Skocz do zawartości

Analiza ekonomiczna: diva vs. dziewczyna


Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

- nakład czasowy, im więcej masz tym twój czas jest więcej warty, więc każda godzina poświęcona na utrzymanie związku kosztuje cię więcej 

Z tego wszystkiego co wymieniłeś, ta rzecz wydaje mi się że jest bardzo ważna (jeśli jesteś ogarniętym facetem).

 

Ale nie oszukujmy się, ile ludzi każdy swój wolny czas poświęca na np. samorozwój lub wartości dodatnie, które coś wnoszą do naszego życia. Sam się łapię na tym, że wolny czas spędzam nieproduktywnie. Też z drugiej stron wspólny czas z drugą osoba nie musi się równać czasu straconemu. Więc czy naprawdę on "kosztuje"? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, samotny_wilk napisał:

C trzeba trochę kasy wydać na koszty pośrednie - randkę typu: restauracja, kino czy inna rozrywka ale poniekąd sam zainteresowany też, z tej rozrywki korzysta. Ponadto można założyć, że z czasem tych wydatków na "randki" będzie mniej. 

Serio ktoś się jeszcze umawia z kobietami, za ktore trzeba placic w restaturacji? ?To wspolczuje. Wybierajcie mądrze.

Edytowane przez fikakowo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Taboo napisał:

Sam się łapię na tym, że wolny czas spędzam nieproduktywnie. Też z drugiej stron wspólny czas z drugą osoba nie musi się równać czasu straconemu. Więc czy naprawdę on "kosztuje"? 

Z punktu widzenia pracoholika, bo tym jak zacząłem się "naprostowywać" zdałem sobie sprawę, że nie ma większej różnicy pomiędzy:

 - pracą

 - realizacją obowiązków domowych

 - ćwiczeniami

 - spędzaniem czasu z drugą osobą

 - aktywnością rozwojową (np. czytanie książek, analizy)

Będąc "pracoholem" miałem poczucie: praca to produktywne wykorzystanie czasu - w końcu zarabiam. Realizację obowiązków domowych traktowałem wtedy jako zło konieczne, potrafiło mnie to często irytować i wkurzałem się, uzewnętrzniałem to i np. dostawało się partnerce ("że ja zarabiam na nas i muszę jeszcze obowiązki domowe realizować").

Głównym źródłem irytacji było poczucie winy ("powinienem pracować, bo w pracy zarabiam, a realizując obowiązki domowe - nie").

A życie kosztuje, trzeba się utrzymać i takie tam. Choć u mnie wchodziła też pasja i nadmierny perfekcjonizm (w pewnym sensie składając w całość = forma uzależnienia).

Praca jednak była priorytetem.

 

No i co?

 

Wszystkie te czynności to poświęcenie czasu, który i tak minie i którego nie da rady odzyskać.

Nieważne, czy siedzisz nad negocjacjami czy jakimś ważnym projektem, czy też postanawiasz w tym czasie "dać na luz", posłuchać czegoś ciekawego, poczytać książkę.

 

Ja rozumiem ten cytat @Mosze Red

Cytat

im więcej masz tym twój czas jest więcej warty, więc każda godzina poświęcona na utrzymanie związku kosztuje cię więcej 

tak, że im więcej masz, tym masz więcej rzeczy na głowie (odpowiedzialność), zatem musisz coraz wydajniej organizować sobie czas (aby się to wszystko nie zawaliło i aby pracowało na Ciebie z całą swoją mocą). To oznacza, że masz więcej do roboty -> a mając takie same lub ograniczone moce przerobowe (im młodszy tym więcej ochoty i energii, im starszy tym ochotę  energii mniej) -> trzeba stawkę podnosić, bo musisz wykluczyć rzeczy, których nie zrobisz, lub których nie jesteś w stanie zrobić dobrze -> finalnie Twój czas jest więcej warty, niż na początku.  Nawet jak umiesz dobrze delegować robotę, to im lepiej to robisz, tym za więcej rzeczy się bierzesz (bo kasa nie śmierdzi), więc siłą rzeczy, czasu wciąż będzie mało.

 

Z kolei kobieta oczekuje poświęcenia czasu (LTR,żona szczególnie). Co więcej - trzeba go poświęcić w sposób, która ona uznaje za odpowiedni dla siebie. Dochodzą dzieci - kolejne obowiązki i czas, który należy uwzględnić w swoim grafiku. Zmniejsza się więc czas na pracę -> co wymusza zwiększenie stawki lub lepiej płatną robotę. Lub też obcięcie czasu na rodzinę/kobietę, co jak wiadomo facetom potrafi wychodzić czasami aż za dobrze.

 

Realizacja obowiązków w pracy daje wymierne korzyści - stawkę można obliczyć dzieląc wynagrodzenie przez ilość przepracowanych godzin (o ile nie pracujesz na biznesie, gdzie "mają zapłacić"  - więc tutaj to bardziej inwestowanie, niż zarabianie).

