Skocz do zawartości

"Związek" - Moja historia!


Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Oświecony napisał:

Marku: Tak, głosem można wiele uczynić, gdy chłopak jest naiwny i nie zna się na kobiecej psychice. I tak, nie byłem bezinteresowny. Chciałem tylko jednego. Miłości. Ona mogłaby zbankrutować i znaleźć się pod mostem. Wziąłbym ją pod siebie. Co do ruchania, to wspominałem, że ja nawet nie myślałem tym, co mam między nogami. Ona miała ten wypadek (niby) i nawet gdyby do końca życia miała poruszać się na wózku bez rąk i nóg, to bym się nią opiekował. A że seksu by nie było, to trudno. Od czasu do czasu renia rączkowska. Chłopaki, to była czysta miłość z mojej strony.

 

 

 

To nie była żadna czysta miłość, tylko deal, interes. Wiem że trudno Ci to pojąć, gdyż do końca nie wgłębiłeś się w siebie i swoje własne motywacje. Byłeś zdesperowany tak bardzo brakiem kobiety, tak bardzo przekonany o swej niskiej wartości, że wziąłbyś nawet na wózku. Ale zapewniam Cię że minął by jakiś czas, i szybko by Ci ten wózek zaczął wadzić, zwłaszcza wtedy gdy musiałbyś sprzątać laski gówno i mocz. A co z seksem? Poczułbyś się przy niej pewnie, a tu lipa, nie ma seksu tylko wózek trzeba pchać - ile byś wytrzymał?

 

Po prostu tak pragnąłeś rozkoszy (kobieta), że byłeś w stanie zgodzić się na największe nawet ustępstwa (wózek, brak seksu).

 

51 minut temu, RedBull1973 napisał:

Uważam , że każdy młody mężczyzna powinien przynajmniej ze 2-3 razy zaliczyć burdel. Im szybciej, tym lepiej. (Tak kiedyś zresztą było w wielu krajach, ojciec brał syna do burdelu...)

Dlaczego ?

Otóż dlatego ,aby MŁODY wybił sobie ze łba te wszystkie matrixowe kłamstwa o romantycznej miłości, kobietach i seksie.

Żeby przekonał się , że to wszystko jest dość trywialne ,interesowne, i pozbawione uduchowienia. A także dostępne "na wyciągnięcie ręki"!

Żeby nabrał pewności w seksie , i nie idealizował sobie CIUPCIANIA jako takiego, i nie napalał się , że to nie wiadomo jak DROGOCENNY MIÓD jest :-)

A przede wszystkim ,aby zwiększył swoją SAMOOCENĘ, wiedząc iż zawsze sobie może znów "potrykać" za w sumie niewygórowaną cenę...i WCALE nie musi "zasłużyć" na seks płaszczeniem się,

bez żadnych NIEPEWNYCH i kosztownych podrywów, kosztów (kasa, czas) , i ze 100% skutecznością!

 

Młody człowiek po doświadczeniach burdelowych raczej nie będzie skomlał o cipkę (i tracił tym na wartości!)  u byle koczkodana - bo on już wie, że w każdej chwili dostanie to samo w agencji!

 

Dlatego szczerze polecam poznać burdele , celem "wyleczenia" się ze złudzeń i nabrania NIEZBĘDNEJ pewności siebie:-)

 

 

I chyba o tym dziś napiszę tekst, bo się podkurwiłem.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, może rzeczywiście coś w tym jest, co piszecie. Jak by nie patrzeć, to wszystko było niedawno. Wiem, że mam długą drogę przed sobą. Za gówniarza raz, ale konkretnie zostałem odrzucony przez dziewczynę. Miałem wtedy 14 lat i to na mnie wpłynęło. A za tekst, Marku, byłbym wdzięczny. Jedno jest pewne. Gdyby to wszystko mnie nie spotkało, to nadal byłbym pizdą w relacjach z kobietami. Nie znalazłbym się tutaj i nie zacząłbym poszukiwać wiedzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, toreador napisał:

 

@oświecony pominmy na chwile kwestie czy ta osoba jest realna czy po prostu ktos znajomy robil sobie z Ciebie jaja.

