Skocz do zawartości

Jak odnaleźliście drogę do samego siebie?


Rekomendowane odpowiedzi

Temat trochę o duchowości, a trochę o prawdziwym męskim realnym życiu. WIele osób w życiu z pozoru powinna być szczęśliwa i spełniona. Skończyli fajne studia, mają dobrą pracę, całkiem dobrze wyglądają, a wciąż czegoś brakuje. Są na przykład faceci bardzo przystojni, powinni być szczęśliwi, a jakoś nie są. Są ludzie, którzy są bardzo bogaci, a nie czują szczęścia. Czego im brakuje? Nazwijmy to ikrą, błyskiem w oku, prawdziwą pasją, energią czy spełnieniem. Coś osiągają, a i tak nie są szczęśliwi, ciągle za czymś gonią. Są ludzie, którzy osiągnęli finansowo sukces, ale w środku są puści. Wciąż pytają, co mam zrobić, żeby osiągnąć szczęście? Teoretycznie powinienem być szczęśliwy, a jednak czegoś brak. Są jednak też tacy, którzy mają mniej, ale kochają to, co robią, czują pasję w życiu, mają dobrą energię, doceniają to, co posiadają. Oczywiście nie chcę kategoryzować, bo i ludzie zamożni są szczęśliwi i spełnieni. 

 

A może tylko dla nielicznych jest życie w takim spełnieniu? Odkrycie prawdziwego powołania i wewnętrznej spójności? Coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie da się być szczęśliwym podążając za cudzymi autorytetami, podążając ślepo nawet za najlepszymi radami w książkach, za najlepszymi radami mówców, trenerów, motywatorów. Jeżeli nie odkryjemy siebie, to nie da nam recepty ktoś obcy. Pytanie tylko jak to odkryć?

 

Teoretycznie przecież można żyć realnym życiem, starać się, podnosić kompetencję, uczyć się, rozwijać i pokonywać kolejne szczeble w życiu. Teoretycznie to powinno dać nam dobre i spełnione życie i nie powinniśmy narzekać. Przecież inni mają gorzej. A jednak mimo tego wciąż mozna czuć uczucie braku spełnienia i braku realizacji własnej wewnętrznej misji. 

 

Pytanie czy mieliście jakieś zwrotne momenty w życiu, że odkryliście, co tak naprawdę powinniście robić, tak z serca? Medytacja? Jakieś skrajne sytuacje w życiu? Jakaś rozmowa z mądrym człowiekiem? Ostatnio wzięło mnie na takie refleksje filozoficzne, więc z góry wybaczcie, ale temat wydaje się dość ważny. 

 

Zapraszam do przemyśleń.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Festiwal mitów w twoim poście, ale to dobrze. 

Na początek rozdzielmy cierpienie od bólu. Ból wynika z zaburzenia funkcjonowania układu ciała (uszkodzenia mechaniczne), a cierpienie z niespełnionych pragnień.

Kiedy chcemy czegoś, a tego nie dostajemy to cierpimy.

Kiedy czegoś nie chcemy, a to dostajemy to cierpimy.

Cierpienie pojawia się wtedy kiedy nasze pragnienie nie dosięga celu.

Wyjściem z cierpienia jest akceptacja rzeczywistości, ale nie bierność wobec niej. Zrezygnowanie w pewien sposób ze swojej woli i zaakceptowanie woli świata, dostosowanie się do niej w pewien sposób. 

Szczęście nie jest wynikiem rzeczy, ale wynikiem tego w jaki sposób je oceniamy i naszych pragnień i wyobrażeń na ich temat. 

Nic z rzeczy zewnętrznych nie może dać ukojenia:

samochód, praca, fajna dziewczyna oczywiście to nie znaczy, że nie warto o to zabiegać bo warto, ale liczenie na to, że przyniosą spełnienie jest mitem, ponieważ usilne zabieganie o te rzeczy właśnie jest przyczyną cierpienia.

Można być bogatym i być szczęśliwym. Można być bogatym i być nieszczęśliwym. Można być biednym i być szczęśliwym. Można być biednym i być nieszczęśliwym.

Szczęścia się nie osiąga, ponieważ osiąganie szczęścia jest tym co tworzy cierpienie. Paradoks. Szczęście wynika z odejmowania, a nie dodawania.

