Skocz do zawartości

Czy na pewno musimy stawiać sobie cele w życiu?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim. Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy konieczne jest stawianie w życiu celów? Generalnie sporo czytam książek, wpadło mi do rąk parę książek z zakresu rozwoju osobistego (chociaż akurat w tej tematyce nie gustuję) i praktycznie każda z nich promuje stawianie i wyznaczanie celów.

 

Mam wrażenie, że koncepcja ta urosła do świętości, kultu czy wręcz religii. Czy na pewno jest to jednak takie świetne?

 

Moje przemyślenia są takie, że często uzależniamy poczucie własnej wartości od tego czy cel zrealizujemy czy nie. Poza tym nawet jak coś się uda zrobić to poczucie szczęścia jest dość krótkie. Poza tym istnieją również koncepcje, aby wyznaczać cele długoterminowe (na przykład na 10 lat). Mówiąc szczerze zupełnie tego nie widzę, bo świat się szybko zmienia, a i my sami się zmieniamy i to, co teraz jest dla nas atrakcyjne, po drodze może stać się zupełnie bez znaczenia. Kolejny problem to kwestia braku elastyczności- kiedy stawiamy sobie konkretny cel, to możemy odrzucać pewne ciekawe okazje, które pojawiają się w życiu ( na przykład nie skorzystam z propozycji pracy, która wydaje się bardzo ciekawa, bo mój cel mi na to nie pozwala). Pomijam już aspekt braku spontaniczności, bo ta kwestia dla jednych ma znaczenie pozytywne, dla drugich odcień negatywny, ale koncepcja ta pomija jednak kwestię przypadkowości w życiu, tego że czasami nasz los zależy od tego czy znajdziemy się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Może jeszcze jeden aspekt, kto wie czy nie najważniejszy- trudno jest wyznaczyć własny cel, który nie został nam narzucony przez społeczeństwo, tu trzeba by mieć bardzo wysoką samoświadomość. 

 

Wcale nie twierdzę, że nie warto robić sobie jakichś ogólnych założeń, ale jednak jestem daleki od tego, żeby zapisywać sobie, co chcę robić, od kiedy do kiedy mam to osiągnąć i narzucać sobie presję. 

 

A jakie są Wasze przemyślenia? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co kto lubi i potrzebuje. Na pewno samo osiągnięcie (lub nie) celu zbyt wiele w naszym życiu nie zmieni. Nie da nam długoterminowego poczucia szczęścia oraz spełnienia, które pewnie wielu utożsamia sobie z tego typu założeniami. Zawsze najwięcej daje nam przebyta droga, nawet wówczas, gdy celu nie osiągamy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypowiem się na przykładzie stoicyzmu jako że żywo się tym interesuje. 

Szukanie odpowiedzi na pytanie o dobre życie poprzez definiowanie sobie celów jest błędne. Cele, jak słusznie zauważyłeś, mają szereg wad, które wymieniłeś.

 

Wg stoików największą z nich jest to, że są zewnętrzne, czyli nie są zależne w pełni od nas. A to oznacza, że nie możemy uzależniać swojego szczęścia od ich realizacji bo  nie mamy kontroli nad nimi w 100%. 

 

Piotr Stankiewicz w swoje książce podaje wyjaśnienie na przykładzie tenisisty i meczu.

 

Tenisista staje przed rozegraniem meczu. Celem tenisisty stoika nie jest wygrana, bo ta nie zależy od niego - może na przykład zasłabnąć, pogoda zepsuje turniej albo skręci kostkę lub zwyczajnie przeciwnik może być lepszy od niego.  Nasuwa się pytanie, skoro wygrana nie zależy od niego, to co od niego zależy, co jest w jego mocy? W jego mocy jest to aby dobrze się przygotować do turnieju, sumiennie chodzić na treningi, stosować dietę, ćwiczyć. Wówczas nawet jak nie wygra meczu to nie odczuje smutku i żalu bowiem będzie miał poczucie, że zrobił wszystko co mógł aby się dobrze przygotować. Czyli mamy tu położony nacisk na wartość drogi do celu a nie samego celu. Podchodząc w ten sposób do meczu tenisista nie dozna efektu tymczasowego szczęścia po ewentualnej wygranej bowiem szczęście jego będzie oparte na drodze a nie celu. Wygrana jawi się tu jako efekt uboczny.  Poczucie, że sumiennie się przygotował zostanie na zawsze. 

