadziłeś. Tutaj obstawiałbym raczej gościa koło 50-tki. Nasz autor wątku jest w szczytowym okresie swojej męskości. 

 

Nie żeńcie się w ogóle albo nie żeńcie się zbyt wcześnie. Potem zdrowy samiec ma takie myśli jak @johnnygoodboy

 

Kiedyś znajoma podczas imprezy studenckiej powiedziała do mnie ze złością, patrząc na swojego amanta: "Bullitt, powiedz mi jak to jest, że mężczyźnie nie wystarczy jedna kobieta, chciałby przeruchać wszystkie z tej imprezy, które mu się podobają?" Wtedy, jako młody i naiwny student powiedziałem, że nie, na pewno tak nie jest, zakocha się to nie będzie takich myśli itd. Dzisiaj? Mam duże wątpliwości i rozumiem rozgoryczenie koleżanki, bo taka jest nasza natura. I oczywiście, większość tu będzie pisać umoralniające opowiastki. Jestem ciekawy jak byście się zachowali, gdybyście byli żonaci od lat a tu nagle ponętna studentka siada wam na kolano. Taka 8/10 lub 9/10. Oczywiście, dla wielu z was to nierealne i macie rację, ale są tacy, których może to jednak spotkać. Kutas wam pęka. Zobaczylibyśmy wtedy jak się sprawy mają. Nie twierdzę, że należy zdradzać, ale nie lubię też takiego pierdolenia gości, którzy mają problem żeby kogokolwiek wyrwać i im akurat zdradza nie grozi nigdy. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Bullitt napisał:

I oczywiście, większość tu będzie pisać umoralniające opowiastki

To może ja zacznę;)

 

 

6 godzin temu, Bullitt napisał:

@johnnygoodboy Nie słuchaj tego pierdolenia kolesi, którzy sami nic nie ruchają, ale chcieliby. Za to będą pisać jakie to "puste", że niepotrzebne szukasz złotej cipki, zajmij się marzeniami, bla bla. Oni po prostu próbują uciec od potrzeb swojej seksualności. I nie dość, że próbują siebie oszukać, to jeszcze próbują oszukać i Ciebie i mnie. Żałosne. Ja Cię na serio rozumiem.

 

Spróbuję napisać w podobnym tonie;)

 

@johnnygoodboy Nie słuchaj pierdolenia kolesi, których życie skupia się jedynie na ruchaniu. Będą pisać, jakie bezsensowne są inne aktywności bo tylko ruchanie jest wyznacznikiem męskości. Oni po prostu nie panują nad swoją seksualnością i nie dość, że próbują siebie oszukać, to jeszcze próbują oszukać Ciebie i mnie. Żałosne. Oni Cię nie rozumieją, bo nawet nie spróbowali długiej relacji.

 

Która wypowiedź jest wartościowa?

Dla mnie obie są słabe, bo zakładają że punkt widzenia piszącego nie znosi sprzeciwu.

 

@Bullitt Spróbuj założyć, że nie wszyscy mają Twój temperament, wartości, potrzeby, osobowość. Twoje rady będą dla nich śmieszne, podobnie ich rady będą śmieszne dla Ciebie bez tego założenia.

 

Dobra, dosyć umoralniających opowiastek;)

 

@johnnygoodboy

Rozumiem co możesz mieć na myśli. Największe frustracje związane z seksem w życiu miałem w schyłkowym czasie 15 letniego związku. Po nim, mimo że dawałem sobie nawet roczne okresy abstynencji od seksu, nie było to tak uciążliwe jak wtedy. Rzecz siedzi w głowie, nie w penisie.

Nie ma niczego złego w zerkaniu na atrakcyjne kobiety, odczuwaniu ich dotyku jako pociągający. Gdyby było inaczej, trzeba by się zacząć martwić, jesteś zdrowym mężczyzną. Zresztą, kobiety mają bardzo podobnie, tyle że nie przyznają się do tego tak często.

 

Pytanie, co Ty chcesz z tym zrobić?

Zależy Ci na odświeżeniu relacji, w której oboje zobowiązaliście się do przestrzegania pewnych zasad, czy chcesz się temu poddać?

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żyjemy w fajnych czasach i jesteśmy na fajnym forum gdzie raz poraz się kwiczy na upadek moralności i kobiet. Co jest częściowo prawdą, narzekamy na kręcenie, niedotrzymywanie słowa, manipulacje. Na zdrady. 

 

A Tu proszę. Racjonalizacja krzywoprzysięstwa. Rogacizna powinna się trzymać rogacizny, jeśli zaś sam nie chciałbyś mieć rogów, to rogów nie doprawiaj. 

 

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, johnnygoodboy said:

Większość mojego dorosłego życia spędziłem w stałych związkach, a z moją obecną żoną jestem trochę ponad 9 lat. Często towarzyszy mi refleksja, że jednak za mało poszalałem w młodości, niewykluczone, że jest to nieco przedwczesny kryzys wieku średniego (mam 36 lat).

