Skocz do zawartości

Czy żałujecie że się rozstaliście?


Rekomendowane odpowiedzi

Raz tylko żałowałem, że zostawiłem dziewczynę 12 lat młodszą ode mnie. Ale to była toksyczna, wyniszczająca  relacja porozwodowa i uzależnienie obustronne. Później zostawiałem już bez żalu, bo skoro doszło do tego, że myślę o rozstaniu, to znaczy, że relacja już mi nie służy. 

 

Natomiast bardzo żałuję, że się młodo ożeniłem w wieku 24 lat. Kompletny biały rycerz. A ojciec mnie ostrzegał i mówił, że to głupota. Nie słuchałem go. Skończyło się rozwodem 12 lat później. Ach, gdybym wiedział wtedy, to co wiem dziś...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, zbyszek.cybulski1 napisał:

"Do jakich rzeczy doszłoby gdybyś nie podjął tej decyzji i kontynuował związek?".


Bardzo słusznie, metoda 5 Why jest kapitalna i do takiej refleksji mężczyźni są zdolni a wręcz urodzeni, 
 


Pamiętam siebie gdy byłem w rozsypce po rozstaniu (do jedynej kobiety do której wróciłem w życiu) i pomimo tragicznego zakończenia związku (przemoc, próba zniszczenia mnie i mojego służbowego laptopa) po jakiś 3 tygodniach musiałem się z nią spotkać aby odebrać swoje rzeczy, oczywiście rzuciła się na mnie i seks kilka razy. 
Wszedłem tam z postanowieniem że nie zejdziemy się bo nie dam się kupić seksem 
Dotrzymałem słowa i wróciłem do siebie.
Ale już ziarenko było zasiane i targały mną emocje
Dopiero ochłonięcie i racjonalne myślenie dało mi spokój.
Zacząłem już czytać pierwszą książkę Marka i powoli klapki się otwierały - po co na co 
Kolejne pytania , kolejne odpowiedzi na forum. Poznawanie schematów.
 

Kolejny rachunek strat i zysków

Czy ja chcę kobietę która nie potrafi panować nad sobą, która chce mnie zniszczyć ?

Czy super seks z nią jest tą walutą która wiąże mi racjonalne myślenie ?

Co będzie dalej ?

Co będzie za rok ?

Co będzie za 5 lat jeśli po 2.5 latach już jest przemoc i próba niszczenia ?

Dlaczego chciała mnie zniszczyć ?

Potem są te dobre emocje wspomnienia, zdjęcia (to co mówi @johnnygoodboy
Przecież Kocha ;), byłem jej najlepszym partnerem -"Nie każde emocje da się obsłużyć z pozycji rozumu (tzn. kazać sobie ich nie odczuwać, bo są nielogiczne) "  @johnnygoodboy
Gotowała 
Seksu nie odmawiała
Dbała o mnie 
Kupowała drogie prezenty

Potem była próba wrobienia w dziecko ..... spóźnia mi się okres (kolejne emocje i manipulacja + testowanie)

Przybrałem pokerową twarz choć było ciężko 

Brała antykoncepcje a tu naraz niepokalane poczęcie 

Na szczęście była to nieprawda 

Widzicie schemat manipulacji ? 

Przemoc, manipulacje, niszczenie .... na co mi to ? 

Pojawiły się odpowiedzi na te pytania 

Żegnam  i idę dalej .
Nauczyłem się
Wyciągnąłem wnioski  
Zaakceptowałem 

Próbuje dalej ale już bagażem cennych doświadczeń. 
 

A ona niech trwa w swojej manipulacji, współczuję kolejnym .... 

Edytowane przez spitfire
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze ex nie załuję, gdybym z nia dalej był to skończyło by się na szczęsliwej rodzince z wielorybem u boku jak skończony frajer.

Drugiej ex załuje momentami bardzo, była cudnym materiałem na żonę, ale poznaliśmy się w dość młodym wieku ja 23 ona 21 i tak trwało to 8 lat, by finalnie się wywalić z braku podtrzymywania ognia z mojej strony.

