Skocz do zawartości

Biblia przegrywu


Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Zbychu napisał:

Twój ojciec i matka urodzili cię, ale w zamian oczekują, że zajmiesz się nimi na starość - masz wobec nich dług.

Nie ja decyduję w jakiej rodzinie się wychowałem i niczego nie brałem od nich ze swojej inicjatywy. Nie oni też będą decydować o tym komu mam okazywać wdzięczność. Więcej ntt. tu, tu i tu. Poza tym mogliby przynajmniej przekazać mi wiedzę jak żyć godnie i nauczyli samodzielności i siły woli zamiast przekazać klątwę życia w niższym standardzie od rówieśników, którzy i tak się dystansowali. Urodzenie dziecka to nie jest cud tylko tragedia. Z jaką intencją można powoływać na świat pełen egoistów jeszcze jedno istnienie, które tu swojego miejsca nie znajdzie bo nie ma sumienia do manipulacji i wyrachowanego życia?

16 minut temu, Zbychu napisał:

Utrzymanie znajomości wymaga włożenia wiele wysiłku. To nie jest tak, że kogoś znasz i już jesteście znajomymi. Trzeba pamiętać o drugiej osobie, interesować się wydarzeniami w jego życiu, pamiętać o ważnych rzeczach dla drugiej osoby. Jednocześnie wchodzić w świat tej osoby, intetesować się w stopniu podstawowym tym, czym druga osoba się interesuje.

To dziwne, że częściej ktoś mi próbuje wypominać dbanie o jakąś znajomość niż ktokolwiek kiedykolwiek dbał o znajomość ze mną. Jakimś trafem działa to tylko w jedną stronę.

19 minut temu, Zbychu napisał:

Nawet organizacja takiej wycieczki to nie jest kliknięcie na ślepo w przycisk, trzeba wiedzieć jak to zorganizowac, jak zachęcić ludzi, jak nie dać się naciąć naciągaczom.

Odpowiedzialność za przekazanie takiej podstawowej wiedzy właśnie leży na rodzicach. Potem sam się domyślasz kim stanie się dziecko w wyniku efektu motyla jeśli o tym zapomną albo sami nie będą takich rzeczy wiedzieć.

21 minut temu, Zbychu napisał:

A jak łatwo takie relacje stracić? Wystarczy odmówić wyjścia na imprezę z 2-3 razy (...)

To jaką ważną rolę w życiu normictwa pełnią imprezy to jest jakaś pierdolona komedia xD utrata przyjaciół w wyniku odmówienia picia i/lub wypadu na dziwki. Tego jeszcze nie grali.

29 minut temu, Zbychu napisał:

Oni nie znają tylko normików/chadów na żywo, bo nigdy z nimi nie rozmawiali, więc skąd mógą wiedzieć coś o tych osobach?

Możesz mi wierzyć, że znają ale co ja poradzę, że dla większości z nas to były tylko i wyłącznie sytuacje konfliktowe i konfrontacje a nie normalne rozmowy?

Cytat

*Tu jakaś historyjka o pierwszej pracy i jakiejś siłowni*

No różnica między normikami i przegrywami właśnie jest w tym że przegrywy są racjonalni a nie pesymistyczni. Nie bez powodu na końcu pogrubiłem "Próbowali. Nie siedzą tam z bezczynności, próbowali całe życie i wyczerpali więcej opcji niż jakikolwiek normik mógłby wymyślić jako sugestie." Bo po tych wszystkich próbach podejmują zdrową decyzję nie o osiądnięciu na laurach tylko daniu sobie świętego spokoju bo walka o to co ma normictwo od urodzenia to syzyfowa praca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Analconda napisał:

Popychadło zawsze będzie popychadłem. Najpierw szkoła, podwórko - przemoc psychiczna i fizyczna wobec takiej osoby. Potem praca - mobbing, poniżanie w robocie oczywiście gównianej.

Jeśli nic z tym nie zrobi to tak całe życie będzie popychadłem.

38 minut temu, Analconda napisał:

Większość takich popychadeł żadnego sportu nie uprawiała tylko siedzieli w domu bo bali się wyjść.

Tu się z tobą nie zgodzę wielu ludzi właśnie idzie w sport czy hobby bo to im daje radość, szczęście

podnosi samoocenę i pewność siebie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobię sobie miesiąc przerwy od forum, ale wcześniej odpowiem Ci @Diabeł_Rokita

18 minut temu, Diabeł_Rokita napisał:

Nie ja decyduję w jakiej rodzinie się wychowałem i niczego nie brałem od nich ze swojej inicjatywy.

To nie Ty podjąłeś decyzję o tym w jakiej rodzinie się urodziłeś i kto Cię wychował.

 

Jednak Ty masz wpływ na to w jaki sposób interpretujesz rzeczywistość i jak podchodzisz do swojej przeszłości. - https://pl.wikipedia.org/wiki/Poczucie_koherencji

 

Jeśli podchodzisz do trudnej przeszłości jak do czynnika uniemożliwiającego podjęcie jakichkolwiek działań to Twoja przeszłość właśnie będzie takim czynnikiem natomiast jeśli będziesz podchodził do tego jak do szansy i będziesz próbował monetyzować ciężkie wydarzenia z przeszłości to wówczas Twoje ciężkie doświadczenia będą kapitałem.

 

Podam Ci przykład - Facet wpadł w długi i stracił pracę, wpadł w stany depresyjne i oczywiście mógł się zalamać i zatracić się jeszcze bardziej jednak podjął inne czynności ( to jest właśnie przykład wysokiego poczucia koherencji w praktyce)

 

 

18 minut temu, Diabeł_Rokita napisał:

Odpowiedzialność za przekazanie takiej podstawowej wiedzy właśnie leży na rodzicach. Potem sam się domyślasz kim stanie się dziecko w wyniku efektu motyla jeśli o tym zapomną albo sami nie będą takich rzeczy wiedzieć.

Rodzicie i ich błędy pokazują nam, że życie nie jest idealne więc każdy rodzić daje swojemu dziecku najlepsze wychowanie jakie może dać(za wyjątkiem patologii) bo pokazuje na swoim przykładzie, że życie potrafi dać w kość.

 

Nie dostałeś od matki mieszkania a od ojca firmy, ale dostałeś od nich ich doświadczenie.

 

Wasz problem polega na tym, że nie widzicie co dostaliście dobrego.

 

Potrafisz fajnie formułować myśli, nie popełniasz błędów ortograficznych,fajnie argumentujesz więc dostałeś czas po to, żeby zadbać o swoje wykształcenie a przyznaj się sam przed sobą ile czasu tak naprawdę zmarnowałeś przeglądając wykop albo grając w gry komputerowe? Miałeś pieniądze na te gry? Masz pieniądze na laptopa? Masz stały dostęp do neta?

 

Serio uważasz zatem, że od urodzenia jesteś skazany na porażkę?

Edytowane przez Mroczek
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Diabeł_Rokita napisał:

To dziwne, że częściej ktoś mi próbuje wypominać dbanie o jakąś znajomość niż ktokolwiek kiedykolwiek dbał o znajomość ze mną. Jakimś trafem działa to tylko w jedną stronę.


Błąd poznawczy. Po prostu zwracasz uwagę na kontakty, na których Ci jakoś zależy. Jeżeli ktoś odzywa się do Ciebie to traktujesz to jako normalność i "mi się należy, to jest normalne". 

