Skocz do zawartości

Biblia przegrywu


Rekomendowane odpowiedzi

Z racji, że na forum dalej jest kilku niedowiarków, którzy spierdoliny życiowe szufladkują mianem odpowiedzialnych za własny przegryw, wstawiam już kultową pastę, która po krótce wyjaśnia jak wygląda standard życia człowieka, któremu nie radzicie dobrze tylko patrzycie z obrzydzeniem. Poprawiłem kilka błędów stylistycznych. Oryginalny tekst nie miał żadnych pogrubionych zdań, sam je wybrałem i resztę wsadziłem do nowej linijki.

Przed wysłaniem posta dopiszcie czy doczytaliście do końca.

Pisane przez przegrywa dla przegrywów.

Miłej lektury.

 

Cytat

Protip dla wszystkich spierdolin bez znajomych: nigdy nie proście o pomoc kogokolwiek w czymkolwiek.

Normalni ludzie nie chcą przyznać, że spierdolenie istnieje, bo od dzieciństwa żyją na fali social skilla i pewności siebie. Uważają że jest to wynik ich charakteru i działań, a nie sił znajdujących się poza ich kontrolą, takich jak wychowanie i brak traumy w dzieciństwie.

Normalni chcą podwójnej przyjemności z dobrych rzeczy, które trafiają się im przez przypadek i wierzą, że są one efektem ich działań. Przykładowo: są wysportowani. Dlaczego? Ponieważ pochodzą z rodzin o wysokich dochodach, która zapewniała im zdrową żywność i/lub karnety na siłownie, kluby, baseny. Nie pochodzą z rodziny biednej i dysfunkcyjnej, w której dziecko karmione jest najgorszą paszą dla ludzi, żeby zapchać emocjonalną pustkę w swoim życiu. Nigdy nie mieli poczucia beznadziejności wynikającego z niewiedzy kiedy przyjdzie moment w którym będą musieli zabić się by uciec od skrajnej nędzy. Oni zawsze mieli materialne, emocjonalne i inne środki do osiągnięcia sukcesu.

Normalni ludzie nienawidzą narzekania spierdolin ponieważ nie chcą czuć się z ich powodu winni lub czuć sympatii do nich.

Instynktownie są świadomi, że empatia dla spierdolin jedynie ściągnie ich w to bagno, więc szukają sposobu równoczesnego odmówienia spierdolinom pomocy i udowodnienia sobie, że są dobrymi, przyjacielskimi i pełnowartościowymi ludźmi. Jedynym sposobem by zachować swój standard życia i uciec od inicjatywy pomocy jest wyobrażenie sobie spierdoliny jako łotra odpowiedzialnego za jego własną nędze. W przeciwnym wypadku miły, pomocny i tolerancyjny normik będzie musiał zmierzyć się ze scenariuszem w którym taki nie jest. Wszyscy rozumiemy, że "wyjdź do ludzi" lub "weź się za siebie" to puste frazesy, ale normikom wydaje się, że dla każdego jest to bardzo proste, a jeśli nie robisz czegoś tak łatwego to jesteś po prostu leniwy.

Większość rad otrzymasz od osób z normalnym życiem, które nie potrafią sobie wyobrazić "bycia na twoim miejscu". Osoby otrzymujące zaproszenia na imprezy doradzają Ci, żebyś jedynie nie odmawiał kiedy ktoś Cię zaprosi i uważają, że to twoja wina, bo zawsze mówisz "nie". Dla normików nie istnieją osoby których nikt nie zaprasza na imprezy. Jeśli wypomnisz im, że w rzeczywistości tak nie jest to uznają Cię za niewdzięcznego. Prawie zawsze lepiej jest cierpieć w samotności. Inni ludzie udają, że się martwią przez najkrótszy możliwy okres. Później nie chcą się tym kłopotać. Chyba że płacisz im (jak psychologowi, który jest takim przyjacielem do wynajęcia), bo w przeciwnym przypadku nikt nie przejmuje się twoim losem i nie pomoże Ci jeśli nie pomoże tym samym sobie.

Żyjesz w świecie którego oni nigdy nie zrozumieją więc naturalne, że nie dostaniesz żadnych dobrych rozwiązań.

Zamiast tego normiki dadzą ci możliwość publicznego wygłupienia się przy próbie poznania kogoś sposobem, którego nigdy nie użyli i nigdy nie mieli potrzeby używać, typu: zagadaj kogoś w kawiarni/księgarni lub na spacerze w parku podejdź do kogoś siedzącego na ławce. Te dziwne sposoby są rzadko wykorzystywane przez normików do znajdywania przyjaciół i trzeba naprawde wiele szczęścia, żeby kogoś w ten sposób poznać. W ich rzeczywistości możesz podejść do kogoś obcego w pubie i rozpocząć konwersację bez żadnego problemu. Jeśli ktoś Cię nie polubi to zwyczajnie Ci to powie, w przeciwnym przypadku masz nowego znajomego. Ale dla Ciebie nie ma "dobrej" opcji.

Jeśli osoba w pubie nie polubi Cię to nie tylko ona, ale też jej znajomi uznają Cię za spierdolinę. Jeśli Cię polubią to nie będzie to prawdziwa przyjaźń, bo robią to z litości lub chęci posiadania w grupie spierdoliny z której można się ponabijać. W obydwóch przypadkach przegrywasz. Te sugestie poznawania nowych ludzi są prawdziwe przy kompletnie uproszczonej sytuacji, pomijającej to jaka jest osoba wykonująca czynność. Z tego powodu normikom wydają się logiczne i skuteczne.

To jak mówić bezdomnemu, że jedyne co musi zrobić to znaleźć pracę

 

Mogłoby to rozwiązać jego problem, ale ta rada pomija kontekst.

Po pierwsze: Czy on w ogóle wie czym jest CV, gdzie złożyć dokumenty i na czym polegałaby jego praca? Większość ludzi nie ma tego problemu ponieważ posiadają wiedzę nabytą z własnych doświadczeń i problemów.

Po drugie: Czy on ma pieniądze żeby zainwestować w CV i ubrania na rozmowę kwalifikacyjną? Musisz posiadać początkowy kapitał, aby móc dokonać inwestycji. W tym momencie ktoś kto nie ma znajomych utknie, bo nie ma co zaoferować.

Po trzecie: bezdomny nie posiada domu w którym może się przygotować do pracy, często nie ma znajomości, więc jest łatwym celem dla oszustów jeśli zdecyduje się pracować na czarno, bo zwykłą pracę ciężko mu będzie zdobyć. Nawet jeśli jakimś cudem uda mu się wybrnąć z tej sytuacji i zdobyć miejsce w społeczeństwie, to dotrze do miejsca w którym większość się poddaje. Nie będzie posiadać żadnej struktury wsparcia, dzięki której mógłby robić coś istotnego w życiu.

