Skocz do zawartości

Praca/zatrudnienie małżonki


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, 

Co myślicie na temat włączenia małżonki do swojego biznesu? 

 

Znam przedsiębiorców, którzy pracują ze swoimi żonami i sprawiają wrażenie udanych relacji. Znam jednak też przypadki, że baba mocno się rządzi w biznesie faceta (który zdecydowanie ciepłym misiem nie jest). 

 

Zakładamy, że stan wyjściowy relacji jest poprawny, jest potomstwo, a Pani ma doświadczenie na stanowisku i z powodzeniem radzi sobie z obowiązkami jakie planujecie jej powierzyć.

 

Jak to może wpłynąć na związek, a jak na firmę? Wiadomo kobieta w życiu to tylko kłopot, a w firmie to już kłopot do kwadratu, ale można znaleźć też plusy... Niektórych rzeczy obcemu nie da się powierzyć, a tu jednak jak coś wywinie to sobie szkodzi bo na nowe futro nie będzie... Poza tym elastyczniejszy grafik to więcej czasu na obowiązki domowe..

 

Jakieś doświadczenia w temacie? 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej problem, pewno dużo mogłoby zależeć od mindsetu żony (jezeli możemy mówic o jakimkolwiek mindsetcie). Znam małżenstwo, które prowadzi wspolny biznes, niby ok, ale żona jest hamulcowym rozwoju firmy. Dla mnie mina. Pewno znajdą się przypadki, że coś takiego działa - wyraźne oddzielenie pracy zawodowej od życia prywatnego...

Dużo celebryckich firm DV Beckham, JayZ z żoną - ale jak jest u nich w "środku"? To małżeństwo czy bardziej firma?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem jest, że w takiej sytuacji ciężko odłożyć poduszkę finansową, o której małżonka nie wiedziałaby przy ewentualnym rozwodzie.

A w przypadku typowym, raczej zyski pójdą na nowe futro niż na premię dla pracowników (a jak to wpłynie na działanie firmy, dodawać nie trzeba).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Terve napisał:

Panowie, 

Co myślicie na temat włączenia małżonki do swojego biznesu? 

 

Nie - nigdy. Dobrze Ci radzę. W przypadku jakiejkolwiek spiny albo stajesz po stronie żony albo masz kwas w domu. Istnieje też szansa, że część rzeczy będziesz robił za nią. Nie radzę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta, chyba na jednym z niższych szczebli na umowę zlecenie jako zwykłego pracownika haha 

 

Mówiły jaskółki, że nie dobre są spółki. Takie czasy że kobiety trzeba oddzielać od swoich pieniędzy, mieszkań, samochodów. Inaczej to jak wkładanie jaj w imadło i liczenie, że będzie ok.

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Terve napisał:

pracują ze swoimi żonami i sprawiają wrażenie udanych relacji

 

To jest wyrażenie-klucz: sprawiają wrażenie.

 

Kobiety są mistrzyniami wręcz kreowania wizerunku, a ten oczywiście ma być jedyny słuszny, czyli wspaniały. A jak jest naprawdę, to wiedzą tylko oni obydwoje.

 

Jeśli w firmie będzie działo się dobrze, to stawiam, że będzie to zasługa tylko i wyłącznie pani. W najlepszym razie was obojga, ale niewiele będzie w tym Twojego wkładu. Według przekazów pani do znajomych oraz rodziny, to ona będzie jedynym sprawcą dobrych dni dla firmy lub to będzie głównie jej zasluga, że tak się dzieje. Ty będziesz zawsze w cieniu albo nie będzie Cię wcale.

 

W przypadku gdyby firma miała problemy, czego nie życzę, będzie to tylko i wyłącznie Twoja wina. Według pani nie będziesz potrafisz zarządzać, prowadzić firmy, ani na niczym się nie znasz. Taki będzie jej przekaz "na zewnątrz".

 

Licz się z tym, że jeśli żona zostanie zatrudniona, to będzie miała łatwiej o dostęp do informacji na temat Twoich dochodów i będzie wiedziała jaki firma przynosi zysk i ile Ty wyciągasz z tego biznesu, co może mieć bardzo niekorzystne następstwa w przyszłości np. w przypadku rozwodu, czego też nie życzę. Najlepiej jeśli kobieta nie wie ile zarabiasz, jak wygląda sytuacja firmy itp. Takie informacje pozostawiaj tylko i wyłącznie dla siebie.

 

Istnieje też prawdopodobieństwo, że małża, jeśli jesteś właścicielem lub jednym z właścicieli firmy, zacznie się panoszyć i wprowadzać słabą atmosferę, jątrzyć, wszczynać konflikty, co też może przełożyć się na dotychczasowe relację biznesowe czy zawodowe. Z własnego doświadczenia oraz obserwacji wiem, że kobiety w pracy raczej pracą się nie zajmują tylko tym co wyżej plus pogaduszki.

 

Najlepiej więc pani nie zatrudniać w żadnym charakterze. Nie jest wskazane łączenie biznesu z kiszeniem ogórka.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

Większość będzie się podlizywać "pani prezesowej", a pani prezesowa będzie jak ta udzielna księżna. 

Fakt. Pomijam juz jeszcze jedną rzecz - jakby to o mnie samym świadczyło jako o właścicielu, gdybym zatrudnił osobę o kompletnie innym wykształceniu i doświadczeniu zawodowym, nieprzydatnym w branży. A już kompletnym kuriozum jest zatrudnianie Pani, z którą żyje Pan Prezes, by się "w domu nie nudziła". To akurat autentyk, który widzialem na wlasne oczy. I zlapalem się za głowę.

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Terve napisał:

Jakieś doświadczenia w temacie? 

Na swoim jech(b)ałem 13 lat, w tym ostatnie prawie 1,5 roku z pańcią jako vice w firmie, z połową udziałów w firmie (naciskała, naciskała, że się zgodziłem), i takim samym wynagrodzeniem.

