Skocz do zawartości

Biblia przegrywu


Rekomendowane odpowiedzi

27 minut temu, Mroczek napisał:

Nie zawsze czasami wystarczy dobry marketing. 

 

Nawet w Polsce przeciętnie inteligentny człowiek jest w stanie zarabiać te 10 000 zł 

No ja wiem że tu na forum wszyscy zarabiają lepiej od premiera i mają niewyobrażalne majątki oraz poduchy finansowe na stulecia ale zejdźmy na ziemię.  Tu jest Polska,  10 tys + mało kto zarabia taka prawda.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Brat Jan napisał:

No nie wiem.

Znajomy fachowiec od płytek pracuje 5 dni w tygodniu, weekend dla rodziny. 2 dzieci, żona nie pracująca. Domek postawiony z pomocą 4 teściów.

W lecie urlopik + jakieś wypady weekendowe. Zamówień ma na 6-8 m-cy. Praca bez stresów.

4 teściów. Bigamista? 

 

A tak serio to takich wielu nie ma. Masz płytkarzy i płytkarzy ze zmysłem estetycznym. Jak wszędzie. Masz kilku wybitnych i masy średniaków. Masz ogrodników co koszą i tych co rzeźbią zwierzęta w roślinach. 

Masz stolarzy co robią minimalistyczne meble ala agata meble i takich co krzesło robią miesiąc i jak kończą to nie chcesz  nawet usiąść by nie uszkodzić rzeźbień. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, johnnygoodboy said:

 

*przykłady pochodzą z książki Williama Irvine'a "Wyzwanie stoika" ( @RealLife polecam, bo wiem, że lubisz - obok "Sztuki życia według stoików" Stankiewicza jedna z fajniejszych książek o stoicyzmie, jakie czytałem)

 

Zgadzam się.

"Sztuka zycia..." to takie dla mnie kompendium. Czekam na drugą książkę Stankiewicza, która powinna była ukazać się w 2020 ale chyba przez pandemie, pojawi się w 2021. Natomiast mój ulubiony autor to Tomasz Mazur, też polecam jeśli nie miałeś okazji. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Diabeł_Rokita napisał:

jak dobrze pamiętam to nawet w przedszkolu było ze mną coś nie tak xD

Wyjątek potwierdza twoją odpowiedź @Brat Jan Normictwo zwyczajnie nie zna realiów przegranych ludzi.

 

No bez jaj, to Ty już w przedszkolu byłeś przegrywem? To nie logiczne.

 

"Coś co mogłoby zadziałać kiedy jesteś młody, to dołączenie do klubu w którym ludzie ze wspólnymi zainteresowaniami spotykają się by spędzać czas razem.

Problemem może być to, że nie jesteś zbyt dużym fanem spędzania czasu z innymi, co sprawiło że nie masz znajomych."

 

Określenie: "nie jesteś fanem spędzania czasu z innymi"= nie lubię ludzi i nie chcę mieć z nimi do czynienia. Tak to należy rozumieć moim zdaniem, a skutkiem jest permanentna samotność, brak znajomych, kobiety itd. Klub (nie mylić z klubami nocnymi) to najlepsze miejsca na poznawanie fajnych ludzi. Po to zresztą wymyślono kluby, ale nie te nocne.

 

Wklejony tekst przeczytałem uważnie i nic z niego nie zrozumiałem. Jak dla mnie są to wyznania osoby z problemami wymagającymi specjalistycznej pomocy (psychiatra, leki antydepresyjne+ praca z psychologiem). W Gdańsku jest kilka ośrodków, gdzie ludzi mających problemy jw. pod okiem psychologów uczy się podstawowych umiejętności społecznych, w tym przebywania wśród innych ludzi.

 

Ja jestem dziadkiem i boomerem i w czasach mojej wczesnej młodości nigdy nie słyszałem o noormikach, przegrywach itp. W tamtych czasach była tv z dwoma śmiertelnie nudnymi kanałami, nie było internetu i gierek komputerowych, w które bardzo wielu młodych ludzi gra po 40 h tygodniowo.

 

Jedyną właściwie  formą spędzania wolnego czasu przez młodzież były zajęcia wśród rówieśników, od których nie dało się odizolować. Jak dla mnie to szokujące co się dzieje dzisiaj. Ja prdlę, dopiero z Forum BS dowiedziałem się o istnieniu czegoś takiego, jak fobie społeczne.

 

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem wygryw, a jestem, bo od maleńkości afirmuje sobie pozytywy, niepoprawny optymizm zawsze i wszędzie był moim towarzyszem.

 

Nawet jak czegoś nie umiem, to  próbuję zrobić, wkładam energię, staram się, próbuje zrozumieć, podchodzę na zimno.

 

Dzięki temu, mogę osiągnąć w życiu praktycznie wszystko, to tylko kwestia czasu i chęci.

 

Każdy może mieć taki mindset.

 

Porażek przeżyłem dziesiątki, nie są takie złe, również dzięki pozytywnemu nastawieniu, są też niezbędne.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Adrianoob napisał:

No ja wiem że tu na forum wszyscy zarabiają lepiej od premiera i mają niewyobrażalne majątki oraz poduchy finansowe na stulecia ale zejdźmy na ziemię.  Tu jest Polska,  10 tys + mało kto zarabia taka prawda.

 

Trafiłeś w czuły punkt kolego :D

 

Cytat

Okazuje się więc, że średnia krajowa netto we wrześniu 2020 roku wynosiła 3 830,34 zł. Podobnie jest również z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej. To pozwalało w 2019 roku otrzymać na konto pensję w kwocie 3 534,94 zł.

 

Cytat

Największe wątpliwości większości osób wzbudza sposób, w jaki obliczane jest przeciętne wynagrodzenie, a więc wskaźnik określany jako popularna „średnia krajowa”. Odpowiedzialny za jego ustalanie GUS robi to co miesiąc. Jednocześnie jednak pod uwagę bierze wyłącznie pensje osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę w sektorze przedsiębiorstw zatrudniających przynajmniej 10 osób

 

Cytat

Raz na dwa lata GUS publikuje medianę zarobków w Polsce, która różni się od średniej i lepiej obrazuje sytuację ekonomiczną pracowników w kraju. Mediana wyznacza kwotę środkową. Co oznacza, że 50% pracowników w kraju zarabia mniej, a 50% więcej niż mediana wynagrodzenia. W porównaniu do średniej krajowej kwota jest niższa o nawet 1000 złotych brutto w skali roku.

