Skocz do zawartości

Wspólne urządzanie mieszkania lub domu.


Rekomendowane odpowiedzi

Tak się złożyło, że długoletni LAT wydawał się na tyle ok, że dopuściłem opcję wspólnego zamieszkania.

 

Jako że nie wyraziłem chęci do zamieszkania w jej (rodziców) mieszkaniu - i to niekomfortowe, i po prostu bym się tam nie zmieścił - to padło że będziemy u mnie.

Mieszkanie moje spore, było długo wynajmowane, więc wymaga pewnego odświeżenia. Technicznie jest ok, tylko styl się zestarzał.

 

Sam się zabierałem za remont, ale teraz Pani chce się wykazać i "mieć wkład". Dałem jej zaprojektować łazienki (jest też architektem), dałem pewną zgodę na niektóre elementy w salonie - np. duży stół.

Nie tyle nie lubię stołów, co nie lubię zaśmiecania przestrzeni.

Problem w tym, że "do stołu musi być wisząca lampa".

Koniecznie.

Jestem wysokim człowiekiem, i absolutnie nienawidzę niczego, co dynda z sufitu, chyba że dynda w pomieszczeniach min. 3 metry, np w kamienicy.

 

Niestety kobieta wpada w furię, że to musi być lampa i stół, bo tak, bo chce się czuć jak u siebie też. Mimo że powtarzam, że nie lubię ani tego ani tego.

 

Nie mam zamiaru ustępować w tej kwestii bardziej, niż poza stół.

Byłby to jeden z dziwniejszych powodów rozstania.

 

Wiadomo, jak to jest, w LTR następuje nuda, więc jest parcie na "kolejny etap". czyli mieszkanie. Jak nie ma tego etapu, to część kobiet "już tego nie czuje".

Ja patrzę na to na chłodno, i nie mam zamiaru być terroryzowany "brakiem takiej jak chcę lampy".

Wszystko poza tym jest spoko, tylko kobiecie się wydaje, że skoro jest architektką, to "wie lepiej".

 

Zabawne jest, że załatwiłem jej roboty wnętrzarskie u Moich 2 znajomych, a teraz mówi publicznie, że robi wnętrza "u moich (jej) znajomych".

 

A jak tam, długodystansowcy, wasze doświadczenia z "urządzania" ?

 

Dajecie kobiecie wolną rękę, niech się "wykaże", czy wręcz przeciwnie ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, sargon napisał:

Sam się zabierałem za remont, ale teraz Pani chce się wykazać i "mieć wkład".

Oj coś czuję, że po czymś takim będą próby przekonania Cię do małżeństwa i jakiegoś "równego" podziału majątku, bo Pani nie czuje się bezpiecznie. A już na pewno, jeśli doszłoby do rozstania, to będzie chciała kasę za swoje "usługi".

 

Ile Pani ma tak w ogóle lat?

 

3 godziny temu, sargon napisał:

Zabawne jest, że załatwiłem jej roboty wnętrzarskie u Moich 2 znajomych, a teraz mówi publicznie, że robi wnętrza "u moich (jej) znajomych".

@Mosze Red  zakładał wątek o "równym" wkładzie w związek. Zrobiłeś coś sam, albo głównie sam, a Pani mówi "zrobiliśmy". 

 

Edytowane przez cst9191
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, cst9191 napisał:

Oj coś czuję, że po czymś takim będą próby przekonania Cię do małżeństwa i jakiegoś "równego" podziału majątku, bo Pani nie czuje się bezpiecznie. A już na pewno, jeśli doszłoby do rozstania, to będzie chciała kasę za swoje "usługi".

 

Ile Pani ma tak w ogóle lat?

 

@Mosze Red  zakładał wątek o "równym" wkładzie w związek. Zrobiłeś coś sam, albo głównie sam, a Pani mówi "zrobiliśmy". 

 

 

Były już jakieś wtrącenia "może sprzedaj swoje, i kupmy jakieś większe". Ale krótko zostało ucięte. Nie będę nic sprzedawał.

