Skocz do zawartości

Gdy księżniczka poślubia żabę - od "miłości" do pogardy - studium przypadku


Rekomendowane odpowiedzi

1 hour ago, Bonzo said:

.

Zdaje się że 1:1 ten sam silnik był w cieniasie.

 

Dokładnie ten. Dwa gary i coś 35km ? Ale 140 dało się pojechać. Pół Polski cieniasem zjezdziłem, bardzo fajne autko na owe czasy. 

 

Natomiast wypasem był Sporting z 1100 i chyba 70KM. Popierdalało to jak rakieta i było całkiem dużą nobilitacją w "towarzystwie". 

 

Ech te szalone lata 90-te ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Kespert napisał:

Wyjątki potwierdzają regułę.

No właśnie trudno powiedzieć, jednak mam we własnym otoczeniu kilka takich mezaliansów, gdzie różnica w wyglądzie jest znaczna. Przyznaję przy tym bez bicia, że większość facetów w tych związkach nadrabia zarobkami - ale też nie wszyscy. Nie wiem czy są szczęśliwi (zakładam, że nie), ale dostęp do ładnych lasek ogarnęli.

 

38 minut temu, Kespert napisał:

Zazwyczaj - nie. Jedną z najtrudniejszych rzeczy do ogarnięcia, to powiedzieć dziewczynie o SMV +3,+4, że - nie, do widzenia. No i trzeba się liczyć ze sporą dawką nienawiści potem, jak już jej przejdzie zdziwienie.

I tu moim zdaniem dotknąłeś clou problemu. Nie zapominajmy, że żyjemy wśród ludzi omamionych komediami romantycznymi i zapewnieniami o istnieniu romantycznej, bezwarunkowej miłości.

Czy Wojtuś (SMV niższe od SMV Ani o jakieś 6 pkt - to "4" to jednak było mocno naciągane) byłby w stanie jej powiedzieć "nie, do widzenia" nawet po wieloletnim treningu redpilla?

Czy nie zalałyby go wątpliwości typu "a może ona jednak naprawdę mnie kocha takiego, jakim jestem"?

Czy nie myślałby sobie "kurwa, będę żałował przez całe życie, że to zrobiłem"?

Jestem przekonany, że tak.

Zauważcie, że nawet stąd potrafił uciec w jednej chwili skądinąd sympatyczny chłopak jak go nakryła myszka podczas przeglądania forum.

Jeszcze inny, wieloletni użytkownik forum i czytelnik książek Marka pozwolił swojej dziewczynie wejść sobie na głowę i milcząco aprobował brak seksu pomimo niewielkiego stażu związkowego.

Natura to twardy przeciwnik.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, trop said:

No nie do końca... Większość takich kobiet z rozbitych domów, mających przerąbane dzieciństwo gdzie jest alko, dragi etc. ma DDA lub NZO (narcystyczne zaburzenia osobowości) 

Spróbuj taką "ujarzmić". Wtedy zobaczysz co to piekło jeśli jesteś zaangażowany emocjonalnie. Wszystko sprawdzone w praktyce. 

Ale mówimy o zupełnie innym typie dziewczyny. Od lasek z patoli należy się trzymać z daleka, bez względu na to, jak dobrze wyglądają w tym wąskim okienku 20-25 lat.

 

Ten typ dziewczyny, o którym ja mówię, to jest typ niekochanej córeczki z dobrego domu. To są zwykle panny z porządnych rodzin, bez żadnych patologii, z dwojgiem rodziców, zwykle z dostatnich domów (średnia klasa średnia i wyżej). Takie, wobec których stosowano zimny, wymagający chów, rodzice zwykle byli zbyt zajęci swoim życiem (karierą zawodową, naukową, robieniem biznesu itp.), żeby robić cokolwiek poza stawianiem dziecku coraz wyższych wymagań. Więc wytresowali dziecko, które wie, że miłość dostaje się rzadko i tylko wtedy, kiedy się na nią bardzo zasłuży. Czasami podobne dziewczyny wychodzą z domów z licznym rodzeństwem (gdzie musiały ciągle rywalizować z nimi o miłość rodziców) albo z domu z ciężko niepełnosprawnym drugim dzieckiem (gdzie cała uwaga była skupiona na drugim dziecku). To są dziewczyny, które od dzieciństwa mają wgrane oprogramowanie pt. "na miłość trzeba ciężko zapracować" z nakładką "nigdy nie jestem wystarczająco dobra, żeby mnie ktokolwiek pokochał'. Po opisie autora wątku wygląda na to, że to właśnie może być taka panna - nie puszczała się, dobrze się uczyła, znalazła dobrą pracę, związała się z kolesiem zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Klasyczny model "muszę się starać + nigdy nie jestem wystarczająco dobra".