Założenie takie, że ja pokrywam rachunki mieszkaniowe, włożyłem kasę w remont jej części mieszkania, w tym część z własnej książeczki mieszkaniowej (nie było mnie stać na zakup własnego, kredytu też bym nie dostał bo firmę rozkręcałem przez prawie dekadę, w międzyczasie miałem po drodze paru oszustów, którzy wyłudzili większą robotę i nie zapłacili, więc trzeba było opłacić życie i złodziejski zus).

Od momentu połowy udziałów koszt rachunków mieszkaniowych 50/50, to tak gwoli wyobrażenia.

 

Miałem i momenty lepszej współpracy (jak było co robić) i tak, że mówiłem, aby koncentrowała się na pracach domowych, bo musiałem zapierdalać, aby wszystko utrzymać. Np. 240-320h miesięcznie w pewnym czasie to była norma. Zarobki nie były adekwatne, ale cóż...na swoim myśli się inaczej, nawet jak jest pasja, można jakoś przygryźć zęby i jechać.

Z czasem pańcia była zbyt zmęczona myciem garów, robieniem obiadów, powoli, powoli przejmowałem część jej obowiązków. Firmowo robiła różne rzeczy, wyznaczałem jej kierunki, ale że warunki nie sprzyjały (albo technologie nad którymi pracowała okazywały się niewypałem, albo były to dla niej zbyt duże wyzwania (nie miała kierunkowej wiedzy) albo ja byłem zbyt wymagająco-krytykujący) słabo to szło. W pewnym momencie dałem jej czas, aby się dokształcała. Zapaliłem się do tego, że ujrzałem u niej chęć nauki i działania, a w pewnych sprawach była lepsza, co dało mi nadzieję, że jest w tym sens. Jednakże z obecnego punktu widzenia, gdy widzę, jak ten czas wykorzystała - to w kategoriach biznesowych jest po prostu porażka na całej linii. Facepalm. Szczególnie dla mnie, że efektywnie nie udało mi się zareagować w porę.

 

Nie dość, że dymało państwo (podatki, brak sensownych programów pomocowych, własna DG padła przez wysoki zus, trza było przejść na spółkę), kontrahenci, to jeszcze na dodatek partnerka powoli, powoli drążyła.  Można powiedzieć, że wydymałem sam siebie, będąc naiwny, a może ... empatyczny/przejmujący się... @SzatanKrieger mówi CI to coś?

 

Dlaczego?

 

Doszedłem do tego, że:

 - obciążenie na wielu polach uniemożliwia skuteczne nadzorowanie prac, gdy masz kobietę, który wymaga nauki/wdrażania (frustracja, że w firmie zamiast zarabiać kasę, wrzuca się ją w przyuczanie, które mało co daje, albo frustracja, że się zleciło coś, co druga strona nie potrafi zrealizować w czasie). Kobieta w procesie nauki jest jak dziecko - wiele razy tłumaczysz, czasem znosisz fochy, racjonalizacje.

 

 - wymaganie pracy od kobiety, z którą jesteś w związku doprowadza do zgrzytów i konfliktów (trudno zwracać uwagę, musisz bardziej panować nad tym co mówisz, pole minowe). Feministki powiedzą Ci, że to "przemocowe". Oczywiście że tak! W firmie od kobiety nie możesz wymagać. Możesz ją co najwyżej zachęcać! Ale to ona, jak kot, zdecyduje co robić i jak (szczególnie, jak ma taką możliwość, czyli magiczne słowo "przewaga"). A potem i tak nazwie się ofiarą.

 

 - cwana kobieta, gdy poczuje kasiorę okupuje się, racjonalizuje, dlaczego powinno jej się należeć tyle samo (u mnie było coś w rodzaju: "bo nie musisz płacić za wynajem tej części domu w której mieszkasz, bo pozwalam ci mieć rzeczy firmowe na prywatnej przestrzeni, bo cię odciążam od obowiązków domowych bo się do partnerstwa nie przykładasz, bo skoro mam już równy udział to chcę równego wynagrodzenia inaczej niesprawiedliwe."..itp), w efekcie - ja skończyłem studia, realizowałem wymagającą i złożoną robotę, kobita bez studiów (choć wydawała się ogarnięta), ale dla niej obowiązki domowe i to co robiła, tzw. "wsparcie" (gdy miałem problemy zdrowotne "przejmowanie się" czy chodzenie ze mną po lekarzach*, znoszenie moich frustracji, lęków, złości..itp) lub też organizowanie domowego ogródka (aby przynajmniej było naturalne żarcie), tak tutaj się ładnie postarała, muszę przyznać.

 

 - będąc z kobietą w związku (zależność), mieszkając u niej (zależność), inwestując w jej, a nie swoje (zależność), decydując się na układ partnerski (zależność), mając wspólne udziały w firmie (zależność) mamy sytuację w której tych zależności jest na tyle dużo, że przewaga idzie na stronę kobiety, ubija to kompletnie atrakcyjność faceta.

Brak atrakcyjności -> gorszy seks -> więcej frustracji. Jeśli dochodzi do tego świadomość, że panna pracuje na niskich obrotach, robi mało, sama z siebie nie wyjdzie z kreatywnymi pomysłami (czego od niej oczekiwałem, jako współleadera, który ma połowę udziałów i siłą rzeczy musi pracować na zysk firmy), to w pewnym momencie dochodzi do faceta smutna rzeczywistość, że jest zapierdalającym koniem pociągowym, beta-providerem, dostarczycielem zasobów, czyli frajerem. Próbuje coś z tym robić, ale wtedy pańcia wyciąga kartę "ofiary", diagnozuje faceta jako narcyza, bordera, osobę zaburzoną psychicznie, prowokuje kolejne kłótnie, ale jeśli facet ma już zrąbany mindset (a może przygotowany od lat powolnymi kroczkami) to z faceta robi agresora, co zmusza go do nadmiernej refleksji i obarczania winą siebie.