Co to znaczy odkryć siebie? I po co chcesz odkrywać siebie? Co to jest szczęście dla Ciebie? 

Zdefiniuj dokładnie o co chodzi, bo odkryć siebie, szczęście, spełnienie to dosyć mgliste pojęcia i nie wiadomo co znaczą. Tzn. dla Ciebie wiadomo, ale nie dla osób, które to czytają nawet jeżeli im się tak wydaje, że wiedzą o co Ci chodzi.

 

Osobiście nie chcę być szczęśliwy, ani spełniony wolę robić to co chcę i ustawiać rzeczywistość pod siebie. Nie wiem co powinienem robić i nie wiem czy jest możliwość sprawdzenia tego, bo nie mam pojęcia co by miało mnie o tym przekonać oraz zaświadczyć o prawdziwości tej powinności. Wyznaczyłem sobie wartości oraz cele, które realizuje (działam na pożytek swój jak i ludzi, nie jestem skrajnym egoistom jak np. Stirner). Może każdemu jest dane jakieś powołanie, ale mało mnie to interesuje, ponieważ wolę robić to co ja chcę. Żadna rozmowa z żadnym guru, książką, filozofem nie pomogła mi tak bardzo w określaniu celów i sensu życia jak jego proza i codzienne sytuacje, przypadkowi ludzie itd.. Ale najbardziej przełomowe momenty to były te w których cierpiałem.

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Lucjusz
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Pomimo dużej dozy empatii, zadziwia mnie że ktoś się pyta jakikchś randomów z internetu co to ma robić w życiu by być szczęśliwym.

Ja to jestem inny, ale chyba nie aż tak, kręci mnie i kręciło odkąd pamiętam nazwijmy to "gonienie króliczka" - super sprawa ;) Nie wiem jak to powiedzieć, ale pojawiał się jakiś cel(np.zbudowanie jakiejś maszynki w moim przypadku) i aby ją zbudować musiałem przeczytać wiele książek które dopiero po czasie stały się jasne, przeprowadzić jakieś eksperymenty niekoniecznie naukowe, po drodze pojawiały się i pojawiają ciągle to nowe wyzwania i trzeba z nimi walczyć aby mieć tą maszynkę co na początku, ale trzeba zbudować inne maszynki po drodze - dostanie takiej maszynki gotowej to zupełnie nie dla mnie :( 

Ja akurat piszę o maszynce którą chciałem mieć z niewyjaśnionych powodów, bo akurat tak mam, ale wyzwań w życiu człowieka nie brakuje(zbudowć dom, wychować dzieci, wspiąć się na Mount Everest, wydupczyć milion lasek, wyjebać litr wódki z gwinta,  whatever, itd.) ;)

Jak dla mnie najlepsze jest "gonienie króliczka", matematycznie bym to opisał że ni liczy się obecny stan, ale pochodna po czasie ze stanu, jak jest >0 to jest dobrze. Po ludzku powiem że orgazm to własnie taki wysoki przyrost(>>0).

Człowiek musi mieć problemy, wyzwania, bo inaczej będzie jak w eksperymencie Calhouna ;) 

P.S.

Jak znowu popierdoliły mi się wątki to proszę o przeniesienie.

Pozdro

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Lucjusz napisał:

Festiwal mitów w twoim poście, ale to dobrze. 

 

Może masz rację, ale pewnie wynika to z braku wiedzy. 

 

26 minut temu, Lucjusz napisał:

Można być bogatym i być szczęśliwym. Można być bogatym i być nieszczęśliwym. Można być biednym i być szczęśliwym. Można być biednym i być nieszczęśliwym.

 

Zgadzam się z tym całkowicie. 

 

28 minut temu, Lucjusz napisał:

Co to znaczy odkryć siebie? I po co chcesz odkrywać siebie? Co to jest szczęście dla Ciebie? 

Zdefiniuj dokładnie o co chodzi, bo odkryć siebie, szczęście, spełnienie to dosyć mgliste pojęcia i nie wiadomo co znaczą. Tzn. dla Ciebie wiadomo, ale nie dla osób, które to czytają nawet jeżeli im się tak wydaje, że wiedzą o co Ci chodzi.