Może później coś dokupię, jak się ewentualnie pojawią dzieci, bo to rozważam.

 

W razie rozstania na pewno nie zamierzam jej nic płacić, bo sam mógłbym sobie to zrobić. Zresztą jest zbyt dumna na to, przynajmniej na razie.

Lat ma 26, poznałem na studiach jeszcze.

 

A co do zrobiłem - zrobiliśmy - zwróciłem na to uwagę, na co usłyszałem - "ale czy to jest ważne w ogóle ?"

 

Załatwianie roboty "z polecenia" to najbardziej niedoceniana sprawa. Niby roboty nie robisz, ale gdyby nie właściwe słowo właściwej osobie - to nic z tego by nie było i tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, sargon napisał:

Były już jakieś wtrącenia "może sprzedaj swoje, i kupmy jakieś większe".

Normalka. Teraz ma 0% udziałów, po kupnie nowego mieszkania miałaby 50%.

 

4 minuty temu, sargon napisał:

A co do zrobiłem - zrobiliśmy - zwróciłem na to uwagę, na co usłyszałem - "ale czy to jest ważne w ogóle ?"

Pewnie nie jest, ale warto mieć ją na oku. Powinna podziękować mimo wszystko. 

 

Im bliżej trzydziestki, tym więcej tego typu akcji będzie, przede wszystkim z parciem na ślub.

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam sobie urządzilem swoje mieszkania, ale raz poszedłem na zakupy z matką i siostra. 

 

Przecież to był kurwa jakiś dramat ja tam lubię minimalizm a te latały po sklepie jakby miały silnik w dupach.

 

Czaicie? 

 

Jakbym im pozwolił wykończyć swoje m2 to bym wydał dwa razy więcej. 

Edytowane przez Mroczek
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, sargon napisał:

Nie mam zamiaru ustępować w tej kwestii bardziej, niż poza stół.

Byłby to jeden z dziwniejszych powodów rozstania.

Dopóki kobieta nie czuje że posiada Twoją jaskinią to się łasi. Jeżeli uzna ją za swoje terytorium to Twoje miejsce będzie już tylko na polowaniu.

Niestety ale małżeństwo czy jakieś tam LTR to kompromis i REZYGNACJA z wolności. Nie da się inaczej.

Niestety będziesz musiał odpuścić lampy, stoły ,zasłonki. Potem wybór  ulopu, wychowania dzieci, na co przeznaczysz "nasze" oszczedności.Itp...

Pytanie czy jesteś w stanie to zaakceptować?

 

Edytowane przez ntech
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, sargon napisał:

Zabawne jest, że załatwiłem jej roboty wnętrzarskie u Moich 2 znajomych, a teraz mówi publicznie, że robi wnętrza "u moich (jej) znajomych".

 

Z ciekawości pytam. Zrobiłeś coś z tym, jeżeli usłyszałeś, że mówi coś w tym stylu? Napomknąłeś, że to dzięki Tobie? Jakoś ostatnio stałem się mocno czuły na takie rzeczy. Tu wchodzi kwestia tego żeby pani wbijać do głowy to, że coś ma, dzięki Tobie i zamykać temat kiedy próbuje przekabacić coś na swoją stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, cst9191 napisał:

Pewnie nie jest, ale warto mieć ją na oku. Powinna podziękować mimo wszystko. 

 

Im bliżej trzydziestki, tym więcej tego typu akcji będzie, przede wszystkim z parciem na ślub.

 

No nie jest to właśnie jakieś strasznie ważne, ale wygląda na pierwsze zaburzenie wyższościowe.

Zanotowałem sobie.

Najwyraźniej wpada w trend - trend dla którego zrezygnowałem czasem z polecania ludzi ludziom.

Polecasz, zrobisz komuś pół obrotu, a potem - amnezja, wszak to "oni sami".

11 minut temu, Mroczek napisał:

Sam sobie urządzilem swoje mieszkania, ale raz poszedłem na zakupy z matką i siostra. 

