Skocz do zawartości

Rozmowa z szefem - co sądzicie?


Leniwiec

Rekomendowane odpowiedzi

7 minut temu, Messer napisał:

Napisałem kilka miesięcy temu post, gdzie wyszło że jestem od przeciętnego człowieka lepszy, bardziej świadomy i zdecydowanie lepiej sytuowany. Co jest prawdą i się tego nie wstydzę - ja na to ZAPRACOWAŁEM. Przed lustrem widzę świetnie zbudowanego faceta, który dostał w dupę i pozbierał się po strasznym gównie. A takie gówno nas buduje. Za to gówno jestem wdzięczny, bo teraz dzięki temu jestem tak wspaniały, jaki jestem. :):):) Takim się czuję i takim mnie nazywają laski, przy czym nie uważam innych za gorszych - po prostu nie mieli tyle szczęścia co ja, a za to szczęście jestem wdzięczny. 

 

I ty fortunny skurwysynu, 

Gówniarzu uperfumowany, 

Co splendor oraz spleen Londynu 

Nosisz na gębie zakazanej, 

I ty, co mieszkasz dziś w pałacu, 

A srać chodziłeś pod chałupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Leniwiec napisał:

Czy to nie jest jawny wyzysk? A może cwaniactwo i arogancja? A może niewolnik nie może za dużo zarabiać ?

Nie mam już cierpliwości do tego typa, ciężko się z nim dogadać. Mam zamiar się zbuntować i zająć się tylko cnc. Chce mu złożyć propozycję, że wykonywane prace po godzinach, mogę robić jako firma (aktualnie mam zawieszoną działalność ) i wystawię mu fakturkę, licżąc sobie powiedzmy 1/3 stawki serwisu zewnętrznego.

Tradycyjnie są dwie strony medalu. Licząc potencjalne zyski pracodawcy nie znasz wszystkich kosztów, więc możesz przeciągnąć w stronę roszczeniową.

Jednakże lepiej wyjdziesz będąc trochę roszczeniowym niż czując się wykorzystywanym. W pierwszym przypadku możesz czuć wdzięczność i lepiej realizować robotę, w drugim czuć frustrację, która odbije się na robocie i być może na Tobie. Przy urządzeniach typu CNC to lepiej, abyś tę uważność miał.

Sprawdź jak wyglądają kwestie odpowiedzialności przy takich naprawach, gdybyś to robił na firmę/JDG. Nie chciałbyś sytuacji, w której zawrzesz umowę, a później pracodawca będzie Cię ścigał o jakieś odszkodowanie. Niektórzy pracodawcy to chujki.

 

Ja bym spojrzał w umowę o pracę i sprawdził co jest opisane w robocie na stanowisku pracy.

Jeśli są obydwa typy czynności to tutaj szef ma rację i ciężko będzie Ci coś ugrać.

Jeśli jednak nie ma zawartej tej drugiej czynności (przy założeniu, że operator CNC nie jest odpowiedzialny za naprawy), to zrezygnowanie z takich czynności i odmowa ich wykonania jest jakimś rozwiązaniem. Argumentujesz tym, że potrzebujesz czas na realizację pracy w zakresie CNC i tyle. W międzyczasie możesz szukać jakieś roboty, abyś mógł się zaczepić, w razie gdyby pracodawca zrezygnował z Twoich usług.

Będziesz musiał jednak zachować zimną krew i opanowanie.

 

Jak podczas negocjacji włączy Ci się złość/pogarda (byłem w takiej sytuacji, kiedyś szefowi pojechałem, podobnie roszczeniowym kontrahentom) to słabo wróży na dobrą współpracę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Leniwiec napisał:

Chciałem wyegzekwować od szefa dodatkową kaskę za moje umiejętności, gdyż uważam, że jestem w tym dobry i "że mi się należy"

On jednak uważa, że robię to w godzinach pracy, kiedy i tak w niej jestem. A to, co robię po godzinach, mam też zapłacone, więc on nie widzi problemu.

Jako argument podpieram się faktem, że zewnętrzne serwisy mają stawki rzędu 180zł/h+koszt dojazdu, wiec łatwo policzyć ile kosztuje np. 5h wizyta.

Ostatnio hiciorem była wizyta serwisu kompresora, gdzie za 2h pracy+dojazd, policzyli sobie 1500zł netto. (Do tego koszty materiałów)

Oszczędności dla firmy, wynikające z mojej pracy, sięgają kilku tysięcy miesięcznie. Dlaczego więc nie mogę otrzymać dodatku do mojej pensji, rzędu np 500zł ?

 

Czy to nie jest jawny wyzysk? A może cwaniactwo i arogancja? A może niewolnik nie może za dużo zarabiać ?

Nie mam już cierpliwości do tego typa, ciężko się z nim dogadać. Mam zamiar się zbuntować i zająć się tylko cnc. Chce mu złożyć propozycję, że wykonywane prace po godzinach, mogę robić jako firma (aktualnie mam zawieszoną działalność ) i wystawię mu fakturkę, licżąc sobie powiedzmy 1/3 stawki serwisu zewnętrznego.

 

Jakieś rady ?

 

 

W tym kraju panuje wyzysk i zaniżanie pensji pracownikom.

Jeżeli pracodawca może zaoszczędzić na pracowniku to będzie to robić.

Dlatego w pracy nie warto pokazywać maksimum swoich możliwości bo i tak tego nikt nie doceni.

Mało tego jak pracodawca zobaczy, że dajesz więcej z od siebie niż oczekuję skrzętnie to wykorzysta.

Zawsze się wykręci ,że płaci wynagrodzenie za wykonywaną pracę i nadgodziny, więc jest czysty i w razie czego powie ,że się na to zgodziłeś.

Skoro nie podoba ci się obecny stan rzeczy a pracodawca nie wyraża chęci wydawania większych pieniędzy na pracownika to pora przestać

wykonywać dodatkowe czynności po godzinach pracy.

Może jak pracodawca zacznie płacić wyższe koszty za naprawy firmie zewnętrznej to się nauczy doceniać pracownika.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer Wyjaśnię Ci jaki mam problem z Tobą. Nie wiem czy jesteś narcyzem, zapewne aspirujesz do tego srogo. Na pewno nie przedstawiasz zdrowego poczucia własnej wartości, ewentualnie pychę. 

