Skocz do zawartości

Moja pani zobaczyła że piszę na forum i ma focha


deleteduser90

Rekomendowane odpowiedzi

12 minut temu, zuckerfrei napisał:

Kotuś nie jedź do mamy. Prosssieeee!

 

Co chcesz sie mnie pozbyć z naszego domu! Jak tylko wyjdę za drzwi to sprowadzisz jakąś lafiryndę, albo będziesz pił wódkę z tymi twoimi kolegami nieudacznikami co sobie nawet żony nie potrafią znaleźć!

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i pani ewentualnie głupota, ale można postawić znak równości wygrała ;)

 

W każdym razie z tej historii jest morał:

comment_1586107995vgcVwYrd9M0TBsEAn8hP3Q

 

Cytat

"Gdy dla tymczasowego bezpieczeństwa zrezygnujemy z podstawowych wolności, nie będziemy mieli ani jednego, ani drugiego."

Benjamin Franklin 

 

Skończy się tak, że nie będzie miał nie tylko konta na forum, ale i dziewczyny.

W sumie po takiej decyzji nie zrozumiał idei forum i nic z niego nie wyniósł...

 

Wg. mnie temat do zamknięcia już :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie gadajcie że usunął konto dla myszki. Lepiej pójdę wziąć zimny prysznic xD 

 

Jak dla mnie to moja myszka może mnie na tym forum wyśledzić, lubię drażnić karykaturalnym red pillem, nie kryję się z forum, wie że mam konto. Tylko co z tego? Jak zrobi problem, to tylko sobie :D

 

 

 

Edytowane przez Imiennik
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekcja życia. To tyle, jeżeli chodzi o oświadczenia znaczącej większości mężczyzn w sprawie tego, jak bardzo są alfa i jak wiele decydują w związkach ze swoimi myszkami i jaką mają w tych związkach realną pozycję. Oni wybierają, prowadzą, decydują itd. xD


@Król Jarosław I szacunek za tekst, który kiedyś napisałeś, że obecny mężczyzna nadaje się głównie do wychowywania dzieci murzyna. Jest genialny i oddaje całe sedno sprawy, aż go sobie zapisałem. I dziwić się, że p0lki są, jakie są. :) 

 

 

A taki był ładny..

Idący własną drogą..

?

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer dzięki mordo.

 

Staram się trzymać pewien standard.

 

#prawdyDotyk xD

 

Ps. Rozpocząłem akumulację książek Hawkinsa, które polecaleś dzisiaj odebrałem paczkę z "prawda czy fałsz".

 

Zdecydowałem sie na nią jako pierwszą bo zobaczyłem, że jest jej stosunkowo mało w porównaniu z innymi a mam już nawyk skupowania książek na zaś bo mnie wkurwia jak coś co dzisiaj jest do kupna za 40 zł za pół roku masz tylko w antykwariatach za 200, 300 i więcej bo już nie drukują....

 

Co do czytania to narazie będzie leżeć. Póki co jestem po uszy w pamiętnikach nazistów i analizie technicznej ;)

 

Pozdrawiam.

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.12.2020 o 20:21, deleteduser90 napisał:

Jak coś to jak się teraz zachowywać gdy temat forum wróci?

Jak zobaczyłem Twój topic miałem niejasne przeczucie, że się tutaj udzielę. Zastanawiałem się tylko - po cholerę,  w końcu mój status "ukrywam aktywność BS przed kobietą".


Zakładam, że czytasz go z trybu anonimowego, cóż, takie życie. Nie przejmuj się, jak upadniesz to wstaniesz. Taka kolej rzeczy.

 

Sytuacja w której musisz się kryć z oglądaniem czy pisaniem jest niekomfortowa. Znam to z autopsji.

Dotyczy właśnie Forum BS.

Ale do rzeczy. Jak tu zacząć.

Jak pewnie wiecie, 40 lat na karku, w tym 14 lat w LTRze z równolatką. Brak dzieci, dużo spin, mało seksu, dużo zaangażowania i poświęcania obu stron. Przekroczony "point with no return". Moje początku obudzenia ze związkowego matrixa mogę ustawić na 3 lata wstecz.

 

Jak jeszcze byłem na etapie, na którym potencjalnie było możliwe, że mój związek wróci na normalne tory (ale to już był etap a'la separacja) partnerka pytała mnie czy kojarzę to forum. Wtedy odpowiedziałem z prawdą, że nie.

To było ponad rok temu. Tego sam nie pamiętałem (wyszło to w naszych rozmowach później), coś mi świta, że nazwa forum kojarzyła mi się zbyt...chadowo (ostro), jeśli w ogóle udało mi się trafić na jakieś wpisy przez wyszukiwarkę.

