Skocz do zawartości

Czy żałujecie że się rozstaliście?


Rekomendowane odpowiedzi

W przypadku gdy była to wasza inicjatywa, czyli pani dostała kopen-w-dupen. 

 

Nigdy z tym nie miałem problemu. A teraz ponad pół roku i nadal mnie męczy. 

 

Poznaję różne laski, niektóre nawet na mnie lecą, niektóre nawet zajebiste z wyglądu, a jakoś emocjonalnie i intelektualnie mnie odrzucają, bo widzę bezmiar pustki pod przypudrowanym noskiem. 🤔

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z reguły jak my faceci się rozstajemy - to wydaje mi się, że jest ku temu konkretny powód z którym nie możemy sobie inaczej poradzić. A nie skaczemy na inną cipę, a potem płaczemy, że związek nam się rozpadł :D

 

Dwa razy zdarzyło mi się podziękować, i nie żałuje. Dużo mojego zdrowia psychicznego zostało zachowane. Jeden raz był za namową braci, i trafny, jak 6 w lotka.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed świętami podziękowałem za dalszą znajomość pewnej dziewczynie, bo cisnęła na związek,

a odpowiadał mi ówczesny układ.

 

Czasami mam momenty, że żałuję, ale wynika to z braku alternatywy i popęd robi swoje. 

Edytowane przez Zeppelin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zalowalem tylko seksu .Pozniej porownywalem ten seks z ta choojowizna ktora byla mi dawana na odpierthol i juz niczego nie zalowalem .Brak obecnosci drugiej osoby wypelnialem sportem i czytaniem ksiazek .Chwile pozniej wpadala juz nastepna do zwiazku i tak sie kreci ten biznes.Jak mnie zlapie impotencja to sobie odpuszcze relacje bez zalu .

Edytowane przez thyr
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Mosze Red napisał:

Zdarzało się, ze przez jakiś czas tęskniłem, ale nigdy nie żałowałem. 

U mnie podobnie. Zauważyłem jednak, że szybciej wracałem do siebie po kopniaku od panny, bo wiedziałem, że już i tak nic nie zmienię - jej decyzja, nie będę jej w dupę właził. Kiedy ja żegnałem kobite, to miałem często z tyłu głowy myśli pt. "czy dobrze zrobiłem?", " może zbyt szybko podjąłem decyzję?", "może by zadzwonić i jeszcze zaliczyć z jeden numerek? ". Za dużo rozkmin i to mnie jakiś czas dręczyło. Mimo tego, z perspektywy czasu, po chłodnej analizie i wystudzeniu emocji nie żałuję podjętych decyzji o zakończeniu znajomości. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie żałuję, bo zobaczyłem dość szybko konsekwencje podjętej decyzji. Nawet, jeżeli podjąłeś złą decyzję to i tak ją zaakceptuj w sobie i okaż szacunek samemu sobie. Tak postąpiłeś i tak jest, więc po sprawie. Pełna akceptacja. To tak, jak z ludźmi, którym coś się pobije przy zwykłym sprzątaniu. Jeden drze ryja i się obraża, a drugi schyla się i wypierdala części do śmietnika, bez większej refleksji, na spokojnie. Pisałeś przecież ostatnio o głównych celach kobiety i tego nie przeskoczysz. Skorzystaj z własnych porad. Moim zdaniem nie powinieneś żałować i płakać nad rozlanym mlekiem, tylko złapać się za jaja i powiedzieć sobie, skoro to było najlepsze, co mnie spotkało w związkach to czy warto tak walczyć z wiatrakami? 😆 

 

Przecież to logiczne. Pomyśl. Rozstałeś się z kobietą i miałeś na pewno dobre powody. Teraz spotykasz jakieś ameby umysłowe, klony, klasykę gatunku. Skoro nie wyszło ci z poprzednią panną to nie stawia jej na szczycie, tylko czyni cały świat damsko-męski bardziej obłudnym. Szukasz normalności, a dostajesz syf. To nie twoja wina, tylko tak się toczy koło fortuny, rzeczywistości. Szukasz czegoś lepszego dla siebie i dobrze. Czego tutaj żałować? Skoro kobiety mogą tak działać i się nie przejmować to ty będziesz? Wrzuć na luz :) 

 

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc czasami myślę o byłych partnerkach, wspominając sympatyczne chwile, natomiast później przypominam sobie różnorakie szantaże np. na ciąże, na wpierdol od  kolegów, na brata i mi przechodzi natychmiast.

 

Nie polecam kopulacji bez prezerwatywy, oraz obiecanek drogich przedmiotów, których jednak partnerce nie kupimy ( polecam ).

 

 

Przyjemność nie warta zachodu ( warta ).

 

Jedyny seks bez prezerwatywy, którego nie żałuję, to seks 8000 km stąd,  z call girl, czy azjatyckimi onsa -mi.

