Skocz do zawartości

Realne koszta remontu mieszkania


horseman

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie,

 

Jakiś czas temu stałem się posiadaczem skromnych 30 metrów w trójmieście. Chciałbym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat realnych koszów remontu i tego, co je tak naprawdę generuje.

 

Mieszkanie kupiłem od Pani, której znudził się żywot "rentierki" i ciągłego doglądania nieruchomości. Umówiłem się na rozmowę w sprawie wynajmu, jednak od słowa do słowa uzgodniliśmy, że może lepiej będzie bym je odkupił. Tak więc nieruchomość nie była przypudrowana, ani przygotowana pod nowego nabywcę. Moje m było wcześniej wynajmowane przez "pracującą dziewczyny" i nie chodzi tu o najstarszy zawód świata, a Panie przed 30, które nie pilnują swoich finansów i pomimo pracy w korpo żyją jak studentki, co znaczy, że nie miały czasu na sprzątanie, ani pieniędzy na sprzątaczę.

 

Trzy dni szorowałem 30 metrów by dało się usiąść. Po pewnym czasie zjawili się pierwsi goście. Najpierw koledzy, którzy recytowali to ile to tysięcy będę musiał przeznaczyć na remont, jak bardzo podrożały wszystkie materiały budowlane i jak bardzo fachowcy tną w przysłowiowego chuja. Później przypomniało mi się, ile zapłaciłem za "odświeżenie" mieszkania, które wynajmowałem z eks. Pierwsza myśl - będę przez dwadzieścia lat żył w obdartym postudenckim mieszkaniu. Skąd ja teraz wezmę na to siano, skoro wcześniej miałem dzieliłem rachunki na pół z myszką? Rzeczywistość okazała się zaskakująca.

 

Większość rzeczy zrobiłem sam. Nigdy nie miałem doświadczenia z elektryką, ale bez problemu wykułem nowe otwory na puszki,  zamontowałem nowe gniazdka i przełączniki. Nawet przekułem ścianę na wylot i zrobiłem nowe gniazdko i kabel do oświetlenia szafy. Podobnie było z równaniem i malowaniem ścian oraz wymianą paneli. Nikt z tego nie robi doktoratu. Na YouTube jest cała masa wiedzy i poradników. Część mebli kupiłem używanych, które odnowiłem, a stare oddałem na OLX. Przyszli ludzie, zabrali starą kanapę, łóżko, telewizor, lodówkę i jeszcze podziękowali. Gdy wyrzuciłem babskie baracheło mieszkanie zaczęło wyglądać schludnie. Oczywiście wcześniej musiałem sporo rzeczy obmyślić i dokładnie zastanowić się co i gdzie chcę, co jest mi potrzebne, a co zbędne. 

 

Jednak najważniejszy wniosek to: Remontując mieszkanie z kobietą płacisz podwójnie lub jeszcze więcej nawet gdy dzielicie koszty "na pół". Czy koledzy źle mi doradzali? Nie, ale dla nich remont to wycieńczająca i żmudna praca. Wycieńczająca, bo każdy szczegół muszą obgadać i uzgodnić z "lepszą połówką", która zawsze wie lepiej. Najgorszy jest jednak spadek energii i atmosfera ciągłego poczucia strachu i winy, która towarzyszy facetom podczas urządzania mieszkania. Nie dziwię się, że wielu z nich woli wziąć kolejny kredyt "na fachowca" niż słuchać małżonki. W moim przypadku wybór farb i dekorów zajął jeden wieczór. Zrobiłem większe zamówienie w markecie budowlanym z dostawą pod drzwi. Za całe oświetlenie zapłaciłem 200 zł, tymczasem mój kumpel za samą lampę nad stół w jadalni 1000 zł i dwa dni pierdolił się z tym by połączyć wszystkie "kryształki". Piękny żyrandol po pół roku obrósł brudem, bo nie nigdy nie widziałem u jego myszki serwetki. Podobnie armatura, panele, farby, sprzęty użytku domowego. Nie ma takich pieniędzy, których kobieta nie wyda na głupoty. Beznadziejnych "ozdobników" nie liczę, bo to temat rzeka. Przez pół roku miesięcznie wydawałem po kilkaset złotych i powoli dłubałem sobie mieszkanie w weekendy. Pralka, lodówka, szafa na wymiar od stolarza to największe koszty, ale wolę kupić raz, a dobrze.  Efekt? Może nie jest to Luwr, ale wydaje mi się, że stworzyłem bardzo przyjemną przestrzeń do życia, a najważniejsze praktyczną i łatwą w utrzymaniu czystości. Praca fizyczna i oglądanie zmian, które wdrożyłem dało mi dużo satysfakcji, co przełożyło się na lepszy nastrój. Nie było wcale tak trudno. .

