Skocz do zawartości

Czekając na poniedziałek


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

Jest niedziela. Walentynki. Wczoraj była sobota, przeddzień walentynek. Wstajesz z łóżka po trzynastu godzinach snu. Idziesz do łazienki, potem do kuchni i zdajesz sobie sprawę, że nie masz już nic więcej do zrobienia dzisiaj. Godzina 14:00 - niedziela - walentynki. Wchodzisz na FB, patrzysz co się dzieje w internecie, wszędzie walentynki. Na twojej twarzy maluje się grymas - co to ma być za święto - masa słodkości na profilach różnych ludzi, kwiaty, miłość, serducha - czerwono. Kilka minut myślisz o tym wszystkim z pogardą. Kilka minut później po tym jak myślałeś z pogardą zdajesz sobie sprawę - kurwa ja też bym tak chciał. Następnie myślisz sobie - co ze mną jest nie tak? Ty kurwa śmieszny antymatrixowy pozerze. Psioczysz na to wszystko, bo sam tego nie możesz mieć. A ty kulfonie, ty jeden!

 

Zjadasz sobie obiadek i robi się jakoś bardziej okej. Popołudniowa herbatka wjeżdża na biurko i zaczynasz pisać tekst. A w tym tekście nie wiesz co napisać, chociaż pół godziny temu miałeś pierdyliard różnych tematów. Jednak zdajesz sobie sprawę z tego, że jedyne co możesz uzyskać od innych forumowiczów to rada - "Zmień pracę i weź kredyt". 

 

Samotność doskwiera poważnie. Bierzesz do ręki książkę, zaczynasz czytać i już jesteś zmęczony tym wszystkim, tą kolejną książką, która wyląduje niedługo na stosie "przeczytane". Czytasz, czytasz i czytasz z nadzieją, że pewnego dnia trafisz na coś co Cię oświeci. Oświeci tak na poważnie, oświeci nie "jednodniowo", ale całkowicie zmieni twoje życie. Czytasz kolejne książki, ale oświecenie nie przychodzi, a w twojej głowie jak było ciemno, tak teraz jest ciemno jak w dupie u murzyna - żaden promień światła tam nie trafi. Oglądasz seriale, widzisz jak żyje Tommy Shelby, albo Nucky Thomson. Zdajesz sobie sprawę, że chciałbyś wyrobić sobie takie cechy charakteru jak bohaterowie filmów. 

 

Z tych nudów, może się ogolisz, popsikasz fajnymi perfumami i może się poprawi humor. Idziesz do łazienki i w lustrze mimowolnie widzisz swoją okropną mordę. Nie wyglądasz jak Tommy Shelby. Wyglądasz jak pół dupy zza krzaka. Żydowskie rysy twarzy, szczurza morda. Nienawidzisz tego jak wyglądasz chociaż jeszcze wczoraj przeglądałeś się w lustrze i wydawało ci się, że twoja twarz jest nawet jako tako wyjściowa. Za duży nos, brwi na wysoko, za duże czoło, zaokrąglona szczęka, odstające uszy, dołki pod oczami i te zęby... no nie. Trzy razy nie. Zdajesz sobie sprawę, że jedyne do kogo możesz się porównać to Meyer Lansky. Tak! To jest gość, który wyglądał podobnie jak ja. Potem popadasz w marazm jeszcze gorszy. Googlujesz frazy "how to achieve success being ugly male". Wchodzisz na Reddita i widzisz posty o Rowanie Atkinsonie, Stevie Buscemi, Sean Pennie. Oni osiągnęli sukces mimo, że nie wyglądają jak Brad Pitt. Poprawia ci się na chwilę. Robisz sobie kilka zdjęć i zdajesz sobie sprawę, że nie... no nie, jesteś ładniejszy jednak niż Steve Buscemi. Może nawet trochę jak się uśmiechniesz to taki Dustin Hoffman. Hmm... jednak po ujęciu z boku wracasz do stanu wyjściowego. Zaczynasz popadać w rozpacz, bo jak front twarzy jako tako, to profil jednak katastrofa. Kurde czy ty masz wodogłowie? Co to w ogóle za ucho? Takie jakieś duże, żydowskie. 

