Skocz do zawartości

Święta, a trudna sytuacja z kochankiem


Rekomendowane odpowiedzi

31 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Jeśli by to wszystko skrócić do absolutnego minimum - "kto jest na szczycie"?

- kochanka, czy żona a może ktoś inny?

Żona, niestety ;) . Nie zrezygnował z niej dla autorki co ta wie- choć nie chce tego przyznać przed sobą. Nie ma więc potwierdzenia wygranej, nie ma korony na głowie, w postaci wywalenia tej - często nieświadomej małżonki. Będzie więc gadka, że jej (Autorce) w ogóle na tym nie zależy i w sumie to nawet jej odpowiada, co "świetnie" zgrywa się z zażaleniami o Święta ;) 

Tutaj autorka może dalej uprawiać bezmyślną wspinaczkę, co pewnie jeszcze trochę ją rajcuje, ale jednak już bardziej męczy; albo zrezygnować ze szczytu. W obu przypadkach przegrała szczyt; w tym drugim jednak może trochę powalczyć o siebie.

 

Żona jak wiemy jest "na szczycie" w przypadku tej nieuświadomionej rywalizacji (przypominam kobiety rywalizują między sobą, mężczyzna to tylko środek wyrazu). Popatrz jaki to cios dla ego Autorki- przegrać z kimś, kto nawet nie brał udziału w rozgrywce. Masakra. Zwykle, żeby zracjonalizować sobie tę porażkę, zaczyna się tworzyć w głowie obraz żony jako "tej głupszej, która z nim pozostała" ;) ale to już sporo później.

 

Żona i dzieci to w gruncie rzeczy jedyne ofiary. Nawet nie wiedzą, że nimi są.

 

On? Nie bierze udziału w rozgrywce, on ustawia się w kategorii "nagrody", albo wręcz "pokrzywdzonego", czasami świadomie albo i nie. Steruje sytuacją zza kurtyny- żonę pozostawiając w nieświadomości (często dla jej rzekomego dobra) no i kochanką, dając jej tą "pierwszą pozycję" za tą właśnie kurtyną- co samo w sobie daje autorce poczucie bycia tą "wybraną". Wiesz, kto jest jego pierwszą linią obrony? Kochanka właśnie. 

To największy hit :D @woman_in_red narzeka na podwójne standardy, ale ów Pana broni właśnie ona. :D Nikt inny się nad nim nie rozczula.

 

 

 

 

Edytowane przez Wielokropek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Wielokropek napisał:

Żona, niestety ;)

Też tak uważam :) 

 

Aczkolwiek i to nie jest do końca, bo w tej grze nie ma wygranych, są po prostu różne wyniki w zależności jak się historia potoczy.

 

Żona może wnieść sprawę o rozwód, wygrać, mieć kapustę z tego "związku" i ugotować "samca alfa" ale to rozwiąże problem "kochanki i kochanka" bo wtedy oni się złączą (chyba?) i będą żyli długo i szczęśliwie, choć kochanka będzie miała z tyłu głowy zapewne takie echo gdyby doszło do związku: "Wiesz, że on zdradzał, i co jeśli Ciebie aktualnie zdradza, co jeśli, co jeśli, co jeśli, co jeśli, gdzie on jest?! Spóźnia się!", no nie może to teraz ja jestem zdradzana? 

Żona mimo, że najbardziej poszkodowana może być największym zwycięzcą w myśl starej prawdy "ostatni będą pierwszymi". Dzieci znienawidzą ojca, który zniszczył im dzieciństwo przez seks na boku, sam siebie znienawidzi i skomplikuje sobie życie. Żona przegrywając, wygrywa.

Kochanka - jest największą przegraną bo po prostu się oszukuje i "karta kochanki" ma za zadanie być przegraną. Kochanka musi przegrać w tym "pokerze" bo karta pod tytułem "kochanka" jest oznaczona jażmem "przegranej" i wykorzystanej. Nauka kochanki brzmi - szanuj siebie ale jak to w pokerze i władzy, która wędruje od jednego do drugiego, kochanka nie chce przyjąć do wiadomości swojej lekcji, bo tak jest wygodniej - boli ale jest wygodnie póki co (do czasu aż ból nie będzie rozrywał wewnętrznie)

Traci swoje życiodajne fluidy na "zakazaną miłość" jest używana w tej relacji, choć uważa że to ona używa i ma swojego alfę, na krótko bo na krótko "ale ma". 