 

 

Za każdym razem widząc Twoje schematyczne wręcz posty, pojawiają się te oto czerwone flagi:

 

1. Fałszywe lub samolubne akty dobroci z pozycji władzy. “Jestem lepszy od Ciebie. Czy Ci się to podoba, czy nie, moja hojność sprawia, że jesteś zależny ode mnie”.

2. Robisz coś po to, aby poprawić swój wizerunek.

3. Poczucie “Gdyby nie ja, nie byłbyś w stanie przetrwać ani rozwiązać swoich problemów“.

4. Manipulacja, szantaż i pułapki emocjonalne.

 

 

 Twój post jest poniżający i dyskredytujący. Zasłaniasz to niby chęcią pomocy i doradzenia - udzielenia lekcji. Stawiasz się jednocześnie na pozycji nie wiadomo jakiego autorytetu.

 

3 godziny temu, Messer napisał:

Nie rozumiesz kompletnie psychologii tej sytuacji. Nic a nic. Wybacz dosadność, bo dalej będę jeszcze bardziej dosadny.

3 godziny temu, Messer napisał:

Wybacz brutalność i dosadność tego co napisałem. Zrobiłem to, żebyś się ocknął. Prawdopodobnie dobry chłopak jesteś i z natury pomocny. Oni to widzą, widzą że masz "miękkie serce", a dlatego musisz mieć twardą dupę. A w tą dupę jesteś ładowany niestety regularnie i teraz masz coś w rodzaju syndromu sztokholmskiego. 

 

Następnie przeszedłeś to wychwalenia swej zajebistości. Historia od zera do bohatera. Jednak konkluzji odnośnie założonego wątku brak.

 

3 godziny temu, Messer napisał:

Moja godność nie pozwoliłaby mi na bycie sfajerzonym. 5 lat temu - tak. Teraz, kiedy poznałem bardziej ludzi i znam w sposób zaawansowany psychologię? Nie.

 

Gdyby wyodrębnić to wszystko zostaje:

 

3 godziny temu, Messer napisał:

Zrobisz co uważasz

 

No kurwa dzięki za pomoc :-D

 

 

Potem już masz z górki. Nikt nie podważa tego co piszesz, a jak już podważy, to lecisz schematem, czyli: Ty się ośmieszyłeś;

 

2 godziny temu, Messer napisał:

Nawet mnie z klasą nie obraziłeś, tylko się zbłaźniłeś. Zrobiłeś samozaoranie, ale nawet tego nie wiesz.

 

i "bez odbioru", czyli uniknięcie konfrontacji.

 

2 godziny temu, Messer napisał:

Spokojnej nocy i proszę - bez odbioru, bo jestem zażenowany poziomem argumentów i kolejnym manipulacyjnym robieniem psychoanalizy, przez co mam czuć wstyd z powodu "narcyzmu" i własnej niekompetencji. Pa. ?

 

Wgłębiając się dalej:

 

2 godziny temu, Messer napisał:

Dlaczego wymagasz ode mnie podania gotowego rozwiązania osobie, której nie znam sytuacji ekonomicznej, psychologicznej czy dalszej możliwości znalezienia nowej pracy?

 

 

Tak, tak, bez odbioru. Pięknie się tu wykreowałeś. Bronisz tego status quo rozpaczliwie tekstami jakie masz boskie ciało i jak to kobiety nie mogą oderwać od Ciebie oczu. Nie musisz też pisać co mnie zabolało, a co nie. Odsłanianie toksycznych kłamstw to moje hobby. Kto chce ten to zauważy.

 

Są w Internecie bardziej lub mniej znani, którzy stosują podobną praktykę, np.

 

Eckhart Tolle.

Rajneesh Chandra Mohan Jain, tzw. Osho

Jaggi Vasudev, tzw. Sadhguru.

Edytowane przez orkest
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, orkest napisał:

@Messer Wyjaśnię Ci jaki mam problem z Tobą. Nie wiem czy jesteś narcyzem, zapewne aspirujesz do tego srogo. Na pewno nie przedstawiasz zdrowego poczucia własnej wartości, ewentualnie pychę. 

 

My, ludzie mamy czasem ten problem, że uszczkniemy jakiejś wiedzy i udaje się nam poprawić dotychczasową sytuację, ale potrafimy wokół tego etapu budować pomniki zwycięstwa uważając się za kogoś wyjątkowego, co w skrajnych przypadkach prowadzi do ugruntowywania całego swojego jestestwa na czymś, co jest ledwie etapem w długiej drodze życia i zatrzymaniu się na tym etapie.

 

Co ciekawe, z czasem potrafimy dostrzegać sporo u innych (albo nam się tylko wydaje, bo projektujemy stare, znienawidzone 'ja' na czyjeś zachowanie) i bezpardonowo wytykać, ale z autorefleksją gorzej.

 

Jest sposób, żeby odróżnić tę postawę od zalążków mądrości- ta druga ma w sobie cechy pokory, skromności (w zdrowej formie, bez umniejszania), wspomnianej autorefleksji i przychylnej postawy do siebie i ludzi. Obserwacja kogoś, jak reaguje na krytykę (słuszną lub nie, bez znaczenia), też wiele mówi o człowieku.

 

@Messer, Ty chyba nie masz doświadczenia z zatrudnianiem i utrzymaniem personelu, prawda?

 

@Leniwiec,

Chłopaki dobrze radzą, spróbuję nakreślić, temat od strony kogoś, kto był zatrudniany ale i sam zatrudniał.

 

Twój szef nie będzie sobie strzelał w kolano, więc jeśli Twoja praca ma wysoką wartość i można za nią płacić więcej wciąż czerpiąc z niej profity, a tańsze zamienniki trudno dostępne, dostaniesz te pieniądze.

Żeby tak się stało, musisz;

 

1-  Poznać rynek, rozejrzeć się, popytać. Pójść na kilka rozmów, gdzie wycenią Twoje umiejętności. Dzięki temu zyskasz wiedzę nt. realnej wartości Twojej pracy. Powinno to też dobrze wpłynąć na Twoją psychikę, zobaczysz że świat nie kończy się na obecnej pracy. 

