Skocz do zawartości

Tkwie w gównie


elogejter

Rekomendowane odpowiedzi

22 minutes ago, maroon said:

Stąd, że w stolycy przecież same bogacze mieszkają. Stąd np. ziemia w okolicach poszła 200-300% przez rok, czynsze 20-40%, a 36m2 na dalekich obrzeżach 300-400 tys saute. Raj na ziemi po prostu. 

Odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach łatwiej jest zdobyć kwalifikacje pozwalające na pracę zdalną  i żyć sobie na jakimś zadupiu (pozdro @mac) niż robić karierę w 'warszawie'  i się mierzyć z ogromnym kredytem i do tego wysokimi kosztami utrzymania.

Edytowane przez somsiad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, maroon napisał:

Gdybym miał w wieku 23 lat mieszkanie bez kredytu to bym skakał pod sufit z radości ?

 

Potrafiłeś się ogarnąć, żeby na nie zarobić? To się ogarnij znowu. Nikt ci nie da recepty na sukces

Taki miałem cel i bylem zmotywowany do pracy którą nawet lubiłem, fajnie mi się pracowało na kuchni. Ale też tak naprawde duzo oszczędzałem. Nie latałem na wakacje jak niektorzy znajomi 2x w roku jakies cieple kraje. Przez 3 lata polecialem raptem raz na kanary na tydzien, i raz w roku jakos w Polsce byłem, lub dwa razy w roku. Na kuchni nie chce pracować. Praca ma być dla mnie a nie ja dla pracy. Dzięki za dobre słowo

 

4 godziny temu, niemlodyjoda napisał:

@elogejter

 

Odpal excela i zrób w w nim skoroszyt, który podzielisz na dwa arkusze:

1. Wpływy

2. Wydatki.

 

Arkusz 1 będzie posty skoro pracujesz u kogoś

Arkusz 2 spisz sumiennie nie pomijając niczego. Najważniejsze abyś rozdzielił tam:

a) koszty stałe - które musisz ponosić - i to CI też wiele powie o realnych kosztach życia

b) koszty których nie musisz ponosić aby przeżyć

c) pozostałe koszty "zbędne"

Warto abyś na wszystkie koszty robił narzutę 5-10% a wpływy wpisywał nawet mniejsze niż realnie (i nie wpisywał tego co Ci się wydaje, że wpłynie).

 

Następnie zrób z tego prognozę na najbliższy kwartał. Obserwuj jak usuwanie kosztów, które nie są zbędne do przeżycia wpłynie na całość. Dostaniesz również odpowiedź ile musisz zarabiać żeby żyć na poziomie na jakim  chcesz.

 

Materiały:

1. Finansowy ninja - https://finansowyninja.pl/

2. Cykl - https://jakoszczedzacpieniadze.pl/zaplanuj-budzet-domowy

 

 

Ciekawe podejście, spróbuje to zrobić. Tyle, że też mam inne odczucie jak wcześniej za granicą zarabiałem +/- 10k na ręke plus koszta wiadomo, i mogłem sobie pozwolić na markowe ciuchy itp ( wiem to głupie ale jak poczułem pieniądz na początku to kupowałem hilfigery i inne gówna bo markowe... A teraz z wypłaty to tak szczerze ostatnio kupiłem sobie kurtki z przeceny, w sumie nawet ich nie potrzebowałem bo mam kurtek w chuj ale były po 25zł w new yorkerze, takze szkoda było nie wziąść. Chciałbym w Polsce zarabiać tak, zeby z pół wypłaty sobie oszczedzać. Zbierać na remont, czy cokolwiek innego.

 

3 godziny temu, smerf napisał:

Panowie na nic mu arkusze jeśli zarabia grosze i nie może tym samym zbudować kapitału. Z pustego to i Salomon nie naleje.

 

Musisz zacząć więcej zarabiać, innej recepty nie ma. Czyli albo twoja firma znaczna ci płacić normalne pieniądze, albo szukasz szczęścia gdzieś indziej.

Być może musisz się przekwalifikować, 23 lata to dobry wiek na zmiany. 

W firmie w której aktualnie pracuje kokosów nie będzie, też nie wiążę z nia przyszłości, po prostu zwykła gówno robota ( nawet ją lubię ) Ale nie chce tego robić w życiu, nuda, monotonia.