 

Przecież to był kurwa jakiś dramat ja tam lubię minimalizm a te latały po sklepie jakby miały silnik w dupach.

 

Kobiety podejmują 60-80% "decyzji" zakupowych. Piszę "decyzji", bo na ogół to jest tylko przejaw chwilowych emocji.

Faceci mają z reguły małe potrzeby.

Np ja wolę coś kupić raz i na lata. Tak samo remonty. A kobiety - zmiana lodówki co 3 lata bo się dizajn opatrzył...

11 minut temu, ntech napisał:

Dopóki kobieta nie czuje że posiada Twoją jaskinią to się łasi. Jeżeli uzna ją za swoje terytorium to Twoje miejsce będzie już tylko na polowaniu.

Niestety ale małżeństwo czy jakieś tam LTR to kompromis i REZYGNACJA z wolności. Nie da się inaczej.

Pytanie czy jesteś w stanie to zaakceptować. Niestety będziesz musiał odpuścić lampy, stoły ,zasłonki. Potem wybór  ulopu, wychowania dzieci, na co przeznaczysz "nasze" oszczedności.

Zdaję sobie z tego sprawę.

Natomiast kiedy kobieta wpada w dryg "dyrygowania" to u mnie wpada na tor boczny.

Zawsze im to mówiłem, ale nigdy nie potrafią się powstrzymać.

A potem pikaczu - jak się miarka przebierze.

4 minuty temu, sleepwalking napisał:

Z ciekawości pytam. Zrobiłeś coś z tym, jeżeli usłyszałeś, że mówi coś w tym stylu? Napomknąłeś, że to dzięki Tobie? Jakoś ostatnio stałem się mocno czuły na takie rzeczy. Tu wchodzi kwestia tego żeby pani wbijać do głowy to, że coś ma, dzięki Tobie i zamykać temat kiedy próbuje przekabacić coś na swoją stronę.

 

No tak, jak napisałem w pierwszym poście - zwróciłem uwagę jak to usłyszałem po raz drugi, że "jej znajomi". Chwilowo nie chce mi się tego drążyć. Może wrócę. Może zrobię  "musimy porozmawiać" ;)

12 minut temu, spacemarine napisał:

Wspólne: Ty płacisz ona urządza.

 

I tak i nie. Ja płacę. Natomiast pozwalam urządzić tyle, ile uznam za stosowne. I o to cała awanturka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, sargon napisał:

Niestety kobieta wpada w furię, że to musi być lampa i stół, bo tak, bo chce się czuć jak u siebie też. Mimo że powtarzam, że nie lubię ani tego ani tego.

 

Nie mam zamiaru ustępować w tej kwestii bardziej, niż poza stół.

 

To jest zdaje się już ten etap kiedy pani będzie sprawdzać krok po kroku na ile sobie może względem Ciebie pozwolić i jak bardzo może Ciebie urobić. Jeżeli jej ustąpisz w tej sprawie, to będzie wchodziła Ci coraz bardziej na głowę i przypominać, że przecież tu poszedłeś na "kompromis", czyli zrobiłeś tak jak ona chce. Z drugiej strony jeśli jej nie ustąpisz, to będzie foch i szlaban na dostęp do groty rozkoszy, ale pokażesz, że nie dajesz sobie wejść na głowę, ale przy okazji jakiejś kłótni będzie Ci wypominane, że nie poszedłeś na "kompromis" i że nie da się z Tobą nic załatwić. 

4 godziny temu, sargon napisał:

 

Zabawne jest, że załatwiłem jej roboty wnętrzarskie u Moich 2 znajomych, a teraz mówi publicznie, że robi wnętrza "u moich (jej) znajomych".

Klasyka gatunku. Już sobie przypisuje cudze zasługi i deprecjonuje Twoje w świecie dookoła. Nie ustępuj na krok. Podział kosztów idealnie po połowie. Związek to nieustająca wojna o siebie i swój komfort życia. Im bardziej ustępujesz tym większe problemy i pogardzanie ze strony pani. A potem na końcu jaki to nie byłeś podły, ograniczałeś ja itp. a ona taka wspaniała.