 

Takie dziewczyny perfekcyjnie funkcjonują w układzie, w którym się rozsądnie i ostrożnie dawkuje objawy uczucia. One muszą czuć, że zapracowały, i że to jest dla nich nagroda. I że jak przyniosą coś poniżej piątki ze szkoły, to tatuś przestanie kochać. Tyle. Jak się im daje wszystko na talerzu i za darmo, to jest to dla nich na czysto instynktownym poziomie niezrozumiałe i podejrzane, a w konsekwencji - bezwartościowe.

  • Like 5
  • Dzięki 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Ksanti napisał:

Kobieta bierze sobie genetycznego beciaka po to aby się jej nie stawiał.

To jest bardzo ciekawe stwierdzenie. To kobieta nie podejmuje decyzji poprzez emocje? Bo to całkowicie logiczna kalkulacja. Poza tym, sądziłem, że kobieta "szuka" takiego by jej się nie stawiał, ale jak go dostaje, to przestaje go szanować. Czyli kobieta musi być w stanie permanentnego wyposzczenia (wyposzczenia brakiem beciaka), bo jak dostanie cukierka to jest po zawodach.

 

4 godziny temu, Bonzo napisał:

Czyli - tabletkę na wyłączenie libido, popędu seksualnego

Ja jestem tylko ciekawy jak by na to zareagowały strajkinie kobiet płci obojga. Czy tu też byłby wybór nie zakaz, gdyby zobaczyły jak sfrajerzenie facetów przelatywałoby im pod nosem i stawałoby się coraz bardziej nawozem historii. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, johnnygoodboy said:

Czy nie myślałby sobie "kurwa, będę żałował przez całe życie, że to zrobiłem"?

 

Nigdy nie wiesz, czy nie będziesz żałował. Na tym polega podejmowanie decyzji, że nigdy nie wiesz czy dobrze zdecydowałeś. 

 

Z jednej strony lepiej coś zrobić, niż żałować, że się nie zrobiło. Z drugiej cena może być ekstremalnie wysoka. 

 

W takich sytuacjach przypuszczalnie nawet jak ktoś zdaje sobie sprawę, że może słono zapłacić, to tłumaczy sobie, że gra jest warta świeczki, że on da radę, a takie okazje nie zdarzają się codziennie. 

 

Trzeba mieć niesamowity hart ducha i silną wolę, żeby w takiej sytuacji powiedzieć "nie". 

 

Skąd taki facet wychowany na romansach ma tą silną wolę brać? 

 

Lub też z innej strony, jakby taka np. Gal Gadot powiedziała "Słuchaj Czesiu, fajny chłopak z ciebie, chcę za ciebie wyjść", to ilu Czesiów by odmówiło?  1 na 100? 1000? Milion? 

 

Edytowane przez maroon
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

wolnych chwilach popija sobie piwo w garażu. Ania się zaniedbała, nie farbuje włosów ani się nie maluje, jej całym światem stały się dzieci. Wojtuś może od niej liczyć jedynie na pogardę. Nie wiem jak u nich z seksem, ale mogę się jedynie tego domyślać. Jakby nie patrzeć Ania odtworzyła rodzinny schemat.

I najsmutniejsza część całej tej historii - w rozmowie ze mną Ania zapytała mnie smutno "Jak ja mogłam wyjść za tą spasioną ofermę?".

Dotarłem do browara w garażu i tak.

Przynajmniej 80% małżeństw które przetrwają wylot potomstwa z domu,

tak skończy.

 

Ostatnio parafrazując temat rozmowy z dobrym kolesiem, padły dwa wątki.

On jeszcze trwa w 'cyrografie'. .....asymptota skierowana do mnie....

 

Jest w klubie(AA warunek od pracodawcy) bo do roboty na popołudniową zmienię przyjechał NAJEBANY.....po części pracuje jako operator SZTAPELWAGEN....

 

Tak więc teges bajeres.

Bez znania parametru 'testowania' oraz dualizmu jaki z tego wynika, jest to WZORCOWY przypadek drogi na dno.

  

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Sundance Kid napisał:

Klasyczny model "muszę się starać + nigdy nie jestem wystarczająco dobra".