 

kwiatow nie kupowales dla niej, wystawales po 7h godzin nie dla niej, martwiles sie tez nie szczerze, oddawales na patelni swoje wnetrze nie dlatego ze chciales sie nim podzielic. No bo pomysl, gdybym ja do Ciebie napisal na gg to czy bys chcial mnie odwiedzic? Baa , rzucic prace i przeprowadzic sie do mnie?. Robiles to wszystko zeby cos dostac.

 

co to za rzecz, dla ktorej jestes w stanie sie zeszmacic i wywrocic do gory  nogami swoje zycie ?

Przyjemnosci! Odpowiem za Ciebie, a punktem zapalajacym to przyjemnosc byla CIPA! To male narzedzie po miedzy damskimi udami, " dzieki" ktorym mezczyzni potracili majatki, zdrowie, dobre imie, wladze i mozesz sobie dopisac...

 

A Ty nie potrzebnie dojebales do tego ideologie...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Marek Wolf napisał:

To nie była żadna czysta miłość, tylko deal, interes.

 

Zgadza się. Każda "miłość" i związek to interes i nie ma w tym nic złego. Trzeba tylko pilnować aby koszty tego "biznesu" były równo rozłożone i jak w każdej spółce, obie strony miały z tego zysk i satysfakcję a tym samym motywację do ciągnięcia tego związku dalej.

Jeśli któraś strona będzie wyzyskiwała drugą to taka spółka długo nie pociągnie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Assasyn, wierz mi, gdyby chodziło o pipkę, to poszedłbym do innych dziewczyn, bo znam takie i korzystałbym z tego bez zbędnych miłostek. Co miałem napisać, to napisałem, co miałem wyjaśnić, to wyjaśniłem. Prościej już nie umiem.

 

 

Chrumkacz: Dokładnie! Dzięki za zrozumienie.

Edytowane przez Oświecony
Dopisek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Chrumkacz napisał:


Swoją drogą, faceci potrafią się szalenie zakochać ... dlaczego coś takiego nie może dotknąć samic? :)

 

Ależ samicom coś takiego zdarza się jak najbardziej! W przyrodzie egzystuje chyba nawet więcej porzuconych samic, niż samców. I one nie zapominają nigdy - a co, i jak pamiętają, to zależy od samca - czy "odszedł" w dobrym stylu i z klasą, czy na koniec "porzucił w podły sposób" ("nigdy Ci tego nie zapomnę!!!" albo "nigdy Ciebie nie zapomnę!!!).

Cała sztuka w tym, żeby rozstawać się z klasą - to jest zawsze możliwe, nawet jeśli któreś jest totalnie zamroczone chemią i szlag trafia psychikę - ale do tego naprawdę trzeba prawdziwej klasy u tej strony, która decyduje o wyjściu z relacji "miłosnej".

 

Klasa - to przede wszystkim panowanie nad własnymi emocjami - wtedy można zapanować także nad emocjami drugiej strony - to zasada uniwersalna - zarówno dla mężczyzn jak i kobiet.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałeś cokolwiek dobrego o kobietach, że są ofiarne, poświęcają się bardzo i już lajk od Pokornej. Przypadeg?

Osobiście nie spotkalem się z takimi kobiecymi zachowaniami. Oczywiście nie licząc słownego użalania się, że one tyle dają, takie są dobre, ale to tylko użalanie się połączone z wyolbrzymionym przeświadczeniem o swojej zajebistości. Jak one tak robią to przecież wybrały sobie samca który nie jest mięczakiem więc on wcale tego jej poświęcenia nie potrzebował (jakie by ono nie było). A że są porzucane, jasne, tyle że bardzo często z ich własnych win których dzięki zakochaniu w sobie nigdy nie zobaczą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co zaobserwowałem, to "poświęcanie" się najczęściej dotyczy wpychania co na siłę gówien, których nie potrzebujesz ani, o które nie prosiłeś.

"Poświęceniem się" jest np. dojazd do ciebie w sytuacji kiedy spotkanie u niej nie wchodzi w grę.

"Poświęceniem" jest bezsensowne i niezbyt smaczne gotowanie kiedy żarcia w lodówce starczy na kilka dni.

"Poświęceniem się" jest kurwa umycie jebanych nóg przed pójściem do łóżka.

Wszystko co suka robi jest poświęceniem a nie zwyczajną oczywistą oczywistością.

