Skocz do zawartości

Pułapka średniego dochodu


ManOfGod

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, ManOfGod napisał:

Mam pytanie do osób, które zarabiają ponad średnią krajową. Jak wam to się udało ? Jak wam się udało uciec z tej pułapki przeciętnych zarobków ? Podzielcie się swoją drogą. Co było momentem przełomowym. Mam wrażenie, że tak jak całym krajom tak pojedynczym ludziom czasami trudno się wybić. 

Raczej nie miałem jakiegoś momentu przełomowego. Ja się zupełnie nie nadaję do prowadzenia jakiegoś własnego biznesu. Nigdy o tym nawet nie myślałem. Dla takich jak ja, jedyna droga, to bycie pracownikiem najemnym. Ja po prostu podszedłem do wyboru kierunku edukacji biznesowo, Dlatego swego czasu poszedłem na polibudę.

 

Powiedzmy, że przełomem dla mnie  było wejście Polski do UE= otwarcie tamtejszego rynku pracy dla Polaków, co spowodowało wzrost stawek wynagradzania ludzi również u nas.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia też tego co dla kogo znaczy przeciętne zarobki. Można powiedzieć, że jesteśmy w podobnym położeniu. Dla mnie np przeciętna jest obecna stawka, gdzie pracuje jako programista z wieloletnim doświadczeniem. W mojej perspektywie to własnie takie 10.000 na rękę jest przeciętne (zwłaszcza że uwzględniając brutto pracodawcy drugie tyle idzie w podatkach...) bo ani nie jesteś biedny, stać cię na jakieś gadżety, elektronikę ze średniej półki, ale z drugiej strony nie jesteś też bogaty, bo nie stać jak przeciętnego Niemca na samochód z salonu i chatę jak chcesz kupić to też musisz brać kredyt. Jedyna różnica jest taka, że inni spłacą go w 20-30 lat, a ty w 5-10 lat przy zaciskaniu pasa i obniżaniu standardu życia. Ale ta stawka już taki jest taki sufit dla przeciętnych senior programistów w Polsce i ciężko liczyć na lepsze stawki. Oferty 20-30k w większości albo są fałszywe o czym dowiadujesz się na rekrutacji, albo dla ultra wymiataczy, którzy siedzą w branży po 15 lat pracując normalnie w pracy i jeszcze za darmo po godzinach poświęcają się nauce. W dodatku za takie stawki to prawdopodobnie nie siedzisz 8 tylko do 12 godzin dziennie. Dodatkowo teraz firma w której obecnie pracuje planuje wprowadzić powrót do biur na stałe - 5 dni w tygodniu dla wszystkich, którzy się zaszczepią, a ci co nie chcą to dostaną wypowiedzenie najprawdopodobniej. Na zdalnej wyrabiałem się z obowiązkami w 6 godzin a gdy będzie powrót do biura to licz 8 godzin dziennie + 1 godzina na dojazdy. 

 

Jedyna szansa dla mnie na wybicie się z przeciętności - zachowanie sensownego standardu pracy(zdalna) i jednocześnie uzyskanie lepszych zarobków jest dla mnie otwarcie własnej firmy i celowanie w kontrakty bezpośrednio dla zagranicznego klienta bez pośredników. Wtedy można zarobić nawet 100k amerykańskich $$$ rocznie mieszkając w Polsce i niektórym programistom rzeczywiście się to udaje. Przy takiej pracy spokojnie mógłbym oszczędzać 250 tyś PLN w rok, po 5 latach zaoszczędzony ponad milion. Podzielić kupkę na kilka części i zainwestować - trochę w nieruchomości, trochę w akcje, może jakieś kryptowaluty gdy znowu spadnie do 10-20k. Dwa sensowne mieszkania na wynajem to już masz dochód pasywny na poziomie 4k +, a mając spłacone wszystkie kredyty/mieszkania za tyle pieniędzy można dość przyzwoicie żyć bez stresu. Rzucić pracę na cały etat i pracować 3-4 godziny dziennie żeby coś na emeryturę uzbierać, resztę dnia masz dla siebie.  