Swoją drogą super nauka na przyszłość ;)

Trzeciej ex z która byłem pół roku, baaaaaaaaaaaardzo załuje, bo to był na prawdę super materiał na LTR i żonę nawet po wersji demo, ale miałem randkowanie w głowie i trochę ją skrzywdziłem :(

No i moja ulubiona, czwarta ex, tej to nie żałowałem, potem miałem dysonans i żałowałem mocno a teraz jak umysł wrócił na normalne tory to śmieję się z tego, że tyle czasu tkwiłem w tym bagnie. Najgorszy czas ever.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wolverine1993 napisał:

Nie nie i jeszcze raz nie. Nigdy nie miałem tyle pieniędzy na koncie odkąd nie jestem w żadnych związkach od ponad 2 lat 😂

Nie dziwota, związki poza ograniczoną czasowo przyjemnością (seksem głównie) wiele nie dają, a zwłaszcza realnej mocy w świecie rzeczywistym, czyli de facto pieniędzy

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, BrandyRiver napisał:

Raz tylko żałowałem, że zostawiłem dziewczynę 12 lat młodszą ode mnie. Ale to była toksyczna, wyniszczająca  relacja porozwodowa i uzależnienie obustronne. Później zostawiałem już bez żalu, bo skoro doszło do tego, że myślę o rozstaniu, to znaczy, że relacja już mi nie służy. 

 

Natomiast bardzo żałuję, że się młodo ożeniłem w wieku 24 lat. Kompletny biały rycerz. A ojciec mnie ostrzegał i mówił, że to głupota. Nie słuchałem go. Skończyło się rozwodem 12 lat później. Ach, gdybym wiedział wtedy, to co wiem dziś...

Czemu się rozwiodłeś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.02.2021 o 21:08, maroon napisał:

W przypadku gdy była to wasza inicjatywa, czyli pani dostała kopen-w-dupen. 

 

Nigdy z tym nie miałem problemu. A teraz ponad pół roku i nadal mnie męczy. 

 

Poznaję różne laski, niektóre nawet na mnie lecą, niektóre nawet zajebiste z wyglądu, a jakoś emocjonalnie i intelektualnie mnie odrzucają, bo widzę bezmiar pustki pod przypudrowanym noskiem. 🤔

 

Pół roku...

U mnie zaraz minie drugi rok jak mnie męczy, a dodatkowo jeszcze dobija fakt, że teraz latem chyba chciała wrócić,

ale przecież nie jestem frajerem i pedałem, to spuściłem na drzewo już przy pierwszych niemrawych zaczepkach z jej strony.

Bo duma i honor, prawdziwy facet nigdy nie wraca bla bla bla 👍

 

Tak samo jak u ciebie, poznaję różne, chodzę na randki, spotykam się później, już coś tam się niby klei, aż tu nagle chuj.

A bo tu coś nie tak powiedziała, a bo tam coś inaczej zrobiła, a tu jakaś nędza, a tam jakieś coś co już nie wiadomo w ogóle...

No nie ma kurwa podejścia żadna, bo cały czas tamta we łbie siedzi i co zrobisz jak nic nie zrobisz.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za szczere wypowiedzi, widzę, że nie tylko mnie to męczy. 

 

Kiedyś dawno temu dywagując o związkach i rozstaniach z kuzynką psycholoszką, stwierdziła ona, że w przypadku SILNEJ więzi emocjonalnej minimalny czas "żałoby" po związku to 2 lata. Tyle podobno zajmuje żeby wytłumić emocje, w szczególności te tkwiące w podświadomości. 🤔 Żeby unikać podświadomego porównywania z nową partnerką, flashbacków, deja vu, etc. 

 

Coś w tym jest, bo np. jadąc jakiś czas temu przez okolicę gdzie eks mieszka ni stąd ni z owąd w myślach pojawiły się oczywiście obrazy chwil z eks, mimo że myślałem zupełnie o czym innym. 

 

Kluczem tu jest chyba jednak zaangażowanie emocjonalne, a zwłaszcza jego intensywność. Jak traktowałem laski jak miłą, aczkolwiek czasową rozrywkę bez zastanawiania się "co będzie" , to wszystko się szybciutko rozchodziło po kościach. 

 

Tylko znowu rozgrywanie na "zimno" laski która wydaje się z początku naprawdę dobrze rokować jest ciężkie 🤔

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to chyba jestem tu już bardzo popularny z powodu swoich Tajek.

