Skocz do zawartości

Czemu z eks nie wyszło, czyli nie wszystko złoto co się świeci


Rekomendowane odpowiedzi

11 godzin temu, maroon napisał:

Opisna historia dotyczy mniej więcej typowej laski, jakich wszędzie pełno. Raczej ładniejszej, niż brzydszej, takiej, która ma naprawdę duży wybór adoratorów. Pani przed "ścianą" (28-34 lata), której zaczyna się śpieszyć, bez dobrych wzorców z domu i pod silnym wpływem swojego otoczenia towarzyskiego. 

 

Fajnie rozpisane.

 

Dobrze widać kwestię chyba za mało poruszaną- DEMO

Trzeba sobie wbić mocno do głowy i mieć to w niej cały czas, że początki relacji to zawsze większe starania, wspinanie się na wyżyny swoich możliwości. Tylko czas pokazuje co siedzi w drugim człowieku i na ile jest spójny z tym co robi na haju ze swoją rzeczywistością.

Jedną z żelaznych zasad powinno być niepodejmowanie pochopnych decyzji.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minutes ago, Yolo said:

 

Dobrze widać kwestię chyba za mało poruszaną- DEMO

 

Bo to jest tak częste, a jednocześnie potrafi być tak subtelną grą, że ciężko o ile w ogóle można się zorientować. 

 

Nie można rozpoczynać znajomości z założeniem, że "to zła kobieta" i z premedytacją będzie grała, bo to prosta droga do paranoii.

 

Można natomiast zwracać uwagę na pewne subtelne sygnały, przesadne reakcje, sprzeczne zachowania, delikatne manipulacje, itp. Z tym że to nigdy nie jest proste. Ja przynajmniej nie znam skutecznej metody żeby demo rozpoznać, poza przyjęciem, że ono po prostu jest w pakiecie. 

 

Zawsze pytanie jak duży dysonans będzie jak się demo skończy. Bo może być bardzo mały, a może być dramatyczny (np. rok bez dostępu do cipki, jak to w jednej historii opisywano) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, maroon napisał:

podchody o zapewnienie środka lokomocji "wiesz, może byś coś w leasing wziął na firmę?" 

 

Maroon daje odpór, ale w zamian proponuje wspólne zamieszkanie, ciekaw reakcji.

 

Przyznam, ze w tym miejscu dostałem lekkiego zwarcia, tak jakby to pytanie zostało zaadresowane do mnie, chwilę mi zajęło dojście, że to nie jaj mam ten leasing brać: :) No dobra, ale jak po czymś takim można jeszcze proponować wspólne mieszkanie takiej osobie (może brakuje mi perspektywy, nie wiem)? Wprowadzenie obcej osoby na własne włości, to przecież wielka decyzja, której się nie podejmuję ot tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Pancernik said:

 

 No dobra, ale jak po czymś takim można jeszcze proponować wspólne mieszkanie takiej osobie (może brakuje mi perspektywy, nie wiem)? Wprowadzenie obcej osoby na własne włości, to przecież wielka decyzja, której się nie podejmuję ot tak.

Oczywiście historia nie obejmuje wszystkich niuansów, ilustruje jedynie pewien typowy ciąg przyczynowo-skutkowy. 

 

Powiedzmy, że mając świadomość zagrożeń, chciałem sprawdzić czy da się jakoś algorytm zmodyfikować. I tu trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nawet jeżeli się da (kupiła w końcu auto za swoje, a nie w prezencie ode mnie), to i tak po pierwsze potem dostanie się rykoszetem (trafi w nas skryta nienawiść za przymuszenie do modyfikacji skryptu), a po drugie najwięcej na tej modyfikacji skorzysta następny w kolejce.

 

Czyli robimy kobietę nie dla siebie, a dla kogoś i z tego sobie trzeba zdawać sprawę próbując modyfikować skrypt.

 

Niestety zdarza mi się jeszcze, że próbuję panią "naprawić", zamiast od razu dawać kopa w dupę. 

 

I zasadniczo uważam, że to jest ok, bo powinno się naprawiać, a nie wymieniać, tylko szkopuł w tym, że obiekt do naprawy musi wiedzieć, że się zepsuł i szczerze chcieć być naprawiony. A tego się obecnie już zasadniczo nie spotyka. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, maroon napisał:

Czyli robimy kobietę nie dla siebie, a dla kogoś i z tego sobie trzeba zdawać sprawę próbując modyfikować skrypt.