 

Mimo wszystko nie jest tak łatwo zdobyć taki kontrakt, zazwyczaj trwa on pół roku-rok i trzeba szukać nowego klienta. Zazwyczaj też jak zagraniczna firma wystawia taką ofertę, to spływają do niej CV programistów z całego świata więc konkurencja znacznie większa, trzeba mieć jakąś markę osobistą, renomę. Trzeba mieć bogate portfolio lub regularny udział w projektach otwarto-źródłowych - czyli spędzić kilka intensywnych miesięcy/lat po pracy na kolejnej (bezpłatnej) pracy. Dla mnie to mimo wszystko wydaje się być nierealne i szczerze wątpię, żeby mi się udało dokonać takiego przeskoku w zarobkach i wygrać konkurencję na zachodnim rynku, no ale będę próbował bo co mam zrobić. Jak mi nie wypali to zawszę będę mógł wrócić na wygodny etacik i narzekać na ultra wysokie podatki.

 

W innych branżach pewnie jest tak samo. Startujesz z poziomu nowicjusza - tyrasz kilka lat na zleceniach/umowie o dzieło. Masz kilka lat doświadczenia - idziesz na etat do lepszej firmy za lepszą stawkę - powiedzmy tą średnią krajową. Jesteś specjalistą z 5-10 letnim doświadczeniem to na etacie już powoli dosięga cię sufit - nie każdy szeregowy pracownik zostanie managerem lub liderem. Jedyne wyjście to otworzyć własna działalność i próbować łapać jakieś zlecenia. Być może uda ci się dojść do 10k, ale znowu złapie cię sufit. A że Polacy mają mentalność niewolników to twoją konkurencją będą ludzie, którzy zrobią to samo co ty za miskę ryżu. Więc musisz być ultra dobrym fachowcem i mieć renomę, markę, żeby klienci do ciebie przychodzili, a nie do tańszego konkurenta. 

Dlatego jak naprawdę chcesz zarabiać gruby hajs to musisz wyjść na rynek zagraniczny i łapać zlecenia w EUR/DOL, będąc tak samo wydajnym lub lepszym niż lokalny specjalista w twojej branży - ale jednocześnie trochę/znacznie tańszym niż lokalny specjalista. Każdy patrzy, żeby zminimalizować koszty, a niska wartość naszej waluty daje nam dużą przewagę, bo możemy pracować za 3/4 lokalnej stawki i dobrze na tym wyjść. Dopiero łapiąc klientów zzagranicy zaczynasz zarabiać naprawdę nieźle.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zbychu IT to nie tylko programowanie. Ja się wybiłem z zarobkami w momencie  gdy wskoczyłem  na stanowiska biznesowe (konsultant/sales/business analyst). Warto mieć  jakąś wiedzę domenową żeby oprócz tego 'jak' wiedzieć jeszcze 'po co' klient coś robi i czy można zaproponować lepsze rozwiązanie do tego dobre umiejętności miękkie czego 90% specliastom z branży IT brakuje.

Warto także nie bać się emigracji i spróbować sił za granicą. Prawie zawsze oznacza to lepszą niż w Polsce kulturę pracy i większe możliwości rozwoju gdyż centrów decyzyjnych nie przenosi się do oddziałów które się oznacza na mapie jako cost center.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Zbychu napisał:

Dla mnie np przeciętna jest obecna stawka, gdzie pracuje jako programista z wieloletnim doświadczeniem. W mojej perspektywie to własnie takie 10.000 na rękę jest przeciętne

Super wpis i w ogóle życzę Ci,aby Ci się udało. A jak przy obecnych zarobkach ? Żyjesz na luzie ? Czy niekoniecznie ?

1 minutę temu, somsiad napisał:

IT to nie tylko programowanie. Ja się wybiłem z zarobkami w momencie  gdy wskoczyłem  na stanowiska biznesowe (konsultant/sales/business analyst

O ciekawy temat możesz rozwinąć ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ManOfGod No tak jak napisałem - żyje się nieźle, ale dość przeciętnie. Pod tym względem, że stać cię na dobre ubrania, dobre jedzenie, hobby, zainteresowania, gadżety itd. Możesz fajnie żyć i jednocześnie oszczędzać. Ale jak chcesz porządny samochód z trochę droższej półki cenowej (150-200k) albo dom 100-120m2 / mieszkanie ok 70m2 w dużym mieście (koszt około 500k) to od kilkuletniego kredytu/leasingu nie uciekniesz. Tak jak zwykła osoba musi tyrać na kredyt 20-30 lat, tak pracując w IT możesz spłacić kredyt w 5-10 lat żyjąc przyzwoicie, ale bez szaleństw.