Cud się chyba stał, że nie mam tutaj żadnych zobowiązań przez swoje białorycerstwo.

Pierwsza Tajka i jej rodzina chcieli mnie oskubać na kasę, laska nie sprzątała, nie gotowała, nie miała żadnych perspektyw oprócz siedzenia cały dzień na Netfliksie i oglądaniu filmów. Przytyła 20kg, aż stała się wielorybem, wiecznie o wszystko pretensje, nie dogodzisz, ale wtedy to ja byłem biały rycerz do potęgi n-tej. Pierwsza miłość i te sprawy. Rozstanie planowałem od dłuższego czasu, bo inaczej bym żył w patologii, najprawdopodobniej szantażowany przez rodzinę. Na początku było ciężko, bo to pierwsze seksy, miłość itp. 

 

Druga Tajka to był totalny odjazd, plasterek na poprzednią, bo nie mogłem wysiedzieć sam. Z tamtą był nieziemski seks, ale też wyszło szydło z worka po czasie.

- Wszędzie zapraszaj

- Za wszystko płać

- Melduj się w domu (bo takie zasady związku) lub gdziekolwiek pojedziesz (sama łamała tą zasadę kilka razy, a jak zwróciłem uwagę to tylko przewrócenie oczami).

- Nie sprzeciwiaj się, bo inaczej pojawi się w niej demon, który cię może zostawić i zniszczyć

- Seks codziennie, niewyżyta, chodziłem jak cień po kilku tygodniach częstego ruchania. Co tam, że miałem pracę, korki po szkole, problemó w chuj, karate, siłka. Ona chce i chuj

- Ona brak pracy plus wymagania i przepierdzielanie mojej kasy

- Ma być kredyt na dom w 100% i to na jej imię i ja mam spłacać kredyt

- Siedź z nią cały czas i graj w gry, oglądaj Netfliks, inaczej pomyśli, że się nią nie zajmujesz.

- Ataki gniewu i agresji, raz prawie kopnęła mnie w gardło, a przy takiej sile co miała to by mnie zabiła.

 

Mógłbym wymieniać w cholerę więcej.

On 2/12/2021 at 5:52 PM, spitfire said:

Czy ja chcę kobietę która nie potrafi panować nad sobą, która chce mnie zniszczyć ?

Czy super seks z nią jest tą walutą która wiąże mi racjonalne myślenie ?

Co będzie dalej ?

Co będzie za rok ?

Co będzie za 5 lat jeśli po 2.5 latach już jest przemoc i próba niszczenia ?

Dlaczego chciała mnie zniszczyć ?

 

To dosłownie miałem w głowie, kiedy zaczęły się akcje. A były one na porządku dziennym. Akcje, które większość braci samców by nie tolerowała, tylko od razu zakończyła znajomość.

 

Okej, przyznaję się do błędu. Nie byłem święty. Raz zajrzałem na 5 sekund na profil swojej eks, ona sprawdziła mi historię i już myślała, że ja wciąż o eks myślę. A ja wtedy spojrzałem tam, bo mi mama z siostrą mówiły, że coś tam się u niej się zmieniło. Chciała zerwać. Wtedy mi zależało, bo seks, bo uzależnienie i nie chciałem kończyć znajomości.

Ale panie, ja miałem zerwań z jej strony kilka. Raz, że mi penis nie stanął, drugi, że wtedy zobaczyłem profil eks przez 5 sekund, trzeci taki perfidny, kiedy myślała, że jest w ciąży. Jakbyś się przysłuchał co mówiła, to by ci włosy dęba stanęły. W momencie zagrożenia lub zmiany ich życia, kobiety potrafią być istnymi potworami. Bez litości, a tylko okaż słabość. Ja okazałem i pojawiło się jawne niszczenie mnie, a potem: "No wiesz, to już nie to samo. Planowałam z tobą zerwać już przez 4 dni", podczas, gdy dnia wcześniejszego się do mnie tuliła i mówiła, że kocha. Takie są nasze kobietki.

No i czwarty raz, kiedy spojrzałem się na nią nie tak jak trzeba plus, że trzymała w sobie problemy i ja się nie domyśliłem, nie odpowiednio nią zająłem.