  • Like 18
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, horseman napisał:

Jednak najważniejszy wniosek to: Remontując mieszkanie z kobietą płacisz podwójnie lub jeszcze więcej nawet gdy dzielicie koszty "na pół". Czy koledzy źle mi doradzali? Nie, ale dla nich remont to wycieńczająca i żmudna praca. Wycieńczająca, bo każdy szczegół muszą obgadać i uzgodnić z "lepszą połówką", która zawsze wie lepiej.

Trafiłeś w sedno. Na własnym przykładzie wiem, że da się dogadać, ale najbardziej wolę mieszkanie urządzać sam. 

 

16 minut temu, horseman napisał:

Większość rzeczy zrobiłem sam. Nigdy nie miałem doświadczenia z elektryką, ale bez problemu wykułem nowe otwory na puszki,  zamontowałem nowe gniazdka i przełączniki. Nawet przekułem ścianę na wylot i zrobiłem nowe gniazdko i kabel do oświetlenia szafy. Podobnie było z równaniem i malowaniem ścian oraz wymianą paneli. Nikt z tego nie robi doktoratu. Na YouTube jest cała masa wiedzy i poradników.

Bardzo dużo rzeczy robi się samemu. Nie wiem jak teraz, ale mam wrażenie, ze w Poslce kultura robienia samemu jest bardziej rozwinięta. Żona ma rodzinę w Niemczech, która do najprostszej usterki wzywać musi "fachowca".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robiłem sam 2 wykończenia i 3 remonty kapitalne ze zmianą aranżacji pomieszczeń. Nie dlatego, że mnie nie stać na ekipę, tylko po patrzeniu paru ekipom na ręce i uzeraniu się z fuszerkami stwierdziłem, że mam dość nerwów. 

 

To co @horseman mówi to prawda, praktycznie wszystko poza gazem (uprawnienia) da się zrobić samemu i najczęściej dużo lepiej i taniej niż fachowcy. Jedyną inwestycją jest czas, sporo czasu i trzeba pamiętać, że niektóre prace są po prostu ciężkie fizycznie, trochę też narzędzia kosztują.

 

Ale jak ktoś ma techniczną smykałkę, lubi się "babrać" i ma dużo czasu to oszczędności i efekty mogą być znaczne, a wiedza nie jest tajemna, większość prac jest prosta do ogarnięcia i wymaga jedynie wprawy i dokładności. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Exile napisał:

Może podziel się zdjęciami, chętnie zobaczę jak Ci wyszło to wykończenie ?

 

521.jpg

 

A tak na poważnie, coraz więcej osób wie o "forum zjebów frustratów co pewnie nigdy nie ruchali" i nie chciałbym być rozpoznany dlatego nie udostępniam żadnych zdjęć. 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, horseman napisał:

Remontując mieszkanie z kobietą płacisz podwójnie lub jeszcze więcej nawet gdy dzielicie koszty "na pół".

Trochę jakbyś narzekał że baba ma cycki, ale pamiętaj że to od Ciebie zależy jak się nimi będziesz bawił.