Osoby dające takie "rady" nie biorą pod uwagę doświadczenia, kontaktów społecznych, dorastania i możliwości zdobycia pomocy, której bezdomny nie ma i nie tylko nie dostanie z dnia na dzień, ale najprawdopodobniej nie dostanie już nigdy. Osoba dająca takie rady nie potrafi zrozumieć, że ktoś inny może nie mieć tych rzeczy. Żeby zmienić jakąkolwiek z głównych rzeczy w swoim życiu musisz posiadać potrzebne środki i wiele szczęścia. Żeby mieć środki musisz zdobywać je przez całe życie, budując pewność siebie i ucząc się, że świat jest dobrym miejscem w którym ludzie Ci pomogą. Jeśli urodziłeś się i żyjesz szczęśliwie, a większość rzeczy idzie po twojej myśli, to czeka Cię przyzwoite życie. Jeśli nie jest tak od dzieciństwa to jesteś w dupie.

 

Życie nie jest sprawiedliwe

 

Ci którzy wiodą dobre żyją w błędnym przekonaniu, że jest inaczej. Łatwiej jest myśleć, że każdy ma to na co zasługuje: jedni cierpią, bo są źli, a inni nie bo są lepsi od reszty. Piłkarze zarabiają miliony za granie w gałę, kiedy inni dostają grosze za pracę, której nienawidzą, jeśli w ogóle mają wystarczająco szczęścia, żeby jakaś znaleźć. Niektórzy rodzą się w rodzinach polityków, inni w Afryce, gdzie do jedzenie nie ma nic poza błotem i robakami. Jeśli jesteś normikiem nie będziesz nawet o tym myśleć, bo nie musisz. Spierdolina zwróci uwagę na to jak społeczeństwo traktuje ludzi, bo sama doświadczyła niesprawiedliwości. Nie jest jednak tak, że normiki nie mają pecha. Jednakże byli oni wykluczeni z większości problemów, których doświadcza spierdolina w młodości.

Jeśli weźmiemy dwie osoby z których jedna jest normikiem, a druga spierdoliną. Obydwoje dorastali w ciężkim środowisku. Niewykluczone że gdy byli młodzi ich rodzice wzięli rozwód lub jeden z rodziców zmarł. Mogli żyć w patologii i w pewnym momencie życia mieć depresję.

Teraz wyobraź sobie, że te dwie osoby różni tylko jedna rzecz: normik przeszedł przez szkołę na studia, a później do pracy mając przyjaciół, kilka dziewczyn, całując się pierwszy raz około 14 rż., pierwszego seksu doświadczył przed 18 rż., skończył szkołę z dobrymi wynikami - jest teraz wykształconym i przystosowanym człowiekiem. Teraz wyobraź sobie przegrywa, który jest uosobieniem antagonizmu tego pierwszego: nie miał przyjaciół, dziewczyny, nigdy nie uprawiał seksu, nigdy się nie całował, nigdy nawet nie trzymał za rękę, ma złe oceny i spędzi resztę swojego życia izolując się od społeczeństwa, bez żadnych perspektyw.

Jaka jest różnica? Obydwoje mieli problemy. Normik miał wiele swoich problemów, ale problemy spierdoliny były wzmocnione przez brak zewnętrznego wsparcia od jakiejkolwiek osoby bądź grupy. Stąd bierze się całe rozgoryczenie w spierdolinach. Normiki wiodą łatwiejsze życie niż spierdoliny w tej samej sytuacji i z tego powodu spierdoliny stają się zazdrosne i pełne nienawiści do społeczeństwa. Jeśli nie jesteś częścią jakiejś grupy, to nie czujesz się cześcią społeczeństwa, nie jesteś akceptowany. Nie możesz poprostu "wziąć się za siebie" i "wyjść do ludzi", bo ukryty strach i depresja pochodząca z nie posiadania swojego miejsca w świecie, nie pozwalają na to, nieważne jak ciężko próbujesz. Gdy to się rozwija musisz przebić się siłą i stać poza swoją strefą komfortu. Jeśli cały czas dostajesz złe doświadczenia ze swoich prób to w końcu przestajesz próbować.

Normiki nie rozumieją tego. Dla nich poddanie się oznacza nie próbowanie więcej niż jeden raz, bo im z reguły udaje się za drugim. Nie rozumieją, że poddanie się to zakończenie wieloletnich prób dostania się do tego samego społeczeństwa w którym oni są, ale Ty nie jesteś mile widziany.

Przeanalizujmy kilka podstawowych rad normików:

 

>Sukces jest podróżą nie celem

Przykładem jest podróż samochodem. Jedziesz z Sosnowca do Łodzi, żeby spotkać pare poznanych przez internet loszek i spędzić z nimi dni w Łodzi.

Normik: W drodze złapie gumę. Zadzwoni do znajomego Sebka, a ten pomoże mu naprawić usterkę. W międzyczasie jakiś bezdomny poprosi ich o pieniądze. Dadzą mu 20 zł, a on powie im, że niedaleko jest bar. Po naprawieniu koła pojadą do baru, gdzie będą pić, ćpać i ruchać dziwki. Potem jeszcze kto pozostanie trzeźwy to wsiądzie za kółko i pojadą spotkać loszki z internetu, które okażą się lepsze niż na zdjęciach.

Spierdolina: Zostanie zatrzymana przez bagietmajstra za przekroczenie prędkości o 10km/h. Podczas wypisywania mandatu pijany Sebek wjedzie w jej samochód i ucieknie z miejsca wypadku. Policja pojedzie za nim i już nie wróci. Samochód zniszczony. Nie ma do kogo zadzwonić, bo nie ma znajomych. Pojawia się bezdomny i dźga spierdoline nożem dla 20 zł, ale nic się nie stało, bo loszki poznane przez internet i tak nie były prawdziwe. To tylko żart kilku gnojów, którzy chcieli ponabijać się ze spierdoliny bo przypomniała im się ze szkoły.

Jak widać z tego ciągu wydarzeń "Sukces jest podróżą nie celem" oznacza, że być może osiągniesz zamierzony efekt, ale nie jest to pewne przez przypadki losowe, szczęście i własne umiejętności radzenia sobie z przeciwnościami.

>Masz depresję? Każdy jest czasem smutny i musisz się nauczyć się z tym żyć

Nie każdy jest smutny. Ludzie mający loszkę, znajomych, pracę i inne przeróżne rzeczy mogą mieć "gorszy dzień", ale ogólnie są raczej zadowoleni ze swojego życia i czują się dobrze kiedy porównują się do innych. Jednego dnia są smutni, ale następnego wracają do dobrego humoru. To nie jest depresja a "nauczenie się żyć” z nią. To wskazanie rozwiązania, które nie jest rozwiązaniem.

