Skocz do zawartości

Ja i moja Tajka - wstajemy z kolan


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie

 

Wielu tutaj kojarzy mnie z tematu:

 

https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/10619-ja-i-moja-tajka/

 

gdzie przebywając w Tajlandii przebywałem w dwóch związkach, które okazały się totalnym niewypałem. Długa droga od ekstremalnego białego rycerza do powoli kiełkującego Red-Pillowca pełna była niebezpieczeństw, niespodzianek, emocji, agresji i życiowych lekcji. 

Dostałem totalny wpierdol. Wielu tutaj ludzi widzi we mnie kruchego chłopaczka, który wsiadł w samolot, wyleciał do Tajlandii i mało co nie zniszczył sobie życia. I mają rację. 

Przyznam, że moje decyzje doprowadzały was do furii lub rozczarowań, niektórzy myśleli, że nawet ignoruję ich rady. Poświęciliście czas i energię i taki @Tajski Wojownik przychodzi z gównem. 

Nienawidziłem się za brak miłości do siebie i uzależnienie emocjonalne. Codziennie widziałem upadek swoich związków, ale przywiązanie i wspomnienia dawały mi nadzieje na lepsze jutro. 

 

Moje przebudzenie przypomina ewolucję Gandalfa Szarego w Białego.

W pierwszej części trylogii Gandalf podejmuje walkę z Balrogiem, demonem z Morii.

Gandalf to ja, a Balrog to moje ukryte emocje, głównie te złe, ciągnące w dół.

Ów scena przepięknie opisuje moją sytuację. 

 

 

 

Gandalf stoi na moście. Ów most jest drogą do mojego życia usłanego szczęściem i poztywną przyszłością. Naprzeciw czeka Balrog. Nie mogę pozwolić mu przejść. Krzyczę: "You shall not pass!". Za mną stoi drużyna pierścienia - bracia samcy, wszyscy ci, którzy pomagali mi się otrząsnąć. Jestem już bardzo blisko celu, trzeba tylko zatrzymać Balroga. Muszę to zrobić sam, bez pomocy drużyny.

Widzę go, czuję te emocje. Są wszechpotężne, składające się z dziesiątków wspomnień, lęków, nadziei i braków z dzieciństwa. Monstrum smaga mnie swym biczem, odpieram atak dzięki tajemnej mocy forum. 

Balrog wstępuje na most, chce mnie pochłonąć, ale most zapada się, spada w przepaść. Jestem bliski wygranej, ale jakimś cudem emocje wracają, chwytają mnie za stopę i ciągną za sobą. Blue pill, uzależnienie emocjonalne, brak miłości do samego siebie i szacunku. Wszystko siedzi w mojej głowie i Balrog zwycięża. Nie mam siły się temu przeciwstawić. Jestem taki słaby. Widzę twarze braci i jak Frodo, krzyczą: "Noooooooo!", kiedy spadam w dół. 

Zapadam się w ciemność. Teraz jestem tylko ja i moje emocje. Balrog jest mocarny. Nie łatwo go zabić. Chwytam za Glamdring, racjonalizm, który siedzi w mojej głowie. To on pozwala mi zadać obrażenia tej maszkarze. Ona wyje z bólu, kiedy tłukę ją argumentami o szacunku do siebie, akceptacji i miłości i wszystkiego tego co mnie drużyna pierścienia nauczyła. Powoli zbliżam się do końca podróży. Ten lot z emocjami to dziesiatki shittestów, znieważeń, przekraczania granic, smutku i łez. Jestem na granicy wytrzymałości.

 

Ale przede mną ostatni pojedynek na śmierć i życie. Nie mogę się poddać, nie teraz, kiedy jestem tak blisko. Walka jest długa i żarliwa (mój ostatni związek z Tajką), po czym wygrywam (zrywam z Tajką, trzymam się swoich postanowień, nie wracam, nie poniżam się, skupiam się na sobie i życiu samemu). Balrog umiera, a ja.... wraz z nim. Odchodzę z tego świata, by narodzić się na nowo (wyjście z Matriksa). I te przepiękne słowa: "I've been sent back until my task is done".

 

W głowie panuje spokój. Spada ciężar z serca, który trzymałem tak dużo czasu. Czytam siebie z przeszłości i śmieję z tego co wyprawiałem. Nie sposób mi uwierzyć, w jakim bagnie emocjonalnym byłem i jeszcze wciąż pozosotaję, bo obrażenia po walce z Balrogiem są głębokie. Już nigdy nie będę taki sam.