Psychika ludzka zwraca uwagę na to, co negatywne i silniej to na nią wpływa - tak samo wszystkie newsy obieramy bardziej silniej, jeżeli są negatywne. Np. strach jest pięknym napędem marketingowym.

 

25 minut temu, Diabeł_Rokita napisał:

Odpowiedzialność za przekazanie takiej podstawowej wiedzy właśnie leży na rodzicach. Potem sam się domyślasz kim stanie się dziecko w wyniku efektu motyla jeśli o tym zapomną albo sami nie będą takich rzeczy wiedzieć.


Wszystko co ważne nauczyli mnie .. ludzie, którym nigdy nawet ręki nie podam. Jak to się stało? Zapierdalałem, żeby mieć wiedzę, żeby nie przegrać życia. Moi rodzice właściwie nauczyli mnie minimalnej ilości rzeczy praktycznych - i jakoś żyję. Całkiem dobrze.
 

25 minut temu, Diabeł_Rokita napisał:

Możesz mi wierzyć, że znają ale co ja poradzę, że dla większości z nas to były tylko i wyłącznie sytuacje konfliktowe i konfrontacje a nie normalne rozmowy?


Piszesz o konfrontacjach między "lepszym" a "gorszym" sortem?
Cóż, opowiem jak to wygląda z perspektywy faceta o prawie 190cm, co nie wygląda najgorzej.

Krótko - prawie wszyscy brzydcy kolesie mieli do mnie problemy. W pracy przełożony prawie chciał się zesrać na mój widok - otyły, brzydki, niski. 
Na studiach koleś niższy ode mnie o 15cm chciał za 3 strony notatek 10zł, a u kogoś innego dostałem to za nic.
Przy wypadach w miejsca gdzie jest dużo dziewczyn, częste braki zaproszeń, bo wiadomo - chłopakom aż się coś działo.
I inna, pasywna agresja innych facetów, gdy okazujesz się lepszy. Ból dupy właściwie zawsze idzie od nieposiadających do posiadających.

 

Przegrywy są często atakowani ze względu na nieświadomą pogardę jako noszą ze sobą względem innych, która jest wyczuwalna. Przegrywy tak samo często kochają podkreślać swoją inteligencję w subtelny sposób względem "debilów", którzy korzystają z życia - w ten sposób się wywyższają, chcą jednak być lepsi - nawet jak nic nie mają. Tacy są święci.

 

Od tego czasu przestałem żałować przegrywów i zrozumiałem, że to oni są agresorami udającymi biedne cielątka, którym to straszny świat coś zrobił. Nigdy nie sapałem się do żadnego przegrywa, a oni przy mnie dostawali jakiejś tłumionej wścieklizny. Sorry.

 

25 minut temu, Diabeł_Rokita napisał:

No różnica między normikami i przegrywami właśnie jest w tym że przegrywy są racjonalni a nie pesymistyczni.


A to nie jest przypadkiem tak, że określenie "racjonalny" ma świadczyć o tym, że ktoś jest przeintelektualizowany? Przeintelektualizowanie jest czymś zupełnie innym niż inteligencja. Racjonalność a pesymizm to jest właściwie jedno - ciągnięcie psychiki ku negatywności jest właściwie wrodzone.
 

25 minut temu, Diabeł_Rokita napisał:

Bo po tych wszystkich próbach podejmują zdrową decyzję nie o osiądnięciu na laurach tylko daniu sobie świętego spokoju bo walka o to co ma normictwo od urodzenia to syzyfowa praca.


Pozdrawiam z mojego dawnego technikum informatycznego, gdzie przegrywów była chmara. Żaden, powtarzam, żaden z największych przegrywów nie robił nic w kierunku zmiany. Obecnie ci faceci pracują po magazynach. Wielu nie jest nawet brzydkich, są normalni, a jeden wg mnie twarzowo jest 8.5/9 / 10.

 

Chcesz fajną historyjkę? Jeden przegryw w 3 klasie technikum tak napierdalał nocami w gierki, że w środku nocy wywieźli go na sygnale, bo dostał ataku epilepsji. :) Myślisz, że coś zmienił? Jasne.


Przykro mi, wielu przegrywów jest w miejscu gdzie jest na własne życzenie. Włożyłem tysiące godzin, żeby wyjść z dupy bez żadnej pomocy i żadnego wsparcia, z chorobami i niszczącymi uzależnieniami. Większość przegrywów jest zbyt dużymi narcyzami, żeby coś ze sobą zrobić. Mam wrażenie, że niektórzy wielcy panowie życzyliby sobie, żeby sam Gucci przyszedł ich ubrać w najlepsze ciuchy, bo oni są zbyt ważni, żeby nawet się lepiej ubrać i nie chodzić w znoszonych spodniach czy innym, obrzydliwym moro. Ilość osób, które faktycznie mają strasznie przejebane jest mała, ale uzależnienie od narzekania i swojego stanu jest zbyt silne - to nie te czasy, gdzie szanuje się męskość. Dzisiaj szanuje się (w internecie) kult bycia robakiem, depresję, nienawiść względem posiadających. Ot normalny przejaw ludzkiej słabości.

  • Like 16
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Mroczek napisał:

Serio uważasz zatem, że od urodzenia jesteś skazany na porażkę?

Porażka to nie jest brak potencjału na lepsze życie. Porażka to jest niewykorzystanie potencjału przeszłości. Rodzicom i tak zawdzięczam pewnie komputer to fakt ale na dłuższą metę to i tak była zła decyzja bo zacząłem się interesować bardziej nim niż swoimi rówieśniczkami z gimnazjum i kiedy inni przeżywali swoje pierwsze razy to ja zdobywałem pierwsze MVP w Battlefieldzie w wieku tych 14lat. Zamiast wyrywać swoje koleżanki, o których dopiero po latach kumple mi powiedziały że się im podobałem to byłem popychadłem. Tego okresu już nigdy nie nadrobię. Okresu jednocześnie największych pozytywów życia dorosłego czyli m.in. zainteresowania płcią przeciwną (przynajmniej u normalnych ludzi, nie u mnie) i samodzielności w podejmowaniu decyzji, która nie występuje w okresie per se dziecięcym. 3 lata beztroskiego, semi-dorosłego życia to 30 lat lub więcej życia pełnego zobowiązań i zmartwień a w drugiej połowie tego przedziału zaczynają się problemy ze zdrowiem więc nadchodzą lata odsetek. Nigdy sobie tego nie wybaczę, że tak bez zastanowienia brałem co mi oferowano. Zusammen 40 lat musiałbym dawać z siebie 700% żeby nadrobić okres w którym nie potrafiłem nawet odszczeknąć prostego "twoja stara to dziwka" po tym jak ktoś zwyzywał mnie od pedałów bo wyuczyłem się bezradności przez wychowanie typu "zostaw, nie umiesz, zepsujesz, nie dotykaj tego", "nie zwracaj uwagi to przestaną" i "głupszemu się ustępuje" a od nauczycielek "nie obchodzi mnie kto zaczął, macie podać sobie ręce".

 

Reasumując - tak. Jestem skazany na porażkę. Życie zawiera się w tych beztroskich latach. Dzieciństwo definiuje całą przyszłość, u mnie pierwsze jest stracone i co za tym idzie też drugie.

