Skocz do zawartości

Chłopak współlokatorki jest naszym gościem na stałe


Pacman

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie bracia,

 

Chcę się trochę wygadać i będę wdzięczny za opinie co do następującej sytuacji.

 

Wynajmujemy mieszkanie wspólnie z koleżanką, może nawet lepiej na potrzeby tego wątku nazwać ją współlokatorką, ponieważ żadnych zażyłości między nami nie ma. Relacja na 100% pozytywna, zachowujemy się jak normalni współlokatorowie, krótka rozmowa jak się mijamy, może wspólny posiłek albo rzadko piwko. Odpowiada mi taki układ, wygodne mieszkanie, koszta na pół. Mediów się tu gdzie jestem praktycznie nie płaci.

 

Jej chłopak przyjeżdża do niej co drugi weekend i zostaje od piątku do niedzieli. Lubie gościa i pozytywnie odbieram jego weekendową obecność. Moja dziewczyna również czasami zostaje na weekend i nie ma problemu. 

W październiku skończył studia i po obronie dyplomu przyjechał do współlokatorki. Co jest dla mnie dziwne, od tamtego czasu nie wrócił do siebie. Czyli mieszka z nami na statusie gościa. Nie można tego inaczej nazwać. Już 1,5 miesiąca. Współlokatorka nie zapytała czy mam coś przeciwko jeśli będzie tutaj dłużej. Niby mi to nie przeszkadza, ponieważ nie ponoszę dodatkowych kosztów związanych z jego obecnością ale odczuwam minimalny dyskomfort z uwagi na to, że mieszkamy w 3 osoby a nie 2. Sami rozumiecie o co chodzi. Łazienka kuchnia itp. Kolejna osoba zajmuje przestrzeń. Jestem w stanie zrozumieć jego motywy, obecnie szuka pracy i po co ma siedzieć samemu w mieszkaniu, które wynajmuje w mieście wojewódzkim przy uczelni, jak może sobie miło spędzać czas u dziewczyny. Ja bym w takiej sytuacji po pierwsze zapytał o zgodę, a po drugie jeśli taka zgoda byłaby udzielona, zaproponował jakiś wkład w mieszkanie. Jeśli już nie chce płacić to chociaż codziennie sprzątanie. Tymczasem świadomie lub nie, współlokatorka wykorzystuje moje miłe podejście do ludzi i nawet tematu nie zaczyna.

 

Co mogę z tym zrobić? Widzę tylko dwie opcje. Pierwsza to przemilczeć sprawę i dalej cieszyć się dobrymi relacjami w mieszkaniu. Liczyć na to, że to prawda że od stycznia typ zaczyna pracę tymczasową, tak jak zapowiedział, co będzie oznaczało, że wraca do siebie. Druga to zwrócić uwagę i zapytać co koleżanka proponuje w związku z tym, że on tu praktycznie mieszka. W takim wypadku myślę, że on wróci do siebie i będzie koniec dobrych relacji a może nawet mini wojna.

Z współlokatorką będziemy mieszkać razem jeszcze 3-4 miesiące, później zapowiedziała, że się wyprowadza do niego, ponieważ praktycznie już ma zaklepaną tam pracę.

Trzecia opcja to jakoś sprytnie zmanipulować, czyli dać do zrozumienia na podświadomość, że przeginają i ugrać w wyniku tego jakieś benefity, np. to sprzątanie. Nie mam pomysłu jeszcze jak to zrobić.

 

Brzmi jakbym się podkładał i chciał uniknąć konfliktu co jest bardzo słabe ale takie sprawy trzeba kalkulować. Jestem w sytuacji szachowej. Niestety muszę stracić a sprawa tak jakby mnie nie dotyczy. Napiszcie co myślicie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co jest w umowie napisane? Ja mam np. że jeśli chciałbym żeby ktoś ze mną mieszkał, to muszę to zgłosić właścicielowi i uzyskać pozwolenie. Więc jeśli nie chcesz gadać o tym otwarcie (taka otwarta rozmowa dla mnie jest najlepszą opcją - w końcu gościu od 1,5 miesiąca za darmo mieszka) to możesz jakiś anonimowy donosik do właściciela mieszkania?