To jest dokładnie ten typ osoby. Trochę na ten temat się w życiu naczytałem (sam byłem taką osobą) i wiem, że w relacji tego braku uzupełnić się nie da - i każda taka osoba z deficytami prędzej czy później to "zauważa" i zaczyna szukać gdzie indziej (poszukiwania mają szanse zakończyć się dopiero w momencie, kiedy sama zacznie sobie dawać to, czego kiedyś nie otrzymała od rodziców).

On jej na początku relacji dał dokładnie to, czego potrzebowała (nie zapominajmy przy tym, że była zniszczona emocjonalnie poprzednią relacją) - miłość, atencja, opieka (wszystko za nią robił), nieludzkie wręcz zaangażowanie. Ona naprawdę miała go za anioła, wzruszała się, gdy o nim mówiła. To było nie do utrzymania na dłuższą metę, aczkolwiek pytanie co by się stało, gdyby jednak jakieś zaangażowanie po ślubie wykazywał - on typowo dla większości facetów osiadł na laurach i zajął się innymi sprawami.

 

22 minuty temu, maroon napisał:

Lub też z innej strony, jakby taka np. Gal Gadot powiedziała "Słuchaj Czesiu, fajny chłopak z ciebie, chcę za ciebie wyjść", to ilu Czesiów by odmówiło?  1 na 100? 1000? Milion? 

Zgadzam się z Tobą w 100%. On sobie żadnych pytań nie zadawał - dla niego odpowiedź "tak" była oczywista. To było jak spełnienie marzeń.

Tak przy okazji - masz bardzo dobry gust ;) 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Wielki Mistrz Zakonu napisał:

To jest bardzo ciekawe stwierdzenie. To kobieta nie podejmuje decyzji poprzez emocje? Bo to całkowicie logiczna kalkulacja. Poza tym, sądziłem, że kobieta "szuka" takiego by jej się nie stawiał, ale jak go dostaje, to przestaje go szanować. Czyli kobieta musi być w stanie permanentnego wyposzczenia (wyposzczenia brakiem beciaka), bo jak dostanie cukierka to jest po zawodach.

Oczywiście, że kobiety kalkulują, zwłaszcza tzw. alpha widow. Jak wezmą beciaka to go szanują dopóty dopóki jest beciakiem, dostarcza zasoby, zaangażowanie, daje od siebie wszystko - "zna swoje miejsce". Beciak, jeśli próbuje być alfą to przez taką panią dostanie kopa w dupę. W końcu nie po to go sobie brała by podskakiwał. W drugą stronę to samo nie wolno mu spocząć na laurach i skapcieć, bo bo będzie walony po rogach. Taka relacja to uwiązanie na łańcuchu gdzie jest okej dopóki dopóty chodzisz jak zegarek, niewolnik wymagań.

 

36 minut temu, Wielki Mistrz Zakonu napisał:

Ja jestem tylko ciekawy jak by na to zareagowały strajkinie kobiet płci obojga. Czy tu też byłby wybór nie zakaz, gdyby zobaczyły jak sfrajerzenie facetów przelatywałoby im pod nosem i stawałoby się coraz bardziej nawozem historii. 

Coraz więcej kobiet chce takich beciaków do uwiązania,

alfy jeśli chodzi o ONS poradzą sobie,

ale w kwestii LTR dostaną prędzej czy później kopa w dupę.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sundance Kid i @johnnygoodboy

 

Ale takie wychowywanie z mojego punktu widzenia jest bardzo chore i tworzy bardzo poranioną młodą osobę, jest to wręcz nieludzkie jeśli by się przyjrzeć, bo długofalowo naprawdę sieje to zgliszcza i spustoszenie w takiej osóbce. I idę o zakład, że takie osoby szczególnie dziewczyny będą mieć iście przerąbane z wybraniem partnera (kogo wybierze taka osoba, to jest ciekawe).

Niestety póki taka osoba nie wyleczy tych spraw o ile to jest do naprawienia to w mojej ocenie ewentualny partner będzie stawał na głowie a i tak finalnie się załamie pod naporem wymogów a partnerka stwierdzi, że "wiedziała, że tak będzie że nie jest takim ideałem jakim miał być i jestem zawiedziona". 

 

Moim zdaniem jest to bardzo przykry scenariusz dla osoby, która została w ten sposób wychowana i naprawdę współczuję. Dodatkowo nie wiem czy jest coś naturalniejszego niż dawanie miłości "za darmo na talerzu" od rodziców a przynajmniej powinno nim być.