Kiedy masz depresję nie masz motywacji by robić cokolwiek. Depresja nie wynika z braku substancji chemicznych w mózgu lub choroby mózgu. Jest efektem trzeźwego spojrzenia na świat, który jest smutny i posępny. To nie jest coś co można uleczyć biorąc leki i rozmawiając z psychiatrą. To realistyczne spojrzenie na swoje gówniane życie i nieumiejętność osiągnięcia tego co normik ma na wyciągnięcie ręki. Nie można nad tym pracować medytując i ćwiczyć mówiąc "tak" życiu, spisując swoje pozytywne cechy i wspomnienia i czytając je sobie. Te techniki działają u ludzi, którzy nie mają gównianego życia. One pozwalają Ci zobaczyć jak dobre ono jest, ale jeśli nie jest to tylko poczujesz się gorzej. Będziesz budzić się w nocy płacząc, a każdego dnia będziesz wlec się marząc o śmierci, bo nie zobaczysz żadnego miejsca do którego warto jest iść. Będziesz czuć się źle, a jeśli poczujesz się dobrze to ledwo to odczujesz. W porównaniu do normika osiągnięcie szczęścia jest trudne, to jak przerzucenie opony od traktora przez 4 kilometry, żeby dostać batonika. Dlatego chcesz leżeć i umrzeć.

To kolejna rzecz, której normik nie rozumie. Mogą poradzić sobie z depresją zmieniając swoje życie, bo mają wsparcie otoczenia. Mogą usunąć depresje biorąc leki, bo ich życie jest i tak dobre. Leki działają, bo pozwalają im wieść ich dobre życie. Dzięki magicznym tabletkom na głowę w końcu dostrzegają swój pełen potencjał i wykorzystują go a z efektów czerpią zamplifikowane zadowolenie. Jak masz żałosne życie to leki nie pomagają. Normiki mogą pokonać przeszkodę i przeć naprzód, ale w twoim życiu nie ma przeszkody. Żeby posiadać jakąś przeszkodę najpierw musi istnieć droga, na której ona stanie. Drogi też nie ma. Żeby istniała potrzebny jest punkt jaki chcesz osiągnąć. Pewnego rodzaju cel. Tego źródła motywacji też nie ma. Nie istnieje coś na czym mogłoby ci zależeć.

Depresja trwająca przez całe życie jest dla Ciebie oczywistością i akceptacją, że nigdy nie będziesz szczęśliwy nawet jeśli będziesz próbował. Dla normika to brak loszki przez 2 miesiące, więc nigdy tego nie zrozumie. Jeśli twierdzą, że mieli depresję, ale pracowali nad tym przez ćwiczenia lub wychodzenie do ludzi, to kłamią. Byli po prostu znudzeni co mogło wyglądać jak depresja, ale nią nie jest. Szczęście nie jest decyzją tylko czymś co masz lub nie. Możesz nie robić nic i być szczęśliwym albo robić wszystko i nadal być nieszczęśliwym.

>Przestań być spierdoliną

    To nie ma głębszego sensu i dłuższego wyjaśnienia nie wymaga. Rada od kogoś kto nigdy nie miał na co narzekać i mierzył się z drobnymi problemami.

>Pomyśl o głodujących dzieciach w Afryce. Twoje problemy są niczym przy ich

Idąc tym tokiem rozumowania nikt nie może być smutny lub myśleć o problemach, bo wszyscy mają lepiej niż jakiś biedny mokebe sierota bez rąk i nóg, siedzący w śmietniku na którego ludzie srają. To irracjonalne. Ludzie oceniają się i wzmacniają na podstawie obserwacji swojej grupy rówieśniczej. W życiu nie chodzi o dobry standard życia tylko o lepszy od innych. Jeśli jesteś otoczony lub wystawiony na widok ludzi osiągających większe sukcesy w twoim wieku to tylko zwiększa problem.

>Ćwicz i zmień dietę na lepszą

    Najmniej głupia z wszystkich rad, ale nadal ignoruje kontekst: genetykę, metabolizm, zachowania, jakość życia, siłę woli i motywację. Normiki mogą to robić na autopilocie. Spierdolixy muszą zmierzyć się ze swoimi lękami i biernością. Nie mają też najważniejszej rzeczy - wsparcia otoczenia. Nikt nie zmotywuje ich, ani nie pójdzie z nimi na siłownię. Są pozostawieni sami sobie w każdym aspekcie życia co zabija motywację. Nawet jeśli to zrobią, to nie wpłynie to na ich życie w takim stopniu w jakim wpływa na życie normików. Będą spierdolinami z lepiej wyglądającym ciałem. Najlepsze co dostaną to seks z brzydkimi karynami w wieku z przedziału 25-35 lat. Później nikogo to już nie obchodzi. Czy to wszystko czego potrzebujesz? Bycie wysportowanym nie da Ci miłości lub wsparcia emocjonalnego od kogokolwiek wartościowego.

    >Znajdź pracę i przestań być leniwy

    Większość prac pochodzi ze znajomości. Normiki mają ich wiele, a spierdoliny niewiele lub w ogóle. Trudniej jest znaleźć pracę aplikując przez internet niż przez znajomego lub rodzinę. Normiki mają też więcej pewności siebie z innych sukcesów w ich życiu, dzięki czemu łatwiej mogą przechodzić rozmowy o pracę. Spierdoliny potrzebują więcej siły woli, inteligencji i szczęścia niż normiki.

 

    >Przestań być smutny i bądź szczęśliwy

    Kolejna rada według której poprostu zapomniałeś jak być szczęśliwym. Teraz jak normik Ci przypomniał i wreszcie możesz cieszyć się życiem. Jeśli dalej nie jesteś szczęśliwy to będą twierdzić, że to twoja wina, bo sam sprawiasz, że jesteś nieszczęśliwy. Ale kto chce być nieszczęśliwy? Jak masz być szczęśliwy kiedy wszyscy dookoła mają przyjaciół, biorą śluby, uprawiają seks i mają swoje normikowe sprawy, a ty nie masz nic i nie widzisz żadnej drogi dzięki której mógłbyś próbować coś zmienić?

Nawet twoi znajomi nie traktują Cię jak innych swoich znajomych. Musisz pierwszy do nich dzwonić czy pisać. Musisz żyć własnym życiem z nadzieją, że wpadniesz na kogoś kogo znasz kiedy będziesz potrzebował porozmawiać, ale nawet wtedy musisz uważać na to co mówisz, bo życie nauczyło Cię, że innych można łatwo urazić opowiadając o sobie. Inni ludzie będą sugerować Ci żebyś "pracował nad sobą", by zdobyć więcej pewności siebie i szczęścia. Pewność siebie i szczęście pochodzą z sukcesu, a nawet jeśli będziesz ćwiczył, to zdasz sobie sprawę, że nadal nie osiągasz tego sukcesu mimo starań i wpędzi Cię to jedynie w większą depresję.