 

Kolejna sprawa to te relacje ze współlokatorą. Przecież jest to osoba, która obecnie gra w filmie Twojego życia rolę drugoplanową, a pewnie za 2 lata nie będziesz pamiętał jak ma na imię.

 

Albo może spróbuj zobaczyć jak działa ta nowa ustawa o przemocy i zadzwoń po policję bo gość Cię bije :)

 

Osobiscie nie zostawiłbym tego tematu tak. Bądź co bądź gość za darmo sobie gdzieś mieszka, a patrząc z Twojej strony finansujesz komuś mieszkanie. Zapewne współlokatora nic nie mówi bo gość dorzuca się jej, ale to tylko ona na tym zyskuje, a Ty tracisz. Skoro są trzy osoby to każdy powinien dawać 1/3, a zapewne Ty dajesz 1/2 i ona 1/2 tyle że pewnie połowę z tego co ona daje (a może nawet całość) daje jej facet, więc ona się nie odezwie bo straci na normalizacji sytuacji.

Edytowane przez FraterPerdurabo
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Pacman said:

Z współlokatorką będziemy mieszkać razem jeszcze 3-4 miesiące, później zapowiedziała, że się wyprowadza do niego, ponieważ praktycznie już ma zaklepaną tam pracę.

Jak gość co weekend mieszka, to niech płaci za to. 3-4 miesiące dąsów pląsów współlokatorki chyba warte paru stów. Ile razem spałem gdzieś u znajomych, dokładałem się "do rachunków". Gdy pomieszkiwała u mnie dziewczyna, było to dogadane ze współlokatorami także finansowo.    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, FraterPerdurabo napisał:

A co jest w umowie napisane? Ja mam np. że jeśli chciałbym żeby ktoś ze mną mieszkał, to muszę to zgłosić właścicielowi i uzyskać pozwolenie. Więc jeśli nie chcesz gadać o tym otwarcie (taka otwarta rozmowa dla mnie jest najlepszą opcją - w końcu gościu od 1,5 miesiąca za darmo mieszka) to możesz jakiś anonimowy donosik do właściciela mieszkania?

W umowie nie ma żadnej informacji na temat jak długo można mieć gości, poza tym dziwne by było zwracać się do właściciela mieszkania jeśli nie ma żadnej wojny i na moje żądanie chłopak by opuścił mieszkanie jeszcze dziś. Pytanie jest czy warto konflikt w ogóle zaczynać. Co do współlokatorki to chodzi o relacje na najbliższe miesiące, bo potem drogi się rozchodzą.

Typ na pewno nic jej nie dorzuca, nie ma żadnej kasy, dopiero co skończył studia i jeszcze płaci za swoje mieszkanie w mieście akademickim. Masz rację, w zasadzie finansuje komuś mieszkanie.

 

17 minut temu, Lucjusz napisał:

Poczekaj do stycznia, jeżeli się wyprowadzi to masz problem rozwiązany. Jeżeli zostanie to postaw warunki i problem też masz problem rozwiązany.

Zgadzam się, tylko jakie warunki postawić? Zrzutka na 3 osoby równa się z opuszczeniem przez niego mieszkania i jakimś nie wiadomo jeszcze jakim konfliktem. Nie boję się tego konfliktu, bardziej będzie to nieprzyjemna atmosfera i tyle. Poczekam do stycznia, zobaczę czy problem sam się rozwiąże i wtedy postawię sobie to pytanie raz jeszcze.

 

17 minut temu, Orybazy napisał:

Jak gość co weekend mieszka, to niech płaci za to. 3-4 miesiące dąsów pląsów współlokatorki chyba warte paru stów. Ile razem spałem gdzieś u znajomych, dokładałem się "do rachunków". 

Gość jest stale u nas i przysłowiowych rachunków, które by były fajne do wykorzystania, jako punkt w negocjacji, praktycznie nie płacimy, więc przynajmniej nie ponoszę kosztów dodatkowych z powodu jego obecności. Pytanie czy nie przesadzam, że zaczyna mi ta jego obecność przeszkadzać.