3 godziny temu, Libertyn napisał:

Dobra. Dam Ci dziwna porade.
Zmajstruj sobie nad łóżkiem baldachim.  Problem z ciepłem jest taki że trzeba ogrzać całą powierzchnię domu by je odczuwać w danym miejscu. Jak dom jest niedocieplony to to generuje olbrzymie koszty. Chyba że zmniejszysz powierzchnię którą potrzebujesz by była ciepła.
Kupujesz grubą tkaninę, i robisz sobie namiot nad łóżkiem Jak masz powierzchnie do ogrzania o jakieś 80% mniejszą to mniej energii musisz zużyć. 

Faktycznie, dziwna porada. Nie będę nic takiego robił, użytkuje całe mieszkanie, a w łóżku jak jestem to jest mi ciepło wieczorem i rano. Gorzej jak wstaje, bo na noc zmniejszam na termostacie do 18 stopni i jest tak można powiedzieć rześko. Myślałem wcześniej żeby spać w salonie i po prostu nie ogrzewać sypialni. Ale często miałem gości i po prostu wygodniej jest mieć salon i sypialnie jak kogoś zapraszam.

 

3 godziny temu, vand napisał:

Nie ma innej opcji, trzeba ruszyć się i wymyślić coś co byś chciał robić żeby więcej zarabiać. Także wypisz sobie wszystkie możliwości, popatrz ile Ci osiągnięcie danego stanu zajmie no i zobacz ile będziesz mógł zarobić w danym zawodzie. 

 

Wybierz jedną z dróg i działaj. Proste, ale nie łatwe. Żeby zarabiać więcej trzeba po prostu działać. Innej opcji nie ma.

O tym wiem i nic nie robie w tym kierunku. Kurwa...

 

3 godziny temu, mati248 napisał:

A po co w P0lsce siedzieć ? 

Uciekaj za granicę. Tu jest bida i nędza. 

Byłem za granicą 3 lata gościu, to ciężki kawał chleba. Lubie Polske, zastanawiałem się nad wyjazdem, ale nie chce tego raczej robić. Sam nie wiem.

 

3 godziny temu, Gremlin napisał:

Rzetelny budżet to podstawa. Bez niego nawet nie wiadomo jak bardzo się jest w dupie. Masz własny kąt - to już solidna podstawa. Ale takie połączenie niskie zarobki, auto, imprezy, używki to przepis na katastrofę finansową. Ustal ile faktycznie potrzebujesz co miesiąc by zrealizować podstawowe potrzeby typu wydatki na mieszkanie, jedzenie, dojazd do pracy. Potem dopiero możesz się zastanawiać nad podnoszeniem kwalifikacji/wyjazdem. W tym czasie zero zbędnych wydatków i żadnych dup przede wszystkim. Na przyjemności jeszcze przyjdzie czas.

 

Zrobie sobie skoroszyt w excelu i bede sledzil wszystko jak to wygląda. Niskie zarobki to sie zgadza auto tez. Jesli chodzi o imprezy, uzywki, teraz bedzie coraz mniej tego. Napewno nie ta

k jak w tamtym roku. Nie pije alko od sylwestra. Ostatnio jedynie raz byłem na ognisku z znajomymi. Jako jedyny nie piłem alko. Faktycznie wcześniej jeśli mam powiedzieć dużo siana szło na wóde, cole i pizze na kaca.

2 godziny temu, Montella26 napisał:

Mieszkanie 60 metrów. Wartość 200 tys? Wydaje mi się, że coś mało. To ponad 3 tyś za metr.. Na pewno już droższe. 

 

2100 to minimalna krajowa. Poszukaj innej roboty, ewentualnie zapytaj o podwyżkę. Zostaw używki. Zamiast tego karnet na siłkę, albo kasa do skarpety i gotowe. Nie da się żyć ponad stan. Też kiedyś zarabiałem 1700 zł. I wiedziałem że nie mogę sobie pozwolić na wiele rzeczy mimo wszystko. 

Jeśli mam być szczery kupiłem je za 120koła. Wartość już wzrosła, jest to mieszkanie w kamienicy. 200koła tak rzuciłem po prostu, moze faktycznie więcej. Tyle, że jest to do generalnego remontu.( stare budownictwo, boazeria na scianach, ogolnie mi nie przeszkadza, ale chcialbym w przyszlosci remont sensowny zrobić.Myśle, że tak 50k bym włożył i fajnie by było zrobione. W takim dobrym stanie. 

 

2 godziny temu, Piter_1982 napisał:

Nie tkwisz w gównie, a marazmie.  