 

Cytat

Mediana zarobków w Polsce jest publikowana w raportach płacowych Głównego Urzędu Statystycznego co dwa lata. Z danych opublikowanych przez GUS w kwietniu 2019 r. wynika, że mediana zarobków w Polsce w marcu wyniosła powyżej 5 tys. zł brutto. W zestawieniu z lutym 2019 r. była to kwota wyższa o 4,3 procent. Od kilkunastu lat mediana zarobków w Polsce utrzymuje się na poziomie nieco ponad 80% średniego wynagrodzenia.

 

https://www.bankier.pl/smart/srednia-krajowa-ile-wynosza-srednie-zarobki-w-polsce

https://www.gowork.pl/poradnik/zarobki/srednia-krajowa-w-2020-roku-brutto-i-netto

https://zarobki.pracuj.pl/raporty-i-trendy-placowe/mediana-zarobkow-w-europie/#ile-wynosi-mediana-zarobkow-w-polsce

 

Realnie to 3k netto (uwzględniając małe miasta i wsie w PL) to jest nieźle a 5k netto to już coś. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

No dokładnie.  Po fabrykach 3 tys ludzie zarabiają. Taka jest rzeczywistość. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Adrianoob napisał:

No dokładnie.  Po fabrykach 3 tys ludzie zarabiają. Taka jest rzeczywistość. 

 

Nie tylko po fabrykach. W korpo-szitowych pracach też. Do tej pory pamiętam jak się uśmiałem jak dowiedziałem się ile dostawał prawnik w korpo i za jaką odpowiedzialność :D

W PL sami milionerzy, patrz tu - kretynów, którzy chcą się pokazać weekendowym luksusem nie brakuje:

PAKIET

6870 PLN

PLNEURUSD

Złota karta Akcja Złota S.A.
(30 Warrantów Subskrypcyjnych)

  • Weekend w apartamencie Złota
  • Dostęp do Lamborghini za 1790 PLN
  • Obsługa Concierge przez 3 lata

  • Dostęp do grupy dyskusyjnej
  • Imienny certyfikat posiadania akcji
  • Dywidenda – udział w zyskach spółki

https://akcjazlota.pl/

 

Polecam całą tę stronę :D 

 

Warszaffka rulez :D

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze dodam od siebie jedną rzecz o której wcześniej ktoś wspomniał.

Bycie ekstrawertykiem i posiadanie wielu wspaniałych przyjaciół nie jest super jakby mogło się wydawać.

Byłem tam, dusza towarzystwa którą wszyscy ubóstwiali, człowiek który organizował najlepsze imprezy na studiach.

 

Jebać to. Przeciętnie warto było. Jeżeli już to dla siebie, a nie dla innych i to wszystkim polecam.

 

Róbcie to co sami lubicie, lubicie wpierdalać i być grubi to nimi bądźcie i nie zmieniajcie się dla społeczeństwa.

Lubicie czytać książki i fantasy to to róbcie, a nie szukajcie bardziej modnych hobby by się przypodobać.

 

Róbcie to co lubicie i tyle. Nie miejcie żadnych oczekiwań w stosunku do społeczeństwa bo nawet najlepsze przyjaźnie tak jak miłość to iluzja.

Podświadoma matematyka. Podświadoma więc może nie do końca powinno się za to winić.

 

Nie patrzcie na innych. Żyjcie swoim życiem tak jak lubicie. Przyzwyczajcie się do samotności i zaakceptujcie ją. Tu nikt Was nie wykorzystuje i nie okłamuje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przegrywy, koniki strzepane? Jak tak to obejrzyjcie sobie ten film: https://www.filmweb.pl/film/Dosięgnąć+kosmosu-1999-8267

Właśnie wczoraj go oglądałem na Netflix. 

 

Tam chłopak dążył do czegoś wielkiego. A jakbyście Wy byli na miejscu tego głównego bohatera co budował rakiety, to byście walili konia i siedzieli w barze płacząc, że nie macie auta, musicie pracować w kopalni i nie macie szans na dziewczynę xd

 

Ogólnie jest to niemoralne, ale moja pogarda (w negatywnym znaczeniu) do przegrywów narasta. Rzygać mi się chce. 

Samo uparte dążenie do jakiegoś celu jest piękne samo w sobie.

 

Chyba odpocznę sobie od forum z 2-3 dni :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Libertyn napisał:

Raz poznałem dziewczynę. Dziwna trochę, z autyzmem. Zna norweski, umie hakować. 

Jest przegrywem bo ma być. Bo w tym kraju może co najwyżej na sprzątaczke iść. Albo wyplatać kosze w ośrodku pracy chronionej. Odbija się od korpo, od software house'ów. Bo kij z tym co może. Ma jebany autyzm.

Pewnie zależy to też od tego, jaki to rodzaj tego autyzmu. Były członek zarządu w firmie, którą obsługuję ma zespół Aspergera. Zasiadał w przeszłości w zarządach i radach nadzorczych wielu spółek, najwyraźniej nie było to aż taką przeszkodą.

Wady wrodzone nie czynią Cię przegrywem - jedynie Twoje podejście do życia, które możesz skutecznie zmodyfikować.

 

3 godziny temu, Libertyn napisał:

Wybory dotyczą tylko ułamka życia. Możesz wybrać studia, ale nie wybierzesz tego czy jako dziecko będziesz wspierany czy temperowany.

Czy będziesz chowany dla swej przyszłości czy dla komfortu rodziców. 

 

Nie wybierzesz czy natrafisz na kogoś kto rozwinie Twoje pasje czy na nauczyciela który w ramach pięciu lekcji informatyki nakaże przepisywać artykuły z gazety. Nie wybierzesz czy rodzice będą zgodni czy będą non stop się kłócić. 

Życie to masa niewiadomych. 

Widzisz, tylko to już zrzucanie odpowiedzialności na czynniki zewnętrzne pod pozorem utrzymania "wygodnego" bezpieczeństwa (opisywałem to wczoraj nieco szerzej w wątku, który założyłem) i "niewinności".

"Jestem jaki jestem, bo rodzice mnie nie wspierali i ciągle się kłócili - to wszystko ich wina".

Rodzice mogliby Ci odpowiedzieć - "No tak, ale nas też nasi rodzice nie wspierali i też się ciągle kłócili, odwal się od nas".

Możesz w tym miejscu się zbuntować i powiedzieć z wyrzutem "Co mnie to obchodzi? Dlaczego tego w żaden sposób nie przepracowaliście i obciążyliście tymi problemami mnie, małe, niczemu niewinne dziecko?".

Widzisz, problem w tym, że tego nie powiesz, bo po prostu nie będziesz wiarygodny - też przecież nic z sobą nie robisz.