@somsiad ale niestety na pewnym etapie nie każdy senior zostanie architektem, ani nie każdy załapie się na stanowiska miękkie-biznesowe typu konsulting. Co do pracy zagranicą to nie wiem czy się tak bardzo opłaca. jak sprawdzałem np: Londyn to może wyjść gorszy poziom życia niż w Warszawie. Tak samo Niemcy, w niemczech programista cieńko zarabia w porównaniu do zwykłego niemieckiego inżyniera - dość podobnie, a koszty życia są znacznie wyższe w dużych niemieckich miastach. W innych krajach są wysokie koszty życia i programista zarabia powiedzmy 2x tyle co sprzątaczka, natomiast w Polsce programista zarabia 3-4x średnią i 5 razy tyle co kasjerka, w dodatku koszty życia mamy dość niskie. Z tego co się orientuje dobrze można wyjść żyjąc np: w Szwajcarii albo Australii, chociaż też nie wiem jak to jest. Nie znam nikogo kto by pracował tam i zdał relację, a w internecie to każdy może sobie napisać co chce.

Edytowane przez Zbychu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inwestycja w siebie. W uprawnienia, licencję, w edukację formalną i nieformalną. Nauka we własnym zakresie.

 

Nie wiem czego autor oczekuje. Ja zrezygnowałem że studiów bo potrzebowałem pieniędzy. Gdybym je zrobił dzisiaj zarabiałbym 2x tyle ile zarabiam. Ale niema tego złego. Nauczyłem się życia, wartości pieniędzy i pracy. I tego że nieda się rozwijać bez inwestycji. To bardzo proste. Tyle ile zainwestujesz (czasu i pieniędzy), proporcjonalnie tyle wyciągniesz w przyszłości.

 

Chcesz etatu? Licencję, uprawnienia, edukacja.

 

Ja zacząłem od pracy za minimalną. Dzisiaj zarabiam coś około londyńskiej średniej, po tych paru latach. Ale ja cały czas mam w perspektywie rozwój, inwestycje w siebie czy w biznes. Jak się zasiedzisz w jednym miejscu to utkniesz i przepadniesz.

 

Ale bardzo dobrze autorze że Ci z tym niewygodnie. To przynajmniej motywacja żeby coś z tym zrobić.

 

Czytaj, testuj, sprawdzaj, żyj i graj w tą grę.

Każdy musi znaleźć swoją drogę.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, ManOfGod said:

Mam pytanie do osób, które zarabiają ponad średnią krajową. Jak wam to się udało ?

Nie czytałem wszystkiego a późno jest.

Moja zasada była wielokrotnie tu wymieniana.

Umiej zrobić coś czego nie potrafi nikt inny.

Będą bić się o ciebie i wozić helikopterami do biura bylebyś zrobił to czego potrzebują a mogą dostać tylko od ciebie.

Nie raz dawano takim gościom czeki in blanco gdzie sami mieli sobie wpisać kwoty jakie chcą.

Nie codzień i nie każdemu, owszem.

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 hours ago, niemlodyjoda said:

1. Determinacja - kiedy inni spali smacznie ja o 3 rano jechałem na drugi koniec Polski pozyskać nowego klienta byle tylko złapać daną osobę o 8 rano

 

4. Brak posiadania dzieci oraz szybki rozwód - gdybym miał na głowie rodzinę wiem, że nie byłoby mowy o tym co jest teraz.

 

 

5 hours ago, Personal Best said:

Udało mi się to dopiero po rozwodzie. Autentyko. Nie sadzę tu mgtow'nowych farmazonów. Po prostu zawsze w małżeństwie słyszałem - "nie odchodź z korpo, "a bo ci tam źle?", "dobra, pewna praca". Trzeba być samosterownym i nie chcieć nic od nikogo. A korpo to jak studia podyplomowe - trochę wiedzy za darmoszkę bo robią szkolenia  +sieć kontaktów.