17 minut temu, Orybazy napisał:

Gdy pomieszkiwała u mnie dziewczyna, było to dogadane ze współlokatorami także finansowo.    

No tak załatwiają sprawy normalni wg mnie ludzie ale niestety nie zawsze tak jest lub nawet rzadko. Już nie wnikam czy wynika to z wychowania czy z chamstwa czy z braku wyobraźni czy co. Nie widzę możliwości u niego żeby płacił więc będzie się to równało, jak wyżej, z opuszczeniem mieszkania i konfliktem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koleżanka powinna ustalić to z Tobą skoro razem wynajmujecie mieszkanie. Powinna Cię powiadomić, że jej gach się do niej wprowadza i czy nie masz nic przeciwko, no chwileczkę on siedzi u was to co nie używa internetu, nie myje się nie załatwia? To wszystko kosztuje. Jeżeli idzie to z jej puli to ok jeżeli nie to coś jest grubo nie tak. Następna sprawa jeżeli on już tam jest półtora miesiąca to powinien posprzątać kupić coś od siebie np do WC jedzenie i tak dalej. Sorry z boku to wygląda jak byś utrzymywał obcego gościa. Powtarzam nie wiem jak dzielicie rachunki bo jeśli to idzie z jej puli to nie ma problemu niech płaci za niego natomiast jak Ci przyjdzie za wysoki rachunek za wodę, gaz, prąd itp to wiadomo czyja to sprawka. Delikatnie poruszył bym ten temat na osobności bez obecności kolegi jak ona to widzi jak to wygląda z finansowego punktu widzenia. Żeby się nie okazało, że Ty jako jeleń finansujesz komuś kwaterę.

 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyobrażasz sobie rzeczy, które prawdopodobnie nie będą miały w ogóle miejsca, a jeżeli już będą miały to i tak potoczą się inaczej niż myślisz.

Jeżeli będzie chciał zostać, to rachunki dzielicie na trzy osoby i koniec kropka, on się zgodzi na 99%, a jak nie to wtedy będzie można dopiero zacząć myśleć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Pacman napisał:

Pytanie czy nie przesadzam, że zaczyna mi ta jego obecność przeszkadzać.

Czujesz się wykorzystywany i to jest po prostu fakt - finansujesz komuś mieszkanie. Kolejny fakt - współlokatorka wykorzystując Twoje miłe usposobienie do ludzi zachowuje się wobec Ciebie nieuczciwie, skoro nawet tego tematu z Tobą nie omówiła. Jeśli gość jeszcze chodzi po mieszkaniu w samych majtkach i koszulce, syfi i generalnie czuje się jak u siebie to nie dziwię się Twojej irytacji. Milczące przyzwolenie będzie potęgowało Twój wkurw i z czasem możesz wybuchnąć.

Trzeba postawić granicę i tyle. Bycie miłym rzadko kiedy się opłaca. Mówiąc jak jest nie będziesz "niemiły", a uczciwy, zgodny z własnymi uczuciami, spójny po prostu.

Sam miałem kiedyś takiego "współlokatora" (co równało się kolejkom do toalety, tłokiem w kuchni i wiecznymi dyskusjami o to, co oglądamy w TV), też miał zostać jedynie na chwilę, ale ta chwila się nieco przeciągnęła i postawiłem sprawę jasno - skoro ja finansuję jego pobyt tutaj to ten pobyt ma się odbywać na moich zasadach - ja mam pierwszeństwo do wszystkiego, bo za to płacę, a on jest tutaj na krzywy ryj i musi się dopasować. Ostatecznie rozdzieliliśmy czynsz na 3 osoby i to było po prostu fair.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minutes ago, Pacman said:

Pytanie czy nie przesadzam, że zaczyna mi ta jego obecność przeszkadzać.

