Skocz do zawartości

Pozwolenie na broń – procedury i koszty z tym związane


J. Horsie

Rekomendowane odpowiedzi

Baca1980 poruszył bardzo ciekawy temat - koszty oraz dostępność broni i amunicji.

W ostatnim czasie (powiedzmy od około roku) wszystko idzie zauważalnie w górę, Szczególnie amunicja.

 

W tych sklepach gdzie ja i moi koledzy się zaopatrujemy (powiedzmy wschód Polski, czasem Warszawa) ceny amunicji w ciągu ostatniego pół roku poszły nawet o kilkadziesiąt procent w górę.

 

Dla przykładu:

Na początku roku można było kupić 9x19 Para, czyli najpopularniejszy kaliber centralnego zapłonu po jakieś 90 groszy za sztukę. Całkiem przyzwoita amunicja, celna, powtarzalna.

Dzisiaj ta cena jest już praktycznie nie do uzyskania. Poniżej 1zł, to ze świecą szukać. Cztery dni temu byłem po amunicję, to za ten kaliber krzyczeli w sklepie 1,20zł.

Elaborkę można kupić po jakieś 90 groszy sztuka, a i tego już się zapasy kończą w sklepach.

W jednym z większych sklepie w województwie pytam o dziewiątkę, a chłopak mi mówi, że ma na stanie jakieś 1500sztuk amunicji. Na całym sklepie! I nie wie, kiedy dostanie nową partię.

Kolega wczoraj mówił, że był u nich po pistolet i nie mieli wcale tego kalibru.

 

22LR.
Tutaj ceny też poszły ostro w górę, ale można kupić bez żadnych problemów Magtecha po 30gr za sztukę, Thunderbolta po 28 groszy sztuka (były jeszcze jakiś czas temu w Tarnobrzegu), S&B Club mieli w Garandzie w Warszawie po 29 groszy sztuka. No nie jest tragicznie. Tanie jeszcze strzelanie. Z zaznaczeniem na jeszcze.

Dostępność całkiem dobra, szczególnie tej droższej i niby lepszej jakościowo. Piszę niby, bo dla mnie w tej chwili zwycięzca w stosunku cena/jakość to S&B Club.

 

12/70

Fam Pionki TRAP 24gr kupowałem w tamtym tygodniu po 1zł za sztukę. Cena jak na razie stoi, bo tutaj jakichś większych ruchów cenowych nie zauważyłem.

Amunicji na półkach dużo, więc na razie starczy.

 

7,62x39

223 Rem

5,45x39

Kalibry karabinowe też idą w górę równo. Wzrost cenowy podobnie jak w 9x19.

Kałaszowy kaliber już nie do dostania w cenie poniżej 1,20. O ile jest, bo zazwyczaj nie ma.

Ceny już bliżej 1,50zł, lepsze jakościowo zbliżają się do już 2zł.

223 Remington też idzie w górę - kolega kupował niedawno po 1,75zł bodajże.

 

Koszty zakupu broni także wzrosły. Nowych i używanych.

Co dostawa, to podwyżka o kilkanaście procent.

Nie da się wyczerpać tematu w kilku zdaniach, ale faktem jest niezbyt duża dostępność broni w sklepach i coraz mniejsza dostępność amunicji w przyzwoitych pieniądzach.

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, radeq napisał:

hmm na razie 100 zł tylko, tragedii nie ma. 

Jeśli szafa jest wyprodukowana jeszcze w zeszłym roku to często cena jest jeszcze "stara". Ja piszę o np. szafach z tego roku. No i lepiej wcześniej zadzwonić. Bo cenniki w sklepach internetowych są często sporo do "tyłu".

 

2 godziny temu, Janek Horsie napisał:

Nie da się wyczerpać tematu w kilku zdaniach, ale faktem jest niezbyt duża dostępność broni w sklepach i coraz mniejsza dostępność amunicji w przyzwoitych pieniądzach.

 

Według mnie jest to spowodowane zeszło  rocznymi przestojami w min. Czechach i Włoszech. Do tego USA wydrenowały rynek. Przyczyniła się do tego zarówno pandemia jak i blm-y.

Po zeszłym roku w USA ilość broni na 100-tu mieszkańców wynosi 101,5. Po raz pierwszy w historii.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Podbiję wątek, ale tutaj pasuje bardziej niż w dziale humor.

 

AoR3rL1.jpg

źródło: https://braterstwo.eu/tforum/t/99362?full#e-c-540039

 

Coby było w temacie.

Słyszeliście jak w ostatnich czasach ceny CZ poszły w górę?

CZ P10c - taka w miarę tania alternatywa dla Glocka 19 była po 2000 niedawno. Teraz już po 2600zł.

Cezetka podniosła ceny wszystkich swoich modeli. Tanio to już było.

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@Matanjah

Szybciej? Tak.

Łatwiej i taniej? Zdecydowanie nie.

 

Przekleję cytat bezpośrednio z FAQ Braterstwa, bo on wyczerpująco odpowiada na Twoje pytanie.

 

Cytat
Czy nie lepiej mieć pozwolenie do celów kolekcjonerskich w pełnym zakresie?

Zawsze lepiej mieć coś w pełnym zakresie niż ograniczonym. Ale takie pozwolenie wiąże się z egzaminem przed Policją. Są mniej zainteresowani poszerzaniem dostępu do broni palnej niż kluby sportowe, które żyją ze składek swoich członków. Zatem Policja ma zdecydowanie większą motywację, żeby dać trudny egzamin i czepiać się bzdur niż kluby sportowe.
Unikając kontaktu z Policją zyskuje się spokój i pozytywny wynik starań.