 

Co to znaczy mało poszalałem w młodości. Dla jednego 30 to mało dla innego 3 to dużo. I co zamierzałbyś z tym zrobić? Co takie wyrzucanie sobie daje? Nic. Masz żonę masz rodzinę. Podjąłeś decyzje to teraz żyj zgodnie z nimi. Zajmij się życiem. Znajdź sobie hobby jakiś nowy cel i przestaniesz myśleć o cipach :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Panowie za ten liczny odzew, w tym zarówno za głosy zrozumienia, jak i potępienia (w tym drugim przypadku według mnie nieco na wyrost - myśli to tylko myśli, nie ma "niewłaściwych", podobnie jak z uczuciami). Fajnie zapoznać się z takim przekrojem opinii.

Nie ma jednej recepty na udane, satysfakcjonujące życie.

Niektórzy z Was wybierają MGTOW i takie Wasze prawo. W mojej ocenie popędu ujarzmić się nie da, nawet abstynencja seksualna z wyboru rodzi frustrację i ból, które wymagają przekierowania. Najłatwiejszym celem stają się wtedy kobiety, trzeba tą nienawiść do nich w sobie umacniać, nakręcać, żeby wytrwać we własnym postanowieniu byciem MGTOW. Nienawiść do kobiet oznacza jednak w dalszym ciągu pełną zależność od nich. Jeśli niektórzy z Was zaspokajają się we własnym zakresie to zapewne jako podkład nie służą Wam mężczyźni....Czy niezależność od kobiet (w sensie całkowita obojętność na ich względy) jest możliwa? Studentka z przykładu Bullitta mogłaby łatwo zweryfikować takie założenia.

Dlatego dla mnie seks z kobietą jest czymś w rodzaju optimum. No ale to mój punkt widzenia wynikający ze znajomości własnego popędu (wcale nie jakiegoś nadmiernie wygórowanego), możliwe, że są osoby, które mają pod tym względem tak znikome potrzeby, że mogą bez tego żyć - tego nie wiem.

Poddanie się popędowi też nie jest oczywiście rozwiązaniem, od seksu również można się uzależnić, wystarczy obejrzeć film "Wstyd" i wczuć się w pustkę, której doświadczał główny bohater. Nie chciałbym takiego życia, to żywot niewolnika. Pisałem zresztą w innym wątku o koledze - rówieśniku uzależnionym od Tindera, który choruje na depresję i marzy o takiej sytuacji, jaką mam ja.

Obserwując moich żonatych znajomych widzę jednak, że nie tylko u mnie pojawiają się takie myśli (co nie znaczy, że koledzy na potęgę zdradzają własne żony - nie jesteśmy przecież zwierzętami, żeby iść za każdym impulsem i potrafimy racjonalnie ocenić wszystkie "za" i "przeciw"), stąd pojawiło się u mnie pytanie czy gdyby człowiek w młodości "nasycił" się seksem z wieloma kobietami inaczej by do tego podchodził będąc w moim wieku. Widzę tu pewną analogię do imprezowania i picia - w młodości często się upijałem, a obecnie alkohol mnie nie kręci w ogóle, mam poczucie, że "swoje już wypiłem". Obawiam się jednak, że jest tak jak pisze Yolo - zainteresowanie atrakcyjnymi kobietami jest u mężczyzny czymś naturalnym i nie wygasa w momencie zacumowania statku w jednym porcie.

No i ten wuefista Bullitta ....... Są kobiety, z którymi nuda w łóżku nie grozi praktycznie nigdy, ale nie da się z nimi żyć na co dzień (jak moja była). Dojrzałość wymaga jednak pewnych kompromisów - himalajka nie istnieje.

Widzę też, że tytuł wątku był nieco bezsensowny. Jasne jest, że duża ilość partnerek seksualnych nie jest warunkiem szczęścia - w przeciwnym przypadku mój kumpel nie miałby depresji ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj @Yolo, jak ty pięknie próbujesz manipulować cudze wypowiedzi. Czy ja napisałem gdziekolwiek, że seks jest najważniejszy i gonienie za babami. Czy dobrze pamiętam, że już ktoś wcześniej zarzucił Ci kłamstwa na forum? Jeśli nie, to popraw mnie. 

 

Życie seksualne to jedna z kluczowych spraw dla mężczyzny. Jasne, można zaklinać rzeczywistość, że wcale nie, nie potrzebujemy kobiet, samemu jest super! Widzę, że na forum jest ponadprzeciętna reprezentacja oświeconych mnichów :) 

 

A co do pustki, @johnnygoodboy, to koronny argument tych, którzy próbują wcisnąć kit, że dużo ruchania = pustka. Bzdura. Byłem w długim związku jak na swój wiek wówczas (ponad 5 lat, mając około 25-30 lat) i co? I nic, też czułem pustkę. Dlaczego? Bo stała kobieta też nie jest w stanie jej zapełnić, nie ma to żadnego znaczenia. To jest we mnie, ktoś z zewnątrz niczego nie zmienia. Dlatego te wszystkie argumenty, że pukając masę lasek poczujesz pustkę vs. mając jedną kochaną kobietkę nie poczujesz pustki - są o kant dupy potłuc. Nie ma to znaczenia. Teraz moje życie jest lepsze, nie mając stałej laski, ale nie z powodu lasek, tylko z tego powodu, że pracuję nad sobą i są efekty. Nie daj się wkręcić w te bujdy. Cały czas powtarzam, masz żonę, ja Cię do niczego nie namawiam, chcę jedynie żebyś spojrzał na to REALNIE a nie słuchając bajeczek dla dużych dzieci. 