Rachunki, bardziej myślę symbolicznie. Nocowała nas znajoma w Londynie, dorzuciliśmy się "do rachunków" w kwocie połowy tego ile by nas kosztował hotel. To chyba naturalne zachowanie, nie chodzi, że zużyjesz wody za tyle kasy, tylko na noc, dwie pogarszasz wszystkim współwynajmującym komfort mieszkania. Totalne minimum jak dla mnie to przywiezienie "prezentu" dla mieszkających, słodycze, flaszki itp. 

Zdażało mi się nocować u dziewczyny bez dorzucania się, ale częściej ona była u mnie na weekend, plus wynajmowała u moich przyjaciół, których też w swoim domu gościłem.

Obcy facet co weekend mieszka w mieszkaniu wynajętym przez dwie osoby, niech płaci.  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I właśnie przez takie życie, takie osoby i takich właścicieli mieszkań moje miasto wprowadziło super pomysł w życie. Koszt wywozu śmieci nie od ilości osób przebywających zadeklarowanej przez właściciela a przez zużycie wody (jakiś przelicznik jest wprowadzony). Idę o zakład, że właściciel zgłoszoną ma w mieszkaniu jedną osobę (siebie). Oficjalnie wynajmują dwie a na kocią łapę żyją w sumie trzy (bo dochodzi jeden pasożyt).

 

Wiesz, jest 14.12. - zaraz święta. Może zaczekaj już do końca roku faktycznie, zaraz święta, sylwester to się porozjeżdżają. Ale po nowym roku koniec Prime Time i jedziesz z tematem, najpierw rozmowa z koleżanką (lub obojgiem) a jak to nie podziała donos do właściciela mieszkania (bynajmniej nie anonimowy) - króciutko...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia przede mną w zasadzie napisali już wszystko. Ja dodam jedynie, że jeśli gość nie ma kasy, to może chociaż pewnymi pracami zadbać o to żeby się dołożyć. Przykład z mojego życia: panienka z którą się spotykam spędza u mnie mniej więcej 3 noce w tygodniu - praktycznie weekend cały plus jedną noc w tygodniu pracowniczym". Od samego początku sytuacja dość jasna odnośnie kasy - nie ma tak, że jako facet wszystko stawiam. Jak coś zamawiamy to płacimy na zmianę (już z kalkulatorem nie będę latał, ale jak poczuję, że próbuje mnie robić w wała typu jak ja płacę to zamawiamy frykasy, a jak ona to sajgony po tajności to odpowiednio zareaguję). Zwykła spożywkę też myszka kupuje i przywozi, więc nie ma co narzekać. Ponieważ sam mieszkanie wynajmuję, i nie mieszka ona na stałe ze mną, ale jednak korzysta z tego i owego, to "rozliczam" to inaczej - ostatnio ogarnęła łazienkę na błysk, innym razem ogarnie kuchnię i obiad sama ugotuje, a ja z piwkiem sobie w coś pogramy, itp. Możesz coś podobnego próbować wywalczyć. Skoro piszesz o tej sytuacji to znaczy, że Cię to męczy, więc jakoś temat musisz rozwiązać dla własnego spokoju.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minutes ago, johnnygoodboy said:

Trzeba postawić granicę i tyle. Bycie miłym rzadko kiedy się opłaca.

Święte słowa. Wynajmowałem kiedyś ze znajomą, zaczęła kombinować gdy zaczęła pracować na wyjazdach. Kombinowała że będzie płacić tylko gdy mieszka, jak w hotelu. Zgodziłem się że nie będzie płacić za prąd i wodę w okresach nie mieszkania, ale ogrzewanie, czynsz już płaci zawsze. Oczywiście były dąsy i skończyło się wyprowadzką.

 

Laski zawsze będą szukały frajera, u którego będą mieszkać za darmo. Nie ma chędożenia, sprzątania, gotowania to trzeba się co do złotówki rozliczać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, cześć, możemy pogadać w cztery oczy?

Tak, a co się stało?

Przechodzicie gdzieś na bok i zaczynasz.