 

Jak uważacie jakie wyzwania miałby facet w takim związku z taką osobą @Sundance Kid @johnnygoodboy czy z punktu widzenia np faceta, taka kobieta póki się nie naprawi, to jest sens wchodzić w ewentualną relację?

Czy taka dziewczyna powinna chodzić na terapie, jeśli zauważy w sobie podobne tendencje jak tutaj omówiliście? Z kim powinna się ta babka związać, czy z kimkolwiek powinna, póki się nie naprawi?

 

Przykre jest jak tak się patrzy jak cholernie mocny wpływ mają rodzice na ukształtowanie młodego człowieka.

 

Poza tym te cechy czucia się nie wystarczającej, to pokłosie że tak powiem bardzo chujowego wychowania lub bardzo niezdrowego środowiska np narcystycznego. W ogóle z waszych opisów to niestety wypisz wymaluj metoda na wyprodukowanie osoby z problemami psychicznymi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Bonzo said:

Do dziś nie został rozstrzygnięty spór - co jest szybsze - Jawa TS-350 czy Etezeta 250 ?

Etezeta oczywiście.

 

Taka dygresja, latem wsiadłem na motor synka, Ducati Monster, za mocny, za szybki, stary jestem. A Zenita mam do tej pory.

Pozdrawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

I najsmutniejsza część całej tej historii - w rozmowie ze mną Ania zapytała mnie smutno "Jak ja mogłam wyjść za tą spasioną ofermę?".

 

 

Klasyk. Miało być pięknie, a jest "jak ja mogłam wyjść za tę spasioną ofermę?". To porażka obu stron. 

 

13 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

Patrząc na sprawę z punktu widzenia "zasobów", najważniejszym, pożądanym przez Anię zasobem, który do związku wniósł Wojtuś było jego zaangażowanie, uwaga i miłość okazywana Ani. Ania nie była zakochana w Wojtusiu, a w jego miłości do niej - tym, czego nie dostała na czas od swoich rodziców, a czym tak hojnie obdarzał ją Wojtuś. 

 

Świetna obserwacja. 

 

13 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

Co tu spierdolił Wojtuś?

Przede wszystkim nie spojrzał w lustro - to raz.  

 

Tak. Odurzenie jej urodą wygrało ze zdrowym rozsądkiem. Chłop nie pomyślał co w zasadzie on ma jej do zaoferowania i o co jej może chodzić. 

 

9 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

Był przekonany, że wygrał na życiowej loterii i będzie jak w bajce.

 

To jest często spotykany błąd - traktowanie zainteresowania ze strony bardzo ładnej laski jako wygranej na życiowej loterii. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Ale takie wychowywanie z mojego punktu widzenia jest bardzo chore i tworzy bardzo poranioną młodą osobę, jest to wręcz nieludzkie jeśli by się przyjrzeć, bo długofalowo naprawdę sieje to zgliszcza i spustoszenie w takiej osóbce. I idę o zakład, że takie osoby szczególnie dziewczyny będą mieć iście przerąbane z wybraniem partnera (kogo wybierze taka osoba, to jest ciekawe).

Polecam Ci książkę Alice Miller "Dramat udanego dziecka" - bardzo dobrze zostało tam opisane to zjawisko na licznych przykładach (trudny, fachowy język - pozycja raczej dla psychoterapeutów, ale osoba potrafiąca jako tako posługiwać się językiem polskim też sporo z niej wyniesie).

A to, kogo takie osoby wybiorą na swojego partnera to trudno jednoznacznie powiedzieć, to zależne będzie raczej od pozostałych atutów takiej osoby.

Ania z naszego przykładu pomimo deficytów wyniesionych z domu (brak uwagi, bezwarunkowej miłości, ciągłe stawianie wymagań) miała w ciągu całego swojego życia do czynienia z ogromem atencji ze świata zewnętrznego, w szczególności ze strony facetów. Jak słusznie napisał @RENGERS to prosta droga do narcystycznego rysu osobowości ("ma być tak jak ja chcę, bo jestem taka piękna"). Dramatem takiej osoby staje się utrata urody postępująca z wiekiem - uroda jest właśnie dla takiej osoby tym jedynym punktem zaczepienia, tym, za co tą osobę można "kochać" (to tak w dużym uproszczeniu). Przed Wojtusiem Ania miała bardzo przystojnych partnerów, ale jednocześnie popieprzonych - bardzo zaangażowany, gamioniowaty i spokojny Wojtuś miał być bezpieczną przystanią. On była zakochana w tym jak on ją kocha - bo przecież nie w nim samym.