Pełen zakres kolekcjonerski nie różni się wiele od broni sportowej. Można dodatkowo kupić: broń gazową i alarmową, rakietnice, broń centralnego zapłonu o kalibrze powyżej 12 mm (np pewne rodzaje broni myśliwskiej) oraz broń do rekonstrukcji historycznych (strzelająca ślepakami, ogniem ciągłym). Są to raczej mocno wyspecjalizowane, mało praktyczne albo dosyć drogie konstrukcje. Zdecydowana większość osób odpuszcza te dodatki na rzecz uniknięcia szarpaniny z Policją.

Czy na pełne pozwolenie kolekcjonerskie mogę kupić broń samoczynną?

Nie, dla cywili samoczynna (automatyczna) broń jest niedostępna. Można uzyskać taką broń na pozwolenie do celów szkoleniowych na podstawie umowy szkolenia służb ochroniarskich.
Wymaga ono posiadania działalności gospodarczej i magazynu broni. Jest więc drogie do uzyskania i utrzymania, jeśli nie jesteś przedsiębiorcą.

Czy egzamin na pełne pozwolenie kolekcjonerskie jest trudny?

Tak, jest trudny. Często oblewa go ponad połowa podchodzących. Kosztuje sporo (1150 zł), a jedyna dopuszczalna poprawka 50% tej kwoty. Wiele osób ma poprawki, bo pytania są często podchwytliwe i dotyczą szczegółów.
Równie trudna jest część praktyczna, która wymaga zdobycia określonej ilości punktów podczas strzelania do tarczy. Z cudzej broni bywa to nieosiągalne (bo broń może być przestawiona w inny punkt niż środek tarczy). Taki egzamin jest trudniejszy niż egzamin na patent, który wymaga wyłącznie skupienia.

W tym miejscu jest relacja naszego kolegi ze Stowarzyszenia. Jego dwóch towarzyszy tamtego dnia oblało egzamin.
Tutaj kolejna relacja. Na 16 osób zdała tylko 1, zatem zdawalność dokładnie 6.25%. Czy potrzeba lepszego argumentu, żeby maksymalnie unikać styczności z WPA?
Tutaj jeszcze jedna relacja, tym razem z KWP Poznań. Podobna trudność.

Nie polecamy tej drogi, choć ludzie wkładają więcej pracy i zdają, da się. Ale bez wątpienia łatwiej jest pójść drogą broni sportowej + sportowej do celów kolekcjonerskich. Oczywiście nie mamy 100% wiedzy. Pojawiają się relacje pozytywne z egzaminów w niektórych województwach. Zachęcam do sprawdzenia wiedzy na forum-bron.pl, może akurat w Twoim WPA będą mieli lepszy dzień.

Czy pełne pozwolenie kolekcjonerskie jest rzeczywiście gorsze niż "sport + kolekcja"?

Dla większości osób: raczej tak. Stosując kombinacje i manewry (witamy w rzeczywistości) można próbować obniżyć koszty egzaminu. Strzelania z modeli policyjnych da się nauczyć na kilku dodatkowych treningach. Teoria wymaga dodatkowej pracy, bo pytania bywają naprawdę podchwytliwe i nielogiczne, ale także jest do opanowania. W przypadku pełnego pozwolenia kolekcjonerskiego procedura potrafi być szybsza (w ciągu 2 miesięcy) niż idąc drogą sportową, co jest głównym plusem.

Docierają do nas sygnały, że egzamin przed WPA nie jest niemożliwy do zdania, tylko często przychodzą na niego ludzie nieprzygotowani -- wysyłani z pracy, lub tacy którym się zdaje, że skoro pracują w ochronie, to już "umią" wszystko i nie trzeba się uczyć.

Na pewno trzeba znacznie lepiej znać UoBiA i wszystkie akty prawne, a także trenować strzelanie więcej niż w przypadku drogi sportowej i umieć brać poprawki na źle ustawione przyrządy. Część osób rezygnuje z broni bocznego zapłonu, która jest najtrudniejsza w zaliczeniu.

Sport + kolekcja są łatwiejsze do uzyskania dla normalnego hobbisty. Pełna kolekcja zwykle wiąże się z poprawkami, stresem, rezygnacją z części możliwości (np z bocznego zapłonu, bo ma wymagającą część praktyczną) i niestety nie świadczy dobrze o naszym państwie, czy podejściu do praworządnych obywateli. Lepiej omijać.

Chcę tylko mieć broń, po co mi pozwolenie do celów sportowych?

Po pierwsze, nie "mieć", a kolekcjonować. Wszyscy jesteśmy kolekcjonerami!
Największą zaletą pozwolenia do celów sportowych jest uniknięcie egzaminu policyjnego i bezproblemowa procedura wśród życzliwych ludzi. Żeby utrzymać pozwolenie do celów sportowych 1-2 razy w roku pojawić się na zawodach (zależy ile konkurencji klub organizuje jednocześnie). Zwykle jedna konkurencja kosztuje 20-35 zł, zatem zrobienie minimum startów (czyli 8 sztuk) to średnio jakieś 200 zł rocznie, jeśli masz swoją broń do wszystkich 4 konkurencji.