Lubię Cię i Twojego chłopaka, fajne towarzystwo, natomiast inaczej wygląda życie w 2 osoby, gdzie dwie płacą i korzystają z tego za co zapłaciły, a inaczej wygląda życie z trzecią osobą. To jest twój chłopak, nie mój. Traktuję go, jak gościa, ale tylko na krótki termin, dlatego proszę, żebyś zaproponowała rozwiązanie lub po prostu podzieliła koszty na 3 osoby i chciałbym uzyskać zwrot za ten czas, który jest twój chłopak. Porozmawiajcie, ustalcie coś, czekam na odpowiedź. Wracam do siebie.

Ona, ok, dzięki, że powiedziałeś. Myślałam, że wszystko jest ok tak, jak jest, ple, ple, ple, pogadam z nim.

I tyle.

 

Jak nie ujawniasz problemu to nie ma problemu. Proste, jak budowa cepa.

 

Typol u mnie na siłowni zmieniał muzę na głośną i zjebaną. Podszedłem kiedyś i wyłączyłem, ściszyłem. On znowu przyszedł włączył, a ja znowu to samo i tak w kółko, aż odpuścił i dotarło do niego po moim spojrzeniu, że jeszcze kulturalnie mu pokazuje, gdzie jest i nie jest sam. Konfrontacja to miła rzecz czasami, nawet dla wewnętrznej męskości, dla pobudzenia. Sam lubię drobne konflikty i słowne i przegadywanie rywala, aż do bólu.

 

Prosta strategia, pochwała na dzień dobry, wpędzanie w poczucie winy, przeniesienie rozwiązania na drugą stronę, oczekiwanie na odpowiedź. A jak nie zadziała temat i nie uzyskasz od niej odpowiedzi to idziesz bezpośrednio do właściciela i już z nią nie rozmawiasz W OGÓLE, nawet nie patrzysz, nie zwracasz uwagi, staje się powietrzem.

 

Możesz zostawić, ale możesz też powalczyć o swoje. Uwierz, w drugim przypadku lepiej ci się zrobi i czegoś się nauczysz. Pełna kultura stary, panienki przerabiają to non stop i same nie mają absolutnie żadnych skrupułów, żeby wykorzystywać milczącą pozycję. Doskonale wiedzą i na pewno rozmawiali o tobie, że się zgodzisz, że spoko typek i w ogóle. Na 100%. Liczy się stary w życiu tylko twój komfort, a nie sytuacja, czy zrozumienie sytuacji innych ludzi.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki chłopaki za odpowiedzi!

 

Nie dopowiedziałem dlaczego opłaty dodatkowe (prąd woda, śmieci itp) są prawie zerowe: Inny kraj, inne zasady. Wszystko razem poza wynajmem to miesięcznie koszt rzędu 15 zł w przeliczeniu na polskie zarobki. Dlatego dodatkowa osoba praktycznie nic nie kosztuje dodatkowego. Tylko tyle, aż tyle, że sam czynsz jest bardzo drogi i gdybyśmy składali się na 3 to by był raj dla mnie.

Przyznam, że symboliczne gesty by wystarczyły, np. samo częste sprzątanie, załatwili by tym sprawę i bym się nie przyczepił. Tymczasem od stycznia, jak wrócę po świętach i sytuacja się nie zmieni, będą konkretne negocjacje.

 

Podoba mi się to w jaki sposób @mac to zaprezentowałeś:

7 minut temu, mac napisał:

Prosta strategia, pochwała na dzień dobry, wpędzanie w poczucie winy, przeniesienie rozwiązania na drugą stronę

Znam już trochę tych ludzi i rozwiązanie będzie takie, że typ się wyprowadzi a w mieszkaniu będzie nieprzyjemna atmosfera. Czego się nie boję ale nie jest fajnie w ten sposób funkcjonować na co dzień na dłużej. Więc stoję przed wyborem: typ w mieszkaniu vs konflikt.

 

Jeśli sytuacja się nie zmieni po świętach zgodnie z jego zapowiedziami to zwrócę uwagę dziewczynie na osobności, bo to z nią się składamy na mieszkanie a nie z nim. Nie będę nic proponował, żadnych sugestii na temat podziału kosztów, zapytam po prostu jak ona to widzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minutes ago, Pacman said:

Inny kraj, inne zasady.

