Skocz do zawartości

Moja historia jak stałem się pizdą....


Rekomendowane odpowiedzi

- Co to za typ?

- Ale jaki typ?

- Ten z którym gadasz całymi dniami jak tylko się odwrócę...

- Oj misiu głuptasku, no co ty wygadujesz, przecież to tylko kolega z pracy.

- Ta, kolega. Przyznaj się, od kiedy mnie zdradzasz!

- No ty chyba oszalałeś, ja? Ty mój zwariowany wariacie ty, jaki zazdrosny, mój ty ty ty...

- Przestań! Mów prawdę i całą prawdę!

- Dobrze, wiesz co... Chcesz się ruchać, to weź się do tego zabierz normalnie, a nie szopki cyrki jakieś.

- Ale... a chuj.

 

poruchane i żyli długo i szczęśliwie

 

The End

  • Haha 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Dellinger napisał:

Kolega nam zamilkł. Mam nadzieję że nie zrobił czegoś głupiego

 

Mam wrażenie graniczące z pewnością, że jednak zrobił i pewnie się wygadał.

Małżonka w obliczu powalających dowodów jej zdrady popłakała się ze śmiechu, może nawet posikała,

ale żeby starego uspokoić, co by nie węszył za dużo i zatkał jadaczkę, popuściła mu szpary i po temacie.

 

 

 

  • Like 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówię wam, że mają drugi miesiąc miodowy.

Coś tam pofurczał trochę się ponapinał, żabka myszka nadstawiła dupki na zgodę i jest już git 👍

 

Może z rozpędu jeszcze jej się przyznał, że założył taki wątek na forum, na co zapewne usłyszał:

- Masz natychmiast przestać gadać z tymi pojebami!

 

4061901f-b110-45cf-abb7-707dfc12f166.jpg

  • Like 5
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze piszecie.

Pamiętam jak pisał "jak i czym ona będzie jeździć do pracy 50km jak prawka nie ma" oraz "jakie błędy popełnił, że żona chce dać innemu". Dało się w tym wyczuć troskę i poczucie winy.

Fizycznej zdrady nie udowodnił więc tym łatwiej przyszło żonie zrzucić winę na niego, a jemu zracjonalizować, że to tylko taki flirt bo z powodu jego błędów czuła się odrzucona i samotna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem 24 strony i powiem szczerze, że gość długo się trzymał, ale jego nagłe zniknięcie w tak ważnym momencie może oznaczać, że prawdopodobnie wybuchł, rozmówił się z myszką i teraz albo się pogodzili albo mają ciche dni. A on nie chce tu opisać co nawywijał.

 

Inaczej napisałby co się dzieje, albo że prosi o pomoc w stylu: "rozmówiłem się z nią, ona wie, zażądała tego i tego itp. Co robić?"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym miał postawić własne pieniądze na najbardziej prawdopodobny scenariusz wydarzeń,

to byłaby to historia raczej klasyczna w tego typu sytuacjach i brzmiała mniej więcej tak: 

 

Nasz bohater nie wytrzymuje ciśnienia i zdradza swej ślubnej czym się zajmował przez ostatni miesiąc. 

Ona wiedząc, że on chuja wielkiego na nią ma, przyznaje się tylko do tego, czego wyprzeć się nie może,

próbując oczywiście całą winę za może i nieodpowiednie zachowanie zrzucić na domowego tyrana i despotę.

 

W następnej kolejności myszka kontaktuje się z kochasiem i wychodzi z domu pod pierwszym z dupy pretekstem,

aby się z nim spotkać i przedyskutować opcje, informując gacha o tym, że sprawa się rypła i stary zaczął węszyć.

Oczywiście w pierwszym odruchu instynktu samozachowawczego, zadaje mu pytanie wprost - No i co teraz?-

licząc być może na odpowiedź w stylu - Nic a co. Jutro powiem mojej i zamieszkamy razem, tak jak ci obiecałem...

 

Ale zamiast tego słyszy tylko jakiś bełkot jednoznacznie wskazujący na to, że w zaistniałych okolicznościach przyrody

jej Romeło postanowił jednak zawalczyć o swoje małżeństwo i nie może dotrzymać składanych wcześniej obietnic, ale... 

ale chętnie skorzysta z okazji darmowego pukania czyjejś żony jakby co, z tym że no wiadomo, nic obiecać jej nie może.

W tym momencie prawdopodobnie dociera do jej mózgu informacja, że została wyjebana w powietrze przez kochasia

i płomienne obietnice wspólnej świetlanej przyszłości może sobie w kiblu na gwoździu powiesić. A to niespodzianka...

 

Skompromitowana, zraniona, wykorzystana i poniżona, postanawia walczyć o jedyne co jej zostało, strzępy małżeństwa,

które przynajmniej na jakiś czas zapewni jej ciepło i schronienie, kwestia tylko urobić starego, ale to przecież łatwizna,

najwyżej zamknie oczy i będzie myślała o tamtym, to teraz najmniejsze z jej zmartwień, a w końcu dupa nie mydło... 

 

Sam jestem ciekaw w ilu punktach się pomyliłem, ale coś tak podejrzewam, że raczej już się tego nie dowiemy.

 

  • Like 16
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten wątek to niezła saga i konkretny melodramat .

Nic dziwnego, że co niektórzy z wypiekami na twarzy wyczekują jakiejś puenty 😄.