 

"Poświęcam się"  =  pretekst do "zrób coś dla mnie".

Edytowane przez wroński
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, wroński napisał:

"Poświęceniem" jest bezsensowne i niezbyt smaczne gotowanie kiedy żarcia w lodówce starczy na kilka dni.

 

To poświęcenie ma jeszcze jeden aspekt.  Obserwowałem takie akcje u bardziej naiwnych samców.

 

Wiesz zrobiła bym to i to dojedzenia dla ciebie widziałam ostatnio przepis w gazecie/ tv. Tylko trzeba kupić kilka rzeczy.

 

Misio popierdala do sklepu robi zakupy za 300, a później na stole ląduje skurwiała sałatka z mięsem (z chuj wie czego, ważne że pół kilo kosztowało 80 zł:lol:). Do tego grzanki i jakieś wino, które po pierwsze nie pasuje do michy, a po drugie najczęściej jest ohydne :lol:

 

Misio wydał kasę, nie najadł się, ale księżniczka "coś dla niego zrobiła", dba o niego, tylko czemu za jego złotówki ? :D

 

No i księżniczka zadba o misia kilka razy 4 - 5  (za jego złotówki oczywiście), a później zaczyna się przymilać o jakiś pierdół typu markowa torebka, buty czy inne gówno. 

 

Oczywiście to podwaja koszty, więc finalnie misio wyda na dbanie księżniczki o siebie 1,5 k i drugie 1,5 k za obsługę (czyli na gadżet dla kochającej i dbającej księżniczki).

Podsumowując , zjadł 5 posiłków po 600 pln sztuka, które były nie smaczne (no ale udawał , że są super, żeby księżniczka nie czuła się urażona), na dodatek porcja jak dla wróbla więc się nie najadł, popił alkoholem, który nie smakował i nawet nie dało się nawalić :lol:

 

Cała ta miłość i dbanie za misia złotówki ^_^

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam, że jeśli na początku "związkowania" panienka wydaje na niepotrzebne gówna własną (?) forsę mamy do czynienia z typowym przykładem Dźwigni Finansowej.

Włożyć trochę żeby wyciągnąć o wiele więcej. Metoda znana.

Ale kiedy robi to @ to się kurwa nazywa POŚWIĘCENIE!

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, parafianin napisał:

Osobiście nie spotkalem się z takimi kobiecymi zachowaniami. 

 

Zaręczam Ci, że istnieją takie kobiety!

Powiecie: "to wyjątki potwierdzające regułę". Fakt, takich kobiet "ze świecą szukać". Ale kiedy już się taką spotka, to naprawdę można jej dorównać - w sensie pozytywnym (chodzi o ww. klasę i dojrzałość emocjonalną). Nie oznacza to, że relacja z taką kobietą jest łatwa - wymagania rosną po każdej stronie. A jak się już "nie da", lub z różnych przyczyn "nie można" - to zawsze można rozstać się z klasą, bez wzajemnej niechęci, nienawiści, bez totalnego rozgoryczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze wracając do tematu tych kobiecych poświęceń kiedy Ona gotuje czy pierze już nie wspominając o innych rzeczach.

 

Jestem sam od jakiegoś czasu i sam mieszkam. Głównie ze względu na moja prace (często w terenie) nauczyłem się jadać po restauracjach czy knajpach. Mam takie swoje miejsca w okolicy. Dobry i syty obiad kosztuje od 15 do 23 zł zależy gdzie i co. Jadam w miejscach, które znam i wiem, że nie będę niemile zaskoczony. Średnio około 20 zł. za zajebisty obiad, wtedy kiedy mam na niego ochotę. Dokładnie taki na jaki mam dzisiaj ochotę. Podany do stołu. Bez zmywania. Bez wymuszania podziękowań. Bez łaski. Bez żadnych poświeceń. Bez żadnego gadania.

Nie wiem czy mając Kobietę w domu wyszłoby lepiej i taniej.

 

2 sprawa pranie. Co to za praca? Włożyć rzeczy do pralki wcisnąć przycisk i rozwiesić jak będzie gotowe (czas operacyjny 4 min) na suszarce. Rzeczy takie jak marynarka, garnitur czy koszula i tak pierze się w pralni. Niunia tego w domu nie zrobi.

