Skocz do zawartości

Niepodległość faceta po rozwodzie w kontaktach z ex


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, jako że jestem od niedawna po rozwodzie, chciałbym Was prosić o rady, jak bronić się przed manipulacjami ex i jak funkcjonować w nowej rzeczywistości, w relacji z ex. Pytam o sprawy czysto organizacyjne. Psychicznie jestem pozbierany. Mimo to emocje wciąż buzują, głównie przez wzgląd na to, że rozwód był decyzją ex przy istotnym udziale jej matki i ojca (w myśl zasady siła złego na jednego), a także z uwagi na kłamstwa na mój temat, jakie ex zamieściła w pozwie. Nic nowego, prawda?

 

Mamy dwójkę dzieci, ustalone moje prawa do spędzania z nimi czasu. Wnioskowałem o opiekę naprzemienną, na co małża nie przystała. Mimo to, ex próbuje angażować mnie w sprawy związane z dziećmi, o których sama, arbitralnie decyduje. W moim mniemaniu, skoro ex przysposobiła dzieci, ma zasądzone niemałe alimenty, winna wziąć odpowiedzialność za swoją decyzję (jaka ona była wtedy pewna, że chce rozwodu!) i organizować się samodzielnie.

W praktyce sprowadza się to do tego, że zaangażowała do pomocy swoich rodziców, co dla mnie jest naturalną konsekwencją niedojrzałych emocjonalnie rozwódek. Mój czas z dziećmi został określony sądownie, z czego korzystam.

Dzieci są małoletnie więc aktualnie nie mają wiele do powiedzenia. Wyczekuję czasu, gdy dzieci same będą mogły decydować o spotkaniach ze mną.

 

Wracając do meritum, podaję kilka przykładów. Ex ustala wizytę dziecka u lekarza (wizyta w godzinach mojej pracy), a następnie żąda abym wziął dzień wolny i udał się z dzieckiem na wizytę. Ja dla zasady nie godzę się na takie traktowanie, skoro sama podjęła zobowiązanie. W konsekwencji dostaję od niej informację tekstową o odwołanej wizycie, rzekomo z mojej winy.

Kolejny przykład. Jako, że święta spędzam z dziećmi, po nich muszę odwieźć dzieci do matki, która będzie je spędzać u swoich rodziców. Czy sensowne jest przekazanie dzieci w połowie drogi między domami? Jej ojciec jest zmotoryzowany.

Nie chce jej nic ułatwiać, bo po co? W końcu osiągnęła co chciała, czyli swoje wyimaginowane pojęcie szczęścia.

 

Zdaję sobie sprawę, że w przyszłości podobnych sytuacji będzie przybywać. Stąd ponawiam pytanie, w jaki sposób uporządkować relacje z ex (mając na względzie moje negatywne nastawienie do jej osoby) i chronić siebie, zapewniając względny psychiczny spokój i co ważne, jednocześnie nie podpadając w oczach sądu, w przypadku gdyby sprawa powróciła na wokandę? Jakie postawić sobie zasady postępowania, jakie granice? Jak wspomniałem, rozwód był całkiem niedawno i na ten moment, nie jestem w stanie zobojętnieć w relacjach z ex (czy będzie to kiedykolwiek możliwe?). Nie jestem skłonny iść na kompromisy z kobietą, która wyprowadziła dzieci z domu, bo "nie czuła się szczęśliwa", ale za to w 2 miesiące po tym, ogłosić się na Tinderze, jako matka "dwójki cudownych wampirków" i kobieta "z zasadami".

 

Dziękuję

 

Edytowane przez pinkmartini
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

14 minut temu, pinkmartini napisał:

Wracając do meritum, podaję kilka przykładów. Ex ustala wizytę dziecka u lekarza (wizyta w godzinach mojej pracy), a następnie żąda abym wziął dzień wolny i udał się z dzieckiem na wizytę.

Odpowiedź: nie mamy ustalonej opieki naprzemiennej, na którą w sądzie nie przystałaś. 
 

 

14 minut temu, pinkmartini napisał:

W konsekwencji dostaję od niej informację tekstową o odwołanej wizycie, rzekomo z mojej winy.

Odpowiedź: nie mamy ustalonej opieki naprzemiennej, na którą w sądzie nie przystałaś.