 

Moje mieszkanie jest w całości urządzone przeze mnie. Jest to typowo męskie mieszkanie. Żadnych pierdół, ozdobników itp. Jest tu tego wszystkiego tyle ile potrzeba plus mały margines na wszelki wypadek gdybym potrzebował. Nie przewiduję już w tym momencie żadnych kobiecych wizyt, chyba żeby jakaś kuzynka czy ciotka potrzebowała nocleg na jedną, góra dwie noce.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek kiedyś to fajnie ujął w jednej z audycji.

 

" Sprzedajesz mieszkanie za 200 koła dobierasz kredyt na jeszcze 150 , żeby kupić większe ona bierze od rodziców 1500 zł na karnisze i dywan a potem w sądzie jest że we wszystko włożyliście po połowie"

 

Nie wolaleś coś wynająć a swoje zostawić w tajemnicy?

Edytowane przez Król Jarosław I
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, sargon napisał:

Tak się złożyło, że długoletni LAT wydawał się na tyle ok, że dopuściłem opcję wspólnego zamieszkania.

 

Jako że nie wyraziłem chęci do zamieszkania w jej (rodziców) mieszkaniu - i to niekomfortowe, i po prostu bym się tam nie zmieścił - to padło że będziemy u mnie.

Mieszkanie moje spore, było długo wynajmowane, więc wymaga pewnego odświeżenia. Technicznie jest ok, tylko styl się zestarzał.

 

Sam się zabierałem za remont, ale teraz Pani chce się wykazać i "mieć wkład". Dałem jej zaprojektować łazienki (jest też architektem), dałem pewną zgodę na niektóre elementy w salonie - np. duży stół.

Nie tyle nie lubię stołów, co nie lubię zaśmiecania przestrzeni.

Problem w tym, że "do stołu musi być wisząca lampa".

Koniecznie.

.......

 

Dajecie kobiecie wolną rękę, niech się "wykaże", czy wręcz przeciwnie ?

Lampa wiś nad stołem .... masz zamiar łazić po stole ze boisz się że łbem zaryjesz ? Jeżeli zaś nie będzie lampy nad stołem a  ciągu komunikacyjnym pozostaje kupić lampę typu plafon .

Jeżeli robiła już takie prace a piszesz ze tak to powinieneś wiedzieć czy jej styl pracy Ci się podoba czy nie. Chyba ze jesteś z tych co nie maja gustu i muszą zobaczyć wystawkę w IKEA aby ogarnąć własne 4 - kąty. Jeżeli tak to rozumie twoje wątpliwości . Tutaj pozostaje poradzić , trzymają kartę debetową i  kupuj z rozsądkiem. Z tego co piszesz powinna to laska ogarniać .

 

ps Ja brałem mocny udział w procesie ale jednak byłem osoba druga planową z prawem veta. Uważam że dobrze zrobiłem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro już na tym etapie są podnoszone argumenty "nie czuję się u siebie", to obawiam się że pani się nigdy "u siebie" nie poczuje, a co za tym idzie trzeba będzie ciągle gonić do dbania o miejsce, w którym pani mieszka. 

 

Do dziś mam parę gadżetów, które musiały zostać kupione, żeby pani "czuła się u siebie". Niestety to by zapewnił jedynie akt współwłasności, więc nadal nie było "jak u siebie". 

 

Zasadniczo to jest czerwona lampka takie jazdy. 

 

A co do lampy, to jak nie wisi w miejscu gdzie można łbem przywalić lub też stół nie bedzie ruszany, to takie oświetlenie to bardzo fajna sprawa, więc niekoniecznie warto się upierać. 

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak zawsze co byś nie zrobił to będzie źle.  Wieszasz lustro i powiesisz po swojemu  to przyjdzie pani i powie " dlaczego nie 2 centymetry w lewo? ".

Powiesisz obraz to powie " Musi być 3 cm niżej." 