 

1. Moim zdaniem nie sprzedawaj mieszkania bo może być ciężko potem zebrać taki kapitał. Jeśli nie masz jakiegoś konkretnego pomysłu w co włożyć kapitał, to zostań w tym mieszkaniu. Możesz wynająć pokój. Najlepiej jakiemuś studentowi, niech jego rodzice dopiszą się do umowy i niech to będzie wynajem okazjonalny. Doszperaj jak to zrobić te kilka zł na notariusza może ci potem tyłek uratować. W życiu naprawdę różnie bywa. 

2. Możesz szukać pracy żeby zmienić/dodatkowej.

3. Podnieść kwalifikacje. 

4. Polecam kurs Michała Szafrańskiego o wychodzeniu z długów. To raczej kurs o budowaniu dobrej postawy i ogarnianiu się finansowym. 

Duzo osob mi pisalo wlasnie, zebym nie sprzedawal mieszkania. I raczej tego nie zrobie. Lubie swoje miasto, musze podnieść kwalifikacje, może jakaś praca zdalna? Muszę sie dowiedziec wiecej na ten temat i poglebiac wiedze chyba w te strone. Raczej nie chce nikogo brać na mieszkanie, lubię mieć cisze, spokój kiedy chce to sobie chodzę na zipa po mieszkaniu. Wynajmujac komus pokoj nie czulbym się komfortowo.

 

2 godziny temu, Libertyn napisał:

Kwestia w jakim standardzie, i jakiej okolicy, i w jakim mieście.
 

49760189.jpg

Ile dałbyś za 60 metrów w takim miejscu? Klatki bez drzwi i jedzie szczynami na całym podwórku..  5 minut samochodem od centrum.

Karnet na siłke z którego nie skorzysta.. Inna robota niekoniecznie może być lepiej płatna..

Jeśli chodzi o moje mieszkanie, jest w kamienicy, ale wygląda wszystko schludnie z zewnątrz. Nie mieszkam w jakichś barakach jak na zdjeciu, Normalna kamienica jakich pełno np w Krakowie. Do centrum 5min z buta mam.

 

2 godziny temu, Johny_B napisał:

Zamien mieszkanie z doplata w Twoja strone, np na 40 mkw., mozesz tez wynajac pokoj, tak jak pisza poprzednicy.

 

Zrob jakis kurs, CNC, elektryka, hydraulika, cokolwiek Cie kreci.

 

Ja mam 35 lat i mniej wiecej wiem co chce w zyciu robic, Ty masz 23, mieszkanie i milion mozliwosci do sprobowania...

 

Praca rotacyjna za granica lub maly wlasny biznes po godzinach...

 

Napisz CV i szukaj do bolu, 2800 Cie zadowoli na poczatek? Na bank znajdziesz w 100 tys miescie...

Dla pracodawcy jezyk i doswiadczenie zagraniczne to sporo.

 

Wiem nie jest lekko, ale dasz rade, byles za granica, jestes samodzielny, po prostu dzialaj!

Tyle, że za granicą mam doświadczenie jedynie na kuchni. Ogłosiłem gdzieś swoje cv na pracuj.pl chyba, to dzwonili do mnie jedynie z gastronomii, były to raczej dobre hotele gdzie były zainteresowane moją osobą, ale zarobki to jest kpina. Musze popatrzeć na jakieś kursy, jeśli chodzi o kasę na kursy to mam od kogo ją pożyczyć, także z tym nie było by problemu.

 

Godzinę temu, Misfits napisał:

Co do tytułu tematu nie siedzisz w gównie tylko ewidentnie dupa Cię swędzi, to tytułem wstępu. Nie zrozum mnie źle,  tak jak pisał wyżej jeden z braci dopadł Cię marazm. Wydaje Ci się, że Twoje życie to nie jest to i że słabo jest, ale pamiętaj człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego i zawsze chce więcej.

 

Masz solidne podstawy. Masz mieszkanie, pracę i co do gara włożyć w wieku 23 lat- chłopie jesteś w lepszej sytuacji niż 90% społeczeństwa.

 

Przemyśl to to bardzo solidny grunt. Rada ode mnie dla Ciebie- nawet nie myśl o sprzedaży tego mieszkania, jeżeli już to w ostateczności wynajem. 