 

Forum odkryłem dopiero trafiając na twórczość Marka i wciągnęło mnie na dobre. Był początek marca, kiedy dodawałem swoje wpisy i tak gdzieś pod koniec miesiąca dostaję smsa od Niej, w którym przewija się nazwa Braci Samców.
Był to dla mnie lekki szok. Odkryła co piszę i pod jakim nickiem?
Czyżby mnie stalkowała?

Cytat

"Bracia samcy Ci pomogą (nie znając prawdziwej historii/sytuacji) to też już nie moja sprawa"

Jak na to odpowiedziałem?

 

Zaparłem się jak Piotr Jezusa (ależ heretyckie porównanie, niech mi katolicy wybaczą :P), a może i nawet bardziej:

 

Cytat

"hmm czy Ty się aby dobrze czujesz? Jacy bracia samcy? Jak mają mi pomóc?"

Tak się wtedy zachowałem. Ulga.

Pozostał jednak duży niesmak, bo napisałem coś, co było wbrew mnie.

Jakby to partnerka nazwała "oślizgłe" bo zastosowałem "dyplomację", która miała za zadanie ukryć moje zaangażowanie w forum. 

 

Patrząc obiektywnie z tej strony widzę siebie jako osobę, którą owładnął strach (odkryje co piszę i będzie kolejna burza, a ona będzie się z tym źle czuć), poczucie winy (że jak tchórz udałem, że nie wiem o co chodzi) i oczywiście wstyd - z tego powodu.

 

Z drugiej jednak strony wtedy nie widziałem, że gdy partnerka rok temu pytała o to, czy kojarzę forum (gdy go rzeczywiście nie znałem), już zakładała tu konto, aby mieć dostęp do treści. Trafiła tu bo już w tym czasie (wg niej) "rzucałem sloganami", które przyswoiłem sobie czytając różne treści, w tym i RedPillowe, PUAsowe, No more Mr NiceGuy Glovera czy coś z teorii ewolucyjnych (albo jesteś ruchaczem, albo jesteś providerem). Chciała się przygotować do mojego ewentualnego lądowania tutaj. Później temu zaprzeczyła.

 

Jest więc logiczne, że nie można spalić swojej przykrywki i wystarczy zrobić odpowiednią prowokację, która jest podszyta prawdziwą obawą. Wtedy wyjdzie w rozmowie, że facet konto założył i już będzie można go jechać za ten fakt. Przy czym - taka prowokacja wcale nie musi być realizowana w sposób świadomy. 

Prowokację widzę tu jako tego smsa, a głębszą ideą jest to, że znając moje wcześniejsze podejście (bycie pod wpływem różnych treści najpierw incelskich, później RedPillowych, PUAsowych), obawiała się, że BEZKRYTYCZNIE przyjmę to co radzicie na forum, ja się do tego zastosuję i zniszczę do reszty związek (w który ona jeszcze wierzyła).

 

Gdyby można podsumować wibracyjnie moje pierwsze zaparcie: jest to oczywiście wibracja głównie strachu, później winy i wstydu (wg mapy świadomości Hawkinsa), w jej przypadku również był to strach, ale i też wibracja pragnienia (uzyskanie pożądanego rezultatu, owo taktyczne podejście). Jej podstawy wibracyjne - były silniejsze. Gdybym miał wtedy odwagę się przyznać i wejść w konfrontację - to bym to zrobił. Byłem jednak słaby (w tamtym czasie byłem już zdrowotnie ostro pojechany przez stres związany z konfliktami. Byłem na granicy, gdzie facet ma niejasne wrażenie, że skuteczna ucieczka (w niebyt) byłaby lepszym wyjściem).

 

Tym samym nie ujawniłem, że działam na forum, nie dowiedziawszy się również czy ona wie co piszę i jak.

Dotarło to do mnie później - albo będę pisał patrząc na lęk, albo założę, że może sobie przegląda i to kiedyś wyjdzie.
Wibracja odwagi i silniejsza: akceptacji. 

Okazało się, że jednak nie przeglądała forum, być może moje zaparcie było na tyle skuteczne. 


Wczoraj pod wieczór naszły mnie myśli, w których wróciłem do tego tematu.
Zastanawiałem się w myślach:

Cytat

ciekawie co się stanie, gdy ona odkryje to co naprawdę piszę na forum.

 Jednak moje myśli opierały się już o wibrację dumy/odwagi/akceptacji, a nie strachu. Czułem (zresztą, jak zakładałem konto docierało do mnie, że może to wyjść), że może to już ten czas? Świadomie jednak nie dokładałem cegiełek, aby się to spełniło. Odpuściłem.

