Skocz do zawartości

Polak głodzony w szpitalu w UK - co można zrobić - apel (pilny)


Rekomendowane odpowiedzi

19 minut temu, Orybazy napisał:

Wyjechałem, po pięciu latach gdy jeszcze debatowano o Brexicie. Byłem zdziwiony, że wszyscy w pracy z wyższym wykształceniem byli przeciw (jedynie ja za). Im wyższe wykształcenie i pozycja społeczna tym większe tam lewactwo i oderwanie od rzeczywistości. Z lewacką klasą średnią i wyższą czeka ich duży kryzys i kalifat.

Bo dla nich Polacy którzy na ogół robią shitjoby to nie konkurencja. Dla angola, ma ichnie podstawowe, Polacy zaniżają wypłaty.
Teraz po Brexicie przedsiębiorcy cierpią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Libertyn said:

Bo dla nich Polacy którzy na ogół robią shitjoby to nie konkurencja. Dla angola, ma ichnie podstawowe, Polacy zaniżają wypłaty.
Teraz po Brexicie przedsiębiorcy cierpią.

Jako inżynier byłem tam dla nich konkurencją. Znajomy musiał się z domu rodzinnego wyprowadzać bo w szkole syn był wyalienowany bo nie mówił punjabi.

Mimo tego byli za EU i otwartymi granicami, go figure. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Angel_Sue napisał:

Nie, ten akurat facet nie był dla mnie istotny jako osoba, ale znasz chyba takie słowo, jak zwykła ludzka empatia?

 

 

Znam. Jednak większość przypadków mnie nie dotyka.

Jednak niekiedy mam takie prześwity, że chcę pomóc i wtedy rzeczywiście pomagam. 

Taki odruch. Ale nie zawsze jestem tak usposobiona.

Uważam, że dobro wraca. Ale nie stanowi to motywu mojego działania, powiedziałabym nawet, że to, iż komuś pomogę nie jest powodowane jakimś poczuciem żalu... Kiedyś myślałam, że czyn, który nie wynika z prawdziwej potrzeby serca nie ma jakiejkolwiek wartości, ale patrzyłam tylko przez pryzmat etyczny, natomiast MA MATERIALNĄ. 

Jedyne, co mnie aktualnie interesuje to moi bliscy, rodzina, przyjaciele.  

Również ostatnio osoby starsze. I dzieci. 

Miałam ostatnio takie dziwne doświadczenie, kiedy jakiś starszy Pan około 90 poprosił mnie o pomoc, kiedy usłyszałam jego podstarzały głos, autentycznie zadrżał MI głos, wzbudziło to we mnie niezwykłe współczucie, a nie opisywał swojej sytuacji materialnej i nie narzekał, po prostu ten głos bardzo mnie rozczulił. Wtedy pomyślałam o wszystkich starszych osobach na świecie, i zmieniłam do nich swój stosunek.  

Więc mam empatię w sobie, niemniej ten przypadek tak na mnie nie działa, nie będę udawała. Ja sobie nie wyobrażam jak to jest być na miejscu tej osoby.  Ja inaczej o tym myślę, ale jest to uczucie na tyle nieuchwytne, że nie jestem w stanie go opisać.  

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, JudgeMe napisał:

Ja sobie nie wyobrażam jak to jest być na miejscu tej osoby.  Ja inaczej o tym myślę, ale jest to uczucie na tyle nieuchwytne, że nie jestem w stanie go opisać.  

 

 

No właśnie i to jest niestety brak empatii. Czasem pomaga w zyciu, ale czasem może i samej Tobie zaszkodzić.

Mnie osobiście brak empatii, pomimo, że nie jestem religijną osobą, ani świętą, bardzo denerwuje w ludziach.

Bo nie potrafiąc współczuć, jednocześnie znajdując się w dla siebie równie ciężkiej sytuacji oczekują współczucia.

Tyle, że mogą go nie dostać od podobnych do siebie osób np., kiedy same dostaną udaru, czy zawału.

I wtedy w zasadzie nie powinni oczekiwać współczucia, skoro i sami nie maja go dla innych np. kiedy zachorują, czy sami znajdą się w równie ciężkiej sytuacj.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Morał?

Żeńcie się, żeby Wam miał kto przed śmiercią szklankę wody podać :D

Jestem teraz ciekaw losów Pani, która pośrednio wydała swojego męża na śmierć.

Ile Pan zarabiał? Jaki jest majątek? Czy Pani ma uszykowaną gałązkę na którą przeskoczy?