 

Po rutynowym rozpaczaniu nad swoim wyglądem próbujesz sobie zorganizować dalej dzień. Nie spotkasz się z żadnym kumplem, bo są walentynki i nie śmiesz nawet zapytać czy wyjdzie gdzieś. Upss zapomniałeś o jednym mordeczko. Ty przecież nie masz już kumpli. Rozjechali się, rozsypali po całej Polsce jak śnieg zdmuchnięty przez Bolca w Chłopakach... Są jeszcze chłopaki z pracy, kilku gości ze studiów, do których dawno się nie odzywałem. Oni do mnie też nie. Po drugie nie chce mi się tłuc PKSem godzinę w jedną stronę. Po trzecie są walentynki. Może by tak wyjść na dwór? Spoko. Wychodzisz na ulicę, idziesz i wyglądasz jak Najman w niebieskiej kurtce, albo jak filmowy Pablo Escobar z memów. Tutaj nikogo nie ma. Wracasz do domu. Może jakimś filmem na Netfliksie ubijesz trochę tego wolnego czasu. Tak zdecydowanie jakiś westernik wjedzie. 

 

Oglądasz western i marzysz. Przy fantastycznej, podniosłej muzyce rozpływasz się i tęsknisz za końmi, za prerią, za posiłkiem przy ognisku z innymi kowbojami. Za ponczo, za kapeluszem, za ogorzałą twarzą od słońca. Twarzą męską, agresywną, nie znającą lęku, twarzą z kwadratową szczęką. Wstajesz, odlewasz się i ciśniesz na swojej karej klaczy do El Paso poszukać jakiejś roboty. Słyszysz pukanie do pokoju. Ojcu się telewizor poprzestawiał. Znikły mu programy. Idziesz, wciskasz mu dwa przyciski i wracasz bez słowa. Nie chce ci się już wracać do wizji, marzenia jazdy na swojej karej klaczy z coltami przy pasie. 

 

Co dalej? Nie wiesz. Wieczorami robi ci się zazwyczaj trochę lepiej. Poniedziałek już tuż tuż i zaraz zacznie się tydzień roboczy. Będziesz programował i czekał do następnego weekendu. Pomyślisz sobie jeszcze trochę o tym co jutro cię czeka w pracy, będzie cięższy tydzień niż ostatnio. Ale praca zdalna jak praca zdalna. Jest fajna, wystarczy wstać z łóżka, założyć szlafrok i usiąść do komputera - voilà. Potem odliczasz czas, zdajesz sobie sprawę, że w tym roku skończysz 28 lat, a jeszcze nic nie osiągnąłeś. Jesteś zadowolony tylko ze swojej pracy. Nie kupisz sobie samochodu, bo chcesz zbierać na wkład własny. Nie wyprowadzisz się, bo wynajem kawalerki pochłonie 1/3 twojej pensji. Siedzisz z rodzicami. Wiesz, że jesteś na autostradzie do zmarnowania dalszej części życia. Jednak czytasz coś, albo słuchasz i mówią ci - zarabiaj i rozwijaj się. Przyjdzie czas spełnienia, radości, miłości i pełni życia. Doprawdy? Może. I to jest ta jedyna nadzieja. Nadzieja dzięki której nie sięgasz jeszcze po sznur. Jednak nigdy byś tego nie zrobił swojej matce. Wyobrażasz sobie co by się stało potem, jakie pociągnęło by to za sobą konsekwencje. Nie jesteś jednak egoistą i wiesz, że musisz dalej żyć. Jak nie dla siebie to dla świętego spokoju rodziny. Niech chociaż taki pożytek ze mnie mają. 