Tak prostym językiem napiszę, o co mi chodzi, bo są tutaj ludzie mądrzejsi ode mnie. Więc odkrycie siebie to odkrycie wewnętrznego spokoju, stanu szczęścia, spełnienia, radośći. Wielu ludzi ma dośc fajne życie, a mimo wszystko nie są spełnieni. Robią coś, bo muszą. Brakuje im węwnętrznej świadomości. Na przykład niektórzy czerpią w życiu ogromną satysfakcję, że mogli komuś bezinteresownie pomóc. I nie zamieniliby tego uczucia satysfakcji na nic innego. Albo pracują w pracy słabo opłacanej, ale bardzo lubią to robić i wcale nie chcą się rozwijać, bo są już spełnieni. Są też oczywiście tacy, co spełnienie widzą w materialnych rzeczach i nie ma w tym nic złego. Jeżeli pytasz więc, po co chcę odkrywać siebie, to odpowiem, że głównie właśnie po to, żeby robić w życiu coś świadomie, co nie tylko da mi możliwość fizycznej egzystencji, ale radości i poczucia spełnienia właśnie. 

 

39 minut temu, Lucjusz napisał:

Żadna rozmowa z żadnym guru, książką, filozofem nie pomogła mi tak bardzo w określaniu celów i sensu życia jak jego proza i codzienne sytuacje, przypadkowi ludzie itd.. Ale najbardziej przełomowe momenty to były te w których cierpiałem.

Zgadza się, Z książek rozwojowych głównie dowiemy się, aby pracować nad sobą, nad swoimi celami. I wszystko bardzo fajnie, tylko nikt tam nam nie da odpowiedzi, co tak naprawdę dla nas samych jest dobre, co my sami wewnątrz pragniemy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Bohun napisał:

zadziwia mnie że ktoś się pyta jakikchś randomów z internetu co to ma robić w życiu by być szczęśliwym.

Jeżeli ktoś jest głęboko nieszczęśliwym człowiekiem to zapyta i kicającego królika o radę, jeśli choć da to jakiś mały drogowskaz.

 

@ciekawyswiata

Twoje pytania świadczą dobrze o Tobie

1 godzinę temu, ciekawyswiata napisał:

Pytanie tylko jak to odkryć?

Nie musisz nic odrywać, tak naprawdę w tym tkwi paradoks.

1 godzinę temu, ciekawyswiata napisał:

Pytanie czy mieliście jakieś zwrotne momenty w życiu, że odkryliście, co tak naprawdę powinniście robić, tak z serca? Medytacja? Jakieś skrajne sytuacje w życiu? Jakaś rozmowa z mądrym człowiekiem? Ostatnio wzięło mnie na takie refleksje filozoficzne, więc z góry wybaczcie, ale temat wydaje się dość ważny. 

 

Tak i nie. 

Zwrotnym momentem może być dla Ciebie różna sprawa czy tam moment. 

Zadałeś w swoim poście ogrom pytań i mogę odpowiedzieć, że oprócz tego o czym wspomniałeś to jeszcze inne rzeczy, polecam na początek zapoznanie się z tematem o Twojej osobowości - oraz przejżyj ennegram charakterystykę "4", który razem głównie z @Hippie i innymi osobami stworzyliśmy.

Zacznij od tego, jeśli znajdziesz swoje cechy "4ki":

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Jeżeli ktoś jest głęboko nieszczęśliwym człowiekiem to zapyta i kicającego królika o radę, jeśli choć da to jakiś mały drogowskaz.

 

Raczej nie jestem nieszczęśliwy. Wydaje mi się, że kwestia wiedzy i świadomości, Im więcej wiedzy masz, tym więcej pytasz. Chociaż nie twierdzę, że mam jej dużo. A tak naprawdę większość tematów na forum dotyczy szeroko rozumianego szczęścia. Dla mnie szczęście to nie jest tylko dobre i stabilne życie pod kątem finansowym, ale właśnie realizowanie jakichś głębszych wartości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

Jeżeli ktoś jest głęboko nieszczęśliwym człowiekiem to zapyta i kicającego królika o radę, jeśli choć da to jakiś mały drogowskaz.

Nie chcę nic mówić, najwyraźniej wyglądam na nieszczęśliwego człowieka, niezadowolonego z życia, ale jak coś robię to dostaję trzepaczki ze szczęścia, tej radości staram się nie okazywać(wewnętrzne szczęście jest najważniejsze).