 

*****

 

Chciałbym tutaj podzielić się z wami moim planem na przyszłość, aby stać się lepszą osobą.

Opiszę też bez ogródek w jakim stanie się obecnie znajduję.

 

W Tajlandii siedzę już prawie 5 lat i przez obydwie dupy straciłem przeszło 100.000 - 150.000 złotych lub więcej.  Prezenty, wycieczki, ciuchy, biżuteria, perfumy itd.

W rezultacie zostałem goły i wesoły, jak to mówią. 

Obecnie po ostatnim zerwaniu również zostałym z niczym, jedynie z marnymi oszczędnościami. Kiedy zamieszkałem sam, uświadomiłem sobie prędko, ile pieniędzy szło na utrzymanie eks. Nie dziwne, że nigdy nie miałem na nic dla siebie, jak to prezenty, jedzenie dla eks kosztowały mnie ponad normę. Teraz coraz więcej pieniędzy zostaje w kieszeni. Czuję się szczęśliwy, że wszystko powoli wraca do normalności. Nie jestem już więźniem tych samych emocji co wcześniej.

 

Nie zarabiam wielkich pieniędzy, ale udaje się odłożyć około 3000-3500 zł miesięcznie przy zarobkach około 6500 złotych.

Żyję bardzo skromnie. Nie piję w ogóle, nie palę, nie ćpam. Nie chodzę na imprezy, nie wydaję hajsu na łatwe panie. Zero przepuszczania kasy na śmieciowe jedzenie.

 

Mój dzień wygląda następująco: rano wstaję do pracy, 9 godzin w szkole, powrót do domu, wtedy albo są korki (w poniedziałki, środy i niedzielę - za 5h nauczania tygodniowo dostaję 550 złotych - łącznie jest około 20h dodatkowych lekcji, więc wychodzi mi około 2200 złotych), albo trening karate (wtorek, sobota, niedziela), albo oglądanie 33secrets, tedex lub wingmantv. Nie zapominam tez o forum tutaj i zawsze je czytam przed pójściem spać. Nie spotykam się z nikim, skupiłem się na sobie w 1000000%. 

 

Główne cele jakie bym chciał osiagnąć:

- Terapia: zrozumienie samego siebie, walka z przeszłością i tym co nadejdzie

- Nauczenie się Tajskiego (szukam teraz odpowiedniej szkoły, by zacząć od początku Marca)

- Wyleczenie ED - problemu z penisem (tutaj jestem najbardziej zmotywowany, ponieważ ten problem siada mi na samoocenę i psychikę - nie chcę się czuć "niepełnosprawny") - chcę być tacy jak inni, zdrowi, pełni sił i będący w stanie utrzymać erekcję. To mój kluczowy cel. Być w pełni mężczyzną. Wiem, że to problem natury psychicznej, przez ostatnie związki pozostał ogromny niesmak czy uraz na tym punkcie (stres , niepewność siebie, obrażanie). Dlatego byłbym wdzięczny za jakiekolwiek porady od braci na temat poprawy erekcji: suplementy, ćwiczenia korygujące, odpowiednia dieta? Czy jest ogólnie możliwość poprawy tego stanu rzeczy bez kobiety? Czy jestem jeszcze w wieku 29 lat naprawić ten problem, czy jestem skazany na impotencję?

- Uzbieranie pieniędzy na zakup mieszkania i samochodu czy to w Japonii czy Korei Południowej. Od zawsze mi się te dwa kraje podobały, stąd mój wybór. Ale bardziej Japonia, chciałbym mieć domek blisko gór, ponieważ kocham góry i to świeże powietrze.

- Czarny pas karate Kyokushin w tym roku.

- Zbieranie pieniędzy na wycieczki dookoła świata i nauka kolejnych języków.

- Pomoc chorującej mamie

- Znalezienie odpowiedniej kobiety i założenie z nią rodziny (po wcześniejszej selekcji i naprawieniu siebie, nigdy wcześniej, czyli może za 2-3 lata, kto wie ile zajmie mi terapia).