Co do pracy, jeżeli zarabiasz mało a chcesz więcej to:

a) prośba o podwyżkę- zmotywowana konkretami, bardzo ważne przygotować argumenty do takiej rozmowy.

b) szukanie w międzyczasie innych ofert pracy, nie rezygnował bym z obecnej pracy, jeżeli nie znajdę lepszej ( to tak jak z kobietami i nowymi gałęziami ?)

c) kursy, szkolenia, uprawnienia - piszesz że masz jakąś kwotę na czarną godzinę, wykorzystał bym ją na podniesienie swoich kwalifikacji, zdobycie nowego zawodu,

d) przejdź się do urzędu pracy, czasem organizują kursy, lub mają wiedzę kto organizuje, jako że młody jesteś coś może znajdziesz dla siebie.

 

Głowa do góry i do przodu! ?

 

Dzięki za dobre słowo, chyba macię racje z tym marazmem. Jak siedziałem za granicą, na początku myślałem, żeby posiedzieć dłużej i kupić dwa/trzy mieszkania. Żeby czerpać zyski, Ale zagranica i to oszczędzanie wykańczało mnie psychicznie powoli, nie mogłem się doczekać aż wróce do Polski. A tu tak naprawdę też nie jest zbyt kolorowo bez żadnych wyższych kwalifikacji. Zrobię jakiś kurs, tylko jeszcze nie wiem jaki. Dzięki raz jeszcze.

Godzinę temu, somsiad napisał:

Odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach łatwiej jest zdobyć kwalifikacje pozwalające na pracę zdalną  i żyć sobie na jakimś zadupiu (pozdro @mac) niż robić karierę w 'warszawie'  i się mierzyć z ogromnym kredytem i do tego wysokimi kosztami utrzymania.

Myślisz? Jak do tego podejść, jakie kursy zrobić? @mac może mógłbyś się wypowiedzieć jak wyglądała Twoja droga?


 

Pozdro, każdemu starałem się odpisać. Dzięki, że poświęcacie mi czas i mi pomagacie. Peace

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, elogejter napisał:

Ciekawe podejście, spróbuje to zrobić. Tyle, że też mam inne odczucie jak wcześniej za granicą zarabiałem +/- 10k na ręke plus koszta wiadomo, i mogłem sobie pozwolić na markowe ciuchy itp ( wiem to głupie ale jak poczułem pieniądz na początku to kupowałem hilfigery i inne gówna bo markowe... A teraz z wypłaty to tak szczerze ostatnio kupiłem sobie kurtki z przeceny, w sumie nawet ich nie potrzebowałem bo mam kurtek w chuj ale były po 25zł w new yorkerze, takze szkoda było nie wziąść. Chciałbym w Polsce zarabiać tak, zeby z pół wypłaty sobie oszczedzać. Zbierać na remont, czy cokolwiek innego.

 

Kolego - jak się nauczysz budżetować i robić forecasty na małym, własnym, budżecie to i z dużym sobie poradzisz, a jak się nie nauczysz na małym, to pomimo, że będziesz lepiej zarabiał i tak kasy nie będziesz miał.

 

W wolnej chwili posłuchaj tego:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Kolego - jak się nauczysz budżetować i robić forecasty na małym, własnym, budżecie to i z dużym sobie poradzisz, a jak się nie nauczysz na małym, to pomimo, że będziesz lepiej zarabiał i tak kasy nie będziesz miał.

 

W wolnej chwili posłuchaj tego:

Dzięki przesłucham, wracając do wcześniejszego tematu, jest jakiś sposób na darmowego excela? Na stronie producenta 30dni free potem 430zł rocznie... Także nie widzi mi się to.

 

5 minut temu, Libertyn napisał:

Tak teraz czytam i w sumie, to wróć za granicę, przedziaduj rok w jakimś Almere jako magazynier, i nabierz jakichś poważnych kompetencji. 

Nie chcę wracać za granice.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, elogejter napisał:

Dzięki przesłucham, wracając do wcześniejszego tematu, jest jakiś sposób na darmowego excela? Na stronie producenta 30dni free potem 430zł rocznie... Także nie widzi mi się to.

 

Np. Open Office i pochodne.

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sensowna praca w gastro to chyba tylko własny biznes w dobrej lokalizacji - ale ja szczerze mówiąc bałbym się otwierać własny biznes gastro. Dlaczego? bo jest to w cholerę popularne i knajpek, różnych kuchnii są setki. Tu nie wystarczy wiedza o gastronomii i zarządzaniu biznesem, ale jeszcze trzeba się czymś naprawdę wyróżnić i wiedzieć jakie żarcie oferować, żeby mieć stałych klientów. Plus czujesz wiecznie oddech konkurencji na plecach. Plus w takich sytuacjach jak Covid jesteś w 4 literach, bo ci rząd nakaże pół roku przerwy i już. Gdyby nie akcja otwieraMy to podejrzewam, że 20-50% biznesów gastro by padło. 