Do tego stopnia to jest, że próbowano mnie zeswatać, co ja uważam za wiochę nie z tej ziemi w obecnych czasach - jakim cudem można kogoś próbować uszczęśliwić na siłę kompletnie go nie znając to ja nie wiem, nigdy bym na to nie wpadł sam(heh) ;)

P.S.

Prezenty są bardzo często projekcją własnych potrzeb - trochę jakbym kupił dziefczynie Tokarkę ;) 

Pozdro

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nie odnalazłem, nie wiem nawet czego mam szukać. Znam ludzką, zwierzęcą naturę i czasami sam siebie łapie na zwierzęcych agresywnych instynktach i zachowaniach.

 

Dziwne to ale uważam za głupie pewne zachowania, a jednak daje się ponieść emocją tracąc zupełnie nad sobą kontrolę i psując sobie nastrój na koniec doby.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tylko Twoje myśli powodują odczuwanie szczęścia lub jego brak.
Wpadasz w spiralę myślenia - overthinking.
Szczęście jest za darmo, tylko uspokój swoją małpę pod kopułą :)
Zauważ to, że Twoje życie zależy od Twojego myślenia!

Mogę teraz pomyśleć i uwierzyć w to, że życie jest do dupy,
a za sekundę pomyśleć i uwierzyć, że życie jest pasjonujące.

Zauważ to jak często wpadasz w pułapkę myślenia.
Obserwacja, świadomość tego co dzieje się w Twojej własnej głowie.
Skąd pochodzą te myśli ? 
Od rodziny, kolegów, z internetu, z książek ... ? 

Energia podąża za uwagą, 
jak będziesz się koncentrował na braku szczęścia i poszukiwaniu, 
to cały czas będziesz nieszczęśliwym poszukiwaczem.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie chyba najbardziej światopogląd ustawiła choroba, która mało brakowało zakończyłaby się moim odjebaniem i kilka pogrzebów. Od 4 lat żyję z dnia na dzień i mam dokumentnie wypierdolone. Uświadomiłem sobie jedno, że ja najwięcej cierpienia na siebie sprowadziłem w życiu. Nikt inny, tylko ja sam zrobiłem sobie krzywdę myśleniem, zaniedbaniem, różnymi czynami. Nie mam kogo obwiniać, tylko siebie, ale był taki punkt, że wybaczyłem, bo i tak nic nie ma sensu, więc po chuj mam się gnębić. Gorsi ludzie ode mnie stąpali po tej planecie, a ja mam przynajmniej motywację, żeby być dobrym człowiekiem dla samego siebie. I to mnie ożywiło chyba najbardziej. Staram się siebie nie krzywdzić. To wystarczy do podniesienia poziomu życia.

 

Jestem swoim największym wrogiem i przyjacielem jednocześnie. Nie mam nikogo poza sobą. Nikt nie spojrzy we mnie i mnie nie wyzwoli. Mój główny cel to pokonanie strachu przed śmiercią, a tutaj choroba mocno się przyczyniła. Wiem, że można przetrwać niewyobrażalny poziom cierpienia. Życie to wojna, tyle. Nie ma nagrody za starania. Moja filozofia zakłada w dużym stopniu wyjebanie. Szczęście to gówno. Trzeba raczej pogodzić się z rzeczywistością i zrzucić z siebie ciężar cierpienia, które człowiek sam, dobrowolnie na siebie nakłada. Każdy jest popierdolony, ale ja tego wewnętrznego popierdoleńca biorę i wychowuję codziennie. Mówię, tłumaczę kurwa, wbijam do łba podstawy. Jedyny człowiek, na którym się skupiam to ja sam.

 

Największych momentów spokoju w życiu doznałem w czasie 2-3 godzinnej medytacji, jak już nic we mnie nie było. Traciłem kontakt z rzeczywistością. Byłem w ciepłej pustce. Patrzyłem na ciemność, a ona odpowiadała mi miłością i zrozumieniem. No i po dobrym zapierdolu zawsze dobrze się czuję, więc można codziennie tak funkcjonować. Sprawy podstawowe budują życie, czyli trening, dobre żarcie, sumienna praca, ale żeby się nie przeciążyć, pasja, jakieś zainteresowania dodatkowe, nieustanne poszukiwanie oświecenia. Nic innego się dla mnie nie liczy w życiu.