Ale ja już wtedy planowałem powolne odejście, bo widziałem jakie mnie czekało bagno.

 

Bulić do końca życia na czyiś dom, kasa ma być oddawana jej, zero wyjazdów gdziekolwiek, a ja trenuję Kyokushin i muszę jechać na obóz. To nie, bo nie będziemy razem. Zero prywatności, tylko baw mnie jak pajac. Fochy lub inne ataki agresji, bo coś nie poszło po jej myśli. Pamiętam jeszcze akcję jak mnie opierdalała jak burą sukę, za to, że nie doniosłem jej pewnego itemu w grze. Wyobrażacie to sobie panowie?

 

Co prawda przeżyłem z nią zajebiste chwile, była 100% lepsza niż poprzednia Tajka, ale ten sam soft po wersji demo. Leń, pasożyt, tylko dej i dej.

Pomogła mi z zaburzeniem erekcji, rozumiem ją, dużo przeszła przeze mnie. Wiele razy doprowadzałem ją do łez przez swój problem, ale z miesiąca na miesiąc było lepiej. Gdyby była bardziej cierpliwa, nie jechała mi po ambicji i szanowała to bym wyszedł z tego problemu od razu. Bo wszystko siedziało w psychice.

Starałem się jak mogłem, dawałem wszystko co miałem, ale siedzenie z nią skończyło by się bycie cuckiem i bankomatem. A na forum uczą, że to nie jest droga do szczęścia. Wiele tu wątków to potwierdzających.

 

Ona nie żałowała swoich słów, że zerwała. Wręcz przeciwnie, zracjonalizowała sobie, że tak może, bo już to zrobiła ze 100 razy. Co tam, że druga strona cierpi. Moje cierpienie jest ważniejsze.

Ja już byłem na skraju wytrzymałości. Praca po 12-14h, problemy w pracy, oddawanie kasy na posag, brak prywatności, bawienie księżniczki (planowanie dnia, zajęć, wycieczki, filmy, seriale). masaże, dawanie pieniędzy na szoppingi (czasem się wkurzała o głupoty i tylko kasa potrafiła ją przywrócić do zdrowych zmysłów), presja na seks, ona wolne, wyspana i pełna energii, wciąż chce seksu. Codziennie musiała wieczorem grać z kuzynem w grę po 3h, takie uzależnienie. Wtedy uciekałem, by mieć czas dla siebie, nawet tą godzinkę, żeby zrobić trening, zagrać w grę. A i nawet o to były wojny, że wciąż siedzę na kompie. Który z braci samców by to tolerował? A ja tolerowałem przez lęk przed byciem samym.

Gdzie w tym wszystkim byłem ja?

Jak zerwała ostatni raz sama z siebie, kiedy to ja harowałem kolejny dzień po to, by były pieniądze w domu, to powiedziałem sobie dość. 

I zero sentymentów, brak poczucia winy... dobiło mnie to totalnie.

 

Potem jak ten pajac godziłem się dwa razy (ja się godziłem pomimo braku przeprosin, braku wyrzutów sumienia z jej strony, kiedy to ja przeprosiłem i próbowałem naprawić, bo ona tylko siedziała na krześle i wyła - zero empatii z jej storny). No i tak popełniłem błąd, zrobiłem jej nadzieję, sam mając nadzieję, że ona coś się zmieni. Ale się gówno zmieniło i ja znowu chłód, bo widzę, że trzeba było ją jakąś zmuszać do tego, żeby mi okazała szacunek, empatię. A tak to nie działa.

Wstyd bierze, że musiałem jej uświadomić, że należy mnie przeprosić za to co zrobiła.

 

Potem jak już było coraz gorzej i gorzej to szukałem za jej plecami mieszkania, obgadywałem ją z mamą, kłamiąc jej w oczy, że rozmawiam o chorobie mamy. 
A ja wiedziałem już, że z tego nic nie będzie i moje dni są policzone, że mogą mnie wywalić na zbity pysk. Pomyśl, jesteś sam bez nikogo do pomocy 9000 km od domu w egzotycznym kraju, gdzie z dnia na dzień możesz być bezdomnym. Pamiętam jak ją wtedy prosiłem, żeby dała mi dzień dwa na ochłonięcie, bo za dużo się stało w przeciągu 24h. Wystarczył tylko jeden dzień, jedna noc i pełno orbiterów przyjaciół wokół niej, żeby następnego dnia mieć na mnie wyjebane. 