 

14 minut temu, pinkmartini napisał:

Kolejny przykład. Jako, że święta spędzam z dziećmi, po nich muszę odwieźć dzieci do matki, która będzie je spędzać u swoich rodziców. Czy sensowne jest przekazanie dzieci w połowie drogi między domami? Jej ojciec jest zmotoryzowany.

Tak w połowie drogi, skoro się nimi zajmuje miejsce zamieszkania X podane sądowi i trzymaj się tego, ani centymetra więcej po za ustalenia sądowe. 

 

14 minut temu, pinkmartini napisał:

Nie chce jej nic ułatwiać, bo po co? W końcu osiągnęła co chciała, czyli swoje wyimaginowane pojęcie szczęścia.

Bardzo dobrze, każde odstępstwo od wyznaczonego czasu z dziećmi sądownie zbywaj tekstem (jak zacięta katarynka): nie mamy ustalonej opieki naprzemiennej, na którą w sądzie nie przystałaś. 

Dobrze by było pogadać z prawnikiem co i jak robić by być przygotowanym i się nie wkopać w coś. 

Edytowane przez slavex
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dwa lata temu w bardzo podobnej sytuacji co ty.

Próbowałem w sumie przez ten czas wszystkiego i tylko jedna postawa dała rezultat - wyjebane jajca.

Kontakty i alimenty macie ustalone więc zacznij ją traktować jak instytucję która ma obowiązek wydać ci dzieci w konkretnym terminie w zamian za hajs który płacisz. 

"Dlaczego mam się zrywać z pracy skoro ty nie ogarnęłaś wolnego żeby własne dziecko do lekarza zawieźć? Trzeba było się zgodzić na naprzemienną wtedy jak najbardziej bym to zrobił" 

Co do transportu - ja bym zawiózł pod same drzwi bez słowa oddał.

Tam napewno są gadki w stylu "pewnie bedzie chciał żebym przyjechała po dzieci"

 

Spal im styki.

 

Zagraj jej kartami.

 

A co do emocji to minie szybciej niż myślisz.

Edytowane przez Furby
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że zdecydowanie powinieneś wystąpić o opiekę naprzemienną, gra jest warta świeczki jeśli Twoje dzieci mają 4,5-14 lat , jeśli starsze to już trochę kiepsko bo już zaczyna mieć swoje życie ale nadal twierdzę, że należy to zrobić ...dla siebie, o czym poniżej.


Tak jak byłeś gotowy na rozwód powinieneś wystąpić o opiekę naprzemienną.
Odpowiadając na Twoje pytanie "nie jestem w stanie zobojętnieć w relacjach z ex (czy będzie to kiedykolwiek możliwe?)". Tak będzie to możliwe jeśli zawalczysz o to o czym napisałem w zdaniu pierwszym inaczej ona sama będzie podsycała to żebyś nie zobojętniał. Mam wokół siebie mnóstwo takich relacji- od obwiniania ojca przed dziećmi, łagodne formy alienacji do całkowicie skrajnych (wyjazd do innego miasta bo pandemia bo brak pienionszków u pańci) UWAGA - kobiety ZAWSZE odgrywają się na ex, bez względu na to czy po rozwodzie wsiada na karuzelę kutang czy jest "dobrą matką i silną kobietą  łączącą obowiązki matki z karierą zawodową". Zawsze też grają tu dziećmi a tak długo jak one są pod kontrolą matki nie masz pewności co tam się odpierdala w jej 4 ścianach. Otóż twierdzę, że one nigdy nie pozwalają zapomnieć o ile nie wprowadzisz zasad, nie postawisz wyraźnie granicy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Personal Best

O ile pamiętam ze swojej sprawy rozwodowej to jeżeli pani nie zgodzi się na naprzemienną to sąd tego nie przyklepie z racji tego że jest duża szansa na brak środków na wychowanie dziecka (sędziowie wiedzą że samotne mamy to nieroby)

Z alienacją się w pełni zgodzę bo jak jej odpierdoli palma to w życiu dziecka nie zobaczysz. Różnica leży w tym czy autorowi zostały ograniczone prawa rodzicielskie w pełni czy zostały ograniczone z prawem decydowania o sprawach ważnych. 