 

O sprzątaniu nie wspomnę. Moim zdaniem kobiety to mega bałaganiary sprzątające tylko wtedy jak ma się w domu pojawić jakaś wizytacja. No chyba, że tylko ja mam takie doświadczenia.

 

Tak trochę odchodząc od tematu głównego ale niech Brat Oświecony również wie, że kobieta w domu to żaden skarb. Czasami balast.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu dla faceta pewne rzeczy są "do zrobienia" a dla kobiety jest to przykład zajebiście wielkiej ofiarności, wysiłku i poświęcenia. Tak jakby księżna pani wkładając te pieprzone ciuchy do pralki wydatkowało co najmniej tyle energii co zapierdalając na budowie.

Leniwe są kurwy, ot co.

 

Choć w kwestii gotowania należy odróżnić Gotowanie od "gotowania".

Obiad w wersji "gotowanie" to powiedzmy 20 min. roboty.

W wersji Gotowanie (tu ukłon w stronę mojej szanownej mateczki) to coś co się zaczyna rano a kończy przed podaniem.

Te dwie sprawy należy odróżnić.

Jeśli chodzi o smak nie ma porównania :D

 

Edytowane przez wroński
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, SennaRot napisał:

 

Tak trochę odchodząc od tematu głównego ale niech Brat Oświecony również wie, że kobieta w domu to żaden skarb. Czasami balast.

 

oczywiście, że wchodzenie w stały związek po to, żeby mieć ugotowane, uprane itd. jest kompletniebez sensu :D 

Życie / bycie z kimś tylko dla seksu także.

 

Jeśli już trzeba się decydować na taki związek, to z drugą "połówką" trzeba przede wszystkim mieć o czym rozmawiać (nie oznacza to pierdolenia głupot od rana do wieczora)!

Zauroczenie czysto seksualne (wzajemne, szalone, acz chwilowe pożądanie - szał namiętności) nigdy nie gwarantowało dobrego związku.

 

Zatem, zanim się wejdzie w poważną relację, warto, a wręcz trzeba zjeść ze sobą beczkę soli!

Dlatego samice testują kandydatów i odwrotnie. Takie "tańce godowe", ale na cywilizacyjnie wyższym poziomie, niż zabawa zwierząt.

 

A jak się już wejdzie w ten związek, trzeba mieć świadomość, że w życiu zawsze możemy spotkać kogoś "lepszego", "bardziej odpowiedniego" - ale żeby się o tym przekonać, znów trzeba by zjeść z tym kimś beczkę soli... - często okazuje się, że nie warto było nawet próbować...

 

Kiedy zatem próbować? 

Kiedy aktualny związek staje się zwyczajnym utrapieniem... wtedy ani facet, ani baba w takim związku nie odnajdzie szczęścia i spełnienia.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio od jednej laski usłyszałem : "ja już dla żadnego faceta poświęcać się nie będę".  Chociaż nie raz wcześniej zdarzało mi się usłyszeć taki tekst albo coś że "poświęcać się dla faceta to nie warto"- moim zdaniem marna manifestacja niezależności i egocentryzmu damskiego

Edytowane przez overkill
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo kobiety robią tylko to co muszą/zostaną przymuszone/bez czego sie nie obędzie. Nawet kiwnięcie palcem jest wysiłkiem. Za oddychanie chciałyby by im płacono. Za samo wyglądanie też - ale tu mają swoje prace modelek i strzelania fotek.

Poza tym i tak wszystko robią tylko dla siebie. Tylko z pozoru to wygląda, że robią coś dla innych. Jak dla mnie kobiety właśnie unikają poświęcenia jak mogą, pracy, starań. To jest cwane i to im się udaje. Dać jak najmniej, uzyskać jak najwiecej. Wolałyby leżeć i pachnieć, wszystko samo by się robiło, zawsze były piękne i młode. A potem budzą się z ręką w nocniku i są złe na cały świat.

Wylicza ci skrupulatnie co robisz, ile dajesz, ona też. Tyle że ona nie przelicza sprawy wagowo.

Powiedzmy umyje te nogi przed pójściem do łóżka i sobie przypisze 3 punkty.
Ty zrobisz TO SAMO to jest to twoja powinność. Punktów zero.