 

Pozwoliłem sobie edytować post @niemlodyjoda do punktów z którymi się zgadzam.

 

Trzeba połączyć kropki. Np w branży IT wejść na pracuj.pl, linkedin i zobaczyć czego najbardziej szukają, zastanowić się co będzie za rok, dwa potrzebne.

 

Ja właśnie korpo traktuje jako miejsce gdzie zdobedę doświadczenie i zrobię kursy "za darmo", zdam certyfikaty i tyle mnie widzieli.

 

Z tego co ostatnio sprawdzałem to średnia płaca dla kogoś po studiach technicznych w IT w Niemczech to 3,5 -5 tysięcy euro. Więc jak słysze, że 8 tyś zł to dużo to mam dziwne odczucia. Za mnie (bo jestem pracownikiem outsourcingowym) szwajcar płaci miesiąc w miesiąc 5 tyś CHF zł mojemu pracodawcy (nieoficjalne źródło) z czego ja mam, no właśnie ile.

Więc dużo to jest pojęcie względne. Mi się wydaje, że my mamy, jako polacy jakieś kompleksy jeśli chodzi o "wysokie" zarobki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 hours ago, ManOfGod said:

Mam pytanie do osób, które zarabiają ponad średnią krajową. Jak wam to się udało ? Jak wam się udało uciec z tej pułapki przeciętnych zarobków ? Podzielcie się swoją drogą. Co było momentem przełomowym. Mam wrażenie, że tak jak całym krajom tak pojedynczym ludziom czasami trudno się wybić. 

 

Średnia krajowa na tym polega, że znaczna część społeczeństwa jej nie zarabia. Jakby wszyscy zarabiali średnią krajową albo powyżej, to... nie byłaby to średnia. ;) Jedynie w społeczeństwach skrajnie egalitarnych (lewacy!! lewacy!!! zuoooo) poziom zarobków byłby na tyle wyrównany, że większość oscylowałaby w pobliżu średniej. U nas dominanta (czyli to co zarabia większość społeczeństwa) i mediana (czyli to co zarabia środkowy decyl) są zdecydowanie niższe od średniej, co chyba wyjaśnia, do jakiej kategorii krajów się zaliczamy ;) 

 

Ja mam to szczęście, że zarabiam przyzwoicie i zdecydowanie powyżej średniej. Czasem trochę powyżej 10k netto, czasem zdecydowanie powyżej 10k, w zależności od tego, jak szefostwo szasta pieniędzmi na premie i dodatki. Moim momentem przełomowym było uświadomienie sobie, że masa moich kolegów ze studiów i aplikacji bezmyślnie idzie wzorem "założe kancelarię ze swoim nazwiskiem nad drzwiami i będę miał kasy jak lodu, jak w amerykańskich serialach". Oszacowałem konkurencję (ogromna podaż młodych prawników, wejście na rynek zagranicznych sieciówek, januszostwo społeczeństwa jeśli chodzi o obsługę prawną), moje predyspozycje do użerania się z własną firmą, poziom ryzyka i na tamtym etapie wciąż jeszcze niewielki potencjał do zrobienia naprawdę dobrego biznesu na specjalizacji - i doszedłem do wniosku, że nie chce mi się ryzykować tego na początku kariery, a być może nigdy nie będzie mnie to kręciło. W związku z tym wybrałem taką ścieżkę rozwoju zawodowego, która jest bardziej zgodna z moim temperamentem - i zostałem inhousem w korpo. Praca mi odpowiada, "kariera" mi się rozwinęła według moich oczekiwań, od czasu do czasu pojawiają się korzystniejsze propozycje zawodowe (z których czasem korzystam, a czasem nie ;) ), i jakoś się to kręci. Mogłem zrobić lepszą karierę na moich skillach? No pewnie tak, jak najbardziej. Ale mogłem też wyjść dużo gorzej - o czymś świadczą casusy moich kolegów z aplikacji, którzy z szumnych planów rozkręcenia wielkiej międzynarodowej kancy skończyli na sklepie z używaną odzieżą (podobno w sumie niezły biznes) albo na jeżdżeniu taksówką. Z drugiej strony trochę moich kolegów poszło w państwowe aplikacje i są teraz w prokuraturze albo sędziują - też daje to zarobki zdecydowanie powyżej średniej, praca jest stabilna i dosyć bezpieczna, a doszli do tego bez konieczności użerania się z własną kancelarią albo bawieniem się w wyścig szczurów w korpo.