Zawody to są spotkania towarzyskie. Niemało osób nie żyłuje maksymalnego wyniku, uprawiają sport rekreacyjnie. Wyniki nie są też istotne dla utrzymania pozwolenia. I tak co jakiś czas pójdziesz postrzelać, z kolegami raźniej.

W Braterstwie koszty startów też są niższe: 5-10 zł / konkurencję (zależy od miasta), więc jest jeszcze łatwiej utrzymać licencję i aktywnie startować.

 

więcej na:

https://braterstwo.eu/FAQ#Czy_uzyskanie_pozwolenia_na_bron_jest_trudne

https://braterstwo.eu/procedury

 

Było w pierwszym poście tematu :)

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.11.2021 o 20:49, Janek Horsie napisał:

Cezetka podniosła ceny wszystkich swoich modeli. Tanio to już było.

 

Według mnie znowu wina USA które wyssało mnóstwo broni z rynku. Do tego "cezety" stały się tam modne ze względu na cenę. Chodzi głównie o rynek zachodni. Nas dobija słaba złotówka oraz to że rynek broni w Polsce to nadal mała nisza. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Janek Horsie 

Dzięki za wyczerpującą odpowiedź, do strzelnicy mam dość blisko, jakieś 22km,

myślę coraz intensywniej o zdobyciu pozwolenia tą drogą, nie jest to jakaś moja wielka pasja, ale umiejętność strzelania i posiadania jakieś broni wydaje się nie głupim pomysłem,

uważasz że warto w tych cięższych czasach jeszcze się za to brać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Matanjah

Ja akurat zrobiłem pozwolenie już w czasach tej sraczki kowidowej i wcale nie było jakoś trudniej. Z Policją wszystko listownie, z lekarzami osobiście.

Prywatnie, to zrobisz wszystkie badania na cito. Poślizgi mogą być w przypadku organizowania egzaminów na patent. Całe pozwolenie to głównie kwestia chęci, czasu i pieniędzy.

A jak już będziesz mieć decyzje i promesy w ręku, to dopiero zaczyna się finansowa jazda. :)

 

Czy warto?

Uważam, że warto nauczyć się korzystać z narzędzia jakim jest broń palna. Kwestia samego posiadania jest już drugorzędna.

Ja się tym interesowałem od dziecka, ale dopiero po 30-tce kupiłem sobie pierwszą broń (CP) i już tak jakoś poszło.

 

Idealnym rozwiązaniem dla wielu z nas byłoby mieć dobrego kolegę, który się tym zainteresował, ma pozwolenie, jakąś tam kolekcję i razem jeździcie sobie na strzelnicę popykać.

On ponosi większość kosztów, a Ty zwracasz mu za wystrzelaną amunicję, dorzucasz się do benzyny. Kwestia dogadania się.

Ja takiego kolegi nie miałem i właściwie to sam, bez żadnego doświadczenia wchodziłem w środowisko strzeleckie.

 

Jeśli chcesz poznać nowych, interesujących ludzi z pasją i nauczyć się nowych rzeczy, to warto. Warto wejść w środowisko, chociażby tylko z tego powodu.

Po poznaniu ludzi będziesz wiedział, czy to dla Ciebie i ewentualnie w którą stronę strzeleckiego sportu będziesz chciał iść.

 

Na Twoim miejscu zacząłbym od broni CP. Rewolwer Colta na początek (Police, Navy, Army, kaliber do wyboru, w zależności od wielkości dłoni).

Dlaczego Colt? Bo Remika 1858 to każdy ma i jest tego dużo. Przyjeżdżając na strzelnicę z Coltem wzbudzisz naturalne zaciekawienie innych strzelców.

Oooo, co to za model? Mogę strzelić?

No jasne.

Masz pyknij sobie z mojego Glocka.

 

 I cyk, już wiesz czy Ci się Glock podoba, czy nie.

 

Teraz jest końcówka roku. Warto zadzwonić do lokalnego klubu, wypytać o członkostwo i co dostajesz w zamian. Ważna jest dostępność strzelnicy i na jakich zasadach.

Są kluby, gdzie w ramach składki rocznej masz całkiem fajne profity i nawet nie musisz robić żadnego pozwolenia, żeby strzelać. Jak jesteś z Warszawy lub Wrocławia, to masz zadanie ułatwione. Tam (strzelnice Braterstwa) można strzelać prawie po kosztach amunicji  i to z wielu jednostek broni, które są na stanie klubu.

 

Zapisując się do klubu opłacasz zazwyczaj wpisowe (takie frycowe za wstęp) i składkę roczną. Jak Cię zapiszą od stycznia, to wykorzystasz w całości składkę, bo wiele klubów nie zmniejsza składki członkom, którzy zapisali się do klubu w połowie roku.

 

Podsumowując: ja bym robił pozwolenie. Lubię broń, lubię strzelać i sprawia mi frajdę, gdy strzelam celnie.

 

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Janek Horsie

zorientuję się w temacie  jak to wygląda na strzelnicy, dzięki za rady,

bardzo podoba mi się broń długa z lunetą, taka myśliwska jak np sztucer, 

z glocka strzelałem, fajny pistolet, wydaje się idealny do obrony osobistej,

a co do CP, colt jest starszym typem broni od remingtona, mimo to go polecasz?  nie znam się na CP, trochę odstrasza mnie ta procedura czyszczenia, nabijania itp choć z drugiej strony taką broń mogę kupić od ręki,

warto szukać wśród używek?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

@Władimir Władimirowicz

 

 

Nie zrobisz pozwolenia i to nie dlatego, że tak teraz napisałeś. System cię wychwyci i nie da kwitów.