 

Niestety zdarza mi się jeszcze, że próbuję panią "naprawić", zamiast od razu dawać kopa w dupę. 

 

I zasadniczo uważam, że to jest ok, bo powinno się naprawiać, a nie wymieniać, tylko szkopuł w tym, że obiekt do naprawy musi wiedzieć, że się zepsuł i szczerze chcieć być naprawiony. A tego się obecnie już zasadniczo nie spotyka. 

 

Witamy w klubie. Jakbym czytał i widział siebie. Nawet leasing się zgadza. To są ciągłe i ciągłe schematy, zajebiście powtarzalne i cały czas obecne w umysłach kobiet jako zbiorowości. Bioroboty po prostu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra @maroon a rozważałeś aby wziąć np. taki leasing, ale jednocześnie podkręcić jej śrubę w aspektach, które Ci nie odpowiadają, albo dość mocno kuleją, w celu jak to ująłeś jej naprawy?

 

Druga kwestia, skoro jednak nastawiasz się na próbę ulepszania każdego modelu, jednocześnie będąc świadomym, że korzystać będzie kto inny, to czy nie powinieneś się od razu nastawić na podejście rotacyjne w kwestii związków, przez co unikasz rozczarowań?

Może wreszcie trafi w Twoje ręce model, po kilku takich, co też już ją jakoś ulepszyli (fajnie brzmi co :)), no ale sam rozumiesz z czym się to wiąże,

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Pancernik napisał:

a rozważałeś aby wziąć np. taki leasing, ale jednocześnie podkręcić jej śrubę w aspektach, które Ci nie odpowiadają, albo dość mocno kuleją, w celu jak to ująłeś jej naprawy?

 

Po co lepić posąg z piasku na plaży, który zmyje pierwszy przypływ jak można rzeźbić w marmurze.

 

Jak materiał nietrwały to i efekty pracy w takim materiale nawet najpiękniejsze długo nie przetrwają. 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Pancernik said:

No dobra @maroon a rozważałeś aby wziąć np. taki leasing, ale jednocześnie podkręcić jej śrubę w aspektach, które Ci nie odpowiadają, albo dość mocno kuleją, w celu jak to ująłeś jej naprawy?

 

Druga kwestia, skoro jednak nastawiasz się na próbę ulepszania każdego modelu, jednocześnie będąc świadomym, że korzystać będzie kto inny, to czy nie powinieneś się od razu nastawić na podejście rotacyjne w kwestii związków, przez co unikasz rozczarowań?

Może wreszcie trafi w Twoje ręce model, po kilku takich, co też już ją jakoś ulepszyli (fajnie brzmi co :)), no ale sam rozumiesz z czym się to wiąże,

 

 

Nie rozważałem, bo ja nie sponsoruję paniom gadżetów. Miałem w życiu etap, gdzie praktycznie całą kasę wydawałem na zachcianki pań - a były to drogie w utrzymaniu egzemplarze i ten etap mnie sporo nauczył.

 

Nie ulepszam każdego modelu. Tu było specyficzna sytuacja, bo laska mi sprzedała silną zajawkę tym samym hobby, co mnie że tak ogólnie powiem, ujęło za serce. Stąd pozwoliłem sobie spróbować. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Pancernik napisał:

rozważałeś aby wziąć np. taki leasing, ale jednocześnie podkręcić jej śrubę w aspektach, które Ci nie odpowiadają, albo dość mocno kuleją, w celu jak to ująłeś jej naprawy?

To jest z góry skazane na porażkę. Nadal głupim( ale lepszym, niż to rozwiązanie) jest odpowiednie zachowanie = nagroda. 

 

Wziąć na siebie auto w leasing i jej użyczać raz na jakiś czas, ok.

Brać leasing typowo dla myszki, bo ona Kce i jej się należy, nein.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, maroon napisał:

Tu było specyficzna sytuacja, bo laska mi sprzedała silną zajawkę tym samym hobby, co mnie że tak ogólnie powiem, ujęło za serce.