 

Czysta poezja, bez konsekwencji, jedynie szybkie badania, czy nie ma hiva po :) 

 

Ach kobiety, bez nich świat nie byłby taki piękny, jak jest, kocham wszystkie kobiety, nawet te brzydkie i grube.

 

❤️-  To serce,  jest dla was dziewczyny !

 

 Jade mua mua amore mio !

 

 

 

  • Haha 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy ja zrywam nigdy. 

W sumie raz tylko wróciłem kiedyś do tej samej rzeki i nie było warto. 

Szambo wybiło po 6 miesiącach ponownie. Do tego próba łapania na dziecko. 

Ona siedziała mi naprawdę długo w głowie bo w sumie dobre 9 miesięcy... Ale zabujałem się na nowo i tamta to tylko wspomnienie. 

 

Najlepszą motywacją do niewracania  jest spojrzenie na listę minusów i przyomnienie chorych akcji. 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie żałowałem nigdy rozstania nawet czulem ulgę, że pozbyłem się problemu. Raz to nawet życzyłem jednej kobiecie wszystkiego co najlepsze bo potraktowała mnie uczciwie bez żadnych jazd, agresji i rozstanie przebiegło w miłej atmosferze. Wiadomo jakiś czas po rozstaniu człowiek ma gorszy humor i rozkminia co się stało, że się posrało. Dodatkowo nie daje drugiej szansy kobiecie trzeba mieć godność i szacunek do samego siebie.

Miała swoją szansę nie wykorzystała to do widzenia. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Lethys napisał:

po kopniaku od panny

Też tak wolę - ona może zadawać sobie pytanie czy dobrze zrobiła (lub nie), a ja chcę i akceptuje to i luz. A kiedy to ja zrywałem to czułem już do nich tylko niechęć. (ale poruchać - czemu nie - z tym, że to siła niszcząca - nic wtedy nie kumałem) Obecnie to jestem już lepszym graczem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, zuckerfrei napisał:

(ale poruchać - czemu nie - z tym, że to siła niszcząca - nic wtedy nie kumałem) Obecnie to jestem już lepszym graczem.


Nie wiem jak u Ciebie ale gdy ja zrywałem nie czułem już tego popędu(wyjątkiem była ta do której wróciłem bo dawała mi najlepszy seks, a panna z którą się wtedy umawiałem była najgorsza w te klocki z wszystkich kobiet jakie miałem - polaryzacja była zbyt drastyczna),

 

Raz gdy zostałem rzucony i był inny gość na jej orbicie czułem silny popęd 
Podobno jest to silne zakorzenione w podświadomości faceta gdy inny może pokryć twoją ostatnią samicę - która rzuciła Ciebie. 
 

Kobiety też o to walczą gdy widzą inną w twoim otoczeniu. 

@maroon bezmiar pustki minie gdy zaakceptujesz zmiany i dasz szansę nowej myszce 

Edytowane przez spitfire
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tęsknię od czasu do czasu za seksem tzn mój organizm może tęskni, jak nie mam seksu dłużej niż trzy dni. Po chwili uświadamiam sobie, że ten seks wcale nie był taki zajebisty i mi mija ale fakt parę razy się na tym złapałem. 

 

P. S. Walenie konia wtedy też pomaga, aż taki buhaj przez cały rok to ze mnie nie jest 😆

Edytowane przez Jonash
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, spitfire napisał:

Ciebie ale gdy za zrywałem nie czułem już tego popędu

Zgoda. Przegrywałem wtedy sam z swoim libido. Do wyboru miałem tak: wypolerować torpedę ręką czy wypolerować torpedę jej ciałem. Zgadnij co wybierałem. Pomijam fakt, że był to okres mojego seksualnego rozprężenia, trzymając 3- 4 sroki za ogon, robiłem co najmniej dwie w jedeń dzień, jedyny plus takiej sytuacji - dziś już wiem, że kontolując swój popęd i emocje nic, ale to nic, nie jest mi wstanie zagrozić. No i wyruchałem się pożądnie. Dziś już nie mam chorych ciśnień. Ale w czoko jest spoko!!!

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie żałowałem. Jak pomyślę o wszystkich moich ex to czuję ulgę, że już z nimi nie jestem - każda z nich była francą do potęgi, chociaż seks wspominam dobrze.

@maroon wydaje mi się, że w przypadku Twojej ex Twój problem może wynikać z braku spójności. Nie każde emocje da się obsłużyć z pozycji rozumu (tzn. kazać sobie ich nie odczuwać, bo są nielogiczne), ale paradoksalnie każde da się zrozumieć :) Być może masz ze swoją ex zbyt wiele dobrych wspomnień, żeby wytłumaczenie „ona chciała tylko moich zasobów, ślubu i bombelka” (nie do końca prawdziwe - i o tym wiesz) mogło ją szybko wymazać z Twojej głowy. Pamiętaj, że każdy z nas wychowywał się na tych samych bajkach Disneya co kobiety i na pewnym poziomie „ślub, bombelki i dzielenie się zasobami” dopuszczamy nieświadomie jako coś normalnego. Bluepill to nasze wyposażenie fabryczne, którego nigdy do końca nie usuniemy - tak jak nigdy nie przestaniemy płakać na pogrzebach naszych bliskich (w niektórych prymitywnych kulturach jest to nie do pomyślenia - to po prostu kwestia innych wdruków). Gdybyś pokierował związkiem inaczej (chociaż niezgodnie z własnymi przekonaniami) to dobrze wiesz, że susza w pochwie by się nie pojawiła, a ex nie szukałaby innej gałęzi i pewnie bylibyście razem do tej pory. Też nie byłbyś w takiej sytuacji szczęśliwy, bo kto z nas chciałby być bankomatem w sposób świadomy. 