Wtedy ex jeżeli będzie chciała zmienić miejsce zamieszkania dziecka na inne miasto on musi wyrazić na to zgodę.

 

Trochę więcej szczegółów by się przydało;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w podobnej sytuacji - Ex nie zgodziła się na opiekę naprzemienną.

Zmiana ustaleń w głowie - traktuje ją jak 24 godzinną opiekę nad dzieckiem, z wyżywieniem i noclegiem za którą płacę 1000 PLN miesięcznie.
Więc jak hotel, który jeszcze Ci funduje ciuchy, zabawki i gadżety i pomaga odrabiać lekcje dbając o rozwój.
Z tej perspektywy ta kasa jest mega niska za taki poziom usług :)

 

Jeśli chodzi o "dodatkowe" usługi w postaci czasu poza ustalonym - czyli cały weekend co dwa tygodnie córka jest ze mną - to może zapomnieć, chyba że córka mnie o coś poprosi to wtedy robię to dla niej.
A tak naprawdę doszło już do tego że w sumie sam się wysługuję jej nowym fagasem - przykład:
córka jedzie na wycieczkę jeszcze w czasach przedcovidowych, fagas przywozi ją na pekap gdzie czekam ja - cały na biało ;); witam się z córką bo jak mnie zobaczyła to od razu biegiem do mnie i nie ma świata poza; fagas stoi i czeka z jej plecakiem, specjalnie przedłużam powitanie - jakieś 15 minut, po czym podchodze do kolesia, odbieram plecak i mówię że może już iść.

Kolesia mi w sumie nawet szkoda, bo pańcia nie ma prawka i wysługuje się nim jak taksą - wozi córkę na basen, tu tam i siam.

 

Wypracujesz sobie system, po prostu ucz się z doświadczeń i nie daj sobie wejść na głowę.

Jeśli będą próby - masz ostateczność jak już wspomnieli koledzy - miej wyjebane.

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, pinkmartini napisał:

Panowie, jako że jestem od niedawna po rozwodzie, chciałbym Was prosić o rady, jak bronić się przed manipulacjami ex i jak funkcjonować w nowej rzeczywistości, w relacji z ex. Pytam o sprawy czysto organizacyjne. Psychicznie jestem pozbierany. Mimo to emocje wciąż buzują, głównie przez wzgląd na to, że rozwód był decyzją ex przy istotnym udziale jej matki i ojca (w myśl zasady siła złego na jednego), a także z uwagi na kłamstwa na mój temat, jakie ex zamieściła w pozwie. Nic nowego, prawda?

 

Mamy dwójkę dzieci, ustalone moje prawa do spędzania z nimi czasu. Wnioskowałem o opiekę naprzemienną, na co małża nie przystała. Mimo to, ex próbuje angażować mnie w sprawy związane z dziećmi, o których sama, arbitralnie decyduje. W moim mniemaniu, skoro ex przysposobiła dzieci, ma zasądzone niemałe alimenty, winna wziąć odpowiedzialność za swoją decyzję (jaka ona była wtedy pewna, że chce rozwodu!) i organizować się samodzielnie.W praktyce sprowadza się to do tego, że ...

 

W praktyce sprowadza się to do tego, że większość tzw. facetów za punkt honoru obiera robienie na złość i uprzykrzanie życia byłej żonie,

nawet kosztem własnych dzieci, żeby ją ukarać za rozwód z takim zajebistym gościem, no i pokazać tej durnej szmacie jaki oto cud straciła...

Po prostu wstyd. Żenada i wstyd.

 

P.S.

Bycie dobrym ojcem zaczyna się od szacunku dla matki swojego dziecka.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, marcopolozelmer napisał:

Bycie dobrym ojcem zaczyna się od szacunku dla matki swojego dziecka.

 

Bycie dobrą matką zaczyna się szacunku dla ojca swojego dziecka.

 

Z tym bywa różnie.

 

Moim zdaniem ważne jest to, aby rodzice po rozstaniu wychowujący dzieci czy to na zasadzie opieki naprzemiennej czy u jednego z nich, nie grali dziećmi przeciwko sobie. Można myśleć swoje na temat ex, ale nie należy mieszać dzieci w te sprawy.