Ja przykładowo odnalazłem tą nieuzyskaną w dzieciństwie "miłość" i "uznanie" w pracy, gdzie zostały dostrzeżone moje kwalifikacje i szybko stałem się "gwiazdą". Osoba z takimi deficytami zrobi wszystko, że tą "miłość" i "uznanie" (w rzeczywistości nie ma to nic wspólnego z prawdziwą miłością, którą może dać Ci rodzic) utrzymać, dlatego wypruwałem sobie żyły, żeby zaspokoić rosnące wobec mnie wymagania klientów. Wiązało się to oczywiście z potężnym stresem i bezsennością, a w dalszej kolejności nerwicą. W życiu prywatnym wybierałem natomiast partnerki podobne do mojej matki - niedostępne emocjonalnie, władcze, kontrolujące, krytykujące. W łóżku był ogień, ale poza łóżkiem - dramat. Po zakończeniu poprzedniego związku już świadomie wybrałem obecną partnerkę na przeciwieństwo jej poprzedniczki (moja obecna żona wprost zalała mnie miłością i akceptacją na początku związku), ale w pracy dalej dawałem z siebie "wszystko". Zmianę schematów ułatwiła terapia.

 

13 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Niestety póki taka osoba nie wyleczy tych spraw o ile to jest do naprawienia to w mojej ocenie ewentualny partner będzie stawał na głowie a i tak finalnie się załamie pod naporem wymogów a partnerka stwierdzi, że "wiedziała, że tak będzie że nie jest takim ideałem jakim miał być i jestem zawiedziona".

Zgadzam się z Tobą.

Myślę, że prędzej czy później ta "miłość" i "zaangażowanie" partnera okazuje się niewystarczająca. Nikt nie jest w stanie zaspokoić tych deficytów. Osoba z tym syndromem musi sama nauczyć się obdarzać siebie uwagą i miłością. To bardzo trudny proces, mi nauczenie się tego zajęło jakieś 3 lata (na początku wybierałem praktyki pozwalające na odcinanie się od emocji, tak bardzo nie chciałem ich doświadczać), od rozpoczęcia terapii minęło 10 lat i chociaż jestem zupełnie innym człowiekiem to dalej w momentach niskiej uważności zdarza mi się wędrować na stare tory i szukać akceptacji w świecie zewnętrznym.

 

14 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Moim zdaniem jest to bardzo przykry scenariusz dla osoby, która została w ten sposób wychowana i naprawdę współczuję. Dodatkowo nie wiem czy jest coś naturalniejszego niż dawanie miłości "za darmo na talerzu" od rodziców a przynajmniej powinno nim być.

Według mnie większość sukcesów, np. w świecie sportu, wynika z deficytów wyniesionych z dzieciństwa. Poczytaj sobie choćby biografię Michaela Jordana albo chociaż obejrzyj sobie "Last Dance". Cała jego kariera zbudowana była na lęku przed odrzuceniem. Mówiła o tym w niedawnym wywiadzie Sylwia Gruchała ("Pragnienie osiągnięcia spektakularnego wyniku w jakiejkolwiek dziedzinie życia nie bierze się znikąd. Często jest tak, że ktoś chce zaistnieć dlatego, że w dzieciństwie pojawiły się jakieś deficyty. Tak było w moim przypadku. Chciałam być ważna - jeśli nie dla rodziny, to dla obcych ludzi, dla całego polskiego społeczeństwa. Wiem, to chore"):

https://sport.onet.pl/szermierka/sylwia-gruchala-nie-musze-juz-robic-dobrej-miny-do-zlej-gry-wywiad/rm7keh2

 

14 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Jak uważacie jakie wyzwania miałby facet w takim związku z taką osobą @Sundance Kid @johnnygoodboy czy z punktu widzenia np faceta, taka kobieta póki się nie naprawi, to jest sens wchodzić w ewentualną relację?

Czy taka dziewczyna powinna chodzić na terapie, jeśli zauważy w sobie podobne tendencje jak tutaj omówiliście? Z kim powinna się ta babka związać, czy z kimkolwiek powinna, póki się nie naprawi?

To zależy od innych uwarunkowań - jeśli dziewczyna dalej wpisuje się w model uległości i walki o miłość, a przy tym jest raczej typem szarej myszki to tak jak napisał @Sundance Kid jest bardzo łatwą osobą do prowadzenia w związku, będzie się z pewnością bardzo starać, żeby na miłość zasłużyć - chociaż moim zdaniem do czasu. Partner musi być bardzo świadomą osobą.