2-  Zebrać argumenty i za ich pomocą rozmawiać z szefem, bez angażowania strony emocjonalnej. On może chcieć na nią wpłynąć. Ty nie masz walczyć z 'dymaniem Ciebie', bo być może niepotrzebnie się nakręcisz słuchając niektórych rad powyżej. Masz dbać o swoje dobro, proponując wartość w zamian.

3-  Poczytaj/posłuchaj o technikach komunikacji i dobierz odpowiednią do charakteru/osobowości Twojego szefa. Inaczej się rozmawia z cholerykiem, gdzie trzeba często ustąpić albo sprawić takie wrażenie po to żeby pójść naprzód, inaczej z kimś kto nie angażuje emocji w biznes. 

 

Daj sobie czas, nie rób szybkich, nieprzygotowanych ruchów.

 

Żeby sprawa się powiodła zakładając, że jesteś wartościowym i trudno zastępowalnym pracownikiem, szef musi o tym wiedzieć. On też żyje w swojej bańce i może mieć przekonanie, że z łatwością Cię zastąpi kimś innym, co nie musi być prawdą.

 

I tutaj dochodzimy do miejsca, gdzie tak czy owak musisz być gotowy na zmianę pracy, czyli powrót do pkt. 1

 

@Obliteraror, @Mosze Red, Wy chyba zatrudniacie, doradzicie chłopakowi?

 

Ps. Jeszcze sprawa otwarcia własnej działalności, warto przemyśleć.

 

Ja pewnie bym się nigdy nie zdecydował, życie zmusiło. Miałem świetne warunki, ale pojawiła się tańsza konkurencja i szef zaczął wymyślać, w końcu mocno przesadzać.

Skończyło się zwolnieniem w ciężkiej atmosferze z mocnymi przegięciami (sprawę w sądzie założyłem i wygrałem).

Wtedy zdecydowałem się na otwarcie działalności, w obcym kraju i bez żadnego wsparcia. To nie było najmądrzejsze z mojej strony, kosztowało ogromnie dużo wysiłku żeby się wbić na rynek i utrzymać. Po drodze kryzys w branży i ogromne długi, po ich spłaceniu 'niespodzianka' od eks i rozpad rodziny i totalne rozpieprzenie strefy komfortu, układanie życia na nowo i jeszcze kilka fikołków.

 

I wiesz co? Nie wybrałbym inaczej, jestem tu gdzie powinienem być i idę sobie dalej :)

Powodzenia!

 

 

 

 

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Iceman84PL napisał:

 

W tym kraju panuje wyzysk i zaniżanie pensji pracownikom.

Jeżeli pracodawca może zaoszczędzić na pracowniku to będzie to robić.

Dlatego w pracy nie warto pokazywać maksimum swoich możliwości bo i tak tego nikt nie doceni.

Mało tego jak pracodawca zobaczy, że dajesz więcej z od siebie niż oczekuję skrzętnie to wykorzysta.

Zawsze się wykręci ,że płaci wynagrodzenie za wykonywaną pracę i nadgodziny, więc jest czysty i w razie czego powie ,że się na to zgodziłeś.

Skoro nie podoba ci się obecny stan rzeczy a pracodawca nie wyraża chęci wydawania większych pieniędzy na pracownika to pora przestać

wykonywać dodatkowe czynności po godzinach pracy.

Może jak pracodawca zacznie płacić wyższe koszty za naprawy firmie zewnętrznej to się nauczy doceniać pracownika.

 

 

 

Co prawda to prawda, jakiś czas temu pracowałem w biurze. Pracownik umysłowy "ynżynier", wiele czynności się powtarzało, siedziałeś jak małpa i klepałeś przy komputerze. Ja, że przebiegły lis z nudów nauczyłem się podstaw programowania w pewnym języku, zacząłem tworzyć skrypty które pomogły mi w zautomatyzowaniu tych procesów. Efekt? Robiłem robotę kilka razy szybciej niż moi koledzy "dziobiąc" to samo od 20 lat na piechotę. Co za tym szło? Jak się kiero jorgnął, dokładał mi jeszcze roboty za nich bo oni się nie wyrabiali xD. 

 

W efekcie przerzucałem robotę swoją i jeszcze innych, kasę miałem gorszą od innych, jak się kiedyś "zbuntowałem" kulturalnie odmówiłem wykonania pracy za kolegę który był na chorobowym, kiero się spytał czemu odmówiłem mu kilka razy kiedy prosił mnie o zrobienie czegoś za kogoś, ładnie odpowiedziałem, że czuję się zbyt obciążony i się skończyło, ale jemu niesmak pozostał. 

 

Kiedy natomiast poszedłem po podwyżkę i zmianę stanowiska z "młodszego" na "samodzielnego", nie mogłem się doczekać odpowiedzi przez 7 miesięcy, moja cierpliwość się skończyła i odszedłem. 

 

Zasada miej wyjebane, a będzie Ci dane jest zasadna na naszym rynku pracy, tylko co zrobić jak chciałem być dobry w tym co robię? Chciałem robić coś nowego, inną drogą, lepszą, szybszą? 

 

Najlepiej, więc iść do pracy odjebać co masz do odjebania, a po godzinach budować coś swojego, co od jakiegoś czasu robię, droga daleka i kręta, idzie jak krew z nosa, ale cały czas coś do przodu. Czekam z niecierpliwością na dzień w którym powiem pracodawcom, spierdalać i sam się nim stanę. Będąc samemu sobie sterem, żaglem i okrętem. Tak mi dopomóż Bóg. Amen. 

 

Edit: Najlepsze jest to, że na samym początku byłem wystraszony tą robotą, jak zaczynałem. A później stałem się jednym z lepszych wyjadaczy w sumie, nie pierwszy raz mówią o mnie, że szybko łapie, to cieszy. 

Edytowane przez Jorgen Svensson
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Jorgen Svensson said:

Najlepiej, więc iść do pracy odjebać co masz do odjebania, a po godzinach budować coś swojego, co od jakiegoś czasu robię, droga daleka i kręta, idzie jak krew z nosa, ale cały czas coś do przodu. Czekam z niecierpliwością na dzień w którym powiem pracodawcom, spierdalać i sam się nim stanę. Będąc samemu sobie sterem, żaglem i okrętem. Tak mi dopomóż Bóg. Amen. 