 

Zawsze wydawało mi się to przereklamowane, jeśli nie powiedzieć dziwne, że ktoś będąc z kimś w relacji, chce jeszcze dzielić z tą osobą czas, który poświęca na realizację własnych zajawek (pomijam, jakieś mało znaczące bzdury, typu wspólna jazda rowerem w niedzielę :)). Nie dość, że już spędzasz z tą osobą sporo (pozostawiam do oceny indywidualnej, ile to sporo) czasu, to jeszcze ryzykujesz, że jakiś kwas z życia codziennego, będzie ci na tą sferę rzutował, o ile w ogóle nie odbierze ci całej przyjemności, a nie wspominając, ze możesz zostać łatwo rozliczony z wydatków (na te swoje głupoty :)), z których normalnie nie musiałbyś się tłumaczyć, a umówmy się, że przeciętna kobieta nie trwa zbyt długo w tych swoich nazwijmy to pasjach. i potrzebuję zmian bardziej niż mężczyzna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

Z tym że to nigdy nie jest proste. Ja przynajmniej nie znam skutecznej metody żeby demo rozpoznać, poza przyjęciem, że ono po prostu jest w pakiecie. 

 

Dobrym sposobem jest obserwacja jak panna wypowiada się o byłych relacjach, jak traktuje swoich bliskich i obcych, od których niczego nie potrzebuje.

Obserwacja, jakim jest człowiekiem.

 

W wersji demo, im bardziej kobieta stara się 'zlać' w jedno, scementować w początkowej euforii, nie potrafi określić swoich granic i na wszystko się zgadza, tym więcej problemów kiedy ten stan mija. To kwestia dojrzałości emocjonalnej i deficytów, albo przysłowiowej 'ściany', czyli oczekiwań.

 

47 minut temu, maroon napisał:

Czyli robimy kobietę nie dla siebie, a dla kogoś i z tego sobie trzeba zdawać sprawę próbując modyfikować skrypt.

 

Święta prawda. Kiedy człowiek nie jest gotowy na zmiany, ale robi je pod presją partnera, to rodzi ukryty bunt i coraz większy opór.

Mnie się tak rozjechała pewna relacja, bo zacząłem wymagać. Też od siebie, bo tam zaczęły wychodzić dziwne rzeczy po obu stronach. Efekt był taki, że panna dała nogę uznając że u niej wszystko gra, a ja sobie zacząłem robić wiwisekcję. Bolesną, ale z dużym pożytkiem. 

Godzinę temu, maroon napisał:

I zasadniczo uważam, że to jest ok, bo powinno się naprawiać, a nie wymieniać, tylko szkopuł w tym, że obiekt do naprawy musi wiedzieć, że się zepsuł i szczerze chcieć być naprawiony.

 

To jest ogólnie mocno podejrzane, jeśli ktoś zmienia się mocno pod wpływem relacji. Można zakładać że długo ta zmiana nie potrwa. Pilnowanie, żeby taka zmiana była trwała, czyli mityczna 'rama' kosztuje dużo niepotrzebnego wysiłku.

Jeśli ktoś wie że ma problem, powinien to sobie sam ogarnąć, bez oglądania się na innych.

16 minut temu, Pancernik napisał:

Zawsze wydawało mi się to przereklamowane, jeśli nie powiedzieć dziwne, że ktoś będąc z kimś w relacji, chce jeszcze dzielić z tą osobą czas, który poświęca na realizację własnych zajawek

 

Najlepsze relacje na tym polegają- każde ma oddzielne zainteresowania, ale mają też wspólne.

Inaczej, po fazie zauroczenia i niewychodzenia z łóżka nie ma o czym porozmawiać, a komunikacja ogranicza się do krótkich komunikatów.

 

Tutaj też uwaga na kobiety, mężczyzn, którzy wchodząc w relację potrafią się 'uwiesić' na zainteresowaniach partnera/partnerki. Takie coś dobrze nie wróży.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat powinien zostać wyróżniony na forum aby nie schodził z pierwszych stron i można było łatwo znaleźć go, odpalić program/skrypt, wpisać swoje dane i otrzymać wynik.

Jest ściana hańby, może ściana chwały?