Jeśli zaś tak jak Ania jest na etapie czerpania miłości od partnera to związek z taką osobą jest bardzo wymagający, szczególnie, gdy gra się takimi kartami jakie miał Wojtuś.

Zdecydowanie powinna iść na terapię albo chociaż wybrać inny rodzaj pracy nad sobą, bo nigdy nie zazna spokoju.

 

14 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Przykre jest jak tak się patrzy jak cholernie mocny wpływ mają rodzice na ukształtowanie młodego człowieka.

Dlatego odradzam każdej osobie posiadanie dzieci, jeśli nie jest w 100% pewna, że chciałaby je mieć.

Te niechciane jak ja czy Ania zwykle były wynikiem wpadki.

 

P.S. W tym wątku próbowałem pokazać jak w moim przypadku wyglądały początki pracy nad sobą:

 

 

 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

Ciekaw jestem Waszego spojrzenia na tą całą sytuację.

 

16 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

- nie warto wiązać się z dużo atrakcyjniejszą od nas dziewczyną, jeśli naszym jedynym atutem jest maksymalne zaangażowanie - z czasem po prostu nie będzie nam się chciało, a nawet jeśli to dziewczyna zorientuje się, że nie takiej "miłości" szuka,

Drobna, acz istotna korekta.

Po prostu - nie być podnóżkiem.

 

16 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

- zanim zdecydujemy się na dzieci zapytajmy samych siebie czy chcemy je mieć - dziecko to przykry obowiązek jedynie dla osób, które płodzą je, bo chce tego partnerka lub w myśl zasady, że tak "trzeba",

Tu jest pewien problem: nie wiadomo do końca, dopóki się tego "miodu" nie spróbuje. To szalenie... ciężka sprawa, bo ktoś inny ponosi gros konsekwencji takich a nie innych decyzji/wyborów (w sensie że dziecko się pojawi na świecie a tu tatuś/mamusia/relacja/cokolwiek mocno spierdolone....)

Warto sobie to uświadomić i zarezerwować prawo do zmiany zdania. Panie nie mają z tym ŻADNEGO problemu *i to bez względu na kaliber sprawy), więc... Równouprawnienie, złociutka...

 

Z całą pewnością zdecydowane NIE mówimy sytuacjom typu produkcja dziecka bo rodzina chce/bo partnerka chce/"na zgodę"

 

16 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

- obserwujmy relacje w rodzinie przyszłej partnerki - będzie próbowała podświadomie powtórzyć schemat

To zdecydowanie...

 

 

14 godzin temu, Kespert napisał:

To zawsze mnie zastanawiało, bo określenie SMV ma kilka błędów. Co ma powiedzieć np fotograf, który co dzień fotografuje inną modelkę? Zarabia niewiele, z wyglądu może 5/10, więc niby słabo. Ale moim zdaniem to jednak otoczenie, czy też konkurencja, ma czasem decydujący wpływ - modelka 9/10, wiedząc że w gronie znajomych fotografa jest pewnie "w połowie stawki", raczej nie będzie strzelać fochów. No i facet też, do pierwszej lepszej już nie uderzy, tylko ze względu na urodę - nie będzie myślał główką, a głową.

 

U mężczyzny SMV to wygląd x social proof x emocje x zasoby.

Możesz być i 1/10, ale jak jesteś prezydentem USA i multimilionerem, to "grab'em by the pussy" i wio.

 

U kobiety SMV to wygląd. Kropka. Jedyny zasób, jaki posiada.

13 godzin temu, MrSadGuy napisał:

Ten związek to przykład, że strategia bety czasami działa, ale nie jest utrzymywalna na dłuższą metę.

Działa i jest do utrzymania.

Po prostu jest mega kosztowna w stosunku do zysków. Ma niską stopę zwrotu ? 

 

18 godzin temu, maroon napisał:

Sporting z 1100 i chyba 70KM

 

54 KM fabrycznie

 

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.01.2021 o 09:08, johnnygoodboy napisał:

- zanim zdecydujemy się na dzieci zapytajmy samych siebie czy chcemy je mieć - dziecko to przykry obowiązek jedynie dla osób, które płodzą je, bo chce tego partnerka lub w myśl zasady, że tak "trzeba",

Posiadanie dzieci dla faceta to taki sam instynkt jak magazynowanie zasobów. Trudno to zaplanować. Nie oznacza to chęci lub umiejętności wychowywania dzieci - to zadanie kobiety. Trudno coś powiedzieć, koleś został oszukany (pytanie czy przez nią czy przez samego siebie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Adameo napisał:

Nie oznacza to chęci lub umiejętności wychowywania dzieci - to zadanie kobiety.

