Skocz do zawartości

Nawiązywanie relacji wszelakich


Rhobar II

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie bracia i siostry, 

mam 22 lata, od zawsze miałem problemy z nawiązywaniem głębszych relacji koleżeńskich (mam jednego przyjaciela) lub romantycznych, jestem całkiem wysoki 179,99cm, dobrze zbudowany i nie najbrzydszy, w normalnych czasach śmigam na siłkę. W pracy, szkole, czy na siłowni jestem w stanie rozmawiać z ludźmi i nawiązywać płytkie relacje, co jakiś czas uda mi się poderwać jakąś dziewczynę i wyjść na kilka randek (nigdy nie byłem w związku), ale nie udaje mi się przekuć żadnej relacji w cokolwiek poważniejszego, w relację afiliacyjną. Tak szybko jak przestaje nas łączyć wspólny cel, np. trening, praca, trzeba się ewakuować i nie zawracać głowy drugiej osobie. Podczas kontaktu z ludźmi jestem w trybie walcz lub uciekaj, nie mogę się zrelaksować, ciągle myślę że powinienem już sobie pójść. Jakieś rady, ćwiczenia, książki, kursy tańca :P, a może wy też tak macie i to normalne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Rhobar II napisał:

 Tak szybko jak przestaje nas łączyć wspólny cel, np. trening, praca, trzeba się ewakuować i nie zawracać głowy drugiej osobie.

he????

 

Ale jak to tak? Masz jakieś lęki? Proza życia jest nudna jak flaki z olejem i jest to normalne. Obyś nie robił za czaso-umilacz. I nie nadskakiwał damie. Czasem trzeba umieć, pomilczeć.

Idź na ten kurs tanca.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przestań się stresować. Z czego ten stres wynika? Gdybym ja myślał co ktoś o mnie pomyśli albo czy akurat ten czy ta zostanie moim przyjacielem bo jak nie to nie opłaca się w ogóle z nimi gadać to tak jak ty nie miałbym znajomych ? luz przede wszystkim bracie i będzie dobrze. Obojętnie jak mocno próbuje się to nam wmówić z każdej strony, to nie jest wyścig szczurów. Wszystko na czilkuuuu i nic na siłę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Rhobar II napisał:

mam 22 lata, od zawsze miałem problemy z nawiązywaniem głębszych relacji koleżeńskich (mam jednego przyjaciela) lub romantycznych, jestem całkiem wysoki 179,99cm, dobrze zbudowany i nie najbrzydszy, w normalnych czasach śmigam na siłkę. 

 

I nigdy żadna dziewczyna nie okazała Ci w żaden sposób jakiegokolwiek zainteresowania? Rozmowa, przebywanie w Twoim towarzystwie itp. A może nie umiałeś rozpoznać sygnałów, kiedy podobasz się kobiecie?

W każdym razie z wypowiedzi powyżej wnioskuję, że SMV masz dość wysokie. 180 cm to już jest całkiem nieźle, dobrze zbudowana sylwetka to cecha pożądana przez kobiety. Co masz na myśli pisząc "nie najbrzydszy"? Chodzi o twarz? 

 

Cytat

W pracy, szkole, czy na siłowni jestem w stanie rozmawiać z ludźmi i nawiązywać płytkie relacje, co jakiś czas uda mi się poderwać jakąś dziewczynę i wyjść na kilka randek (nigdy nie byłem w związku), ale nie udaje mi się przekuć żadnej relacji w cokolwiek poważniejszego, w relację afiliacyjną.

 

No dobra, czyli żadna z tych randek nie skończyła się seksem? Komunikowałeś jasno swoje intencje i zamiary? Mówiłeś, że dziewczyna Ci się podoba i próbowałeś wchodzić na kolejne poziomy znajomości? Np. zaprosić gdzieś na dłuższy spacer i powiedzieć wprost, że jesteś zainteresowany czymś więcej niż byciem czaso-umilaczem?

 

Cytat

Tak szybko jak przestaje nas łączyć wspólny cel, np. trening, praca, trzeba się ewakuować i nie zawracać głowy drugiej osobie. Podczas kontaktu z ludźmi jestem w trybie walcz lub uciekaj, nie mogę się zrelaksować, ciągle myślę że powinienem już sobie pójść. Jakieś rady, ćwiczenia, książki, kursy tańca :P, a może wy też tak macie i to normalne?