 

Najpierw stajesz się wysportowany, poźniej zdobywasz pieniądze, następnie wielki dom i ładny samochód, robisz nową fryzurę, ubierasz garnitur i kupujesz kwiaty, uśmiechasz się, rozmawiasz z kobietami codziennie...

 

...i robisz to przez ponad 10 lat bez efektów co sprawia, że wariujesz i zaczynasz robić głupie, dziwne lub szalone rzeczy w akcie desperacji. Ponieważ żaden z tych celów nie zrobił nic dla normika tak samo jak dla Ciebie. To tylko kłamstwa mające zająć twój umysł, żebyś nie myślał o tym dlaczego Ci nie wychodzi. Kiedy mówią Ci, że "aby osiągnąć X, musisz zrobić Y", a ty robisz Y od zawsze, to czujesz się jeszcze gorzej, jakby jakaś nadprzyrodzona siła zadecydowała, że nie jesteś wart X, nie ważne jak bardzo się starasz. Jakbyś nosił klątwę, której nie możesz się pozbyć nieważne jak bardzo się starasz.

Większość rad będzie bezużyteczna w prawdziwym życiu. Ludzie wyznaczą Ci cele, które nic nie znaczą. Będą powtarzać "rób to wtedy będziesz normikiem", dając takie same rady jakie przekazują media i autorytety, a w efekcie sprawiając, że będziesz nieszczęśliwy z tego kim jesteś, przez co zaczniesz żyć w niepokoju, dzięki czemu będziesz mógł być taki sam jak każdy. To nie sprawi, że będziesz szczęśliwy. To nie sprawi, że staniesz się normikiem. Zobaczysz że wszystkie te rady są nic nie warte, chociaż dla normików są oczywistością, bo zadziałały w ich przypadku.

Powiedzą Ci, że musisz być być wysportowany, ale gruby Seba z podstrawówki szczęśliwie się ożenił i wiedzie życie jak we śnie. Powiedzą że musisz mieć dobrą pracę, samochód i dom, ale bezrobotny przećpany Fabian z 8 piętra żyje z 2 loszkami, które kochają jego "sztukę". Zmienić fryzurę? Naprawić zęby? Poprawić nos u chirurga? Ale brzydki Mateusz z naprzeciwka nie tylko ma dziewcznę, ale na dodatek rucha na boku Karyny po imprezach, a jego znajomi to popierają. Popracuj nad social skillem? Nawet ludzie z klubu wielbicieli autobusów idąc do baru w swoim mieście mają jakiś social skill i szczęśliwe życie. Nie są zamknięci w swoim hobby nie wpuszczając nikogo do środka.

Żeby zarobić pieniądze musisz posiadać pieniądze.

Tak samo jest z przyjaciółmi i innymi rzeczami w życiu. Jeśli nie masz nic możesz ogłosić bankructwo. Nie możesz zrobić nic dopóki ktoś nie zlituje się i nie pomoże Ci zresetować twojego życia społecznego.

Zwykłe "rozmawianie z ludźmi" nie było prawdziwym problemem. Komunikacja może obejmować każdą, nawet najmniej bezużyteczną wymianę. To co liczy się w prawdziwym życiu to wartość, którą możesz dać innym. Nigdy nie bądź tak głupi, żeby pomyśleć, że będąc miłym lub współczującym jest uważane za wartościowe w nowoczesnym świecie. Nie jest. Znaczenie ma czy możesz pomóc innym zdobyć pieniądze lub poczuć się dobrze. Nawet kontakty społeczne działają jak rynek. Ludzie handlują czasem spędzanym ze sobą i tylko jeśli wierzą, że dzięki temu dostaną coś o większej wartości niż oddadzą. Te "zyski z handlu" są reinwestowane, przykładowo: spotykanie znajomych znajomych i kontakty sieciowe. To czysty kapitalizm kierowany niewidzialną ręką rynku. Jednak w przeciwieństwie do prawdziwej ekonomii żadne z tych społecznych bogactw nie może być regulowane lub rozdawane i spierdoliny będą żyć w społecznej nędzy, a przepaść między nimi i normikami będzie rosnąć.

 

Coś co mogłoby zadziałać kiedy jesteś młody, to dołączenie do klubu w którym ludzie ze wspólnymi zainteresowaniami spotykają się by spędzać czas razem.

Problemem może być to, że nie jesteś zbyt dużym fanem spędzania czasu z innymi, co sprawiło że nie masz znajomych. Najprawdopodobniej nie posiadasz umiejętności dzięki którym mógłbyś bez problemu zintegrować się z taką grupą. Dopóki nie jest to klub D&D w którym są spierdoliny, będziesz poniekąd odmieńcem i ludzie nie będą chcieli być widziani w twoim towarzystwie.

Dla osób takich jak ty łatwe znajdowanie przyjaciół przez kluby zainteresowań nie działa. W takich klubach z reguły:

    >Dołącza grupka ignorantów, która chce zniżki na coś co robią. Przyjaźnią się ze sobą i nie potrzebują więcej kolegów.

    >Bawią się ze sobą i mają swoje wewnętrzne tematy, które sprawiają, że ktoś spoza grupy nie brzmi nawet trochę interesująco.

    >Na spotkaniach klubu te same grupki siedzą razem i żartują ze sobą.

    >Ludzi nie obchodzi co mówisz i będą słuchać jedynie po to, żeby być miłym. Jak już Cie wysłuchają, to wrócą ze swoimi znajomymi robić to co wcześniej.

Jak widzisz kluby są pełne grupek znajomych, które dołączyły, żeby mieć miejsce w którym mogą się spotkać porozmawiać i posiedzieć razem. Nie chcą nikogo z zewnątrz. Nie ważne jak dobry w czymś jest. Im jesteś starszy tym bardziej wymaga sie od Ciebie, że jesteś dobry w tym co robi się w klubie i że posiadasz już znajomości.

W każdej relacji partnerskiej, biznesowej, społecznej, miłosnej, jakiejkolwiek, kiedy jedna strona pokazuje, że bardzo potrzebuje drugiej strony, to automatycznie staje się przegraną. Pokazuje swoją słabość. Jedyną możliwością zdobycia znajomych to zaprezentowanie się w takim świetle, w którym oni będą chcieli być twoimi przyjaciółmi. Aby to osiągnąc muszą widzieć w tobie osobę bardziej atrakcyjną społecznie niż oni sami, mogącą dać im coś w kontekście społecznym. Muszą chcieć znajomości z tobą bo widzą w niej jakieś profity.