16 minut temu, Messer napisał:

Krótko - prawie wszyscy brzydcy kolesie mieli do mnie problemy. W pracy przełożony prawie chciał się zesrać na mój widok - otyły, brzydki, niski. 

O widzisz, mi najwięcej grozili i najbardziej gnębili właśnie przystojniacy wyżsi o głowę (mam 174) do których dziewczyny się kleiły jak rzep psiego ogona. Dlatego mam do takich jak ty uraz. Myślisz, że to ja pierwszy rzucałem obelgami w ich stronę? I tu się mylisz. Nie rzucałem obelgami w niczyją stronę i już wyżej wyjaśniłem czemu.

16 minut temu, Messer napisał:

Nigdy nie sapałem się do żadnego przegrywa

Łżesz. Za dużo dostałem gróźb od takich jak ty żeby ci w to uwierzyć. Odbijacie się od innych żeby cokolwiek posiadać bo to słynne branie to nic innego jak wynik posiadania władzy w swojej grupie rówieśniczej.

Edytowane przez Diabeł_Rokita
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, JanKowalski223 napisał:

Żałosne życie nie jest złe. Oczywiście moim zdaniem.

Silne dawki antydepresantów, jakaś praca, zajmowanie się hobby, walenie konia, granie w gierki. Pić, jeść, spać.

To jest dobre życie na moich zasadach, z którego jestem zadowolony. Nikt mi nie przeszkadza, żadna rodzina, żadni znajomi, żadna miłość.

Jak ktoś ma problem ze zbyt dużą ilością myśli, emocji itd. polecam wenlafaksynę.

Bardzo złe....  podejście do  życia.

Po pracy ucz się nowych języków obcych albo jeżyków programowania, bo musisz podwyższać kwalifikację cały czas.

Chcesz poznać nowych fajnych Ludzi- zapisujesz się do klubu zainteresowań albo do stowarzyszenia albo

partii  politycznej. Szukaj nowych znajomości, a stare odnów. 

Musisz nauczyć się myśleć jak Facet z jajami skutecznie, pozytywnie, do przodu

ucinać negatywne myśli, zastępować je pozytywnymi myślami. 

Nie narzekać tylko nauczyć swoje neurony w mózgu szukania rozwiązań.

Czytać Biografię wielkich wodzów wojskowych, polityków, naukowców.

Nie oglądać programów publicystycznych w TV o biedzie, niezaradności i trudnościach życiowych,

bo to przyciągniesz. 

Też miałem takie nastawienie jak Ty Bracie ale Pani Psycholog mnie przeprogramowała.

Trafiłem na zajebi... Babkę po 40, która ustawiła mnie do pionu.

Tak, Kobieta mnie pomogła w Uczelnianej poradni.

Mam na liczniku już wiele sukcesów i nie jestem typowym szarym kowalskim.

min: dlatego jestem tutaj Na Forum Szefa Marka.

Każdy kreuje swój los, jest kowalem swojego losu ale nie

każdy ma wiedzę tj: narzędzia psychologiczne- jak to robić. ?

 

Edytowane przez Legionista
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Messer napisał:

Piszesz o konfrontacjach między "lepszym" a "gorszym" sortem?
Cóż, opowiem jak to wygląda z perspektywy faceta o prawie 190cm, co nie wygląda najgorzej.

Krótko - prawie wszyscy brzydcy kolesie mieli do mnie problemy. W pracy przełożony prawie chciał się zesrać na mój widok - otyły, brzydki, niski. 
Na studiach koleś niższy ode mnie o 15cm chciał za 3 strony notatek 10zł, a u kogoś innego dostałem to za nic.
Przy wypadach w miejsca gdzie jest dużo dziewczyn, częste braki zaproszeń, bo wiadomo - chłopakom aż się coś działo.
I inna, pasywna agresja innych facetów, gdy okazujesz się lepszy. Ból dupy właściwie zawsze idzie od nieposiadających do posiadających.

 

Przegrywy są często atakowani ze względu na nieświadomą pogardę jako noszą ze sobą względem innych, która jest wyczuwalna. Przegrywy tak samo często kochają podkreślać swoją inteligencję w subtelny sposób względem "debilów", którzy korzystają z życia - w ten sposób się wywyższają, chcą jednak być lepsi - nawet jak nic nie mają. Tacy są święci.

 

Od tego czasu przestałem żałować przegrywów i zrozumiałem, że to oni są agresorami udającymi biedne cielątka, którym to straszny świat coś zrobił. Nigdy nie sapałem się do żadnego przegrywa, a oni przy mnie dostawali jakiejś tłumionej wścieklizny. Sorry.

 

Też to zauważyłem.

Zazdrość to przekleństwo tego świata

 

@Legionista Dobrze prawisz, ofensywa się liczy w życiu i wypięta do przodu pierś !

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, RENGERS napisał:

I inna, pasywna agresja innych facetów, gdy okazujesz się lepszy. Ból dupy właściwie zawsze idzie od nieposiadających do posiadających.

 

Wcześnie doznałeś objawienia jednej z największych prawd życiowych.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie tu panowie na myśli tzw modlitwę Polaka?(dzień świra). Podpatrujmy świat zwierząt—> jedna wielka rywalizacja o wszystko bez reguł. Niestety dziś zapycha się ludziom głowy pierdołami o żabach. Te wszystkie religie, szkoły, telewizje, relacje rodzinne, autorytety, ekologie, LGBT nie działają po to byśmy mieli lepiej. Nie, nie bądźcie naiwni. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znowu znany,ale dość rozbuchany problem wynikający głównie z porównywania się. Zazwyczaj patrzymy na innych, którzy mają więcej albo dziewczynę czy żonę przez pryzmat ich super życia z Instagramu lub powierzchownych opowieści. Prawda zazwyczaj bardziej skomplikowana. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, ManOfGod napisał:

Znowu znany,ale dość rozbuchany problem wynikający głównie z porównywania się.

Przecież na tym właśnie polega życie. Na rywalizacji o jak największe dobra materialne a w przypadku większych grup to odpowiednio proporcjonalnie potencjał intelektualny i gospodarczy. Nie da się żyć bez porównywania się i co za tym idzie rywalizacji. Magik to jedyne rozwiązanie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Nie ja decyduję w jakiej rodzinie się wychowałem i niczego nie brałem od nich ze swojej inicjatywy. Nie oni też będą decydować o tym komu mam okazywać wdzięczność. Więcej ntt. tu, tu i tu. Poza tym mogliby przynajmniej przekazać mi wiedzę jak żyć godnie i nauczyli samodzielności i siły woli zamiast przekazać klątwę życia w niższym standardzie od rówieśników, którzy i tak się dystansowali. Urodzenie dziecka to nie jest cud tylko tragedia. Z jaką intencją można powoływać na świat pełen egoistów jeszcze jedno istnienie, które tu swojego miejsca nie znajdzie bo nie ma sumienia do manipulacji i wyrachowanego życia?