Toś teraz dowalił.

Obecne pokolenie młodych dziewczyn i chłopaków to głównie właśnie osoby z rodzin, gdzie ojciec na wychowanie miał wyjebane.

Dziewczyny szukające wszędzie uznania i aprobaty dla własnej kobiecości (ojciec pełni kluczową rolę w budowaniu poczucia własnej wartości u córki!) i zniewieściałe cioty nie posiadające zdrowego męskiego wzorca, szukające akceptacji ze strony kobiet.

Jednym słowem - to zadanie obu rodziców, które zresztą nie kończy się po ewentualnym rozwodzie, przy czym dziecko jest udręką tylko wtedy, gdy płodzimy je wbrew swojej woli.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@johnnygoodboy

 

Dziękuje za tak obszerny post, świetna robota.

 

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

A to, kogo takie osoby wybiorą na swojego partnera to trudno jednoznacznie powiedzieć, to zależne będzie raczej od pozostałych atutów takiej osoby.

 

Czy jest możliwość, że taka osoba będzie próbowała wybrać na partnera kogoś podobnego do np jej ojca albo zrezygnuje w ogóle z szukania partnera, bo i tak nie ma "nikogo godnego"?

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Jak słusznie napisał @RENGERS to prosta droga do narcystycznego rysu osobowości ("ma być tak jak ja chcę, bo jestem taka piękna").

Też to zauważyłem.

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Dramatem takiej osoby staje się utrata urody postępująca z wiekiem - uroda jest właśnie dla takiej osoby tym jedynym punktem zaczepienia,

Zależy też co jest dla takiej osoby punktiem zaczepienia, bo podejrzewam że może to być np kariera, ambicje, inteligencja - coś z czego może być dumna i gdzieś gdzie istnieje pole do "popisu". Przynajmniej ja tak to widzę, a gdy "pole do popisu" np uroda, inteligencja, kariera zawodzi - to świat takiej osoby się rozpada. Mogę się mylić ale takie mam wnioski.

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Ja przykładowo odnalazłem tą nieuzyskaną w dzieciństwie "miłość" i "uznanie" w pracy, gdzie zostały dostrzeżone moje kwalifikacje i szybko stałem się "gwiazdą".

Ja miałem podobnie, tylko odnalazłem te braki w sobie, chociaż muszę przyznać że to potworna walka była i jest. 

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

W życiu prywatnym wybierałem natomiast partnerki podobne do mojej matki - niedostępne emocjonalnie, władcze, kontrolujące, krytykujące.

Wcale mnie to nie dziwi. 

Niech zgadnę, osoba która Cię by obdarzyła normalną miłością, "za to że jesteś", to byłaby ta osoba przez Ciebie oceniana jako ktoś, komu nie chcesz zaufać?

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Myślę, że prędzej czy później ta "miłość" i "zaangażowanie" partnera okazuje się niewystarczająca.

Tak, wiem to po sobie. Po prostu musi się pojawić miłość do siebie, to wtedy zdrowo możemy miłość również otrzymywać. 

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Według mnie większość sukcesów, np. w świecie sportu, wynika z deficytów wyniesionych z dzieciństwa.

Mam identyczne wniosi i zdanie. Te nadnaturalne "wyczyny" to tak naprawdę wypisz wymaluj deficyty. "Jeśli zostanę znanym i świetnym prawnikiem, w końcu mnie zauważą i moją wartość".

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Osoba z tym syndromem musi sama nauczyć się obdarzać siebie uwagą i miłością. To bardzo trudny proces, mi nauczenie się tego zajęło jakieś 3 lata

Mi to zajęło całe życie, dopiero teraz jestem na poziomie "podstawowym" czy tam amatorskim.

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Jeśli zaś tak jak Ania jest na etapie czerpania miłości od partnera to związek z taką osobą jest bardzo wymagający, szczególnie, gdy gra się takimi kartami jakie miał Wojtuś

Myślę, że nie tylko dla "Wojtusia" ale dla każdego faceta, bo zdrowy mężczyzna nie musi udowadniać swojej wartości nie wiadomo jakimi ambicjami, tylko ma swoje ambicje i wymagania jakby na zdrowym poziomie.