 

 

Jeśli miałbym się pokusić o jakieś wskazówki, jak można sobie życie ułożyć, żeby zarabiać powyżej średniej, to bym powiedział tak:

 

1 - Konsekwencja i plan na życie. Konkretny plan, nie "zausz jakomś firme i koś pinionszki". Plan wariantowy - co zrobię jak mi nie wyjdzie to, co zrobię jak mi nie wyjdzie tamto, jak się zabezpieczyć przed tym i owamtym. Plan oparty na realnych przesłankach (w tym orientacji co do poziomu konkurencji i możliwych zarobków), a nie na chciejstwie i myśleniu życzeniowym. Plan rozłożony na konkretne etapy, które konsekwentnie realizujesz. Plan A, B, C i D. Zakreślony czasowo i zadaniowo, z jasno wyznaczonymi progami wycofania się - żebyś nie popadł w pułapkę utopionych kosztów (za dużo zainwestowałeś czasu, żeby potrafić łatwo się wycofać).

 

2 - Gromadzenie kapitału wiedzy/wykształcenia/doświadczenia/kontaktów. Nie przypadkowo i na ślepo, ale w kontekście planu nr 1.  Jeśli chcesz, żeby twoją ofertę rynek wycenił powyżej średniej, to musisz oferować coś, czego nikt nie ma, albo coś powyżej średniej. Czasami będzie to wymagało długiego kształcenia formalnego (lekarz). Czasami gromadzenia kontaktów (zawody oparte na "miękkich" umiejętnościach, handel itp.). Czasami gromadzenia skilli praktycznych (rzemiosło, część usług itp). Czasu poświęconego na gromadzenie tego kapitału nikt ci nie zwróci. Przykład: ZANIM wpakujesz np. kilka lat w naukę języka, zastanów się, do czego, kiedy i dlaczego będzie ci on potrzebny. Planuj. Czy bardziej przyda ci się język, którym mówi wielu odbiorców, czy ten którym mówi się na twoim docelowym rynku, czy może język, którym mało kto u nas mówi i nie będziesz miał konkurencji? Angielski, bo planujesz pracę z kontrahentami z całego świata, niemiecki, bo profilujesz swoją działalność pod bogatego sąsiada, czy może mandaryński, bo w Polsce nadal niewiele osób mówi po "chińsku"?

 

3 - Budowanie planu na życie w oparciu o swoje indywidualne umiejętności, predyspozycje i temperament. Nie słuchaj bezmyślnie porad w stylu "idź do IT", "zausz firme" - jeśli IT ci nie podchodzi, to będziesz kiepski i te mityczne wielkie pieniądze do ciebie nie trafią, podobnie jeśli nie masz odpowiedniego temperamentu i charakteru do prowadzenia własnej działalności gospodarczej na konkretną skalę. Zastanów się, co jest twoją mocną stroną, a co jest słabą, w czym siebie widzisz, a co będzie dla ciebie pańszczyzną. I nie wpadnij w pułapkę "zmonetyzuję moje hobby/zainteresowania" - to wbrew pozorom bardzo rzadko się udaje. ;) Znajdź coś, co możesz robić z przyjemnością, dobrze i z zaangażowaniem, coś przy czym rozwijanie swoich umiejętności zawodowych nie będzie katorgą, tylko powodem do poprawy samopoczucia i fajnym wyzwaniem. Nie musi to być twoją "pasją" życiową - tylko czymś, co łatwo ci jest robić dobrze.