 

W zakresie obowiązków domowych / spędzania czasu z rodziną, kobietą / na rozwoju - korzyści tak łatwo nie jest ocenić. Nie wiesz, czy czytając czy nabywając wiedzę, przyda Ci się ona w najbliższej przyszłości, dalszej, czy może wpłynie negatywnie. Spędzając czas z kobietą nie wiesz czy nie zaangażujesz się zbyt mocno dając swojej pani "pole do popisu" czyli wzięcia Cię w swoją ramę. Realizując obowiązki nie wiesz czy tracisz czas, czy jednak uczysz się czegoś nowego, abyś później nie żałował, że nie potrafisz sobie ugotować normalnego obiadu. Poświęcając czas na dzieci nie wiesz, czy przykładasz się pozytywnie, czy też może dzieciak będzie na tyle nieogarnięty, że nauka pójdzie w las. Ryzyko. Nikt tego nie wie.

Mamy więc sytuację, wedle której w ramach w/w czynności mamy do czynienia bardziej z inwestycją, aniżeli z "zarabianiem".

 

Jeśli np. ktoś lubi żyć w porządku, to wiadome jest, że obowiązki domowe będą u niego standardem. Robiąc to efektywnie niejako "zarabia" - bo korzyścią będzie pozytywny wpływ tego, że realizuje swoje standardy, jest czysto, zdrowo...itd. Wiadomo, że można sobie policzyć - w tym czasie możnaby pracować, a do obowiązków zatrudnić jakąś gosposię czy coś, ale to też jest miecz obosieczny - zależy od sytuacji. Jak ktoś ma wielką willę czy coś, to co innego, jak masz małe mieszkanie i wiesz, że siedzisz cały czas w pracy i możnaby się ruszyć na chwilę chociaż. W związku partnerskim realizacja obowiązków domowych (np. gdy to wynikało z ustaleń) daje facetowi korzyści w postaci lepszego odbioru przez partnerkę. Oczywiście "więcej korzyści -> lepszy seks", ale też nie zawsze. Gdzieś tam musi być balans oraz przewaga innych czynników, która utrzyma pożądanie.

 

Moim zdaniem kobieta nie zrozumie wkładu, jaki facet włoży w swoją pracę (także nad sobą) czy biznes (podobnie jak facetowi może być ciężko zrozumieć jak silna jest więź matki z dzieckiem). Dlatego mężczyzna powinien sam potrafić ustalić co jest dla niego ważne i podejmować decyzje w oparciu o własne decyzje i kalkulacje, a nie decyzje wymuszone/sprowokowane przez kobietę (np. wyrzutami, zbyt silnym zachęcaniem). Bo później efekt i tak odbija się na samcu - poświęcisz kobiecie czas, ale nie zrobisz tego "odpowiednio", atmosfera się sypnie, to wpłynie na pracę, morale...reasumując: odpowiedzialność po stronie męskiej.

 

Skoro spada na faceta - powinien podejmować tę decyzję odpowiedzialnie i się jej trzymać, niezależnie od tego, co sądzi kobieta. Powinien sam określić, co jest dla niego ważne w danym okresie czasowym - i się tego trzymać, na tyle ile się da.

Przy takim poglądzie kobieta wydaje się "dodatkiem" (skoro facet podejmuje ostatecznie decyzję), ale zapytajmy wprost - ilu facetów tutaj wpadło w problemy, bo dało sobie wejść na głowę i zbyt opierało się na dorozumianych "potrzebach" partnerki?

Edytowane przez lync
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lucjusz napisał:

Seks z żoną to seks ze swoją drugą połówką z którą dzieli się wspólne plany i marzenia, bezinteresowna miłość, zwierzanie się ze swoich problemów oraz pomoc w ich rozwiązywaniu. To seks z osobą na której można zawsze polegać i masz pewność, że nigdy Cię nie zostawi bo jesteście dla siebie stworzeni. 

Pany, on na serio? :)

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Mosze Red napisał:

żeby przekabacić mężczyznę do porzucenia rodziny czyli seksu jest więcej, częściej i bardziej wyuzdany

 

- po drugie kochanka nastawiona na odbicie mężczyzny  musi pokazać, że nie leci na kasę, więc nie pokazuje parcia na zasoby (zacznie jak zrobi zamianę miejsc z aktualną )

 

-szybkie numerki w samochodzie) 

Właściwie to można zkompresować do takiej postaci.

Obecnie żona w oczach kochanki przestaje mieć takie znaczenie zwłaszcza gdy facet stosuje 'tryb życia w delegacji'.

 

.....bo się miski zakochują i zapalają potem na łeb kochance....apiać od nowa.  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Lucjusz napisał:

Seks z żoną to seks ze swoją drugą połówką z którą dzieli się wspólne plany i marzenia, bezinteresowna miłość, zwierzanie się ze swoich problemów oraz pomoc w ich rozwiązywaniu. To seks z osobą na której można zawsze polegać i masz pewność, że nigdy Cię nie zostawi bo jesteście dla siebie stworzeni. 