Ty zrobisz coś spektakularnego. Masz ten 1 punkt. Jak zrobisz coś spektakularnego kilka razy, to przyzwyczaja się i już uznaje to za obowiązek. Zabranie tego będzie skutkowało punktami minusowymi. Jak zabranie zabawki dziecku, która się temu dziecku i tak nie należała.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, overkill napisał:

Ostatnio od jednej laski usłyszałem : "ja już dla żadnego faceta poświęcać się nie będę".  Chociaż nie raz wcześniej zdarzało mi się usłyszeć taki tekst albo coś że "poświęcać się dla faceta to nie warto"- moim zdaniem marna manifestacja niezależności i egocentryzmu damskiego

"ja już dla żadnego faceta poświęcać się nie będę" ten tekst jest klasykiem w wykonaniu zjebanych babskich mózgów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, DonDiego napisał:

 

oczywiście, że wchodzenie w stały związek po to, żeby mieć ugotowane, uprane itd. jest kompletniebez sensu :D 

Życie / bycie z kimś tylko dla seksu także.

 

Zatem, zanim się wejdzie w poważną relację, warto, a wręcz trzeba zjeść ze sobą beczkę soli!

Dlatego samice testują kandydatów i odwrotnie. Takie "tańce godowe", ale na cywilizacyjnie wyższym poziomie, niż zabawa zwierząt.

 

Powiedz mi tylko czy miałbyś siłę i czas żeby zjeść tę beczkę soli raz a potem drugi i może trzeci z kimś innym. Każdy związek to ryzyko . Nigdy nie ma i nie będzie 100% pewności co do drugiej osoby.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, overkill napisał:

Powiedz mi tylko czy miałbyś siłę i czas żeby zjeść tę beczkę soli raz a potem drugi i może trzeci z kimś innym. Każdy związek to ryzyko . Nigdy nie ma i nie będzie 100% pewności co do drugiej osoby.

 

No, overkill, gdyby to było takie proste, to byłoby, kurcze, nudno jakoś!

 

No risk - no fun!

 

Ale co do zasady: można mówić o związkach i o namiastkach związków. Poważna relacja zaczyna się gdzieś tak dopiero po roku "bycia razem", a po magicznych "dwóch latach" dopiero możesz ocenić, czy "to jest to". Jeśli w ciągu tych pierwszych 2 lat pojawią się poważniejsze "sęki", to lepiej zacząć się rozglądać.

 

Czasami, po krótkim czasie, ktoś się wycofuje, rezygnuje, wchodzi w relację z kimś nowym, przeżywa ogromne rozczarowanie i zaczyna doceniać to, co miał kiedyś... 

 

Nie ma związków idealnych, w każdym można doszukać się rozminięcia z jakimiś oczekiwaniami - więc nie ma co pochopnie kogoś skreślać. Mężczyźni i kobiety, z biegiem czasu się zmieniają, ewoluują psychicznie, mentalnie, materialnie - zmieniają się oczekiwania. Wytrwanie w związku przez 20-30 lat, czy do końca życia, to dla niektórych droga przez mękę - ale takie właśnie jest życie i nie ma się co o to na to życie obrażać ;)

 

Jeśli dwoje chce, to będzie razem pracować nad uczynieniem swojej relacji wygodną, pożądaną i dobrą dla obojga.

Jeśli jednemu odbija, bo to, siamto, stramto i owamto... to znaczy, że:

- ktoś się już bardzo w tym związku męczy, albo

- nie potrafi drugiej stronie sprawnie i rzeczowo zakomunikować swoich wątpliwości i oczekiwań.

 

To, co często podnosicie na forum: ona gada jedno, myśli drugie, a emocje ryją jej beret itd... - no i ona jest "zjebana"... - a czasami trzeba pogadać z nią, jak z dzieckiem, wytłumaczyć, przekonać... jeśli to nie pomoże, to zaproponować zmianę partnera, ale bez emocji (w miarę możliwości).

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, DonDiego napisał:

 

oczywiście, że wchodzenie w stały związek po to, żeby mieć ugotowane, uprane itd. jest kompletniebez sensu :D 

Życie / bycie z kimś tylko dla seksu także.

Do tego tylko nadaje się większość aktualnych pań. A i do prac rolnych.