Namieszkałem się w UK w akademiku, ze znajomymi studenciakami, z przyjaciółką. Najlepiej mieszkało mi się samemu, komfort warty był płacenia 1/4 dochodów za mieszkanie. 

Na trzech pokojach, ktoś mógł przez jakiś czas się dokoptować ale zawsze miałem opcję szybkiej eksmisji gdyby mi zaczął przeszkadzać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Pacman napisał:

Jeśli sytuacja się nie zmieni po świętach zgodnie z jego zapowiedziami to zwrócę uwagę dziewczynie na osobności, bo to z nią się składamy na mieszkanie a nie z nim. Nie będę nic proponował, żadnych sugestii na temat podziału kosztów, zapytam po prostu jak ona to widzi.

Zauważ, że już jest nieprzyjemna atmosfera przez podjęte niezależnie od ciebie decyzje, a ty tylko przez własny charakter neutralny akceptujesz temat. Zakładam, że już w tym momencie masz problem, a zatem problem = nieprzyjemna atmosfera, czy mam jakieś zwidy? Dbaj o swoje rzeczy i szanuj kurwa pieniądze, na które ciężko zapierdalasz. Asertywnością w tym przypadku się wychowujesz i dbasz o kwestie kluczowe. Płacisz hajs? Płacisz, więc szanuj się. Nie mam już nic więcej do dodania. Zrobisz, co zechcesz. Uważam, że trzeba walczyć o swoje, nawet w najdrobniejszych kwestiach, bo później człowiek dziadzieje, olewa i staje się po prostu miękusem. Postaw się teraz, przyda się na przyszłość w poważnej materii. Życzę dobrze, ale się zastanów, co napisałeś. Nie chcesz tracić atmosfery pozytywnej, ale już straciłeś ? Już masz problem, czy nie tak? Do potwierdzenia.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, mac napisał:

Na 100%. Liczy się stary w życiu tylko twój komfort, a nie sytuacja, czy zrozumienie sytuacji innych ludzi.

Mam z tym wielki problem, zawsze staram się zrozumieć innych ludzi i sytuację przez którą czasami wywierają na mnie presję. Zracjonalizować. Co najgorsze, najczęściej mi się udaje. 

 

Możesz coś doradzić / powiedzieć więcej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tu widzę inny problem. Niby Twoja współlokatorka to Twoja koleżanka, ale jednak nie przedyskutowała tego z Tobą co już powinno być lampką ostrzegawczą. To może w formie testu kup węża, lub pająka nic jej nie mów to zobaczysz jaka będzie afera że nic jej nie powiedziałeś. Ja bym nie czekał, bo święta bo to tamto. Tylko nawet przed świętami zakomunikował bym co mi leży na sercu a święta ma od tego by to przemyśleć, bo po świętach może spotka Cię nowa niespodzianka i następny nieproszony współlokator ?

Edytowane przez Kimas87
Błąd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Qvsky potrafiłem przez naruszenie moich interesów, wygody, przez zjebanie mentalne i pewne niekorzystne dla mnie praktyki przerwać przyjaźnie, które trwały wiele, wiele lat. I wiesz, co mam po pogodzeniu się i wyjaśnieniu sprawy po długiej rozłące? Pełen szacunek i żadnych, powtarzam żadnych problemów jakościowych. Zero kompromisów. Albo ja i mój komfort, albo robienie dźwigni dla innych w imię czego? Nacierpiałem się w życiu wystarczająco i nawet jedną, najdrobniejszą rzecz, która mnie wkurwia wyjaśniam z automatu.