Inaczej mówiąc, jeśli nie masz szczęścia - to nie zadziała. Tu nie jesteś w podstawówce, gimnazjum, liceum czy na pierwszym roku politechniki i nie możesz znaleźć kolegów podchodząc i pytając "czy chcesz być moim kolegą". W prawdziwym świecie to nie działa w ten sposób i nie posiadasz tego co jest postrzegane jako pożądane, nie ważne jak próbowałbyś udawać.

Nigdy nie nadrobisz straconego czasu.

Gdy staniesz się starszy, a twoje życie będzie już daleko od życia normika - nie będziesz mógł wrócić. Nie możesz go zresetować, nie możesz zmienić przeszłości, jeśli od 10 lat idziesz w złym kierunku, to musisz kolejne 20 iść we właściwym z podwójną prędkością, tylko po to żeby dogonić przeciętnego Mirka, który sam pracuje nad tym cały czas.

Możliwe że zdecydujesz się kontynuować swoje życie i wszystko będzie normalne kiedy twoja uwaga pozostanie skupiona na studiowaniu, pracy, memach, jeśli masz na tyle szczęścia, żeby mieć te rzeczy. Kiedy już się nimi zmęczysz zaczniesz szukać towarzystwa. Podstawowa ludzka potrzeba powiedzenia ludziom o sobie, o swoich doświadczeniach w życiu, o rzeczach które lubisz, by być człowiekiem.

Jeśli będziesz pracować lub robić inne rzeczy na zewnątrz, to zobaczysz ludzi żyjących w zupełnie innym świecie. Tak jakbyś obserwował przez sklepową witrynę coś czego nigdy nie mogłeś mieć. Zdasz sobie sprawę z tego, że twój świat jest o wiele mniejszy od ich świata. Zobaczysz ludzi rozmawiających przez telefony i będziesz zastanawiać się jak to jest mieć z kim porozmawiać. Zobaczysz pary trzymające się za ręce, jedzące lody i przytulające się. Zaczniesz się zastanawiać lub przypominać sobie jakie to uczucie być dotykanym przez kogoś dla Ciebie wyjątkowego. Zobaczysz ludzi śmiejących się, pijących i rozmawiających o swoich sprawach, będziesz zastanawiać się co jest tak zabawne. Może to coś o czym wiele wiesz i mógłbyś zaimponować im swoją wiedzą? Jeśli tylko pomiędzy tobą, a nimi nie byłoby tej szklanej witryny...

Po pewnym czasie zaczniesz czuć się bardziej samotny niż kiedykolwiek. Poczujesz się pusty, a twoje życie stanie się wyjałowione. Zdasz sobie sprawę, że oddzieliłeś się od społeczeństwa. Stracisz umiejętność czerpania przyjemności ze spędzania czasu i śmiania się z innymi ludźmi, będą wydawać się inni. Stracisz swoje umiejętności społeczne i stworzysz bariery uniemożliwiające osobą z zewnątrz zbliżenie się do Ciebie. Będziesz czuć się nerwowo lub niesprawiedliwie traktowany wśród ludzi czerpiących radość ze swojego życia. Wtedy uświadomisz sobie najgorsze, gdy nie będziesz w stanie udźwignąć tego wszystkiego, zdasz sobie sprawę z tego, że potrzeba interakcji społecznych jest naturalna, że twoje życie byłoby lepsze gdybyś miał przyjaciół i jak wiele straciłeś z życia do teraz. Zdasz sobie sprawę, że potrzebujesz innych ludzi, ale oni nie potrzebują Ciebie.

Coś pstryknie w twoim mózgu i mały świat zacznie walić się dookoła. Nagle zostaniesz przysypany smutkiem, który doprowadzi Cię do płaczu. Zobaczysz że nie ma nikogo, kto by usłyszał twój płacz. Upadłeś tak nisko, że wspięcie się spowrotem nie jest już możliwe. To spirala prowadząca w dół, a wszystko staje się coraz gorsze z czasem. Nie ma stąd ucieczki. Jak wcześniej ustaliliśmy: musisz mieć znajomych, żeby zdobywać znajomych, musisz mieć pieniądze, żeby zdobywać pieniądze, musisz mieć jakieś wsparcie, żeby się starać... jeśli nie masz nic, to nie możesz nic zdobyć. Jedynie ktoś mógłby się nad tobą zlitować i odbudować twoje życie dla ciebie, ale to się nie stanie jeśli nie masz szczęścia lub pieniędzy na terapię.

Niektórzy powiedzą Ci żebyś wytrzymał i będzie lepiej z czasem. Nie będzie.

 

Randki? Powyżej 30rż., każda powyżej średniej jest po ślubie lub brała ślub kilka razy. Reszta to lesbijki, szalone feministki czekające na księcią z bajki nawet jeśli ich wygląd jest zrujnowany lub loszki z poważnymi fizycznymi i psychicznymi problemami, które znajdują pocieszenie w tym, że nadal w miarę atrakcyjne sebki chcą je bolcować ale i to jest bardzo rzadkie. Ktoś mógłby tu wspomnieć o przeciętnych dziewczynach – przypominam, że cały czas rozmawiamy o szczęściu w życiu. Jakie szczęście daje związek z dziewczyną, na widok, której nawet nie staje lub jest tak paskudna że wstyd się z nią pokazać na ulicy bo jeszcze ktoś Cię wyśmieje? To mija się z celem.

Znajomi? Ciężko znaleźć nowych po studiach i pierwszym dniu w pracy. Każdy jest zajęty swoim życiem i rzadko może znaleźć czas dla dawnych znajomych pomiędzy obowiązkami.

Poznawanie nowych ludzi w klubach jest coraz trudniejsze z wiekiem. Im jesteś starszy tym więcej problemów z bramkarzami. Po 30-ce nawet nie będziesz chciał chodzić w te miejsca... jeśli w ogóle Cię wpuszczą. Ludzie dadzą Ci do zrozumienia, że nie jesteś mile widziany. To samo będzie dziać się na konwentach i koncertach. Jeśli jesteś stary i brzydki, ale zdecydujesz się pójść do prostytutki, to nie zdziw się jeśli Ci odmówią lub zarządają więcej niż chciały na początku. Czasem możesz zostać pobity i okradziony przez przykokszonego Sebastiana.

Życie jest brutalne i niesprawiedliwe. Z czasem staniesz się zauważać swoje mankamenty, które chciałbyś zmienić. Jest za późno. Zawsze było za późno. Urodziłeś się bez podstawowych umiejętności, które u innych były rozwijane przez ich rodziny. W dodatku to podstawowe umiejętności, które mają wartość w prawdziwym świecie. Czasem przez instytucje takie jak szkoły czy uczelnie, ludzie mogą przekonać siebie, że "dostają od życia tyle ile mu dają". Prawda jest taka, że dopóki coś wartościowego nie zostało dane Ci kiedy się urodziłeś, to nie odniesiesz sukcesu.