 

"Trzeba się ewakuować" - jak mamy to rozumieć? Jeśli dziewczynie się nie podobasz, to będzie zdawkowo odpowiadać i próbować Ci dać do zrozumienia, żebyś "spadał na drzewo". To się w PUA określa jako DQ - dyskwalifikacja. Panna daje Ci do zrozumienia - świadomie, bądź nieświadomie (gadzi mózg jej tak każe), że jesteś odpadem genetycznym. Ale nie pasuje mi to do Twojego opisu z pierwszego zdania, bo wynika z niego, że jesteś całkiem atrakcyjnym facetem.

 

Może wszystko psuje Twoja gburowatość? A może nieśmiałość? Musiałbyś napisać więcej o sobie, żebyśmy mogli coś konkretniej doradzić.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Tak szybko jak przestaje nas łączyć wspólny cel, np. trening, praca, trzeba się ewakuować i nie zawracać głowy drugiej osobie." Miałem w tym zdaniu na myśli, że kiedy nie mam wspólnego celu z innym człowiekiem, np. treningu to czuję napięcie, że spotkanie powinno dobiec końca, nie czuję się komfortowo żeby po prostu z kimś przebywać, myślę że to chyba lęk przed odrzuceniem, spowodowany niskim poczuciem wartości.

 

Samiec Gamma
Umiem czytać sygnały kobiet, oczywiście co jakiś czas spotykam się z zainteresowaniem ze strony płci przeciwnej, niemniej zawsze kończy się na całowaniu z macankiem, problem jest właśnie z tym wejściem na wyższy etap i mam tutaj też na myśli znajomych w ogóle, chyba sam siebie blokuję z obawy przed odrzuceniem, czyli znów sprowadza się to do poczucia wartości. Tak, chodziło mi o twarz. Uważam, na tyle, na ile jestem obiektywny w tej sprawie, że jestem wartościowym, całkiem przystojnym człowiekiem, który ma trochę do zaoferowania, ale to nijak ma się do podświadomości, która mnie blokuje. Upatruję tu dwie przyczyny, niskie poczucie własnej wartości(podświadome) i kiepski wzorzec małżeństwa rodziców, poprawne, ale oschłe, żyją obok siebie, jak lokatorzy.  Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę się nad sobą użalać, czy zwalać winę na rodziców, podjąłem pewne kroki ku polepszeniu sytuacji, a mianowicie, niedawno wyprowadziłem się za granicę, zrobiłem kurs i znalazłem pracę związaną z tym kursem, żeby podnieść poczucie wartości, że poradzę sobie w obcym miejscu, poza tym tutaj gdzie jestem łatwiej nawiązuje się kontakty. W sumie to chyba oczekiwałem od was poklepania po pleckach, bo ciężko coś więcej doradzić, dzięki za odzew chłopaki, myślę że muszę stawiać się w niewygodnych dla mnie sytuacjach na siłę i po czasie nabiorę luzu, którego mi brakuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Rhobar II napisał:

Umiem czytać sygnały kobiet, oczywiście co jakiś czas spotykam się z zainteresowaniem ze strony płci przeciwnej, niemniej zawsze kończy się na całowaniu z macankiem, problem jest właśnie z tym wejściem na wyższy etap i mam tutaj też na myśli znajomych w ogóle, chyba sam siebie blokuję z obawy przed odrzuceniem, czyli znów sprowadza się to do poczucia wartości.

 

Ale konkretnie: było macanko, jakieś lizanko i co dalej? Papa i następnego dnia jakby nic się nie stało? Nigdy po tym dziewczyna nie próbowała nawiązać jakiegoś kontaktu? SMS, Messenger, cokolwiek? Wydaje mi się to wszystko jakieś dziwne - albo się dostaje DQ, czyli dyskwalifikację i wtedy często nawet do macanka nie dojdzie, albo - jeśli jest zainteresowana - po czymś takim sama próbuje nawiązać jakiś kontakt, a jeśli Ty pierwszy nawiążesz, to podtrzymuje to. 

 

Cytat

Tak, chodziło mi o twarz. Uważam, na tyle, na ile jestem obiektywny w tej sprawie, że jestem wartościowym, całkiem przystojnym człowiekiem, który ma trochę do zaoferowania, ale to nijak ma się do podświadomości, która mnie blokuje.

 

Kurde, to co jest z Tobą nie tak? Wzrost prawie CHADa, sylwetka zrobiona, twarz co najmniej OK... zakłądając, że mówisz prawdę i masz niskie poczucie własnej wartości, czyli się raczej nie "podbijasz", to powinieneś się podobać kobietom! A jak stoisz z prowadzeniem rozmowy? Z tego co piszesz (wnioskuję na podstawie tego, jak układasz zdania itp.) jest całkiem nieźle, więc nie powinieneś mieć problemów z nawiązywaniem kontaktów interpersonalnych (nie mam na myśli tylko z kobietami). Jak u Ciebie ze śmiałością? Bo trochę napisałeś o tym, co Cię trapi, ale nic o sobie praktycznie, co by nam mogło pomóc naprowadzić Cię na właściwy tor.