 

Najśmieszniejsze jest to, że nie unikam konfliktu i widzę, że ten kto próbuje coś kombinować i jak napotyka opór to od razu się wycofuje. Ludzie nienawidzą konfliktów i to nawet ci, którzy rozpoczynają jakieś podjazdy. Jest też typ ludzi, a do nich raczej należę i sam się ich boję, który może nie zauważyć czegoś, stracić przez przypadek, nawet zostać skrzywdzony, ale zawsze odda z podwójną, potrójną siłą i stworzy atmosferę nieustannego terroru. Takich klientów boją się również nieuczciwe firmy i praktycznie zawsze robią zwroty z przeprosinami. Zauważ, że są tacy ludzie i zawsze rozwiązują szybko sprawy. Wchodzisz i od razu musisz robić wrażenie człowieka, który nawet życie poświęci, ale sprawę rozwiąże i lata odda, żeby oddać sprawiedliwość. To prawie, jak paladyn z RPG. Ktoś z aurą bezwzględności w sobie, ale dalej ludzki, aż do bólu. Mogę stracić, ale tylko raz w konkretnym przypadku. To już się nie powtórzy i zawsze zostanie napiętnowane do granic możliwości.

 

Byłem bardzo długo, bardzo, bardzo długo miękką fają. Całe dzieciństwo, wychowany pod kloszem, całe gimnazjum, część liceum, aż mnie dobry człowiek pokierował, prawdziwy mentor. Właściwie na granicy gimnazjum. Wyrobiłem się mniej więcej w klasie maturalnej, na studiach. Oszukali członka mojej rodziny to sprawę rozwiązałem, bo nikt inny nie chciał, nikt się nie podjął walki nawet. Nienawidzę miałkiej postawy, takiej olewającej do spraw, które są ważne. Kumplowi takim zachowaniem pomogłem nawet odzyskać hajs za produkt strukturyzowany, gdzie wtopił praktycznie hajs na remont. I też mu odzyskałem forsę zwykłymi negocjacjami. Jako obcy człowiek. Ziomki na mnie złego słowa nie powiedzą, bo zawsze pomagam pierwszy, jak zachodzi uzasadniona potrzeba. Co tu dużo gadać. Kocham zasadę wzajemności. To moja absolutna wiara. Cenię przyjaźń i staram się walczyć, a nie uciekać. Za dużo wycierpiałem, żeby nie rozumieć, że tylko walka się liczy w życiu, a im dłużej się walczy, tym dalej się dochodzi, czasami do punktu, gdzie już nie masz przeciwników, bo rozumiesz, że mieć ich po prostu nie możesz.

 

To pewien ideał podejścia. W temacie mężczyzna stoi przed takim wyborem. Albo podjąć rękawicę, albo nie. Ja bym podjął dla samego dozowania zasady wzajemności. Nauczyłbym, aż do skutku, jakich ludzi można spotkać na swojej drodze. Na co dzień jestem miłym misiem, ale z pustym spojrzeniem. Czy z takim misiem z awatara byś się zaczepiał długo? Nie sądzę ? Wszystko ok, uśmiech jest, wszystko jest, ale tam głęboko tkwi zaakceptowany cień, który tylko czeka na okazję do ataku i nawet to lubi.

 

Trochę za grubo może napisałem. Idea zasady wzajemności, życie to wojna, walka zamiast ucieczki. Wybór cierpienia nad wyborem wygody (nauka ostatecznego zwiększenia komfortu i jakości życia). Ucieczka od dyskomfortu prowadzi tylko do większego dyskomfortu. Ja akceptuję cierpienie, ale na własnych warunkach. Muszę mieć w głowie czysto i poukładane, że zrobiłem faktycznie, co mogłem. Od lat pluję sobie w brodę, że szybciej niektórych relacji z kobietami nie kończyłem, z ludźmi, z nauczycielami, niektórymi pracodawcami. Jestem bardzo miłym człowiekiem, ale myślę, że lepiej wroga we mnie nie mieć. Na takiej zasadzie podejście. Pełna kultura, ale asertywność do granic możliwości. Mówię, to jest pewien ideał. Samodzielne wychowanie w świecie bez autorytetów i naprawdę pomaga.

Edytowane przez mac
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Pacman napisał:

Więc stoję przed wyborem: typ w mieszkaniu vs konflikt.

Ja tu widzę dylemat innego rodzaju - moje potrzeby vs potrzeby koleżanki.