To w pewien sposób konflikt tragiczny i wcale się nie dziwię, że się męczysz, skoro dzieliliście wspólne zainteresowania, laska była ogarnięta i przy tym atrakcyjna. Na pewno szkoda Ci, że tak się to musiało skończyć - a uważam, że musiało. Czasem nie ma wyjścia jak znaleźć w sobie przestrzeń na pomieszczenie tych skrajnych emocji - z jednej strony możemy kimś gardzić, a z drugiej zwyczajnie za tym kimś tęsknić, przeżywać stratę. Dopuść te emocje jako coś zwykłego, nietrwałego, pozbądź chwilę z nimi bez oceniania, daj im w sobie wybrzmieć, a same odejdą. Blokując się na nie i próbując je zakwestionować jako coś niewłaściwego (czytając wpisy Braci, że nigdy nie żałowali swoich rozstań możesz tak potraktować własne uczucia) tylko je wzmacniasz i przedłużasz czas żałoby po tamtym związku. 

Uczucia nigdy nie są złe czy niewłaściwe. Złe może być działanie pod ich wpływem (np. próba powrotu do ex :D), ale to co czujemy jest zawsze w porządku. 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czasem żałuję co do jednej kobiety. Problem polegał na tym, że spotkaliśmy się "za wcześnie". Oboje mieliśmy po 25 lat. 

 

Jej cholernymi zaletami była bezproblemowość (1 czy 2 kłótnie przez 4 lata związku) + świetne ciało (miała fantastyczną genetykę mogłaby wpieprzać snikersy i marsy 24h na dobę, a nie tyła) + seks + realizowanie schematu kinder küche kirche - idealny materiał na żonę i LTR.

To co było (dla mnie wtedy) nie do ogarnięcia - 0 jej motywacji do robienia czegokolwiek sensownego w życiu (przy niej na 100% skończyłbym jak typowy Janusz z gromadą gówniaków i pracą, której nienawidzę) + jej rodzina (którą teraz ogarnąłbym i ustawiłbym do pionu w 5 minut mówiąc wprost - jak się mamusi nie podoba to mamusia wyp...).

Ale - jak pisałem - spotkaliśmy się za wcześnie. Gdyby teraz ona miała 25 lat, a ja swoje 36 byłby ideał. Myślę, że dałbym nawet z tym radę już kilka lat wcześniej ale nie w wieku 25 lat.

 

Podsumowując - życiowo wyszło mi to na zdrowie ale jakaś zadra tkwi ;)

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku nie żałowałem, ale potem zapominało się złych rzeczy a pamiętało dobre.  Po kilku tygodniach brakowało zwłaszcza seksu, no i czuło się te wyrzuty sumienia.  Jednak wyrzuty nigdy nie przyszły po zerwaniu i rozwodzie z żoną i do dzisiaj uważam to za jedną z lepszych decyzji w życiu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z @Ursus po jakimś czasie wypiera się złe rzeczy i w głowie pozostają dobre momenty z byłą partnerką. Jednak po zrobieniu listy tego co było złe (@spitfire), człowiek bardziej racjonalnie podchodzi do sprawy. Myślę, że nie ma nic złego w samej tęsknocie czy powracających myślach, pokazuję to raczej wrażliwość i empatię. Pytanie za 10 pkt wygląda natomiast tak: "Do jakich rzeczy doszłoby gdybyś nie podjął tej decyzji i kontynuował związek?". Dlatego zgadzam się z przedmówcami, że racjonalizacja decyzji to skuteczny sposób 😉

 

Miłego dnia!

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żadnego rozstania nie żałuję :)

 

Jednak szybciej dochodzę do siebie gdy to ja kończę relację, zazwyczaj jest to poprzedzone okresem analiz i przemyśleń, tak by tej decyzji nie żałować.

 

Czasami zostaje sentyment, wspomnienia dobrych chwil, ale nic poza tym :D

 

Szkoda mi jedynie jednej relacji pod względem podejścia do życia i przekonań jednej z Pań, bardzo mi odpowiadała wizualnie ale niestety nie byliśmy kompatybilni więc podziękowałem.

 

Myślałem, że lepszej nie znajdę, a jednak. Teraz mam taką, która odpowiada mi nie tylko wizualnie :D

Edytowane przez 17nataku
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.