 

Odpowiedzi braci również zasługują na wyróżnienia. Rozdałem kilka lajków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Pancernik napisał:

Zawsze wydawało mi się to przereklamowane, jeśli nie powiedzieć dziwne, że ktoś będąc z kimś w relacji, chce jeszcze dzielić z tą osobą czas, który poświęca na realizację własnych zajawek (pomijam, jakieś mało znaczące bzdury, typu wspólna jazda rowerem w niedzielę :)).

A czemu nie? To zbliża i to jest dobrą receptą na udany związek. Spójrz prawdzie w oczy. Dorosły człowiek pracuje 8 godzin dziennie. Conajmniej. Dodaj do tego czas na dojazdy. Około 10 h poza domem. Dochodzi do tego TV. Internet. Jesteś w związku, mieszkacie razem. Ale w zasadzie nie robicie nic razem. Każdy ma swoje pasje i je realizuje. Osobno. 

 

Historia zatacza koło. Tak jak kiedyś w żeniłeś pastwisko ze stadem owiec, przeciwko czemu buntowało się pokolenie sentymenalistów i romantyków, tak teraz żenisz ratę kredytu z czynszem i opłatami. Bo ci sami ludzie co zarzekają się teraz że łączy ich miłość, z czasem się oddalają. 

 

I teraz on  poznaje nową klientkę która jakimś cudem lubuje się  w jego pasji.

 

Ona zaś spotyka kolegę z innego działu z tą samą pasją. 

 

Mamy romans. Mamy "demonizacje" obecnego partnera i myśli pt. "zmarnowałem z nim/nią" życie. Mamy "lepszą gałąź".

 

Więź jest jak ognisko. Trzeba do niej dokładać atencji jak dokłada się drewna. Inaczej zgaśnie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Yolo said:

Dobrze widać kwestię chyba za mało poruszaną- DEMO

Trzeba sobie wbić mocno do głowy i mieć to w niej cały czas, że początki relacji to zawsze większe starania, wspinanie się na wyżyny swoich możliwości. Tylko czas pokazuje co siedzi w drugim człowieku i na ile jest spójny z tym co robi na haju ze swoją rzeczywistością.

Z wersją demo jest jeszcze jeden parszywy problem - na początku, zwłaszcza jak laska jest petarda i wydaje ci się najlepszą partią na dzielni, to też sobie uruchamiasz wcale nie gorszą wersję demo. Uwierz mi, baby potrzebują tylko pretekstu, żeby uwierzyć w wersję demo, jeśli chłop im się naprawdę podoba. Ty się starasz i udajesz, ona się stara i udaje, a potem oboje macie miny debili, bo okazuje się, że kupiliście chińską podróbę. 

 

Jak czasem zdarza mi się rozmawiać z laskami o tym, czemu im się związki rozleciały, to ten wątek się często przewija - wielki foch, że "on był inny, a potem się zmienił i przestał starać". I zero refleksji u pańci, oczywiście. No kurła nie "zmienił się", tylko po prostu demo się skończyło. Kobiety dokładnie tak samo wkurwia to, że miś zapuścił sobie bebecha i mówi do nich tylko "yhy, tak, nie, no", jak nas to, że śliczna księżniczka z instagrama zamieniła się w niedomytą oziębłą tłustą flądrę z nosem w telefonie. 

 

I dlatego moim zdaniem nie należy się starać, ani na siłę "trzymać ramy" wbrew swojemu charakterowi, ani udawać kogoś kim się nie jest - jeśli ma się w planach coś więcej niż trzyrandkowy romans. Bo im lepiej udajesz gieroja na początku, tym bardziej sobie robisz pod górkę na późniejszym etapie.

 

2 hours ago, Yolo said:

Dobrym sposobem jest obserwacja jak panna wypowiada się o byłych relacjach, jak traktuje swoich bliskich i obcych, od których niczego nie potrzebuje.

Obserwacja, jakim jest człowiekiem.

Też mam takie zdanie. Najlepszą metodą na rozgryzienie wersji demo jest obserwacja, jak panna traktuje innych i jak się zachowuje wobec ludzi, których zna tak długo, że przed nimi nie ma już czego udawać, bo ją za dobrze znają. Ona będzie udawała dla ciebie aniołka i cud miód malinkę, ale jak widzisz, że dla znajomych, rodziny, współpracowników albo obcych jest diablicą, chamką i roszczeniową Karynką, to wiedz, że coś jest na rzeczy ;)

 

Poza tym należy robić dokładnie to samo, co robią baby - shit-testować. Testować na każdym kroku i wyłapywać wszystkie niespójności. 