Widzisz, dokładnie o tym mówiłem. Dlaczego boisz się przyznać przed soba, że to nie wina twoich rodziców, tylko twoich wyborów. Było wiele badan na ten temat, nawet taka jedna historia, którą słabo pamiętam. Było dwóch braci (chyba nawet bliźniacy) mieszkających w mocno patologicznym domu. Bodajże ojciec i matka alkoholicy, który dodatkowo katował tych braci. Różnica była taka, że jeden z tych braci osiągnał sukces, a drugi skończył tak samo na dnie jak ich rodzice. Obydwoje startowali z takiego samego gówna, a skończyli tak różnie. Więc to wcale nie jest tak, że wszystko zależy od twoich rodziców. To ty sam kształtujesz swoją rzeczywistość i dopóki nie zaakceptujesz tej trudnej prawdy to zawsze będziesz mial pod górkę, nic nie zminiesz i spadniesz na dno. Łatwiej jest sobie zracjonalizować, że to jest wina rodziców, ale prawda jest inna. Są setki historii, gdzie ludzie wychowyali się w totalnej patologii i wyszli na prostą, ogarneli się życiowo. Tylko prawda cię wyzwoli, prawda czasem jest trudna i bolesna. Żyjesz w wygodnym kłamstwie, w bańce która chroni cię przed światem. Ale uciekając od cierpienia robisz sobie jeszcze większą krzywdę - bo od cierpienia nie da się uciec. Nawet ładna buźka, 190 cm wzrostu, sylwetka adonisa i masa modelek nie uchroni cię od cierpienia. Trzeba nauczyć się żyć pomimo tego cierpienia na tym świecie, uciekając od cierpienia paradoskalnie pakujesz się w jeszcze większy syf, z którego będzie ciężko uciec.
 

Cytat

To dziwne, że częściej ktoś mi próbuje wypominać dbanie o jakąś znajomość niż ktokolwiek kiedykolwiek dbał o znajomość ze mną. Jakimś trafem działa to tylko w jedną stronę.


Znowu widzisz tylko jedną stronę medalu. W życiu tak jest, że czasami trzeba dać więcej od siebie, a czasami mniej. Życie to nie jest 50/50. Nie ma podziału pół na pół. Ale problemem nie jest to, że ty byś musial więcej zainwestować. Problemem jest to, że ty byś chciał mieć znajomych bez dawania od siebie. Chciałbyś być bierny, tak jak te kobiety na tinderze. A z taką bierną postawą nie da się nikogo poznać.
 

Cytat

Odpowiedzialność za przekazanie takiej podstawowej wiedzy właśnie leży na rodzicach. Potem sam się domyślasz kim stanie się dziecko w wyniku efektu motyla jeśli o tym zapomną albo sami nie będą takich rzeczy wiedzieć.



W idealnym świecie może by tak było, ale rodzice nie są w stanie przekazać ci takiej wiedzy. Świat zbyt szybko się zmienia, by rodzice byli w stanie cię do niego przygotować. Np: moi rodzice totalnie nie potrafili obsługiwać się komputerem, do tej pory nie potrafią. Wielokrotnie naśmiewali się ze mnie, że gram w gry, bo w młodości faktycznie z tym przesadzałem, ale w pewnym momencie uczyłęm się informatyki, programowania i wiesz co? Dalej narzekali, że gram w gry i jestem nierobem, mimo iż tego nie robilem. Powiem ci nawet więcej - nie znam żadnych rodziców, którzy wspierali by swoje dzieci. Często rodzice podkładają dzieciom kłody pod nogi, bo chcą żeby ich dzieci żyli inaczej. Rodzice czesto są niezadowoleni z wyborów dzieci, wręcz praktycznie zawsze. Tak było, jest i będzie. Rodzice zadowoleni z dzieci i wspierający ich to znowu jakiś margines, który cięzko nawet określić. A tych normików jest od zajebania, więc wynika z tego, że oni tez mieli kiepskich rodziców. Nawet u mnie w firmie mam gościa, który jest atrakcyjnym normikiem, jest moim przełożonym, zarabia sporo, pewnie jakieś 20k miesięcznie i nieraz przynaje, że dla rodziców zawsze był niewystarczający i nigdy nie otrzymał wsparcia. 
Na moim przykładzie powiem ci, że wsparcie rodziców nie ma nic do rzeczy. Większość rodziców podkłada swoim dzieciom kłody pod nogi i chce nimi kontrolować. Bogaci rodzice również mogą cię zmuszać, żebyś np: skończył prawo tak jak oni, a nie otwierał warsztat samochodowy. Znowu dość brutalnie - ale to twoja wina. Zwalasz winę na rodziców, zamiast wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Tylko od ciebie zależy czy zaakceptujesz tą brutalną prawdę. Chwilę poboli, ale potem będziesz mógł coś zmienić.
 

Cytat

To jaką ważną rolę w życiu normictwa pełnią imprezy to jest jakaś pierdolona komedia xD utrata przyjaciół w wyniku odmówienia picia i/lub wypadu na dziwki. Tego jeszcze nie grali.



To tylko świadczy o tym, że masz małe pojęcie o relacjach międzyludzkich. Niestety. O relacje się dba i je pielęgnuje, one nie przychodzą z nieba. Z tym wypadem na dziwki to też nieźle wyskoczyłeś jak Filip z konopii. Możesz odmówić kilka razy zaproszenie na zwykłego grila, domówkę, czy urodziny. Nie chodzi konrektnie o odmowe, tylko jak to traktujesz. Jeżeli ktoś tłumaczy się głupimi wymówkami i nie chce się spotykać to to prosto rani drugie osoby. Ktoś się stara, a druga osoba to w dupie. W ten sposób relacje się niszczą. Nikt nie lubi być lekceważony lub ignorowany.

 Dodatkowo przemawia przez ciebie pogarda i poczucie wyższości, wobec tych normików, uważasz się za pewne lepszy do tych "głupich" normików. No niestety to jest kolejny poteżny bloker do przepracowania. Nikt nie lubi spotykać się z osobami, ktore uwazają cie za głupią lub gorszą.
 

Cytat

Możesz mi wierzyć, że znają ale co ja poradzę, że dla większości z nas to były tylko i wyłącznie sytuacje konfliktowe i konfrontacje a nie normalne rozmowy?



Nie, nie znają. Widzicie tylko jedną stronę, pewne wyobrażanie. Żeby kogoś poznać, trzeba z nim przebywać, budować relację pare lat. A gdyby tak było to przecież ten temat by w ogóle nie powstał. Social media i sytuacje konfiliktowe to nie jest 100% kogoś, tylko jakiś urywek, który ty chcesz zobaczyć.
 

Cytat

No różnica między normikami i przegrywami właśnie jest w tym że przegrywy są racjonalni a nie pesymistyczni. Nie bez powodu na końcu pogrubiłem "Próbowali. Nie siedzą tam z bezczynności, próbowali całe życie i wyczerpali więcej opcji niż jakikolwiek normik mógłby wymyślić jako sugestie." Bo po tych wszystkich próbach podejmują zdrową decyzję nie o osiądnięciu na laurach tylko daniu sobie świętego spokoju bo walka o to co ma normictwo od urodzenia to syzyfowa praca.