 

- chcąc zdyscyplinować kobietę do pracy, szczególnie jeśli nie wykonuje pracy należycie, musisz zwrócić uwagę, często tez na detale. I tutaj jest problem, zwracasz uwagę na rzeczy, ale są to logiczne argumenty, a w przypadku kobiet, jak wielu facetów doświadczyło - logiczne argumenty nie trafiają. Ja w końcu zrozumiałem, że nie chodzi o logikę, ale właśnie o tą przewagę. Jeśli kobieta czuje Twoją przewagę, musi przyjąć argument. Jeśli ona czuje swoją przewagę, nie możesz jej logicznie argumentować co ma zmienić. Masz się przed nią płaszczyć, wtedy może coś wskórasz. Oczywiście jeśli nie masz ochoty się płaszczyć (a ja nienawidzę takiego zachowania, zważywszy, że wiem, że mam rację, bo argumenty stoją za mną), to masz potencjał na kolejne spięcia, kłótnie, smsowe bitwy prowadzone przez całą noc.

 

 - czas potrzebny na pracę tracisz na regenerację, próbę wydostania się z apatii. Ponieważ pańcia sprytnie pracowała nad Twoim overlapem (nakładaniem się jednego na drugie) w związku (tak, aby nie można było jej zarzucić ograniczania dostępu do rodziny czy znajomych), ale finalnie jak przychodzi problem to prawie nie masz się do kogo zwrócić. Owszem cierpisz, pracujesz nad sobą, ale też wzbudzona wina powoduje, że sam nie wiesz gdzie jest granica i czy to Ty jako facet zjebałeś, czy może ona.

Dużo różnych rzeczy i powiązań i nagle po prostu - przestaje Ci się chcieć żyć. Masz problem ze wstaniem z łóżka, wiele rzeczy widzisz w czarnych barwach, wiele rzeczy wydaje się zbyt złożonych. Poczucie winy powoduje, że nie jesteś w stanie realizować obowiązków asertywnie, poddajesz się presji kontrahentów albo piszesz do nich, "kulturalnie" że masz w dupie tę firmę i ich wymagania. Ponieważ pańcia nie decyduje i nie działa w praktyce np. chociażby marketingu czy pracy nad nowymi produktami - masz świadomość - "wszystko na mojej głowie". I musisz robić dobrą minę do złej gry.

 

- nawet analizując opcję wyjścia z takiej biznesowej relacji docierasz do momentu, w którym gdy są jakieś spokojniejsze chwile, lub wchodzisz na wyższą wibrację (współczucie), gdy zastanawiasz się "a może jednak ona jest zaburzona? może to choroba? jak ona sobie poradzi sama?" wpadasz w atraktor poczucia winy. Tracisz czas na znalezienie optymalnej strategii w której będziesz "na nowym etapie", będziesz zarabiał adekwatnie do wkładu, jej "wkład" czy tam "jej wsparcie" będzie uwzględnione, ale nie będziesz miał z nią toksycznej zależności. Będzie świadomość, że nie zostawiłeś kobiety na lodzie i nie zachowałeś się w sposób złośliwy/karający/z zemsty.

To kolejne obciążenie. Tak tak, empatia w takim przypadku obciąża. Masz dodatkową zagwozdkę, a gdy widzisz u kobiety znów wrogie/agresywne/pogardliwe zachowania zdajesz sobie sprawę "czy mam dać sobie prawo mieć ją totalnie w dupie?"

 

*teraz mam wrażenie, że to taka "zapłata za jej empatię" (lub "miłość"), to kamyk do ogródka, że związek z kobietą to zwykła relacja biznesowa.

 

Dobra powiecie - generalizuję. Owszem, być może tak. Bierzcie pod uwagę, że oboje w związku mieliśmy problemy z pewnością siebie, oboje po związkach, w których nastąpiła zdrada, oboje nie uciekaliśmy od pracy, więc nie było sygnałów klasy "leniwa pańcia". Nie. Normalna, porządna dziewczyna. Ja byłem w bluepillowym matrixie tak na 80-90%.

 

Rezultat "weź pańcię do własnej firmy":

Efekt jest taki, że firma leci w dół ostro (covid też się do tego mocno przyłożył), wizerunkowo słabo, jest poczucie zmarnowanej szansy, zniechęcania do działania. Ja mam ochotę nic z firmą nie robić i obserwować jak rozpierdala się jak samochód z lotniska w Fight Clubie w scenie "let go!" gdy Tyler pozwolił na luźny bieg wypadków, kto oglądał, ten wie.

Ehh...takie sytuacje powodują w człowieku takie autodestrukcyjne skojarzenia.

Żeby było ciekawiej, na samym początku związku nieopatrznie nazwałem kobietę "kulą u nogi" (za co oczywiście się obraziła), nawet ostatnio jej to przypomniałem, znów był foch. Poprawiłem się, na coś w stylu "ten związek to dla mnie kula u nogi". I wiecie co? Na samym początku miałem sygnał, który zignorowałem. Na samym początku jakaś dzika intuicja. Fakt, bez podparcia. Ale oczywiście: bluepillowy zapał , brak wiedzy (nie znałem RedPilla, twórczości Marka, forum BS) - i to robiło swoje. Brak sensownej ewaluacji. Poczucie winy jako atraktor odciągający od realnej prawidłowej oceny i działania.

 

Nie pozwólcie sobie wmówić, że forum BS robi z facetów mizoginów (no dobra, może z niektórych robi). Kobiety będą do tego negatywnie nastawione, w szczególności te, które nie potrafią zdobyć się na refleksję, lub też jeszcze czują swoją przewagę i chcą wyciskać życie (i facetów) jak cytryny. Pod tym kątem nie różnia się od dzieci, którym zabiera się zabawkę - dorosły, który zabiera staje się tym złym, nieważne, że ono tą zabawką wali inne dzieci po głowie. Rozwydrzenie, "julkowatość", nie oszczędza nawet starszego rocznika.

 

Kobieta, która ma własną ustawioną robotę, własną firmę (bez dotowania ze strony państwa lub faceta) pod tym kątem będzie dużo bardziej ogarnięta - będzie miała świadomość, że praca wymaga wysiłku i z taką kobietą, trzymając się ram i ustaleń będzie można sensownie współpracować. Zapewne jednak taka kobieta będzie na tyle mądra, że nie pozwoli sobie na pracę i związek jednocześnie. A szczególnie na powolne oddawanie kontroli facetowi.