 

I jest jeszcze jedna metoda na sprawdzenie poziomu determinacji panny w prezentowaniu wersji demo: zarzucasz znienacka testowo, że coś tam bardzo lubisz w kobietach i obserwujesz, czy ona w najbliższym czasie nie będzie próbowała cię przekonać, że właśnie dziwnym zbiegiem okoliczności ona jest dokładnie taka jak lubisz. Jak widzisz takie zagrywki, to od razu należy podejrzewać, że reszta też jest tylko na pokaz.

 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, maroon napisał:

Po poznaniu okazało się kolejno, że:

 

- X świeżo (3 m-ce po rozstaniu z narzeczonym, czyli po oświadczynach) RED FLAG

- X wychowywana przez samotną mamę razem z siostrą RED FLAG

- X z bardzo bidnego i brudnego domu RED FLAG

- siostra X zamężna z bardzo przeciętnym, ale zamożnym facetem + dom w kredycie RED FLAG

- większość koleżanek X w podobnym układzie, a najlepsza przyjaciółka złapała swojego misia na bombelka RED FLAG

- eks facet sponsorował wycieczki i samochód RED FLAG

- X nie widzi nic niestosownego w przyjęciu zaproszenia od eks RED FLAG

- X do 31 roku życia mieszkała łącznie pod jednym dachem z facetem zaledwie przez pół roku RED FLAG

 

Zauważcie jak już jest czerwono, a to dopiero początek związku, pierwsze 2-3 tygodnie. W zasadzie to już jest ten moment, kiedy powinna nastąpić bezwzględna ewakuacja. Bo dalej będzie tylko gorzej i nawet z doświadczeniem można sobie kuku zrobić. 

Tutaj powinna się pojawić żółta lampka ostrzegawcza i w miarę rozgarnięty mężczyzna powinien dać sobie spokój.

Natomiast wielu mężczyzn nie dostrzega tych alertów a jeżeli znajdzie się już taki bardziej kumaty to zawsze

będzie sobie tłumaczył moja myszka jest inna niż wszystkie i na pewno nam się uda co później okazuje się kompletną bzdurą.

16 godzin temu, maroon napisał:

Wysypują się kolejne kwiatki:

- nie chce jej się sprzątać RED FLAG

- nie dba o wyposażenie RED FLAG

- nie potrafi nic ugotować (dla mnie RED FLAG) 

- dużo wolnego czasu spędza na oglądaniu filmów i seriali RED FLAG

 

Tu jest kolejny moment, gdy wyraźnie widać czy trzeba się ewakuować.

Tutaj to już ewidentnie czerwona lampka i definitywny znak do ewakuacji z relacji.

Skoro kobieta nie chce nic robić i wnosić do związku to po co się męczyć jej obecnością.

Edytowane przez Iceman84PL
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Pancernik said:

 

Zawsze wydawało mi się to przereklamowane, jeśli nie powiedzieć dziwne, że ktoś będąc z kimś w relacji, chce jeszcze dzielić z tą osobą czas, który poświęca na realizację własnych zajawek (pomijam, jakieś mało znaczące bzdury, typu wspólna jazda rowerem w niedzielę :)). 

Długoterminowo przyciągają rzeczy, które można dzielić, a nie takie których nie można.

 

Ja kiedyś, po jednym ze związków powiedziałem sobie, że to był ostatni raz gdy zgadzałem się na spędzanie urlopu na zabitej ludźmi plaży, gotując się w pocie, bo pani tak lubiła spędzać czas. 

 

Z drugiej strony jak ma się spędzać czas osobno non-stop, to po co wchodzić w relację? 

 

I ostatnie, wspólne wykonywanie czegoś co dla każdej ze stron jest pasją wiąże, a nie dzieli. 

 

Pod warunkiem oczywiście, że ona pasja nie jest udawana. 