 

 

  • Like 6
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie o sens życia niejako. Ja to widzę tak:

 

1. Posiadanie potomstwa.

Mamy w sobie instynkt prokreacji, to coś normalnego. Biologia/ natura pcha nas do powołania na świat nowych istnień. Jest również aspekt religijny/ ezoteryczny. Chodzi o to, by przedłużyć swój ród i by nasi przodkowie mieli szansę reinkarnacji, by zrobić określone rzeczy w swoich wcieleniach. Tak było u słowiańskich rodzimowierców przykład.

 

2. Sens życia jest taki, jak sobie wybierzesz.

I myślę, że tu jest główny problem, bo ludzie w dzisiejszych czasach mają zbyt dużo wyboru i to powoduje paraliż decyzyjny. Mój dziadek zachrzaniał na polu, ogarniał gospodarstwo i nie pogrążał się w filozoficznych rozmyślaniach, bo ścieżka była już wybrana za niego. On ją jedynie odtwarzał. Teraz z kolei jesteśmy w innym ekstremum, gdzie tych dróg jest ogromna ilość. 

 

I teraz pytanie: ok, skoro sam sobie wybieram, to co mam wybrać, bo nie wiem?

 

2.1 Bierzesz rzecz, która Cię irytuje w świecie i za cel stawiasz sobie eliminację tego zjawiska. 

2.2 Bierzesz rzecz, która wypełnia Cię radością i dzielisz się tym z innymi. Często, będzie to pomaganie.

2.3 Zadajesz sobie pytanie, czego chcesz i robisz tak, by mieć tego więcej. Na przykład pieniądze, władza etc i łączysz to np. z punktem 2.1 lub 2.2. Jeżeli skupienie będzie jednynie na kunsumeryźmie lub władzy, to prędzej lub później odczujesz pustkę i wypalenie. Dlatego częstwo programiści i top menedżerowie się wypalają, bo nie ma tego elementu 2.1 lub 2.2.

2.4 Sens życia jest taki, by móc więcej. Czego więcej? Sam sobie to wybierasz. Włądza, pieniądze, seks, rodzina lub kombinacje różnych sensów. Normalne jest to, że sens życia i priorytety będą się u Ciebie zmieniać wraz z nowymi doświadczeniami życiowymi i bodźcami. Więc może być to płynne lub też mogą zmieniać się drogi do dotarcia do tego celu (np. jeśli chcesz być filantropem i pomagać ludziom, może się w międzyczasie wielokrotnie zmienić sposób w jaki będziesz zarabiał pieniądze). Natomiast by móc dojść do tego punktu, musisz móc więcej, rozszerzać swoją władzę nad sobą i innymi. Pokonywać swoje ograniczenia. 

2.5 W temacie pasji:

 

 

3. Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi.

Możesz sporo zaplanować, choć nie wszystko. Natomiast wydaje mi się, że w życiu chodzi o podejmowanie jak najbardziej optymalnych decyzji, wtedy nawet jeśli nie znajdujesz konkretnie wyrażonej drogi, rzeczywistość wokół Ciebie układa Ci się przychylnie, bo te dobre/ optymalne decyzje, kształtują tą rzeczywistość dla Ciebie.

Edytowane przez manygguh
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bohun napisał:

Witam

Pomimo dużej dozy empatii, zadziwia mnie że ktoś się pyta jakikchś randomów z internetu co to ma robić w życiu by być szczęśliwym.

Ja to jestem inny, ale chyba nie aż tak, kręci mnie i kręciło odkąd pamiętam nazwijmy to "gonienie króliczka" - super sprawa ;) Nie wiem jak to powiedzieć, ale pojawiał się jakiś cel(np.zbudowanie jakiejś maszynki w moim przypadku) i aby ją zbudować musiałem przeczytać wiele książek które dopiero po czasie stały się jasne, przeprowadzić jakieś eksperymenty niekoniecznie naukowe, po drodze pojawiały się i pojawiają ciągle to nowe wyzwania i trzeba z nimi walczyć aby mieć tą maszynkę co na początku, ale trzeba zbudować inne maszynki po drodze - dostanie takiej maszynki gotowej to zupełnie nie dla mnie :( 

Ja akurat piszę o maszynce którą chciałem mieć z niewyjaśnionych powodów, bo akurat tak mam, ale wyzwań w życiu człowieka nie brakuje(zbudowć dom, wychować dzieci, wspiąć się na Mount Everest, wydupczyć milion lasek, wyjebać litr wódki z gwinta,  whatever, itd.) ;)

Jak dla mnie najlepsze jest "gonienie króliczka", matematycznie bym to opisał że ni liczy się obecny stan, ale pochodna po czasie ze stanu, jak jest >0 to jest dobrze. Po ludzku powiem że orgazm to własnie taki wysoki przyrost(>>0).