Czy benefity dla wdowy przeliczone?

Miłość kobiety wszystko zwycięży, nawet śmierć :D

 

Mi się w głowie nie mieści, że jeden małżonek popiera uśpienie drugiego.

Ale to może staroświeckie myślenie, a Pani jest nowoczesna.

 

Mam nadzieję, że los Pani żonce wynagrodzi jej godną postawę:

"Jak mówiła matka pana Sławomira, w trakcie wizyty członków rodziny w szpitalu pan Sławomir płakał, ruszał głową, reagował na głos, zatem "nie można było mówić o tym, że znajduje się on w śpiączce ani tym bardziej w stanie wegetatywnym", lecz jest to już "stan minimalnej świadomości".

https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2021-01-26/wielka-brytania-zmarl-polak-odlaczony-od-aparatury-podtrzymujacej-zycie/

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, niemlodyjoda napisał:

Morał?

Żeńcie się, żeby Wam miał kto przed śmiercią szklankę wody podać :D

Jestem teraz ciekaw losów Pani, która pośrednio wydała swojego męża na śmierć.

Ile Pan zarabiał? Jaki jest majątek? Czy Pani ma uszykowaną gałązkę na którą przeskoczy?

Czy benefity dla wdowy przeliczone?

Miłość kobiety wszystko zwycięży, nawet śmierć :D

 

Mi się w głowie nie mieści, że jeden małżonek popiera uśpienie drugiego.

Ale to może staroświeckie myślenie, a Pani jest nowoczesna.

 

 

Powiem Ci, że ja nie wierzę w bezinteresowność. Mnie własna matka chciała oskubać z majątku ( spadku, przepisanego na mnie w postaci lokalu usługowego), a kiedy wywalczyłam swoje, prawie zerwała ze mną kontakt.

Są ludzie, którzy faktycznie pomogą i owszem, ale nie zawsze są to bliscy i nie zawsze też dobrze nam oni życzą.

A ta żona go nie kochała, tego chyba nie musze pisać, bo jeśliby tak było, to za wszelką cenę walczyłaby o jego powrót do zdrowia.

 

  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Natii napisał:

No właśnie i to jest niestety brak empatii. Czasem pomaga w zyciu, ale czasem może i samej Tobie zaszkodzić.

Mnie osobiście brak empatii, pomimo, że nie jestem religijną osobą, ani świętą, bardzo denerwuje w ludziach.

Bo nie potrafiąc współczuć, jednocześnie znajdując się w dla siebie równie ciężkiej sytuacji oczekują współczucia.

Tyle, że mogą go nie dostać od podobnych do siebie osób np., kiedy same dostaną udaru, czy zawału.

I wtedy w zasadzie nie powinni oczekiwać współczucia, skoro i sami nie maja go dla innych np. kiedy zachorują, czy sami znajdą się w równie ciężkiej sytuacj.

Możesz to nazywać jak chcesz, masz do tego prawo. 

Ale nie znasz mnie, nie wiesz, co ja przeżywam. Nie wiesz, co przeżywają osoby znajdujące się w trudnych sytuacjach życiowych i nie wiesz jakie są ich oczekiwania... 

A skoro tak.... to powiedz skąd masz taką wiedzę ogólną o prawdziwych motywach działania poniektórych osób? Masz dostęp do ich stanów mentalnych?

41 minut temu, Natii napisał:

bardzo denerwuje w ludziach.

Dlaczego?

Każdy przecież jest inny, każdy przeżywa wszystko inaczej, jest to coś do czego każdy ma prawo. Tak samo jak Tobie nikt nie zabrania współczuć.

42 minuty temu, Natii napisał:

I wtedy w zasadzie nie powinni oczekiwać współczucia, skoro i sami nie maja go dla innych np. kiedy zachorują,

To, co piszesz jest odrażające i nieetyczne.  

Robisz coś, bo oczekujesz, że ktoś ci pomoże, kiedy ty znajdziesz się w podobnym położeniu (bardzo interesowne). 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, JudgeMe napisał:

 

Dlaczego?

Każdy przecież jest inny, każdy przeżywa wszystko inaczej, jest to coś do czego każdy ma prawo. Tak samo jak Tobie nikt nie zabrania współczuć.

 

 

 

Tak samo jak ma mnie prawo taka cecha irytować, to nie zbrodnia przecież.

Zwyczajnie nie przepadam za ludźmi mało empatycznymi i szczerze nie obchodzi mnie jakie mieli doświadczenia, bo sama miałam ciężkie, a potrafię współczuć, choć nie twierdzę, że jestem idealna.