 

Zabawne jest ileż to się muszą gimnastykować wszyscy, którzy chcą udowodnić, że bycie ruchaczem jest złe. Jestem tutaj bardzo umiarkowany, żadne popędy wcale nie decydują, co sądzą niektórzy, natomiast kurewsko bawi mnie próba sprowadzenia innych do swojego dennego poziomu życia seksualnego. Zazdrość bije po oczach. 

Miłego weekendu!

Edytowane przez Bullitt
  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi o ilość, tylko o jakość. 

Można być zadowolonym z seksu z pierwszą i jedyną partnerką.. z taką z którą się dogadujesz.

Twoje fantazje odpowiadają jej i Jej Twoje.. dogadujecie się, jest chemia. 

A to że masz pęd do innej, innych.. to to naturalne, to bilologia, my możemy zapłodnić mnóstwo kobiet w życiu. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Bullitt napisał:

Oj @Yolo, jak ty pięknie próbujesz manipulować cudze wypowiedzi. Czy ja napisałem gdziekolwiek, że seks jest najważniejszy i gonienie za babami. Czy dobrze pamiętam, że już ktoś wcześniej zarzucił Ci kłamstwa na forum? Jeśli nie, to popraw mnie

A zdajesz sobie sprawę, że zrobiłem celowo i dokładnie to co Ty?

Pojechałem skrajnością, ale w drugą stronę celowo dodając dla tych dla których nie jest to oczywiste, że to jest tak samo słabe.

Jesteś jednym z tych, którzy z braku argumentów wywlekają historie niezwiązane z tematem rozmowy, ale mające umniejszyć rozmówcę? Brawo Ty.

 

Jasne, że zarzucano mi tu kłamstwa. Choć nie wiem czy piszemy o tym, samym, więc przypomnij. Ta sytuacja którą ja pamiętam, wymagałaby udowodnienia przeze mnie prywatnych korespondencji i pokazania przez osobę ze środka zdarzeń, jak to wyglądało. Wolę wziąć na klatę emocjonalne epitety nie poparte żadnymi dowodami.

Jeśli nie przekroczyłem wtedy tych granic będąc w dużych emocjach, nie zrobię tego teraz;) 

 

To była jedna sytuacja, dotycząca dużych emocji po każdej ze stron. Może było ich więcej, jak chcesz mnie wyjaśnić, dawaj.

Tylko najpierw odnieś się do tego co napisałem wcześniej.

 

@johnnygoodboy

Seksualność tkwi w głowie. Jeśli po stronie Twojej żony nie ma z tym problemu, znaczy że Twoja postawa jest ok. 

Wydaje się że jakimś pomysłem byłoby zastosowanie w jej przypadku rad, jakich udziela się tu chłopakom. Zadbanie o siebie fizyczne, ale też w sferze psychicznej, emocjonalnej. Odnalezienie swoich aktywności i szukanie pomysłu na siebie też poza związkiem, co dałoby automatycznie ciut niezależności, niedostępności. To zawsze jest sexy.

 

Dobra relacja polega na tym, że każde ma swoje osobne pole aktywności, ale mają też wspólne. 

Czy nie jest tak, że ona trochę zaniedbała swoje pole, próbując się zlać w jedno, żyjąc za bardzo wspólnym?

 

To zabija atrakcyjność, kiedy ludzie przestają pielęgnować to co ich różni. Stają się nudni, nawet jeśli fizycznie atrakcyjni.

Edytowane przez Yolo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo Nie pamiętam o co dokładnie chodziło, nie chce mi się szukać. Czy to nie było związane z Hodowcą Krokodyli? Ktoś Ci zarzucał kłamstwo i manipulację przy opisywaniu swojego wątku. Gdybyś był fair, sam byś to teraz przypomniał. Ja nie mam obowiązku pamiętania wszystkich wątków na forum, które mnie nie dotyczą. Ty akurat kojarzysz mi się z tamtą "akcją". 

 

Ale jaka skrajność? Czy skrajnością jest twierdzenie, że faceci mają ochotę na ruchanie innych lasek? Dla mnie to oczywiste. Nie rozumiem gdzie jest problem w mojej wypowiedzi. I nie wiem do czego miałbym się odnosić? Co ma piernik do wiatraka? Budowanie długiej relacji to jedno, co nie stoi w sprzeczności z tym, że biologicznie chcielibyśmy ruchać masę lasek. Czy temu też zaprzeczysz? 

Faceci nie ruchają innych lasek z kilku powodów:

1) nie mają takich możliwości (kiepska uroda, kiepska energia, brak umiejętności etc.)

2) strach ich ogranicza (tzw. moralność, ale tu chodzi bardziej o strach przed grzechem, tak się nie powinno robić etc.)

3) boją się stracić to co mają jeśli sprawa się wyda - chcą utrzymać stały związek z daną kobietą, czynniki PR-owe, ekonomiczne, wizerunkowe. 

4) minimalna grupa mężczyzn, która ma pociąg albo do facetów, albo ma bardzo niskie libido zahaczające wręcz o zerowe, albo jest mnichem z Tybetu. 