Dlatego Twoi rodzice zrzucą odpowiedzialność na dziadków, a oni z kolei na pradziadków. I tym sposobem dojdziecie do Adama i Ewy.

Stan wyjściowy istotnie bywa chujowy, mało kto miał dzieciństwo jak z bajki (gdybym Ci poopowiadał nieco o moim własnym włosy stanęłyby Ci dęba na głowie) i nie ma w tym naszej winy. W pewnym momencie stajemy się jednak dorośli i pora dojrzeć, tj. wziąć za siebie odpowiedzialność i m.in. zrobić coś z tym, co nam zostało zrobione.

 

46 minut temu, RealLife napisał:

Zgadzam się.

"Sztuka zycia..." to takie dla mnie kompendium. Czekam na drugą książkę Stankiewicza, która powinna była ukazać się w 2020 ale chyba przez pandemie, pojawi się w 2021. Natomiast mój ulubiony autor to Tomasz Mazur, też polecam jeśli nie miałeś okazji. 

Znam go osobiście, byłem na jego paru warsztatach, mam gdzieś na półce "O stawaniu się stoikiem", "Fiasko" i "Zakazaną historię filozofów" i swego czasu regularnie czytałem jego bloga. Mądry facet, świetny rozmówca, bawiłem się trochę w "stoicyzm" zgodnie z jego wskazaniami i jedynym efektem, który u siebie zauważyłem było wzmocnienie krytyka wewnętrznego :)

Ogólnie stoicyzm odpuściłem dawno temu i poszedłem "własną" drogą, chociaż wiele "stoickich" treści uznaję za bardzo wartościowe. A "Wyzwanie stoika" polecam, przekaz autora to właśnie taki czuły plaskacz w ryj za postawę przegrywa.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, RENGERS napisał:

A ja jestem wygryw, a jestem, bo od maleńkości afirmuje sobie pozytywy, niepoprawny optymizm zawsze i wszędzie był moim towarzyszem.

 

Nawet jak czegoś nie umiem, to  próbuję zrobić, wkładam energię, staram się, próbuje zrozumieć, podchodzę na zimno.

 

Dzięki temu, mogę osiągnąć w życiu praktycznie wszystko, to tylko kwestia czasu i chęci.

 

Każdy może mieć taki mindset.

 

Porażek przeżyłem dziesiątki, nie są takie złe, również dzięki pozytywnemu nastawieniu, są też niezbędne.


Dokładnie masz bardzo dobre podejście do życia. Każdy widzi to co chce widzieć. Kiedyś pisałeś, ze dostajesz minimum kilka zlewek w miesiącu oraz jeździsz oplem corsa. Cześć by się załamała a Ty robisz swoje i skupiasz się na tym co masz do zrobienia. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Gościu napisał:

Bracia, nawet pracując z pewnym wysiłkiem za medianę 3.000 zł, w ciągu życia możecie zadysponować kwotą ok. 800 tys. zł.

Tak ale dopiero po 22 latach odkładania całej wypłaty xD dodając do tego wiek w jakim zazwyczaj wchodzi się na rynek pracy czyli te powiedzmy 23 lata wychodzi 45 czyli pułap na którym zaczynają się problemy ze stawami i potencją.

Co to niby za życie blisko 50-ki?

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Gościu napisał:

Bracia, nawet pracując z pewnym wysiłkiem za medianę 3.000 zł, w ciągu życia możecie zadysponować kwotą ok. 800 tys. zł.

 

Serio? Jak Bracie? Mieszkając pod mostem i żrejąc odpady ze śmietników?

 

Chyba, że rodzice utrzymują całe życie, dają mieszkanie itp.

 

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Stefan Batory napisał:

No bez jaj, to Ty już w przedszkolu byłeś przegrywem? To nie logiczne.

Od przedszkola są tzw popychadła, dzieci na których reszta się wyżywa.

Ale nie zawsze to takie przypadki - ja np od zawsze byłem bardzo nieśmiały i chociaż w przedszkolu miałem kolegów i dziewczynę nawet w zerówce to wszędzie gdzie trafiałem do nowego towarzystwa bałem się odezwać albo siadałem gdzieś w kącie. Horror od przedszkola do teraz nawet chociaż się poprawiło...

 

1 godzinę temu, Stefan Batory napisał:

Określenie: "nie jesteś fanem spędzania czasu z innymi"= nie lubię ludzi i nie chcę mieć z nimi do czynienia. Tak to należy rozumieć moim zdaniem, a skutkiem jest permanentna samotność, brak znajomych, kobiety itd.

To są introwertycy.

W dzisiejszych czasach nie jesteśmy zmuszani tak bardzo do przebywania z innymi.

 

Nie było internetu itd to introwertyk albo siedział w domu i patrzył się w ścianę albo wyszedł i albo był popychadłem albo jego fobie się trochę zmniejszyły.

 

1 godzinę temu, Stefan Batory napisał:

W tamtych czasach była tv z dwoma śmiertelnie nudnymi kanałami, nie było internetu i gierek komputerowych, w które bardzo wielu młodych ludzi gra po 40 h tygodniowo.

To dla (nas) jedyna forma kontaktu ze światem i dobrej zabawy i odcięcia się.

 

Introwertyk to z definicji jednostka słaba, odrażająca. Dlatego nie chcemy spędzać czasu w realnym towarzystwie. Mimo to taki flep też chciałby znajomych (być ekstrawertykiem) ale osobowość mu to uniemożliwia.

Wiec odpala się grę i znajduje podobnych sobie. Klepie się po pleckach i wspólnie spędza czas.

 

1 godzinę temu, Stefan Batory napisał:

Ja prdlę, dopiero z Forum BS dowiedziałem się o istnieniu czegoś takiego, jak fobie społeczne.

Dzisiaj jest tego więcej niż kiedyś. Tak Jak mówiłem - nie ma takiego przymusu i presji wyjścia z domu więc to się nasila.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, johnnygoodboy napisał:

Pewnie zależy to też od tego, jaki to rodzaj tego autyzmu. Były członek zarządu w firmie, którą obsługuję ma zespół Aspergera. Zasiadał w przeszłości w zarządach i radach nadzorczych wielu spółek, najwyraźniej nie było to aż taką przeszkodą.

Wady wrodzone nie czynią Cię przegrywem - jedynie Twoje podejście do życia, które możesz skutecznie zmodyfikować.

Wysoko funkcjonujący.  Asperger to nie autyzm. Asperger nie ma stimów ani nie wpada w panikę jak pociąg ma opóźnienie. 

 

Przegrywem czynią inni. 