"Ma" dałem nie bez powodu w cudzysłów, ponieważ jedyne co ma to figę z makiem i piasek miłości, który przesypuje się jej przez dłonie. Kochanka służy do zaspokojenia swojej i jego żądzy, więc tutaj jest aspekt pozornej wygranej. Przy okazji "inwestuje" we wątpliwej jakości walutę, choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że lepiej nie mogła ugrać. Bo ma swoją wolność od obowiązków żony i iluzję władzy, wygranej oraz jej poczucie wartości jest implikowane w postaci dawek, że to ją woli kochać od swojej żony, że to ona go rozgrzewa a nie żona i to ona mu daje i sobie ogromną przyjemność cielesną.

Kochanka jest przegraną, wygrać może jedynie gdy facet straci rodzinę i będzie ogolony, tylko pytanie czy wtedy będzie nadal atrakcyjny i czy będzie "ta gra" nadal tak uzależniająca i satysfakcjonująca, w myśl Twoich słów, że rywalizowała z przeciwnikiem i "wygrała" - tylko kogo wygrała? I czy aby na pewno nie rywalizowała sama ze sobą i z szacunkiem do siebie samej?

Rozwodnika, z długami, nie wiernego "alfę" mieć nie jest tak fajnie, jak alfę który przyjeżdża daje emocje i odjeżdża, niczym prawdziwy wojownik, mężczyzna - szkoda tylko, że emituje cień mężczyzny ale zawsze jest mieć lepiej cień niż figę z makiem w umyśle kochanki.. Alfa fajny, tylko czy świadomość, że "czy on mnie też kiedyś nie zostawi"? jest dosyć deprawująca duszę gdyby zaryzykować i ustrzelić obojgu strzałkę amora i założyć kłódkę miłości, bo..."co jeśli, co jeśli jestem JUŻ zdradzana?"

Niewierny - gigant na glinianych nogach. Świadomość można oszukiwać, podświadomości nie. Wie, że to co robi nie jest "dobre" a wewnętrzny krytyk lubi czasem pokrzyżować i pokarać oraz ukazać małżonce, że może nie jest sama w związku małżeńskim i jest więcej "żon", oprócz jej jednej.

Abstrahując od aspektu moralnego, bo jakoś sobie można zracjonalizować wszystko, to jednak alfa, staje się trochę czymś czego kobiety nie lubią, czyli "nice guyem". Musi być miłym dla kochanki, nie może jej powiedzieć na odwal się czegoś bo ta może mu narobić bigosu. Niewierny jest niewolnikiem choć wydaje się, że nosi spodnie wolności, niewoli go popęd, przysięgi, kłamstwa, żądza, rozdarte serce, iluzja wyboru, okłamywanie, kręcenie, zwodzenie najbliższych. Niewierny to lider, ruchacz, który musi żyć w strachu. Za te krótkie chwile przyjemności płaci życiem w strachu i niepewności i możliwością straty dóbr, gdy rozżalona i porzucona kochanka ujawni kartę, ujawni swoją pozycję w pokerze i powie "skoro ja Cię nie mogę mieć to nic nie będziesz miał".

 

Nie ma przegranych, nie ma wygranych jest tylko gra i przerzucanie władzy. 

Żona wygra gdy wyjdzie prawda.

Niewierny wygra, gdy prawda nie wyjdzie na jaw.

Kochanka jest od początku skazana na przegraną bo taką gra rolę, wygra tylko jeśli odzyska szacunek do siebie.

 

 

 

48 minut temu, Wielokropek napisał:

To największy hit :D @woman_in_red narzeka na podwójne standardy, ale ów Pana broni właśnie ona. :D Nikt inny się nad nim nie rozczula.