 

Kładziesz się spać. Leżysz i myślisz. Byłeś przecież na imprezie dwa tygodnie temu i fajne wrażenie robisz na ludziach. Zawsze rozbawiasz innych, jesteś typem komika, zawsze dobrze odnajdywałeś się w towarzystwie, lubiłeś ludzi, śmiać się, rozśmieszać. Ludzie cię lubią. Może to charakterem powinieneś nadrabiać skoro nie wyglądem? Dokładnie to jest to. Zobacz na Janusza Chabiora. Facet jest brzydki jak nie wiem, ale potrafi rozmawiać, ciekawie mówi, ludzie go lubią i facet zrobił karierę. Nie obawia się o swój wygląd. Zastanawiasz się nad swoją sylwetką i wiesz, że musisz nauczyć się śmiać ze swojego wyglądu. Nie boli cię nic tak bardzo jak wbicie szpili w twój wygląd. Wiesz, że musisz się przestać przejmować swoją warstwą zewnętrzną. Dokładnie tak samo jak nasi dziadkowie. Nikt się nie przejmował, że był taki, siaki, owaki. Każdy miał żony, dzieci, wnuki. Co mieli oni czego nie masz ty? Dlaczego tak bardzo się zamartwiasz tym? Od jutra wstajesz i idziesz przez życie z podniesioną głową, grasz takimi kartami jakie dał ci los. Meyer Lanski, emigrant z zadupia Europy mierzący sobie ledwo ponad 150 cm, stał się szefem wszystkich szefów. Nabierzesz dystansu i będziesz już kozak.

 

Wstaje poniedziałek. Herbatka w dłoń, odpalasz komputer. Programujesz. 

  • Like 14
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Hubertius napisał:

Jak bym widział dosłownie swoje życie. A mam 21 lat (nawet nie tyle, bo 20 z kawałkiem).

Niby poniżej to tylko mem, a opisuje całe życie:

https://nowe.memy.pl/show/big/uploads/Post/55150/14600202112046.jpg

Masz czas, ale możesz łatwo przespać moment. Co zamierzasz zrobić, żeby o zmienić ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przebije Twoja historię:

Wczoraj sobota umówiłem się że swoim targetem który rokuje najlepiej ze wszystkich dotychczasowych lasek od lat (sam jestem od 5 lat). Cała sb w skowronkach. Chata wysprzątana. Zakupy na dziś zrobione. W końcu prawilnie będę obchodził walentynki od lat.

 

Niedziela. Wstaje rano, zajmuje się swoimi sprawami plus szykuje się na przyjście lubej. Przychodzi punktualnie, co do minuty. Ja robię z siebie debila, daje jej czekoladki, robię (na szczęście skromny) obiad. A w nagrodę słyszę, że nie będziemy się tak spotykać i generalnie to ona "nie czuje tego". Spuszczenie w kiblu w walentynki we własnym mieszkaniu.

 

Kto da więcej?