 

Książki, jakie zaczynam czytać od nowa to:

- Kobietopedia

- Stosunkowo Dobry

- 12 rules of life

- Rational Male

- No More Mr. Nice Guy

 

Video, które pomaga to:

- Radio Samiec

- 33secrets

- WingManTv

- Apollonia Ponti

- SoulGPS

 

Rok 2021 to będzię głównie rok nauki języka Tajskiego plus zdobycie czarnego pasa w karate. Po tym jak osiągnie 1 DAN mogę nauczać karate w międzynarodowych szkołach, więc to też kolejny hajs.

Rok 2022 to rok, gdzie zamierzam poważnie myśleć o przeprowadzce do innego kraju, gdzie zacznę nowe życie mając już poduszkę finansową. Tam będę planował zbierać kasę na zakup mieszkania lub zrobienia magisterki.

 

Teraz, kiedy oszczędzam po 3000-3500 złotych to pod koniec roku chcę mieć około 30.000 złotych. Wiem, że z roku na rok będę zarabiał więcej, bo nie potrafię usiedzieć na miejscu. Muszę się wciąż doskonalić, taki mam charakter. Nie mam żadnych zobowiązań, kredytów, dzieci, żony do utrzymywania, tylko ja sam. Dlatego czuję, że świat stoi przede mną otworem. Mogę w końcu pełni wykorzystywać swój potencjał, a wiem, że jest on ogromny. 

Kwestia tylko tego problemu z erekcją. Nie powiem, hormony buzują jak się widzi fajną dupę, ale brak wiary w siebie powoduje zanik erekcji. Jest to głęboko zakorzenione i muszę się tego pozbyć za wszelką cenę. Inaczej ciężko mi będzie być w pełni szczęśliwy. To taka drzazga w oku, która nie pozwala swobodnie widzieć. Ciężko trzymać konie na wodzy, jak dookoła chodzą laski w miniówkach czy legginsach. Człowiek chciałby jeszcze coś poruchać, bo czuję, że im bardziej się tym nie zajmuje i leczę, tym gorzej dla mnie z każdym dniem, miesiącem, rokiem.

 

Byłbym niezmiernie wdzięczny za to, jakbyście pomogli mi zmierzyć się z tymi demonami na temat problemów z erekcją jak i podzieleniem się wiedzą na temat samorozwoju - jakieś książki, źródła, coś co pozwoli zrozumieć moją duszę i umysł. Zwłaszcza coś na przykładzie "Stosunkowo Dobry".

 

Tajski Wojownik wstaje z kolan, będzie członkiem drużyny pierścienia do końca swoich dni.

 

Dziękuję za uwagę.

 

@Tajski Wojownik

 

PS: Wielkie dzięki za pomoc i wkład należy się @trop, @Jaśnie Wielmożny, @Imbryk @nieidealny świat, @Tomko @Taboo @Imbryk @Stary_Niedzwiedz @jaro670 i innym.

Dzięki wam nie zniszczyłem sobie życia. Jestem wam niezmiernie wdzięczny.

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówił Ci ktoś kiedyś, że masz bardzo ładny styl pisania?

Po pierwsze, najważniejsze, nie wywieraj na sobie aż takiej presji. Zmiana przekonań na własny temat to często lata pracy.

Z przeszłością się nie walczy (bo ona już się wydarzyła), a jedynie trzeba ją zrozumieć.

Przeszłość nie jest wcale Twoim obciążeniem, a pewną historią w Twojej głowie, która jest bardzo plastyczna - terapia powinna nauczyć Cię patrzeć na nią z bardzo wielu perspektyw.

Z przyszłością też się nie walczy :) Nie da się jej też w pełni kontrolować.

Nie doceniasz wagi własnej wyobraźni i własnych słów. Jeśli będziesz nastawiał się na "walkę" i myślał o tym w ten sposób to Twój "przeciwnik" będzie wyglądać mniej więcej tak:

 

363px-black_annis.jpg

Podczas, gdy tak naprawdę (uwierz mi na słowo) wygląda on tak:

 

original.jpg

To są właśnie w istocie te Twoje "emocje", ten Twój Balrog, demon czy co tam sobie jeszcze wymyślisz.

Jeśli czując lęk widzisz w swojej głowie wielkiego potwora, z którym masz walczyć zgadnij co robi Twój organizm? Wydziela adrenalinę, noradrenalinę i kortyzol, żeby dać Ci energię do walki. Faktycznej "walki" jednak nie ma, więc czujesz jeszcze więcej lęku, jeszcze więcej napięcia i jeszcze więcej pomieszania.