Ponieważ broniąc go, broni poczucie swojej wartości, które jest zależne od niego kropek - przynajmniej ja tak to widzę. Nie ma innego wyjścia, to jedyna dostępna droga dla "karty kochanki". 

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.12.2020 o 15:29, woman_in_red napisał:

Ja też od niedawna z kimś się spotykam, o czym on wie, ale do tego kogoś nic nie czuje, nawet nie chce z nim sypiać, traktuje jak kolegę.

Po co dajesz nadzieje mężczyźnie z, którym nie sypiasz i traktujesz jak kolegę?.

Myślisz ,że mężczyźni to zabawki bez uczuć?

W dniu 25.12.2020 o 15:29, woman_in_red napisał:

Tak się chciałam wygadać, bo mi ciężko.

Czasami pomyśl jak ciężko jest olewanemu mężczyźnie a nie widzisz czubek własnego nosa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są trzy rodzaje kobiet:
1. Kobiety z którymi chce się wypić
2. Kobiety za które chce się wypić
3. Kobiety przez które chce się wypić.

Pojawia się pytanie - do jakiej grupy należy autorka wpisu ?

Bo ja od rozwodu lat temu dziewięć - równo uwielbiam wszystkie trzy grupy dam - nawet trzecią bo nie ja przez nie piję.
 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy czuje się pokrzywdzona w tym romansie? To nie jest zupełnie tak. Jest mi przykro, bo czasami czuje się w tym wszystkim pogubiona, chciałam się zdystansować, nic nie czuć, a się nie całkiem udaje.

Czy mam z tego korzyści? Na pewno i to nie tylko łóżkowe. Seks i jego towarzystwo sprawiają mi wielką przyjemność, więc nie czuję się wykorzystywana.

Właściwie to 100 razy wolę rolę kochanki, niż miałabym być zdradzaną żoną. Jako kochanka czuje się podziwiana, adorowana, piękna jak nigdy wcześniej.

Nie dlatego, że ma żonę. Dlatego, że mnie adoruje, że stara się w seksie jak nikt inny, że patrzy na mnie jak nikt inny, podziwia mnie.. Że po seksie możemy pogadać na wiele inteligentnych tematów, a nie tylko o pracy jak z moim byłym.

Poza tym na tą chwilę ja w sumie nie chce się wiązać. Jestem na etapie rozwoju, samodoskonalenia zawodowego. Dla mnie jest to też bardzo wygodne.

Ale jednocześnie w jakiś sposób bywa trudne, szczególnie w chwilach, takich jak ta teraz, że się na mnie obraża, a ja sama nie wiem czego chcę.

Bo niby mi z nim dobrze, ale jak jest za dobrze, to zaczynam się dystansować... 

Nie wiem czy gdyby była taka możliwość i powiedziałby, że odchodzi od żony chciałabym być z nim. Kocham go, ale to mogłoby być dla mnie za trudne.

Tak więc, z jednej strony mi na nim zależy, a z drugiej jest mi w pewnym sensie dobrze tak jak jest.

Pewnie nadejdzie taki moment, że będę chciała się ustatkować, ale... Jeszcze nie teraz. Teraz mi dobrze jak jest, bo ten romans nie ogranicza mnie w żaden sposób a daje cudowny seks, poczucie bycia niezwykłą, fascynację nim, czasem glębsze odczucia... 

Dlatego, mimo że  to czasem trudne, w tym momencie mojego zycia też bardzo mi to odpowiada.

Także kilka osób tutaj mnie źle zrozumiała, bo na tą chwilę ja wcale nie chcę być żoną z gromadką dzieci.

Ale nie jest to dla mnie całkiem łatwe, szczególnie w takich chwilach jak ta, kiedy się zdystansowałam, on strzelił focha... A pogmatwane to wszystko.

Nawet powiedziałam mu to wprost, że nie chcę się zbytnio angażować na tym etapie życia, że tak mi dobrze, więc on o tym dobrze wie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

@woman_in_red

 

Byłabyś tak uprzejma napisać czy obiecał Ci związek albo jakąś formę miłości, w sensie bycia na stałe ze sobą na wyłączność?