Możesz zrobić wszystkie testy, mieć 5 z inżynierki a hr uwali Cię za komunikatywność. Bo myślisz zerojedynkowo i nie rozumiesz ironii. 

Zrób to na wczoraj kończy się rozkminianiem pół dnia bo to nielogiczne powiedzenie. 

 

Albo, nie mówisz. Zwyczajnie nie umiesz. Kij że idziesz na analityka i masz pamięć fotograficzną. HR Cię wywala bo nie będą się dostosowywać. 

 

W ilu firmach widziałeś osoby na wózkach? Albo niewidomych? Albo z deformacjami? 

Chyba w żadnej. Laska z kierunku z deformacją twarzoczaszki pracy nie ma. Mimo tego że naprawdę się stara i jest pogodna. Facet na dzielni ma 26 lat, sztuczne oko i poparzoną twarz do tego stopnia że milknie zbiorkom do którego wsiada a ludzie patrzą się za okno. Zbiera puszki. 

Dziewczyna z wydziału obok. Niewidoma, trzy języki i do tego Braille. Inna znowu na wózku. Szkoła, studia i zamknięcie w czterech ścianach. I oszukiwanie pracodawcy że jest sprawna. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

3 godziny temu, Diabeł_Rokita napisał:
Od zawsze miałem dziwne wrażenie, że normictwo o którym pisze autor nie pomaga przegrywom bo nie chce konkurencji na rynku pracy i tym bardziej matrymonialnym. Stąd ta toksyczna męskość xD i ilość ignorantów w tym wątku to wyjątkowo potwierdza jak nigdzie indziej.

Ale dlaczego "normictwo" miałoby pomagać przegrywom? Życie to nie jest bajka, w której dostaniesz wsparcie od obcych osób. Popatrzmy na np: instytucje charytatywnie. Serio myślisz, że ci ludzie pomagają z dobroci serca, że coś takiego jak altruizm, bezinteresowna pomoc istnieje? Nie, altruizm to jest ukryta odmiana egoizmu. Każdy człowiek jest z natury egoistą i dba o własny tyłek. Tak więc na czym polega ten altruizm? Na łechtaniu ego. TO nie chodzi o pomoc innym, tylko to jest kolejny sposób na zagłuszanie tej pustki. Chodzi o te emocje i pozytywne emocje, osoby w różnych wolontariatach pomagają bo wtedy czują się lepsi "O jaki ja jestem zajebisty bo pomogłem drugiej osobie". Widzisz, to nie chodzi o pomoc i o to, że druga osoba potrzebuje pomocy, chodzi o dowartościowanie się faktem pomagania, bo to taki dobry i szczytny cel więc jesteś dobrym człowiekiem.

A może pomagasz rodzicie bezinteresownie? Nie, to wszystko to jest forma odwdzięczenia się. Twój ojciec i matka urodzili cię, ale w zamian oczekują, że zajmiesz się nimi na starość - masz wobec nich dług. Oni też nie urodzili cię bezinteresownie, tylko inwestowali w ciebie dużo kasy i nie oczekują, że potem pójdziesz sobie w świat, tylko w razie problemów im pomożesz. Ty zajmujesz się rodzicami, bo cię urodzili więc masz wobec nich dług, zobowiązanie.

 Wracając do tematu przegrywu

 

Cytat

Normalni ludzie nie chcą przyznać, że spierdolenie istnieje, bo od dzieciństwa żyją na fali social skilla i pewności siebie. Uważają że jest to wynik ich charakteru i działań, a nie sił znajdujących się poza ich kontrolą, takich jak wychowanie i brak traumy w dzieciństwie. Normalni chcą podwójnej przyjemności z dobrych rzeczy, które trafiają się im przez przypadek i wierzą, że są one efektem ich działań. Przykładowo: są wysportowani. Dlaczego? Ponieważ pochodzą z rodzin o wysokich dochodach, która zapewniała im zdrową żywność i/lub karnety na siłownie, kluby, baseny.


 

Weźmy pod uwagę ile jest osób skrajnie nieatrakcyjnych, niepełnospawnych, a ile jest inceli. 90-95% przegrywów to są zwykli leniwi ludzie, którzy wmawiają sobie urojone problemy, żeby było im łatwiej. Gdyby postawić przeciętnego przegrywa (nie tego skrajnie nieatrakcyjnego) i przeciętnego normika (nie skrajnie atrakcyjnego) to tak naprawdę startują oni z tego samego punktu. Nikt nie rodzi się z pewnością siebie i nie ma takiej informacji zapisanej w genach. Jedyną różnicą między jednym i drugim są podejmowane wybory i to jest to, czego przygrywy nie potrafią zaakceptować. Gorzka prawda o tym, że każdy jest kowalem swego losu i tak naprawdę wydarzenia losowe nie mają aż tak kolosalnego znaczenia na nasze życie. Przegryw przedstawia świat, w którym nic nie może, jest niewolnikiem, takim się urodził i koniec. Nie może nic zmienić, na nic nie ma wpływu. Tymaczem to nieprawda. Znam ludzi zarówno z biednego domu jak i bananow, którzy wyrobili sobie atlatyczną sylwetkę.

Najbardziej dobija mnie to uważanie, że normicy/chadzi dostają wszystko za darmo "urodzili się z tym", a oni muszą cięzko pracą na to zasłużyć, podczas gdy to jest sromotna bzdura. Prawda jest taka, że mało jest ludzi, którzy dostają coś za darmo, a nawet jak są to jest to jeden aspekt życia, a nie wszystko. Przykładowo jesteś facetem i masz ładną buźkę więc automatycznie jesteś dobry z kobietami? Nie, na pewno jest łatwiej, ale nic nie spada z nieba. Faceci z ładną buźką też dostają kosza, też muszą się nauczyć obycia z kobietami. Też muszą za nimi latać, zabiegać, pajacować bo konkurują z innym facetem z równie ładną buźką. Sama ładna buźka nie sprawi, że podejdziesz do kobiety, rzucisz odpowiednim tekstem, złapiasz w odpowiednim momencie, pocałujesz i przelecisz. Tego trzeba się nauczyć i normicy/chadzi uczą sie tego tak samo jak przegrywy. Wysiłek musi włożyć każdy, ale przegrywy to bagatelizują. Udają pokrzywdzonych, że tylko oni muszą się tego uczyć, podczas gdy to nie jest prawda.