 

3 minutes ago, Jorgen Svensson said:

Ja, że przebiegły lis z nudów nauczyłem się podstaw programowania w pewnym języku, zacząłem tworzyć skrypty które pomogły mi w zautomatyzowaniu tych procesów. Efekt? Robiłem robotę kilka razy szybciej niż moi koledzy "dziobiąc" to samo od 20 lat na piechotę. Co za tym szło? Jak się kiero jorgnął, dokładał mi jeszcze roboty za nich bo oni się nie wyrabiali xD. 

Na tym to polega w każdej firmie @Jorgen Svensson. Zapierdalanie na 120% normy ma sens tylko wtedy kiedy mamy ciśneinie na awans w ramach struktur firmy. A i tak nie warto bo może się okazać że awansowany zostanie ktoś inny kto nawet na ten awans nie zasługuje xD.

Ja od wielu lat przyjmuję następującą strategię:

1) Oceniając ofertę pracy biorę pod uwagę 3 czynniki w następującej kolejności:  Czy dana praca zapewnia rozwój zawodowy, czas dojazdu i dopiero na 3 miejscu kasa.

2) Robię swoje w odrębie tych 8 godzin i ani godziny więcej.

3) Po 1.5-2 latach oceniam czy w dalszym ciągu się rozwijam. Jeśli nie to od razu zaczynam szukać innej roboty i ją bez skrupułów zmieniam.

Dotychczas każda zmiana pracy oznaczała podwyżkę o przynajmniej kilkadziesiąt procent.

I tyle mam wyjebane na jakieś awanse podwyżki itd. Często łątwiej jest wynegocjować lepszą stawkę zmieniając firmę aniżeli żebrać o podwyżkę.

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, somsiad napisał:

3) Po 1.5-2 latach oceniam czy w dalszym ciągu się rozwijam. Jeśli nie to od razu zaczynam szukać innej roboty i ją bez skrupułów zmieniam.

Dotychczas każda zmiana pracy oznaczała podwyżkę o przynajmniej kilkadziesiąt procent.

I tyle mam wyjebane na jakieś awanse podwyżki itd. Często łątwiej jest wynegocjować lepszą stawkę zmieniając firmę aniżeli żebrać o podwyżkę.

 

Podejście adekwatne do otaczającej nas rzeczywistości. Właśnie mi pyka 2 lata na moim stanowisku, to był mój cel, było ciężko, bardzo niekorzystne środowisko pracy z resztą do dziś tak jest, tylko ja trochę cwańszy. Zacząłem się rozglądać, dzwoniło do mnie kilka pań już z HR jak mam tylko okazję to podpytuję o stawki i okazuje się, że na analogicznych stanowiskach w innych firmach i innych regionach PL zarabia się o 1,5-2k pln więcej netto niż ja w tym momencie. Dotyczy to podobnego zakresu obowiązków, podobnych kompetencji, podobnej ilości osób do zarządzania albo nawet i mniejszej itd. tylko inny asortyment w produkcji.  O takiej podwyżce mogę pomarzyć, dlatego już się rozglądam i odchodzę przy najlepszej dla mnie ofercie. Jednak tym razem nauczony doświadczeniem z wcześniejszej sytuacji, podchodzę do tego strategicznie.

 

Ogólnie to chciałbym sobie wymarzyć dojście na sam szczyt drabiny etatowej - dyrektor/prezes zarządu, następnie po przepracowaniu jakiegoś czasu na takim stanowisku odejść na swoje. Wtedy będę zawodowo spełnionym człowiekiem, który osiągnął etatowy szczyt, ale również zbudował równolegle coś swojego. 

 

Trochę prywaty w temacie kolegi @Leniwiec, ale mam nadzieję, że za złe mi nie będzie miał. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, lync napisał:

Nie tylko pracodawcy. Pracując na własnej DG można mieć do czynienia z kontrahentami, którzy jako np. kluczowi klienci będą z tej pozycji korzystać i dążyć do uzyskiwania dodatkowych korzyści bez wynagrodzenia.

 

Tylko, żeby to wiedzieć, trzeba choć raz w życiu zostać sterem, panem i okrętem. Wtedy przestanie człowiek patrzeć jednowymiarowo.

 

14 godzin temu, Leniwiec napisał:

Jakieś rady ?

 

1. Przestać robić za darmo coś czego nie masz w swoich obowiązkach (bo tak odbieram Twój wpis - robisz coś poza ustalonym zakresem pracy)

2. Powiedzieć szefowi wprost, że firma zaoszczędza na tym tyle i tyle i że chciałbyś aby Twoja praca została doceniona finansowo albo awansem (nie znam się na Twojej pracy więc nie wiem czy to jest możliwe)

3. Oduczyć się pracy za darmo - i mowa tu do Ciebie Leniwiec, nie Twojego szefa, bo jak nie zmienisz podejścia w głowie, to to się będzie powtarzać

 

BTW - Twój szef, a nie bronię go tylko przedstawiam sytuację z drugiej strony, to też facet i uwierz mi, że "domyśl się", podobne do stosowanego przez laski "miś domyśl się", nie zadziała. Jasno, klarownie i zwięźle - za dodatkową pracę chcę dostawać słusznie zarobione pieniądze.

 

13 godzin temu, Messer napisał:

Ludzie z władzą, szefowie i ci, co trzymają innych "za mordę" często w głębi duszy GARDZĄ innymi. Pogarda jest uczuciem wyższości, tym, że robaczka można zgnieść pod butem. 

 

Napisałeś w tym momencie bardzo dużą generalizację, która jest krzywdząca dla wielu ludzi. Coś jak "wszystkie laski to k.rwy". Wynika to pewnie ze złych doświadczeń w pracy. Ja też je miałem, bo miałem szefów, którzy mi nie zapłacili, takich co lubili poniżać, a przynajmniej próbować, itp. itd.

Tylko, że wiesz jaki był tego efekt - jak pracowałem w korpo mając pod sobą nie taką małą grupę ludzi zawsze dbałem o to aby pracownikowi było dobrze. 