 

Natomiast @pinkmartini w Twojej sytuacji kluczowe jest trzymanie ramy i nie pozwolenie na to, aby ex weszła Ci na głowę, tak jak bracia piszą.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat. 

 

"Odpowiedź: nie mamy ustalonej opieki naprzemiennej, na którą w sądzie nie przystałaś."

 

Czegoś się nauczyłem.

 

A odnośnie tej podwózki na święta to zakładam, że po dzieci będziesz przyjeżdżał sam nikt ci ich do połowy drogi podwoził nie będzie, więc i ty powinieneś zakomunikować jak już dzieci będą u ciebie że są do odebrania spod drzwi twojego domu i nigdzie nie jechać.

 

Tyle ode mnie.

 

Edit:

 

Dzisiejsze baby są wredne w opór a do tego (zbyt) pewne siebie. Nie podchodź do niej bez dyktafonu, myślę że szybko złapiesz na nią kilka haków. Tak na przyszłość.

Edytowane przez Król Jarosław I
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Król Jarosław I napisał:

A odnośnie tej podwózki na święta to zakładam, że po dzieci będziesz przyjeżdżał sam nikt ci ich do połowy drogi podwoził nie będzie, więc i ty powinieneś zakomunikować jak już dzieci będą u ciebie że są do odebrania spod drzwi twojego domu i nigdzie nie jechać.

Bardzo dobra rada w mojej opinii.

 

Sąd nie zarządził kto ma dziecko wozić, to już kwestia rodziców.

Dlaczego więc mężczyzna, który nie uzyskując opieki naprzemiennej ma dawać od siebie więcej?

 

Dodatkowo takim sposobem możesz zyskać więcej czasu z dziećmi podczas gdy Pani będzie ogarniać transport czy awanturować się :P

 

Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby gdyby to zawsze jedna ze stron dziecko odwoziła drugiej po zakończonym spotkaniu.

Pani ma dzieci przez ustalony czas, odwozi dzieci do Ciebie.

Kończysz spotkanie z dziećmi, odwozisz je do matki.

50/50.

 

Pozdrawiam i trzymam kciuki za pozytywne rostrzygnięcie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, 17nataku napisał:

Bardzo dobra rada w mojej opinii.

 

Sąd nie zarządził kto ma dziecko wozić, to już kwestia rodziców.

Dlaczego więc mężczyzna, który nie uzyskując opieki naprzemiennej ma dawać od siebie więcej?

Ciekaw jestem czy jak jedziecie do laski na ruchanie, to też jej tak wyliczacie każdy kilometr i dokładnie odmierzacie kto ma czego dawać więcej.


Naprawdę macie taki kurwa wielki w tym problem, żeby swojego dzieciaka gdzieś zawieźć albo przywieźć czy zrobić cokolwiek więcej niż ustalił sąd?

To o jakim szacunku jest w ogóle rozmowa i do kogo przepraszam, bo tak się zachowują moim zdaniem obrażone szczyle z gilami pod nosem,

a nie dorośli mężczyźni mieniący się ojcami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dasz palec weźmie całą rękę. 

Za chwilę będzie dymał przez pół polski bo pańci coś się przypomniało,lub zachciało. 

Znajomy tak robi, żeby mieć choćby półtorej godziny dłużej kontakt z córą. 

Nigdy nie wie, kiedy eks zachce się zakupy zrobić w spokoju. 

Nie jest to ani zdrowe, ani dobre. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, marcopolozelmer napisał:

Ciekaw jestem czy jak jedziecie do laski na ruchanie, to też jej tak wyliczacie każdy kilometr

Porównujesz dwie różne sytuacje.

 

Nie wiemy z jakich powodów doszło do rozwodu, kto zawinił.

Wiemy jednak, że sąd zadecydował, że opiekę sprawuje matka - niech więc się z tej opieki wywiązuje, a nie wyręcza się ojcem, który chciał sprawować opiekę naprzemienną.

 

Autor nie ma już na celu zabiegać o kobiete, więc dlaczego miałby jej ułatwiać życie?

 

Jasno widać, że kobieta w tej sytuacji próbuje ugrać dla siebie jak najlepsze warunki i wysługiwać się byłym mężem, dlaczego brat @pinkmartini ma się na to godzić?

