Skocz do zawartości

Napięta sytuacja z kobietą po zachowaniu jej matki.


Rekomendowane odpowiedzi

@RockwellB1 szacun za trzymanie swojego zdania.

Ja mógłbym ulegnąć, ze względu na fakt, że jestem dość impulsywny.

 

Swoją drogą, to kurwa zrobiły taką dramę z byle gówna (sylwester), że aż śmiać mi się chce. Jezu miły, przecież to chui a nie święto. Z czego się cieszyć? Że rok więcej do metryczki?

Zawsze zastanawia mnie ta podnieta wymieszana z radością po godz. 00:00. ,,Aaaaaaa nowy rok” i prawie anal grupowy leci. Nigdy tego nie zrozumię.

 

Pozdrówki, trzymaj się tam chłopie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzymam ramę cały czas. Wiele to kosztowało ale jestem do cholery mężczyzną i pragnę być zgodnym z samym sobą!!! Skończyłem z poniżaniem siebie i oczami obrastających cipką.

 

Oj była drama. Jak skończyła swoją prace zdalną i był ostatni dzwonek by iść na pociąg by zdążyć przed godziną policyjną  19 (nie wnikam w aspekty prawne) to zaczęło się ostateczne natarcie i najtajniejsze bronie. Coś jak sekwencja klawiszy w Mortal Kombat na fatality. Zarzuty, wjeżdżanie na emocje, szantaże emocjonalne. 

Tak jak w piosence She wants revenge - She will be always broken girl. 
„She struggles with an awful decision Stay at home – or walk in alone.”

PL - Zmaga się z okropną decyzją. Zostać w domu czy jechać sama. 

 

Ale byłem jak iceman. Czułem, że chce sprowokować by puściły mi nerwy abym ją opier... i miała pretekst do wyjścia. Czując to nie chciałem dać satysfakcji. Nie odzywałem się lub odzywałem się zdawkowo, spokojnie.

 

 Spakowała walizkę ubrała się całkowicie czyli płaszcz buty itp. A ja co? Nic... czekam. Przed drzwiami kapitulacja... „Zostaję z Tobą na sylwestra...”. Chwila gorzkich żali i zaproponowała wyjście do sklepu by kupić przekąski, coś do picia bo jest sylwester. 

 

Siedzimy teraz na kanapie. Brak płaczu, brak zarzutów. Dużo nie rozmawiamy. Jak rozmawiamy to bez napięcia. Zachowujemy się jakby oboje byli bardzo zmęczeni po ciężkim tygodniu u każdego w pracy. 

 

Przecieram oczy ze zdumienia jak to wszystko jest schematyczne i jak bardzo bardzo Bracia z forum mają rację... 

  • Like 14
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hahaha czyli mieliśmy rację :)

Matka kiedyś też się kiedyś od mojego ojca wyprowadzała. Już była gotowa do wyjścia. Spakowana. A ojciec ani drgnął. Miałem 10 lat i patrzyłem na to z niedowierzaniem mając 10 kg w porach. I co? Spakowała się. Ubrała się tylko po to żeby się rozebrać i z powrotem rozpakować ???

  • Like 1
  • Haha 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minutes ago, RockwellB1 said:

Oj była drama. Jak skończyła swoją prace zdalną i był ostatni dzwonek by iść na pociąg by zdążyć przed godziną policyjną  19 (nie wnikam w aspekty prawne) to zaczęło się ostateczne natarcie i najtajniejsze bronie. Coś jak sekwencja klawiszy w Mortal Kombat na fatality. Zarzuty, wjeżdżanie na emocje, szantaże emocjonalne. 

 

Uuuu nie ładnie. To pokazuje że odziedziczyła takie zachowania po mamusi. Jak jest młoda to jeszcze ją naprostujesz (choć mamusia będzie podszeptywać jak gollum smeagolowi). Bracia mają rację. Wygrałeś bitwę. Trzeba sie zastanowić czy warto toczyć wojnę. Antycypując co się będzie działo na przestrzeni miesiąca/dwóch będą próby przeciągania liny jak z dziećmi. Z tym icemanem to będziesz musiał wypracować nawyk. Pokażesz cień emocji i może to wykorzystać przeciw tobie. Kobiety są w tym mistrzyniami. To jest ich najlepsza broń przeciw nam. Mnie by się nie chciało. Lubię spokój, i szacunek do mnie. 