 

Ewentualnie jakiś prestiżowy lokal i bycie szefem kuchni, no ale właśnie tutaj pewnie musisz być pasjonatem gotowania i mieć perfekcyjny skill i gotować obiady za kilkaset/kilkatysi dla bogaczy. Ciężki temat.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sposobów na wyjście z takiego życiowego marazmu jest wiele, ale przytoczę kilka najczęściej wybieranych - sprawdzone, działają:

 

1. Uczysz się nowego fachu po godzinach i po jakimś czasie próbujesz się w tej nowej branży zahaczyć, oczywiście startując od najniższego stanowiska i za niskie jak na tę branżę zarobki. Wraz ze wzrostem Twojego doświadczenia i umiejętności będzie lepiej.

2. Wyjeżdżasz za granicę, ale nie po to, by dziadować, tylko by funkcjonować jako normalny obywatel tego kraju - w wolnym czasie uczysz się języka, a jeśli praca na kuchni Ci nie odpowiada to znając język możesz iść na studia/kurs, potem praktyki i wszystko to, co w punkcie 1.

 

Dlaczego wg Ciebie mieszkanie i praca za granicą ma być taką ascezą, w której odliczasz tylko dni do powrotu do Polski? Kto Ci broni nauczyć się języka, poznać fajnych ludzi, obracać panienki itd.? Czyli w skrócie - żyć? Przecież obiektywnie rzecz biorąc łatwiej jest mieć satysfakcję z życia za 2000 funtów w UK niż 2500zł w Polsce. A gdy się rozwiniesz językowo/fachowo/socjalnie to 2000 funtów to będzie podłoga zarobków, po które nie będziesz już chciał się schylić.

 

Nie mówiąc już o tym, że właśnie otwiera się okno wielkich możliwości związanych z pracą zdalną, która do tej pory wymagała chodzenia do biura i siedzenia za biurkiem - not anymore.

 

A jak pewnie sam zauważyłeś w UK, w rozwiniętych krajach zaczyna brakować białych ludzi z mózgiem do różnego rodzaju prac - jeśli będziesz znać język i mieć fach w ręku lub głowie to możesz naprawdę daleko zajść. Po co się męczyć w Polsce w pracy za grosze, gdzie pracodawca nigdy nie doceni Twojego intelektu lub zdolności w tym, co robisz?

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, somsiad said:

Odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach łatwiej jest zdobyć kwalifikacje pozwalające na pracę zdalną  i żyć sobie na jakimś zadupiu (pozdro @mac) niż robić karierę w 'warszawie'  i się mierzyć z ogromnym kredytem i do tego wysokimi kosztami utrzymania.

"Kariera" w Warszawie to jest oksymoron niemalże. Powiedzmy, że jakieś 80% roboty to jest za średnią lub poniżej. Dotyczy też korpo. W mniejszych firmach o karierze można zapomnieć, więc zasadniczo zostaje tylko korpo. I teraz jeżeli ktoś wytrzyma i się przegryzie przez innych gniewnych, to ok.

 

Ale większość dyma w korposach za 7-10k i to jest umówmy się żadna kariera. To jest niewolnictwo, szczególnie że większość ma kredyty na 30 lat, ktore przy dobrych wiatrach spłaci za 10-15 najwcześniej. O ile nic się nie przydarzy po drodze. 

 

Kariera w wawce to jest mit. 20 lat temu owszem można było z marszu się wybić. Dziś już nie. Po prostu jak ktoś przyjeżdża z zadupia, to dostaje trochę wyższy standard życia, za dużo wyższe koszty i zasuwanie. 

 

Moim zdaniem to się nie kalkuluje. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon masz rację 7 - 10 k na rękę w dużym mieście jak się tonie w kredycie na 2 lub 3 dekady to jest niewolnictwo.

 

Jeśli natomiast ma się mieszkanie/dom po dziadkach/ rodzicach i rozsądnie wydaje pieniądze to jeszcze idzie coś oszczędzić i coś zainwestować.