 

Załamałem się jeszcze więcej jej postawą. Potem przyszedł kolejny dzień i następny. Ona coraz większe wyjebongo i potem czwartego dostała katharsis i zaczęła mówić jakby zjadła Red Pill itd. Wtedy to było już za późno, bo ja się chciałem ewakuować ze związku już, bo nie chciałem siedzieć z kimś, kogo nie obchodziło to co sam innym ludziom zrobił. 

 

Możecie wrócić do mojego wątku, by zobaczyć co się stało potem.

 

Czy żałuję zerwania? Nie, bo widziałem już, że z tej mąki chleba nie będzie. Brak szacunku, pracy i dzielenia się kosztami plus widmo bycia bankomatem z ogromnym kredytem na 25-30 lat (bo prawdziwy facet musi wiedzieć jak zadbać o rodzinę, by zapewnić jej bezpieczeństwo) sprawiło, że poszedłem w pizdu mac.

Jedyne co żałuję to to, że się to wszystko wydało jak pisałem z zarządcą o mieszkanie i z mamą o niej. Ona to wszystko znalazła i wyczytała.

Ja planowałem po cichu to załatwić, bo widziałem, że sama już planowała zerwanie. Takie rzeczy się widzi i czuje. Nie przewidziałem tego, że jakimś cudem będzie mieć dostęp do moich kont.

Zachowałem się jak burak, ale gdybym jej o wszystkim oznajmił, że się wyprowadzam to nie dostałbym nawet na to zgody.... i wtedy miałbym jeszcze większe problemy. Nie powinienem też był gadać z mamą o moich planach i o tym jak mi źle w związku. Nie miałem żadnych przyjaciół, bo mnie moja eks odcięła od nich, wiec pogadałem z mamą. Ehhh... żałuję tych dwóch rzeczy, że tak się to wydało, bo mam swoje zasady i nigdy tak nie robiłem w przeszłości.

Ale by ratować siebie z tonącego statku i bycia tym nieszczęśnikiem, postąpiłem niejako podle wobec niej.

Ale kto wie co by się ze mną stało jakbym postąpił inaczej? Możliwe, że przekupiłaby mnie dupką, albo rodzina by mnie otwarcie szantażowała?

Przecież mi eks myszka mówiła, że ja nie mogę wyprowadzać, bo jej rodzina straci twarz, ojciec ją zabiję. A i tak się wyprowadziłem.... ufff co za szczęście.

 

56 minutes ago, maroon said:

Coś w tym jest, bo np. jadąc jakiś czas temu przez okolicę gdzie eks mieszka ni stąd ni z owąd w myślach pojawiły się oczywiście obrazy chwil z eks, mimo że myślałem zupełnie o czym innym. 

 

Patrz, ja pracuję w szkole, gdzie moja eks uczęszczała przez 12 lat. Moim szefem jest jej dawna wychowawczyni, która zawsze mnie wspierała jak byłem w związku z eks, a teraz jest wobec mnie oschła i nieprzyjemna. 

Udzielam korków 1km od domu mojej eks. Nie mogę zrezygnować, bo kasa jest naprawdę warta zachodu jak za 2h nauczania 2 razy w tygodniu. Ponadto ci rodzice to moi bardzo dobrzy przyjaciele, którzy pomogli mi kilka razy w ważnych sprawach. 

Na karate do dojo muszę jechać przez Uniwerek, gdzie moja eks obecnie studiuje. Czekać tylko jak się na nią natknę. 

Przez półtora roku wysyłałem wiadomości do niej, że dojechałem do miejsca docelowego: korki, szkoła, karate. Nagle zonk i gdziekolwiek jadę czuję dziwny niesmak, kiedy dojadę. Łapię się na tym, że automatycznie sięgam po telefon. Habituacja level master.

 

Powiedz mi, jakbyś sobie z tym poradził? Z wyżej wymienionych rzeczy nie mogę zrezygnować, bo są częścią mojego życia.