 

Poprawiłeś mi humor z rana. Tak się uśmiałem że dostałem zajadów :).

7 godzin temu, Lucjusz napisał:

 to była tylko ironia

 

To pisz kursywą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy, co do zasady zgadzam się z waszymi wywodami i historiami (przecież czytam forum od kilku lat i wiem co jest grane), ale zwróćcie uwagę co napisałem w moim pierwszym poście (dla tych rozważań ma to znaczenie) jak dla każdej analizy (pseudo)ekonomicznej należy przyjąć jakieś założenia. Założenia przyjąłem i o nich napisałem - może nie doczytaliście dokładnie:

 

14 godzin temu, samotny_wilk napisał:

na potrzeby rozważań przyjąłem założenia i uproszczenia

 

14 godzin temu, samotny_wilk napisał:

Na potrzeby analizy zakładam, że kobieta jest w miarę zgodna i nie jest skrajną materialistką.

 

14 godzin temu, samotny_wilk napisał:

*Tak, małżeństwo tylko z intercyzą.

 

W każdym razie pojawiły się ciekawe opinie, dziękuję za nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyliczenie rozsądne, ale jest problem diva jest tańsza, niż ewentualna wpadka i dziecko z jedną (a nie daj Boże z dwoma laskami).

Więc jednak diva jest bezpieczniejsza w kwestii ewentualnego cudu poczęcia (dziecko fajna sprawa, ale z właściwą osobą; dzieci to dar z mądrą kobietą, a przekleństwo z piździelcem).

Ja stosuje zasadę albo diva albo wkładam zaganiacza w naprawdę wartościową dziewczynę, czyli walę konia bo się boje hiva :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Lucjusz napisał:

seks z żoną to seks ze swoją drugą połówką z którą dzieli się wspólne plany i marzenia, bezinteresowna miłość, zwierzanie się ze swoich problemów oraz pomoc w ich rozwiązywaniu. To seks z osobą na której można zawsze polegać i masz pewność, że nigdy Cię nie zostawi bo jesteście dla siebie stworzeni. 

Bracie Lucjuszu: ty tak na poważnie się wypowiadasz, czy sobie żarty robisz. ? Bo normalnie nie umiem rozpoznać intencji wypowiedzi. 

Edytowane przez Legionista
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Tornado napisał:

ROK CHAJU.

 

21 godzin temu, Mosze Red napisał:

najtańszy, najlepszy jakościowo i najczęstszy seks zapewnia kochanka,

Jest jeszcze często poruszany na forum "haj hormonalny" na początku związku trwający +- rok. Można z tego korzystać wymieniając związkowe partnerki, gdy haj się kończy.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To niedorzeczne co pisze autor wątku.
Największą wartością nie jest sex przekładany na kasę, tylko CZAS, konsumowany w związku.
Tym samym albo jesteś z kimś i jest fajnie, to znaczy macie podobne poglądy, wspólne zainteresowania (często też rozumiane jako wspólne doświadczenia) a nie że ty swoje pasje a ona seriale. Bo takie hobby nawet najbardziej "sexy", po ślubie zawsze okazuje się dla pani "kosztownym hobby" i "dziecinadą". To dlatego warto mieć zbliżone zainteresowania, bo wtedy ten czas wygląda zupełnie inaczej. Jest po prostu w porządku. A ty sam nie czujesz się jak ktoś kto grzęźnie w bagnie.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Nawet jakbyś jeden z drugą nie wiadomo jakiego seksu/orgazmów doświadczył z kobietą na samym początku to potem jest słabo - każdy gupi to wie, nawet ja :) 

Niektórzy wolą związek, inni ruchanie i tyle - jak ktoś woli ruchanie to divy wypadają lepiej znacznie i dla mnie taka strategia jest optymalna.

Nie to żebym za bardzo wszedł w Bluepill, czy tam Blackpill ale tak mam i według mnie każdy sam powinien wiedzieć jaką w tej kwestii podjąć strategię.

 

Powiem Wam tak:

Kobiety stosują shit-testy, ja stosuję je po dwakroć bo mogę(nie to żebym był jakiś zajebisty tylko mam po prostu wybór i tyle) :) 

Wniosek dla mnie taki:

Prostytutki stoja w sufkurs do feministek i tyle :) 

Pozdro

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...
W dniu 15.01.2021 o 19:40, samotny_wilk napisał:

w miarę przyzwoita z wyglądu i całkiem niezła w swoim fachu diva bierze 200 zł/h.

+ zazwyczaj 100 za anal lub w ogóle nie robi.

 

Dla młodego z dużym popędem częste chodzenie to strata majątku.

 

Dla mężczyzn w średnim wieku z mniejszym popędem fajne urozmaicenie i łatwy dostęp do młodych kobiet.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.