To nie jest tak, że przychodzisz sobie do klubu i od razu dostajesz zaproszenie na egzamin na patent.

Na początek jest regulaminowy 3-miesięczny staż podczas którego klub musi cię przygotować do tego egzaminu. Możesz mi wierzyć, że ktoś zasięgnie opinii na twój temat i po prostu będą chcieli cię poznać: co z ciebie za człowiek, jaki masz charakter, czy jesteś dobrym kolegą. Taka zwykła ludzka ciekawość i chęć poznania.

Przede wszystkim to ktoś cię musi przeszkolić z bezpiecznego posługiwania się bronią, bo prezes klubu przed samym egzaminem musi poświadczyć, że jesteś przeszkolony  i znasz zasady bezpieczeństwa. Instruktorzy w trakcie szkolenia będą cię bacznie obserwować i starać się poprawiać ewentualne błędy, tak żebyś ten egzamin zdał.


Jeśli ktoś zauważy, że jesteś w jakiś sposób podejrzany, to po prostu nie zdasz egzaminu na patent.  Nikt do tego się głośno nie przyzna, ale środowisko jest dosyć niewielkie i ludzie się nawzajem znają. Wystarczy drobna sugestia prezesa klubu, że na Kowalskiego trzeba uważać i będą ci patrzyć na ręce podczas egzaminu jak cygance podczas wróżenia. W stresie ludzie różne rzeczy robią, a już wiesz, że strzelasz na skupienie. Sędzia pójdzie do tarczy z wzornikiem i jak mu się dziurki nie będą układały w odpowiedni okrąg to cię uwali bez skrupułów.

Na tym etapie, po pierwszym niepowodzeniu wielu ludzi daje sobie już spokój.

Część idzie na egzamin poprawkowy i go zdaje bez problemów. To są ci, którzy mają to sportowe samozaparcie.

 

Zostają jeszcze badania lekarskie i wywiad środowiskowy. Psychiatra pyta czy kiedykolwiek leczyłeś się psychiatrycznie - zadaje pytanie i bacznie obserwuje odpowiedź.

U mnie badanie to była zwykła rozmowa. Siedziałem tam może z 15 minut. Większa część wizyty to wypełnianie papierków.

Rozmawiałem kiedyś z innym strzelcem, który także poszedł do tej samej pani doktor co ja (pani doktor nauk medycznych z zakresu psychiatrii). Maglowała go z godzinę. Wyczuła w nim jakąś niechęć, jakąś negatywną energię i musiała się upewnić, że dobrze robi wydając mu zaświadczenie, że nie widzi przeciwwskazań do posiadania broni.

Człowiek  pozwolenie zrobił, kupił sobie broń, ale pani doktor musiała go zbadać dokładniej, bo zauważyła coś niepokojącego w jego zachowaniu. Gość rzeczywiście był specyficzny.

 

Policjanci na wywiadzie środowiskowym też zazwyczaj nie robią tego na odwal. Jak sprawdzony delikwent odwali coś potem, to komu będą zadawać pytania?

Mój dzielnicowy sprawdzał mnie przez sąsiadkę, którą zna z powodu interwencji, które wcześniej zgłaszała. Sam mi powiedział, że mam bardzo dobrą opinię. Na sąsiadkę można liczyć :).

Jak masz jakieś przygody natury prawnej, to wywiad będzie negatywny i organ Policji prawdopodobnie odwoła się od przedstawionych przez ciebie badań lekarskich. Wyślą cię do Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy i tam przemaglują konkretnie. Sprawdzą mocz, krew, kał i zweryfikują, czy masz strzelectwo we krwi czy w dupie. Taki żart. :)

Ale poważnie - tam się nie pierdolą i badania robią konkretne.

 

Ustawodawca wymyślił taką właśnie procedurę wydawania pozwoleń na broń, żeby odsiać z tego grona ludzi, którzy mogą sobie lub komuś zrobić krzywdę.

Czy ta procedura jest dobra, czy zła to już temat na inną dyskusję, ale na chwilę obecną eliminuje większość osób, które według władz państwa broni posiadać nie powinny.

 

Procedura procedurą, ale ciężko mi wyobrazić sobie sytuację, gdzie ktoś wydaje ze swoich, ciężko zarobionych pieniędzy ok 4 tysiące złotych za samą możliwość kupienia sobie broni w sklepie tylko po to, żeby sobie później palnąć z niej sobie w łeb. Dla mnie to bez sensu.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Władimir Władimirowicz napisał:

Gdybym miał broń już kilka razy w życiu strzelił bym sobie w głowę.

Nigdy nie zrobię pozwolenia z tej przyczyny.

 

14 godzin temu, Zatarra napisał:

To nie takie proste jak się wydaje.

 

Ale za to jaki fejm, "zastrzelił się" to zupełnie inny poziom niż pospolite "powiesił się". :D

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Offtop w związku z sytuacją na Ukrainie. 