Poza byciem "skrzywionym ideologią" jak to mnie opisano :D


Dziś nad ranem niespodziewanie wpada mi do głowy scena z filmu, Stansfield i jego "bingo":

 

Zapominam o tym, zajmuje się czymś.

Jakąś godzinę, dwie później wpada mi partnerka do pomieszczenia, w którym mieszkam (kuchnia, tak przygotowania do wyprowadzki wolniej realizowane niż zakładałem) i wypala wprost:

Cytat

"Kojarzysz Lynca na forum Braci Samców? To Ty?"

 

Cóż...przyznam, że byłem w stanie kwantowym: i się tego spodziewałem i nie. 
Znów działam na automacie, jednakże automat ustawiony w pozycji odwagi, zatem "Bingo" wypada z moich ust i już wiem, że właśnie to będzie powód, dla którego napiszę te właśnie słowa na forum.

 

Dekonspiracja. Odwaga, ale i konsekwencje. Sorry Batory.

 

Dalsze godziny to sytuacja w której mam wrażenie, że z partnerki, która wykazywała się czymś podobnym co zarzucała mi (slogany,samodiagnozownie,ignorancja) wychodzi istota, której zależy na zrozumieniu prawdy. 

Mamy parę godzin, w których mam wrażenie, że pewne skrywane rzeczy wychodzą na wierzch, a ja znów jestem w stanie uwierzyć, że  może nie wynika to "kobiecego pragmatyzmu" tylko jest przezwyciężeniem tej ludzkiej natury i wzniesienie się na poziom wyżej.

Romantyków jednak uprzedzę - nie, nie było "romantycznego" zakończenia w postaci "seksu na zgodę", ani żadnych czułości.

 

Oczywiście nic nie trwa wiecznie, rozmowy tego typu to sporo emocji i sam się w momentach łapię na tym, że emocje próbują zjechać niżej, jakbym nie chciał się wykazać zrozumieniem, tylko nakarmić swoje ego. Taka walka, która chyba nigdy się nie kończy. 

Idę spać ze świadomością, że ona siedzi (nie spała wcześniejszej nocy, chyba "odkrywanie mnie" ją dręczył) i czyta moje posty. Czuję współczucie, obawę, i zastanawiam się, czy będzie na tyle rozumna, żeby odpuścić i pójść spać.

Zastanawiam się, na ile zrozumie moją postawę, a na ile ją przekręci i zracjonalizuje.

 

Dziś miałem kolejne podejście, kolejne emocje. Pojawia się temat @Marek Kotoński, jego twórczości (nastawienie, że jesteśmy w sekcie :) i inne takie), podjęcie tematu miłość vs pragmatyczność i nagle dociera do mnie, że w pewnych chwilach po prostu nie masz wyboru. Albo jesteś odważny i stajesz za kimś/za czymś (zatem przyznajesz się do forum), albo kręcisz i udajesz, że nie.

Jednakże znów pułapka - nie można wpaść w naiwność i gadać wszystkiego (tak tak, pytania ile kasy wyłożyłem i inne takie). Tutaj do człowieka dociera, że dążenie do prawdy to jedno, a zaborczość - to drugie. Jednak widać ten nacisk, to dążenie (które jest "poszukiwaniem prawdy"), które próbuje przedrzeć się przez postawioną granicę. Nie odpuściłem. Wystarczająco znam ten mechanizm - zamiast odpuszczenia, drążyć, drążyć, aby jak najbardziej się pogrążyć, wejść na niską wibrację, zracjonalizować sobie "druga strona jest zła" i dalej to wiadomo. Wyrzuty, gniew, złość...karmienie się negatywnymi emocjami.

 

Jeśli więc się przyznasz: Albo jedziesz na ego, próbujesz się na siłę bronić, albo patrzysz szerzej i wchodzisz w polemikę, próbując skupić się na byciu obiektywnym i dopuszczając, że druga strona nie zrozumie Twojego przekazu. Świadomie przyjmując razy, bo przecież "gdyby było dobrze to by nie było wyrzutów".

Tak właśnie jest. Popełniłem masę błędów, gdzieś w jakimś miejscu uwierzyłem w miłość, ale to zaprzepaściłem.

Nie tylko ja, ale ja miałem wpływ na swoje zachowania. Wiem jednak, że nie do końca - są momenty, gdzie człowiek zdaje sobie sprawę, ale dopada go uzależnienie. Chce się wyrwać, udaje mu się, ale wraca do problemu. Próbuje się zmienić, ale czasem zmiana wymaga tak szerokiego zakresu mocy i pracy, że łatwiej jest działać powierzchownie lub unikać problemu.

Ja np. uciekałem w pisanie na forum. Takie "pomaganie innym" zamiast sobie. Ale w sumie też element "autoterapii".