 

Cytat

Upatruję tu dwie przyczyny, niskie poczucie własnej wartości(podświadome) i kiepski wzorzec małżeństwa rodziców, poprawne, ale oschłe, żyją obok siebie, jak lokatorzy.  Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę się nad sobą użalać, czy zwalać winę na rodziców, podjąłem pewne kroki ku polepszeniu sytuacji, a mianowicie, niedawno wyprowadziłem się za granicę, zrobiłem kurs i znalazłem pracę związaną z tym kursem, żeby podnieść poczucie wartości, że poradzę sobie w obcym miejscu, poza tym tutaj gdzie jestem łatwiej nawiązuje się kontakty.

 

Podjąłeś dobre kroki. Wyjazd za granicę trochę Cię otrzaska. Nabierzesz śmiałości, bo będziesz musiał sobie sam radzić. Dodatkowo wejdziesz w jakieś nowe środowisko, więc będziesz musiał się wykazać skillami socjalnymi.

Małżeństwa rzadko kiedy są naprawdę udane. Uwierz mi, że "poprawne, ale oschłe" to nie jest jeszcze aż tak kiepski wzorzec. Kiepski to byłby, gdyby ojciec był zastraszonym cuckiem i beta-bankomatem, a matka co weekend chodziła do klubów walić się z bad boyami.

 

Cytat

W sumie to chyba oczekiwałem od was poklepania po pleckach, bo ciężko coś więcej doradzić, dzięki za odzew chłopaki, myślę że muszę stawiać się w niewygodnych dla mnie sytuacjach na siłę i po czasie nabiorę luzu, którego mi brakuje.

 

Spoko, tylko z głaskania po główce nic nie wyniknie - ani dla nas, ani dla Ciebie ;)

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SamiecGamma wydaje mi sie ze jestem zbyt "grzecznym chlopcem". W szkole zawsze musialem byc przygotowany, nie dlatego zeby dostac dobra ocene, tylko zeby nie uslyszec niczego nieprzyjemnego od nauczyciela, tak samo z laskami czy kumplami  Niby na poziomie swiadomosci wiem ze to glupie, ale podswiadomie sram w gacie zeby kogos nie urazic, bo moglby byc dla mnie niemily, co zmienia mnie w konwersacyjnego eunucha. Kiedys gdy slyszalem ze jestem "mily", cieszylem sie, teraz, po takich slowach, czuje jak jaja mi sie kurcza. Zaczalem czytac "No more nice guy", mysle ze ta ksiazka uderza w tony mojego socjalnego uposledzenia. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Rhobar II napisał:

@SamiecGamma wydaje mi sie ze jestem zbyt "grzecznym chlopcem". W szkole zawsze musialem byc przygotowany, nie dlatego zeby dostac dobra ocene, tylko zeby nie uslyszec niczego nieprzyjemnego od nauczyciela, tak samo z laskami czy kumplami  Niby na poziomie swiadomosci wiem ze to glupie, ale podswiadomie sram w gacie zeby kogos nie urazic, bo moglby byc dla mnie niemily, co zmienia mnie w konwersacyjnego eunucha. Kiedys gdy slyszalem ze jestem "mily", cieszylem sie, teraz, po takich slowach, czuje jak jaja mi sie kurcza. Zaczalem czytac "No more nice guy", mysle ze ta ksiazka uderza w tony mojego socjalnego uposledzenia. 

 

Bardzo dobrze, czytaj i dokształcaj się. Generalnie każda kobieta powie Ci, że to bzdura, że bad boy jest pożądany, bo one lubią miłych facetów. Nie słuchaj tych matrixowych bzdur, tylko czytaj dalej literaturę Red Pillową i okolice. Nice Guy jest dobry do jebania... na kasę i na różne przysługi. W zamian co najwyżej dostanie kiepskiej jakości seks (jak się postara) ?‍♂️?

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie,

 

jesteś toćka w toćkę jak ja kilka lat temu. To męczące analizowanie, ta sztywność, te blokady etc.

Dopiero jak wyluzowałem, byłem bardziej spontaniczny, nie przejmowałem sie kontekstem, sytuacją, reakcją otoczenia, żyłem naturalnie, dopiero wtedy odżyłem.