Ok, ale czy samo to, że normik dostał ładną buźka sprawi, że będzie miał liczne grono znajomych, dobrą pracę? No nie, taki normik dostał ładną buźkę w gratisie, ale żeby zdobyć kumpli musiał włożyć wiele wysiłku, między innymi w zapraszanie, organizowanie różnych domówek czy wyjazdów, często rezygnować z włąsnych planów, żeby wpaść na imprezę do kogoś. Przegrywy mające olbrzymie braki w znajomości relacji międzyludzkich często mylnie się o niej wypowiadają. Utrzymanie znajomości wymaga włożenia wiele wysiłku. To nie jest tak, że kogoś znasz i już jesteście znajomymi. Trzeba pamiętać o drugiej osobie, interesować się wydarzeniami w jego życiu, pamiętać o ważnych rzeczach dla drugiej osoby. Jednocześnie wchodzić w świat tej osoby, intetesować się w stopniu podstawowym tym, czym druga osoba się interesuje. Jednocześnie oprócz spotkań z innymi trzeba samemu się dokształcać, prowadzić w miarę ciekawe życie, czytać książki, podróżować, przeżywać, żeby mieć o czym rozmawiać, rzucić jakąś ciekawostką wyczytaną z książki, czy opowieścią z podroży. Nawet organizacja takiej wycieczki to nie jest kliknięcie na ślepo w przycisk, trzeba wiedzieć jak to zorganizowac, jak zachęcić ludzi, jak nie dać się naciąć naciągaczom. Myślicie, że takie długoletnie relacje i przyjaźnie, paczki znajomych spadają z nieba? Trzeba w to inwestować własny czas i ciągle myśleć o innych. A jak łatwo takie relacje stracić? Wystarczy odmówić wyjścia na imprezę z 2-3 razy albo przestać się odzwyać. W momencie możesz stracić to, co budowałeś latemi. I to jest clue problemu przegrywów. Oni nie wiedzą jak działają relacje międzyludzkie, bo są skupieni tylko na sobie i swoich problemach, nie interesują się innymi i widzą tylko zdjęcia na instagramie uśmiechniętych ludzi i uznają, że oni bez wysiłku to dostali za darmo. Oni totalnie nie znają tych normików/chadów i widzą tylko zdjęcia na social media i na tej podstawie oceniają ich życie. Jaką siłe może mieć taki argument? 

Nie mając zdrowego, olbrzymiego dystansu do takich miejsc. Oni nie znają tylko normików/chadów na żywo, bo nigdy z nimi nie rozmawiali, więc skąd mógą wiedzieć coś o tych osobach? O ich wysiłku włożonym w bycie tym kim są? Tworzą wnioski na podstawie fałszywych informacji czyli instagramów i zdjęć, które przedstawiają 1-2% ich życia, to jest to co chcą pokazać, najlepsze momenty. Ale jednocześnie nie widzą tego, że ci chadzi/normicy chowają z mediów te 98% swojego życia, które jest gównem i śmierdzi na kilometr. 

 Zasadniczym problemem przegrywa jest bagatelizowanie wysiłku takiej osoby. Oni myślą, że to wszystko jest pstryknięcie palca i samo się dzieje. Tak więc to nie jest, że normik i przegryw startują z różnych punktów. Oni startują z tego samego punktu, tylko w tym czasie, w którym np: przegryw siedział i grał w gierki całymi dniami, normik czytał książki, jeździł na wycieczki, starał się coś organizować, zapraszać innych, interesować się co słychać u kogoś, a przegryw liczył na to, że on bez żadnego wysiłku dostanie zaproszenie na gotowe i będzie miał znajomych. W wyniku tego jeden nauczył się jak przebywać z ludźmi i mieć o czym rozmawiać, a drugi jest nudny, cichy, nie potrafi powiedzieć nic ciekawego. Nie wnosi nic do towarzystwa, można więc nazwać go pasożytem. Normicy czesto dają dużo od siebie innym - pozytywną aurę, śmiech, ciekawe opowieści czy jakieś kawały. To jest coś, co jest na 1 rzut oka niewidoczne, ale czego trzeba się nauczyć i zajmuje to miesiące/lata przebywania wśród innych osób.
 
 

Cytat

 Normalni ludzie nienawidzą narzekania spierdolin ponieważ nie chcą czuć się z ich powodu winni lub czuć sympatii do nich.


 
 Wwiększości przypadków to jest zwykłe pierdolenie. Weźmy pod uwagę ile jest osób skrajnie nieatrakcyjnych, niepełnospawnych, a ile jest inceli. 90-95% przegrywów to są zwykli leniwi ludzie, którzy wmawiają sobie urojone problemy, żeby było im łatwiej. Szukają wymówek, bo nie chcą połknąć prawdy jaką rządzi się ten świat - mianowicie że każdy jest kowalem swego losu, a przypadki losowe nie mają aż tak wielkiego wpływu na nasze życie. Kim jest taki stereotypowy przegryw? Taki przegryw to jest dokładnie odpowiednik laseczki na instsa, która wrzuca pólnagie zdjęcia co 3 dni i cieszy się z komentarzy, lajków, atencji. Przegryw jest takim samym narcyzem, jedyny temat jaki porusza są jego problemy. Przegryw widzi siebie, jakoby tylko on miał w życiu przejebane, a cały świat, cała reszta nie istniała, wszystko kręci się wokół nich i w ogóle ludzie się na nich uwzieli. Z tego powodu często piszą, że istnieją jakieś normiki, czady, którzy nie muszą robić w życiu NIC a mają wszystko. Obserwując uważnie rzeczywistość stwierdzam, że to jest jeden wielki błąd poznawczy przegrywów. Przegrywy bagatelizują wysiłek poświęcony przez normictwo/chady i jednocześnie gloryfikują swoje nic nie robienie. No bo jak czytam, że są jacyś ludzie, którym laski spadają z nieba, koledzy sami się znajdują, praca sama ich szuka i dostają w spadku 3 mieszkania po babciach, ja pierdole ludzie. Ile takich ludzi jest? To jest jakiś margines społeczeństwa, tak samo jak ludzie skrajnie nieatrakcyjni i biedni to też nie jest jakaś liczna grupa tylko margines.
 