 

Inna sprawa, zawsze wchodząć w relację z drugą osobą musisz liczyć się z tym, że ta druga osoba będzie miała inną wizję i będzie chciała innych rzeczy, nie widzę w tym nic złego. Nie mówię oczywiście o sytuacja kiedy ktoś kogoś wykorzystuje.

 

Mam zespół w którym jest jeszcze 4 chłopa i czasem czuję się jakbym był z 4 babami.

 

Godzinę temu, horseman napisał:

Za całe oświetlenie zapłaciłem 200 zł, tymczasem mój kumpel za samą lampę nad stół w jadalni 1000 zł

I teraz to jest złe czy dobre? Czy z każdą kobietą wydasz w uj więcej? Wiem że to jest schemat, no ale. W domyśle rozumiem że to myszka chciała kupić takie a nie inne oświetlenie - czy mu się ono nie podoba? Nie miał pieniędzy na to? I najważniejsze - nie musiał takiego kupować, prawda? 

 

Moja partnerka kupiła jakiś czas temu mieszkanie, niedługo odbiera i jest na etapie dobierania ofert na meble/rtv/agd i wszystkie inne rzeczy potrzebne do nowego domu. Z cenami idzie bardzo rozsądnie, wybiera tańsze rzeczy niż droższe, ale widzę że utrzymuje to na pewnym poziomie, który się jej podoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Taboo napisał:

I teraz to jest złe czy dobre? Czy z każdą kobietą wydasz w uj więcej? Wiem że to jest schemat, no ale. W domyśle rozumiem że to myszka chciała kupić takie a nie inne oświetlenie - czy mu się ono nie podoba? Nie miał pieniędzy na to? I najważniejsze - nie musiał takiego kupować, prawda? 

 

Mówimy o generowaniu problemów na kilku płaszczyznach:

1. Finansowa. Wydajesz hajs na głupoty, czego jako samiec nie chcesz.

2. Emocjonalna. Wpędzanie w poczucie winy, że nie zaspokajasz potrzeb swojej Pani.

3. Czas. Tracisz go na montaż, utrzymanie w czystości,  szukanie fikuśnych żaróweczek, wybór. 

4. Energetyczna. Tracisz energię na tłumaczenie, dyskusje, wybór, robienie zwrotów... A z nowym katalogiem Ikea zaczyna się to od początku. Nie bez powodu szwedzi wspierają lewoskrętnych :) Spójrz na marketing branży meblarskiej. 

 

Może zabrzmi to naiwnie, ale ja po 30 dopiero uczę się dorosłości. Widzę, że przestrzeń, którą kiedyś dzieliłem z kobietami, czas który inwestowałem, zasoby, które godziłem się oddać... To generuje więcej problemów niż pożytku. Czy mój kumpel musiał ulegać? Nie, ale chciał mieć spokój i wolał za to zapłacić, a prawdziwą cenę poniesie za kilka lat, a może nawet miesięcy. Bo zawsze jest lepszy provider vel. podnóżek

 

Może istnieje 0,5% himalajek. Jak dotąd spotkałem dwie, które forumowicze określili by tą nazwą. Po pewnym czasie okazywało się, że to maks połoninianki, a nie himalajki. Ot ciut lepsze od pozostałych.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@horseman

 

nie ma himalajek ;) mam naprawdę dobrą i ogarnietą partnerkę, ale no jak ostatnio sprawdzałem to nadal była kobietą ;) A od tego one nie uciekną! Ale fakt że nigdy nie miałem z nią problemów jakie pisujesz w powyższych punktach.