Oj nie wiem. Między racjonalnością a pesymizmem jest duża różnica. Pesymizm to z góry zakładanie porażki i przewidywanie czarnych opcji, optytizm to zakładanie pozytywnego scenariusza i rozważanie pozytywnych opcji. Racjonalizm to oszacowanie swoich szans uwzględniając pesymistyczny i optymistyczny wariant. Jeżeli jestem dobry w jakiejś dziedzinie np jestem boxerem 10 lat i pokonałem 50 osób to racjonalnym podejściem będzie optymizm, ale z nutką pesymizmu bo mogę trafić na kozaka co boksuje 15 lat i pokonał 100 osób, ale nie mam powodu zakładać, że pierwszy lepszy koleś mnie pokona. Jeżeli jestem nowicjuszem np: w jeździe samochodem racjonalnym podejściem jest mieć więcej pesymistycznych myśli przez brak doświadczenia i dużą możliwość spowodowania wypadku. Ale w tym racjonalizmie musi być jednocześnie duża dawka optymizmu, bo przecież nikt nie zakłada, że wyjeżdza na miasto mieć wypadek tylko bezpiecznie dojechać do celu.

Problemem przegrywów jest to, że oni patrzą na świat tylko pesymistycznie. Już na poziomie softwaru, oprogramowania w postaci przekonań zakładajaą, że się nie da. Bo rodzice nie dali wsparcia, była bieda i jest brzydka twarz. Szukają wszędzie problemow na zewnątrz, ale tak naprawdę problem jest wewnątrz. Tak jak już wcześniej pisałem - normik i przegryw w wieku nastoletnim startują z tego samego punktu. Na początku żaden z nich nie ma doświadczenia, pewności siebie itd. Wszystko zależy od ich wyborów. Normik na początku jest olewany, też nie ma od razu znajomych, kobiet, jest wyśmiewany kilka razy, ale nie poddaje się, idzie do przodu, rozwija swoją osobowość i zdobywa doświadczenie, by w przyszłości stawić czoła problemom. Przegryw również otrzymuje kilka negatywnych wydarzeń w swoim życiu i zaczyna się blokować, odpuszcza walkę i zaczyna racjonalizować swoje przegrane - wina, genów, wina rodziców, wina biedy, wina księżyca, wina PiSu. Ale nie jego wina. "To nie moja wina, więc moge być leniwym, grać w gierki i się opierdalać i żalić na forum, a w ogóle to wina innych, że oni mnie nie zapraszają i nie lubią takim jakim jestem". Tylko w tym czasie co przegryw odpuszcza, normik idzie dalej, pracuje tysiące godzin nad sobą. Przegryw obija się, a potem nagle płacz. Bo normik ma znajomych, dziewczynę, umie w relacjach się odnaleźć, znaleźć dobrą pracę, a przegryw? Jest daleko w tyle. I jednocześnie przegryw nie potrafi docenić tego, ile ten normik włożył wysiłku w to by być tym kim jest, przegryw koncentruje się tylko na jego efektcie końcowym i uważa, że on to dostał za darmo bez wysiłku. A skoro dostał bez wysiłku to jest to pozornie niesprawiedliwe, żeby przegryw się starał, a inny dostał za darmo. Tyle że to kłamstwo i pójście na łatwiznę. Nikt w życiu wszystkiego za darmo nie dostaje, każdy musi włożyć wysiłek - jeden większy, drugi mniejszy, sprawiedliwości nie ma.

Najgorsze jest to, że bez zmiany przekonań u @Diabeł_Rokita i podobnych wyznawców - nic nie będziecie w stanie zmienić. Żeby coś zmienić najpierw musicie zrozumieć, że to nie wina otoczenia, rodziców, pogody, rówieśników, czy czegokolwiek. Wszystko zależy od was i sumy waszych wyborów - czy rozwijacie się, czy odpuszczacie. Padło w tym temacie wiele pomocnych postów i wskazówek co można zrobić, ale jeżeli uznacie, że nic się nie da, to nic nie zrobicie z tym. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Diabeł_Rokita napisał:

Okresu jednocześnie największych pozytywów życia dorosłego czyli m.in. zainteresowania płcią przeciwną (przynajmniej u normalnych ludzi, nie u mnie) i samodzielności w podejmowaniu decyzji, która nie występuje w okresie per se dziecięcym. 3 lata beztroskiego, semi-dorosłego życia to 30 lat lub więcej życia pełnego zobowiązań i zmartwień a w drugiej połowie tego przedziału zaczynają się problemy ze zdrowiem więc nadchodzą lata odsetek. Nigdy sobie tego nie wybaczę, że tak bez zastanowienia brałem co mi oferowano.

Cała interpretacja Twojego życia i sposób patrzenia w przyszłość opiera się na błędach poznawczych.

 

W wieku 30 lat mężczyzna jest jeszcze relatywnie młody, ale każdy trzydziestolatek, który nie spędził całego swojego życia w piwnicy ma już swoje doświadczenia i wnioski czyli jest mądrzejszy niż był 10 lat temu.

 

Kiedyś w ramach swojego procesu ''wychodzenia z przegrywu'' zrobiłem sobie uczciwy bilans z którego wynikało, że tracę trzy godziny dziennie na zupełnie nieistotne z punktu widzenia mojej przyszłości bzdury typu: portale społecznościowe, jakieś durne filmiki na yt, przeglądanie jakiś blogów o pierdołach, powrót z pracy dłuższą drogą etc.

Owszem od czasu do czasu można się zresetować i zrobić coś nieracjonalnego np obejrzeć filmik na yt o kobiecie, która nie goli pach jednak jeśli traciłem na takie rzeczy TRZY GODZINY dziennie to znaczy, że marnowałem swoje życie.

 

Ty nie musisz nadrabiać tylko monetyzować to czego już się nauczyłeś.

 

Jednak jeszcze sporo możesz nadrobić jeśli tak jak ja - zaczniesz oszczędzać trzy godziny dziennie to w skali roku dostaniesz ponad 1000 godzin !!!!

 

Jeśli podszedłbyś do tego metodycznie to w trzy lata będziesz innym człowiekiem.

Edytowane przez Mroczek
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Diabeł_Rokita napisał:

Przecież na tym właśnie polega życie. Na rywalizacji o jak największe dobra materialne a w przypadku większych grup to odpowiednio proporcjonalnie potencjał intelektualny i gospodarczy. Nie da się żyć bez porównywania się i co za tym idzie rywalizacji. Magik to jedyne rozwiązanie.


No właśnie dla mnie to droga do nikąd. Zawsze ktoś będzie miał więcej i będzie powodował niezadowolenie. Należy znaleźć swoją drogę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Mroczek napisał:

Cała interpretacja Twojego życia i sposób patrzenia w przyszłość opiera się na błędach poznawczych.


(..)

 

Jednak jeszcze sporo możesz nadrobić jeśli tak jak ja - zaczniesz oszczędzać trzy godziny dziennie to w skali roku dostaniesz ponad 1000 godzin !!!!

 

Jeśli podszedłbyś do tego metodycznie to w trzy lata będziesz innym człowiekiem.


Wydaje mi się, że ta dyskusja nie ma najmniejszego sensu. Ludzie najczęściej zmieniają zdanie jeżeli sami tak zdecydują.