  • Like 2
  • Dzięki 2
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę podobna historia do mojej, tylko ja po latach chlania gorzały z kolegami postanowiłem zawalczyć o swoje życie. Nie miałem kilka lat temu skończonego nawet gimnazjum, byłem na równej pochyłej żeby zostać menelem.  Zrobiłem szkołę średnią, napisałem maturę, zrobiłem zawód, kilka kursów, prawko, nie pije w ogóle od kilku lat, sporadycznie jedno piwo, raz na miesiąc czy dwa.  Wiesz ilu mam kolegów ? miałem wielu, zostało dwóch i obydwaj są za granicą. Do tego mieszkam jeszcze z ojcem alkoholikiem, bo przez covid posypała mi się praca. Mam nadzieje że w poniedziałek wszystko się poprawi. Ale gdy będę miał pracę moje życie będzie wyglądało tak praca->dom->nauka (ucze się angielskiego, niemieckiego, technologii obróbki skrawaniem i programów cad) ide spać, wstaje rano i cykl zaczyna się od początku.  Nie mam już znajomych, mam 27 lat, brak dziewczyny, brak samochodu, 0 umiejętności zainteresowania sobą kobiety, nawet nie wiem o czym z nimi rozmawiać, jak prowadzić rozmowę, jestem ekstremalnie nudny a moje życie to pasmo porażek.  Dziewczyny już raczej nigdy nie będę miał, nie wyobrażam sobie bycia w związku z 27-30 latką bo sam zachowuje się jak niedojrzały gówniarz który co najwyżej zbłaźniłby się przy rozmowie z kobietą (jeżeli chodziłoby o flirt/randkę) bo w normalnych sytuacjach życiowych nie mam żadnego problemu z kontaktami z kobietami czy mężczyznami, mogę zaczepić każdego w każdej sytuacji i nigdy nie robię z siebie durnia - natomiast gdyby przyszło do randki i czegoś poważniejszego, spaliłbym się po minucie rozmowy. Przepierdoliłem srogi kawał życia i już tego nie naprawie, nawet nie ruszają mnie już momenty w których siedzę w wigilie na kompie  ojciec w drugim pokoju siedzi najebany, kompletnie mnie to nie rusza, siostra wielokrotnie przez takie akcja płakała i przeżywała przez kilka dni, mnie to pierdoli. Natomiast jedynie co mi doskwiera to brak dziewczyny, problem jest taki że "normalnych" kobiet jest bardzo mało, a ja dodatkowo nic nie mam, nie mam samochodu, mieszkania, oszczędności, moje szanse na znalezienie normalnej dziewczyny spadają do niemal zera i zdaje sobie z tego sprawę. Wkurwiałem się wielokrotnie widząc szczęśliwe pary na spacerze, siedzące w parku, gdy ja akurat wychodziłem z domu żeby nie słuchać najebanego starego.  Mi to nigdy nie było dane.  Nie jestem facetem, jestem wewnętrzną pizdą.  Gdybym nie miał celu w życiu to pewnie dawno bym się już odyebał z takim życiorysem, a mój cel to wykształcić się i zacząć zarabiać dobre pieniądze za granicą - pieniądze nie spowodują tego że poczuje się szczęśliwszy, ale udowodnie sobie że jestem coś wart, że potrafie i że dałem rade, nie zdechne jak pies który nic nie zrobił, nawet gdybym miał umrzeć w samotności zachlany od wódy, to przynajmniej jako średniak a nie jak ostatni śmieć. 

  • Like 17
  • Dzięki 4
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Dassler89 napisał:

Kto da więcej?

 

Godzinę temu, Carl93m napisał:

Jest niedziela. Walentynki.

 

A przecież mogło być tak pięknie...

 

W w wieku 21 lat Twoja "pierwsza miłość" za która latałeś jak pies po 2 latach związku zdradziła Cię z Twoim "dobrym kolegą" dając mu przy okazji prezent od Ciebie na który zbierałeś pół roku....

Kilka lat później Pani na której bardzo Ci zależało w dzień przed walentynkami powiedziała, że się z Tobą nie umówi (choć już się spotykaliście) bo przyjeżdża do niej "kolega", którego nie widziała całe pół roku ale żebyś się nie martwił bo "to nic nie znaczy"...

Żona, jak Ci się wydawało, ktoś bardzo prawdomówny i w porządku, w poniedziałek rano, ni z gruchy ni z pietruchy każe Ci wypierdalać z domu i nie jest to kłótnia  tylko jasne żądanie bo ma już ustalone kochasiem gdzie mają razem mieszkać i nawet podzielili Twoje rzeczy....

 

I co teraz zrobisz?

 

Może tak się wkurwisz, że choć nie masz absolutnie do tego warunków w wieku 25 lat zaczniesz swoją drogę do 6paku na brzuchu i do tego, że zrozumiesz jak cholernie kobiety kłamią, iz liczy się "wnętrz"...

Może tak się wkurwisz, że przełamiesz swoją nieśmiałość, poznasz gości, którzy jakieś 10 lat temu bawili się w dynamiki socjalne i zaczniesz zbierać od znajomych pytania - jak to się stało, że stałeś się duszą towarzystwa?