 

Wszystko co miałeś osiągnąc do teraz nie zostało osiągnięte. Nie masz fundamentu na którym mógłbyś budować w tym etapie swojego życia i zawsze będziesz aspołeczną spierdoliną, postrzeganą jako przegryw bez znajomych. To zwykła ludzka natura i instynkt. Nie ważne gdzie pójdziesz i jak spróbujesz się wpasować, ta łatka pójdzie za tobą.

Po pewnym levelu, pomiędzy 25 a 30, jeśli nie miałeś aktywnego życia społecznego, to jesteś udupiony na zawsze. Życie ludzkie jest skonstruowane w taki sposób, że większość znajomych poznaje się kiedy trzeba spędzać z nimi dłuższy czas i ich osobowość się kształtuje. W szkole, na studiach, w pracy, w wojsku itp. Im bliżej jesteś 30rż. tym mniej ludzi poznajesz, a więcej odchodzi. Dlatego większość ludzi zostaje z kilkoma przyjaciółmi w późnej starości.

Aktualnie doświadczasz życia statystycznego 75 letniego dziadka. Bez możliwości nawiązywania kontaktów społecznych z rówieśnikami i szansy na znajomość tak długą, żeby przekształciła się w przyjaźń. Nawet on ma możliwość pójścia do klubu dla starszych ludzi i na organizowane dla niego wydarzenia. Osoba bez znajomych w miejscu w którym nie powinna się nigdy znaleźć nie może zrobić nic, bo bycie takim nie jest społecznie akceptowalne. Za każdym razem wygląda na spierdolinę i dziwaka.

Kolejnym problemem z byciem NEET (tzn. bezrobotnym po ukończeniu szkoły, dop. Diabeł) lub wypadnięciem ze ścieżki życia jest to, że wszystkie rzeczy, które mogłeś zrobić żeby przejmować się swoim życiem są nieosiągalne dla ciebie bez lat lub dziesięcioleci pracy, a Ty jesteś do tyłu w porównaniu do wszystkich innych. Jeśli byłbyś w stanie coś zmienić, to nigdy nie znalazłbyś się w miejscu w którym jesteś dzisiaj.

Jeśli rzeczy poukładały się w przeciągu miesięcy lub roku i wróciłeś do normalnego życia, to najprawdopodobniej będziesz żyć nie gorzej niż przeciętny normik. Ale jeśli musisz pracować przeciwko całemu światu, żeby tylko dostać się w to miejsce, to musisz posiadać niesamowicie silną psychikę, wsparcie znajomych i rodziny, być atrakcyjnym i bogatym człowiekiem o naturalnym uroku.

Oczywiście jeśli posiadałeś to wszystko nie kończysz w takim miejscu. Jedynymi osobami rozumiejącymi twoją sytuację są te, które jak Ty nie wiedzą jak lub nie posiadają możliwości, żeby wyjść z tego dołu. Próbowali. Nie siedzą tam z bezczynności, próbowali całe życie i wyczerpali więcej opcji niż jakikolwiek normik mógłby wymyślić jako sugestie.

Zmiana twojej sytuacji nie jest łatwa. I każdy normik, który myśli, że taki poziom pomocy jest w rzeczywistości pomocny jedynie napędza nienawiść do ludzi tak szczęśliwych jak on sam. Spierdoliny nie potrafią "znaleźć znajomych", "wyjść do ludzi" i "znaleźć loszki" bez problemu i z każdą porażką zostają bardziej w tyle. Nie ma prawdziwych odpowiedzi, poza zaakceptowaniem tej sytuacji i nauczeniem się żyć samemu przez całe swoje życie. Przeżyłeś tyle czasu sam więc poprostu żyj dalej.

Może pewnego dnia nadejdzie cud?

Nie liczyłbym na to.

 

Edytowane przez Diabeł_Rokita
  • Like 4
  • Haha 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żałosne życie nie jest złe. Oczywiście moim zdaniem.

Silne dawki antydepresantów, jakaś praca, zajmowanie się hobby, walenie konia, granie w gierki. Pić, jeść, spać.

To jest dobre życie na moich zasadach, z którego jestem zadowolony. Nikt mi nie przeszkadza, żadna rodzina, żadni znajomi, żadna miłość.

Jak ktoś ma problem ze zbyt dużą ilością myśli, emocji itd. polecam wenlafaksynę.

 

Poddać się, zaakceptować porażkę, pierdolić zdanie innych. To jest moja odpowiedź i wszystkim szczerze i serdecznie POLECAM. 

 

 

 

Edytowane przez JanKowalski223
  • Like 2
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sporo prawdy i celnych obserwacji. Lubię czytać takie teksty, ponieważ pokazują jak naprawdę może wyglądać życie. I nie wiadomo nawet co powiedzieć takiej osobie, ponieważ znajduje się w kole, które samo się napędza. 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na sukces trzeba zapier.... 20 lub 30 lat i nigdy nie zwątpić oraz nie osiąść na laurach.... to mega trudne, wielu wymięknie w tej trudnej drodze. To samo jak zawodowy sport. Jest Top i jest zaplecze. Ci z topu to mega zawzięci twardziele którzy nigdy się nie poddają. Mega żmudna praca i trud wieloletni.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, JanKowalski223 napisał:

 jakaś praca, zajmowanie się hobby, walenie konia, granie w gierki. Pić, jeść, spać.

Nikt mi nie przeszkadza, żadna rodzina, żadni znajomi, żadna miłość.

 

Poddać się, zaakceptować porażkę,

Gdzie Ty tu widzisz porażkę?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Diabeł_Rokita napisał:

odmówienia spierdolinom pomocy

Powinno być odwrotnie.

To "spierdoliny" powinny oferować swoją pomoc np w różnych wolontariatach.

Godzinę temu, Diabeł_Rokita napisał:

W szkole, na studiach, w pracy, w wojsku itp. Im bliżej jesteś 30rż. tym mniej ludzi poznajesz, a więcej odchodzi. Dlatego większość ludzi zostaje z kilkoma przyjaciółmi w późnej starości.

Zapomnij o długoletnich przyjaźniach. To jest tak samo prawdziwe jak romantyczna miłość i wierne kobiety.

Już dawno zapomniałem o przyjaciołach ze szkoły czy "podwórka, a bardziej oni o mnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Brat Jan napisał:

Gdzie Ty tu widzisz porażkę?

- ''Jakaś praca'' czyli brak satysfakcji z wykonywanego minimum 8h dziennie zajęcia

- ''walenie konia'' ''żadna miłość'' czyli brak dziewczyny, brak akceptacji ze strony płci przeciwnej, nie można wykluczyć uzależnienia od pornografii.