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, 17nataku napisał:

Porównujesz dwie różne sytuacje...

Jasno widać, że kobieta w tej sytuacji próbuje ugrać dla siebie jak najlepsze warunki i wysługiwać się byłym mężem, dlaczego brat @pinkmartini ma się na to godzić?

A dlaczego nie?


Dla przypomnienia, bo niektórzy może nie kojarzą, że niezależnie od tego co postanowi sąd odnośnie miejsca pobytu dzieci,

zasranym obowiązkiem nałożonym przez państwo jest utrzymywanie kontaktu z dziećmi przez oboje rodziców ORAZ

nie utrudnianie jedno drugiemu, a więc między innymi uporczywe stwarzanie problemów, co jest w naszym kraju karane.

 

Nikt nie musi się na nic godzić, bądź nie godzić, bo te kwestie regulują przepisy ustawy, którą każdy może sobie wygooglować, 

a przekomarzanie się o to, kto ma komu gdzie dzieciaka przywieźć albo kto skąd ma go zabrać, jest zwykłą dziecinną złośliwością

i robieniem drugiemu pod górkę dla jakiejś debilnej zasady, gdzie sam dzieciak w tej wątpliwych lotów farsie jest tylko rekwizytem. 

 

Odgrywanie się na eks, bo urażona duma ojojoj, to jest tak kurwa słabe, że aż po prostu żałosne.

Za tydzień święta, mój szczeniak musi obskoczyć trzy wigilie, u dziadków od strony mamy, u dziadków od strony taty,

u dziadków od strony obecnej partnerki taty i na koniec wraca do domu u mamy. Potem są jeszcze dwa dni świąt no i sylwester.

Wiecie ile to jest zamieszania i planowania, żeby to sprawnie ogarnąć legislacyjnie? Nie wiecie. To ja wam powiem ile.

Cztery minuty. Dosłownie. Ja tylko mówię mamie mojego syna, gdzie ma ze mną być, a ona ustala całą resztę pod siebie

i na koniec tylko uzgadniamy, kto o której godzinie skąd młodego zabiera albo gdzie go dostarcza. Tak jest co roku.

Można?

Jak jej wypadną jakies zdjęcia w tygodniu albo wyjazd w plener (zawodowo jest fotografem) to mnie o tym informuje i ustalamy szczegóły.

Jak mi wypadnie zajęty weekend, że nie mogę młodego zabrać (też mam swoje życie i sprawy) to tak samo ją informuję i ustalamy.

Można?

Jak pracowałem we Frankfurcie na budowie pół roku, to moja eks sama z siebie się zaoferowała, że może mi młodego do Berlina dowozić,

żebym nie musiał zapierdalać tysiące kilometrów w jedną i drugą stronę spędzając dwa dni w aucie na autostradzie. Nikt jej o to nie prosił.

Można?

Jak ona była ze swoim obecnym facetem gdzieś tam na wakacjach i się stęskniła za młodym, to też jej go zawiozłem i tydzień wcześniej oddałem,

żeby mogli spędzić razem końcówkę lata, a potem to sobie odbiję przy innej okazji, wezmę go dłużej na ferie zimowe czy coś, żaden problem.

Można?

Chłopaki naprawdę nie róbmy sobie jaj z pogrzebu, bo jak ludzie chcą to się dogadają i nie trzeba przy tym festiwalu żenady odstawiać,

tym bardziej że rykoszetem i tak obrywa zawsze dzieciak, który mimowolnie w tym wszystkim uczestniczy, obserwuje i zapamiętuje...

 

 

Edytowane przez marcopolozelmer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że można. 

Tylko w Twojej sytuacji dogadaliście się, macie do siebie szacunek, jeden drugiemu ułatwia i dostosowuje się, bo sytuacja może się obrócić w drugą stronę.

 

Historia autora jest nieco inna.

Tam szacunku może nie być, lub jest znikomy.

 

Weźmy na przykład tę wypowiedź:

W dniu 15.12.2020 o 13:12, pinkmartini napisał:

Ex ustala wizytę dziecka u lekarza (wizyta w godzinach mojej pracy), a następnie żąda abym wziął dzień wolny i udał się z dzieckiem na wizytę.

 

Dostrzegasz różnicę?