Nie założyłbyś tego tematu, gdybyś nie miał poczucia, że ktoś pogrywa z Tobą w nieuczciwy sposób. Odwróć sytuację - czy gdybyś Ty był takim dzikim współlokatorem miałbyś poczucie, że zachowujesz się nie w porządku wobec prawowitych najemców? Jestem przekonany, że tak. Czy gdyby Tobie zwrócono uwagę - "stary, ale zachowujesz się jak złamas korzystając z mieszkania i nie dokładając się do czynszu, który my jednak musimy płacić" kłóciłbyś się czy naprawiłbyś swój błąd? Jestem przekonany, że momentalnie przyznałbyś rację i uregulował zaległości. Dlaczego wobec tego "pozwalasz" innym zachowywać się wobec Ciebie nieuczciwie? Gdzie jest granica?

Też kiedyś unikałem konfliktów jak ognia, starałem się innych "rozumieć" i "tłumaczyć", ale w pewnym momencie zauważyłem, że doprowadziłem do momentu, gdy inni srali mi na łeb, a ja nic - wciąż byłem miłym, bezproblemowym, wyrozumiałym "spoko gościem", który przedkłada potrzeby i uczucia innych ludzi nad potrzeby i uczucia własne. Byłem wiecznie podkurwiony i sfrustrowany, a nie wiedziałem czemu - przecież ja nigdzie nie widziałem żadnych problemów :D

Od jakiegoś czasu lubię konflikty - to idealna okazja do stawiania granic i ćwiczenia asertywności.

Mówiąc komuś "nie" mówisz samemu sobie "tak" - wzrasta Twoje poczucie własnej wartości. Nie ma nic cenniejszego.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porozmawiaj, tylko szczerze bez przygotowywania planu inwazji na 7 różnych typów jej odpowiedzi.

 

Bo co w najgorszym razie zrobi się trochę kwasu. W najlepszym, oni sami mogą traktować to jako tymczasowe i nawet nie zauważają, że możesz mieć inne zdanie. Od przyjechał na chwilę po studiach, uu, ale zleciały te dwa miesiące. I przyjmą twoje argumenty. 

 

Po prostu zapytaj jak widzi dalsze wasze mieszkanie przez te miesiące. Możesz dodać, że wcześniej nic nie mówiłeś. Możesz powiedzieć to do ich obojga. Jakby się zaczęło robić jakoś nieciekawie, możesz powiedzieć, żeby sobie sami przegadali i dali ci znać. Z jednej strony warto powiedzieć im obojgu, bo zawsze jest ryzyko przedstawienie nieprawdziwie sytuacji (nawet nieświadomie), a z drugiej wiadomo, że prawdopodobnie będą chcieli zamieć tylko ze sobą dwa słowa. 

 

Przede wszystkim upewnij się jakie rozwiązanie najbardziej satysfakcjonuje ciebie i je uważasz za najsprawiedliwsze. I nie bój się go powiedzieć. 

 

Ona może uważać, że skoro opłaty nie wzrosły to płacicie po równo bo nadal ten sam metraż zajmujecie co przed jego wprowadzeniem się. No bo jeśli wynajmujecie po pokoju, to płacenie na pół też nie jest pozbawione racji. Więc na spokojnie rozważ wszystko, policz i pierwszym podejściu zakładaj dobrą wolę rozmówcy (tak na marginesie naprawdę procentuje tak w życiu prywatnym i zawodowym). 

 

Edytowane przez Piter_1982
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zastanawiaj się, tylko wyjdź z pokoju i teraz z nimi lub z nią porozmawiaj. Powiedz czego oczekujesz, to jaka będzie później atmosfera nie ma znaczenia. To forum powinno uczyć męskich zachowań a na pewno nie należy do nich zastanawianie się co się może stać gdy powiem coś kobiecie. Dziwię się, że pojawiają się komentarze żeby temat przeczekać. Moim zdaniem powinieneś iść jak najszybciej z kulturą, stanowczo powiedzieć co myślisz. Uważam, że w tej sytuacji albo powinien się wyprowadzić albo powinniście podzielić czynsz na trzy osoby o ile w ogóle tobie odpowiada mieszkanie z nim. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.