 

Zamiast wyznaczania celów, stoicy kładą nacisk na opracowanie dobrej, czyli szczerej w stosunku do sobie i przemyślanej, hierarchi wartości dla nas najważniejszy i kluczowych.

Pracuje nad tym od jakiegoś czasu i nie jest to wcale proste. 

 

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat.

Ostatnio słuchałem podcastu tym:

 

 

W skrócie:

stawiać sobie cele, ale bez motywacji: "muszę to osiągnąć, bo ...". Teraz jesteś w życiu. Teraz jesteś prawdziwy. Żadnej cel nie da tego czego podświadomie szukasz (będzie tak fajnie, będę czuł się szczęśliwy/radosny, życie będzie lepsze). Jasne, stawiać je sobie, planować, dążyć do nich ale jeśli to będzie zgodne z Tobą, twoimi wartościami, tym kim się czujesz aktualnie. To powoduje, że cele osiąga się prościej, bez wysiłkowo, bez mordowania i katowania się. Bez tzw. nakurwiania. Osiągnę go? Super? Ale to ty jako człowiek jesteś tu najważniejszy, nie cel. 

Faktycznie, po przesłuchaniu czuje się bardziej "sobą", lżej, robi się rzeczy właśnie prościej, lekko. Nie udaje kogoś innego, bo tak mnie wychowali i mówili: trzeba to i tamto. Odczucie to miałem przez kilkanaście minut po przesłuchaniu audycji. Potem zniknęło.

 

Zupełnie inne podejście do promowanego w szeroko rozumianym rozwoju osobistym. 

Czy jest tym właściwym (czyli najbardziej optymalnym)? 

No i czy tak da się osiągać naprawdę wielkie cele (np: zarobienie milionów czy nawet miliardów). Skoro wszystko ze mną ok (nie muszę udawać), ale jestem jednocześnie np: niedbały w wielu kwestiach, to czy zamierzone przedsięwzięcie (każde takie wymaga gigantycznego wysiłku - słowa praktycznie każdego komu się udało) będzie osiągnięte?   

Chętnie posłucham waszych opinii.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, RealLife napisał:

Zamiast wyznaczania celów, stoicy kładą nacisk na opracowanie dobrej, czyli szczerej w stosunku do sobie i przemyślanej, hierarchi wartości dla nas najważniejszy i kluczowych.

Pracuje nad tym od jakiegoś czasu i nie jest to wcale proste. 

No właśnie, a tu już wchodzimy, tak mi się przynajmniej wydaje, w szerszy temat. Jest to kwestia zdefiniowania samego siebie, próba odnalezienia odpowiedzi, co sprawi, że będziemy odczuwali szczęście. Jest przecież wiele definicji szczęścia i sukcesu. Dla jednego będzie to minimalizm i spokojne życie, ale na swoich zasadach, a dla drugiego jazda najnowszym modelem samochodu, robienie biznesu, praca od świtu do nocy. Pierwsza osoba ma może mniej pieniędzy, nie jeździ najnowszym samochodem, ale więcej wolnego czasu i jest świadoma swojego wyboru. Druga osoba może ma mniej czasu, ale też wie, że coś za coś i za ciężką harówkę stać ją na piękne samochody. Obie te osoby w jakimś sensie odniosły sukces, o ile świadomie wybrali swoją drogę.

 

Kwestia jak odnaleźć własną drogę? Pytanie trudne, ale też warto szukać odpowiedzi. Kiedyś można żałować, że się nie zagłębiło we własne wnętrze. Żeby się nie okazało za ileś lat, że może jednak trzeba było więcej pracować, a wtedy byłby lepszy samochód albo z drugiej strony trzeba było robić mniej, omijać ten cały wyścig szczurów i żyć bardziej minimalistycznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, ciekawyswiata said:

. Obie te osoby w jakimś sensie odniosły sukces, o ile świadomie wybrali swoją drogę.