Człowiek musi mieć problemy, wyzwania, bo inaczej będzie jak w eksperymencie Calhouna ;) 

P.S.

Jak znowu popierdoliły mi się wątki to proszę o przeniesienie.

Pozdro

 

 

 

 

Taka droga - stawianie celów i pokonywanie przeszkód do jej osiągnięcia owszem mocno motywuje wielu ludzi ale też ma swoje pułapki.

 

Jeśli cel osiągniesz za szybko to co? Chwila szczęścia i znów pustka. Co wtedy? stawianie kolejnego, trudniejszego celu i znów gonienie za nim? Droga bez końca.

 

Z drugiej strony jak wybierzesz cel za trudny i przeszkody piętrzące się przed nim będą Cię w kółko spowalniać, zniechęcać, będzie to trwało za długo bez rezultatu. to też można mocno się zdołować. Psychika w którymś momencie siada, znużenie przychodzi, zniechęcenie. I gdzie to odnalezienie szczęścia :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym do sprawy spełnienia, wewnętrznego spokoju czy szczęścia podszedł bardziej przyziemnie. Wg mnie poczucie nieszczęścia pochodzi w większości przypadków z dysfunkcji mózgu(albo nawet szerzej całego organizmu), niekoniecznie dużych dysfunkcji. Z książki "Zmień swój mózg, zmień swoje życie" D. G. Amena(tytuł może pewnie niektórych zrażać, ale wg mnie warto przeczytać jeśli ktoś się interesuje tematyką)  można np. wyczytać, że depresja czy stany lękowe(czyli stany raczej kojarzone z nieszczęściem) wynikają z nadaktywności niektórych obszarów mózgu, natomiast poczuciu szczęścia(nie euforii) nie towarzyszą żadne anomalie w skanach mózgu. Problemy z funkcjonowaniem mózgu mogą wynikać z dosyć powszechnych rzeczy jak alkohol, nadwaga, nie wysypianie się.

Reasumując, wg mnie jeśli mamy dobrze funkcjonujący mózg, organizm nie będziemy się czuć nieszczęśliwi, a to już coś. I to jest warunek konieczny(choć prawdopodobnie nie wystarczający dla wszystkich) aby czuć się spełnionym czy szczęśliwym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, ciekawyswiata said:

Pytanie tylko jak to odkryć?

 

W bólach, na własnych błędach. Bez cierpienia możemy tylko podejrzewać co jest dla nas ważne. Zresztą ładnie to ujęła nasza noblistka - "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". 

 

Cierpienie zdaje się być narzędziem poznania samego siebie. 

 

Są ćwiczenia duchowe, które pomagają uświadomić sobie rzeczy istotne. Jednym z nich jest rozmyślanie o śmierci - melete thanatou. Wyobraź sobie, że jutro to ostatni dzień twojego życia. Z kim chciałbym się spotkać w czasie tego dnia? Kogo chciałbyś przeprosić albo powiedzieć, że jest dla ciebie ważny? Co bys zrobił ostatniego dnia swojego życia? Trzeba spisać odpowiedzi i je zaakceptować, nie wypierać się. 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Cpt_Red napisał:

(...)

Jeśli cel osiągniesz za szybko to co? Chwila szczęścia i znów pustka. Co wtedy? stawianie kolejnego, trudniejszego celu i znów gonienie za nim? Droga bez końca.

(...)

Nie mam pojęcia co wtedy, ale mi to głowy nie zaprząda specjalnie - jak mi się tak stanie to będę się przejmował 😋

Pozdro

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnalazłem siebie gdy uświadomiłem sobie, że jestem nie tylko ciałem i umysłem.

Świadomość, że tak naprawdę jest się wiecznym całkowicie zmienia perspektywę z jakiej patrzy się na życie.

To daje spokój myśli i ducha. To ustawia wszystko na właściwym miejscu.

Pewne wydarzenia z mojego życia przekonały mnie, że jest jeszcze inna rzeczywistość, która umyka nam na co dzień.