W Twoim przypadku Twoja ex zapewne poprosiła by Cie lub kulturalnie zapytała czy mógłbyś się tym zająć, bo ona nie może z powodu XYZ.

 

Co robi ex autora?

Sama podejmuje decyzję i stawia go przed faktem dokonanym, wywierając presję.

Godząc się na takie warunki, pokazuje jej że wyraża zgodę i daje zielone światło na podobne sytuacje w przyszłości.

 

W dniu 15.12.2020 o 13:12, pinkmartini napisał:

Kolejny przykład. Jako, że święta spędzam z dziećmi, po nich muszę odwieźć dzieci do matki, która będzie je spędzać u swoich rodziców. Czy sensowne jest przekazanie dzieci w połowie drogi między domami? Jej ojciec jest zmotoryzowany.

 

Druga sytuacja, autor MUSI odwieźć dzieci.

Ponownie decyzja zapadła ze strony ex, nie było porozumienia, prośby czy kompromisu.

 

Gratuluję, że udało Ci się zachować dobre relację ze swoją ex @marcopolozelmer.

Miej jednak na uwadzę, że nie wszyscy mają tyle szczęścia i cierpliwości :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.12.2020 o 13:12, marcopolozelmer napisał:

A dlaczego nie?


Dla przypomnienia, bo niektórzy może nie kojarzą, że niezależnie od tego co postanowi sąd odnośnie miejsca pobytu dzieci,

zasranym obowiązkiem nałożonym przez państwo jest utrzymywanie kontaktu z dziećmi przez oboje rodziców ORAZ

nie utrudnianie jedno drugiemu, a więc między innymi uporczywe stwarzanie problemów, co jest w naszym kraju karane.

 

Nikt nie musi się na nic godzić, bądź nie godzić, bo te kwestie regulują przepisy ustawy, którą każdy może sobie wygooglować, 

a przekomarzanie się o to, kto ma komu gdzie dzieciaka przywieźć albo kto skąd ma go zabrać, jest zwykłą dziecinną złośliwością

i robieniem drugiemu pod górkę dla jakiejś debilnej zasady, gdzie sam dzieciak w tej wątpliwych lotów farsie jest tylko rekwizytem. 

 

Odgrywanie się na eks, bo urażona duma ojojoj, to jest tak kurwa słabe, że aż po prostu żałosne.

Za tydzień święta, mój szczeniak musi obskoczyć trzy wigilie, u dziadków od strony mamy, u dziadków od strony taty,

u dziadków od strony obecnej partnerki taty i na koniec wraca do domu u mamy. Potem są jeszcze dwa dni świąt no i sylwester.

Wiecie ile to jest zamieszania i planowania, żeby to sprawnie ogarnąć legislacyjnie? Nie wiecie. To ja wam powiem ile.

Cztery minuty. Dosłownie. Ja tylko mówię mamie mojego syna, gdzie ma ze mną być, a ona ustala całą resztę pod siebie

i na koniec tylko uzgadniamy, kto o której godzinie skąd młodego zabiera albo gdzie go dostarcza. Tak jest co roku.

Można?

Jak jej wypadną jakies zdjęcia w tygodniu albo wyjazd w plener (zawodowo jest fotografem) to mnie o tym informuje i ustalamy szczegóły.

Jak mi wypadnie zajęty weekend, że nie mogę młodego zabrać (też mam swoje życie i sprawy) to tak samo ją informuję i ustalamy.

Można?

Jak pracowałem we Frankfurcie na budowie pół roku, to moja eks sama z siebie się zaoferowała, że może mi młodego do Berlina dowozić,

żebym nie musiał zapierdalać tysiące kilometrów w jedną i drugą stronę spędzając dwa dni w aucie na autostradzie. Nikt jej o to nie prosił.

Można?

Jak ona była ze swoim obecnym facetem gdzieś tam na wakacjach i się stęskniła za młodym, to też jej go zawiozłem i tydzień wcześniej oddałem,

żeby mogli spędzić razem końcówkę lata, a potem to sobie odbiję przy innej okazji, wezmę go dłużej na ferie zimowe czy coś, żaden problem.

Można?