 

Niewiele kobiet ma pasję. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, maroon napisał:

Można natomiast zwracać uwagę na pewne subtelne sygnały, przesadne reakcje, sprzeczne zachowania, delikatne manipulacje, itp. Z tym że to nigdy nie jest proste. Ja przynajmniej nie znam skutecznej metody żeby demo rozpoznać, poza przyjęciem, że ono po prostu jest w pakiecie. 

Proste:

1. Zaufaj instynktowi. Jeżeli masz dziwne uczucia, niepewność, wrażenie że coś nie pasuje do układanki to oznacza dysonans poznawczy, Czyli jesteś obiektem ataku i manipulacji.

2.Jeżeli przyłapiesz na małym kłamstwie to duże jest zaraz za nim.

3. Jeżeli coś jest zbyt dobre żeby było prawdziwe to nie jest prawdziwe.

4. Jeżeli ktoś wkłada zbyt dużo wysiłku w uzyskanie efektu lub wrażenia to znaczy że chce zamaskować pułapkę przed którą stoisz.

 

Wyobraź sobie że bierzesz auto z komisu. 

Sprzedawca będzie miał dokładnie taką strategię,

Używane kobiety nie różnią się niczym od używanych aut. ,,Same się sprzedają.

12 godzin temu, maroon napisał:

Niewiele kobiet ma pasję. 

Wszystkie mają. Tylko nam cieżko zaakceptować fakt że oglądanie seriali, zalando, pudelek , i manicure może być pasją.

One NAPRAWDĘ to lubią.

W ich oczach "po jaki huj wchodzić na jakiś szczyt na którym jest zimno, można spaść i jeszcze trzeba to robić na piechotę???"

 

Edytowane przez ntech
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu temat, który naprawdę mnie wciągnął. Świetna robota @maroon

doceniam fakt że poświęciłeś się aby przedstawić nam te fakty?. Wdzięczny powinien być Ci też, gość który weźmie pannę po tobie. A nóż udało ci się ją zmienić ma lepsze.

 

W dniu 2.01.2021 o 05:59, mac napisał:

Wszystko i tak się sprowadza do nadawania ważności w życiu osobom, rzeczom, doświadczeniom, innym sprawom.

 

W dniu 2.01.2021 o 07:29, Brat Jan napisał:

Albo to prawda, gdy odsunąłem sex na dalsze pozycje ważności albo mam już swoje lata i mi się znużyło.

W zupełności się z wami zgodzę. Mamy zapewne inne doświadczenia ale schemat pozostał ten sam. 

 U mnie do rozkminy na temat ważności doszło po stosunkach z wieloma kobietami (oczywiście nie jednocześnie, ale wniosków pewnie i tak to by nie zmieniło).

Dokonałem wnikliwej analizy i pomijając fakty w postaci walorów estetycznych, gdyż każda ma trochę inne ciało, oraz kwestię zaangażowania w igraszki łóżkowe, to odczucia na wacku pozostają takie same, włączając w to akt samozadowolenia.

Jak to kiedyś z przekąsem powiedział mój stary kolega "każda cipka śmierdzi tak samo".

Tym niemniej nie wnosi to wiele dla kogoś kto ma lat 20 i wysokie libido.

Wtedy myśli się w większości o rżięciu. Kilka razy dziennie i to pod rząd, wiem bo przechodziłem ten okres. Na szczęście z wiekiem to przechodzi i kwestie priorytetów się zmieniają. 

Jak to podsumował 

W dniu 2.01.2021 o 07:57, niemlodyjoda napisał:

Amen. Tylko, odnoszę wrażenie, do tego trzeba już "swoje przeżyć".

 

Pozostała kwestia wspólnych zainteresowań, hobby jak zwał.

Przerobiłem również. Wyjazdy z partnerką jak i z przyjacielem. Nic nie rozczarowało mnie bardziej niż wspólne pasje z partnerką (być może była to jej wersja demo). Jeśli wszystko szło po jej myśli, miała dobre wyniki i dużo atencji to wszystko się kleiło. Jak któreś z powyższych wybijało, natychmiast traciła zainteresowanie, wpadała we frustrację i chciała wracać. Z przyjacielem/kolegą takie rzeczy się nie zdarzały.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, ntech said:

Wszystkie mają. Tylko nam cieżko zaakceptować fakt że oglądanie seriali, zalando, pudelek , i manicure może być pasją.