 

Natomiast jak się mieszka na prowincji, gdzie koszty utrzymania i życia generalnie są znacznie niższe i się niema kredytów to te 7 - 10 k miesięcznie to już zupełnie inna bajka, a jeszcze jak ktoś zarabia na swoim, a nie pracując dla kogoś to zupełnie inny komfort 'w głowie'.

 

Powiedzmy sobie szczerze niewielu ludzi ma inicjatywę i jest na tyle zdeterminowanych żeby zostać przedsiębiorcami lub należeć do wąskiej grupy bardzo dobrze opłacanych specjalistów, z ludzi niewolników czyni ich własny wybór, często najprostszych, często pozornie najbezpieczniejszych dróg życiowych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon @Mosze Red Dodałbym jeszcze jedną rzecz. W Polsce od chyba kilkunastu lat nie podniesiono kwoty wolnej limitu 2 progu podatkowego. Więc te 7tyś w mieście pokroju Warszawy automatycznie oznacza wpadnięcie w 2 próg podatkowy co jeszcze bardziej ucina możliwości akumulacji kapitału.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red Gdybym żył w mniejszym mieście powiatowym, nie był zakredytowany ani umoczony w lokalne układziki i zarabiał 7-10k netto, to miałbym standard życia porownywalny z Warszawą i 20-25k, a być może wyższy. 

 

Przy czym te 7-10 na prowincji da się wykręcić prościej niż w Wawie, a wykręcenie 20-25 w Stolicy to już jest wbrew pozorom naprawdę spore osiągnięcie. Mówię oczywiście o zajeciach +/- etatowych i "wolnych" zawodach. 

32 minutes ago, somsiad said:

@maroon @Mosze Red Dodałbym jeszcze jedną rzecz. W Polsce od chyba kilkunastu lat nie podniesiono kwoty wolnej limitu 2 progu podatkowego. 

Znam dużo ludzi, którzy nie chcą wiecej zarabiać "oficjalnie", żeby nie ładować się w 2 próg. A kwota wolna to żart jest. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Zbychu napisał:

Sensowna praca w gastro to chyba tylko własny biznes w dobrej lokalizacji - ale ja szczerze mówiąc bałbym się otwierać własny biznes gastro. Dlaczego? bo jest to w cholerę popularne i knajpek, różnych kuchnii są setki. Tu nie wystarczy wiedza o gastronomii i zarządzaniu biznesem, ale jeszcze trzeba się czymś naprawdę wyróżnić i wiedzieć jakie żarcie oferować, żeby mieć stałych klientów. Plus czujesz wiecznie oddech konkurencji na plecach. Plus w takich sytuacjach jak Covid jesteś w 4 literach, bo ci rząd nakaże pół roku przerwy i już. Gdyby nie akcja otwieraMy to podejrzewam, że 20-50% biznesów gastro by padło. 

 

Ewentualnie jakiś prestiżowy lokal i bycie szefem kuchni, no ale właśnie tutaj pewnie musisz być pasjonatem gotowania i mieć perfekcyjny skill i gotować obiady za kilkaset/kilkatysi dla bogaczy. Ciężki temat.

 

Znam ludzi którzy otwierali własną restauracje, to nie jest takie hop siup, na nic czasu nie mieli, cały czas praca praca, a z zarobkami u nich nie było tak kolorowo, na początku wszystko dobrze szło, potem zaczęli szukać oszczędności bo kasa sie nie zgadzała, to byly brane gorszej jakości produkty, etc, aż w końcu restauracja upadała. Tak samo widze jak są niektóre restauracje w moim mieście, na początku petarda, smacznie, a w tym momencie duzo osób mówi, że ta restauracja upadła. Znam temat nie od dziś. Gastronomia ciężki kawał chleba.

 

1 godzinę temu, VanBoxmeer napisał:

Sposobów na wyjście z takiego życiowego marazmu jest wiele, ale przytoczę kilka najczęściej wybieranych - sprawdzone, działają:

 

1. Uczysz się nowego fachu po godzinach i po jakimś czasie próbujesz się w tej nowej branży zahaczyć, oczywiście startując od najniższego stanowiska i za niskie jak na tę branżę zarobki. Wraz ze wzrostem Twojego doświadczenia i umiejętności będzie lepiej.

2. Wyjeżdżasz za granicę, ale nie po to, by dziadować, tylko by funkcjonować jako normalny obywatel tego kraju - w wolnym czasie uczysz się języka, a jeśli praca na kuchni Ci nie odpowiada to znając język możesz iść na studia/kurs, potem praktyki i wszystko to, co w punkcie 1.