Kobieta bez biznesowego zacięcia, która chce u Was pracować lub też sami chcielibyście, aby pracowała u Was (mój przypadek) to po prostu kiepski pomysł.

 

Kto jest ogarnięty, wyciągnie co swoje. Świeżaki dostaną instrukcję "bycia chamami", ale być może to ich ocali. Może kiedyś gdzieś te obie płcie się zejdą. Albo i nie.

Aby być zajebistym i nie czuć się chamem, musisz włożyć dużo więcej wysiłku, uważności, nerwów i kosztów.

 

Reasumując:

 1) jesteś wrażliwszym facetem, bluepill trzyma się mocno, romantyk, partnerstwo? masz własny biznes? -> pod żadnym pozorem nie wchodź w relację biznesową z kobietą

 2) jesteś nieempatycznym samcem, który myśli tylko o sobie, mocno trzyma ramę alfa, lubi wyzwania -> masz predyspozycje ale i tak ryzyko pozostaje

 

Proszę, oto wcześniejsze rozkminy:

 

Dziękuje @Colemanka za podrzucenie tematu. 

 

 

  • Like 5
  • Dzięki 2
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napiszę jak ja to widzę i wcale Ci się nie dziwię i pozwól, że trochę nakreślę:

2 minuty temu, lync napisał:

Można powiedzieć, że wydymałem sam siebie, będąc naiwny, a może ... empatyczny/przejmujący się... @SzatanKrieger mówi CI to coś?

Tak, ponieważ jest się za miękkim (nie nauczyłeś się asertywności w jej stosunku), człowiek chciałby dobrze i nie skrzywdzić najbliższej osoby, której coś obiecał i nie chce by się czuła źle i nie chciałoby się psuć atmosfery, dajmy na to słowami "kochanie, wiesz co widzę że się męczysz pozwól mi przejąc Twoje obowiązki kogoś znajdę na Twoje miejsce".

Możemy uznać, że ona wcale nie miała złych intencji i chciała naprawdę "dobrze" ale nie była predysponowana do Twojego biznesu i nie jako na siłę, została wepchnięta jako pani szefowa.

Generalnie @lync z tego co ja osobiście widzę, to firmę się prowadzi "samemu", a kobieta jest raczej niczym ozdoba na choince - nie dlatego, że jest zła i nie dobra i się "nie nadaje". Możliwe, że dobra kobieta by się nadała idealnie - problem jest w tym że jeśli "zacząłeś coś" i dałeś jej udziału w budowaniu swojej misji i celu, firmy - oddałeś kawałek za przeproszeniem "jaj". Innymi słowy sam sobie strzeliłeś w kolano z punktu widzenia jak to napisałeś "alfy" - spójrz po prostu oddałeś jej władzę nad Twoim dziełem, ona źle kierowała nim - (kobieta nie jest od kierowania Twoim statkiem!) Ty kierujesz! Nawet gdyby na kolanach mówiła, że ona się postara itd, to należałoby podnieść ją z tych kolan i wytłumaczyć, że najważniejsze to by Cię wspierała i najwyżej czasem ją poprosisz o jakieś drobiazgowe sprawy. 

Stety, niestety my mamy inne życie niż kobiety, oddawanie władzy nad sobą kobiecie jest złe dla niej samej, dla zwiazku, dla Twojego celu na tej planecie, dla Twojej oceny, dla Twoich tzw jaj, dla Twojej mocy w związu - dla wszystkiego, oprócz pozoru "że dobrze robię, dałem mojej kobiecie władzę nad swoim projektem". Twój przykład (dziękuje!) również mi pokazuje, że to nieuniknione by to się tak potoczyło.

My empacii chcielibyśmy dać tej drugiej stronie "świat", uwagę, władze jeśli mamy ale problem jest w tym, że dzieląc się naszym światem, tracimy go a druga strona "nie wie co z tym począć". 

 

Także, ja osobiście na Twoim miejscu bracie @lync (zależy jaka jest sytuacja) ale, bierzesz odpowiedzialność za firmę i złe TWOJE decyzje. Nie, JEJ ona nie ma z nimi nic wspólnego, TY NAWALIŁEŚ. Nie zareagowałeś w porę, że Twoja wspólniczka nie daje rady lub przymykałeś oko.

 

Jeszcze raz podkreślam bo to ważne, napiszę co JA BYM ZROBIŁ, pamiętaj nie jestem żadnym autorytetem ani nikim specjalnym, nie mam firmy aczkolwiek planuje swoją działalność otworzyć ale jeszcze nie teraz, więc będę pisał czysto teoretycznie i z poziomu człowieka, który aspiruje mieć cechy nazwijmy to tzw "silne". Więc również słuchaj na własną odpowiedzialność, może pomoże może nie.

 

Natychmiastowo z dniem jutrzejszym, skierowałbym żonę na przymusowy urlop, jeśli nie wiem - wchodzisz do Twojej firmy poprzez "kartę" to bym jej zablokował - ona ma wziąć swoje rzeczy, jak laptopa, torebki, gacie, papiery - nie wiem co tam kobieta może trzymać - ulubiony kubek, wszystko lub nic nie brać nawet tylko schować do pudełka.

Jeśli nie chce to Ty bierzesz, robisz porządek - bierzesz wszystko z powrotem na swoje barki, kobieta ma mieć urlop i się ma kurować. Ty nie istniejesz przez najbliższy miesiąc albo i wiecej, bierzesz jak trzeba łóżko do pracy załatwiasz, polowe czy jakieś maty. Spisz w pracy, nie istniejesz dla żony bo "wyruszasz na misję", ona ma doglądać waszego "królestwa" nie ma znaczenia, że je zrujnowała bo prawda jest taka, że to TY TO ZROBIŁEŚ. 

A więc natychmiast wykonujesz jej obowiązki, o ile to możliwe w miedzy czasie szukasz kogoś na jej miejsce i będziesz powoli tą osobę wdrażał, by ta osoba równie dobrze jak Ty prowadziła to co robiła Twoja kobieta. 