 

4 minuty temu, horseman napisał:

godziłem się

Słowo klucz!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Master napisał:

 lepiej zapłacić "fachowcom", a w tym czasie np. porobić nadgodziny w pracy :)

 

Nie widzę w tym nic złego by zlecać dowolne rzeczy fachowcom. Remont, gotowanie, sprzątanie - bez różnicy. Mamy wolny rynek usług :) 

 

Druga strona medalu jest taka, że są fachowcy i "fachowcy". W omawianej nieruchomości co rusz natykałem się na efekty pracy tych drugich. Niektóre powodują uśmiech na twarzy, inne poważnie zagrażają życiu i zdrowiu. Tutaj zdjęcie mocowania 5 kilogramowego szklanego żyrandola, który znajdował się nad kanapą. Dobrze, że nie spadł na głowę od rytmicznych wibracji :D 

 

 

fwPQaOeX_IMG_20210129_120530.jpg

 

Edytowane przez horseman
foto edycja
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, horseman napisał:

forum zjebów frustratów co pewnie nigdy nie ruchali

 

Hm, czytuję forum od pięciu lat. Lata swoje mam, doświadczenie też.

Owszem, życie w dupę nie raz kopało. Po to mamy ręce aby się otrzepać.

 

Ale zaraz frustraci... No tak, inni pewnie tak myślą.

Nigdy nie ruchali... No tak, dzieci same się wiatropylnie zrobiły.. :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, horseman napisał:

Nie widzę w tym nic złego by zlecać dowolne rzeczy fachowcom. Remont, gotowanie, sprzątanie - bez różnicy. Mamy wolny rynek usług :) 

 

Druga strona medalu jest taka, że są fachowcy i "fachowcy". W omawianej nieruchomości co rusz natykałem się na efekty pracy tych drugich. Niektóre powodują uśmiech na twarzy, inne poważnie zagrażają życiu i zdrowiu. Tutaj zdjęcie mocowania 5 kilogramowego szklanego żyrandola, który znajdował się nad kanapą. Dobrze, że nie spadł na głowę od rytmicznych wibracji

Masz rację. Ja też ostatnio robiłem remont u siebie w domu. Z tym, że zleciłem to fachowcowi, nie "fachowcowi". Ten pan ma komplet zamówień na dwa lata naprzód. Tyle cierpliwie czekaliśmy. ? Ja z żoną daliśmy mu wolną rękę z gwarancją, że się nie będziemy czepiać po zakończonej robocie.

 

Tzn. my wybraliśmy kolor ścian, a pan miał zrobić resztę z naszym zaleceniem: "ma być ładnie" i "rób pan jak pan chcesz". Po ustaleniu kosztorysu pan dostał klucze od domu i mógł sobie działać. Nam z żoną nawet się nie chciało po sklepach biegać za kaflami, podłogami itd. No i nie mięliśmy na to czasu. Efekt działalności fachowca jest powalający. 

 

3 godziny temu, JAL napisał:

Bardzo dużo rzeczy robi się samemu. Nie wiem jak teraz, ale mam wrażenie, ze w Poslce kultura robienia samemu jest bardziej rozwinięta. Żona ma rodzinę w Niemczech, która do najprostszej usterki wzywać musi "fachowca".

Mnie to nie dziwi. Czasami jest tak, że bardziej opłaca się chodzić do roboty, zarabiać kasę i kogoś wynająć do remontu. Ja też np. jestem w stanie położyć kafelki, ale na pewno nie zrobię tego równie dobrze, jak zawodowiec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Stefan Batory napisał:

Mnie to nie dziwi. Czasami jest tak, że bardziej opłaca się chodzić do roboty, zarabiać kasę i kogoś wynająć do remontu. Ja też np. jestem w stanie położyć kafelki, ale na pewno nie zrobię tego równie dobrze, jak zawodowiec.

Zgadzam się - to cecha choćby bogatszego społeczeństwa. Odnoszę jednak wrażenie, że to nie pragmatyzm, a brak nawet najprostszych umiejętności (choćby tapetowanie) jest dominującym czynnikiem. Spotkałem się np. z wyciekiem wody, który ogarniać musiałem ja, bo właściciele nie znali lokalizacji zaworu odcinającego. 

 

Cotygodniowe sprzątanie też możesz zlecić firmie. Wszystko zależy, gdzie możesz poprowadzić linię i za co chcesz zapłacić. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.