 

"Teściowa" już tam czeka.

 

 artworks-000575446274-v6lp7x-t500x500.jp

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, jaro670 napisał:

Środki manipulacji się kończą stąd jej panika więc stosuje najcięższy kaliber którym jest symulowanie choroby.

Niestety, ale psychosomatyka wynika w dużej mierze z podświadomości. Ona nie może się z tym pogodzić. Nie dopatrywałbym się w niej winy za to, to kwestia jej mindsetu, który rezonuje bardziej z mindsetem matki niż Brata @RockwellB1.

W swojej historii patrzyłem na swoją partnerkę pod tym kątem i zakładanie "jej złej woli" tylko potęgowało problem, bo zwiększało agresję u mnie i utrudniało opanowanie (jeśli ktoś celowo coś robi to właśnie wzbudza agresję).

Nie każda będzie symulować chorobę.

 

12 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

W takich chwilach nachodzą człowieka różne myśli - "czy zrobiłem coś nie tak", "czy postąpiłem w porządku" i można się złamać, wycofać, przeprosić, usunąć konto na BS. Nic z tych rzeczy, wszystko jest w porządku - najwyżej będziesz rozglądał się niedługo za inną dziewczyną.

Pięknie i mądrze napisałeś. W szczególności w/w fragment jest istotny. Granie na poczuciu winy i wstydu to znaczące obniżenie wibracji, uderzanie w mindset chłopa. To klucz do opanowania, @RockwellB1 Twoja wibracja musi być wysoka.

 

Nie martw się zjebanym sylwestrem, czy Nowym Rokiem. Będą następne. To taki dar od losu, dostajesz możliwość zdobycia skilla "+" do opanowania.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, RockwellB1 napisał:

Trzymam ramę cały czas. Wiele to kosztowało ale jestem do cholery mężczyzną i pragnę być zgodnym z samym sobą!!! Skończyłem z poniżaniem siebie i oczami obrastających cipką

Szacun Bracie. W zalewie tych wszystkich żałosnych tematów incelowskich o braku ruchania z powodu  małego fiuta, nie posiadania kwadratowej szczęki, nie bycia Mokebe czy bycia przegrywem ten temat jest po prostu perełką. Niech chłopcy patrzą i się uczą jak zachowuje się mężczyzna. Rób tak dalej a zobaczysz, że za chwilę nawet teściowa się zakocha i będzie żałować, że urodziła się tak wcześnie.

Jak dla mnie ściana chwały, jeśli coś takiego tu istnieje :) 

  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, johnnygoodboy napisał:

Jak dla mnie ściana chwały, jeśli coś takiego tu istnieje

 

2 minuty temu, Trevor napisał:

Powinien być przypięty w świeżakowni jako pierwsze zadanie do przeczytania.

Zdecydowanie tak. 

 

10 godzin temu, RockwellB1 napisał:

Przecieram oczy ze zdumienia jak to wszystko jest schematyczne i jak bardzo bardzo Bracia z forum mają rację... 

Brawo, łapersy mi się skończyły, zapodam ikoną ?

 

Skorzystaj z relaksu, należy Ci się.

Niech Cię jednak Bracie ego nie zwiedzie.

Bądź jak Jedi.

Uzyskaj balans.

Ciesz się tą nagrodą, ale nie traktuj jej zbyt poważnie.

Uznanie czegoś za schemat powoduje utratę uważności, a to poślizg - powoduje zboczenie z drogi równowagi.

 

Zaliczałem wiele razy wtopy, najczęściej wtedy, gdy uznałem, że to jest ten moment, gdzie człowiek czuje, że sobie radzi.

Czujesz pewność siebie i sukces.

Jest takie uczucie, w którym czujesz "ale byłoby zajebiście gdybym był taki opanowany miesiąc, rok, 2 lata temu!"

To jest właśnie ten moment, gdy uważność powinna być wyjęta na pierwszy plan.

To znak, że ego zaczyna pompować się sukcesem.