 

To by trzeba zdefiniować w takim razie co to jest pasja/hobby. 

 

Dla mnie to jakieś zajęcie wymagające zaangażowania, zdobywania wiedzy, często kreatywności, umiejętności rozwiązywania problemów. 

 

I tak uprawianie sportu technicznego (wspinaczka, żeglarstwo, motocross, jeździectwo, szybownictwo, itp.) może być hobby bo wymaga i posiadania sporej wiedzy i ciągłej nauki i nie jest proste.

 

Podobnie "dłubanie" np. rzeźbienie, malowanie, remontowanie starych samochodów, modelarstwo wszelakie, szycie, szydełkowanie, robienie biżuterii, itp. jak najbardziej będzie hobby, bo znowu wymaga zaangażowania, wiedzy i WYSIŁKU żeby jakiś satysfakcjonujący efekt uzyskać. 

 

Pasja będzie wtedy, kiedy hobby za mocno wejdzie ?

 

Natomiast te "zaintetesowania" pań, które wymieniłeś, to są po prostu bezwysiłkowe metody spędzania czasu. Na tym samym poziomie, co picie drinka i granie w grę. Przyjemne, ale nic do życia nie wnoszące. 

 

A że masa ludzi, w tym i kobiet nie lubi się wysilać, to już osobna bajka. 

 

Dodatkowo, te "kobiece" "pasje" zazwyczaj mocno ryją banię - ciągłe życie światem z bajki i porównywanie do niego. Coś jakbyś cały czas na pornosach jechał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maroon napisał:

Dla mnie to jakieś zajęcie wymagające zaangażowania, zdobywania wiedzy, często kreatywności, umiejętności rozwiązywania problemów. 

I tak uprawianie sportu technicznego (wspinaczka, żeglarstwo, motocross, jeździectwo, szybownictwo, itp.) może być hobby bo wymaga i posiadania sporej wiedzy i ciągłej nauki i nie jest proste.

 

 

Chciałbyś aby panie wyszły z jaskiń i zaczęły polować ? Logicznie analizować i planować działania? Zdobywać niezdobyte i eksplorować nieznane ? Zespołowo ?

No widzimy to właśnie na przykładzie Julek na ulicach. Wyniki obstawiam raczej marne. Te pasje (siłownia, żeglarstwo, tenis itp) to często w ich wydaniu zaledwie kwestia rewiru gdzie można znaleźć zasobnego odpowiedniego samca. Taktyczny wybór pola walki. Znikają jak śnieg zaraz po upolowaniu takiego samca w postaci bąbelka lub obrączki.

 

2 godziny temu, maroon napisał:

Natomiast te "zaintetesowania" pań, które wymieniłeś, to są po prostu bezwysiłkowe metody spędzania czasu. Na tym samym poziomie, co picie drinka i granie w grę. Przyjemne, ale nic do życia nie wnoszące. 

 

O nie!  To wszystko są emocje, relacje społeczne, interakcje w grupie. One to wszystko czytają ,oglądają , wchłaniają i internalizują. One CZUJĄ te emocje oglądając romansidło. Myślisz że poświęcałyby czas na oglądanie tego gówna i wysiłek aby przed nami odtwarzać reakcje gdyby tak nie było ?

One tak działają , na poziomie emocjonalno-hormonalnym a nie logicznym. Stąd zabawki dla chłopców mają śrubki , kółka i korbki a dla dziewczynek futerka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minutes ago, ntech said:

Te pasje (siłownia, żeglarstwo, tenis itp) to często w ich wydaniu zaledwie kwestia rewiru gdzie można znaleźć zasobnego odpowiedniego samca.  

Tu trochę dysonansu poznawczego. 

 

Mam dwie znajome, jedna uprawia jeździectwo - sport ekstremalnie sfeminizowany. O motywach można dyskutować, ale dla wielu tych lasek to jest jednocześnie pasja. 

 

Druga znajoma szybowniczka. Jedna z lepszych w pl. Jest rodzynkiem, bo kobiet w tym sporcie niewiele, ale te które są, to są ekstremalnie dobre. Ma męża (totalnego antylotnika) , dwójkę dzieci i nadal z sukcesami oddaje się swojej pasji. 