Może tak się wkurwisz, że położysz na szalę wszystko co masz tylko po to, żeby zrobić naprawdę fajne deale i aby Twoja eks żona skamlała jak suka czy może do Ciebie wrócić?

 

@Carl93m - zastanów się przyjacielu w jak komfortowej sytuacji jesteś - nie jesteś śmiertelnie chory, możesz mieć dobry zawód, nie wiąże Cię drąca mordę stara ani bombelek. Możesz zrobić co chcesz ze swoim życiem. Wyprowadzić się, iść do pustelni a może rozwalać cały hajs na dziwki..

 

Twoje, moje., wszystkich innych skamlenia nie mają żadnego znaczenia. 

 

Życie to nie jest bajka, a jeśli coś chcesz mieć musisz sobie to wziąć - częściej wywalczyć.

 

Marcher ou mourir
 

Jeśli chcesz aby inni uważali Cię za mężczyznę zachowuj się jak mężczyzna. Popłacz, zaciśnij zęby, potem pięści i idź po swoje.

 

 

 

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 10
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minutes ago, Dassler89 said:

Ja robię z siebie debila, daje jej czekoladki, robię (na szczęście skromny) obiad. A w nagrodę słyszę

 

Spierdoliłeś, bo nie byłeś sobą. Trzeba było już w przedpokoju zapytać, a gdzie czekoladki? Po czym wypierdolić ją z mieszkania. Miałbyś za chwilę i czekoladki i lody. I panna wiedziałby, co czuję.

 

Powtarzasz, powtarzasz, piszesz setny topic, powtarzasz jak katarynka, robisz z siebie debila, tłumaczysz najprostsze fakty, a oni dalej te swoje białorycerzenie. Potem dziwią się, że nie mają rezultatów.

  • Like 4
  • Dzięki 2
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieszać się z tego powodu? Yyy zapytam. Pojebało? Pojebało? 

Ja pierdole. Tak jak by kobieta była głównym celem w życiu. 

Ja kurwa miałem i pierdole nadskakiwać jakimś tępym karynom. Co sobie żyły będę wyprówał i ciągle będzie źle i mało. Siłka, kondycja, zarabianie hajsu i do przodu. 

 

 

"O Jezus jestem taki smutny i zły bo nie mam dziewczyny "

 

No kurwa straszne rzeczy. Jest w życiu tyle rzeczy do zrobienia. Coś się nie podoba? To wyp***lac. 

Już się wyleczyłem z tego biegania za pizda jak oszołom. A one będą tylko fochy stroić i obrastać w piórka. Jestem wartościowym facetem. I pierdole. Jak jakas chce. Niech udowodni, że na mnie zasługuje. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Montella26 napisał:

Wieszać się z tego powodu? Yyy zapytam. Pojebało? Pojebało? 

 

No nie chodzi o kobietę. Też, ale nie tylko. Fajnie byłoby ustawić się z kimś na jakieś morsowanie, zimowy biwak, kulig etc. To kurwa nic, jedynie to mąż-żona-dziecko -> spacer po parku. Takie to kurde jest życie.

Po drugie już mi przeszło. Mam takie epizody gdzie mi pęka psycha, ale szybko się to potrafi zabliźnić i po takim narzekaniu niedzielnym już mi lepiej. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m Studiuję zaocznie (oraz pracuję z ewentualnymi przerwami) i obecnie uczę się, by może w marcu jak się powiedzie załapać się na staż programistyczny. Więc zawodowo to idzie na plus. Z języków obcych zacząłem chodzić na korki (doszkalam angielski, a do 25 chcę jeszcze dobrze się nauczyć niemieckiego).

Więc choć mógłbym czynić w tym kierunku więcej to chociaż zawodowo jest ++.

Gorzej z sylwetką (a zarazem kondycją fizyczną), bo jestem 55 kg szkieletorem o wzroście 180cm. Idealnie nadaję się na granie wychudzonego żyda w Auschwitz. :P

Zacząłem ostatnio ostro podjadać, aby to zmienić (ideolo byłoby dla mnie ważyć 70-80 kg przy obecnym wzroście). Pasowałoby też wrócić do ćwiczeń, więc jeżeli chodzi o fizyczność to jeżeli ogarnę się to jeszcze w tym roku mogę zacząć wychodzić z tym na plus także.