Zaczyna się natarcie, które powoduje zjebanie "w kolejnej bitwie".

Bądź tego świadom.

 

Kiedyś myślałem, że jest taki moment, że człowiek zaczyna być opanowany. Taki etap rozwojowy, osiągasz i już jest git :) 

Teraz zdaję sobie sprawę, że to ciągły proces.

Masz farta, jak jedziesz na automacie i jesteś skuteczny (realizujesz ramę silnego faceta).

Ale tak naprawdę jesteś skuteczny, gdy potrafisz świadomie działać, wyłączać lub włączać automat i nie kosztuje Cię to dużo energii.

 

Jesteś na dobrej drodze.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę wyjść na tego chuja co każdą imprezę musi spierdolić, no ale ktoś musi...

Owacje na stojąco i gratulacje jak najbardziej się należą, jednak radość przedwczesna i raczej nie potrwa długo.

Dni twojego związku zostały właśnie policzone, a obecnie trwa przegrupowanie sił przed decydującym natarciem

w postaci zmasowanego ataku: "Mamusia prosiła żebyś okno naprawił, mamusia chciała żebyś na działce zrobił,

mamusię do sanatorium trzeba zawieźć, mamusia leci do siostry i musi 200 kilometrów na lotnisko jechać..."

plus cała masa innych dupereli pomiędzy, wystrzeliwanych jak z karabinu, gdy tylko skończysz robić poprzednie

i nie, wcale nie wymyślam, przerabiałem na własnej dupie, a im bardziej się stawiałem, tym gorzej się robiło.

 

W którymś momencie powiesz dość i usłyszysz wtedy spierdalaj. Może nie jutro i nie za tydzień ani nie za miesiąc,

bo jakiś czas może potrwać zanim twoja żabka myszka dojrzeje i będzie gotowa zapalić ci kopa w dupę bez żalu, 

a na twoje miejsce wskoczy ktoś mniej konfliktowy i bardziej skory do spełniania kaprysów roszczeniowej mamusi,

która zacznie regularnie córeczce przypominać jaki byłeś niedobry, beznadziejny i do niczego się nie nadajesz za

trzy...

dwa...

jeden...

 

P.S.

U mnie 2,5 letni związek definitywnie zakończyła odmowa zawiezienia niedoszłej teściowej na lotnisko,

gdzie musiałbym na to poświęcić cały dzień (200 kilosów w jedną stronę) i zmarnować połowę weekendu,

który mam na spędzanie czasu z moim dzieckiem, a nie na wożenie czyjejś dupy na lotniska, tym bardziej

że tego rodzaju usługi obecnie świadczą profesjonalne firmy podstawiające wygodne busy pod same drzwi

i jaki jest sens, żebym to właśnie ja musiał jechać, a nie na przykład moja żabka myszka, która też ma auto 

i to jej mamusia chce się dostać na lotnisko, a nie moja, więc na logikę co ja kurwa w ogóle do tego mam...

To była nasza ostatnia rozmowa ?

 

Edytowane przez marcopolozelmer
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i pamiętaj żeby po sprawie nie wracać do tego co było bo może Cię pani brać na miękko, np po seksie.

Mam kolegę który w zwarciu jest twardy jak Ty ale pani go bierze na miękko w różnych miłych chwilach albo wręcz idiota sam wraca do tematu żeby się nad panią popastwić jaki to on wielki. Strasznie to żałosne bo robi to czasem przy kumplach.

Oczywiście pani to widzi i jego "siła" topnieje jak śnieg w maju. Już od dawna tańczy jak ona mu zagra, chociażby ich dzieciakiem ale jemu się wydaje że jest jak Stalin w Berlinie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 hours ago, RockwellB1 said:

.

Przecieram oczy ze zdumienia jak to wszystko jest schematyczne i jak bardzo bardzo Bracia z forum mają rację... 

Trzeba upuścić powietrze z balonika. :)

 

Wiesz czemu TYM RAZEM ci się udało? Bo pani nie miała koła zapasowego. Następnym razem może już mieć i tak gładko nie pójdzie. Jak sama na to nie wpadnie, to koleżanki pomogą albo mamusia. 