 

Jeśli już trzeba się decydować na taki związek, to z drugą "połówką" trzeba przede wszystkim mieć o czym rozmawiać (nie oznacza to pierdolenia głupot od rana do wieczora)!

Zauroczenie czysto seksualne (wzajemne, szalone, acz chwilowe pożądanie - szał namiętności) nigdy nie gwarantowało dobrego związku.

Po chuj mi gadać z czymś co zmienia zdanie co 5 minut (zależy jak emocje lecą ;-). Pogadać to ja sobie mogę z facetem, a baba ma słuchać i wykonywać polecenia. Z dziećmi baba sobie może pogadać, bo są na tym samym poziomie, ale jak zacznie im "gówno wciskać" (znaczy to co jej się wydaje o świecie w około) to też złapie opierdol.

 

Zatem, zanim się wejdzie w poważną relację, warto, a wręcz trzeba zjeść ze sobą beczkę soli!

Dlatego samice testują kandydatów i odwrotnie. Takie "tańce godowe", ale na cywilizacyjnie wyższym poziomie, niż zabawa zwierząt.

Samiczka, testowanie :-). Poprawiłeś mi humor ;-)

 

A jak się już wejdzie w ten związek, trzeba mieć świadomość, że w życiu zawsze możemy spotkać kogoś "lepszego", "bardziej odpowiedniego" - ale żeby się o tym przekonać, znów trzeba by zjeść z tym kimś beczkę soli... - często okazuje się, że nie warto było nawet próbować...

Kwestia zasad. Panowie to mają - panie nie. Tyle na temat.

 

Kiedy zatem próbować? 

Kiedy aktualny związek staje się zwyczajnym utrapieniem... wtedy ani facet, ani baba w takim związku nie odnajdzie szczęścia i spełnienia.

Związek nie daje szczęścia i spełnienia - to masz w sobie. Mylisz pojęcia albo jesteś babą.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę czytać takich rzeczy, bo się strasznie denerwuję :/ Trzymaj się kolego i nie przekładaj proszę tego wszystkiego na całość populacji. Przyciągnąłeś kanalię ze względu na swoje własne cechy charakteru, podobnie zresztą jak większość z obecnych na tym forum. Reasumując po raz nty:

 

1)NIGDY nie słuchamy tego co kobieta mówi - to ma wartość papieru toaletowego.

2)To my wskazujemy ścieżkę i próbujemy ją na nią nakierować. Idzie? Dobrze. Nie idzie? Milkniemy. To wszystko. Żadnych tłumaczeń, rozmów - ona sama ma dojść gdzie jest problem. Nie reaguje? Ma wyjebane bez względu na to co mówi, pisze itp. Przez reakcję rozumiemy konkretne działanie - osobisty kontakt, spotkanie z jej inicjatywy, próby ponownego wejścia na ścieżkę itp.

3)SEX jest jedynym wyznacznikiem naszej roli w jej życiu. Jeśli jest, to nie wnikasz w pierdoły tylko robisz swoje. Jeśli nie ma, to natychmiast chłodzisz bez dochodzenia, czy ją boli głowa, czy dupa tylko się usuwasz i najlepiej orbitujesz w stronę koleżanek.

4)Kontakt wirtualny ograniczamy do MINIMUM. Telefon to narzędzie do umawiania się w realu, nie wspominając już o gównach typu komunikatory czy snapchaty.

 

I to tyle. Proste jak konstrukcja cepa. Jak sobie to wbijesz do głowy, to całe kobiece gówno odfiltruje się niejako samo, ważna jest tylko konsekwencja i nieuleganie teatrowi jaki kreują non stop.

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to...seks jest wyznacznikiem NIEOMYLNYM ! Bezbłędnie pokazuje JAKOŚĆ Waszego związku i Waszą samczą pozycję w tym związku...

Jeżeli przez dłuższy czas seksu nie ma/prawie nie ma, lub jest wciąż bardzo niezadawalający - najwyższy czas na zmiany ! Nawet jeśli ma to być rozwód...

Bo to już NIGDY się nie zmieni na lepsze, z tą konkretną kobietą...

Co nie wyklucza oczywiście ,że ONA prawdziwemu Alfie będzie obciągała 2 razy dziennie (Wam raz do roku)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.