Jeśli w swoich odczuciach widzisz małego, wystraszonego kotka to co masz ochotę zrobić? Pogłaskać go, przytulić, zaopiekować się nim.

I to właśnie masz zrobić z samym sobą.

Przestań do chuja pana wyzywać samego siebie od pizdeuszy, beciaków czy coś Ty tam jeszcze napisał w tym swoim wątku. Masz być swoim przyjacielem, który się opiekuje sobą i własnymi potrzebami, a nie własnym wrogiem jak do tej pory.

Jeśli problem z penisem ma podłoże psychiczne to jestem na 99% przekonany, że wynika on z ogromnej presji, którą na sobie wywierasz. Zapomnij o suplementach, maściach czy innych bzdetach. Sprzęt zacznie działać, gdy nauczyć się odpuszczać samemu sobie i pozwolisz sobie na bycie zwyczajnym, normalnym człowiekiem.

Takie osoby jak Ty (czyt. osoby posiadające Twój mindset) mają tendencję do stawiania samemu sobie wygórowanych wymagań, często nie do spełnienia dla zwykłego śmiertelnika.

Takie osoby jak Ty mają tendencję do nadmiernego dbania o potrzeby innych ludzi.

Takie osoby jak Ty starają się zadowolić wszystkich wokół poza sobą, a jak się im nie udaje to wyzywają samych siebie od najgorszych.

To wszystko jest do zmiany drogi Bracie.

Terapia zdecydowanie tak. Ale również odpowiednia ilość snu, ćwiczenia fizyczne i rozrywka, najlepiej maksymalnie odmóżdżająca. Tamten związek zaburzył budżet energetyczny Twojego ciała i teraz przede wszystkim potrzebujesz ODPOCZYNKU i RELAKSU, a nie miliona nowych zadań.

Może jeszcze uda mi się dzisiaj naskrobać wpis jak wygląda proces powstawania emocji i jak sobie z nimi radzić. Przeczytaj go, może w jakiś sposób Ci pomoże.

Powodzenia!

 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Erekcja, orgazm, sen czy odczuwanie szczęscia to takie obszary w których nigdy nie wychodzi jak chcemy "za bardzo".

Poczytaj sobie o mechanizmie superintencji o którym pisał Viktor Frankl.

Mi jego metoda bardzo pomogła w walce z bezsennością.

Fajnie to tłumaczy ten film :

 

 

 

 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@johnnygoodboy przepiękne dzięki za ten wpis. Doskonale opisałeś to co właśnie wtedy czułem. Zawsze walczyłem, by osiągnąć niemożliwe czy sprostać czyimś wymaganiom. Do tego stopnia, że podupadłem na zdrowiu. Już wtedy coś mi zaczęło trybić w tym małym móżdżku, że tak być nie może, że jedna strona zaharowuje się na śmierć, a druga leży i wypoczywa, korzystając z luksusów.

 

Ty wiesz, że kiedy zerwałem ze swoją eks to temat Sin Sodu zniknął. Ten głupi posag tak mi spędzał sen z powiek, że zawsze musiałem liczyć ostrożnie każdą zarobioną czy wydaną złotówkę. Gdy zniknął ten problem, to jakoś dziwnie lżej zrobiło się na sercu. Nie ma też presji ze strony eks, że ona chce codziennie seksu - ja chciałem codziennie, ale pod wpływem presji i tego, że ona była nachalna i niecierpliwa to problem ten bardziej się we mnie pogłębił. Mam dużo co do tego wątpliwości. Teraz w głowie kołata mi się myśl, czy w przyszłości podołam temu czy się zbłaźnię. Czy mnie laska wyśmieje? Moja eks nieźle mi nagadała przed rozstaniem i teraz mam z tym problem ;/

Zmienię tryb życia i zacznę lepiej spać. Staram się teraz jeść więcej owoców i warzyw. Może postawię też na witaminę C?

 

Jak sam mówisz, muszę o siebie w końcu zadbać, a nie wciąż myśleć o innych, bo przy takim nastawieniu to ja się nigdy niczego nie dorobię, a wciąż będę miał te same problemy.

Odpuszczę sobie dodatkowe zajęcia czy wyzwania, a zajmę się totalnym relaksem. Rozpiszę sobie listę rzeczy, które sprawiają mi przyjemność i po prostu zacznę je robić. Mam teraz naprawdę sporo czasu.