 

To nie lata 60, czy 70-te. Teraz jej macica, jej wybór, a jak pani robi takie dramy, to ma predyspozycje. 

1 hour ago, marcopolozelmer said:

 

i to jej mamusia chce się dostać na lotnisko, a nie moja, więc na logikę co ja kurwa w ogóle do tego mam...

To była nasza ostatnia rozmowa ?

 

"No cham normalnie. Dobrze kochana, że go zostawiłaś" ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, marcopolozelmer napisał:

Nie chcę wyjść na tego chuja co każdą imprezę musi spierdolić, no ale ktoś musi...

Owacje na stojąco i gratulacje jak najbardziej się należą, jednak radość przedwczesna i raczej nie potrwa długo.

Dni twojego związku zostały właśnie policzone, a obecnie trwa przegrupowanie sił przed decydującym natarciem

 

Godzinę temu, maroon napisał:

Trzeba upuścić powietrze z balonika. :)

Wiesz czemu TYM RAZEM ci się udało? Bo pani nie miała koła zapasowego. Następnym razem może już mieć i tak gładko nie pójdzie. Jak sama na to nie wpadnie, to koleżanki pomogą albo mamusia.

Tak może się oczywiście stać, ale wcale nie musi.

Mój kolega też jest w związku z dziewczyną, która żyła pod dyktando własnej matki. Bardzo długo zagryzał zęby podczas wysłuchiwania złotych rad mamusi, która powoli acz konsekwentnie modelowała im związek. Ułatwiała to oczywiście żona, która w praktycznie każdej sprawie zwracała się do matki o poradę, którą potem wcielała w życie. Kumpel delikatnie sugerował żonie, że są już dorośli i powinni przede wszystkim słuchać samych siebie, ale trafiało to w próżnię. Trzeba było terapii szokowej, żeby ten schemat zmienić.

Pewnego wieczoru, gdy mamusia zwróciła mu uwagę przy żonie, że w niewłaściwy sposób zwraca się do własnego dziecka nie wytrzymał i po krótkiej, bardzo ostrej wymianie zdań kazał teściowej wypieprzać z jego domu. Matka - zanosząca się histerycznym płaczem - spełniła jego życzenie, rzucając w progu do córki, żeby zastanowiła się czy chce spędzić resztę życia z kimś takim jak mój kumpel.

To, co się działo potem to istny horror - telefony matki, że jak ten gnój jej nie przeprosi to córka ma się u niej nie pokazywać, że się jej wyrzeknie i takie tam. Napisałem "horror", ale w sumie to standard w przypadku toksycznych matek.

Kumpel twardo stał przy swoim - "nie przeproszę, bo nie mam za co - to ona wpierdala się ciągle w nasze życie, nie będzie mi mówić obca mi osoba, co mam robić, jak mam wychowywać własne dziecko, jak mam spędzać wolny czas itd.".

Jego żona długo mieliła temat w głowie i pewnego dnia...przestała odbierać telefony od matki. Reakcja mamusi również była typowa w takiej sytuacji - żona stała się wyrodną córką, czarną owcą w rodzinie.

Żeby nie przedłużać - dwa lata po tamtym wydarzeniu matka przeszła metamorfozę, nie wpierdala się absolutnie w nic, a do kumpla zwraca się z ogromnym szacunkiem. Zaakceptowała swoje nowe miejsce w całej rodzinnej układance (żeby nie było tak kolorowo - swoim własnym mężem dalej pomiata :D).

 

Nie twierdzę, że tak stanie się i w tym wypadku, bo odcinanie pępowiny to proces bardzo trudny i bolesny dla obu stron takiej operacji (ja sam po dokonaniu takiego cięcia straciłem jakąkolwiek relację z własną matką), ale jak dla mnie autor - niezależnie od tego czy jego związek przetrwa czy nie - tak czy inaczej będzie wygranym. Pokazał, że ma jaja - to RAZ. Postąpił w zgodzie z sobą, biorąc za siebie odpowiedzialność - to DWA. Nie dał zrobić z siebie popychla - to TRZY. Nie dał się złamać mimo trudnych emocji kipiących w powietrzu - to CZTERY.