 

U obu wyżej wymienionych istotny szczegół - pełne rodziny i rodzice zarazili dzieci swoimi pasjami. 

 

Osobiście widzę jak wygląda żeglarstwo sportowe. W sekcji juniorów 3/4 to dziewczyny. Mające autentyczną zajawkę na pływanie, a niektóre realne sukcesy. Czy robią to tylko po to by męża znaleźć? Nie sądzę, Pajkowska opłynęła świat w wieku 62 lat. Żeglowanie to jej pasja. 

 

Tu problem jest inny.

 

Cała masa Julek bez wzorców. Wychowanych przez mamę skaczącą po kutasach albo tatunia chlejącego browar na kanapie. Takich co zostały od małego wychowane na serialach, barbie i celebryckim gównie. 

 

Dlatego też "perełek" jest bardzo mało i szybko schodzą z rynku (jak nie mają zrytego beretu). 

 

Inny przykład znajome małżeństwo ceramików. On artysta plastyk, ona po technologii wypalania, czy czegoś takiego. Razem produkują różne cuda z porcelany, itp. Dwójka dzieci, własny dom i warsztat. 

 

Da się? Da się. Tylko znowu podkreślę, takich lasek jest ekstremalnie mało. Większość to Julki od Netflixa. 

 

Gorszym zjawiskiem jest to, że co bardziej cwane Julki, faktycznie udają zainteresowanie daną dziedziną, żeby potencjalnie fajnego faceta wyhaczyć. I tu można się mocno przejechać, jak tego sam doświadczyłem. 

4 hours ago, Łabędź said:

. Jeśli wszystko szło po jej myśli, miała dobre wyniki i dużo atencji to wszystko się kleiło. Jak któreś z powyższych wybijało, natychmiast traciła zainteresowanie, wpadała we frustrację i chciała wracać. 

100% demo. 

 

- Maroon, przewieź mnie na moto. 

- Łaaaa, ale fajnie. Będziemy razem jeździć? 

- Aaa, Maroon, nie tak szybko bo się zesikam ze strachu!

- Ach, Maroon jaka romantyczna wycieczka! 

- Wiesz Maroon, ja to zrobię prawo jazdy na moto i będziemy razem jeździć! 

....

- Już cię nie kocham. A ten kask co mi kupiłeś, to sprzedaj. (Shoei qrwa za 2.5k)

 

Z żeglowaniem było podobnie, tylko tam całe szczęście prezentów nie robiłem. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, maroon napisał:

Mam dwie znajome, jedna uprawia jeździectwo - sport ekstremalnie sfeminizowany. O motywach można dyskutować, ale dla wielu tych lasek to jest jednocześnie pasja. 

Jeżdziłem konno i latałem patykami.

Niestety te nieliczne latające wyjątki to z reguły zakompleksione, nieapetyczne, złośliwe baby.  OK, fajne jako kumpele od skrzydła ale strasznie ambicjonalne. No i opierdalaja się jak mogą wykorzystując "zwiewną naturę kobiecą". Czyli ciągasz sprzęt na start, szorujesz, zapierdalasz a one w tym czasie patrzą na warunki lub komentują.

Co do jeździectwa , to mam bardzo złe zdanie. Z reguły księżniczki i egoistki , córeczki tatusia który kupił im konika albo mamusi która wciska pakiet "francuski,fortepian,koniki i spa" . W wiekszości emocjonalne niedorozwoje które utknęły na etapie gimnazjum i My Little Pony.

Ale zgadzam się, czasami zdarzają się wyjątki. Ale ja już nie wierzę w los na loterii ;)

 

 

 

Edytowane przez ntech
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.01.2021 o 09:12, absolutarianin napisał:

 założyłem tu swoje podforum. Jeżeli ktoś chciałby ruszyć z miejsca i zorganizować się z nami w obrębie tego co jest, by móc potem wypłynąć na nowe wody ustawiając odpowiednio żagiel do tego wiatru historii, to zapraszam. 

 

Można wysłać mi wiadomość, lub w inny sposób wyrazić chęć dołączenia. 

Nie mogę wysłać wiadomości więc pytam tutaj jak ewentualnie można dołączyć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.