Jak poszedłem na swoje ustaliłem pewne zasady, a pierwsza z nich brzmi - nie ma pracy za darmo. Ani w sytuacji jaką opisał @lync czyli podmiot większy - podmiot mniejszy ani pracodawca-pracownik. Co więcej, wraz z rozwojem firmy ściągałem osoby z którymi pracowałem w poprzednich miejscach pracy. Nikt nie odmawiał. A pensji wyższych nie dostawali, bo nie było mnie, i częściowo nadal nie jest, stać na to aby płacić tyle co zachodnie korpo.

Od 3 lat nikt się nie zwolnił. Powiększamy zespół. Rośniemy. Skalujemy się. Ludzie są zadowoleni.

Różnica jest taka, że ja nie jeżdżę wypasioną furą, nie mam tzw. "willi" i rolliego na łapie. A mógłbym, gdybym żyłował ludzi i walił w chooja kontrahentów.

Takich ludzi jak ja znam więcej. 

Nie każda kobieta to k.rwa, nie każdy szef to złodziej i psychol.

Pracodawca potrzebuje pracownika tak samo jak pracownik pracodawcy. Obaj są godni szacunku i obydwu należy doceniać i szanować jeśli grają fair.

 

PS Skromność jest cholernie ważną cnotą. 

 

BTW - @Yolo - 100% racji.

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 7
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Messer napisał:

Napisałem kilka miesięcy temu post, gdzie wyszło że jestem od przeciętnego człowieka lepszy, bardziej świadomy i zdecydowanie lepiej sytuowany. Co jest prawdą i się tego nie wstydzę - ja na to ZAPRACOWAŁEM. Przed lustrem widzę świetnie zbudowanego faceta, który dostał w dupę i pozbierał się po strasznym gównie. A takie gówno nas buduje. Za to gówno jestem wdzięczny, bo teraz dzięki temu jestem tak wspaniały, jaki jestem. :):):) Takim się czuję i takim mnie nazywają laski, przy czym nie uważam innych za gorszych - po prostu nie mieli tyle szczęścia co ja, a za to szczęście jestem wdzięczny. 

 

Ciekawe jest to, co napisałeś. I prawdą jest też, że społeczeństwo widzi osiągnięty cel, a nie widziało drogi. Ale zdajesz sobie na pewno sprawę, dlaczego tak jasne i klarowne przedstawienie sytuacji może być odbierane w sposób pogardliwy i wywyższający się przez innych. I niekoniecznie przez leni i nierobów, ale też tych, którym brakło trochę szczęścia, a próbowali. Czasem wielokrotnie.

Byłbym hipokrytą gdybym napisał, że się tak kiedyś nie czułem. Czułem się. A potem się zawstydziłem - co ja robię? Kogo chcę udawać?

 

@Leniwiec, sprawa nie jest prosta. Jeżeli utrzymanie ruchu masz wpisane w zakres swoich podstawowych obowiązków w karcie stanowiskowej (czyli jakimkolwiek innym dokumencie, precyzującym Twój zakres obowiązków), to szef zapewne uważa, że jest w pełni fair, dodatkowo zgodnie z prawem rozliczając Ci dodatkowe stawki za wykonane nadgodziny. To pierwsze pytanie. Jeżeli jednak utrzymanie ruchu jest w większości wykonywane mimo to dodatkowo po godzinach, to jak najbardziej masz prawo negocjować podwyżkę, mocno akcentując kwestię ponadnormatywnego czasu pracy, którą obecnie wykonujesz. Pójście na rozmowę do konkurencji i wycenienie swojej rynkowej wartości również jest zawsze dobrym pomysłem. Im więcej asów w ręku, tym lepiej.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Iceman84PL napisał:

W tym kraju panuje wyzysk i zaniżanie pensji pracownikom.

Jeżeli pracodawca może zaoszczędzić na pracowniku to będzie to robić.

Kilka lat temu na własnej skórze to poczułem. I efekty tego odczuwam do dziś. 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Leniwiec napisał:

Pojebana sytuacja. Teoretycznie rozwiązaniem byłoby zmienić pracę, a tutaj przyjeżdżać, jako zewnętrzny serwis. Inaczej może być ciężko.

Jednak za długo tu pracuje, aby się zdecydować na taki krok i podejrzewam, że on o tym wie.

No i masz odpowiedź. 

 

Znaczna część z CNC stoi. W tej chwili ceny za laser spadły tak, że ludzie robią na nim to co niedawno cieli na frezarkach. A na laserze idzie szybciej. Właściwie nowe maszyny się nie sprzedają prawie w ogóle. Lasery jeszcze tak. Znam przedstawicieli co przez cały rok nie sprzedali ani jednej maszyny, a tylko materiały eksploatacyjne. Trochę się ruszyło teraz na początku roku.

 

Możesz powoli do niego zagadać, że wiesz że sytuacja ciężka, ale że wszystko drożeje, pensje idą gdzie indziej w górę. Możesz zablefować, że masz kolegów w innych częściach kraju (bo domyślam się, że pracujesz w miejscu gdzie nie ma za dużego rynku) rozmawiasz jakie są pensje, nie chcesz się przeprowadzać, ale skoro on nie może to ty rozumiesz, ale zaczniesz myśleć o przeprowadzce.

 

Rozwiązaniem jest robienie czegoś na boku i rośnięcie, aż będziesz stał mocno na dwóch nogach. Jak jesteś ogarnięty to na CNC zarobisz przyzwoite pieniądze. Z głodu dobry operator nie umrze na pewno. Najlepiej zgadać się z kimś kto rozumie techniczne aspekty, ale nie do końca jest ogarnięty manualnie. Niech zajmie się sprzedażą i obsługą klientów. Może nawet od ciebie z firmy albo z konkurencji jakiś sprzedawca. Znam sporo takich układów. A rozrzut zleceń ogromny od wykańczania wnętrz po zlecenia dla przemysłu energetycznego i lotniczego. Jeśli masz stabilną pracę to może być najlepsze wyjście. Nie będziesz się musiał konfrontować z szefem tylko sobie budujesz na boku miejsce gdzie odejdziesz za jakiś czas.  Tylko nie rób wszystkiego, a buduj markę specjalisty. Wtedy będziesz mógł podnieść ceny i nie będzie cię łatwo zastąpić. Znam gościa co sam zbudował sobie maszynę o dużej średnicy do wyważania dynamicznego i tylko z tego żyje. Bo mały wirnik zrobi ci masa firm, a duży już nie koniecznie. Ma czas przysiąść do konkretnych zleceń i jego wiedza i zarobki rosną. Potrafi nawet doradzić konstruktorom jak do niego przychodzą wykonać element. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie w robocie było dwóch takich typów. Jeden był "mistrzem". Zwolnił się i założył własną działalność. I co? 4 razy w miesiącu przyjeżdża do nas na zakład od 4 lat już. I kosi jeszcze większą kasę niż jak był tam mistrzem. A robi to samo co wcześniej podczas postoju. W dodatku robi pewnie jakieś inne zlecenia w wolnym czasie i lepiej na tym wychodzi. 