Wojtuś przegrał, bo był przegranym od początku w tym związku, nie przez to jaki on był tylko, że wszedł w relację z osobą, która nie naprawiła się. Innymi słowy wszedł w relację z osobą "chorą" i przy okazji nabawił się sam choroby, czy tam dostał po uszach symptomami od ukochanej.

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Zdecydowanie powinna iść na terapię albo chociaż wybrać inny rodzaj pracy nad sobą, bo nigdy nie zazna spokoju.

 

Ja czasem żałuję, że może sam nie chodziłem na żadne terapie i leczyłem się na własną rękę, no ale przyzwyczajony byłem, że wiecznie pieniędzy nie było to tak działałem. Aczkolwiek akurat w moim przypadku terapie by dały radę może w 55% bo mój rys osobowości jest wypierany z psychologi, jednak mimo wszystko może warto było próbować i spróbować przynajmniej.

4 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

Dlatego odradzam każdej osobie posiadanie dzieci, jeśli nie jest w 100% pewna, że chciałaby je mieć.

Te niechciane jak ja czy Ania zwykle były wynikiem wpadki.

Niestety, większość jest wpadką ale to jeszcze nic, problem jest gdy dzieci biorą się za wychowanie drugich dzieci.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Bonzo napisał:

Do dziś nie został rozstrzygnięty spór - co jest szybsze - Jawa TS-350 czy Etezeta 250 ?

Jawa szybsza, sprawdzone wielokrotnie doświadczalnie. MZ za to znacznie zrywniejsza, ale jak pędziło się ponad setkę z pasażerem na kanapie to robiło się niebezpiecznie, przednie koło lewitowało w powietrzu. Legenda głosi, że to przez wyprofilowanie baku.

Kilka razy leżałem w patykach, zbyt mało kładłem się tułowiem na przednią lampę na łukach... Pamiątkę w postaci przepuklin lędźwiowych mam do dziś ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, Stary_Niedzwiedz said:

 

Działa i jest do utrzymania.

Po prostu jest mega kosztowna w stosunku do zysków. Ma niską stopę zwrotu ? 

 

A jak ja klepię, że poziomem alokacji można wszystko nadrobić, to nie wierzą ?

 

Fachowo nazywa się to "budżet reprezentacyjny". Często nawet całkiem duży. Ba nawet przekazywanie udziałów w firmie się zdarza. Fakt koszty zabójcze, ale co tam ? Dla myszki wszystko ?

 

Chociaż w sumie. Utrzymywanie myszki za 15-20k przy przychodach 100-150, to nie jest ekstremalnie dużo ? No i zawsze można myszkę w koszta wciągnąć ?

Quote

 

54 KM fabrycznie

 

Kumple ze Sportingami w rajdach jeździli, więc coś tam chyba tuningowali do 68-70KM. Ale to szmat czasu, więc mogę źle pamiętać. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 1/6/2021 at 9:08 AM, johnnygoodboy said:

Co tu spierdolił Wojtuś?

Nie trzymanie ramy, bieganie dookoła laski 9,5/10, to można zrozumieć. Jakiemu facetowi by "miłość" (hormony) nie odebrały racjonalności?

Gdyby tylko wcześniej rozumiał, że małżeństwo to kontrakt a nie miłość zachowałby część chociaż godności i wolności. 

 

Nie rozumiem, czemu kobiety zabijają pasje w mężczyznach. Przecież te wyprane z energii, cienie mężczyzn wychowują z nimi dziecko(i). Jakim wzorem dla dziecka może być taki wyzuty facet? 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 hours ago, Ksanti said:

 

Coraz więcej kobiet chce takich beciaków do uwiązania,

alfy jeśli chodzi o ONS poradzą sobie,

ale w kwestii LTR dostaną prędzej czy później kopa w dupę.

Coś w tym jest. Nie żebym zaraz jakimś czadem był, ale większość związków mi się dewaluowała jak zaczynałem konsekwentnie wymagać, a pani dostępu do zasobów nie otrzymała. 2+2=2 i odpalał skrypt "trzeba uległego szukać, co nieba przychyli". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, maroon napisał:

Chociaż w sumie. Utrzymywanie myszki za 15-20k przy przychodach 100-150, to nie jest ekstremalnie dużo ? No i zawsze można myszkę w koszta wciągnąć

To miesięcznie, czy rocznie? :) Bo jak miesięcznie, to i tak za wiele, niezależnie od przychodu. Jak ktoś lubi przepalać pieniądze w ten sposób, w sumie nie moja rzecz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.