Twoja firma, to Twoje dzieło, Twój krew i pot. Jeśli chcesz ją spalić to to robisz, już jutro - zwalniasz ludzi jak masz i tyle a jak nie to, nie ma narzekania tylko jedziesz z koksem konkretnie. Po drodze możesz stracić Twoją kobietę i jest to prawdopodobne, lub możesz zyskać ją i ona znów będzie widziała w Tobie "Ten błysk" wszak to nie ma znaczenia, liczy się to czego pragniesz. Jeśli związek nie działa, żegnacie się - aczkolwiek wpierw dałbym jej wolne i powiedział, że teraz kochanie mnie nie będzie, kocham Cię mocno ale nie mogę mieć teraz przeszkadzane, ponieważ firma się sypie i potrzebuję tam być 16 godzin na dobę. Nie będzie mnie w domu praktycznie, proszę opłacaj rachunki, zajmij się domem a ja wrócę ale nie wiem kiedy. Wyściskałbym ją tak mocno, jak za pierwszym razem, kiedy ją przytuliłeś i poszedłbym po zwycięstwo lub po porażkę. 

 

Wszystko zależy od Ciebie, nie od niej - pamiętaj, że ona może Cię nawet jutro porzucić, po Twojej decyzji to nie jest już ważne, ponieważ ma wszelkie prawo do tego. Jeśli ma depresję, to powiedz że Ty też masz ale masz inne sprawy na głowie i w pełni ją rozumiesz i, że ma odpoczywać a Ty się wszystkim zajmiesz. 

 

A więc @lync albo padniesz po drodze i spróbujesz uratować Twoje umowy z innymi ludźmi (wszak nie jest w prządku ich źle traktować z powodu błędnych swoich decyzji) 

Więc mi pozostaje jedno Ci powiedzieć - idziesz teraz spać jak trzeba to przychodzisz kapkę później (wskazane by było byś się przespał, środa jest wolna to środę możesz wykorzystać na przemyślenie wszystkiego) dojdziesz do wniosków to je wykonujesz. 

 

Wybacz @lync nie przeczytałem wszystkiego, by mój osąd nie został zachwiany więc nie wiem czy to Twoja żona czy kobieta - to nie ma znaczenia. Nie chciałem by drobiazgi przyćmiły mój osąd. Także, robisz jak mężczyzna wysokiej jakości - możliwe, że stracisz i kobietę i biznes, nie mówię że nie ale zyskać w tym procesie możesz klarowność i siebie. 

Jeśli stracisz swoje dzieło, to je stracisz podpalisz je i będziesz patrzał jak płonie - to też paradoksalnie pewna przyjemność, bo to symbol śmierci i odrodzenia, czegoś nowego. 

 

Także głowa do góry, wyłącz forum na miesiąc, bo to zbędne w Twoim wypadku od tego momentu, skup się na ratowaniu swojego oczka w głowie. Kobieta ma być wywalona do domu i ma CI NIE PRZESZKADZAĆ. Jeśli trzeba to ją blokujesz na telefonie! NIE MA CI PRZESZKADZAĆ! Jedyne wiadomości jakie Cię interesują to śmierć najbliższych od niej albo nagłe wypadki jak złodzieje czy bandyci w Twoim domu.

 

Z mojej strony tyle, teraz doczytam resztę Tej historii, którą opisałeś @lync :) 

 

Baw się dobrze z ratowaniem, podejdź do wszystkiego na świeżo. Wybierz nowego wspólnika/wspólniczkę kogoś kto ma podobną wizję do Ciebie. Patrz na uwagi we firmie bo mogą mieć rację, słuchaj wszystkich, bądź zainteresowany - przyjdź z nową energią wojownika w Twoje miejsce.

 

Uważaj na siebie, działaj i bądź na nowo wzmocnionym i asertywnym @lync trzymam za Ciebie kciuki, wszystko w TWOICH rękach a nie Twojej kobiety, w jej rękach nie POWINNO być od początku. Ona ma się rozkoszować Twoimi zdobyczami i Cie wspierać a nie zarządząć, zarządzać ma Twoim domostwem i dbać o porządek, ciepło w domu i atmosferę, a jak wrócisz ma Cię otulać swoją kobiecą i wspaniałą energią - jak tego nie będzie robić w stosownym czasie, to również z nią się żegnasz ale wpierw niech dojdzie do siebie. Generalnie ona również się fatalnie czuje, bo musiała uruchamiać w sobie mężczyznę przez Twoją decyzję o przejęciu interesów waszej firmy. 

 

Baw się dobrze wojowniku @lync :) 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Możemy uznać, że ona wcale nie miała złych intencji i chciała naprawdę "dobrze" ale nie była predysponowana do Twojego biznesu i nie jako na siłę, została wepchnięta jako pani szefowa.

I właśnie tutaj jest problem. Były rozmowy na ten temat, ale ja wstrzymywałem się z tematem, powiedziałem, że muszę to lepiej rozpracować, zanim to przyklepiemy. Chciałem mieć wcześniej skończony system delegacji zadań, wystawiania fv i nadzorowania tego (tylko ja wystawiam fv). Nie udało się, bo problemy w robocie - pech, nawarstwienie problemów. Wręcz powiem tak, były 2-3 momenty, że miałem wrażenie, że los daje mi sygnał, "tyle rzeczy się dzieje wokół, wstrzymaj się"! NIE POSŁUCHAŁEM OSTATECZNIE SUBTELNEGO SYGNAŁU.

Ostatecznie to ona naciskała, udało się jej przeforsować to w momencie mojego osłabiania woli. Od dawna nie byłem na urlopie, finał był przed urlopem i ostatnim "wspólnym" wyjazdem.

Pozwoliłem sobie pójście za tym uczuciem mixu: poczucia winy + manipulacji "razem będzie lepiej" + takiego rzucenia się na falę "optymizmu", zamiast oprzeć się na ostrożnej intuicji.

 

13 minut temu, SzatanKrieger napisał:

problem jest w tym że jeśli "zacząłeś coś" i dałeś jej udziału w budowaniu swojej misji i celu, firmy - oddałeś kawałek za przeproszeniem "jaj". Innymi słowy sam sobie strzeliłeś w kolano z punktu widzenia jak to napisałeś "alfy" - spójrz po prostu oddałeś jej władzę nad Twoim dziełem, ona źle kierowała nim - (kobieta nie jest od kierowania Twoim statkiem!)