 

Drugi zaś był mechanikiem. Zwolnił się. Otworzył własną działalność i teraz też firma zwraca się do niego z różnymi sprawami i też kosi jeszcze większą kasę, niż jak był zwykłym mechanikiem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jedna opcja: rób to co jest w zakresie Twoich obowiązków, dodatkowej roboty nie bierz

Jak radzą bracia spokojnie zweryfikuj rynek pracy pod kontem finansowym

 

Sytuacja wymyślona

Wyobraźmy sobie taką sytuację: firma budowlana, Pan Wiesław pracuje jako fachowiec od układania podłóg: płytki, panele itp. Po godzinach jako hobby interesuje się elektryką. W domu w którym aktualnie jego firma wykonuje remont siadła elektryka. Pan Wiesław informuje swojego szefa Pana Janusza, który załatwia elektryka za kilka godzin. Pan Wiesław przez ten czas nie może wykonywać swojej roboty. Po sugestiach szefa i swoim przemyśleniu postanawia sam naprawić usterkę. Jednak pechowy los chciał, że Pan Wiesława poraził prąd.

Teraz trzeba zadać sobie pytanie czy Pan Wiesław dostanie odszkodowanie? Przecież nie zachował zasad bezpieczeństwa, wykonał czynność której nie powinien robić, więc to jest wina Pana Wiesława, nie pracodawcy. Dodatkowo pracodawca ma pokrycie w tym, że wezwał elektryka.

 

Po pewnych doświadczeniach wiem, że nie należy się wychylać, pokazywać, że potrafię. Robię swoje w miejscu pracy i po skończonym jej czasie wychodzę z poczuciem, że dniówka w kieszeni.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Leniwiec Skoro wykonujesz swoje obowiązki (i masz za to płacone na warunkach, na które się zgodziłeś), to nie za bardzo rozumiem z jakiego tytułu miałbyś dostać nagle jakikolwiek dodatek. Kolejna kwestia, jak duża jest Twoja firma i ile osób może pojawić się następnego dnia u szefa z podobną propozycją? Jaka jest polityka co do jawności zarobków w firmie? Czy jesteś jedyną osobą z takim skillem i takiej sytuacji? Czy dostałeś już niedawno jakąś podwyżkę, jakiś bonus czy inna korzyść majątkową? Staż pracy? Podejście szefa, na bank nie jesteś pierwszym, który próbuje coś takiego ugrać? Jak wypadasz na tle innych? Itd..

 

Nie licz pieniędzy firmy na zasadzie, że skoro firma płaci za coś tyle to mi się należy tyle, a już na pewno nie przedstawiaj tego jako swojego argumentu. Już pomijam kwestię, dlaczego w ogóle znasz te kwoty, bo jeżeli dobrze rozumiem, chyba nie jesteś na stanowisku, na którym zazwyczaj ma się dostęp do tego typu rzeczy (chyba, że się mylę, to mnie popraw).

 

Jeżeli chcesz cokolwiek ugrać, to moim zdaniem, należałoby walczyć o wyższą godzinówkę, co koniec końców może Ci dać to czego oczekujesz, ale nie w taki jawny sposób, który mógłby zostać wykorzystany jako argument przez Twoich "kolegów" z pracy.

 

Zbuduj jakieś mocne argumenty i od razu postaraj się je samemu obalić, wczuj się w sytuację szefa (a przynajmniej postaraj), wtedy być może dostrzeżesz jakieś luki, błędy w swoim rozumowaniu, które zawczasu poprawisz. Kto wie, może okaże się, że postawienie sprawy na ostrzu noża, będzie niekoniecznie najlepszym rozwiązaniem.

 

Jest kilka metod zwiększenia siły swoich argumentów, albo inaczej mówiąc, wcześniejszego przygotowaniu terenu pod finalną rozmowę, której celem jest ugranie lepszych warunków zatrudnienia. Tylko trzeba to zrobić z głową. Odpowiedni moment, wyczucie, ocena obecnej sytuacji, kondycji firmy, itd.. Na pewno, podejście należy mi się i ch.j tego nie załatwi.

Edytowane przez Pancernik
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Jorgen Svensson napisał:

 

Co prawda to prawda, jakiś czas temu pracowałem w biurze. Pracownik umysłowy "ynżynier", wiele czynności się powtarzało, siedziałeś jak małpa i klepałeś przy komputerze. Ja, że przebiegły lis z nudów nauczyłem się podstaw programowania w pewnym języku, zacząłem tworzyć skrypty które pomogły mi w zautomatyzowaniu tych procesów. Efekt? Robiłem robotę kilka razy szybciej niż moi koledzy "dziobiąc" to samo od 20 lat na piechotę. Co za tym szło? Jak się kiero jorgnął, dokładał mi jeszcze roboty za nich bo oni się nie wyrabiali xD. 

 

W efekcie przerzucałem robotę swoją i jeszcze innych, kasę miałem gorszą od innych, jak się kiedyś "zbuntowałem" kulturalnie odmówiłem wykonania pracy za kolegę który był na chorobowym, kiero się spytał czemu odmówiłem mu kilka razy kiedy prosił mnie o zrobienie czegoś za kogoś, ładnie odpowiedziałem, że czuję się zbyt obciążony i się skończyło, ale jemu niesmak pozostał. 