 

Zgadzam się z tym. Kluczowe słowo w tym zdaniu to *świadomie*. Jest to warunek aby nie żałować, aby czuć spełnienie a nie braki. Świadomie oznacza szczerze wobec siebie, będąc uczciwym ze sobą a nie wobec oczekiwań innych. Czyli z twojego przykładu minimalista powinien szczerze czuć całym sobą, że Mercedes i lusksowowy dom nie jest jego priorytetem. Ale to musi być szczere, świadome. A nie że oszuka samego siebie i będzie jednak pragnął bogactwa a jedynie mówił że pieniądze szczęścia nie dają bo tak wypada mówić. Bogaty również musi czuć, że pieniądze dają mu szczęście, a nie potajemnie pragnie kobiety i rodziny ale potrzeby swoje kieruję na pracę. Czyli je wypiera. 

 

Podkreślam tą świadomość i szczerość wobec siebie bowiem to nie jest wcale takie łatwe. Co w przypadku gdy nasze wartości nijak mają się do społecznych schematów? Może ktoś pragnąć żyć jako artysta malarz, prowadzić bogate życie towarzyskie ale otoczenie np. pod postacią rodziny, mówi mu że założenie rodziny i stabilizacja na posadzie nauczyciela w szkole to jest to czego chce. To tylko przyklad. 

 

22 minutes ago, ciekawyswiata said:

Kwestia jak odnaleźć własną drogę? Pytanie trudne, ale też warto szukać odpowiedzi.

 

Nawet bardzo trudne. Mamy ograniczone wszystkie zasoby. Od czasu po możliwości. Mamy jedno życie, nie ma więc możliwości raz przezyc w sposób X, pozniej w Y i porównać. Co jest w takim razie w życiu najważniejsze? Jak odnaleźć tę drogę aby krocząc nią, u jej końca nie czuć porażki? Skąd mamy wiedzieć co jest dla nas tak naprawdę dobre? Filozofia podaje 5 wielkich koncepcji dobrego życia. Od upatrywania szczęścia w sławie, nieustannym ćwiczeniu się w cnotach (czasy antyczne) po koncepcje współczesną, głęboko huminitarną, która mówi że miłość jest najważniejsza. 

 

Tutaj znów powraca kwestia o głęboki i uważny przegląd siebie - co jest dla nas najważniejsze. Niestety z powodów opisanych powyżej, uważam że w pewnym stopniu musimy zdać się na łaskę przypadku i naszej lepszej lub gorszej umiejętności przewidywania. 

 

Wiesz skąd mam wiedzieć, że milion dolarów mnie nie uczyni szczęśliwym, skoro go nigdy nie miałem...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opcje są dwie.

 

Oddaj się nihilizmowi, będziesz mieć rację i depresję.

 

Oddaj się samorozwojowi, coś osiągniesz, nawet małego i będziesz miał energię.

 

Co się bardziej opłaca ?

 

 

Dlatego tak, musimy stawiać sobie w życiu cele, bo życie polega na celach, a najwyższym celem jest  życie.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Racja,

ja jak w końcu zdałem prawko i stałem się dobrym kierowcą to aż z tydz skakałem ze szczęścia XD

Albo np. jak z kimś wygrałem pyskówkę albo psychicznie go zdominowałem też - uczucie nie do opisania :3

Tak naprawdę TYLKO na błędach się człowiek nauczy, nie chodzi nawet o suche wyciąganie wniosków, człowiek CZUJE dany temat, jego ŚRODOWISKO, ENERGIĘ. Nie opiszę to ale np. mam pewien stan i to laski przyciąga. Ja muszę ZAPAMIĘTAĆ ten rodzaj stanu który przyciąga kobiety. Np. zwykłe prawdy życiowe bez PRZEŻYCIA ich nie dadzą takiego pojęcia jakby człowiek tylko o nich usłyszał a nie ODCZUŁ na sobie :3

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.