Najbardziej leży fakt życia towarzyskiego i brak dziewczyny. Tego stanu nie poprawia fakt, że mieszkam na wsi, a ze swoimi znajomymi z mojej okolicy dawno temu straciłem kontakt. Więc praktycznie prowadzę pustelnicze życie niczym @mac.

 

Edytowane przez Hubertius
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, absolutarianin napisał:

Spierdoliłeś, bo nie byłeś sobą. Trzeba było już w przedpokoju zapytać, a gdzie czekoladki?

Nie chce rozwijać tego tematu i zawłaszczać go swojemu dzisiejszemu złemu samopoczuciu bo jutro będę mieć z niej bekę. Tak jak mówisz też z nią zagrałem tydzień temu, więc uznałem że mogę dać jej czekoladki za 4 zł (tyle kosztowały).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też tyle samo lat ukończę w tym roku, tez programuję, też pracuje zdalnie, też w ostatnich miesiącach mieszkam z rodzicami i też się z nikim teraz nie spotykam. Ale dlaczego to ma być zmarnowane życie? Czemu się wieszać?

Może zamiast zajmować się cudzym życiem na fejsbuczku i filmach lepiej zająć się sobą? I może zamiast czytać książki, które mają oświecić lepiej się wziąć za książki, które mają dać jakaś konkretną wiedzę z jakiejkolwiek dziedziny?

Co do wynajmu mieszkania to w obecnej sytuacji to jest to bezsensu jeśli zamierzasz wynająć je w większym mieście. Większość rzeczy i tak jest pozamykana i nie za bardzo jest gdzie iść. W skrócie- ponosiłbyś koszty większego miasta nie mając z tego żadnych korzyści.

W ogóle nie za bardzo rozumiem narzekanie wśród moich kolegów programistów, panowie, kosimy kasiorę większą niż większość społeczeństwa. Teraz podczas pracy zdalnej nie tracimy czasu na dojazdy możemy ten czas jakoś wykorzystać i nie musimy siedzieć w dużych aglomeracjach przez co możemy jeszcze przyoszczędzić(a mówisz, że zbierasz na wkład własny).

Zagospodaruj sobie jakoś czas po prostu jak się nudzisz, pobiegaj, pompki porób, przypomnij sobie algorytmy czy cokolwiek innego.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m założę się, że Lanskym nie zostaniesz nigdy. Jakbym tak się dobrze rozejrzał to w sytuacji w jakiej się znajdujesz Ty znajduje się 90% podobnych Ci osób w wieku +\- 3-4 jak Twój, sam w sumie jestem w podobnej sytuacji z tym, że jestem starszy od Ciebie i dużo spierdoliłem, ale co kurwa mam płakać?

 

Klucz jest jeden, albo zaciskasz zęby i napierdalasz bez gwarancji sukcesu, albo za 3-5 lat będziesz w 3 razy gorszym stanie plując sobie w mordę, że wtedy nie zacząłeś i przejebałeś kolejne 5 lat życia i jakby to było jakbyś zaczął. 

 

Młodzi myślą, że jak magistra zrobili to już im się wszystko należy, tymczasem życie to maraton nie sprint. Wybierzesz drogę etatową zajmie Ci kilka/kilkanaście lat żeby dość do sensownych pieniędzy, działalność z resztą podobnie. Po drodze zanim dojdziesz na pierwszy przystanek wypierdolisz się 30 razy, wstajesz kurwa i idziesz dalej, czy jojczysz? 

 

Nie wiem czego Wy kurwa oczekujecie? Że co? Jak będziesz siedział w szlafroku cycate dupy Ci wpadną na chatę klękną władcy darknetu do nóg i zrobią lachę? Obudź się kurwa jeden z drugim bo skończycie w takiej piździe, że wygrzebanie się z niej zajmie 3 razy dłużej niż teraz. 