Gdyby postąpił inaczej w krótkim czasie podzieliłby los własnego "teścia" - chyba nikt nie ma wątpliwości, że już kurwa lepiej być samemu.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, jaro670 napisał:

kolega się urodził taki twardo-jajeczny czy może Twój wpływ spowodował jego zmianę ?

Ktoś nie gotowy na zmianę nie zmieni się choćby spotkał samego Buddę.

Rozmawiałem z nim na ten temat i  zwróciłem mu uwagę na jego emocje - "czemu nie chcesz widzieć tego, że ta cała sytuacja tak Cię wkurwia?", "dlaczego zgadzasz się na to, żeby teściowa za każdym razem decydowała za Ciebie?" i tym podobne.

Nie wiem czy to ta rozmowa była jakimś bodźcem do zmiany, ale pewnie jakieś ziarenko w nim wtedy zasiałem.

Wiedział, że sytuacja może ulec zmianie jedynie wtedy, gdy on sam się zmieni - a zmiana to tak naprawdę bycie w zgodzie ze sobą, nic więcej.

Zdawał sobie sprawę z możliwych konsekwencji, ale nie chciał żyć tak jak do tej pory.

I na tym właśnie podlega odnalezienie własnych jaj - wzięcie odpowiedzialności za własne potrzeby i ich realizacja, przy jednoczesnej akceptacji każdego wynikającego z tego scenariusza.

Czasem stracisz związek, ale zachowasz szacunek do samego siebie - bywa, że w danej konfiguracji można mieć tylko albo jedno albo drugie.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 hours ago, RockwellB1 said:

Siedzimy teraz na kanapie. Brak płaczu, brak zarzutów. Dużo nie rozmawiamy. Jak rozmawiamy to bez napięcia. Zachowujemy się jakby oboje byli bardzo zmęczeni po ciężkim tygodniu u każdego w pracy. 

Czekaj, spędzacie razem Sylwestra w domu na jednej kanapie i zamiast dupczyć się jak króliki na zgodę, klepiesz sobie na forum siedząc koło swojej kobitki?

 

Sylwester jak u małżeństwa 70-latków, jak widzę. Kondolencje. Zmień kobietę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.12.2020 o 14:31, RockwellB1 napisał:

Od wczoraj popołudnia do teraz mi wyje w niebogłosy.

(...)

No i był szantaż emocjonalny, że przeze mnie dziewczyna będzie zapłakana w sylwestra jak pojedzie... „zrób to dla niej!”

(...)

Dziewczyna dostała wieczorem a właściwie już w nocy ataku paniki/nerwicy.

(...)

Qrwa, xo za festiwal cringe'u...

 

W dniu 31.12.2020 o 14:31, RockwellB1 napisał:

Walizka jest do połowy spakowana na wyjazd do mamusi. Twierdzi tez, że mogę już wypowiadać umowę na mieszkanie. 

 

Z bogiem, bejbe...

 

W dniu 31.12.2020 o 21:26, RockwellB1 napisał:

Siedzimy teraz na kanapie. Brak płaczu, brak zarzutów. Dużo nie rozmawiamy. Jak rozmawiamy to bez napięcia. Zachowujemy się jakby oboje byli bardzo zmęczeni po ciężkim tygodniu u każdego w pracy. 

 

Przecieram oczy ze zdumienia jak to wszystko jest schematyczne i jak bardzo bardzo Bracia z forum mają rację... 

 

To - niestety - wygrana jedna bitwa.

Bitwa, która pokazuje Ci przyszłość, której na imię wojna podjazdowa.

 

Dostałeś czarno na białym hierarchię wartości panienki:

 

1. Mamusia. Która jest jak bóg i car w jednym. Jeśli mamusia powie, że ziemia jest płaska - słowo ciałem się stanie. Jeśli mamusia powie, że panienka ma Ci nasrać do bigosu - słowo ciałem się stanie. Zero refleksji, zero myślenia. Po obu stronach niestety.

Długo, długo, dłuuuugo nic.

2. Dzidzia (w przyszłości)

Przepaaaaaść

3. Ty. Chyba, że pani ma hobby, za które - oczywiście - będziesz płacił. Jakieś malowanie pazurków czy cośtam. To wtedy hobby będzie przed Tobą.