- ''żadni znajomi'' - brak akceptacji ze strony otoczenia, brak szans na awans społeczny gdyż ten bardzo często wiąże się z wysokimi umiejętnościami społecznymi.

- granie w gierki (być może nałogowo)

43 minuty temu, JanKowalski223 napisał:

Poddać się, zaakceptować porażkę,

Porażkę musisz zaakceptować, ale nie możesz jej aprobować.

 

Jak aprobujesz to znaczy, że jest Ci dobrze w spierdolinie i w niej pozostaniesz.

Edytowane przez Mroczek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Diabeł_Rokita napisał:

prób dostania się do tego samego społeczeństwa w którym oni są, ale Ty nie jesteś mile widziany.

Każdy kościół z chęcią przyjmie nowych członków.

 

Przypuszczam, że partie czy organizacje społeczne również.

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kto powiedział, że życie jest sprawiedliwe? Bo nie jest.  Jeden rodzi się z chorobami, musi być na specjalnej diecie bo ma nietolerancje pokarmowe itp, dbać a zdrowie, ma biedną rodzinę, która nie bardzo ma jak mu pomóc a drugi urodzi się w bogatej rodzinie, dostanie jako dorosły spadek po dziadkach/wujkach kilka mieszkań. Sam znam przypadek, gdzie chłopak dostał jeszcze w liceum spadki po dziadkach, którym było chyba 3 mieszkania w stolicy. W jednym zamieszkał, dwa wynajmuje, jest pierdołowaty i jeszcze rodzice mu pomagają. A drugi nie ma nic i musi zapierdalać. Życie nie jest sprawiedliwe i ten "lepszy" nie chce słuchać zrzędzenia, będzie dawał proste i uniwersalne rady, że " wystarczy pracować, wytrwale dążyć do celu za wszelką ceną".  Łatwo powiedzieć, lecz nie każdy ma taki sam start i pomoc.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Mroczek napisał:

- ''Jakaś praca'' czyli brak satysfakcji z wykonywanego minimum 8h dziennie zajęcia

- ''walenie konia'' ''żadna miłość'' czyli brak dziewczyny, brak akceptacji ze strony płci przeciwnej, nie można wykluczyć uzależnienia od pornografii.

- ''żadni znajomi'' - brak akceptacji ze strony otoczenia, brak szans na awans społeczny gdyż ten bardzo często wiąże się z wysokimi umiejętnościami społecznymi.

- granie w gierki (być może nałogowo)

Porażkę musisz zaakceptować, ale nie możesz jej aprobować.

Czy wszyscy muszą być tip-top i wartością człowieka jest osiągnięcie wybitnego sukcesu?

Nie można żyć swoim życiem i własnymi zainteresowaniami?

Znam ludzi, którzy pracę traktują jak pracę, a przyjemność z życia czerpią z hobby.

 

Jak obserwuję to na forum wszyscy są nakręceni na szmal, "rozwój" i "sukces", jakby to był jakiś wyznacznik człowieczeństwa.

 

 

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Brat Jan napisał:

Czy wszyscy muszą być tip-top i wartością człowieka jest osiągnięcie wybitnego sukcesu?

Skoro sam stwierdził, że pozostało mu tylko zaakceptowanie porażki to znaczy, że taki stan rzeczy nie jest jego zdaniem normalny.

 

Statystycznie człowiek spędza w pracy 1/3 doby jeśli zatem nienawidzi swojej pracy to ta niechęć determinuje resztę jego dnia. Jest mniej skłonny do ogarnięcia innych obszarów życia bo chce tylko zamknąć się w swojej głowie i odpocząć od ludzi, obowiązków(przetestowane na sobie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezdomny..... Głupi przykład. Znam gościa który po prostu postanowił że zmieni swoje życie poszedł do Caritasu i innych instytucji tego typu po pomoc, Widzieli że chce coś zmienić I tą pomoc uzyskał. Życiowy gość nie raz ciekawe rzeczy opowiadał, Teraz godnie żyje a zmienił się po 50 - gdzie długo żył na ulicy. 

Wiele tutaj tych przykładów jest po prostu wymówką. 

 

Zupełnie jak ziomek o którym był reportaż gdzie został pobity I sparaliżowane miał ciało a potem i tak nieźle zbudował sylwetkę i wygrał różne mistrzostwa. 

Jemu trudność sprawia zrobienie kanapki a takim pizdeczkom ciężko wstać z łóżka a narzekać łatwo. 

 

To samo ludzie bez nóg czy rąk osiągają sukcesy sportowe. Co oni też mają powiedzieć że normiki mają łatwiej? ? ? Śmiech. I tyle. 

 

Nawet były przypadki że jednostki bez perspektyw bo kto miał im nadać wzorce jak urodzili się w kraju gdzie większość żre piach a i tak się taki ktoś wybił i zamiast paść kozy teraz ma siano i kobiety. 

 

Pieprzenie i wymówka. 

Zyzz też siedział przed kompem i wyglądał jak pokemon w okularkach a potem zacząć ćwiczyć już pominę to czy z igiełkami czy nie ale zmienił swoje życie i zaczął balować i ruchać a wy dalej będziecie płakać skamlać że wszechświat was ukarał. 

 

https://www.greatestphysiques.com/wp-content/uploads/2016/10/549853_539464396076986_485693543_n.jpg

 

Edytowane przez Optimus Prime
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przegrywem zostajesz wtedy, kiedy godzisz się nim zostać i się poddajesz. Przykład mamy wyżej. Jeżeli chcesz tkwić w dziurze i walić konia do końca życia to proszę bardzo, nikt nie broni. 

 

Osobiście sam byłem może nie spierdolem, ale na pewno piwniczakiem. W tym roku wszystko się zmieniło, poznałem dużo ludzi, jestem otwarty na znajomości i nad sobą pracuje, nie mam problemów z rozmawianiem z innymi, ani żadnych odruchów, które by wskazywały na to, że jestem upośledzony społecznie. 

 

Każdy wybiera swoją ścieżkę życia. Ja wybrałem drogę zwyciężcy i będę ku temu dążył, a wy możecie być na dnie jak robaki

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Mroczek napisał:

stwierdził, że pozostało mu tylko zaakceptowanie porażki to znaczy, że taki stan rzeczy nie jest jego zdaniem normalny

Stan przejściowy, dziewczyna mu się puszczała.

 

 

30 minut temu, BlacKnight napisał:

Polecasz poddanie się i porażkę? Jprld... tego wafla na samej górze nie zacytuje nawet.

 

Żeby wzlecieć w górę czasem trzeba odbić się od dna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem fragmentarycznie, ale.. co to mają być za bzdury?

 

1. Poznawanie nowych ludzi w klubach jest coraz trudniejsze z wiekiem. Im jesteś starszy tym więcej problemów z bramkarzami. Po 30-ce nawet nie będziesz chciał chodzić w te miejsca... jeśli w ogóle Cię wpuszczą. Ludzie dadzą Ci do zrozumienia, że nie jesteś mile widziany. 