 

Weź kurwa laptopa pod pachę jak zdalnie pracujesz i pomieszkaj sobie w różnych miejscach, może jak będziesz zapierdalał starym rozklekotanym autosanem z jednej wiochy na drugą, siądziesz sobie obok jakieś dupy i się rozwinie sytuacyjnie, wystarczy, że mordę otworzysz. W bujanym fotelu nie jest to raczej możliwe. 

 

1 minutę temu, Carl93m napisał:

 

No nie chodzi o kobietę. Też, ale nie tylko. Fajnie byłoby ustawić się z kimś na jakieś morsowanie, zimowy biwak, kulig etc. To kurwa nic, jedynie to mąż-żona-dziecko -> spacer po parku. Takie to kurde jest życie.

Po drugie już mi przeszło. Mam takie epizody gdzie mi pęka psycha, ale szybko się to potrafi zabliźnić i po takim narzekaniu niedzielnym już mi lepiej. 

 

To kurwa znajdź grupę co moczy dupsko regularnie w zimnej wodzie i idź jako programista chyba umiesz wpisać morsowanie [miasto], kulig [miasto] w górnym pasku facebooka?  Jak będziesz czekał na kumpla co ma babę i dziecko na karku to powodzenia, właśnie uzależniłeś od niego to czy pójdziesz w przerębel czy nie, poczekasz aż kurwa uschniesz.

 

Trochę kurwa jaj, bo mi się już rzygać chce tym jojczeniem w kółko o tym samym, na co dzień siedzeniem w szlafroku i klepaniem coś w guziczki, liczeniem na to, że baba czy znajomek spadnie kurwa z nieba. 

 

Ostatnim czasem moja aktywność trochę spadła bo już nie mogę czytać jaki to świat jest chujowy, baby "nie kco" dawać, robotę mam chujową, perspektywy chujowe, wygląd chujowy itd. i tym chujostwem też przesiąkam. Brakuje trochę tematów - "to mi się udało", " tamto mi się udało", "jak poprawić to czy tamto", a w zamian, a to kurwa łysieje i chujnia, a to kurwa paznokcie nie obcięte, a do sklepu trza iść po obcinacz, a to kurwa jajecznicę nie wiem jak zrobić. No kurwa... 

 

Trochę kurwa życiowej werwy bo pierdolicie jak 80-latki na chujowej emeryturze.

 

  • Like 24
  • Dzięki 7
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m, całe życie przed Tobą. Pamiętam Twoje posty co do wyboru drogi zawodowej, nauczenia się nowych rzeczy. Super. To dopiero początek drogi. Będzie jeszcze trudniej, musisz zdawac sobie sprawe. Chcesz coś znaczyć, trzeba zapierdalać. Często więcej niż inni. Nie patrzeć na innych, tylko na siebie. Na to, czego chcesz, czego oczekujesz. Gwarancji sukcesu nikt nikomu nigdy nie da. Ale najgorzej nie spróbować, poddać się, odpuścić. I dolaczyc z czasem do grona frustratów i toksykow, nienawidzacych siebie, swojej pracy i życia, zwalajacych winę na wszystkich, tylko nie na siebie.

 

Już dużo Ci się udało. Jestem pewny, że uda się dużo więcej :)

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Samotność doskwiera poważnie. Bierzesz do ręki książkę, zaczynasz czytać i już jesteś zmęczony tym wszystkim, tą kolejną książką, która wyląduje niedługo na stosie "przeczytane". Czytasz, czytasz i czytasz z nadzieją, że pewnego dnia trafisz na coś co Cię oświeci. Oświeci tak na poważnie, oświeci nie "jednodniowo", ale całkowicie zmieni twoje życie

Piotr Stankiewicz- Sztuka życia według stoików.

 

To jest ta książka, która być może wreszcie cie oświeci.

 

Jeśli nie, to popraw Ojcem Chrzestnym.