 

Władze Ukrainy dopuściły możliwość użycia prywatnej broni i amunicji do obrony kraju. 1 stycznia weszła w życie uchwała rządu w Kijowie, wedle której członkowie ochotniczych formacji (niebędący żołnierzami) przy wykonywaniu zadań obrony terytorialnej mają prawo używać osobistej broni myśliwskiej. Wedle statystyk, legalnie zarejestrowanych na Ukrainie jest ok. miliona egzemplarzy broni palnej (blisko dwukrotnie więcej niż w Polsce). Z kolei w ubiegłym roku podjęto na Ukrainie prace nad projektem ustawy ułatwiającej posiadanie i nabywanie broni. Władze kraju deklarowały też, że rozważają możliwość otwarcia magazynów wojskowych aby wyposażyć cywilów w broń. Taki ruch jest złamaniem systemu i nie powinien mieć miejsca. Jest to dowód na bankructwo aktualnej polityki obronnej. I dowód na to, że uzbrojone społeczeństwo jest najpewniejszym sojusznikiem rządu. Dobrze jest to brać pod uwagę.

To reakcje na toczący się konflikt z Rosją i możliwość jego eskalacji. Warto też w tym miejscu przypomnieć, że również prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka zapowiedział niedawno, że w razie wojny wszyscy obywatele jego kraju mogą zostać wyposażeni w broń. Nie wiemy oczywiście na ile prawdziwe są tego typu deklaracje, ale faktem jest, że przynajmniej w teorii Białoruś publicznie rozważa uzbrojenie własnych obywateli. Z militarnego punktu widzenia tego typu rozwiązania są aktem rozpaczy.

Uzbrojenie cywilnych obywateli znacząco wzmacnia obronność narodu wobec anarchii, szabrownictwa, bandytyzmu i przestępczości, ale nie może przesądzić o wyniku ewentualnej wojny. Takie decyzje stanowią jednak wyraz pewnego zaufania władzy do własnego narodu. Mają wymiar symboliczny.

A co tymczasem dzieje się w naszym kraju? W związku z kryzysem na naszej granicy, MSWiA wprowadziło rozporządzenie, na mocy którego zabrania się Polakom mieszkającym na wschodzie kraju przemieszczania się z bronią, co de facto prowadzi do tego, że nie można kupić broni ani dokupić amunicji do broni już posiadanej. Jak argumentuje polski rząd, wprowadzono je: „w związku ze szczególnym zagrożeniem bezpieczeństwa obywateli oraz porządku publicznego”. To też ma wymiar symboliczny – wskazuje na rzeczywisty sposób traktowania suwerena-obywateli. W sytuacji „szczególnego zagrożenia” należałoby postąpić odwrotnie, tj. ułatwić zwykłym obywatelom dostęp do środków obrony lub co najmniej podtrzymać aktualnie obowiązujące przepisy, niekorzystne ale z dwojga złego lepsze od zakazu wynikającego z rozporządzenia. Zrobiono jednak inaczej, w konsekwencji czego na polskiej granicy i w jej pobliżu leżącym na terytorium RP z bronią mogą poruszać się niemal wszyscy: żołnierze, straż graniczna, WOT, „imigranci”, „uchodźcy”, „zielone ludziki”, służby białoruskie, służby rosyjskie i cudzoziemcy. Wszyscy, z wyjątkiem zwykłych obywateli RP.

Nieco wcześniej (w pierwszej połowie 2021) roku na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pojawił się opis rządowego projektu ustawy, którego celem ma być utrudnienie Polakom i tak już restrykcyjnego dostępu do broni. Jednym z założeń projektu ma być konieczność posiadania od co najmniej 12 miesięcy dokumentu takiego jak np. patent strzelecki, zanim wystąpi się o pozwolenie na broń. W praktyce może to oznaczać, że od momentu podjęcia decyzji o chęci posiadania broni do momentu otrzymania możliwości jej kupienia, może minąć ponad rok.

Gdy na granicy Polski trwa kryzys, a nasi sąsiedzi przygotowują się do potencjalnie dużego konfliktu m.in. poprzez uzbrajanie swoich obywateli lub co najmniej publikowanie deklaracji takiego zamiaru, rząd w Warszawie utrudnia swojemu społeczeństwu zbrojenia. Wnioski z aktualnej sytuacji oraz z wydarzeń z historii powinny być proste – należałoby zniszczyć rejestry posiadaczy broni, aby nie wpadły w ręce wroga, i otworzyć Polakom dostęp do swobodnego kupowania broni.

Na Ukrainie sprzedaż broni znacząco wzrosła od 2014 roku, w szczególności najłatwiej dostępnej tam broni gładkolufowej. W Polsce mogłoby się zadziać to samo, gdyby tylko rządzący naszym krajem chcieli zaufać własnemu narodowi i zacząć traktować Polaków jak wolnych obywateli.

Dla zwykłych ludzi pierwszą i często jedyną linią obrony w przypadku kryzysu, zamieszek, przestępczości, szabrownictwa, anarchii lub innych wydarzeń związanych z niestabilnością systemu państwowego, jest dostęp do broni palnej. Paraliż struktur państwa oznacza dla zwykłego człowieka niemożliwość skorzystania z pomocy instytucji, które w normalnym czasie podjęłyby reakcję. Dlatego kluczowe jest jak najszybsze wprowadzenie swobodnego i powszechnego dostępu do broni dla każdego Polaka oraz to, żeby jak najwięcej obywateli posiadało broń na własność.

 

Od początku swojego istnienia zabiega o to Fundacja Ad Arma. Jeżeli zgadzacie się Państwo z nami, prosimy o wsparcie naszych działań na rzecz przywrócenia Polakom powszechnego dostępu do broni: nr konta 64 1020 5011 0000 9802 0292 2334 Fundacja Ad Arma 87-162 Krobia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...