 

4 - Jeśli nie czujesz, że będziesz w czymś naprawdę ekstra dobry, to nie pchaj się tam, gdzie pcha się dużo ludzi, bo po prostu zarobki powyżej średniej wypracują ci, którzy będą lepsi od ciebie. Czasami zamiast iść z tłumem, warto znaleźć coś niszowego, w czym możesz być specjalistą. Przykład: kolega z liceum po studiach zamiast pójść w kierunku swojego wykształcenia, zajął się produkcją mebli. Nie masówką, tylko rzemiosłem na - podobno - bardzo wysokim, artystycznym poziomie. Ma z tego niezłe życie, przeniósł się w końcu z firmą za granicę, ożenił z laską, która jest po studiach z historii sztuki, a ostatecznie też poszła w "robótki ręczne" i zajmuje się renowacją starych, zabytkowych mebli. Oboje są jak słyszałem bardzo dobrzy w tym, co robią, i nie mają dzięki temu problemów z klientami. Zamożnymi i wypłacalnymi klientami, co istotne ;)

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Personal Best napisał:

Udało mi się to dopiero po rozwodzie. Autentyko. Nie sadzę tu mgtow'nowych farmazonów. Po prostu zawsze w małżeństwie słyszałem - "nie odchodź z korpo, "a bo ci tam źle?", "dobra, pewna praca". Trzeba być samosterownym i nie chcieć nic od nikogo.

 

Żeby to zrozumieć, trzeba zaliczyć małżeństwo bądź przynajmniej długoletni związek, a potem pobyć trochę samemu.

Pamiętam, jak na koniec pierwszego miesiąca po wyprowadzce od ex-żony odkryłem w panice, znaczne zasoby kasy na koncie w stosunku do tego co miało miejsce jeszcze miesiąc wcześniej. Spanikowałem i trzepałem rachunki i faktury bo myślałem, że czegoś nie opłaciłem.

Kobieta, związek, a w szczególności małżeństwo to finansowa kula u nogi i trzeba się z tym pogodzić bo rzadko kiedy dzieje się tak że koszty są dzielone 50/50.

Ile związków tak działa?

1%?

0,001%?

 

14 godzin temu, Personal Best napisał:

A korpo to jak studia podyplomowe - trochę wiedzy za darmoszkę bo robią szkolenia  +sieć kontaktów.

 

Dokładnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, ManOfGod napisał:

Jaka konkretnie inwestycje masz na myśli ?

 

Kursy, szkolenia, tylko nie jakieś darmowe gówno w necie, a konkretni specjaliści, którzy Ci dadzą gotowe rozwiązania + od razu masz znajomości. 

Plus ewentualnie jakiś sprzęt, jak dane zajęcie tego wymaga. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 hours ago, ManOfGod said:
15 hours ago, somsiad said:

IT to nie tylko programowanie. Ja się wybiłem z zarobkami w momencie  gdy wskoczyłem  na stanowiska biznesowe (konsultant/sales/business analyst

O ciekawy temat możesz rozwinąć ?

Zaczynałem swoją karierę pracując jako support/admin dla firmy która była dostawcą dosyć niszowego oprogramowania dla branży bankowej. Firma złapała bardzo duży kontrakt dla klienta z UK jednak nie do końca było wiadomo jak dokładnie nasze rozwiązanie zaimplementować u klienta i dodatkowo zintegrować z ich wewnętrznymi systemami. Trzeba było kogoś wysłać na delegację aby lepiej rozpoznać temat i pomóc w wdrożeniu. Nikt z firmy nie chciał jechać (bo żona, bo jak się z nativami dogadam, bo daleko, bo stres itd) więc postanowiłem zgłosić się i ostatecznie pojechałem na projekt który  okazał się sukcesem.  Nie muszę chyba tłumaczyć, że premie i uznanie za ten projekt spłynęły do managementu i wdrożeniowców/sprzedawców a nie do ludzi technicznych w biurze w Polsce którzy w rzeczywistości byli odpowiedzialni za 90% prac?