Dlatego też, kiedy widzę, że ktoś zachowuje się bez empatii wobec innych, to zwyczajnie staram się takiej osoby unikać, a jeśli to niemożliwe, nie wdawać w głębsze relacje.

Zdrowy egoizm jest czymś dobrym wg mnie i czasami przedkładanie własnego interesu ponad inne, jednak brak współczucia i chęci pomocy, pomimo, że nic nas ona nie kosztuje, ani na nic nie naraża, sprawia, że zwyczajnie tracę chęci na kontakt z taką osobą.

Zresztą nie tylko ja, bo udowodnione jest, że ludzie o niższym wskaźniku inteligencji emocjonalnej gorzej radzą sobie we wszelkich związkach międzyludzkich, a nawet czasami i w karierze. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że coraz cześciej  tak bywa, bo i coraz mniej osób pozwala się wykorzystywać przez pracodawcę i zwyczajnie ucieka z takich firm.

To zresztą temat rzeka, w każdym razie mam święte prawo nie trawić ludzi pozbawionych empatii i uważam to za naturalne., bo dotyczy chyba większości normalnych osób.

Edytowane przez Natii
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Orybazy napisał:

Akurat miałem w rodzinie osobę ze stwardnieniem rozsianym, wiem na czym polega opieka paliatywna. 

I co, udało się uratować? Była szczęśliwa że stoicie nad nią dzień i noc a ona nie może ani reką ani nogą? Bo ja bym tak kurwa nie chciał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo idź do DPS-u i opiekuj się tymi chorymi - nikt ci nie broni. Wysrywasz epitety i forsujesz swoje przekonania na każdej stronie bo tak naprawdę to ty nie potrafisz uszanować czyjegoś zdania.

Jesteś teoretykiem, który plastikową łopatką chce naprawić świat bo tak go nauczono, a prawda jest taka że dopiero jak wdepniesz w gówno to poczujesz jego prawdziwy smród,

bo z opowieści i obserwacji go nie poznasz.

Amen.

Teraz, Orybazy napisał:

Opieka paliatywna nie polega na ratowaniu. Nie chciała eutanazji. Żyła z SM wiele lat, dzięki rehabilitacji udało się bardzo opóźnić rozwój choroby. 

Opieka paliatywna polega na tym co napisał @Libertyn w przypadku DPS-u, natomiast we własnym domu jest to całkowite podporządkowanie swojego życia choremu, czyli rezygnacja ze swojego życia, więc już mamy 2 ofiary - bo konsekwencje takiej opieki ma i osoba zdrowa opiekująca się chorym i sam chory. Eutanazji się w Polsce nie wykonuje, jeśli chodzi o ścisłość.

 

Dzięki rehabilitacji żyła wiele lat... członek mojej rodziny leżał 25 lat, ale nie nazwę tego życiem, a cierpiętnictwem i wegetacją - jeśli ktoś w tym upatruję radość i esencję życia to pozdrawiam - ja bym takiej drogi nie wybrał ani dla kogoś ani dla siebie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, dyletant said:

Dzięki rehabilitacji żyła wiele lat... członek mojej rodziny leżał 25 lat, ale nie nazwę tego życiem, a cierpiętnictwem i wegetacją - jeśli ktoś w tym upatruję radość i esencję życia to pozdrawiam - ja bym takiej drogi nie wybrał ani dla kogoś ani dla siebie.

Nie imputuj tego, czego nie napisałem. Gdzie pisałem że cierpienie i wegetacja to esencja życia? W moim przypadku osoba miała ograniczoną ruchliwość ale nie leżała 25 lat w łóżku. Rodzina nie opiekowała się by nosić jakiś krzyż ale dlatego że chciała się odwdzięczyć za lata jakie ta osoba poświęciła na opiekę nad nimi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, dyletant napisał:

Opieka paliatywna polega na tym co napisał @Libertyn w przypadku DPS-u, natomiast we własnym domu jest to całkowite podporządkowanie swojego życia choremu, czyli rezygnacja ze swojego życia, więc już mamy 2 ofiary - bo konsekwencje takiej opieki ma i osoba zdrowa opiekująca się chorym i sam chory. Eutanazji się w Polsce nie wykonuje, jeśli chodzi o ścisłość.