@MG-42 wrzucił w innym temacie ciekawy filmik pana Marcina (Leśny Dziadek) dotyczący uzyskania pozwolenia na broń.

Pan Marcin opowiada w jaki sposób najszybciej uzyskać takie pozwolenie i ile to kosztuje. Obejrzyjcie, on potrafi ciekawie opowiadać.

 

 

Kilka słów komentarza do filmu.


Koszty.
LD wspomina o kwocie ok 3 tys. złotych za całą papierologię.
Wpisowe do stowarzyszenia o charakterze kolekcjonerskim, największym w Polsce czyli Braterstwo to 10zł.
Egzamin na Policji: 1150zł
Opłata za wydanie decyzji administracyjnej: 242zł
Badania lekarskie do pozwolenia ok 500-600zł, w zależności od lekarza

 

 Razem: 2002 złote

 

Nie liczę amunicji potrzebnej do nauki strzelania, bo czy zdajesz egzamin na patent w PZSS czy egzamin na Policji, to i tak i tak musisz nauczyć się strzelać.

Nie wiem dlaczego panu Marcinowi wyszło grubo ponad 3k. Nie powiedział w jaki sposób to liczył. Może u niego w stowarzyszeniu są jakieś większe koszty, może liczył z amunicją, nie wiem.


Jest zasadnicza różnica w trybie przeprowadzania egzaminów:

PZSS: 10 pytań teoretycznych, możliwa 1 błędna odpowiedź (w kwestii znajomości przepisów karnych, bezpieczeństwa i UoBiA nie możesz się pomylić); egzamin praktyczny na skupienie wg dyscyplin pistolet (pneumatyk 10m, pistolet sportowy 25m, karabin 50m, strzelba zazwyczaj do popperów); ewentualna poprawka 200zł.

Policja: 10 pytań teoretycznych, nie można się pomylić; egzamin praktyczny z pistoletu na 15 m, karabin bodajże 50m, strzelamy na punkty,  trzeba umieć bezpiecznie rozłożyć broń i nazwać jej elementy, ewentualna poprawka 600zł.

 
Gdyby ktoś jednak nie chciał brać udziału w rywalizacji sportowej to zawsze można wystąpić tylko o pozwolenie sportowe do celów kolekcjonerskich (klub sportowy, patent, licencja, wniosek o pozwolenie).
Odpada nam wtedy koszt corocznego utrzymania licencji zawodniczej i tym samym konieczność wyrabiania startów, żeby utrzymać pozwolenie.
 

Koszty sportowego do celów kolekcjonerskich:
Wpisowe do klubu: 300-400zł (może być taniej, KS AMATOR bierze 160zł)
Lekarz sportowy przed egzaminem na patent: ok 100zł
Egzamin na patent strzelecki: 400zł
Wydanie licencji sportowej: 50zł
Badania lekarskie: 500-600zł
Koszt decyzji administracyjnej: 242zł.

Razem: 1792zł (wziąłem pod uwagę te wyższe stawki, można oczywiście taniej)

 

Szybkość uzyskania pozwolenia zależy jeszcze od jednej bardzo istotnej kwestii: kiedy będą egzaminy (Policja i PZSS przeprowadza egzaminy kilka razy w roku).
Bo teoretycznie może być tak, że złożyliśmy wniosek o wydanie pozwolenia kolekcjonerskiego na Policji dwa dni temu, ale termin egzaminu będzie wyznaczony za miesiąc albo dwa. To zależy od organu, w tym przypadku akurat od Policji.
Może być tak, że egzamin będziecie mieli za tydzień i wtedy cała procedura od pomysłu do promesy może zająć nieco więcej ponad miesiąc czyli bardzo szybko.
Jeśli chodzi o PZSS to tutaj na pewno nie będzie zbyt szybko (chociażby wymagany 3-miesięczny staż w klubie niezbędny do zapisania się na egzamin na patent), ale ja polecam pójście drogą PZSS. Jeśli ktoś będzie sobie później chciał kupić coś, czego nie kupi na pozwolenie sportowe (np 50BMG, koszt najtańszego karabinu to ok 20k), to sobie zrobi pełną kolekcjonerkę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Chciałem się pochwalić, że dzisiaj zdałem egzamin na patent strzelecki w zakresie pistolet, karabin i strzelba, więc pewnie w czerwcu będzie pozwolenie. Zdawałem we Wrocławiu i mogę się o tym miejscu wypowiedzieć w samych superlatywach: piękny obiekt, bardzo mili egzaminatorzy. Po wszystkim możliwość zrobienia wszystkich badań potrzebnych do pozwolenia, czyli okulista, psychiatra, psycholog i orzecznik. Badania które w niektórych przychodniach trwają pół dnia tutaj załatwiłem w półtora godziny.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam od siebie, że obecnie egzamin teoretyczny na policji to test wyboru z 200 pytań ogólnie dostępnych. Dają 20 na egzaminie, można mieć 2 błędy. W klubach, na kursach mają odpowiedzi. Można się wyuczyć na pamięć.

 

Co do egzaminu praktycznego. Nie ma szans, żeby broń policyjna była źle ustawiona, zjedliby ich zdający. Zresztą przy strzelaniu z pistoletu, są obecnie 2 podejścia, pierwsze próbne to 4 strzały i można zobaczyć, czy gdzieś nam znosi, ewentualnie przenieść punkt celowania.