I co najważniejsze to przestać rozmyślać. Chociaż i tak mam momenty słabości, że wracam do przeszłości i jak to było dobrze z eks. I często przychodzi do głowy, dlaczego tak się stało? Czy dobrze zrobiłem? Włącza się bluepill, ale potem on przepada, kiedy zdaję sobię, że to koniec, nie ma powrotów, rozpocząłem już nowy rozdział w życiu.

Gdy tak samemu się siedzi cały dzień, to można rzeczywiście rozmyślać.

 

Fajnie by było jakbyś napisał o tych emocjach. Chętnie przeczytam.

 

@jaro670 dzięki za filmik. Zabieram się jego oglądanie.

 

PS: @johnnygoodboy styl pisania wyrobił się poprzez czytanie książek i ćwiczenie przez wiele lat. Dużo pisałem opowiadań plus chciałem też napisać książkę. Mam cały jej plan w domu. Może powinienem wrócić do pisania? Fajnie by było kontynuować historie moich bohaterów. Zawsze byłem tym podekscytowany i szczęśliwy widząc jak wszystko się tworzy.

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chcę temat, w którym po roku lub dwóch latach opiszesz swoje dokonania. Póki co ta Twoja tułaczka wygląda tak samo. Powielasz te same błędy, dochodzisz do tych samych wniosków i zdajesz się oczekiwać innych, lepszych, rezultatów. Napisałeś, że dziękujesz komuś za nie zniszczenie sobie życia, a mi się wydaję, że niszczysz je samemu, powoli, ale budzisz się dopiero jak tkwisz po kostki w gównie. Brzmisz jak alkoholik, który "od jutra" będzie lepszym człowiekiem, a każdy dookoła tylko zerka na siebie, bo wiadomo jak się to kończy.

 

Nie podcieraj sobie dupy radami, które tutaj dostałeś. Miałeś pisane dziesiątki razy co robić, a Ty po roku wracasz z wyciągniętymi dłońmi, bo masz perypetie jak w sitcomie. Mi wystarczyło 12 miesięcy w Japonii, żeby poznać jakieś ich obyczaje i wiedzieć z czym co się je, a czego nie robić. Po 5 latach w Tajlandii wpadasz wciąż w te same kłopoty - hajs, dupy i ich rodziny. 

 

Z tych przepięknych planów wybierz jeden jak go zrealizujesz to weź się za następny, a tymczasem wejdź w jakiś tryb pustelniczy. Nawet nie wiesz jak można uciec od problemów i naprawić głowę, gdy się na chwilę odetniesz od świata.

 

Czemu jestem taki uszczypliwy? Śledzę Twój wątek od jakiegoś czasu i widzę jak rzucasz słowa na wiatr. Za każdym razem brzmi to niewiarygodnie przekonująco, cośtam podziałasz, znikniesz na długi czas i wrócisz z tym samym. Ja proponuję - czyny, nie słowa. Zamiast gadać co chciałbyś zrobić, to po prostu zrób to.

 

A na domek w Japonii w górach musiałbyś wydać coś koło 500-700k PLN.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do problemu ze wzwodem to niestety nie jestem w stanie pomóc, nawet zrozumieć jest ciężko komuś kto takich problemów nie ma. Jednak mamy farmakologię na wysokim poziomie i zawsze możesz wspomóc się viagrą. Może po kilku dobrych sexach na wspomaganiu twoja pewność siebie wzrośnie na tyle, że odblokujesz się i problemy znikną.

Warto spróbować nic na tym nie stracisz, no może parę złoty na tabsy.

 

Nie znalazłem w twoich temetach informacji jak zakończyły się twoje związki i jakie konsekwencje to ze sobą niosło. Napisz coś więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.02.2021 o 06:58, Tajski Wojownik napisał:

plus zdobycie czarnego pasa w karate.

O ile dobrze pamiętam, poziom black nie przychodzi w 2 lata?

Zatem interpolując byłeś gdzieś pomiędzy zielony/niebieski.

 

.....czyli turnieje, zawody, rywalizacja już powinna być była.

 

Analizując obecne założenia, to braki/trzaski w związku  mają gdzieś podłoże w 'nastolestwie'.

 

Co ukrywasz?

Co pożuciłeś, spierdalając na wyspy?

 

W dniu 10.02.2021 o 16:57, Tajski Wojownik napisał:

Zmienię tryb życia i zacznę lepiej spać

...ocho ale się oszukujesz?!

 

MROCZNE OPOWIEŚCI Z KRYPTY.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.