Dodam tylko że przez całą masę biednych i uciśnionych podatkami, te osoby są darmozjadami którym należy odebrać socjal.
Bo 25 lat opieki nad chorym to często 25 lat poza rynkiem pracy.
A potem emerytura i hurr durr, trzeba było pracować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Natii napisał:

I wtedy w zasadzie nie powinni oczekiwać współczucia, skoro i sami nie maja go dla innych np. kiedy zachorują, czy sami znajdą się w równie ciężkiej sytuacj.

I wyszło szydło z worka skąd w ludziach ta mityczna ‚empatia’. Żenujące. 
 

Co do tematu, jeśli informacje co do tego, że w tym przypadku nastąpiła śmierć mózgu jest prawdziwa to nie za bardzo rozumiem sens sztucznego podtrzymywania ‚życia’, o ile można wtedy taką wegetacje nazwać życiem. Mózg jest jedynym organem, którego się nie da przeszczepić. 
 

Życie materialne przychodzi i odchodzi. Nie rozumiem dlaczego ludzie tak bardzo egoistycznie próbują za wszelką cenę innych przywiązywać na stałe do łóżka szpitalnego, zamiast dać im odejść. 
 

Ja jestem obojętna na czyjąś śmierć, ponieważ dla mnie śmierć nie istnieje. Dusza jest nieśmiertelna, ale ciała owszem, ulegają zużyciu. Uważam, że gdyby nie istniała reinkarnacja to nasze życie nie miałoby jakiegokolwiek sensu. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, dyletant napisał:

Wysrywasz epitety i forsujesz swoje przekonania na każdej stronie bo tak naprawdę to ty nie potrafisz uszanować czyjegoś zdania.

 

A to dobre.

Pisze ten, kto zaczął od epitetów i wciąż je powtarza, przyjmując postawę kogoś, czyje przekonanie jest jedynie słuszne.

 

Pisząc że tym, którzy mają inne brakuje doświadczenia. Tyle, że guzik wiesz w temacie czyjegoś doświadczenia.

Tak samo guzik wiesz o sytuacji pacjenta, projektując na niego własne doświadczenie, twierdząc bezczelnie że wiesz lepiej co jest dobre dla chorego i jego najbliższych, próbując ferować wyroki w sprawie czyjegoś życia.

 

Nie wiesz nic, bo wiedzieć nie możesz, nie siedzisz w ich głowie.

Ja też nie wiem, ale skoro są lekarze mający wiedzę i sukcesy na tym polu, twierdzący że się da, jest rodzina, która chce (czyli chyba jednak mają inny pogląd od Twojego, co dla nich lepsze) i są struktury państwa próbujące pomóc, to co trzeba mieć w głowie żeby skazywać człowieka na śmierć? 

 

Klasa sama w sobie :)

 

7 godzin temu, dyletant napisał:

Jesteś teoretykiem, który plastikową łopatką chce naprawić świat bo tak go nauczono, a prawda jest taka że dopiero jak wdepniesz w gówno to poczujesz jego prawdziwy smród,

 

Mam prośbę, skoro wiesz o mnie więcej niż ja sam, co z uporem maniaka powtarzasz.

Zapomniałem pin do karty (wiesz, tej której rzadko używam), podesłałbyś na pv?

Z góry dziękuję ;) 

Edytowane przez Yolo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Claudianne napisał:

 

Co do tematu, jeśli informacje co do tego, że w tym przypadku nastąpiła śmierć mózgu jest prawdziwa to nie za bardzo rozumiem sens sztucznego podtrzymywania ‚życia’, o ile można wtedy taką wegetacje nazwać życiem. Mózg jest jedynym organem, którego się nie da przeszczepić. 
 

Życie materialne przychodzi i odchodzi. Nie rozumiem dlaczego ludzie tak bardzo egoistycznie próbują za wszelką cenę innych przywiązywać na stałe do łóżka szpitalnego, zamiast dać im odejść. 
 

Ja jestem obojętna na czyjąś śmierć, ponieważ dla mnie śmierć nie istnieje. Dusza jest nieśmiertelna, ale ciała owszem, ulegają zużyciu. Uważam, że gdyby nie istniała reinkarnacja to nasze życie nie miałoby jakiegokolwiek sensu. 

 

Po pierwsze primo, śmierć mózgu w tym wypadku nie nastąpiła, ponieważ pacjent oddychał samodzielnie, a zmarł w wyniku odłączenia mu sondy z pożywieniem- czyli krótko mówiąc został zagłodzony.