I jak tu żyć?

 

Jedno wiem na pewno. Decyzji o rozstaniach nie żałuję, jestem szczęśliwszy i co najważniejsza głowa jest pusta, spokojniejsza.

Przy takim stanie, można w końcu coś planować i zadbać o siebie. Nie to co wcześniej, krok od zawału i udaru mózgu.

Edytowane przez Tajski Wojownik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Tajski Wojownik said:

 

- Seks codziennie, niewyżyta, chodziłem jak cień po kilku tygodniach częstego ruchania. Co tam, że miałem pracę, korki po szkole, problemó w chuj, karate, siłka. Ona chce i chuj

 

To akurat nie dość, że uzależnia emocjonalnie, to jeszcze niszczy fizycznie. Przez pierwsze pół roku 2-3x dziennie z eks to był standard. Ale ceną za to było straszliwe wyssanie energetyczne i moje, skądinąd wysokie libido totalnie siadło. Przy czym ostrzegałem, że takie będą konsekwencje, ale do pani nie docierało, a potem pretensje, że nagle mniej seksu. Osobna kwestia, że było to najprawdopodobniej niezłe demko, a ja się dałem złapać 🤔

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minute ago, maroon said:

To akurat nie dość, że uzależnia emocjonalnie, to jeszcze niszczy fizycznie. Przez pierwsze pół roku 2-3x dziennie z eks to był standard. Ale ceną za to było straszliwe wyssanie energetyczne i moje, skądinąd wysokie libido totalnie siadło. Przy czym ostrzegałem, że takie będą konsekwencje, ale do pani nie docierało, a potem pretensje, że nagle mniej seksu. Osobna kwestia, że było to najprawdopodobniej niezłe demko, a ja się dałem złapać 🤔

 

Sam się od tego uzależniłem emocjonalnie, aż za viagrę brałem. Masz rację to wysysa energię jak wampir krew.

My tracimy minerały, a u nich nic. Do tego traf jeszcze na taką, że będziesz ją rąbał przez godzinę, a tej się wciąż chce. 

Wiele razy byłem wręcz zasapany, jak ją ruchałem przez 2h (efekt ćwiczenia kyokushin - dobra wytrzymałość) i to ostro, prawie wyzionąłem wtedy ducha, a ta po mięciu minutach, jakby niby nic dalej mi trzepie konia i mówi: "no, ale to ja bym chciała więcej".

 

I potem jak odłożyłem viagrę, miałem tam problemy z erekcją, ale udawało się poruchać z te 10-20 minut, to to było nic, bo ona szła na górę i wibrator, by osiągnąć orgazm 10 razy i pójść spać. Czaisz bazę? Nawet z viagrą nie było jej dość.

Ja to byłem zombie wtedy. I też to samo miałem, pretensje, że nagle mniej seksu.

 

I to uzależnienie... które opadło z czasem, jak natraciłem się minerałów i miałem coraz więcej jazd o wszystko w związku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Tajski Wojownik napisał:

Seks codziennie, niewyżyta, chodziłem jak cień po kilku tygodniach częstego ruchania

 

6 minut temu, maroon napisał:

Przez pierwsze pół roku 2-3x dziennie z eks to był standard. Ale ceną za to było straszliwe wyssanie energetyczne i moje, skądinąd wysokie libido totalnie siadło.

Nie rozumiem was, jak nie chcę to się nie spuszczam.

Pieszczoty, trochę penetracji, orgazm partnerce jeżeli chce i przerwa do następnego razu.

2 minuty temu, Tajski Wojownik napisał:

Do tego traf jeszcze na taką, że będziesz ją rąbał przez godzinę, a tej się wciąż chce. 

Wiele razy byłem wręcz zasapany, jak ją ruchałem przez 2h (efekt ćwiczenia kyokushin - dobra wytrzymałość) i to ostro, prawie wyzionąłem wtedy ducha, a ta po mięciu minutach, jakby niby nic dalej mi trzepie konia i mówi: "no, ale to ja bym chciała więcej".

:D🤣

Zamiast pozwalać jej leżeć plackiem niech poskacze na jeźdźca, pewnie max po 10 minutach będzie miała dość.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, Brat Jan said:

Nie rozumiem was, jak nie chcę to się nie spuszczam.