Tak jest. Pojawiło się uczucie "Ty też możesz mieć w tym udział" i mam wrażenie, że wynikało ono z takiej potrzeby dawania. Cieszyłem się, jak widziałem, że ta integracja jest, że może coś robić, to daje jej satysfakcję i mi. Że czuje się potrzebna, że każdy jest na swoim miejscu.

Poza tym głupio mi było rozwijać i mówić o tym samodzielnie. Coś co rozwijałem rozwijają zwykle grupy kilku ludzi, a nie jedna osoba. Trudniej się negocjuje, jak jesteś sam i decydujesz. Kontrahent patrzy z pozycji "nie musi współdzielić decyzji, więc zapewne może ją podjąć szybciej". Albo też fałszywa skromność, niech się "ogrzeje przy blasku". Niestety obserwuję to u siebie i jest to powiązane z tym "jak kogoś zatrudniasz to płać mu godnie". Chyba mam przegięte w drugą stronę. Prawdopodobnie problemy z pewnością siebie i akceptacją. "Chcesz dawać, bo prawdopodobnie podświadomie chcesz zyskać (atencję)", czyli niestety nie uwolniłem się od schematu Nice Guya.

 

18 minut temu, SzatanKrieger napisał:

bierzesz odpowiedzialność za firmę i złe TWOJE decyzje. Nie, JEJ ona nie ma z nimi nic wspólnego, TY NAWALIŁEŚ. Nie zareagowałeś w porę, że Twoja wspólniczka nie daje rady lub przymykałeś oko.

Wiem, ale ona ma dostęp do konta i pół udziałów. Cokolwiek zarobię jest także jej. W takim scenariuszu przy zjebanym mindsecie i jej zachowaniu "koń pociągowy" ma po prostu dość.

Prawniczka mnie ostrzegała przed tym, że przy podziale 50/50 może być paraliż decyzyjny. Ale głupek ze mnie.

 

19 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Natychmiastowo z dniem jutrzejszym, skierowałbym żonę na przymusowy urlop, jeśli nie wiem - wchodzisz do Twojej firmy poprzez "kartę" to bym jej zablokował - ona ma wziąć swoje rzeczy, jak laptopa, torebki, gacie, papiery - nie wiem co tam kobieta może trzymać - ulubiony kubek, wszystko lub nic nie brać nawet tylko schować do pudełka.

Dzięki, ale 3 miesiące temu napisałem jej kartkę, że się wyprowadzę jak najszybciej. W firmie jesteśmy na równych prawach, tu nie ma przymusowego działania. Próbowałem działać w kierunku ratowania przychodów, więc nie mogłem odpuścić pracy.

 

25 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Twoja firma, to Twoje dzieło, Twój krew i pot. Jeśli chcesz ją spalić to to robisz, już jutro - zwalniasz ludzi jak masz i tyle a jak nie to, nie ma narzekania tylko jedziesz z koksem konkretnie

Tak. Pozostają konsekwencje w postaci świeżych umów, zepsuty wizerunek (oczywiście mój, bo to ja byłem frontmanem projektu). Lepiej byłoby nie zamykać i próbować ciągnąć.

Ale ja mam po prostu dość tej roboty przez to i nie wiem jak bardzo ona będzie utrudniać mi ciągnięcie tej firmy dalej. Nawet jeśli wyjdę na prostą, a jej np. odbije... będę miał tę świadomość, ten projekt będzie mi się kojarzył jak matce dziecko, która poroniła. Choć może to kwestia zjebanego mindsetu teraz, nie umiem rozeznać.

 

30 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Po drodze możesz stracić Twoją kobietę i jest to prawdopodobne, lub możesz zyskać ją i ona znów będzie widziała w Tobie "Ten błysk" wszak to nie ma znaczenia, liczy się to czego pragniesz.

Ona już nie jest moja. Pragnienia w stanie w którym jestem są trudne do wyobrażenia.

 

31 minut temu, SzatanKrieger napisał:

A więc @lync albo padniesz po drodze i spróbujesz uratować Twoje umowy z innymi ludźmi (wszak nie jest w prządku ich źle traktować z powodu błędnych swoich decyzji) 

Więc mi pozostaje jedno Ci powiedzieć - idziesz teraz spać jak trzeba to przychodzisz kapkę później (wskazane by było byś się przespał, środa jest wolna to środę możesz wykorzystać na przemyślenie wszystkiego) dojdziesz do wniosków to je wykonujesz.

Owszem, doprowadziłem do tej sytuacji, czuję się odpowiedzialny, obojętnie jaką ona jest osobą, ale wiem że popełniłem wiele błędów.

Dlatego postanowiłem to napisać, w formie ostrzeżenia i zrewidowania bluepillowych poglądów.

 

Jeśli potoczy się źle, a ja gdzieś się na tym poślizgnę, to się sypnie i tak będziecie widzieć kim byłem, bo przy tej skali w branży będzie głośno.

Histora przynajmniej dla Was będzie kolejnym dowodem, jak bardzo my faceci jesteśmy skrzywieni przez bluepilla, złe decyzje, ignorancję, naiwność.