Po drugie primo- pacjent co więcej reagował na bodźcie, jak np. wodził oczami za rodziną, czy nawet płakał, kiedy go głaskali po głowie, a sami lekarze stwierdzili, że jest w stanie pewnej świadomości ( nie wiadomo w jakim stopniu, ale może nawet kontaktował tak jak i my, bo tego nie wykazano).

A po trzecie- eksperci wypowiadali się, że pacjenci tacy jak on niekiedy zdrowieli np. w klinice "budzik".

 

Co do przywiązywania do łóżka i skazywania na wegetację to się zgadzam, jeśli NIE MA SZANS na wyleczenie. A tutaj opinie lekarzy były rozbieżne, a śpiączka trwała jedynie 2 miesiące. Uśmierciłabyś tak łatwo ukochaną osobę, jak jego żona po dwóch miesiącach śpiączki, kiedy wg wielu lekarzy byłaby szansa na jego wyzdrowienie?

 

Co do mojej empatii- owszem, nie mam jej jedynie dla ludzi, którzy mają gdzieś ludzkie cierpienie. Np. dla nazistów, czy Hitlera bym nie miała :P Albo seryjnego mordercy.

Albo człowieka, który chodzi co tydzień do kościoła, ale sąsiada utopiłby w łyżce wody. Albo też takiego, którego cierpienie innej osoby nie obchodzi. Tacy ludzie, owszem nie zasługują moim zdaniem na współczucie i też im za bardzo nie pomagam.

 

 

Edytowane przez Natii
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, dyletant napisał:

Dzięki rehabilitacji żyła wiele lat... członek mojej rodziny leżał 25 lat, ale nie nazwę tego życiem, a cierpiętnictwem i wegetacją - jeśli ktoś w tym upatruję radość i esencję życia to pozdrawiam - ja bym takiej drogi nie wybrał ani dla kogoś ani dla siebie.

Jak słusznie zauważyłeś-Ty uważasz.  Czy to Ty "wegetujesz" (co za wstrętne słowo, gdy użyć go w kontekście życia ludzkiego)?  Chyba nie. Tak czy inaczej- decyduj w swoim zakresie, od pogrubionego fragmentu jak najdalej, nie Ty od tego jesteś. 

 

Nie rozumiem też jak to co napisałeś, ma się do całej opisanej w temacie sytuacji.

 

Tutaj rodzina chciała się poświęcić, wola chorego nie była znana, choć wnioskując z jego poglądów (katolik) można domniemywać, ze chciałby żyć, znaczy "wegetować". Znalazła się nawet klinika gotowa przyjąć tak wymagającego pacjenta.

Ten człowiek nie miał prawa zadecydować o końcu własnego życia. 

Jego rodzina została pozbawiona prawa opieki nad nim; wspierania go, bycia przy nim. Zostało to im odebrane.

 

Niech mi ktoś wytłumaczy na jakiej zasadzie można uzurpować sobie władzę decydowania o kresie życia ludzkiego.

Ja nie znajduję na to wytłumaczenia. Gdzie jest granica?

Nie znajduję wytłumaczenia na uśmiercanie człowieka chorego, który z tego co przeczytałam, najprawdopodobniej wciąż miał świadomość, wciąż był.

Godność życia nie wynika z samodzielnego jedzenia czy picia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Wielokropek napisał:

Nie rozumiem też jak to co napisałeś, ma się do całej opisanej w temacie sytuacji.

Jak trochę pożyjesz i tyle samo przeżyjesz to zrozumiesz, moje posty to tylko posty. Życzę każdemu z obrońców aby trzymał się tego zdania co tu napisał w praktyce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.01.2021 o 10:58, Libertyn napisał:

Kiedy zapiszesz się na wolontariat w DPS?

Co ma piernik do wiatraka? W DPS i innych tego typu instytucjach pracują osoby przeszkolone do opieki. Jest grono osób, które tego się podejmują i w tym się odnajdują. Ja czy inni popierający tezę, iż o życie trzeba walczyć do końca nie muszą zgłaszać się na wolontariat żeby poprzeć swoje zadnie, wystarczy że są inni którzy chcą to robić i to robią. Moja siostra np. jet pielęgniarką pracuje w podobnej instytucji, zmienia pampersy, robi zastrzyki, podłącza te wszystkie rurki, nie robi to na niej wrażenia, natomiast ja gdy widzę strzykawkę to robi mi się słabo, co nie zmienia mojego zdania na temat i nie stawia mnie w obowiązku udowadniania swojego poglądu po przez jakieś działania. Powyższe jest zwykłą manipulacją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.