 

Taka jest I BĘDZIE kolejność. Aż do zejścia mamusi. Wtedy mamusia zostanie podniesiona do rangi boga - wycieczki na grobek 2x w tygodniu (jak odległość od mamusi >100 km to 2x w miesiącu), msze, ołtarzyk w domu... Czyli w sumie dalej kolejność zostanie zachowana.

 

Czy da się to zmienić? Pewnie tak. Coś jak z dzieleniem przez zero - można, ale jakim kosztem...

Serio ta konkretna dupa jest warta szarpania się z materią? Ale tak obiektywnie, z boku stojąc...

 

Ja wiem, że reszta też ma podobny soft. Ale - istnieje niezerowa (i spora!) szansa na trafienie pani bez "mommy issues". Ćwiczyłem taki układ, stąd znam kolejność rzeczy i wydarzeń. NIE POLECAM. 2/10.

 

W dniu 31.12.2020 o 21:41, Montella26 napisał:

Matka kiedyś też się kiedyś od mojego ojca wyprowadzała. Już była gotowa do wyjścia. Spakowana. A ojciec ani drgnął. Miałem 10 lat i patrzyłem na to z niedowierzaniem mając 10 kg w porach. I co? Spakowała się. Ubrała się tylko po to żeby się rozebrać i z powrotem rozpakować

 

Groźba aby być skuteczna, musi być realna.

Inaczej jest po prostu śmieszna...

 

W dniu 1.01.2021 o 11:24, marcopolozelmer napisał:

Dni twojego związku zostały właśnie policzone, a obecnie trwa przegrupowanie sił przed decydującym natarciem

w postaci zmasowanego ataku: "Mamusia prosiła żebyś okno naprawił, mamusia chciała żebyś na działce zrobił,

mamusię do sanatorium trzeba zawieźć, mamusia leci do siostry i musi 200 kilometrów na lotnisko jechać..."

plus cała masa innych dupereli pomiędzy, wystrzeliwanych jak z karabinu, gdy tylko skończysz robić poprzednie

i nie, wcale nie wymyślam, przerabiałem na własnej dupie, a im bardziej się stawiałem, tym gorzej się robiło.

 

W którymś momencie powiesz dość i usłyszysz wtedy spierdalaj.

 

To nie tak.

Owszem, podjazdy będą, to nieuniknione jak śmierć w Wenecji.

Jeżeli będzie stawiał czynny/bierny opór - będzie kwik jak z obecnym "obraziłeś mame, mame płakusia". Efekt - psucie krwi, szamotanie się z toksycznymi ludźmi.

Jeżeli będzie robił za podnóżek - będzie "ach-och-cudownym-misiem NIE DOTYKAJ MNIE TY TOKSYCZNY ZBOKU", do czasu aż się nie postawi, wtedy podnóżek zostanie zutylizowany, no bo nachuj trzymać taki połamany, nie spełniający zadań.

 

Stąd moim zdaniem pani dała DOBRĄ wersję demo, wyjaśniającą, że NIE ROKUJE DŁUGOTERMINOWO.

Guma na instrument i można walczyć jakiś czas, ale docelowo - utylizacja. Szkoda nerwów.

 

W dniu 1.01.2021 o 14:46, johnnygoodboy napisał:

Żeby nie przedłużać - dwa lata po tamtym wydarzeniu matka przeszła metamorfozę, nie wpierdala się absolutnie w nic, a do kumpla zwraca się z ogromnym szacunkiem. Zaakceptowała swoje nowe miejsce w całej rodzinnej układance

O, totototo.

Tylko dodaj jeszcze, że od czasu do czasu są mniej lub bardziej istotne potyczki, celem prężenia chujów i badania, czy przeciwnik nie zmiękł, aby móc przestawić z powrotem wajchę w swoją stronę.

 

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... 

Tak jak pisał @zuckerfrei czeka mnie ciekawy styczeń.

 

Tylko zacząłem sobie zadawać fundamentalne pytanie... czy ja chcę się bawić w survival? 