 

15 hours ago, Zbychu said:

@somsiad ale niestety na pewnym etapie nie każdy senior zostanie architektem, ani nie każdy załapie się na stanowiska miękkie-biznesowe typu konsulting. Co do pracy zagranicą to nie wiem czy się tak bardzo opłaca. jak sprawdzałem np: Londyn to może wyjść gorszy poziom życia niż w Warszawie. Tak samo Niemcy, w niemczech programista cieńko zarabia w porównaniu do zwykłego niemieckiego inżyniera - dość podobnie, a koszty życia są znacznie wyższe w dużych niemieckich miastach. W innych krajach są wysokie koszty życia i programista zarabia powiedzmy 2x tyle co sprzątaczka, natomiast w Polsce programista zarabia 3-4x średnią i 5 razy tyle co kasjerka, w dodatku koszty życia mamy dość niskie. Z tego co się orientuje dobrze można wyjść żyjąc np: w Szwajcarii albo Australii, chociaż też nie wiem jak to jest. Nie znam nikogo kto by pracował tam i zdał relację, a w internecie to każdy może sobie napisać co chce.

Edited 15 hours ago by Zbychu

 Zgadzam się z tym, że zarobki w zasadzie wszędzie w europie (potwierdzam wyjątki: Szwajcaria i Londyn) są podobne co przy mieszkaniu w Polsce daje dużo większą siłę nabywczą.

Poważny hajs robi  się wszędzie albo na kontraktach albo w tym co powiedziałem - consulting/wdrożenia/sales gdzie dużą częścią wynagrodzenia są premie za pomyślnie zrealizowane projekty. I tutaj moim zdaniem dochodzimy do sedna problemu - zdolnych zleceniobiorców z Polski/Ukrainy/Indii którzy polują na remote jest pełno i można przebierać w kandydatach. Jednak prawdziwa wartość dla firmy to konsultant który a) zna lokalny język klienta b) rozumie biznes  + jakąś wąską niszę  i jest w stanie zaproponować kierunek rozwoju danego produktu/projektu a nie tylko brać udział w jego końcowej realizacji.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 hours ago, ManOfGod said:

Dzięki to bardzo ciekawa opinia, możesz rozwinąć myśl co robisz mniej więcej i w jakiej branży ?

Jestem tzw. inhouse lawyer, czyli prawnikiem firmowym. Obrabiam bieżące sprawy prawne w firmie. W zależności od tego, w jakiej firmie pracowałem, różnie to wyglądało - na początku byłem jako jedyny prawnik w typowym januszowym interesie, gdzie sam robiłem wszystkie duperele okołoprawne, potem różnie to wyglądało w różnych miejscach, teraz jestem w sporej spółce-córce zagranicznego korpo, gdzie mamy całkiem konkretny dział prawny na miejscu w PL (robiący sprawy "miejscowe") i dodatkowo współpracujemy z potężnym działem prawnym w spółce-matce (który zajmuje się dla nas głównie sprawami korporacyjnymi i niektórymi dużymi tematami).

 

Generalnie inhouse lawyer zajmuje się wszystkimi tymi tematami w firmie, które wygodniej, szybciej i bezpieczniej ogarniać od strony prawnej wewnątrz firmy, plus ewentualnie koordynuje współpracę z zewnętrznymi firmami prawniczymi. Kadrówka, ocena i opracowywanie umów, opinie prawne co do różnych zagadnień, zamówienia publiczne, wskazywanie i ocena ryzyk prawnych, czasem procesówka (a czasem współdziałanie z kancelarią zewnętrzną, która robi jakiś temat np, od strony procesowej) - w zależności od specyfiki firmy i wielkości działu prawnego może to bardzo różnie wyglądać. U mnie jest masa różnorodnych dupereli, bo procedury wewnętrzne firmy przewidują, że znaczna część decyzji z innych działów musi mieć pozytywną opinię z działu prawnego.

 

O tym, w jakiej branży robi moje korpo, wolę nie pisać, bo to jest dosyć łatwa do identyfikacji firma ;) W każdym razie: produkcja dosyć specjalistycznych towarów.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studia  techniczne i praca za granicą. Niszowa specjalizacja, szkolenia, certyfikacja. Płynny jeden język obcy i podstawowo opanowany kolejny. Bycie "do tańca i do różańca", co rozumiem przez to że dogadam się zarówno z pracownikiem produkcji jak i dyrektorem.

Edytowane przez Orybazy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.