 

Dlaczego wg Ciebie mieszkanie i praca za granicą ma być taką ascezą, w której odliczasz tylko dni do powrotu do Polski? Kto Ci broni nauczyć się języka, poznać fajnych ludzi, obracać panienki itd.? Czyli w skrócie - żyć? Przecież obiektywnie rzecz biorąc łatwiej jest mieć satysfakcję z życia za 2000 funtów w UK niż 2500zł w Polsce. A gdy się rozwiniesz językowo/fachowo/socjalnie to 2000 funtów to będzie podłoga zarobków, po które nie będziesz już chciał się schylić.

 

Nie mówiąc już o tym, że właśnie otwiera się okno wielkich możliwości związanych z pracą zdalną, która do tej pory wymagała chodzenia do biura i siedzenia za biurkiem - not anymore.

 

A jak pewnie sam zauważyłeś w UK, w rozwiniętych krajach zaczyna brakować białych ludzi z mózgiem do różnego rodzaju prac - jeśli będziesz znać język i mieć fach w ręku lub głowie to możesz naprawdę daleko zajść. Po co się męczyć w Polsce w pracy za grosze, gdzie pracodawca nigdy nie doceni Twojego intelektu lub zdolności w tym, co robisz?

 

 

 

 

1 będzie najlepszą opcją jak dla mnie.
Jesli chodzi o wyjazd za granice, byłeś za granicą? Ja byłem 3 lata i tak jak mówisz dziadowałem bo oszczędzałem. Fajnie się zarabia funty, fajnie się wydaje funty, ale wciąż jesteśmy na obcej ziemi, tak samo jak ukraińcy u nas, znasz Ukraińca który naprawde robi dobre pieniądze w Polsce? No właśnie. Wszyscy Polacy co są na wyspach, większość to patologia, alko, dragi, dilerka, krzaki, etc. Brytyjczycy traktują Polaków z góry, tylko nie chcą się do tego Polacy przyznać, że niby  UK kraina miodkiem płynąca yhm, Wiadomo, znajdzię się garstka osób które są fachowcami w swojej dziedzinie i robią dobrą robote tam, ale takie osoby zliczysz na palcach... Pozatym w uk jest pogoda która doprowadza do depresji, mi jest dobrze w Polsce, lubie lato.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia w Polsce jest taka sama jak na zachodzie czy wschodzie Europy, czujesz się tam obco bo nie znasz tam ludzi, ich języka ani obyczajów - nie ma problemu, by to zmienić. A mówienie w więcej niż jednym języku to często dodatkowa umiejętność zawodowa i socjalna - możesz zdobywać ciekawsze kontakty i brylować w towarzystwie, bo będziesz się czymś wyróżniać.

 

Za granicą mieszkam większość swojego dorosłego życia, o wiele dłużej niż 3 lata i każdy kolejny rok jest lepszy od poprzedniego właśnie dzięki temu, że nie przeniosłem się tam by oszczędzać każdy grosze tylko by żyć jak biały człowiek. Jedyne, czego nie polecam w zachodniej Europie to wyboru partnerki, bo te są o wiele lepszej jakości w centralnej i wschodniej części kontynentu (wliczając w to Polskę).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, VanBoxmeer napisał:

Jedyne, czego nie polecam w zachodniej Europie to wyboru partnerki, bo te są o wiele lepszej jakości w centralnej i wschodniej części kontynentu (wliczając w to Polskę).

No popatrz, a tak tu narzeka się na Polki. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo większość forumowiczy tylko z Polkami miała do czynienia, a ci, którzy mieli z Ukrainkami czy Białorusinkami widzą różnicę na plus względem Polek. Przeciętna Niemka, Francuzka czy Amerykanka to jeszcze większe kłopoty dla mężczyzny, a do tego uroda zwykle na niższym poziomie.

 

Generalnie im bardziej na zachód, tym więcej socjalizmu, feminizmu, rozbitych rodzin i mediów społecznościowych w codziennym życiu - idealna mieszanka do zniszczenia charakteru zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Akurat pod tym względem w Polsce jest lepiej niż na zachodzie - to warunki ekonomiczne sprawiły, że postanowiłem jeszcze na studiach wyjechać z Polski ale już nie jestem taki pewien, czy wychowywanie dzieci na zachodzie byłoby dobrym pomysłem.