Zawsze tak jest , nie da się z tym wygrać. Tragedia, miałem to samo z lampami itp.

 

Baba zawsze wie lepiej i koniec....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpuściłbym. Tu staję po stronie kobiet. Konstrukcji budynku nie zostawiłbym kobiecie, nawet z papierami, ale wnętrza oddałbym w zupełności. Generalnie idzie o dwie, a właściwie o trzy rzeczy:

 

1. Kobiecą rzeczą jest stworzenie domowego ogniska i jeżeli odbierzesz jej i to, to ja sam czułbym się jak intruz, a dom to jednak dom, jeżeli miałbym mieszkać tam wiele lat, to nie poszedłbym na to, jako kobieta. Pamiętam po mojej drugiej żonie. Pierwszej praktycznie oddałem wnętrza, zostawiając sobie konstrukcję budynku (i tak poszła, bo na wnętrza po budowie zwykle wiele nie zostaje), drugiej nie za bardzo mogłem oddać funkcjonalność wnętrz, bo nowy dom był bardzo mały, konstrukcji nie dało się już zmienić i funkcjonalność pomieszczeń już była mocno ograniczona. Po prostu nie zostało już zbyt wiele pola manewru. Trzeba było za wszelką cenę uzyskać choć minimum ergonomii użytkowania. Gdybym odpuścił jak pierwszej - dziś miałbym wannę tak ułożoną, że syfon uwierałby mnie w dupę, a siedząc odwrotnie patrzyłbym się na piecyk, zamiast w okno, drzewa i niebo. Młoda kobieta o tym nie pomyśli. Oczywiście wannę można przełożyć, ale wszystko zawsze zależy od zasobów i ilości środków potrzebnych do odkręcenia tego, co zostanie, gdy pani przestanie wiedzieć 'co czuje'. A przestanie, bo powie ci - nie czuję się u siebie, nie czuję się tu komfortowo i odejdzie, zwłaszcza, jak jest młoda. I teraz zastanów się sam, czy warto poświęcać ten cały związek, podryw, czas, dotartą relację dla kilku tys. cebul dla ekipy budowlanej i drugie tyle w markecie? Moim zdaniem nie warto. Dlatego oddałbym tę kwestię po całości. Zmiany, nawet kosztem jakiegoś dyskomfortu są dobre, bo odbetonowują ciebie. Ludzie im starsi - tym bardziej są wkurwiający ze swoimi fobiami, guścikami, zwyczajami. Kobiety młode to odpycha. Zastanów się teraz - chcesz z takiego głupiego powodu wylądować znowu na rynku matrymonialnym, który z roku na rok wygląda coraz gorzej? I to jest główny powód, na którym można by w zasadzie poprzestać. Ale miały być trzy, więc...

 

2. Oddałbym, bo lepiej kiedy jedna osoba jest za coś odpowiedzialna. Kompromisu beneficjentem nie będziesz, a winny będziesz zawsze w myśl zasady, że 'sukces ma wielu ojców, a klęska jest sierotą'    

 

3. Trzeci powód jest taki, że Twoja pani jest młoda i z tego, co piszesz, ma nienajgorszy zawód. A to oznacza, że jest wysoko na rynku matrymonialnym. Bez problemu zmienic Cię na rycerza, który na wszystko się zgodzi, za wszystko zapłaci i jeszcze będzie piał z zachwytu na efekt końcowy. Zresztą - sam na to nie poszedłbym. Nikt nie chce być niewolnikiem drugiej osoby i nie powinien nim być. Mówi Ci to ktoś, komu wielokrotnie zauważ, nawet tutaj panie zarzucały, że chce 'ze strachu' zniewolić kobietę. Niestety bracie, jak nie chcesz być jak my, to zaciśnij zęby i szanuj, co masz. Mieszkanie, w którym ona z tobą zamieszka prawnie jest praktycznie już jej, jak już przedmówcy wspomnieli. Jedna ustawa przemocowa i masz rzeczywistość jak w Hiszpanii, Niemczech, czy Italii. Pani jest górą. Odpręż się, kup sobie piwo i zajmij się zarabianiem na to wszystko. Kijem Wisły nie zawrócisz.