 

Teraz mamy bardzo poluzowane przepisy jeśli chodzi o dostęp do broni w PL. Nie chodzi o to, ile to kosztuje, czy, że jest to w zasięgu do wyuczenia i zdania. Chodzi o to, że jest to dostępne dla wszystkich. Dawniej broń "najłatwiej" mogli mieć tylko strzelcy-sportowcy i to tylko Ci lepsi w klubie oraz myśliwi. Teraz każdy może zostać sportowcem, czy kolekcjonerem.

 

Warto rozważyć, czy z tego nie skorzystać, bo obecne eldorado może się skończyć, a jak ktoś dostał pozwolenie, to mu raczej nie zabiorą.

 

Trzeba pamiętać, że po zdarzeniach terrorystycznych w niektórych państwach, ograniczano dostęp, a nawet nakazywano oddanie broni, która wg nowych przepisów stawała się niebezpieczna. Nie wszędzie na świecie można mieć jak w PL pistolet, czy broń samopowtarzalną.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minutes ago, Śnieżnobiały said:

1. Warto rozważyć, czy z tego nie skorzystać, bo obecne eldorado może się skończyć, a jak ktoś dostał pozwolenie, to mu raczej nie zabiorą.

 

2. Trzeba pamiętać, że po zdarzeniach terrorystycznych w niektórych państwach, ograniczano dostęp, a nawet nakazywano oddanie broni, która wg nowych przepisów stawała się niebezpieczna.

 

3. Nie wszędzie na świecie można mieć jak w PL pistolet, czy broń samopowtarzalną.

1. Chyba żartujesz. Jeśli masz pozwolenie to wiesz ile jest okazji na to, żeby je stracić. Nie jeździsz na zawody i za rok nie masz pozwolenia sportowego.

 

2. To zdanie zaprzecza poprzedniemu.

U nas też w każdej chwili władza może wydać zarządzenie o - eee - "czasowym oddaniu broni do depozytu ze względu na [...wstawic co kto chce...]" i po ptakach.

 

3. A statystyki mówią, że jesteśmy najbardziej rozbrojonym narodem w Europie.

Nawet Czesi mają kilkakrotnie więcej broni na głowę mieszkańca.

Liczby są publicznie dostępne.

 

Na dobranoc będzie ironia losu,

Miałem zamiar zdobyć pozwolenie, ale po przestudiowaniu kilku ustaw odpuściłem sobie.

Wydatki spore, kłopotów sporo a broń, rzecz do obrony nomen omen i tak mi się nie przyda gdy będzie potrzebna, bo:

3.1. Mam ją trzymać w sejfie.

3.2. Nie mogę jej wozić ze sobą załadowanej. (Odpuść sobie argument, że sportowcy mogą. Nie jestem sportowcem).

3.3. Gdy użyję broni, niekoniecznie strzelając, nawet gdy nią pomacham, żeby odstraszyć napastnika, prokurator z automatu zarzuci mi usiłowanie zabójstwa.

 

Sumarycznie:

Mam CP.

Nie muszę go trzymać w sejfie.

Dziury robi takie same albo lepsze.

Coś koło 70-80% kłopotów z napastnikami rozwiązywane jest przy pomocy kilku wystrzałów, to statystyki z życia amerykańskiej policji, więc 6 kul w zupełności wystarczy żeby tylko jedna strona została żywa.

Mogę go wozić załadowany. Różnica nie do zlekceważenia. !!! !!! !!!

Prokurator też z automatu zarzuci mi usiłowanie zabójstwa.

Nie wydaję kilku tysięcy rocznie na papierowe pierdoły i fikcyjne akcje udowadniające, że jestem sportowcem czy myśliwym.

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, JoeBlue napisał(a):

Nie jeździsz na zawody i za rok nie masz pozwolenia sportowego.

No to jeździsz na zawody... Gorzej jak Ci wpadnie niechcący (z naciskiem na niechcacy) karalanosc. Ale nie ma co zakładać najgorszego.

16 godzin temu, JoeBlue napisał(a):

U nas też w każdej chwili władza może wydać

Zgadza się. Nie ma się co przywiązywać do własnej klamki. Ale warto to mieć żeby wiedzieć jak się tym posługiwać.

16 godzin temu, JoeBlue napisał(a):

Mam ją trzymać w sejfie.

Chyba że akurat czysciles lub sie na strzelnicę wybierałeś.

16 godzin temu, JoeBlue napisał(a):

Nie mogę jej wozić ze sobą załadowanej. (Odpuść sobie argument, że sportowcy mogą. Nie jestem sportowcem).

Jeśli chcesz mieć to "sportowcem" zostać musisz (pomijam inne nieoptymalne opcje kolekcjonerki czy mysliwskiej; o ochronie osobistej bez znajomosci w tym kurwimdole oczywiscie zapomnij-a to dlatego ze wtedy mozna do ochrony jej wlasnie uzywac)

16 godzin temu, JoeBlue napisał(a):

Gdy użyję broni, niekoniecznie strzelając, nawet gdy nią pomacham, żeby odstraszyć napastnika, prokurator z automatu zarzuci mi usiłowanie zabójstwa.

Zgadza się. Podobnie z CP. Tak więc lepiej robić to tylko w ostateczności przy naruszeniu miru. Wtedy bym sie nie zastanawiał i trzeba mieć w  glowie co zrobisz bo dać sobie odebrać klamkę to jeszcze gorzej.

16 godzin temu, JoeBlue napisał(a):

Nie wydaję kilku tysięcy rocznie

Chyba kilkaset. Szczegolnie jesli tylko pistolet cie interesuje.