 Prawda jest taka, że każdy ma życiu problemy. Przegryw, normik, chad tak samo. To że masz ładną buźkę i wyrywasz laski nie oznacza, że nie możesz zachorować na raka, albo że nie umrze ci Matka. Tylko jest jedna istotna różnica. Normik/chad jeżeli ma gorszy okres to wyżali się swoim znajomym RAZ, wspomni o tym, ale nie będzie robił z siebie ofiary. 
 Nie będzie narzekał, po prostu poinformuje że ma gorszy okres i nie będzie obarczał innych swoimi problemami, bo są rozwinienięci społecznie. Osoba rozwinięta społecznie rozumie, że każdy ma problemy. Więc chwile ponarzeka, ale za chwilę utnie ten temat i przerwie pesymistyczny epilog i będzie starał się przywrócić równowagę pozytwynej energii.
 Natomiast przegryw? Przegryw nie jest rozwinięty społecznie i jednocześnie jest narcystycznie. Będzie pierdolił o swoich problemach przy byle okazji. Dodatkowo to nie będzie sucha informacja tylko narzekanie, robienie z siebie ofiary, i będzie przedstawiał swoj problem tak, jakoby jego problem był ważniejszy od problemów innej osoby. Będzie robił z siebie pępek świata i uważał, że problemy innych po prostu nie istnieją, więc wykaże po prostu zero empatii. On przydusi innych swoim problemem i narcystycznym podejściem wprowadzi w negatywny nastrój. Będzie trakował innych ludzi jak tampony emocjonalne, którym można wyrzucić gówno ze swojego życia i obarczyć innych swoimi problemami. Tu jest diametralna różnica. 
 
 

Cytat

 Wszyscy rozumiemy, że "wyjdź do ludzi" lub "weź się za siebie" to puste frazesy, ale normikom wydaje się, że dla każdego jest to bardzo proste, a jeśli nie robisz czegoś tak łatwego to jesteś po prostu leniwy.


 
 Tylko że to wcale nie są puste frazesy. Każdy musi wykonać ten wysiłek, zarówno przegrywy jak i normicy. Różnica jest taka, że przegryw bagatelizuje wysiłek normika i uważa, że normik nic nie musiał. Ludzie sami do niego przyszli i znajomi go tylko zapraszają, a on jest bierny. Tymczasem relacje tak nie wyglądają, utrzymanie znajomości to jest ogromny wysiłek i nawet normicy się kłócą, zostają samotni, ludzie od nich odchodzą. Przegryw natomiast uważą, że to jest niesprawiedliwe, bo normik dostał ludzi "za darmo" wiec on nie będzie się starał, będzie leniwy. Problem twki w zrozumieniu relacji międzyludzkich i tym, że trzeba przestać myśleć o sobie tylko zainteresować się życiem drugiej osoby. Przegrywa nie interesuje życie drugiej osoby, tylko jego problemy, więc nie jest w stanie znaleźć znajomych. Bo żeby mieć znajomych trzeba umieć normalnie porozmawiać, tzn pozytywnie, optymistycznie. Zarzucić żartem, historyjką. Przegryw się tego nawet nie uczy tylko gra w gry albo ogląda ogłupiające filmy. A potem wychodzi do ludzi i nie potrafi nic o sobie opowiedzieć. Nie potrafi zainteresować się drugą osobą, bo nigdy tego nie ćwiczył. Jest skupiony za bardzo na sobie i swoich myślach o spierdoleniu. 
#
Osoby otrzymujące zaproszenia na imprezy doradzają Ci, żebyś jedynie nie odmawiał kiedy ktoś Cię zaprosi i uważają, że to twoja wina, bo zawsze mówisz "nie"
#

Prawda jest taka, że przegryw nawet nie przyjmuje do świadomości, że czasem trzeba samemu coś zorganizować. Relacje międzyludzkie sprowadza do "przyjmowania zaproszenia". Czyli widać tutaj gołym okiem tą bierność i czekanie na gotowe jako naturalną postawę przegrywa. Narcyzm w czystej postaci. Oni liczą na to, że to inni zaczną do nich wyciągać dłoń pierwsi. Tymczasem relacje międzyludzie są trochę bardziej skomplikowane. To taka wymiana handlowa. Żeby zacząć handlować trzeba wyjść z inicjatywą i dać coś od siebie. Zorganizować coś samemu, żeby potem inni cię zaprosili. Inni cię zapraszają to potem ty coś organizujesz. To jest handel wymienny, a przegryw zachowuje się jak pasożyt. Widzi tylko okazję, żeby brać, żeby być zapraszanym. Nie daje nic od siebie, więc dlaczego ma być zapraszany? Chociażby ta aura - czy zdajecie sobie sprawę, że te wszystkie śmieszki i pozytywne osoby najczęściej są ostro pokrzywdzone przez życie? Sławni komicy to czesto osoby, które straciły masę bliskich osób i mimo to są pozytywni. To jest bardzo częste zjawisko psychologiczne - taka maska. Ale ta maska jest pozytywna bo daje coś innym - pozytywną enegię, aurę. Ludzie dlatego się spotykają, bo chcą się wymieniać pozytywną energią, a nie narzekaniami. Handel wymienny, gdzie walutą jest fajnie spędzony czas i dawanie od siebie - tak można uprosić schemat relacji międzyludzkich.


 

Cytat

Życie nie jest sprawiedliwe
Ci którzy wiodą dobre żyją w błędnym przekonaniu, że jest inaczej. Łatwiej jest myśleć, że każdy ma to na co zasługuje: jedni cierpią, bo są źli, a inni nie bo są lepsi od reszty. Piłkarze zarabiają miliony za granie w gałę, kiedy inni dostają grosze za pracę, której nienawidzą, jeśli w ogóle mają wystarczająco szczęścia, żeby jakaś znaleźć. Niektórzy rodzą się w rodzinach polityków, inni w Afryce, gdzie do jedzenie nie ma nic poza błotem i robakami. Jeśli jesteś normikiem nie będziesz nawet o tym myśleć, bo nie musisz. Spierdolina zwróci uwagę na to jak społeczeństwo traktuje ludzi, bo sama doświadczyła niesprawiedliwości

To jest właśnie to o czym mówię. Przegryw widzi tylko jedną stronę. Piłkarz gra w gałę i zarabia grube miliony (i w domyśle dostali to za darmo). Tymaczem nie widzą drugiej strony medalu - poświęcania. Piłkarz grający w gałę za grubę miliony poświęcił na to prawie całe swoje życie. Treningi całymi dniami, zero alkoholu. Mało czasu na życie rodzinne. Piłkarze często są głupi, bo nie mieli czasu na naukę, wszystko zajął im trening. Zawodowy piłkarz jest jak alkoholik - tylko zamiast alkoholu jego życie to piłka nożna.  Przegryw będzie bagatelizował wysiłek innych osób i probówał wmówić, że inni nie muszą się starać, że wszystko spada im z nieba. Tym chcą tłumaczyć swoje lenistwo. "Skoro inni dostali za darmo to czemu ja mam się starać". To jest bardzo częste polskie zjawisko. Jak jest bogaty, to na pewno złodziej, albo dostał spadek. 