 

Też byłem grzecznisiem, teraz jestem bardziej bezpośredni, mówię co myślę, jestem naturalny etc. To duży krok dla mnie, ułatwiło mi to zycie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.01.2021 o 23:23, Rhobar II napisał:

od zawsze miałem problemy z nawiązywaniem głębszych relacji koleżeńskich (mam jednego przyjaciela)

 

Relacje koleżeńskie polegają na tym ,że musisz do tej relacji wnosić jakąś wartość czyli coś możesz załatwić, 

naprawić, pomóc, wyręczyć, zorganizować, dać.

Dodatkowo wiedza na różne tematy, zasoby, którymi możesz się podzielić.

Nic niestety nie ma za darmo a skoro piszesz, że masz jednego przyjaciela czego serdecznie ci gratuluje bo

w dzisiejszych czasach taka osoba to skarb to możesz mieć niską wartość w oczach ludzi, z którymi chcesz się kolegować.

 

W dniu 24.01.2021 o 23:23, Rhobar II napisał:

Podczas kontaktu z ludźmi jestem w trybie walcz lub uciekaj, nie mogę się zrelaksować, ciągle myślę że powinienem już sobie pójść. Jakieś rady, ćwiczenia, książki, kursy tańca :P, a może wy też tak macie i to normalne?

 

Brakuje ci pewności siebie i zapisanie się na treningi sztuk walki czy nauka tańca może pomóc, popracuj nad nieśmiałością bo to jest złe samopoczucie przy ludziach,

zwiększ samoocenę poprzez afirmację każdego dnia możesz sobie powtarzać kocham i szanuję siebie, jestem wartościowym mężczyzną, umiem i potrafię czy jestem czysty i niewinny.

Polecam na dobry początek kupić książkę Marka Stosunkowo dobry o podświadomości? 

501630-352x500.jpg

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że miałem(czy może nawet jeszcze trochę mam) niemalże identyczny problem, też miewam trudności w nawiązaniu jakiś głębszych, przyjacielskich znajomości choć w przypadku nawiązywaniu powierzchownych nie ma najmniejszego problemu. I w trakcie rozmów miałem podobne odczucia jak opisujesz. Sam przerabiałem temat przeprowadzek i to 3 razy, jednak sama przeprowadzka nie naprawi sytuacji, przede wszystkim trzeba zrobić porządek w swojej głowie. Mi książka Glovera, którą czytasz bardzo pomogła, jest to dobry początek.

Co do przyczyny problemu, być może masz jakieś irracjonalne poczucie wstydu odnośnie swojej osoby przez co podczas rozmów bardziej się skupiasz na tym aby rozmówca nie odkrył faktów, których nie chcesz aby odkrył, choć te fakty wcale nie muszą być złe mogą dotyczyć np. twoich zainteresować, które uważasz, że z jakichś względów nie pasują do Ciebie. To w skrócie tyle jeśli chodzi o problem, który u mnie zaobserwowałem. Natomiast jeśli chodzi o jego rozwiązanie to:

  1. Warto się przyjrzeć temu jak się odnosili do Ciebie ludzie w tracie dzieciństwa, podczas bycia nastolatkiem. Nie muszą to być wcale traumatyczne przeżycia, ale np. jeżeli jesteś przez 20 lat porównywany z innymi osobami i zawsze jesteś stawiany jako ten co się musi w czymś poprawić, ten gorszy itd. to może to wg mnie budować taką postawę. Kropla drąży skałę
  2. Jeśli sądzisz, że masz taki problem jak ja to zrób "rachunek sumienia" i zastanów się czy rzeczywiście jest z Tobą coś nie tak, choć zazwyczaj radzi się, żeby się nie porównywać w tym przypadku porównuj się do woli, mi wyszło, że jest całkiem nieźle(choć wiadomo, że nieidealnie)
  3. Z prostych rozwiązań to po prostu zacznij rozmawiać o swoich zainteresowaniach, a także wyrażaj swoją opinie na różne tematy, też mi to pomogło

To tyle jeśli chodzi o ten konkretny problem, choć równocześnie rozwiązywałem również inne mniejsze i większe problemy co pewnie też mogło mieć pozytywny wpływ.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Kangur Z Austrii napisał:

Wydaje mi się, że miałem(czy może nawet jeszcze trochę mam) niemalże identyczny problem, też miewam trudności w nawiązaniu jakiś głębszych, przyjacielskich znajomości choć w przypadku nawiązywaniu powierzchownych nie ma najmniejszego problemu. I w trakcie rozmów miałem podobne odczucia jak opisujesz. Sam przerabiałem temat przeprowadzek i to 3 razy, jednak sama przeprowadzka nie naprawi sytuacji, przede wszystkim trzeba zrobić porządek w swojej głowie. Mi książka Glovera, którą czytasz bardzo pomogła, jest to dobry początek.