Ja tutaj opisywałem swoją historię, gdzie właściwie miałem problem ze wstaniem z łóżka po nocy snu, bo byłem tak zmęczony i rozjebany depresją, a koleżance w gimnazjum wstydziłem się powiedzieć, że ma otwarty plecak. W technikum nawet dziewczyny się ze mnie śmiały i ze mnie kpiły - jedna zabrała mi stary telefon i musiałem ją prosić o to, żeby mi go oddała. A tutaj koleś z grubej rury mnie pocisnął i zamiast napisać: "wydaje mi się, że raczej nie mówisz prawdy", poleciał z grubym chamstwem: "łżesz" i stawia mnie w rolę agresora - za coś takiego powinien dostać z otwartej i to naprawdę siarczyściej. Oczywiście agresor projektuje agresję na osoby, które - tradycyjnie - próbują wyciągnąć przegrywa z syfu.

Jak widać to jest ten typ, który wiedzę o świecie czerpie z wykopu i chanów (co widać po tym co wkleił). Był tu też taki jeden - DuchAnalityk - właściwie wszyscy z niego się śmiali, a koleś nadal prowadził batalie incelskie, zlewał nawet tematy, które tłumaczyły jego bzdury pod kontem naukowym i z ujęcia psychologii naukowej.

To nic nie dało. On miał i autor tego posta (ma) za duże korzyści emocjonalne, żeby ubijać pianę jak dziecko w wannie krzycząc, że kobiety nie dają nieudacznikom i wolą lepszych optycznie. No niesamowite. Ciekawe czy autor jak idzie na zakupy to kupuje zgnite warzywa, wali konika do brzydkich panien w porno, a ubrania kupuje pobrudzone czy może uszkodzone. Nieważne.

Dalsza dyskusja nie ma sensu. Przegrywy są trochę jak komuniści walczący o klasę robotniczą, a z komunistami się nie rozmawia - ich się unika. Tak mi mówi całe życie doświadczenia z osobami tego typu. Pytanie jak dużo syfu musi ich przysypać i jak wielkiego dna muszą sięgnąć, żeby zdecydować, że to już jest koniec użalania się nad sobą, bo ten mechanizm godny niemowlęcia szukającego uwagi, jednak nie działa w dorosłości.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Mroczek napisał:

W wieku 30 lat

Nie zrozumiałeś. Mam na myśli nadrabianie przez 30 lat a nie nadrabianie do 30 rż. Cały okres semi-dorosłości jest równowarty całej dorosłości samej w sobie. Aż do wieku podeszłego.

30 minut temu, Zbychu napisał:

Trzeba nauczyć się żyć pomimo tego cierpienia na tym świecie, uciekając od cierpienia paradoskalnie pakujesz się w jeszcze większy syf, z którego będzie ciężko uciec.

Dobra, jako jedyny jesteś jeszcze w miarę myślący w tym wątku więc pójdę twoim tokiem myślenia. Załóżmy chociażby że chociaż udało mi się w życiu. Wystawiłem się na tą bezgraniczną nieprzyjemność rywalizacji o pieniądze i kobiety żeby przynajmniej nie być traktowany jak outsider. W jaki sposób to wszystko zostanie mi wynagrodzone? Bo chyba nie chcesz mi powiedzieć, że nic więcej oprócz następnego zapierdolu mnie nie czeka. Mam stać się możliwym do pokochania (abstrahując kompletnie od tego, że kobiety nie potrafią kochać) tylko dlatego że dałem się wystawić na to cierpienie zadawania się z ludźmi, wśród których przyjaciół próżno szukać? Przecież wy wszyscy musicie być masochistami. To jedyne wytłumaczenie dlaczego jeszcze uczestniczycie w wyścigu szczurów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Mroczek napisał:

Cała interpretacja Twojego życia i sposób patrzenia w przyszłość opiera się na błędach poznawczych.

 

W wieku 30 lat mężczyzna jest jeszcze relatywnie młody, ale każdy trzydziestolatek, który nie spędził całego swojego życia w piwnicy ma już swoje doświadczenia i wnioski czyli jest mądrzejszy niż był 10 lat temu.

 

Kiedyś w ramach swojego procesu ''wychodzenia z przegrywu'' zrobiłem sobie uczciwy bilans z którego wynikało, że tracę trzy godziny dziennie na zupełnie nieistotne z punktu widzenia mojej przyszłości bzdury typu: portale społecznościowe, jakieś durne filmiki na yt, przeglądanie jakiś blogów o pierdołach, powrót z pracy dłuższą drogą etc.

Owszem od czasu do czasu można się zresetować i zrobić coś nieracjonalnego np obejrzeć filmik na yt o kobiecie, która nie goli pach jednak jeśli traciłem na takie rzeczy TRZY GODZINY dziennie to znaczy, że marnowałem swoje życie.

 

Ty nie musisz nadrabiać tylko monetyzować to czego już się nauczyłeś.

 

Jednak jeszcze sporo możesz nadrobić jeśli tak jak ja - zaczniesz oszczędzać trzy godziny dziennie to w skali roku dostaniesz ponad 1000 godzin !!!!

 

Jeśli podszedłbyś do tego metodycznie to w trzy lata będziesz innym człowiekiem.


Dokładnie tak, już niejednokrotnie to pisałem. Większość osób, którzy uważają się za przegrywów to zwykłe chłopaki, które uległy propagandzie. Skrajnie przypadki przegrywu, gdzie naprawdę NIC nie da się zrobić to pewnie z 5% ultra brzydkich/niepełnosprawnych. Całkowita większość mogłaby odmienić swoje życie.

Nawet jeżeli ktoś chce się uważać za przegrywa i uważa, że nie ma szans na kobiety i znajomych, normalne życie, to przecież zawsze można zrobić cokolwiek innego. Ludzie będący w związkach, mający dzieci, marudzące żony, które wymagają robienia jakichś nudnych albo bezsensownych rzeczy (typu oglądanie netflixa) zakładają firmy, robią sobie magistra zaocznie, doktorat, kursy i potrafią zarabiać dobry hajs. Mając takie obciążenie czasowe znajdują na to czas. W porównaniu do takiej osoby singiel przegryw ma dodatkowe kilka godzin dziennie na własny rozwój. 

Gdybym był takim przegrywem to pierdzielnałbym tym narzekaniem w kąt i ruszył w świat. Powiedział sobie "ok, nie mogę mieć kobiet, nie mogę mieć znajomych bo rodzice, bo coś tam, jakieś inne wymówki. Ale mogę i zrealizuję swoje marzenia". Skupiłbym się w 100% na zarabianiu hajsu przez pierwsze kilka lat. Zero gierek, użalania się, pisania po forach, zero marnowania  czasu. Jeżeli pracuje przykładowo w tej fabryce - 8 godzin dziennie + 2 godziny dojazdy + 7 godzin sen + 1 godzina na jedzenie/mycie - zostaje 6 godzin dziennie na rozwój. Co można w tym czasie zrobić? Przeczytać ze 100 stron książki, pouczyć się słówek języka obcego czy odpalić kurs w internecie.Rozkręcenie własnego biznesu albo przebranżowienie. Dojście do wysokich zarobków to często nie jest kwestia farta tylko czasu. Jaki singiel masz go mnóstwo, bo rodzina cię nie ogranicza. Załóżmy, że w ciągu 2 lat zmieniłbym pracę z fabryki za 3k netto na jakąś inną za 5k netto, potem dałbym sobie kilka lat na awans do 7k czy 10k miesięcznie, to nie są kwoty z kosmosu, masa osób w Polsce tyle zarabia.