Tymaczem to jest tak. Zakładasz własną firmę i pracujesz po 16 godzin dziennie, przez pieerwszy rok jesteś na minusie, drugi rok odrabiasz straty. Trzeci rok, masz pierwsze zyski i splacasz kredyty na inwestycje, czwarty rok, zwalniasz, pracujesz mniej,zarabiasz. Piąty rok, firma dobrze prosperuje, kupujesz super furę. Co widzi normalna osoba? To, że ta fura to wynik pracy, wysiłku. Jak na tą sytuacje spojrzy przegryw? PRzegryw spojrzy tylko na początek i koniec. Był biedny a nagle kupił samochód. Przegryw będzie bagatelizował ten wysiłek i pracę włożoną w sukces. Powiedzą tak: "dostał spadek, dobre geny, albo miał farta, ja nie będę się starał bo on ten samochód ma za darmo, to niesprawiedliwe".

Życie może i jest niesprawiedliwe, ale mnie nauczyło jednego. Jeżeli jesteś na czymś skupiony i dosłownie pracujesz nad czymś sumiennie to los zawsze cię wynagrodzi. Zawsze. Na swoim przykładzie to widzę. Długoletnia praca zawsze jest nagradzana przez los. Chodziłem wiele lat na siłownie i uczyłem się programowania. Startowałem z pozycji, gdzie miałem 15 letni komputer i ledwo mi działało cokolwiek, tragiczny interenet, mieszkałem wtedy u rodziców w pokoju 5m2 z śmierdzącym grzybem na ścianie, nie miałem żadnych obciążęń i jakoś się udało a do najbliższej silowni 20 km, do tego brak prawka i samochodu. Według przegrywów to niemożliwe, bo przecież tylko ci co od małego mają karnet do prestiżowej siłowni i bogatych rodziców mogą coś osiągnać. Mój pierwszy rok ćwiczeń to były pompki, brzuszki i podciągnięcia bo na nic nie było mnie stać. Podciągałem się na gałęzi drzewa wkładając do plecaka ciężkie przedmioty. Pompki również robiłęm na poręczki, dipy również na gałęziach. Sąsiedzi cisneli beke, tak samo kumple, którzy jeździli sobie swoimi samochodami na presteżowe siłownie. Tylko oni po kilku miesiąch zrezygnowali bo im się znudziło, a ja ćwiczyłem dalej. Rok później poszedłem do pracy, zarobiłem kilka stów i kupiłem drążki, obciązenia wypełnianie piaskiem. Potem znalazłem stała pracę i dojeżdzałem busem 20km do siłowni, który jechał 45 minut w jedną stronę i 15 minut stał w korkach. To tyle jeśli chodzi o szukanie wymówek i szanse od losu. Bierzesz co los ci daje i zakuriwasz ile fabryka dała, a z czasem los cię nagradza i prowadzi w lepszą stronę. Takich historii są setki jak nie tysiące.

Osoby chodzące latami na siłownie - nie znam nikogo, kto wyglądałby tragicznie. Są różne geny wiadomo, ale ten wieloletni wysiłek zawsze jest nagradzany od losu. Nie wiem jak to działa, ale to po prostu działa. Wielotetnia praca z sercem włożonym w wysiłek zawsze jest nagradzana od losu.


 

Cytat

Jeśli weźmiemy dwie osoby z których jedna jest normikiem, a druga spierdoliną. Obydwoje dorastali w ciężkim środowisku. Niewykluczone że gdy byli młodzi ich rodzice wzięli rozwód lub jeden z rodziców zmarł. Mogli żyć w patologii i w pewnym momencie życia mieć depresję.
Teraz wyobraź sobie, że te dwie osoby różni tylko jedna rzecz: normik przeszedł przez szkołę na studia, a później do pracy mając przyjaciół, kilka dziewczyn, całując się pierwszy raz około 14 rż., pierwszego seksu doświadczył przed 18 rż., skończył szkołę z dobrymi wynikami - jest teraz wykształconym i przystosowanym człowiekiem. Teraz wyobraź sobie przegrywa, który jest uosobieniem antagonizmu tego pierwszego: nie miał przyjaciół, dziewczyny, nigdy nie uprawiał seksu, nigdy się nie całował, nigdy nawet nie trzymał za rękę, ma złe oceny i spędzi resztę swojego życia izolując się od społeczeństwa, bez żadnych perspektyw.

Jaka jest różnica? Normik wkładał ogromny wysiłek w swój rozwój, wszystkiego uczył się samemu. Dziewczyny na początku go wyśmiewały, przyjaciele okazywali się dwulicowi. Pewnie nawet nie raz został wyśmiany, tak samo jak przegryw. Ale on jednak starał się i parł do przodu. Wkładał wysiłek w swój rozwoj. Tymaczem co robił przegryw? Nic. Przyglądał się i stał z boku, zazdrosćił. Spróbował raz czy dwa i odpuścił. Uznał że to niesprawiedliwe, że jego kolega miał relacje a on nie. Przegryw zawsze patrzy na początek i koniec, ale nigdy na drogę. Mechanizm wyparcia wysiłku normika włożone w to, kim jest dzisiaj. Przegryw nie rozumie tego, że każdy musi włożyć wysiłek. Jeden większy, drugi mniejszy, ale nasz charakter to siła wypadkowa naszych doświadczeń. Pozytywnych i negatywnych. 

Największym problemem przegrywa jest aura, czyli to jaka energia bije od danej osoby, jaką przyjmuję postawę ciała, czy się uśmiecha, czy wypowiada się pozytywnie/negatywnie, czy obarcza ludzi swoimi problemami. 
Jaka aura cechuje przegrywa:
- jest narcystyczny, przesadnie skupiony na sobie, pasożytuje na innych kradnąć od nich energię (wampiryzm)
- jego problemy wypełniają całe jego myśli, jednocześnie bagatelizuje problemy innych i często nawet uważa, że inni ludzie problemów nie mają
- wszystkie rozmowy koncentruje na narzekaniu i porównywaniu się do innych
- nie potrafi normalnie porozmawiać z drugim człowiekiem
- spędzają nadmierną ilość czasu w internecie/mediach społeczeńciowych i nie mają zdrowego, olbrzymiego dystansu do takich miejsc. 
- jego wypowiedzi są skrajnie pesymistyczne, rzadko kiedy jest optymistycznie nastawiony do czegokolwiek
- uważą, że on nie może nic zmienić i to niesprawiedliwe, bo inni dostają to samo "za darmo"
- szuka wymówek żeby nie robić nic, dosłownie nic i tylko się użalać.
- widząc taką osobę automatycznie czujesz się źle w jej towarzystwie nawet jej nie znająć i nie potrafisz powiedzieć dlaczego