 

 

 

 

Ale ja jemu sama kiedyś powiedziałam, że tak mi wygodnie i nawet, gdyby była taka możliwosc, to byloby to dla mnie za trudne gdyby miał dla mnie rzucić żonę, bo ma już dzieci itd.

Powiedział, że mnie kocha i że mu na mnie zależy, że jest ze mną szczęśliwy. Ale nie, niczego sobie nie obiecywaliśmy. I dobrze.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@woman_in_red nawet jeśli Ci to odpowiada, to nie zmienia wcale faktu, że nie powinnaś krzywdzić innych tzn. jego rodziny. To, że oni o Tobie nie wiedzą (albo nie chcą wiedzieć, bo zazwyczaj prędzej czy później się coś podejrzewa), nie zmienia faktu, że w jakiejś części go im odbierasz tzn. przede wszystkim jego czas, pożądanie, może emocje.

W mojej rodzinie też był taki przypadek i dopiero po 10 (!) latach, wyszło oficjalnie na jaw, że jeden w wujków ma kobietę na boku, której w dodatku zrobił dziecko.

Jego była żona została samotna, leczyła się psychiatrycznie, a on w końcu odszedł do tej swojej, która też daje mu nieźle popalić.

Jego dorosłe już dzieci nim gardzą i źle się o nim wypowiadają, cała rodzina właściwie nie ma o nim dobrego zdania- i takim sposobem w poniekąd ją stracił.

 

Życzę Ci więcej refleksji na nowy rok. Tą relacją niszczysz siebie, jego rodzinę, pewnie też i jego, choć pozornie on korzysta, ale to jak picie alkoholu, albo jedzenie słodyczy- niby są przyjemne, ale na dłuższą metę szkodzą.

Sama nie jestem święta, więc nie chcę Cię umoralniać, ale uważam też, że nie powinno się budować swojego szczęścia na czyimś nieszczęściu, tym bardziej jeśli nawet nie wiążesz z nim planów na zawsze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, woman_in_red napisał:

Powiedział, że mnie kocha i że mu na mnie zależy, że jest ze mną szczęśliwy. Ale nie, niczego sobie nie obiecywaliśmy. I dobrze.

Kocham Cię i nie widzę za Tobą życia. Mam znajomą co tak mówiła każdemu ze swoich 40 chłopaków. 

Gadka jest tania, nic nie kosztuje. Kocham Cię jest u niektórych jak "Kurwa", mówione mimochodem, automatycznie. 

Czyny, nie słowa. 

Ty zaś jesteś zabawką. Do zabawy gdy najdzie ochota, ale tak czy siak lądującą na półce. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.12.2020 o 17:42, bassfreak napisał:

Ja pierdole co ja czytam w święta, jak cię pizda swędziała trzeba było się najpierw rozejść a on drugi mądry myślący chujem a nie głową. 

 

 Oboje siebie warci. 

Powiedzcie czym rożni się " pizdy swędzenie" , pisanie postów o kochanku/ kochance od takich i podobnych pogardliwych i wulgarnych wypowiedzi?Przekleństw, epitetów i innych takich? Czym się różni? W święta i nie w święta? ????

Edytowane przez Wewerka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Wewerka napisał:

Powiedzcie czym rożni się " pizdy swędzenie" , pisanie postów o kochanku/ kochance od takich i podobnych pogardliwych i wulgarnych wypowiedzi?Przekleństw, epitetów i innych takich? Czym się różni? W święta i nie w święta? ????

Oczywiscie niczym, jak chodzisz sytematycznie do kościoła, dajesz na tacę i zachowasz cnotę do ślubu, to możesz być wulgarna, dla tych co żyją inaczej, wtedy zostaniesz zbawiona.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, woman_in_red napisał:

Oczywiscie niczym, jak chodzisz sytematycznie do kościoła, dajesz na tacę i zachowasz cnotę do ślubu, to możesz być wulgarna, dla tych co żyją inaczej, wtedy zostaniesz zbawiona.