Co jeszcze można robić? Czytać wartościowe książki. Przejechać Polskę dookoła na rowerze. Zwiedzić z 20 krajów. Nauczyć się dodatkowego języka obcego. Pójść na kurs gotowania w jakiejś egzotycznej kuchni i nauczyć się gotować coś fajnego. Kupić motocykl lub sportowy samochód - nie masz dupy więc nikt ci nie będzie marudził, że wydajesz na głupoty. Zanurkować w ciekawych okolicach, nauczyć się windsurfingu, wyjechać gdzieś do azji na kilka miesięcy i poznać kulturę.
Założyć jakiś kanał na youtube i opowiadać o ciekawych rzeczach. Wziąć udział w jakimś maratonie albo zawodach kulturystycznych.

To całe narzekania, użalanie się to wbrew pozorom jest potężna energia życiowa, którą można przekierować na inne sfery życia. A mimo to ludzie wybierają narzekanie. Ja to nawet rozumiem, że ciężko się z tego obudzić. Można tak ponarzekać kilka miesięcy, rok, czy 2 ale czas leci. Nie lepiej walnąć tą mityczną pięścią w stół i wziąć się za siebie? Jak nie zdobycie kobiety to chociaż osiągniecie swoich marzeń.
 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Messer napisał:

Wydaje mi się, że ta dyskusja nie ma najmniejszego sensu. Ludzie najczęściej zmieniają zdanie jeżeli sami tak zdecydują.

Masz rację.

 

Z jednej strony autor wątku otrzymuje uwagę kosztem naszego czasu, z drugiej jednak strony ma czelność mówić że nikt nie chce pomagać osobom z problemami. Gdybyśmy nie mieli pozytywnych intencji to zwyczajnie nawet nie strzępilibyśmy klawiatury jednak autor i tak sobie to zracjonalizuje i stwierdzi, że rozmawiamy z nim tylko po to, żeby sobie podbudować jego kosztem ego.

 

Przegryw to jest już religia, a my dla przegrywów jesteśmy heretykami.

 

Tylko z drugiej strony? Czy oni nie niszczą idei tego forum i nie rozwalają pracy nam wszystkim?

 

Przecież credo tego forum mówi właśnie o wychodzeniu z przegrywu!

 

Wyobraźmy sobie teraz młodego chłopaka i na potrzeby naszej analizy nadajmy mu imię np Marcin.

 

Zbliża się nowy rok a nasz Marcin jest trzydziestoletnim chłopakiem zarabiającym 2500 zł, robi na magazynie i nie skończył jeszcze studiów chociaż w dalszym ciągu ma taką możliwość, pali papierosy i pije browara dziennie.

Marcin jest zagubiony jednak ma dobre intencje i chciałby zacząć żyć normalnie pomimo tego, że w szkole był całe życie popychadłem, w pracy się z niego śmieją. Marcin nie jest brzydki, ale jest zaniedbany ma 185 cm wzrostu, brzuch i podkrążone oczy jakby był narkomanem.

 

Marcin jest do uratowania - popracuje nad sylwetką, skończy studia i za kilka lat może stać się szanowanym człowiekiem atrakcyjnym dla płci przeciwnej. Kto wie może Marcin wkręci się w aktywność fizyczną i zacznie brać udział w debiutach kulturystycznych, może zrobi doktorat i pozna jakieś fajne młode dziewczyny i ludzi na poziomie a może również za kilka lat założy kanał na yt na którym będzie mówił np o ekonomii (którą np studiuje)

 

Marcin ma szansę i nie jest skazany na porażkę

 

Marcin swój wolny czas spędza grając w gry i przeglądając fora internetowe, ale podejmuje z trudem decyzję o próbie zmiany swojego życia i rozpoczyna poszukiwania. Po kilku miesiącach treningów na siłowni chciałby również popracować nad swoją psychiką i trafia na nasze forum. Marcin czyta posty użytkownika @messer i @ważniak zaczyna mu się to wszystko podobać.

 

Jednak tych treści zaczyna być co raz mniej, gdyż na forum przejmują władzę specjaliści od kwadratowych szczęk i oglądania porno. Marcin zaczyna co raz częściej wchodzić na wykop i prowadzić analizę swojego życia razem z innymi chłopakami o podobnych problemach więc zamiast tworzyć grupę wsparcia tworzą grupę wzajemnego narzekania.

 

Marcin dalej chodzi na siłownię i czyta książki nawet napisał już pracę magisterską jednak zaczyna to go co raz mniej cieszyć, gdyż chłopaki na wykopie mówią mu, że i tak bez dobrej genetyki nie da rady nic osiągnąć. Marci zamiast czuć satysfakcję po powrocie z siłowni zaczyna czuć wstyd i doszukiwać się w swoim wyglądzie wad(brak kwadratowej szczęki, jakieś zakola etc).

 

Marcin czytając takie gówno wpada w dysmorfofobię i uzależnia się behawioralnie od wykopu i środowiska przegrywu. Chciałby przestać to czytać, ale nie potrafi bo jest zbyt słaby zaczął pracę nad sobą po to by budować tą siłę jednak środowisko przegrywów już go dopadło, gdyż wcześniej się z nimi utożsamiał.

 

Wniosek? Przegrywy prowadzą społecznie szkodliwą działalność to są toksyczni ludzie, którzy oprócz niszczenia siebie niszczą innych.

 

Może warto czasami dla takich Marcinów pokazać, że to ideologia prowadząca na manowce.

Edytowane przez Mroczek
  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mroczek zgadzam się, najgorsze jest właśnie to, że w wielu przypadkach ten cały przegryw to kwestia właśnie odwiedzania wykopu czy innych takich stron. Młode chłopaki bez wyrobionego światopoglądu, bez twardej psychiki - łatwi do zmanipulowania. A łatwiej zaakceptować jest prawdę pod tytułem "masz chujową genetykę, beznadziejnych rodziców to już przegrałeś życie i możesz się opierdalać, grać w gierki i oglądać porno, bo żadna cię nie zechce i fajnej pracy nie znajdziesz" zamiast przełknąć trudniejszą prawdę pt: "trochę masz do roboty, popracujesz nad sobą, zmienisz swój styl życia i może nie będziesz milionerem ruchającym modelki, ale będziesz zadowolony z siebie i coś tam osiągniesz w swoim życiu".

Ten toksyczny pesymizm rujnuje psychikę chłopakom, którzy są do uratowania, moim zdaniem naszym zadaniem jako braci powinno być wspieranie siebie i uczenie siebie nawzajem jak radzić sobie w życiu. Pesymistyczne wywody zawsze dążą do tego, że nie warto nic robić, bo już przegrałeś. Weźmy dodatkowo pod uwagę ile facetów w Polsce popełnia samobójstwa - uważam, że w wielu przypadkach taki wykop i kult usprawiedliwiania toksycznego pesymizmu się do tego przykłada. Podczas gdy wiele rzeczy da się zmienić, wystarczą chęci i wskazanie odpowiedniej drogi.