Problemem przegrywa jest bagatelizowanie wysiłku innej osoby i obserwacji tylko momentu, kiedy ta osoba osiąga sukces. Przegryw celowo pomija to, jaką drogę musiał przebyć ten caly normik czy chad. Pomija ile musiał włożyć wysiłku. Pomija to, że zamiast grać w gry normik uprawiał sport, organizował różne spotkania, brał udział w kołach, był społecznie aktywny. Pomijają to, że normiki i chady tez często mają tragedie rodzinne i problemy. Pomiajają, to że ich też dziewczyny odrzucały, wyśmiewały, a przyjaciele wbijali nóż w plecy. Przegryw uznaje, że oni wszystko dostają za darmo, więc to niesprawiedliwe, żeby przegryw musiał się uczyć i poświęcać czas. Przegrywy też chcą dostać za darmo tak jak MADKI 500 plus i to jest problem. Przegryw nie działa, tylko myśli i narzeka. A w życiu czasami trzeba być jebanym robotem. Nie myśleć tylko robić bezmyślnie te same czynności. Fake it till you make it. Brnąć do przodu pomimo trudnośći i tego, że inni mają łatwiej. Dawno mnie tak żaden wpis nie zdenerwował jak ten wysryw.


 

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Analconda napisał:

Introwertyk to z definicji jednostka słaba, odrażająca. Dlatego nie chcemy spędzać czasu w realnym towarzystwie. Mimo to taki flep też chciałby znajomych (być ekstrawertykiem) ale osobowość mu to uniemożliwia.

Wiec odpala się grę i znajduje podobnych sobie. Klepie się po pleckach i wspólnie spędza czas.

A ja głupi infp marzę o paralotniarstwie, chadzam na karaoke i planszówki. Gry są fajne ale nie umywają się do socjalizacji z kompatybilnymi osobami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Diabeł_Rokita

@SennaRot

 

Oczywiście, poziom życia zależy też od starań rodziców/przodków, ale da radę i bez tego - wówczas jednak nie stać Was na błędy.

 

Od 18 do 67 lat macie 49 lat aktywności, czyli 588 miesięcy x 3 tys. średnio = 1.764.000 zł. Oczywiście część (niech to będzie minimum połowa) pójdzie na stałe koszty.

 

Gdzie można popełnić błędy, np.

- ucząc się głupot, po których nie ma pracy,

- pakując się w złe kredyty,

- pakując się w nałogi,

- żyjąc ponad stan,

- biorąc sobie nieodpowiedzialną partnerkę,

- itp.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Analconda napisał:

To są introwertycy.

W dzisiejszych czasach nie jesteśmy zmuszani tak bardzo do przebywania z innymi.

 

Nie było internetu itd to introwertyk albo siedział w domu i patrzył się w ścianę albo wyszedł i albo był popychadłem albo jego fobie się trochę zmniejszyły.

 

W tamtych czasach Ciebie kolego nie było na świecie, to skąd możesz to wiedzieć? Wtedy nie dało się funkcjonować poza jakąś tam grupą, a aktywność fizyczna była ulubioną rozrywką dorastającej młodzieży. Uprawiając jakiś sport tzw. popychadło bardzo szybko przestawał być popychadłem.

 

24 minuty temu, Analconda napisał:
2 godziny temu, Stefan Batory napisał:

W tamtych czasach była tv z dwoma śmiertelnie nudnymi kanałami, nie było internetu i gierek komputerowych, w które bardzo wielu młodych ludzi gra po 40 h tygodniowo.

To dla (nas) jedyna forma kontaktu ze światem i dobrej zabawy i odcięcia się.

 

Introwertyk to z definicji jednostka słaba, odrażająca. Dlatego nie chcemy spędzać czasu w realnym towarzystwie. Mimo to taki flep też chciałby znajomych (być ekstrawertykiem) ale osobowość mu to uniemożliwia.

Wiec odpala się grę i znajduje podobnych sobie. Klepie się po pleckach i wspólnie spędza czas.

Brak kontaktów z ludżmi i ciągłe przesiadywanie nad gierkami, czyli zajmowanie się rozrywką, zamiast bardziej sensownymi zajęciami bardzo ryje banię. Coś Ci się poyebało z tymi introwertykami. Niby dlaczego introwertyk miałby być odrażający? Poddaję się.

Edytowane przez Stefan Batory
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Libertyn napisał:

A ja głupi infp marzę o paralotniarstwie, chadzam na karaoke i planszówki.

Czyli jakieś skrajności.

Wszędzie tam gdzie trafisz na ekstrawertyków zostaniesz zjedzony.

 

4 minuty temu, Stefan Batory napisał:

W tamtych czasach Ciebie kolego nie było na świecie, to skąd możesz to wiedzieć?

Argumentum ad Personam

Mam nadzieje, że nie wypowiadasz się o czasach kiedy nie było Cię na świecie?

 

4 minuty temu, Stefan Batory napisał:

Wtedy nie dało się funkcjonować poza jakąś tam grupą, a aktywność fizyczna była ulubioną rozrywką dorastającej młodzieży. Uprawiając jakiś sport tzw. popychadło bardzo szybko przestawał być popychadłem.

Popychadło zawsze będzie popychadłem. Najpierw szkoła, podwórko - przemoc psychiczna i fizyczna wobec takiej osoby. Potem praca - mobbing, poniżanie w robocie oczywiście gównianej.

 

Większość takich popychadeł żadnego sportu nie uprawiała tylko siedzieli w domu bo bali się wyjść.

Popychadło czyli introwertyk - osobowości nie da się zmienić. Może tylko pozbyć się jakichś cech  inne nabyć ale zawsze pozostaniesz intro jeśli się taki urodziłeś.

Te "popychadła" są uwarunkowane genetycznie, różnią się od reszty ludzi. Takie jednostki są tylko po to by reszta społeczeństwa miała się jak wyżyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja byłem kiedyś popychadłem, a teraz nim nie jestem ;) więc takie pieprzenie bzdur że zmiany są niemożliwe to nie dla mnie ;) Ja osobiście pokonałem drogę od przegrywa do normika. Teraz czuje się szczęśliwy, ale nigdy nie spocząłem na laurach i zawsze czułem się zmotywowany, by zrobić coś by innym szczęki opadły, to jest prawdziwe życie - posiadać cele, a nie gadać bzdury i rozklejać swoje żale, gardzę takim nastawieniem ;)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.