Edytowane przez VanBoxmeer
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 1/23/2021 at 4:13 PM, maroon said:

Pod 800 to płacą znajomi w jednej z podwarszawskich miejscowości za 65m2

Widziałem ostatnio rachunek ze spółdzielni, 70m2 koło 8 stów, czynsz, ogrzewanie, woda, miasto 70k. Dom mnie taniej wychodzi (bez remontówki) w utrzymaniu. 

On 1/23/2021 at 8:46 PM, somsiad said:

W Polsce od chyba kilkunastu lat nie podniesiono kwoty wolnej limitu 2 progu podatkowego. Więc te 7tyś w mieście pokroju Warszawy automatycznie oznacza wpadnięcie w 2 próg podatkowy co jeszcze bardziej ucina możliwości akumulacji kapitału.

Dokładnie, dodatkowo powyżej drugiego progu nie masz już ulgi podatkowej na dzieci itp. Nie ma w Polsce w praktyce kwoty wolnej od podatku (UK 11k GBP). Powyżej 2. progu masz się cieszyć że cię kułaku nie rozstrzelali jeszcze a nie się dorabiać. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Orybazy said:

Widziałem ostatnio rachunek ze spółdzielni, 70m2 koło 8 stów, czynsz, ogrzewanie, woda, miasto 70k. Dom mnie taniej wychodzi (bez remontówki) w utrzymaniu. 

Dolicz jeszcze coroczne "rozliczenie" mediów, gdzie nie zdarza się nie dopłacić tysiączka lub dwóch za ogrzewanie i wodę. Do tego podatki i relatywnie często w miastach użytkowanie wieczyste, gdzie też potrafi tysiaczek lub dwa wypaść. I mamy roczne koszty utrzymania mizernego kwadratu na poziomie ~15 tys. rocznie. Mniej mizernego ~20 tys. A to tylko dach nad głową. 

 

Dom z własną wodą i przydomową oczyszczalnią ogarniesz za 1/5, z mediami miejskimi za 1/2.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Brat Jan napisał:

No popatrz, a tak tu narzeka się na Polki. :D

 

Kobiety na zachód od Polski to w większości Julki do kwadratu - więc moje pytanie - skoro w PL mamy szambo na rynku matrymonialnym to po co nurkować w jeszcze głębsze i bardziej śmierdzące.

Po raz 100 - jak ktoś koniecznie chce kobietę z naszego kręgu kulturowego - Ukraina, Białoruś, Rosja, Gruzja, Rumunia, Bułgaria - zwracam uwagę, iż w większości kraje prawosławne - jeszcze jakieś 5 lat będzie tam czego szukać, potem gnój, który jest u nas z zachodu zostanie i tam wyeksportowany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę polecić apke na telefon:

 

https://play.google.com/store/apps/details?id=com.monefy.app.lite&hl=en&gl=US

 

Ja sobie wyznaczam 1000zł miesięcznie na wydatki stałe

z czego 600zł to dom, wyżywienie, produkty czystości itp.

400zł to tzw. rozrywka, wydatki dodatkowe, ubery, jedzenie na wynos, jakieś piwko w weekend.

Staram się nie przekraczać wyznaczonych przez siebie limitów.

 

Znając je, automatycznie odmawiasz sobie rzeczy niepotrzebnych i bardziej analizujesz swoje wydatki.

 

Przykładowo (zaskakująco) w tym miesiącu prawdopodobnie zaoszczędze jakieś 500zł.

Zazwyczaj wydaję łącznie jakoś 600-800zł.

W okresie letnim więcej, wiadomo.

 

Bardzo dużo oszczędzam na gotowaniu na 4-5 dni.

Gotuję potrawy, które potem łatwo odgrzać, głównie ryże, makarony i kaszę + jakieś mięso, warzywa.

Po pracy 1 porcja na patelnie, odgrzewasz i obiad z głowy.

Sam się zaskoczyłem jak tanio można żyć.

Mieszkam w mieście z 500+ tys. mieszkańców.

 

Myślę, że warto spróbować  @elogejter

Może też się pozytywnie zaskoczysz :)

 

PS: polecam jeszcze obejrzeć 2 filmy o Minimalizmie na netflixie.

https://www.filmweb.pl/film/Minimalism%3A+A+Documentary+About+the+Important+Things-2015-747614

https://www.filmweb.pl/film/Minimalizm%3A+Czas+na+mniej-2021-866739

 

Zawsze zanim coś kupisz, zastanów się czy wniesie to jakąś wartość do Twojego życia, czy tylko chwilowo poprawi humor.

 

 

Edytowane przez 17nataku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.