 

Amen. Idę żyć zamiast tłumaczyć panu @Yolo oczywistości. 

Edytowane przez Bullitt
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, johnnygoodboy napisał:

 

Niektórzy z Was wybierają MGTOW i takie Wasze prawo. W mojej ocenie popędu ujarzmić się nie da, nawet abstynencja seksualna z wyboru rodzi frustrację i ból, które wymagają przekierowania. Najłatwiejszym celem stają się wtedy kobiety, trzeba tą nienawiść do nich w sobie umacniać, nakręcać, żeby wytrwać we własnym postanowieniu byciem MGTOW. Nienawiść do kobiet oznacza jednak w dalszym ciągu pełną zależność od nich. Jeśli niektórzy z Was zaspokajają się we własnym zakresie to zapewne jako podkład nie służą Wam mężczyźni....

Trochę się zapędziłeś. MGTOW nie oznacza ani nienawiści do kobiet ani abstynencji seksualnej. Proponuję jednak więcej poczytać/posłuchać i być bardziej wstrzemięźliwym jeśli chodzi o wyrażanie opinii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, widzę kolejny temat o ruchaniu i o jakości własnego życia na podstawie ilości partnerek seksualnych itp. A to nie jest przypadkiem tak, że to nie my ruchamy tylko jesteśmy przez kobiety ruchani nie tylko na polu seksualnym, ale także i przede wszystkim na polu prawnym czy społecznym???

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z biegiem czasu zaczyna się widzieć, że wszyscy dookoła pierdolą się dniami i nocami i tylko człowiek sam ma opory.

Nic dziwnego, że zaczyna myśleć z czym tu jest nie tak.

Z nim czy resztą świata?

 

Jakoś tak to było:

"Panie Anderson. Czuje pan, że coś tu jest nie tak, choć nie wie pan dokładnie co.".

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Bullitt napisał:

Ale jaka skrajność? Czy skrajnością jest twierdzenie, że faceci mają ochotę na ruchanie innych lasek? Dla mnie to oczywiste

Czy nie napisałem, że zdrowy facet reaguje pozytywnie w sensie erotycznym na kobiety? Czemu chcesz widzieć moją wypowiedź inaczej?

25 minut temu, Bullitt napisał:

Budowanie długiej relacji to jedno, co nie stoi w sprzeczności z tym, że biologicznie chcielibyśmy ruchać masę lasek. Czy temu też zaprzeczysz? 

J.w. M.in. z powodu pociągu erotycznego dochodzi do prób budowania relacji. 

27 minut temu, Bullitt napisał:

Faceci nie ruchają innych lasek z kilku powodów:

Różnice między naszymi punktami widzenia zaczynają się dopiero tutaj. 

Wszystkie podane przez Ciebie powody są prawdziwe, ale to nie wyczerpuje tematu i o tym napisałem, do tego chciałem żebyś się odniósł.

Niektórzy mają inaczej niż Ty i nie wynika to z braku możliwości, fałszywej moralności, strachu czy niezainteresowania kobietami. Nie wynika z tego też, że jedni są lepsi od drugich. Są inni.

Warto też zwrócić uwagę kto jest rozmówcą. Innych zachowań oczekujemy od tych, którzy zobowiązali się do przestrzegania pewnych zasad, innych od tych którzy nic nie deklarowali. 

 

36 minut temu, Bullitt napisał:

@Yolo Nie pamiętam o co dokładnie chodziło, nie chce mi się szukać. Czy to nie było związane z Hodowcą Krokodyli? Ktoś Ci zarzucał kłamstwo i manipulację przy opisywaniu swojego wątku. Gdybyś był fair, sam byś to teraz przypomniał. Ja nie mam obowiązku pamiętania wszystkich wątków na forum, które mnie nie dotyczą. Ty akurat kojarzysz mi się z tamtą "akcją". 

 

Myślałem że piszesz o innej osobie z tamtego wątku.

W wolnym czasie zerknij sobie tam i przeanalizuj wypowiedzi Hodowcy. Mnóstwo negatywnych emocji i przekonań na mój temat, zero konkretów. Po jakimś czasie zacząłem to analizować i szukać przyczyn tego wybuchu w wątku, który go w żaden sposób nie dotykał.

 

Raz, wygarnąłem mu kiedyś sytuację kiedy jako osoba podająca się za mocno obeznaną z uwodzeniem, stale krytykująca pewne środowiska z tym związane, opisuje sytuację kiedy kolega pozwala bzyknąć mu na kwadracie swoją zdobycz, mężatkę. Kobieta atrakcyjna, więc Hodowca, który ponoć buja się na codzień z topowymi laskami, bzyka i chwali się tym na forum. Nie podawał żadnych innych realnych sytuacji, w których mógłby podzielić się swoim doświadczeniem. Przynajmniej nie kojarzę.

 

Dwa, temat o toksycznym ojcu któregoś z braci. Jego rady żeby się odciąć, moje żeby z tym zaczekać i zrobić to w ostateczności. Tutaj on miał rację, ale też sporo emocji w tamtym wątku.