 

2. Znajdź pracę i przestań być leniwy

 

    Większość prac pochodzi ze znajomości. 

 

3. Żeby zarobić pieniądze musisz posiadać pieniądze.

4. Normiki mogą to robić na autopilocie. Spierdolixy muszą zmierzyć się ze swoimi lękami i biernością (\to są ludzie bez lęków i oporem gdzieś w kulturze zachodu?\). Nie mają też najważniejszej rzeczy - wsparcia otoczenia. Nikt nie zmotywuje ich, ani nie pójdzie z nimi na siłownię.

5. Po pewnym levelu, pomiędzy 25 a 30, jeśli nie miałeś aktywnego życia społecznego, to jesteś udupiony na zawsze



Tyle chce mi się punktować. Boże, błogosław, że żyję w innym świecie.. Ludzie narzekają niektórych na kołczy, ale ten trener rozwoju przeszedł sam siebie. Tekst chyba jest dobry jak ktoś przebimbał połowę życia, ale szkoda oczu na czytanie całości. 

Kojarzy mi się to z pierdoleniem paru nawiedzonych osób z mojej rodzinki. Za czasów mojego przegrywu w wieku ~22-23 lat, gdzie byłem głęboko w dupie, nagabywali mnie, że przecież już powinienem mieć pannę, bo "wszystkie najlepsze mi wezmą" i zostaną najgorsze, dostawałem subtelne przytyki odnośnie homoseksualizmu od ciotki. To jest ten sam podobnie toksyczny vibe, nazywam to "toksyczną pozytywnością".

Tymczasem niektóre z moich obecnych rówieśniczek (nie mam 30tki) są już samotnymi matkami po podwójnych rozwodach, kolejni są wjebani w alimenty, a ilość normalnych związków, gdzie nie słyszę o dramach to .. bodajże tylko dwa z całej mojej siatki znajomych - bliższych i dalszych. 

Dziękuję, postoję.

  • Like 13
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pochodzę z biednej rodziny, a mimo to nie przeszkodziło mi to
w osiągnięciu sylwetki atlety.

 

Niedawno się dowiedziałem, że choruję na chorobę przewlekłą, która będzie ze mną do momentu aż nie zamknę oczu na wieki wieków.

Mimo że mam problemy z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi i problem z odpowiednim wysławianiem się, także poprzez literki to i tak staram się zakrzywić rzeczywistość i myśleć o sobie, że jestem tylko zajebisty.

 

Jeśli się uda samego siebie nawet kłamstwami przekonać że jest się kimś lepszym wtedy można w rzeczywistości stać się nawet kimś takim ze swoich marzeń.

 

"Sięgaj do gwiazd na skrzydłach fantazji, tak długo, aż staną się rzeczywistością"

 

I wiesz co mnie bawi czasami że ludzie postrzegają mnie czasami lepiej niż ja sam siebie.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mroczek większość prac to jakieś prace. 90% prac pożytecznych nie daje frajdy ani pozycji ani szacunku, kasy ani stabilności. A to bardzo źle. 

Masz masy śmieciarzy, kurierów czy listonoszy. Którzy są nieraz spychani w spierdoline przez garść japiszonów. 

Bo tylko japiszoński sukces to sukces. A to że taki kurier ma złe warunki to jego wina bo nie poszedł drogą japiszona. Nie należy mu pomagać czy szanować bo jest gdzie jest z własnej woli i lenistwa.. 

 

Liczę naprawdę na progresje. Liczę na solidaryzm społeczny. Liczę na to że biały kołnierzyk nie będzie patrzył z góry na niebieski a raczej jak na kogoś komplementarnego. 

Niestety. Ale raczej tak nie będzie. Raczej góra wepchnie dół w komunizm. Zresztą już to zrobiła. I teraz janusze lat 90 i wczesnych 90 od "Na pana miejsce jest kolejka" Płaczą i płacą za rozdawnictwo. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Messer napisał:

Dziękuję, postoję.

Stój sobie. Ale jesteś jak typ który stanął w bramie przez którą przejdzie parada. Albo Cię zadepczą  albo się w nią włączysz. 

 

Żyjesz w świecie spierdolin. Twierdzenie że żyjesz w innym jest zwyczajnie chowaniem głowy w piach. Eskapizmem od problemów dotyczących całej społeczności. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Libertyn napisał:

Żyjesz w świecie spierdolin. Twierdzenie że żyjesz w innym jest zwyczajnie chowaniem głowy w piach. Eskapizmem od problemów dotyczących całej społeczności. 

No tak w życiowej grze o status większość musi przegrać.

 

Sorry, że się bawię w twittowanie

Edytowane przez Mroczek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Mroczek napisał:

Generalnie największym problemem przegrywów jest gloryfikacja przegrywu.

Tak. Ale to jest też problem innych. 

Przegryw się przegrywizmem definiuje. Dlatego jojczy zamiast działać czy to indywidualnie czy systemowo. 

Przegrywy w końcu obaliły carat a potem Kiereńskiego. Przegrywy stworzyły USA. 

 

Przegryw jest definiowany. Wygryw definiuje. 40 letni bezdomny z wyboru jest bardziej wygrany od menadżera który poza byciem menadżerem jest nikim. 

 

Co Cię definiuje? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Messer napisał:

 

1. Poznawanie nowych ludzi w klubach jest coraz trudniejsze z wiekiem. Im jesteś starszy tym więcej problemów z bramkarzami. Po 30-ce nawet nie będziesz chciał chodzić w te miejsca... jeśli w ogóle Cię wpuszczą. Ludzie dadzą Ci do zrozumienia, że nie jesteś mile widziany. 

 

 

Małe sprostowanie. Autor wątku wyrażnie miał na myśli kluby zainteresowań. Klub kajakowy czy żeglarski to jednak coś zupełnie innego niż nocny klub. Mój klub żeglarski o ile mi wiadomo nie miał bramkarzy?.

 

"Coś co mogłoby zadziałać kiedy jesteś młody, to dołączenie do klubu w którym ludzie ze wspólnymi zainteresowaniami spotykają się by spędzać czas razem.

Problemem może być to, że nie jesteś zbyt dużym fanem spędzania czasu z innymi, co sprawiło że nie masz znajomych. Najprawdopodobniej nie posiadasz umiejętności dzięki którym mógłbyś bez problemu zintegrować się z taką grupą. Dopóki nie jest to klub D&D w którym są spierdoliny, będziesz poniekąd odmieńcem i ludzie nie będą chcieli być widziani w twoim towarzystwie.

Dla osób takich jak ty łatwe znajdowanie przyjaciół przez kluby zainteresowań nie działa."

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.