 

Czułem, że jest usypiana moja czujność bo niby normalne rozmowy, wyjście na spacer ale już sama się nie przytula i nie ma seksu. Ja nie inicjuje seksu, pierdziele wytrzymam. A jak nie to wiadomo co można. 
 

Tak jak piszecie to była tylko bitwa. Dziś nagle znów poruszyła temat ale bez beksy już. Czy to ma być kara? Możliwe. Wspomniana wojna podjazdowa. I znów fundamentalne pytanie do mnie czy chcesz to znosić? Powiedziałem jej, że muszę to sobie wszystko przemyśleć i wyszedłem się przejść. Chłodnik za chłodnik.

 

Hmm... chyba nie ma co liczyć na rychłe przejście do „porządku dziennego” bo znów padł zarzut, że ją zawiodłem bo raz prosiła o coś żebyśmy pojechali. Dla to niedorzeczne. 

Edytowane przez RockwellB1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie powtórz błędu brata @Ali z brakiem seksu w związku przez rok (aż do tej pory nie mogę dojść do siebie i wracam tam do tematu)

 

Daj Pani trochę czasu, powiedzmy tydzień na dojście do wniosków. Później stawiasz sprawę jasno i albo akceptuje i próbujecie dalej, albo koniec.

 

Oczywiście może na chwilę się zmienić, a później znowu "zły czas"

 

Obserwuj i jeśli sytuacja będzie się powtarzać widzę jedno wyjście - run @RockwellB1 run.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.12.2020 o 16:07, zuckerfrei napisał:

W mojej ocenie, z tym stażem ona będzie trzymać Twoją stronę

Napisałem jeszcze to. 

 

Przyzam, że sylwester jeszcze u mnie trwa... i nie doczytałem całego wątku.

 

Ona teraz jest z Tobą, ale to w niej zotanie, aż przekształci się w bunt i problemy. Wygrałeś tylko bitwę, ja na Twoim miejscu - wybieram pokój, a Ty szykuj się na wojnę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, RockwellB1 napisał:

 

Tylko zacząłem sobie zadawać fundamentalne pytanie... czy ja chcę się bawić w survival? 

zuckerfrei wspomniał że mąż teściowej już jest pod pantoflem, jak do niej pojedziesz to też Cię będzie ustawiać. Po tym co zrobiłeś to nawet niech w przyszłości nie zmylą Cię miłe gesty mamy Twojej dziewczyny. Uznaj wyższość teściowej i nie baw się w jej gry bo przegrasz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po moim ostatnim ostatnim poście gdy byłem na spacerze to trochę miałem swoich przemyśleń i analizowałem Wasze.
 

Po przyjściu do domu kazałem zasiąść do stołu do rozmowy. Mówiłem spokojnie, stonowanie, powoli ale dosadnie i wyraźnie. Powiedziałem co mi się nie podoba, czego nie chcę a czego oczekuję. Szczerze w tym momencie mi jakoś mało zależało. Byłem gotowy, że jeśli po tej rozmowie nic się nie zmieni to ja dziękuje za takie coś.


No i co? Zwrot akcji. Coś tam się znowu wyżaliła ale powiedziała, że chce by było jak wcześniej... bla bla. I gorąca noc (z jej inicjatywy). Jedna jaskółka wiosny nie czyni bo minęły dwa dni ale wszystko wyglada jak przed świętami. Dziwnie to wygląda... Tak jakby to wszystko było wcześniej „demonstracją” na jakiś użytek a teraz nie ma po tym śladu.
 

Cóż rzec? Bardzo dobrze, że ta akcja się wydarzyła. A dlaczego? Bo wcześniej byłem czujny a teraz będę jeszcze czujniejszy. Co do matki mojej dziewczyny to jak nas zaproszą za jakiś czas to pojadę. A jeśli cokolwiek się wydarzy to tym razem będę gotowy by wyjaśniać to z automatu i na miejscu. I tyle. A co do dziewczyny to pierwsza taka sytuacja z nią, że tak histeryzowała itp. Nie... to nie był pierwszy raz. To był ostatni raz. A gdy będzie następny? To ja nie chcę takiego czegoś. Wtedy od niej odejdę robić coś innego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.