 

Nie daję na tacę, oddzielam wiarę od Kościoła, systematycznie jedynie dbam o zdrowie i pracuję. Cenię inność, nie znoszę chamstwa, nie potrzebuję być zbawiana, ani zbawiać. Zadaję pytanie by ...zrozumieć. Inność także. ?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Wewerka napisał:

Nie daję na tacę, oddzielam wiarę od Kościoła, systematycznie jedynie dbam o zdrowie i pracuję. Cenię inność, nie znoszę chamstwa, nie potrzebuję być zbawiana, ani zbawiać. Zadaję pytanie by ...zrozumieć. Inność także. ?

 

Ok fajnie,  tylko w takim razie dlaczego twierdzisz, że niczym się to nie różni...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, woman_in_red napisał:

Ok fajnie,  tylko w takim razie dlaczego twierdzisz, że niczym się to nie różni...

@woman_in_red nie wiem jak zinterpretowalas moje słowa; ja pytałam Chłopaków, którzy stosują epitety pod adresem Twego postu czym takie zachowanie różni się od tego, który opisujesz i który ich tak bardzo razi? To miałam na myśli. Mam nadzieję, że rozłożenie na czynniki pierwsze mojej wypowiedzi będzie pomocne. ( swoją drogą przeszło mi przez myśl, że jesteś mężczyzną podszywającą się pod kobietę, oni lubią nam "dowalić" jak tu obserwuję ??, więc nie byłabym zdziwiona takim prowokacyjnym postem dającym pole do popisu, prawym męskim jednostkom co to nigdy nie zbłądziły i zawsze, wykorzystają chwilę by wbić szpile tym niewiernym, rozpasanym do granic absurdu Kobiecym Kochanką/om, które śmią bałamucić te niewinne istoty jakimi są Męscy Mężczyźni??). 

PS I za to między innymi ich lubię. Chłopaki nie dajcie się Babom!????

Edytowane przez Wewerka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.12.2020 o 15:29, woman_in_red napisał:

W wielkim skrócie, każde z nas osobno, on skupia się na rodzinie, co rozumiem w sumie, bo sama się na to w końcu zgodziłam. Ja też od niedawna z kimś się spotykam, o czym on wie, ale do tego kogoś nic nie czuje, nawet nie chce z nim sypiać, traktuje jak kolegę. Nie potrafię się chyba zakochać w nikim innym, choć chciałabym.

Ostatnio się do siebie zbiżylismy tzn. ja i kochanek. Ale ja chcialam to przerwać, a raczej stłumić w sobie uczucia, więc go trochę zaczęłam olewać. Teraz on się na mnie obraził chyba bo napisał mi życzenia jakieś takie nie za czułe, choć ostatnio było między nami bardzo dobrze...

Chciałam się zdystansować, ale teraz jak on się obraził po prostu mi jakoś smutno, oczywiście nie zawracam mu głowy przez święta bo ma rodzinę, dzieci, ale jakoś tak... mnie to ruszyło.

Choć go rozumiem, bo on ostatnio częściej dzwonił, a ja się zdystansowałam, ale to dlatego, że... wiem, że to nie ma sensu, a jednak go kocham i to jest silniejsze ode mnie niestety.

 

To jest tak przepięknie reprezentatywny przykład toku myślenia przeciętnej kobiety, że aż musiałem go znów przekleić.

 

Do zastanowienia dla tych, co w różnych wątkach próbują rozkładać co też kobieta sobie myśli na czynniki pierwsze... Jeden wielki clusterfuck, logiczna i intelektualna kloaka. Ku przestrodze.

 

Dzięki, @woman_in_red, właśnie między innymi do tego przydaje się rezerwat! 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@woman_in_red Ogarnij się, jesteś uzależniona od emocji, wcale nie kochasz tego męża żony tylko to co on z Tobą robi- raz daje, a raz zabiera. Tego drugiego masz po to by wzbudzić w pierwszym zazdrość, ale on ma wyjebane na Ciebie, gdyby nie miał- bylibyście już dawno razem. Nie psuj innym życia tylko dlatego, że nad swoim nie panujesz.

Bądź sama, poukładaj się zepsuty człowieku i podaruj sobie szczęście.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.