 

Kiedy natomiast poszedłem po podwyżkę i zmianę stanowiska z "młodszego" na "samodzielnego", nie mogłem się doczekać odpowiedzi przez 7 miesięcy, moja cierpliwość się skończyła i odszedłem. 

 

Zasada miej wyjebane, a będzie Ci dane jest zasadna na naszym rynku pracy, tylko co zrobić jak chciałem być dobry w tym co robię? Chciałem robić coś nowego, inną drogą, lepszą, szybszą? 

 

Najlepiej, więc iść do pracy odjebać co masz do odjebania, a po godzinach budować coś swojego, co od jakiegoś czasu robię, droga daleka i kręta, idzie jak krew z nosa, ale cały czas coś do przodu. Czekam z niecierpliwością na dzień w którym powiem pracodawcom, spierdalać i sam się nim stanę. Będąc samemu sobie sterem, żaglem i okrętem. Tak mi dopomóż Bóg. Amen. 

 

Edit: Najlepsze jest to, że na samym początku byłem wystraszony tą robotą, jak zaczynałem. A później stałem się jednym z lepszych wyjadaczy w sumie, nie pierwszy raz mówią o mnie, że szybko łapie, to cieszy. 

Miałem podobnie szybko się uczyłem nowej roboty dodatkowo za bardzo pokazałem, że mi zależy, więc pracodawca wykorzystywał moje kwalifikacje zarzucając mnie masa obowiązków. Pieniądze natomiast dostawałem te same co pracownicy, którzy mieli wywalone na wszystko z tą różnicą, że raz na jakiś czas otrzymywałem, premie, dodatki, nagrody bym dalej robił za frajer. W końcu postawiłem się i powiedziałem dość bo moje kwalifikacje i umiejętności są więcej warte i zacząłem dawać od siebie tylko tyle ile jest potrzebne. Pracodawca od razu nauczył się szacunku bo wie, że poza mną nikt tej pracy nie wykona. Teraz już wiem, że nie ma co liczyć na wdzięczność pracodawcy, wychylać się poza szereg i dawać jak najmniej od siebie wykonując przy tym swoje obowiązki. Skończyło się zostawanie po godzinach pracy, branie dodatkowych zadań czy wyręczania innych pracowników, uświadomiłem przełożonego, że mam za dużo obowiązków i pora obdarować nimi inne osoby po usłyszeniu tego jego wyraz twarzy bezcenny?

2 godziny temu, Patton napisał:

Kilka lat temu na własnej skórze to poczułem. I efekty tego odczuwam do dziś. 

Współczuje brachu w tym kraju nie jeden o tym się przekonał. Wydaje mi się, że to taka scheda po komunie gdzie ludzie byli uczeni cwaniactwa, kombinowania, przekrętów czy wyzysku na drugim człowieku. Dodatkowo pracodawca jak przyoszczędzi na pracowniku to sam dostaje profity od swoich przełożonych, więc w jego interesie jest to robić.

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Leniwiec napisał:

 

Jakieś rady ?

 

Działaj sprytnie. Skoro to ty wykonujesz pracę - to ty masz fach w ręku. Popracuj jeszcze tak z rok, ale postaraj się przekonywać do siebie klientów, budować sieć kontaktów. Zbieraj emaile i numery telefonów. Oszczędzaj kasę. Jak za rok będziesz miał własna siatkę klientów to śmiało otwieraj własny biznes, Jak twój szef za 2 godziny twojej roboty skasował gości 1500 to jak ty skasujesz ich za 1200 to do kogo przyjdą? Do twojego szefa czy do gościa, który im to naprawiał.


Tylko widzisz, oprócz umiejętności twardych potrzebujesz nawiązać kontakty z klientami (skille miękkie) i jakoś zachęcić tych gości, którzy dymali do twojego szefa żeby zaczeli dymać do ciebie. Musisz też mieć kapitał na start działalności.

Jak ci się uda to szefu za rok będzie musiał nastawić się na obniżkę przychodów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Leniwiec napisał:

Mam zamiar się zbuntować i zająć się tylko cnc. (...)

 

Jakieś rady ?

 

Sprawa jest prosta:

 

Czy rynek oferuje za Twoje usługi więcej?
Czytaj: Czy masz już naruchaną robotę gdzie indziej za większe pieniądze? Ale nie, że "tak mi się wydaje", że "na pewno się uda", że "przecież to oczywiste" - konkret. Papier. List intencyjny lub nowa umowa o pracę z wpisaną konkretną stawką. Wszystko inne to życie na wyspie marzeń i wydajemisie.

 

Jeżeli masz - możesz się śmiało buntować. Masz spadochron i kluczowy argument - jesteś niedopłacany. A raczej - jesteś płacony poniżej stawek rynkowych.

Jeżeli nie masz - żyjesz w świecie złudzeń i wydaje Ci się.

 

Odnośnie "agresywnych negocjacji": wiele razy widziałem szantażystów negocjacyjnych. Wiele razy odchodzili od stołu negocjacyjnego ukontentowani. Po czym następowało mniej-bardziej oficjalne przegrupowanie w szeregach i nagle UPS - "człowiek za burtą".

Nikt nie lubi pracować z szantażystami. A w biznesie to momentami niebezpieczne.

 

Dodaj do tego bieżącą sytuację rynkową.

Żyję w swoim wąskim pudełeczku branżowym. Sytuację śledzę na bieżąco.

Rok temu o tej porze na moim "podwórku" było 3-5 ofert tygodniowo. Poza martwym sezonem wakacyjnym. W okresie "wysypowym" (po wakacjach, w okolicy nowego roku) nawet 2x tyle.

Od czasu, gdy kowidy ruszyły jest 3-5 ofert. Miesięcznie. W DOBRYM miesiącu. Dodam - chujowych ofert, często od firm, które regularnie szukają pracowników na moje stanowisko. Czytaj: mają wchuj wielką rotację. Czytaj: są chujowym pracodawcą i każdy spierdala.

Dodaj dwa do dwóch.

 

Sumując: naruchaj sobie nową robotę z nową stawką, zgodną z Twoimi oczekiwaniami. Mając spadochron możesz pójść do bossa i powiedzieć mu, że WIESZ, że za Twoje usługi rynek oferuje więcej.