Jestem pewny, że byłem tu już wiele razy, i że przyjdę tu jeszcze nie raz.

Przyjdę doświadczać życia, tak jak doświadczam go teraz. Bo cel życia jest w samym życiu. Życie to Bóg.

Jak Go będę doświadczał? Tak jak zapragnę.

 

Ja, cząstka świadomości Boga jestem tym, kim ogłaszam, że jestem.

Ja, jestem, który jestem.

 

Ja, Eru Iluvatar

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również swego czasu zastanawiałem się co mam zrobić żeby poczuć szczęście. Próbowałem zrozumieć jaka jest moja droga. Przyznam, że przemyślenia te trwały latami. W zasadzie nie było dnia kiedy bym się nad tym nie zastanawiał.

 

Aż niespodziewanie przyszło coś w rodzaju "olśnienia". Tak nagle poczułem, że w końcu wiem o co chodzi. Przed snem głowiłem się nad szczęściem i celem mojego życia, a następnego dnia jakąś sekundę po przebudzeniu naszła mnie myśl, że chcę ułatwiać życie tym którym los nie do końca sprzyjał. I tak moim celem życiowym stało się stworzenie domu dziecka oraz schroniska dla psów. Przy czym zamierzam zadbać o to, żeby taki dom dziecka zapewnił najlepsze możliwe wsparcie dla rozwoju osieroconych dzieci. Bo wiemy jak często wyglądają takie placówki.

Wiem, że do realizacji tego marzenia jeszcze długa droga, ale wierzę, że to się stanie. Nie wiem jeszcze dokładnie dlaczego ale czuję wewnątrz palącą potrzebę realizacji tych planów. One są takim dopalaczem w moim życiu, które sprawiają, że wstaję rano z uśmiechem na ustach. W dodatku każdego miesiąca wpłacam 10% swoich miesięcznych dochodów na cele charytatywne.

Widocznie drogą mojego życia jest niesienie pomocy. I myślę, że to czyni ze mnie szczęśliwego człowieka.

 

Wiedząc też, że na to wszystko potrzebuję pieniędzy, wielką frajdę sprawia też mi ich pomnażanie. Chociaż już nie smucę się kiedy coś idzie nie po myśli, bo wiem, że póki jestem zdrowy, ze wszystkim mogę sobie poradzić.

 

Nie namawiam nikogo do takiej drogi, którą wybrałem ja sam. Nie chcę również stwierdzić, że jest to jedyna i słuszna droga do bycia szczęśliwym. Bo z pewnością jest wiele różnych ścieżek i każdy ma inne predyspozycje.

 

Moje "oświecenie" poprzedziły intensywne przemyślenia. Gorączkowo myślałem i myślałem, aż myśl sama pojawiła się w głowie. A myśl nadała cel mojemu życiu. Cel z kolei nadał sens, który dał szczęście i spokój ducha. I uważam, że cel powinien być nasz własny. Wolałbym unikać kopiowania innych ludzi, którzy wg nas są szczęśliwi. Bo nie mamy pewności czy tak jest.

 

Nie wykluczam, że mój pogląd, który opisałem wyżej zmieni się pewnego dnia. Może to wyniknąć to z turbulencji życiowych. Nigdy nie wiadomo, a problemy są czymś naturalnym. Do tego należy regularnie kwestionować swoje poglądy aby nie zamknąć się w klatce.

Jednak na ten moment czuję, że właśnie dzięki temu uważam się za szczęśliwego człowieka. A jestem szczęśliwy, ponieważ moje życie ma sens.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Lucjusz said:

Szczęścia się nie osiąga, ponieważ osiąganie szczęścia jest tym co tworzy cierpienie. Paradoks. Szczęście wynika z odejmowania, a nie dodawania.

 

Mechanizm napędzający kapitalizm i wieczną konsumpcję. Cierpisz więc chcesz to stłumić rzeczami z otoczenia. Lepszym samochodem, większym mieszkaniem czy żarciem ponad miarę. Dobre spostrzeżenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ciekawyswiata

 

Mała cegiełka. 

 

Ostatnio wstawiłem ten wierszyk tyle, że po angielsku (nie jest on mój).

Co do odnalezienia siebie i szczęścia, to jeśli ktoś miał problem z tożsamością jak ja przykładowo przez traumy w dzieciństwie to odnalezienie siebie czymś co ciężko ubrać słowa.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.