 

To dwa zdarzenia, w których nasze forumowe drogi się skrzyżowały, nie mieliśmy ze sobą nic więcej wspólnego. Przypuszczam że gość od tamtej pory żywił urazę i czekał na sposobność. Zauważ, że nie odniósł się on z merytoryczną krytyką, odnosząc się argumentami do konkretów, pozwolił sobie za to na emocjonalny wysryw.

Ten sam człowiek, w tamtym wątku próbował się mocno przypodobać administracji i właścicielowi forum. Na ile to było prawdziwe, świadczy fakt że kilka miesięcy później wyłapał perm bana za jakieś jazdy w stronę administracji i białorycerskie zachowania.

Nie wiem co się działo, ale przypuszczam że grubo, skoro mnie wcześniej stąd nie wywalono mimo negatywnego nastawienia właściciela forum.

 

Długo by pisać o tej osobie, pozostawił po sobie kilka postów które wyrywają z butów. Jedne na fali zauroczenia nieobecną już forumową socjopatką o ponoć nieprzeciętnej urodzie, inne negujące wprost idee forum.

Nie będę tego tu przytaczał, bo gościa już nie ma i nie może się odnieść, a temat nie o tym. Tak czy owak, to wciąż tu wisi i jest do znalezienia.

 

Wydaje mi się, że to w jakiś sposób wyjaśnia kontekst tamtej sytuacji.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bullitt A wiesz, że każde ruchanie to inwestycja? Czasu, często pieniędzy, praktycznie zawsze spermy. Możesz sobie robić np. takie dwutygodniówki - zabierasz pannę w miłe miejsce i ruchasz po kilka - kilkanaście razy dziennie. Z łóżka nie wychodzicie, jedziesz na energetykach. Po takim eksperymencie, a najlepiej kilku magia cipki bardzo słabnie, ciekawe czemu?

 

Można oczywiście myśleć jajami, praktycznie niczym się wtedy od spermiarza nie różnisz. Jednak facet to nie buchaj rozpłodowy z pornosów, takie moje zdanie i powinien się szanować. A to oznacza, że nie ruchasz wszystkiego co ci się chce na chuja nabić. Mi się w miesiącu chce nabijać średnio 5-6 panienek, większość młoda, szczupła. Nic tylko ruchać. Tylko, że życie nie polega jedynie na ruchaniu. 

 

Dlatego pisałem o węglu. Doputy swojego nie przerzucisz, to będzie ci się wydawało, że te machanie łopatą to takie zajebiste jest.

 

Przerzucać oczywiście można jak ktoś chce, tylko jeszcze trzeba być uczciwym wobec siebie i drugiej osoby. Jak cię chuj swędzi, to idź w balety, żyj od związku do związku, a nie wpierdzielaj się w długoterminową relację, gdzie potem będziesz narzekał, że ci się cipka znudziła. 

 

Chcesz zachowywać się tak samo jak kobiety i ujezdżać parę cipek naraz, wolna droga. Tylko nie płacz potem na forum. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Obserwując moich żonatych znajomych widzę jednak, że nie tylko u mnie pojawiają się takie myśli (co nie znaczy, że koledzy na potęgę zdradzają własne żony - nie jesteśmy przecież zwierzętami, żeby iść za każdym impulsem i potrafimy racjonalnie ocenić wszystkie "za" i "przeciw"), stąd pojawiło się u mnie pytanie czy gdyby człowiek w młodości "nasycił" się seksem z wieloma kobietami inaczej by do tego podchodził będąc w moim wieku

Ponieważ wypowiadają się koledzy rozwodnicy albo tacy, co w ogóle w małżeństwie nie byli (peace chłopaki, spoko jesteśie) to ja na własnym przykładzie (małżeństwa, kulawego bardzo, ale jednak)

 

W młodości (tzn. przed małżeństwem, a ożeniłem się przed trzydziestką) jak to mówisz - nasyciłem się seksem. Nie pod kołderką, nie przy zgaszonym świetle. Różne różniaste rzeczy męsko damskie. Nasyciłem - to znaczy, że nie było tak, że chciałbym czegoś spróbować a nie mogłem. Bądź, że chciałbym zobaczyć jak to jest z takim typem urody, a nie dane mi było. 

W małżeństwie (które trwa już kilkanaście lat) też na seks nie narzekałem.

I nie narzekałbym (pomimo, że czas i inne czynniki wiadomo, że odciskają piękno na fizyczności) gdyby nie kryzys w związku i szereg gównianych sytuacji, które spowodowały niechęć do żony. Zasłużoną według mnie... i jej też.

Dopiero to spowodowało, że zacząłem myśleć poważnie o seksie z innymi kobietami. Obiektywnie stwierdzam, że jestem atrakcyjny fizycznie, mam umięśnioną ładną sylwetkę, ładną/interesującą twarz, gęste i zadbane włosy, strymowane owłosienie na ciele. Mam takie akurat materialno-zarobkowe szczeście, że bywam tu i ówdzie bliżej równika, więc często mam też opaleniznę.

W końcu w tym stanie rzeczy do myślenia doszła praktyka.

 

Czyli jak u mine widać, "nasycenie seksem:" za młodu nie gwarantuje tego, że nie będziesz zaintereowany innymi kobietami (z wzajemnością zresztą).