 

<dygresja>

Żadne "bo firma naprawia kompresor za 1,5 kafla a Ty to zrobisz za 500+". To argument z pizdy. Nie znasz umowy, nie wiesz, do czego zobowiązała się firma. Może po naprawie jest 24m-cy gwarancji? Może zrobiła też badania UDT (a to jest obowiazkowe)? A jak Ty się za to weźmiesz, to gwarancji nie ma, a uprawnień na kompresory to raczej nie masz, więc z pktu widzenia UDT to Ty jesteś "pan Czesio", który lepiej, żeby się nie wpierdalał, bo coś jebnie.

No właśnie. Jak firma to robi, to za to ODPOWIADA. Jajcami. I jak zbiornik od kompresora rozpierdoli i zabije ludzi wokół, to wówczas Twój pracodawca ma PAPIER, że sam przy tym nie grzebał. A to jest papier na wagę odsiadki... Rozumiesz? Dlatego czasem płaci się duże pieniądze. Właśnie za ten papier.

W świecie finansów takim czymś np jest pieczątka audytorów z BIG4. Chuja, że przysyłają na ten audyt cepów granatem od pługa oderwanych studentów/stażystów, którzy nie mają pojęcia, za co się łapią i defekują w audytach jakimiś kocopołami. Jest papier? Jest pieczątka? Jest. Odpierdolcie się wszyscy.

</dygresja>

 

Jesteś niedopłacony, więc pytanie, jaką stawkę Ci chce zaoferować. I słuchasz. Nie że "masz mi dać x, bo jak nie...". Grzecznie i elegancko. Żadne machanie papierem, żadne "bo się zwolnię/bo tam dadzą mi x PLN więcej". Grzecznie pytasz, co ma zamiar z tym zrobić. NIE informujesz, że masz inną propozycję. To Twoja prywatna sprawa.

Jeżeli nic - podpisujesz umowę/list intencyjny z nowym pracodawcą, składasz wypowiedzenie u obecnego i tyle. Żadnych komentarzy, żadnego ulegania szantażom, żadnego "damy x więcej tylko zostań". Negocjacje skończone. Jak ulegniesz - masz duże szanse, że popracujesz aż znajdą nowego frajera na Twoje miejsce i z dnia na dzień wylądujesz za burtą.

 

Jeśli skończy się obietnicą podwyżki - prosisz uprzejmie o przedstawienie stosownego aneksu do podpisu (podwyżka = PAPIER, żadne obietnice. Chleb z obietnicą nie jest smakowitym daniem. Wolę z salcesonem). Podpisujesz, cieszysz się, negocjacje skończone.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Patton napisał:

@Iceman84PL

To był taki podrecznikowy przykład Janusza biznesu, z cechami psychola.

Janusze biznesu miałem nieprzyjemność kilku poznać i z politowaniem na nich patrzę w jaki pazerny sposób dziaduja i wykorzystują pracowników za najniższe pieniądze. Jeden to ma firmę transportowa i kazał pracownikowi jak rozwoził towar oszczędzać benzynę nie przekraczając na obrotomierzu 2000 tys obrotów przy zmianie biegow, łyse opony, jazda na światłach pozycyjnych, działające biegi 3 i 4, czy hamulców brak to standard. Do tego auto mogące przewozić towary do 1000 kg zarejestrowane na 400 kg by zapłacić tylko mniej. Praca 8 h na umowę a w praktyce od rana do późnego wieczora za 2800 zł brutto. 

Edytowane przez Iceman84PL
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Leniwiec napisał:

Czy to nie jest jawny wyzysk? A może cwaniactwo i arogancja? A może niewolnik nie może za dużo zarabiać ?

W tym kraju wyzyskuje tylko urzędnik, albo pobierający zasiłek ( A żeby taki mieć, trzeba conajmniej rok przepracować na etacie),
pracownik ma tylko robić, jak ma za mało to widocznie robi za mało. Ale to ile jest mało czy dużo to nie powinien ustalać on, a szef.

Skoro ktoś Cię wali w zad, rób mu to samo. Co Cię obchodzi to że ten złamas ma ZUS do opłacenia czy że ma kontrolę ze skarbówki.
Szanuj swoją pracę i się ceń.
 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Rozmowa z szefem - co sądzicie?

Dobrze myślisz - wyzysk. 

Dla mnie dwie opcje:

1. Rozmowa z szefem o podwyżce gdyż firma zarabia na twoich umiejętnościach - miesięczna lepsza kwota, a nie jednorazowa premia

2. Zmiana pracodawcy

 

Miałem kolegę, który pracował w serwisie komputerowym. Zatrudniony był jako sprzedawca, a wykonywał obowiązki sprzedawcy i serwisanta. Po rozmowie z szefem nie otrzymał podwyżki. Kolegę zmienił pracodawcę gdyż nie chciał tak pracować. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Leniwiec Nigdy nie proś nikogo o podwyżkę, to nie działa. Nigdy nie wykonuj pracy ponad swoje obowiązki. Been there done that, jedyne co osiągniesz to okażesz słabość i zostaniesz frajerem.

 

Ja w swojej pierwszej pracy w korpo, po przejściu z własnego biznesu pracowałem zgodnie z wcześniejszą etyką pracy czyli ciężko i wydajnie, zostając po godzinach, wdrażając rozwiązania które usprawniały nie tylko moją pracę ale też całej  200 osobowej firmy oraz zwiększając zyski klienta ( niemiecka firma, zaoszczędziła dzięki mojemu modelowi ML kilkaset tyś euro) , niestety okazało się to zgubne gdyż w ludzkiej mentalności głęboko zakorzenione jest przekonanie że jak ktoś daje coś za darmo lub tanio to jest słabym frajerem i się go dojeżdża (tak jak już ktoś wyżej napisał). Nie dostałem podwyżki a dodatkowo zostałem poniżony na corocznym performance checku gdzie odmówiono mi nie tylko podwyżki ale też należnej premii. Z firmy odszedłem, w drugiej zarabiając ok 70% więcej. Co do tego jak zmieniać pracę to @Stary_Niedzwiedz dobrze prawi.

Zawsze powtarzam że w polskich firmach/korpo naczelną zasadą jest pogłaszcz chama to cie ugryzie, ugryź chama to cie pogłaszcze.

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.