 

Jeżeli ciekawią Cię te kwestie możesz spojrzeć do mojego filmu 'Wicie gniazdka - 8 żelaznych zasad'. Doświadczenia z dwóch budów z kobietami.     

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sargon ja ze swoją mieszkamy u mnie.

Pani tylko chciała piekarnik (jakoś wcześniej nie miałem ciśnienia na posiadanie- ot kiedyś może kupię, wiem ja też teraz się zastanawiam jak mogłem żyć bez), poprosiła grzecznie. Uznałem, że spoko pomysł i zamontowałem. Wdzięczna do tej pory.

Cześciej jest coś na zasadzie sugestii ale bez fochów i tupania nóżkami. Ona się bardzo liczy z moim zdaniem i jeśli mówię ,,nie” to nie podważa tego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, sargon napisał:

Niestety kobieta wpada w furię, że to musi być lampa i stół, bo tak, bo chce się czuć jak u siebie też. Mimo że powtarzam, że nie lubię ani tego ani tego.


Ech, chłopie szanuj Ty siebie. Sam widzisz, że te "Wspólne" zamieszkanie to tak naprawdę zamieszkanie na warunkach Pańci. Jeszcze nawet nie zamieszkaliście, nie wyremontowaliście, a już zaczyna się rządzić i próbować wciskać swoje wymagania.

Odpuść sobie. Ja bym to pierdolił. Też nienawidzę gówien zwisających z sufitu. Hitem są te lampy wiszące jakiś 0,5-1 metr od stołu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na koniec zabierze ci klucze i bedziesz jak gosc dzwonil do wlasnego mieszkania :lol: 

 

Co mozesz zrobic to przeznaczyc jej maly pokuj lub jakies inne pomiezczenie ala spirzarnie dla wlasnej inwencji tworczej, zainstalowac tam wczesniej ukryta kamere i masz cyrk-kabaret online za free :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, sargon napisał:

A jak tam, długodystansowcy, wasze doświadczenia z "urządzania" ?

 

Dajecie kobiecie wolną rękę, niech się "wykaże", czy wręcz przeciwnie ?

Urządzałem z moimi różnymi dziewczynami kilka mieszkań i zawsze dawałem im w tym wolną rękę (oczywiście po wcześniejszym ustaleniu maksymalnego budżetu), po prostu były w tym o wiele lepsze ode mnie (generalnie kobiety są w tym lepsze od facetów). Ja zajmowałem się kwestiami logistycznymi - głównie transportem, dźwiganiem i skręcaniem mebli.

Nie byłbym Ci w stanie powiedzieć jakiego koloru ściany mamy w mieszkaniu, nie zwracam na to kompletnie uwagi, zupełnie nie interesuje mnie wygląd lamp, dywanów czy firanek.

Odnajduję się i szybko adaptuję do praktycznie każdych warunków - jedyny mój wymóg to wygodne i nieskrzypiące łóżko + porządek.

Musicie mieć świadomość, że przeciętna kobieta taka nie jest - kobiety zwracają bardzo dużą uwagę na detale i wykończenie, które po prostu musi być zgodne z ich upodobaniami, w przeciwnym wypadku będą się źle czuły. Tak po prostu jest i o ile w kwestiach finansów, wychowania dzieci czy wzajemnego szacunku trzeba twardo artykułować swoje zdanie, o tyle w kwestii wyglądu mieszkania po prostu należy odpuścić.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, absolutarianin napisał:

Odpuściłbym. Tu staję po stronie kobiet. Konstrukcji budynku nie zostawiłbym kobiecie, nawet z papierami, ale wnętrza oddałbym w zupełności.

Odpuszczenie, w tym przypadku wnętrz, to byłby klasyczny męski błąd.

W ten sposób właśnie panie przejmują kolejne dziedziny życia...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.