Co do przyczyny problemu, być może masz jakieś irracjonalne poczucie wstydu odnośnie swojej osoby przez co podczas rozmów bardziej się skupiasz na tym aby rozmówca nie odkrył faktów, których nie chcesz aby odkrył, choć te fakty wcale nie muszą być złe mogą dotyczyć np. twoich zainteresować, które uważasz, że z jakichś względów nie pasują do Ciebie. To w skrócie tyle jeśli chodzi o problem, który u mnie zaobserwowałem. Natomiast jeśli chodzi o jego rozwiązanie to:

  1. Warto się przyjrzeć temu jak się odnosili do Ciebie ludzie w tracie dzieciństwa, podczas bycia nastolatkiem. Nie muszą to być wcale traumatyczne przeżycia, ale np. jeżeli jesteś przez 20 lat porównywany z innymi osobami i zawsze jesteś stawiany jako ten co się musi w czymś poprawić, ten gorszy itd. to może to wg mnie budować taką postawę. Kropla drąży skałę
  2. Jeśli sądzisz, że masz taki problem jak ja to zrób "rachunek sumienia" i zastanów się czy rzeczywiście jest z Tobą coś nie tak, choć zazwyczaj radzi się, żeby się nie porównywać w tym przypadku porównuj się do woli, mi wyszło, że jest całkiem nieźle(choć wiadomo, że nieidealnie)
  3. Z prostych rozwiązań to po prostu zacznij rozmawiać o swoich zainteresowaniach, a także wyrażaj swoją opinie na różne tematy, też mi to pomogło

To tyle jeśli chodzi o ten konkretny problem, choć równocześnie rozwiązywałem również inne mniejsze i większe problemy co pewnie też mogło mieć pozytywny wpływ.

Dzięki za odzew Kangur, masz rację, przeprowadzka nie rozwiązuje problemu, choć nie była motywowana tylko tym czynnikiem, było też kilka innych.

Co do ukrycia faktów na mój temat, to przy najmniejszym stresie zaczynam się intensywnie pocić np. na dłoniach, częściowo rozwiązałem ten problem ale nie całkowicie, co bardzo utrudnia nawiązywanie relacji, myślę że straciłem z tego powodu kilka okazji na spotkanie pierwszego stopnia z kobietami, gdy siedzę na chillku, nie mam z tym problemu.

1. Zawsze byłem "szkolony" na pupilka, i tego "zdolnego", stawiany w podstawówce za wzór, w okresie "buntu młodzieńczego" odbiłem w stronę outsidera, jednak ciągle starałem się spełniać oczekiwania rodziny i nauczycieli, w okresie nastoletnim na kilka lat stałem się czarną owcą w rodzinie, ze względu na odrzucenie religii, a przynajmniej tak się czułem, było to silne emocjonalnie przeżycie, nastolatek o wiele bardziej bierze do siebie takie rzeczy, teraz na szczęście moje relacje z rodziną wróciły do normy, lubię wracać do domu rodzinnego.

2.Jw 

3.Dzięki, tak zrobię.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie mylisz przyczyny z efektem? W sensie, pocenie się jest reakcją organizmu na stres i to chyba on będzie tutaj problemem. Z czego stres wynika? W jakich dokładnie sytuacjach się stresujesz? Czy występuje on w kontaktach ze wszystkimi czy tylko z konkretną grupą osób(przełożeni, nieznajomi, kobiety, ufoludki)? Czy potrafisz się wyluzować wśród znajomych? Czy reakcja organizmu jest aby na pewno adekwatna do odczuwanego stresu, może problem nie leży w psychice, a bardziej w gospodarce hormonalnej czy w czymś takim w tym przypadku(to będzie raczej pytanie do lekarza)? Na te pytania musisz sobie na pewno odpowiedzieć, pewnie pojawią się jeszcze jakieś dodatkowe w twojej głowie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trafna uwaga, to już i przyczyna i efekt bo jak wiem że się będę pocić to się stresuję, przez co jak się stresuję, to się pocę, z tymi hormonami może być coś na rzeczy, już o tym myślałem, myślę że to nie to ale jak trochę się ogarnę w nowym miejscu i covid się skończy to je sprawdzę. Kontakty ze wszystkimi poza najbliższym otoczenie, jak się przyzwyczaję do czyjejś obecności to się normuje. Reakcja jest zdecydowanie nieadekwatna do stresu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.