 

To co czujesz, to jest prawdopodobnie ta słynna tęsknota męskiej duszy za prawdziwą przygodą. Za braterstwem z innymi samcami, wspólnymi posiłkami po pracowitym dniu, wspólnej zapojce i śpiewem do utraty tchu, za walką ramię w ramię na polu bitwy.

 

Problemem nie jest rzeczywistość, która cię otacza. Problemem są twoje wyobrażenia o tym, jak ona powinna wyglądać. Już teraz czyni cię to niespełnionym i nieszczęśliwym, bo wpadłeś w pułapkę idealizowania życia innych i wiary w to, że jak osiągniesz sukces, to staniesz się szczęśliwym człowiekiem. Nic zewnętrznego nie ma takiej mocy, by to uczynić. Dojdziesz do tego wymarzonego punktu w swoim życiu i się okaże, że nie jest tak cukierkowo.

 

Rowan Atkinson i Brad Pitt zmagali się z depresją.

 

Kiedyś czytałem jakiś artykuł o Atkinsonie, w którym powiedział coś, co mnie uderzyło i co sam dopiero pojąłem z czasem. Mianowicie wspomniał o swoim pobycie w jakimś ośrodku dla osób z różnego rodzaju problemami psychicznymi i opisał ten pobyt jako jeden z najlepszych okresów w swoim życiu. Po prostu odnalazł przyjemność w prostych, codziennych czynnościach. W pomocy w kuchni przy obieraniu ziemniaków, w szczerej rozmowie z drugim człowiekiem, spacerami na świeżym powietrzu. Wystarczyło się zatrzymać i rozsmakować w tym co jest, a nie tęsknić za tym co minęło lub pragnąć tego, co ma nadejść.


Też miałem kiedyś poczucie jakiejś okropnej nudy i szarości dnia codziennego, ale z czasem pojąłem ( pojąłem duchowo, a nie intelektualnie, a to ogromna różnica) że ta szarość jest tylko w mojej głowie i to ja jestem za nią odpowiedzialny, a nie okoliczności zewnętrzne.

 

Cytat

Wchodzisz na FB, patrzysz co się dzieje w internecie, wszędzie walentynki. Na twojej twarzy maluje się grymas - co to ma być za święto - masa słodkości na profilach różnych ludzi, kwiaty, miłość, serducha - czerwono

I podpis pod zdjęciem jakiejś Julki " Kocham cię Sebuś, jesteś moim całym światem, dziękuje ci za wszystkie wspólne chwile", a w telefonie sms od Sadama " przyjedż jutra do mnie, ja mam już ochota ciebia na bolca nabić" xD

 

One to są wszystkie słodkie i kochane, ale tylko na fotkach i na krótką metę.

 

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam i nie wierzę... Serio nie masz żadnego hobby? Ja się właśnie zorientowałem, że 19 dochodzi. Nie nudziłem się nawet przez chwilę, cały weekend sam ze sobą. Kilkanaście kilometów po lesie, zero potrzeby towarzystwa, a ludzie sami się garnęli mimo plandemii by chwilę zagadać w lesie/nad rzeką.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Jorgen Svensson napisał:

@Carl93m założę się, że Lanskym nie zostaniesz nigdy.

Zmartwiłeś mnie trochę :D 

A tak serio, to nie chodzi mi o żadną działalność przestępczą, ale o to co pozwoliło małemu, niezbyt urodziwemu żydo-polakowi z  Białorusi (ale kombo xD), bez języka, rzuconemu w samo serce świata biznesu, na Manhattan.

Fascynuje mnie ta postać. A dlaczego tak sobie poradził? Bo to charakterny chłop był?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idzie mi 29 rok, to co piszesz, to prawie kopiuj-wklej jak u mnie, ale ja mam gorzej ze względu na social skille, których nie ma wcale. Sam nie wiem, co robić z wieloma aspektami w swoim życiu. Ale wiem, że nie mogę odpuścić i opuścić gardę, bo będę żałował. Jebać przegryw.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.