Chłopaki naprawdę nie róbmy sobie jaj z pogrzebu, bo jak ludzie chcą to się dogadają i nie trzeba przy tym festiwalu żenady odstawiać,

tym bardziej że rykoszetem i tak obrywa zawsze dzieciak, który mimowolnie w tym wszystkim uczestniczy, obserwuje i zapamiętuje...

 

 

Mam wrażenie ze zajebiście się dogadujesz z kobieta ... aż  dziwne ze nie jesteście razem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest szaleńczo zakochana w swoim nowym boskim Alvaro ? ale to moja druga była żona.

Mam też pierwszą z którą dogaduję się jeszcze lepiej, chociaż ona ma już czwartego z kolei męża,

ale jakoś szczególnie jej to nie przeszkadza w pewnych kwestiach i jak tylko jest w PL to albo u mnie pomieszkuje,

albo wpada na kawę ze śniadaniem ? 

Jesteśmy już ponad 14 lat po rozwodzie, a do dzisiaj nasi wspólni znajomi nie mogą w to uwierzyć,

nawet jej rodzice dosłownie tydzień temu stwierdzili (mieliśmy teraz pogrzeb w rodzinie i przyleciała na kilka dni)

że my się jeszcze zejdziemy, zresztą po tylu latach chyba nie miałbym nic na przeciw, także kto wie, kto wie ?

 

Ale oczywiście widuję na co dzień całkiem inne układy, ot chociażby laska z którą się spotykam od niedawna.

Dwójka dzieci z mężem, który ma wyjebane po całości. Młodszą córkę z przedszkola wygnali na kwarantannę,

to ta moja musi z pracy zrezygnować i z małą w domu siedzieć, bo Pan Tatuś nie widzi takiej możliwości,

chociaż jego przełożony, to mój osobisty bardzo dobry kumpel i bardzo dobrze wiem, że gdyby tylko zadzwonił,

to nie ma żadnego problemu, aby wziął wolne czy urlop, bo i tak jest chujnia na zakładzie i roboty nie ma tyle co zwykle.

 

Ta dziewczyna z kolei pracuje w galerii handlowej w perfumerii, gdzie jest sama jedna na zmianie i musi kombinować, prosić i błagać,

żeby z koleżankami się pozamieniać, no ale te wymianki musi w weekendy odrabiać i za te koleżanki siedzieć całą sobotę i całą niedzielę po 12 godzin

od 9:00 do 21:00 no i dzwoni przy mnie do tego swojego męża z prośbą zapytaniem czy chociaż w weekend mógłby tą córkę do siebie zabrać,

żeby mogła iść do tej pracy, no to ależ skąd absolutnie, on ma swoje życie, on ma swoje sprawy, on serdecznie pierdoli i nie widzi takiej możliwości.

Dla jasności sytuacji on tych dzieci do siebie nie bierze w ogóle, gdyż ponieważ albowiem cytuję - A co ja niańka jestem - no bo nie i chuj.

 

Widział możliwość, żeby pierwsze co po jej wyprowadzce zrobić, to zablokować numery telefonów dzieci u operatora, bo on nie będzie za to płacił,

widział również możliwość jak i co załatwić, żeby przepisać na siebie i pobierać 500+ z których matce dzieci wypłaca po 100zł (słownie sto) na dziecko 

zamiast alimentów, których możliwości płacenia akurat nie widzi, pomimo że sam jeden okupuje wielki dom, który razem kupili w kredycie 

i ona z tego domu wyszła tak jak stała z dzieciakami pod pachą do wynajętego na szybkości mieszkania, a Wielmożny Pan został na włościach 

i nie widzi kurwa możliwości, ani alimentów płacić, ani bachora na weekend zabrać, bo ta kurwa, szmata, suka i wpisz sobie dowolne, tak go zostawiła...

po tym jak wyjebał śmieci na podłogę w salonie, ona to pozbierała, a on wyjebał drugi raz, tyle że tym razem na nią, to nie wiem czemu go zostawiła...

 

To ja, obcy gach, jej szczeniaka na sks-y do szkoły wożę, bo ten typ nawet samochód zatrzymał, który im kupili jej rodzice na którąś tam rocznicę.

Taki super gość, a co. Ciekawe czy może przypadkiem teraz to czyta i jak się palant czuje...

 

Edytowane przez marcopolozelmer
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.