Ale generalnie CP nic nie zastapi w naszych warunkach, zgadzam się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JoeBlue Rozumiem, że broń chciałbyś mieć do ewentualnej obrony.

 

Ogarniaj temat, bo eldorado może się skończyć;) Jako dowód napiszę, że kiedyś myśliwi mogli kupować pistolety, potem im zabronili. Ale kto kupił to ma i nikt mu nie zabiera. To samo było z kolekcjonerami, jak eldorado się zaczęło kilkanaście lat temu, ludzie dostawali pozwolenia na 50 sztuk i maszynowe karabiny. Dziś już nikt nie dostanie takiego pozwolenia. Starym nie zabrali.

 

Zawsze mogą wszystko zabrać, kazać zdeponować, jak w stanie wojennym. Ale mogą też przepisami pozwolić nosić do samoobrony w razie wojny itp. Ludzie mają po 30 lat pozwolenia i nikt im nie zabrał.

 

Jesteśmy rozbrojeni w porównaniu do innych państw, bo tak nas krótko zawsze trzymały władze i dopiero UE kazała zliberalizować przepisy. Kochana nasza Unia:D Obecnie posiadanie broni jest w zasięgu. W PL możesz mieć np. pistolet, broń, której nie musisz przeładowywać po każdym strzale. W innych krajach bywa gorzej.

 

Po co chcesz jeździć z załadowaną bronią, prowadzisz kantor, wozisz pieniądze, jesteś prokuratorem? Dla większości ludzi wystarczy paralizator i gaz.

 

Czarnoprochowa broń do samoobrony? Hm, a czy nie było tak, że kowboje nosili rewolwery CP bez załadowanego pierwszego naboju, z uwagi na zdarzające się samoistne odpalenia? Jak rozładować rewolwer w domu? Sejfu nie masz, on mógłby zatrzymać kulę jeśli wystrzeli samo, albo kot/pies/dziecko naciśnie. W pistolecie są niewypały i zacięcia, w CP zapewne problemów jest więcej.

 

W wypadku zawieruchy, możesz nie mieć czasu na zabawę z kapiszonami, przybitkami, kulami, prochem, możesz mieć zgrabiałe, ranne ręce, zwykłe naboje do magazynka nawet dziecko Ci załaduje, czy zrobisz to jedną ręką. Wrzucasz współczesną broń do plecaka i może się zmoczyć, CP nie jest tak dogodne.

 

Zrób sobie kolekcjonerskie pozwolenie, rocznie tylko za przynależność do stowarzyszenia musisz wtedy zapłacić. Odpadnie Ci babranie się z kapiszonami, prochem. Sejf za kilkaset złotych kupisz.

 

"Nosić broni" kolekcjoner nie może. "Noszenie broni" to przemieszczanie się z pistoletem w którym jest magazynek z nabojami. Jak chodzisz z bronią bez podpiętego magazynka to nie "nosisz broni";)

 

Broń na awaryjne sytuacje warto mieć, jak np. prąd wyłączą na tydzień i ktoś przyjdzie z propozycją podzielenia się naszym  papierem toaletowym, czy saszetkami z herbatą.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Śnieżnobiały napisał(a):

pistolety

Rewolwery. I to słuszna koncepcja była. Pod warunkiem ze co najmniej 38 a najlepiej 44 by to było.

17 minut temu, Śnieżnobiały napisał(a):

paralizator

Na to chyba też pozwolenie potrzebne.

18 minut temu, Śnieżnobiały napisał(a):

nosili rewolwery CP bez załadowanego pierwszego naboju,

Możesz nie zakładać kapiszona na pierwszą komorę.

19 minut temu, Śnieżnobiały napisał(a):

Jak rozładować rewolwer w domu

Można ale po co? To zasmarowane może leżeć latami.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie zrobiłem pozwolenie w 2022 zaraz po wybuchu wojny. 

Kolekcja i sportowe za jednym zamachem bo gdybym nie zdążył w 365 dni pojechać na zawody xD to nie stracę bronii

Kupiłem sobie glocka i ar15 i planuje jakąś strzelbę do kompletu ;)

 

Polecam zrobić pozwolenie bo w moim przypadku:

-zwiększenie obycia z bronią (ciężko to porównać do pójścia na strzelnice)

To tak jak by porównywać wypożyczenie auta na 1h a posiadanie go na własność. 

-zwiekszenie bezpieczeństwa swojego i rodziny. Wiem wiem różnie może być ale jak dzis spadnie rakieta na Rzeszów to wybuchnie Panika i nikt nie będzie szukał strzelców sportowych...

-Polska póki co jest jeszcze w miarę bezpieczna ale jak wiemy mamy najazd uchodźców na ten pierdolnik i zaczyna robić się coraz bardziej czarno. Cholera wie jak to będzie za rok dwa...

-bron,sejf czy amunicja przechowuje wartość dużo lepiej niż np. Rower czy samochód. Kupisz glocka za 3300 to za jakiś czas sprzedasz go za 2800 a nie za 1500. No chyba że będziesz strzelał setkami amunicji. 

-gdy wybuchnie konflikt to w sklepach z bronią będą puste półki podobnie jak w marcu 2022 (ceny broni znacznie podskoczyły a amunicja była niedostepna)

-strzelanie to fajne zajęcie. Ja czasem jeżdżę na strzelnicę co tydzień bo to poprostu odstresowuje. A zawsze znajdzie się ktoś ciekawy do pogadania ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.