Może powinna być wydzielona specjalna strefa na forum - gdzie takie pesymistyczne tematy byłyby przerzucane. Całkowicie nie da się chyba wyeliminować tego zjawiska, ale można je wydzielić, żeby ludzie chociaż mieli świadomość, że takie narzekanie i użalanie nie jest czymś normalnym. Powinniśmy promować zdrową męskość - to jest praca nad swoimi wadami, praca nad lenistwem, dążenie do zostawiania świata lepszym niż zastaliśmy. Dlatego w głównym kategoriach dla dobra użytkowników można by wprowadzić zakaz umieszczania takich tematów w stylu "nic nie możesz, już za późno, poddaj się i walnij samobója". Nigdy nie wiadomo kto tutaj jest po drugiej stronie, jeżeli jakiś zagubiony chłopak w depresji trafi do tego wątku i przeczyta niektóre posty i uzna je za prawdziwe to naprawdę szkoda chłopa, bo może się to dla niego źle skończyć.

Coraz częściej dochodzę do wniosku, że w XXI wieku najgroźniejszą rzeczą jest to, co możemy wyczytać w internecie... Nie narkotyki, kibole, islamiści, tylko wirtualna informacja zawierająca negatywny przekaz.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Diabeł_Rokita Jeżeli rzeczywiście jesteś w tak gównianym położeniu to moim zdaniem rady chłopaków tutaj niewiele Ci pomogąw tym momencie. Wpierw powinieneś zacząć od podstaw (sprawdź pierwsze ~15m filmu który wklejam niżej), i potem wrócić do tego co ludzie tutaj napisali. Myślę też, że powinna Ci pomóc wiedza na temat błędów poznawczych, znajdziesz tego mnóstwo w internecie.

 

Ogólnie to rozumiem Twój wkurw, sam przejebałem mnóstwo czasu (tak mniej więcej do 23 roku życia, głównie na gry i jaranie zielska), nawet nie byłem jakoś gnębiony czy wytykany w szkołach, po prostu ignorowany, nie wiem czy to nie jest jeszcze gorsze. W domu miałem pod górkę, ze znajomymi pod górkę, zero kobiet, ale pewnego dnia doszedłem do wniosku że nie chcę spędzić reszty swojego życia dając dupy na każdym życiowym polu. 

 

Ogólnie, "wychodzenie z przegrywu" jest możliwe, ale trzeba to dobrze przemyśleć, zaplanować, rozplątywanie syfu który się ma w głowie, szukanie znajomych, praca nad karierą to są cholernie ciężkie rzeczy. 

 

A to że ktoś ma łatwiej? I chuj, co z tym zrobisz. Równie dobrze taki gość np. z Ukrainy też może powiedzieć że Polacy mają lepiej, łatwiej, i że on to wszystko pierdoli bo to niesprawiedliwe, i zacznie wylewać złość na jakimś forum. A z masy 1000 osób 10 z nich zamiast szukać usprawiedliwień poświęci czas na naukę języka obcego i programowania (czy czegokolwiek przydatnego na rynku) i wyjedzie, chociaż spróbuje mieć życie na jakimś poziomie. 1/3 programistów u mnie w korpo to są osoby z Ukrainy btw. I do której grupy chcesz się zaliczać, tych 990 tumanów czy 10 obrotnych chłopaczków?

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Zbychu napisał:

zgadzam się, najgorsze jest właśnie

 

Wiesz co jest najgorsze, że niektórzy mają tendencję aby wracać do przegrywu. 

 

Miałem tutaj na forum pięciu dobrze rokujących padawanów w młodym wieku. 

 

Dwóch sie faktycznie ogarnęło, jeden się stara, a dwóch się ogarnęło i dało dupy kończąc w głębszym szambie niż to, z którego wyszli. 

 

Ledwo wyszli z szamba i wskoczyli do nowego większego.

 

Nie będę sypał nickami, bo nie o to tutaj chodzi, ale przytoczę jedną historię. Jeden z userwów miał mocno gównianą sytuację, toksyczni domownicy, praca za najniższą krajową, na dodatek w pracy był dojeżdżany, nadwaga, sam uważał że ma zero perspektyw. Przyszedł po radę, a właściwie serię rad.

 

Zaczęliśmy mozolne wychodzenie z problemów, poświęciłem dużo czasu na PW i Skype i zabraliśmy się za:

 

- "detoksykacja" środowiska, w którym żyje

 

- załatwienie zaległych spraw spadkowych i majątkowych

 

- zmiana pracy najpierw na taką gdzie inni go nie poniżali 

 

- zdobycie kwalifikacji i zmiana pracy na lepszą

 

- zmiana pracodawcy na lepiej płacącego

 

- poprawa kondycji i sylwetki

 

_____________________________________________

 

- planowany powrót na przerwane studia

 

- kompleksowy plan budowy kwalifikacji żeby za kolejne 3 - 4 lata mógł wbić na pułap 10k + z zarobkami 

 

 

Czemu postawiłem krechę, bo w tym momencie się urwało i teraz wyjaśnię co udało mu się ogarnąć, a co nie i na czym się wyłożył.

 

- wyrwanie z toksycznego środowiska rodzinnego, udało się 

 

- załatwienie zaległych spraw spadkowych i majątkowych, udało się

 

- wyrwanie z toksycznego środowiska pracy, udało się

 

 - zrzucenie kilku nadmiernych kilogramów, udało się 

 

- przekonanie do regularnych wizyt u psychoterapeuty, udało się

 

- zdobycie lepiej płatnej pracy w nietoksycznym środowisku, udało się

 

- później szybka zmiana pracodawcy na lepiej płacącego, udało się

 

 

Do tego momentu wszystko szło pięknie, w głowie zaczęło się układać, toksyczni ludzie odcięci, samoocena wzrosła, zarobki z minimalnej podskoczyły do 4200 + nadgodziny, plus obiecana podwyżka po pierwszym roku pracy na 4700.

 

Plan powrotu na studia, temat ogarnięty na uczelni, planowany powrót od kolejnego semestru. 

 

W międzyczasie rozeznanie w branży, w którą chce iść, plan zdobycia kwalifikacji i podniesienia zarobków w ciągu kilku lat. 

 

No i zgadnijcie co się stało .....

 

Pojawiła się kobieta jakby inaczej, prawie 15 lat starsza z dwoma bąbelkami z poprzedniego związku, na dodatek taka co się nigdy w życiu pracy żadnej nie imała.  Później poszedł schemat, dużo seksu urabianie, napuszczenie rodziny i księdza, że bez ślubu to nie po bożemu.

 

Ślub udało mi się wyperswadować, no ale przyjął panią i bąbelki do siebie do domu ...... też próbowałem wyperswadować ..... w sumie nawet trudno to nazwać perswazją, zwyczajnie wypunktowałem jakie są zagrożenia. 

 

No i zaczęło się przerobienie w robochłopa & bankomat.

 

Rezygnacja ze studiów, bo on musi teraz zapierdalać 'na rodzinę' i będzie dorabiał w weekendy, później kontakt się urwał.

 

Powrót kilka miesięcy później z pytaniem "jak się jej i bąbelków pozbyć ze swojego domu" i opis tego co się przez te kilka miesięcy braku kontaktu spierdoliło. 

 

Czyli wyjść z szamba, żeby wpaść w jeszcze większe szambo. 

 

 

Był drugi przypadek,  też dobrze rokujący młody user, który również się rozwalił o górę lodową zwaną samotną matką. Historia ciut inna ale równie pouczająca. 

 

 

  • Like 11
  • Dzięki 2
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.