 

36 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Z mojej strony tyle, teraz doczytam resztę Tej historii, którą opisałeś

Dzięki Bracie!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracowałem z przyjaciółką na równorzędnym stanowisku i bardzo sobie ufaliśmy. Układ idealny na tamten czas dla mnie. Kilka problemów moich rozwiązała sama z siebie, wzajemne krycie, dużo humoru i dni mijały bardzo szybko. Akurat w miły sposób wspominam, ale to coś innego niż żona i wspólne życie. Wszystko zależy. Krótkoterminowo można kombinować, jak kobieta lubi i umie zapierdalać. Fajnie mieć w robocie spojrzenie kogoś naprawdę zaufanego, a jeżeli to żona to dlaczego nie. Ale pod warunkiem, że to żona z prawdziwego zdarzenia, a nie jakiś szon i sprzedajna baba, której i tak nie zależy. Miałem taką akcję, że pod nieobecność nieusprawiedliwioną ona moją robotę zrobiła. Bardzo się przydaje ktoś bliski w robocie. Absolutne złoto. No, ale to kurewsko rzadka zasada. Zawsze raźniej we dwójkę. Wszędzie chodziliśmy razem i załatwialiśmy sprawy. Wszystko lepiej wychodzi, nie ma tyle stresu. Ona mi zawsze załatwiała dojścia, w końcu kobieta. Jak ją brali to i mnie na doczepkę zawsze ? Wszystko ugadane ? Dlatego ładną kobietę warto mieć przy sobie zawsze, nawet do spraw urzędowych, do kontaktu z klientami, do spraw beznadziejnych. Ja tyle nie zrobię, co ładna kobieta, chociażbym się ubrał idealnie i wyramował na cfaniaczka. Nie ten poziom. A ona wchodzi i już wzdychają wszyscy. Wystarczy, że stoję obok i już jestem wciągany do najważniejszych rzeczy ? Dlatego nie wykluczam. Piękna kobieta, do tego ogarnięta to potęga w biznesie. Potęga manipulacji otoczeniem. 

 

No, ale wszystko zależy pewnie od struktury własności, od doświadczenia i relacji. Z przyjaciółką inaczej niż z żoną. Jeszcze zależy, jaka kobieta. Ona zacznie lepiej robić, wejdzie w poziom rywalizacji, jak moja była. Ciągle chciała ze mną rywalizować, chociaż nie miała raczej szans w żadnym obszarze. No, ale mogła trafić na mój gorszy dzień i wtedy zaczęłoby się wypominanie. 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, lync napisał:

Wiem, ale ona ma dostęp do konta i pół udziałów. Cokolwiek zarobię jest także jej. W takim scenariuszu przy zjebanym mindsecie i jej zachowaniu "koń pociągowy" ma po prostu dość.

Prawniczka mnie ostrzegała przed tym, że przy podziale 50/50 może być paraliż decyzyjny. Ale głupek ze mnie.

No to na łasce pani jesteś.

8 minut temu, lync napisał:

Ona już nie jest moja. Pragnienia w stanie w którym jestem są trudne do wyobrażenia.

Nie jest dobrze.

 

Z tego co czytam to nie ma co zbierać. Ty jej złote góry, ona ma Cię w poważniu. 

 

Co możesz zrobić? Szczerze? Dobrze wykorzystaj swój czas, jak kobieta powie nie, to nic nie będziesz miał do gadania w swojej firmie. Poszukaj sobie etatu, może jako specjalista w swojej branży. Z mieszkaniem będzie problem. Pani drygu nie ma i sama firmy nie utrzyma, więc Cię nie spłaci. Fajnie opisałeś jej szkolenie, wyczuwam niskie ambicje, obstawiam że wyląduje w gównopracy po rozstaniu. Dajesz jej wiedzę i stanowisko za free, a ona jeszcze pretensję robi. Przegapiłeś nie czerwoną lampkę, tylko sputnika ładującego Ci na głowie. 

 

Ja bym z tego próbował się wymiksować, to poszło w naprawdę złą stronę, włożyłeś jaja w imadło.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lync

 

W takiej sytuacji, gdzie jesteś powiązany tak mocno to pozostają takie sprawy, które ja osobiście widzę:

 

1. Podział firmy/Sprzedaż firmy/rezygnacja z firmy/ wzięcie wolnego po wszystkim poukładanie "siebie" na nowo - ale to wersja już "po".

2. Opcja by Ci przekazała pełną decyzyjność, a ona niech nic nie robi - aczkolwiek jest to nie dobre podejście do końca, bo jednak jesteście wspólnikami no i to takie wiesz, głupie się wydaje najzwyczajniej w świecie. 

3.  

36 minut temu, lync napisał:

Ona już nie jest moja

4. Kobieta nigdy nie jest Twoja, to trzeba mieć na uwadze. 

5. Dodatkowo, jeśli tak sprawa wygląda - to pozostaje tylko biznesowe podejście. Czyli rozejście się i zebranie tego co zostało z firmy.

6. Rezygnacja ze swoich 50% i tu już dokładnie nie wiem jak to wygląda, ale zrzeczenie się tych udziałów, na rzecz kobiety tudzież rozmowa z nią poważna i sprzedanie firmy albo zrobienie kogoś jednym właścicielem. 

 

 @lync jak wiemy, nie ma nic gorszego dla faceta niż brak klarowności. Stąd wziąłbym i zrobił poważną rozmowę, ale namyśliłbym się w środę nad rozwiązaniem, bo jest wolna i je przedstawił udziałowczyni.

Generalnie, jedno z was musi przejąc 50% i spłacić drugą osobę, albo obydwoje działacie na rzecz ratowania firmy (dla mnie to zła opcja) lub ją sprzedajecie (dla mnie najlepsza opcja)

 

Osobiście ja tak to widzę @lync 

Jeśli nie będzie chciała w jakiś sposób oddać Ci 100% mocy nad działaniem firmy, to po prostu musisz się pogodzić, odejść mieć zszargane imię, opuścić "statek" i zacząć budować nowy - samemu lub dołączyć póki co do kogoś innego kto go buduje. Generalnie wziąc te resztki materiałów, że tak to ujmę z poprzedniego statku i zacząć budować swoją markę od zera a staremu statku, niczym tytanic pozwolić utonąć.

 

Ogólne tipy:

Najważniejsze również byś miał gdzie mieszkać, więc wynajmij chociażby pokój gdzieś - koniecznie nie możecie mieszkać w tym samym miejscu, tym bardziej u niej. 

Oddać działanie firmy jeśli trzeba kobiecie, zebrać ile można ze starego statku - ewentualne długi pokryć lub rozłożyć na raty. 

Osobiście uważam, że zamiast się szarpać o wszystko, to machnąć ręką i wyjść i mieć te pewne 25% "statku" niż tracić nerwy i się kłócić o "długopisy".