Życie napisało swój scenariusz,aktorzy grają swoje rolę.

Pytanie tylko ,kto okazał się być reżyserem 🤔.

 

Tak mi się teraz przypomniał pewien program telewizyjny .

Emitowany w latach 90tych.

"Decyzja należy do Ciebie"

Widownia decydowała jaki będzie finał danej historii.

 

Lecą te lata,oj lecą:))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, marcopolozelmer napisał:

Gdybym miał postawić własne pieniądze na najbardziej prawdopodobny scenariusz wydarzeń,

to byłaby to historia raczej klasyczna w tego typu sytuacjach i brzmiała mniej więcej tak: 

 

Nasz bohater nie wytrzymuje ciśnienia i zdradza swej ślubnej czym się zajmował przez ostatni miesiąc. 

Ona wiedząc, że on chuja wielkiego na nią ma, przyznaje się tylko do tego, czego wyprzeć się nie może,

próbując oczywiście całą winę za może i nieodpowiednie zachowanie zrzucić na domowego tyrana i despotę.

 

W następnej kolejności myszka kontaktuje się z kochasiem i wychodzi z domu pod pierwszym z dupy pretekstem,

aby się z nim spotkać i przedyskutować opcje, informując gacha o tym, że sprawa się rypła i stary zaczął węszyć.

Oczywiście w pierwszym odruchu instynktu samozachowawczego, zadaje mu pytanie wprost - No i co teraz?-

licząc być może na odpowiedź w stylu - Nic a co. Jutro powiem mojej i zamieszkamy razem, tak jak ci obiecałem...

 

Ale zamiast tego słyszy tylko jakiś bełkot jednoznacznie wskazujący na to, że w zaistniałych okolicznościach przyrody

jej Romeło postanowił jednak zawalczyć o swoje małżeństwo i nie może dotrzymać składanych wcześniej obietnic, ale... 

ale chętnie skorzysta z okazji darmowego pukania czyjejś żony jakby co, z tym że no wiadomo, nic obiecać jej nie może.

W tym momencie prawdopodobnie dociera do jej mózgu informacja, że została wyjebana w powietrze przez kochasia

i płomienne obietnice wspólnej świetlanej przyszłości może sobie w kiblu na gwoździu powiesić. A to niespodzianka...

 

Skompromitowana, zraniona, wykorzystana i poniżona, postanawia walczyć o jedyne co jej zostało, strzępy małżeństwa,

które przynajmniej na jakiś czas zapewni jej ciepło i schronienie, kwestia tylko urobić starego, ale to przecież łatwizna,

najwyżej zamknie oczy i będzie myślała o tamtym, to teraz najmniejsze z jej zmartwień, a w końcu dupa nie mydło... 

 

Sam jestem ciekaw w ilu punktach się pomyliłem, ale coś tak podejrzewam, że raczej już się tego nie dowiemy.

 

Wprowadził bym kilka swoich subiektywnych poprawek do tego scenariusza, tak jak pewnie każdy. Były by one związane z doświadczeniami jakie każdy w swoim życiu zdobył. 

Jednak z ogólnym rysem się zgadzam.

Autor był zbyt świerzy i nie gotowy na wiedzę jaką tutaj dostał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.01.2021 o 17:26, Oversize napisał:

Narazie to tyle, więcej szczegółów będę dopisywał w miarę rozwijania się tematu. Czekam bracia na Wasze rady i sugestie.

 

Spełnij jej ostatnie życzenie i złóż pozew o rozwód bez orzekania winy.
Od tego momentu zacznie się Twoje życie pozytywnie zmieniać.

Masz o tyle przejebane, że będziesz płacił alimenty.
Co jednak ma ten plus już w tej chwili nauczyło Cię by za ŻADNĄ kobietę nie zabierać się bez gumy.
Którą wiesz kiedy założyłeś, kiedy zdjąłeś oraz gdzie wyrzuciłeś.


Zasadniczo wszystko poza alimentacją jest OK. Mimo, że zjebałeś w małzeństwie coś okolo 100% męskiej roli - to obecnie jednak startujesz z nienajgorszej pozycji.

I nie wchodź już w żadne stałe związki. W dzisiejszych czasach jest to potężne i zupełnie niepotrzebne obciążenie mężczyzny.
A ruchanie ogarniesz sobie bez stałego związku - i zauwazysz o ile ono będzie lepsze.

Wiesz dlaczego wszystkie żony w stosunku do prostytutek mają stosunek - cytując Władysława Gomułkę - "ziejący sadystycznym jadem nienawiści" ?

Po prostu - rynkowa konkurencja.
Która polega na tym, że skłoniony małżeńskim embargiem na seks mąż, ktory uda się do damy fachu pokrewnego miłości - natychmiast zauważa że:

1. Żonine gierki dupą warte są maksymalnie 300 złotych na godzinę.

2. Dostrzega - parafrazując słowa pewnego brytyjskiego premiera z cygarem - jak wiele otrzymać może za jak niewiele - od jakże licznych.

Ja na ten przykład regularnie korzystam z płatnego seksu i twierdzę, że nie istnieje na ziemi (tej ziemi) tańszy sposób na pozyskanie ruchania. Wszystkie inne metody są albo znacznie droższe albo kosztują tyle samo przy zdecydowanie wyższym ryzyku niepewności.


 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.