 

Ale z całego, trochę zepsutego zapewne, ale szczerego serca - odradzam Ci niesprowokowane eskapady na boki i zaspokajanie ciekawości. Stały związek i dory seks w nim to spoiwo partnerów, szczęście rodziców dziecka i przez to rodziny. Poczytaj sobie posty kolegi XYZ - on też, mimo pogonienia baby i życia swobodnego, trącił nostalgią za dobrym stałym związkiem.  Innymi słowy - jeśli dobrze jest i małżonka nie robi Ci numerów - masz super układ i nie wymyślaj głupot.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, RealLife napisał:

Lub ćwicz samorozwój (ja wybrałem stoicyzm).

Miałem prawie dwuletnią przygodę ze stoicyzmem, ale to jednak nie dla mnie - zarządzanie w ten sposób własnymi emocjami uważam po czasie za bardzo szkodliwe. Ogólnie moim zdaniem człowiek nie powinien próbować wpasowywać się w jakąś konkretną doktrynę, a poznać dobrze siebie i żyć ze sobą w zgodzie. Widać w Twoim stylu pisania duży wpływ Tomasza Mazura - byłem na jego dwóch warsztatach stoickich, jak dla mnie zbyt radykalny - stosowanie się do jego zaleceń nie rozwiązało żadnego mojego problemu, a jedynie dokarmiło mojego krytyka wewnętrznego (innymi słowy - wkurzałem się na siebie, że się wkurzam). Dużo przystępniejszy dla mnie jak co jest Marcin Fabjański.

 

13 godzin temu, Brzęczyszczykiewicz napisał:

Czytam już o tym kolejny raz na tym forum, czy mógłbyś  jakoś rozwinąć? Jakieś wskazówki? (jeśli to offtopic to proszę na PM).

Bardzo obszerny temat, ale kilka wskazówek mogę z pewnością dać:

- poznaj dobrze własną prawdę - jesteś jaki jesteś i reagujesz jak reagujesz w różnych sytuacjach z pewnych względów mających źródło najczęściej w Twoim dzieciństwie, spróbuj zastanowić się nad tym, z czego u Ciebie to się bierze (często bezrefleksyjnie gloryfikujemy naszych rodziców uznając ich za świętych, a nas samych za spierdolonych, bo nie jesteśmy w stanie ich zadowolić - to na nasze szczęście nie jest prawda) - polecam w tym zakresie książki Alice Miller i Johna Bradshawa (jego techniki pomimo, że wydają się odjechane naprawdę działają),

- terapia - jeśli traumy są głębokie, a problemy z codziennym funkcjonowaniem duże rozważ pomoc psychoterapeuty, ewentualnie grupy wsparcia - nie bądź w tym sam,

- nie wściekaj się na siebie, że coś czujesz - nie ma złych uczuć (chociaż niektóre czyny podejmowane pod ich wpływem już takie mogą być), uczucia przychodzą i odchodzą bez udziału naszej woli, jedynie akceptacja danego uczucia i danie sobie przyzwolenia na jego przeżywanie pozwala je mieć pod kontrolą (uczucia i emocje to zresztą bardzo rozległa kwestia, dopiero pełne zajęcie się nimi i ich przepracowanie może posunąć Twoją pracę nad sobą do przodu, jest w tym zakresie kilka przydatnych metod typu metoda Sedony, technika uwalniania Hawkinsa, uwalnianie za pomocą opukiwania itd.),

- nie walcz z myślami, ich również nie możesz kontrolować - mi wiele dała w tym zakresie medytacja i technika dostrojenia ("Powrót do zmysłów" Stanleya Blocka),

- chyba najważniejsze, ale najtrudniejsze do wykonania - zaakceptuj samego siebie takim jakim jesteś i weź odpowiedzialność za własne potrzeby (wskazówki jak to zrobić - "No More Mr. Nice Guy" Roberta Glovera),

- rozmawiaj dużo z samym sobą - stań się swoim własnym rodzicem, zaopiekuj się sobą (ja zapisałem setki stron tocząc dialogi wewnętrzne, rozbrajając błędne przekonania na własny temat).

 

3 godziny temu, Yolo napisał:

Seksualność tkwi w głowie. Jeśli po stronie Twojej żony nie ma z tym problemu, znaczy że Twoja postawa jest ok. 

Wydaje się że jakimś pomysłem byłoby zastosowanie w jej przypadku rad, jakich udziela się tu chłopakom. Zadbanie o siebie fizyczne, ale też w sferze psychicznej, emocjonalnej. Odnalezienie swoich aktywności i szukanie pomysłu na siebie też poza związkiem, co dałoby automatycznie ciut niezależności, niedostępności. To zawsze jest sexy.

 

Dobra relacja polega na tym, że każde ma swoje osobne pole aktywności, ale mają też wspólne. 

Czy nie jest tak, że ona trochę zaniedbała swoje pole, próbując się zlać w jedno, żyjąc za bardzo wspólnym?

 

To zabija atrakcyjność, kiedy ludzie przestają pielęgnować to co ich różni. Stają się nudni, nawet jeśli fizycznie atrakcyjni.