W mojej ocenie, najważniejszy jest spokój i klarowność, lepiej mieć spokój ze wszystkim i zacząć od nowa życie, niż się pierdzielić z kobietą o te udziały i bóg wie co. Sprzedać firmę, być asertywnym, bezwzględnym ale bezwględnym o jak najszybsze i sprawiedliwie podzielenie się udziałami i tym co zostało z firmy.

Stracisz imię, nie wiem honor - bóg wie co. To nie jest ważne, jak sam wiesz najgorsze jest stracenie spokoju i niemożność zaśnięcia i spokojnego snu. 

Myśl pozytywnie, w nowej działalności nie popełniaj tych błędów, zatrudnij się u konkurencji czy gdzieś jeśli trzeba - po prostu zaczniesz od nowa za jakiś czas.

Wydłub co się da, wyklaruj sytuację - zacznij od nowa żyć, zamknij konta, jak trzeba weź prawników - ustalcie między sobą bez pierdzielenia co i jak, będzie Ci lżej. 

Ze wszystkiego da się wyjść, możesz w Twoim wieku nadal dużo osiągnąć, lepiej stracić rok na przepychanki i zacząć 2022 np na "swieżo" niż się męczyć i dogorywać. 

Dbaj o sen, o trzeźwe myślenie, miej pod kontrolą emocje, przepros pracowników za swoje złe decyzje, daj im jak trzeba nawet małą premię! Nie dla nich - dla siebie - z własnej prywatnej kieszeni, za to że z Tobą byli.

Rób wszystko by sytuacja się wyklarowała i wyjaśniła. 

Ty podejmujesz główne decyzje swoimi "50%" jeśli trzeba to strać 20% tej wartości ale miej święty spokój i zacznij od nowa. (Im szybciej się uwolnisz od toksycznej sytuacji tym lepiej dla Twojej psyche i zdrowia)

Zaznaczam @lync nie jestem specjalistą, ja po prostu bym dążył do klarowności, podjęcia męskiej decyzji i rozwiązania sytuacji, przymocowaniu sobie na powrót jaj. 

 

Wiem, że masz takie skłonności jak ja bycia miłym dla ludzi, którzy z Tobą byli, sentymenty mamy, wspomnienia, uczucia, miłe chwile ale jeśli jest to relacja już toksyczna z Twoja firmą i kobietą, to pozostaje Ci tylko pożegnać. 

Odejdź z tego przedsięwzięcia, weź wolne, jeśli złotówek Ci starczy i wejdź z nową energią np do kogoś na etat i w między czasie sobie możesz powoli coś tam ogarniać. Osobiście Ci sugeruję - Zacznij od zerwa, zobaczysz że będzie w tym swoista ulga. Ja też zaczynam wszystko od zera praktycznie całe życie i w byciu "na początku" jest również pewna magia, nie patrz tak realistycznie na wszystko, życie to swoista "Gra na poważnie". Jeśli stracisz nawet 50% (dajmy na to), oplują Cię, znieważą, zwyzywają - TO CO? :) 

Niech Twoją twarz wydrykuj i napiszą @lync to chuj. I co z tego drogi bracie, co z tego? Pfff :D 

 

Trzymaj się bracie, życzę wszystkiego dobrego na Twojej nowej drodze - jakakolwiek ona nie będzie, z Bogiem :) 

 

P.S 

Kobieta i firma nigdy nie były Twoje, to pozwoli Ci łatwiej się z nimi rozstać, wszystko jest "kreatora kreatorów" tak naprawdę - taka świadomość pomaga. 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Kobieta nigdy nie jest Twoja, to trzeba mieć na uwadze.

 

Do usrania się to powtarza na tym forum jest tylko jedno ale...

 

To nie kobieta, tylko zwykły szon, bo kobiety miejsce jest u boku swojego męża a szon będzie kombinował. 

 

Wiem, wiem, zaraz powiecie: wszystkie takie soo!

 

Dzisiejszy brak zasad i moralności wszystko usprawiedliwia, nawet kurestwo kobiet nazywa się wyzwoleniem czy cos w ten deseń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Kobieta i firma nigdy nie były Twoje, to pozwoli Ci łatwiej się z nimi rozstać, wszystko jest "kreatora kreatorów" tak naprawdę - taka świadomość pomaga

Dzięki za empatyczne i obszerne podejście do tematu!? Takie sytuacje pokazują, jak bardzo czasem człowiek bywa uwiązany w różne zależności - na własne życzenie, co wpływa na mindset, a ten z powrotem na rzeczywistość.

 

Nie ma innej opcji. Tak jak napisałeś klarowność, konsekwencja, umiejętność odpuszczenia i nie wpadania w skrajności.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lync Czytając Twojego posta miałem przed oczami siebie. Dziękuję za czas, który na niego poświęciłeś.

 

Większość pułapek to drobiazgi, a tutaj jak już zostało napisane problem tkwi w oddaniu władzy nad sobą. Czy to oddając kobiecie majątek nie podpisując intercyzy, czy udziały, dobre życie z kobietą może zmienić się w koszmar. 

 

Tragiczne jest też to, że człowiek stara się nie dać matrixowi, uczy się schematów i jak je odbijać, widzi że im bardziej jest bezwzględny tym jest lepiej, ale postawiony w nowej sytuacji, gdzie nie zna schematu, może postępować wg starych bluepillowych zasad. Też dopingowałbym rozwój kobiety i chciał, żebyśmy tworzyli ją razem. Ale to działa wszystko działa odwrotnie... Może gdyby sztywno ustalić granice i umowa zlecenie oraz szeregowe stanowisko... 

 

@lync Dużo siły. Nie wiem jakie masz szansę na odzyskanie władzy, ale firma to nie nazwa, czy sprzęt, tylko ludzie. Jeśli głównym problemem jest paraliż decyzyjny to Twoi pracownicy, kontrahenci i dostawcy pójdą za Tobą. Zaciśnij zęby, zakończ z godnością kontrakty, a w międzyczasie załóż nową spółkę, jeśli nie jesteś gotowy znajdź inwestora albo dogadaj się z konkurencją, niech nowa firma realizuje poniekąd ich cele, a w zamian niech dadzą wolną rękę. Trzymam kciuki, żebyś z tego bałaganu wyszedł zwycięsko! 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.