 

Haha ja to miałem fochy i dzikie akcje, jak nie potrafiłem się spuścić, albo nie chciałem. Tak po prostu, czasem nie mogłem.

Myślała wtedy, że mnie nie pociąga. I spieprzony humor do końca dnia ^^ 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja żałuję że nie rozegrałem inaczej. Bo miałbym teraz niezłą kurew na zawołanie która pilnowałaby się żeby nie wyszło na jaw jej kurestwo przed innymi kochasiami. Fakt że mam seks na żądanie z inną ale tak miałbym dodatkowe urozmaicenie. 

Faktem jest że musiałbym uważać bo zdrowo szurnięta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Tajski Wojownik napisał:

- Seks codziennie, niewyżyta, chodziłem jak cień po kilku tygodniach częstego ruchania. Co tam, że miałem pracę, korki po szkole, problemó w chuj, karate, siłka. Ona chce i chuj

Codziennie to jeszcze nie jest źle, gorzej jeśli jest kilka razy w ciągu dnia.

 

18 godzin temu, Tajski Wojownik napisał:

Ale panie, ja miałem zerwań z jej strony kilka. Raz, że mi penis nie stanął, drugi, że wtedy zobaczyłem profil eks przez 5 sekund, trzeci taki perfidny, kiedy myślała, że jest w ciąży. Jakbyś się przysłuchał co mówiła, to by ci włosy dęba stanęły. W momencie zagrożenia lub zmiany ich życia, kobiety potrafią być istnymi potworami. Bez litości, a tylko okaż słabość. Ja okazałem i pojawiło się jawne niszczenie mnie, a potem: "No wiesz, to już nie to samo. Planowałam z tobą zerwać już przez 4 dni",

 Jak spotykałem się kiedyś z dziewczyną DDA to zerwań było bodaj 8 lub 9 ale prawdziwe powody ucieczek poznałem dopiero jak się przyznała dopiero do tego DDA. Prawdopodobnie twoja też miała jakieś zaburzenia osobowości 

Generalnie jest kilka rzeczy które mogą uzależnić min.: seks który działa podobnie jak narkotyk, osoby uzależnione od seksu cierpią czasem nie mniej niż alkoholicy czy narkomani.
Mężczyźni łatwiej się uzależniają od seksu i niektóre kobiety o tym wiedzą. To taki program popędowy w który pewnie wpadały też i twoje partnerki jak i Ty. A wpadałeś pewnie dlatego że męska duma mówiła ... kur.. Ja nie dam rady jej zaspokoić ?  
Miałem nimfomankę która zanim się z nią widziałem o 17 ona już w pracy dwa razy sobie zrobiła dobrze , do tego dwa razy po pracy. Jak wchodziłem to nie dała mi nawet zjeść :D tylko odrazu seks. Pobawiłem się i zostawiłem , bo znałem podobne opowieści z życia moich 2 znajomych. To są kobiety zaburzone i z takimi LTR to porażka. Mój znajomy wytrzymał 3 miesiące, drugi 4 miesiące. Seks wiadomo robisz co chcesz ale po jakimś czasie widzisz że to Mission Impossible.
Nimformanki to niebezpieczna gra dla doświadczonych graczy (Korzystasz i odchodzisz bez wyrzutów sumienia) 

 

18 godzin temu, Tajski Wojownik napisał:

Ja to byłem zombie wtedy. I też to samo miałem, pretensje, że nagle mniej seksu.

 

I to uzależnienie... które opadło z czasem, jak natraciłem się minerałów i miałem coraz więcej jazd o wszystko w związku.

  
Mission Impossible. Ja miałem tak że potrafiła mnie budzić o 4 w nocy ssaniem, bzyknąłem ją, o 7 już ssała drugi raz żeby przed pracą jeszcze wypiąć się w drzwiach.
Jak ktoś tego nie zna myśli że trafił złotą "seksualną" rybkę  a to studnia bez dna. Może dobra dla młodych 18 latków ale i Ci zostaliby przeżuci. 


 

Nimfomanka ≠ LTR 
Nimfomanka = FwB, ONs  

 

Wielomian szczęście z nimfomanką 👊

Edytowane przez spitfire
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.