Przyznaję szczerze - nie jest aż tak idealnie jak mogło się wydawać z moich wcześniejszych wpisów. Plusów jest więcej niż minusów, aczkolwiek one też są. Żona w łóżku jest bardzo grzeczna (mam wrażenie, że po ślubie ta jej "grzeczność" jeszcze bardziej się wzmogła), wiele moich pomysłów jest dla niej nie do przejścia - zwyczajnie się wstydzi. Lubi seks i sama go inicjuje, ale brakuje mi w tym jakiegoś takiego ognia, pójścia na żywioł, odpuszczenia kontroli, zapomnienia. Rozmowy niewiele wnoszą, jakoś nie potrafi zaakceptować swojego ciała pomimo tego, że obiektywnie jest bardzo ładne. Seks dalej smakuje dobrze, ale chciałoby się więcej (tym bardziej, jeśli ma się jakieś porównanie), wiadomo jak jest. Gdybym miał na siłę szukać przyczyny moich myśli o innych kobietach powyższe byłoby głównym kandydatem.

No ale obiektywnie to dobra kobieta i dobra żona - mamy zgodne spojrzenie na podstawowe życiowe kwestie (wychowanie dziecka, finanse, podział obowiązków). Mam wielu kolegów żyjących w przymusowym celibacie, także bywa gorzej. Tak jak pisałem - trudno o ideał.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Żona w łóżku jest bardzo grzeczna (mam wrażenie, że po ślubie ta jej "grzeczność" jeszcze bardziej się wzmogła), wiele moich pomysłów jest dla niej nie do przejścia - zwyczajnie się wstydzi. Lubi seks i sama go inicjuje, ale brakuje mi w tym jakiegoś takiego ognia, pójścia na żywioł, odpuszczenia kontroli, zapomnienia. Rozmowy niewiele wnoszą, jakoś nie potrafi zaakceptować swojego ciała pomimo tego, że obiektywnie jest bardzo ładne.

 

 

Rozmowy o seksie z kobietami, zgłaszanie w tym temacie pretensji to strzał w kolano. Mam na myśli rozmowy na chłodno, w roszczeniowym tonie. Ty masz tak zrobić, żeby jej się chciało. Zerknij co pisałem o zadbaniu o siebie, całe forum stoi takimi radami, szczególnie starsze posty dobrze to tłumaczą. 

 

Czasem kobieta wymaga otwarcia, trzeba jej pokazać że ją akceptujesz w łóżku, dać jej to odczuć. Nie chodzi mi o zagłaskanie baby.

To są delikatne sprawy i wymagania działają na krótką metę. One w ten sposób mocno odbierają akceptację lub jej brak. Czasem trafnie, czasem wyobrażając sobie niestworzone rzeczy bo facet jej nie bzyknął od kilku dni. 

 

Jeśli jesteście tak długo w relacji, żeby zmienić utarte ścieżki będzie potrzebny jakiś przełom. Coś co pozwoli je ustawić na nowo. Zastanów się co mógłbyś zrobić, jak to rozegrać.

Chcesz ognia, trzeba będzie go rozpalić. Ona tego nie zrobi sama z siebie jeśli do tej pory tego nie zrobiła.

Edytowane przez Yolo
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

ona w łóżku jest bardzo grzeczna (mam wrażenie, że po ślubie ta jej "grzeczność" jeszcze bardziej się wzmogła), wiele moich pomysłów jest dla niej nie do przejścia - zwyczajnie się wstydzi.

 

4 minuty temu, Yolo napisał:

Czasem kobieta wymaga otwarcia, trzeba jej pokazać że ją akceptujesz w łóżku, dać jej to odczuć.

 Bardzo słusznie @Yolo pisze. 

 

@johnnygoodboy - czy wiesz ilu partnerów żona miała przed Tobą? Jak oni wyglądali? Co wiesz o jej wcześniejszym pożyciu seksualnym?

 

W małżeństwie wiele spraw w łożku zależy od spraw pozałóżkowych. Zwłaszcza w stałym związku trzeba budować to zainteresowanie, atmosferę. Gra wstępna mo ze zacząć się i  na dobę przed znalezieniem się w łóżku :)

Nie zrażaj się tym, co napiszę, ale niestety bywa i tak, że w danym układzie pewne sprawy nie wyjdą. 

 

Tacy koledzy, którzy znają się z mężatkami powiadają, że często pani, która latami z mężem nigdy przenigdy "tego" by nie zrobiła (a fuj!) to... jednak już robi. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kpt. Skok napisał:

czy wiesz ilu partnerów żona miała przed Tobą? Jak oni wyglądali? Co wiesz o jej wcześniejszym pożyciu seksualnym?

Miała przede mną 4 partnerów, w tym byłego męża i każdy z nich był ode mnie zdecydowanie mniej atrakcyjny fizycznie. Sama zresztą twierdzi, że pierwszy w życiu orgazm miała właśnie ze mną.

Cała sprawa jest o tyle zagadkowa, że ona nie odmawia rzeczy, które dotyczą mnie (nie ma najmniejszego problemu z seksem oralnym), a bardziej jej - nie chce ubierać seksownej bielizny do łóżka, bo źle się w niej czuje, nie chce być na górze, bo "brzydko wygląda" z tej perspektywy, peszy ją to jak całuję jej piersi (nie lubi ich, bo są małe). Ciągle się zastanawia czy ładnie w łóżku wygląda, "czyta" w moich myślach, że z pewnością ją krytykuję podczas seksu ? Ma niską samoocenę - często mówi na głos, że stać mnie było na ładniejszą żonę (według mnie nic jej nie brakuje, podobała mi się fizycznie jeszcze jak byłem w związku z poprzednią dziewczyną).