 

Było to dla mnie szczególne widoczne, jak skończyłem czytać książkę wywiad o Tadeuszu Brosiu ("Sorry Batory czyli przypadki Pana Teleranka" autorstwa A.Czupryn i P.Brzozowskiego). Osoby, które są w moim wieku mogą go kojarzyć z Teleranka. Ja go skojarzyłem bo w pewnym momencie mojego "załamania" gdy dotarłem do granicy w której może być już tylko koniec, wpadła mi jego piosenka wykonywana z zespołem Papa Dance, która niewątpliwie była mocno pozytywna. Puszczałem sobie to często, zastanawiając się przy tym czy to czy mi się to podoba wynika z pozytywnego charakteru, czy też zapadłych w pamięć dźwięków z młodości.

 

Jeśli prześledzić jego historię, człowiek zdaje sobie sprawę, że przeszedł historię, którą mogło przejść wielu Braci z forum. Miał okazję poznać zarówno jak to jest startować z niskiego pułapu, osiągnąć wysoki, aby później spaść na dno, z którego wiele razy próbował się podnieść (m.in. próbując pomagać innym - działania w kierunku promowania informacji o zagrożeniach związanych z alkoholizmem).

Niestety - bezskutecznie. Wywiad kończy się takimi słowami:

"Zastanawiałeś się, dlaczego postanowiłeś tak szczerze, bez owijania w bawełnę, bez szukania dla siebie usprawiedliwień, bicia się w piersi, wyjawić nam to wszystko?"
 

Cytat


Chcę do końca pozostać szczery. Nie robię tego dla sławy. Wyłącznie. Rozumiecie, mówię wyłącznie (śmiech.

Ale nie będę miał żalu, jeśli powiecie, że nie wyszło, że rezygnujecie z pisania tej książki, bo na przykład jest parę osób, którym opowieści by się nie spodobały. Sami musicie podjąć decyzję, czy jest sens pisać  o gościu z Teleranka i audycji dla dzieci, którego nazwiska dzisiaj się nie pamięta, a jego życie niewielu już obchodzi.

 

Nie wiem jak Wam, ale mnie ta postawa daje do myślenia. Pokazuje mi, że nawet, jeśli człowiek spada w otchłań braku możliwości, gdzie wypija się "nawarzone piwo" to jednak jest ta iskra, która powoduje, że słowa czy historia docierają do innych - dając im nadzieję. Coś co daje sygnał w stylu (moja interpretacja):

"Wiele razy upadałem i wstawałem. Będzie upadać. Miejcie odwagę wstawać. Wstawajcie, póki możecie. Wyciągajcie wnioski i bądźcie szczerzy, szczególnie sami ze sobą"

Panie Tadeuszu - dziękuję!

 

Pisząc to zdaję sobie sprawę, że kończy się rok i dla mnie symbolicznie domyka się jakiś etap (zrozumienia).

Chciałbym z tego miejsca podziękować wszystkim Osobom, które miały okazję przyłożyć rękę do tej chwili, w tym Markowi i Redowi, wielu wspaniałym Osobom z Forum za wsparcie i za możliwość interakcji i interesujących dysput, prowadzących często do tych rozwojowych rozkmin, które niosły za sobą wyższą wibrację. Wielkie Dzięki!

 

Idzie Nowy Rok, mieliśmy zresztą nawet coś takiego 21 grudnia to niby "ezoteryczne" przejście czy przemianę. Takie głosy, że po czymś takim albo umocnisz swoją "dotychczasową" stronę, albo wejdziesz z większą siłą "w nową". Nie jestem w stanie zaprzeczyć, że nie poczułem zmiany, choć może to być subiektywne - jednak takie sytuacje jak dzisiejsza pokazują, że jest coś na rzeczy.

 

Nie umiem składać życzeń (mindset jeszcze nie wyreperowany), ale z tego miejsca jak siedzę i napieprzam w klawisze niczym kot:

6c90288d7e10d46d18895f17f420a92c.gif

 

to życzę Wam Wszystkim właśnie na ten Nowy Rok:

- zdrowia, energii i wysokiej wibracji (podstawa), abyście potrafi na automacie we właściwy sposób)

- miłości (abyście umieli ją dawać i rozpoznawać, wchodzić kiedy trzeba w relacje, a kiedy trzeba dziękować i iść w swoją stronę)

- odwagi (abyście mieli energię i wiedzieli, kiedy być odważnym, a kiedy tylko patrzeć z boku)

- uważności (abyście mogli dostrzegać pewne rzeczy, pracować nad automatem, jeśli trzeba)

- akceptacji (abyście potrafili odpuszczać i koncentrować energię na rzeczach dla Was ważnych)
- więcej mocy, a mniej siłowania się

 

Z optymistycznym przytupem:

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.