 

2 godziny temu, Yolo napisał:

Rozmowy o seksie z kobietami, zgłaszanie w tym temacie pretensji to strzał w kolano. Mam na myśli rozmowy na chłodno, w roszczeniowym tonie. Ty masz tak zrobić, żeby jej się chciało. Zerknij co pisałem o zadbaniu o siebie, całe forum stoi takimi radami, szczególnie starsze posty dobrze to tłumaczą. 

 

Czasem kobieta wymaga otwarcia, trzeba jej pokazać że ją akceptujesz w łóżku, dać jej to odczuć. Nie chodzi mi o zagłaskanie baby.

To są delikatne sprawy i wymagania działają na krótką metę. One w ten sposób mocno odbierają akceptację lub jej brak. Czasem trafnie, czasem wyobrażając sobie niestworzone rzeczy bo facet jej nie bzyknął od kilku dni.

Nie zgłaszałem roszczeń - starałem się jej raczej przekazać, że jest dla mnie atrakcyjna, że nie wziąłbym sobie za żonę brzydkiej baby (wie, że kobiety się mną interesują i próbują ze mną flirtować nawet jak stoi koło mnie), ale to nie działa. Wydaje mi się, że ta akceptacja musi iść z wewnątrz, że choćbym codziennie recytował jej afirmacje nic to nie da.

Domyślam się, że jej problemy mogą wynikać z paskudnej relacji z własnym ojcem. Chodzi na terapię od niedawna, może ona będzie w stanie ją bardziej otworzyć.

 

2 godziny temu, Kpt. Skok napisał:

Tacy koledzy, którzy znają się z mężatkami powiadają, że często pani, która latami z mężem nigdy przenigdy "tego" by nie zrobiła (a fuj!) to... jednak już robi. :)

Jak powyżej - mnie się nie brzydzi :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, johnnygoodboy said:

Miałem prawie dwuletnią przygodę ze stoicyzmem, ale to jednak nie dla mnie - zarządzanie w ten sposób własnymi emocjami uważam po czasie za bardzo szkodliwe.

 

Cieszę się, że podzieliłeś się doswiadczeniem nt. stoicyzmu. Faktycznie T. Mazur to mój ulubiony autor. Lubię jego mocno intelektualny stoicyzm. Slyszalem o p. Fabiańskim. Przyjrzę się bliżej. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, johnnygoodboy napisał:

Nie zgłaszałem roszczeń - starałem się jej raczej przekazać, że jest dla mnie atrakcyjna, że nie wziąłbym sobie za żonę brzydkiej baby

Tak to możesz z kolegą. To jest baba, logiką nie dotrzesz. Wpłyń na emocje.

13 minut temu, johnnygoodboy napisał:

wie, że kobiety się mną interesują i próbują ze mną flirtować nawet jak stoi koło mnie), ale to nie działa

Sam się stawiasz w roli zaklepanego. Chcesz mieć świetny seks, musisz pobudzić jej gadzi, jednocześnie stwarzając warunki w których ją to zacznie jarać. 

 

To nie jest łatwe i czasem nawet nie jest przyjemne. Bo możesz mieć wyrzuty i pretensje w ciągu dnia, ale dobry seks w nocy. Tam gdzie duże emocje, mocno się dzieje w łóżku.

Pytanie, wolisz to czy zadowalający  seks i spokój? 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Bullitt napisał:

Nie słuchaj tego pierdolenia kolesi, którzy sami nic nie ruchają, ale chcieliby. Za to będą pisać jakie to "puste", że niepotrzebne szukasz złotej cipki, zajmij się marzeniami, bla bla. Oni po prostu próbują uciec od potrzeb swojej seksualności. I nie dość, że próbują siebie oszukać, to jeszcze próbują oszukać i Ciebie i mnie. Żałosne. Ja Cię na serio rozumiem. To normalna i zdrowa męska potrzeba, która jest tłumiona przez tzw. moralność


@Bullitt Jak na swój przebieg na forum powinieneś bardziej ogarniać temat. Sensem mężczyzny nie jest zaruchać (potrzeba seksualności jak to nazywasz) się na śmierć i to wszystkie towary nawet te 10/10. Możesz mieć zajebisty seks z stałą partnerką nawet kilka lat, czasem kończy się to szybciej. Kobiet kilka warto mieć kilka aby zrozumieć że szparka to szparka a nie sens życia.  Przebieg mam między 10 a 20 aby uspokoić twoje pytanie dodatkowe. 
Mam znajomą która była z seksoholikiem - przez 2 lata ogarnął około 30 kobiet (Głównie Ukrainki ) które leciały na jego firmę, a ona wyczytała to z jego Watsuupa jak się nawalił.  Wyjaśnił jej na odchodne że jest uzależniony bo osiągnął duży sukces a w tym czasie jego była żona poszła w tango z innym, próbował się dowartościować i trochę mścił się na kobietach. Gość popłynął na ruchaniu i za bardzo się wkręcił. Łazi teraz po specjalistach




 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.