Skocz do zawartości

O jednej rzeczy, która wpędza nas w przegrywizm


Rekomendowane odpowiedzi

Mój kot to zen w najczystszej postaci. Jego życie kręci się wokół jedzenia, spania, wydalania i zabawy. To wszystko czym się zajmuje i będzie się zajmować w przyszłości przez najbliższe 10 lat. Brak celu w życiu, brak ambicji, brak planów na przyszłość, brak rozpamiętywania przeszłości, brak pogoni za szczęściem. Życie w ciągłym tu i teraz, mistrzostwo w zarządzaniu własną energią. No i brak porównywania się z innymi.

Ludzie mają jednak inaczej. Nasze umysły mają tendencję do obracania w porażkę każdego naszego sukcesu.

Pochłonęła mnie w weekend biografia Juliusza Cezara, jednej z najwybitniejszych jednostek jakie nosiła ta planeta, autorstwa Aleksandra Krawczuka. Polecam.

Wybitny mówca, pisarz, strateg, generał, polityk. Ucieleśnienie męskości (już będąc nastolatkiem odrzucił rozkaz dyktatora Lucjusza Korneliusza Sulli, który nakazał mu dokonanie rozwodu z własną żoną Kornelią, córką byłego przywódcy konkurencyjnego stronnictwa popularów), odwagi (ilość jego sukcesów wojennych przerasta wszelkie wyobrażenie), witalności (niezliczone hordy kochanek), samodyscypliny (cenił sobie wstrzemięźliwość, gardził obżarstwem i opilstwem).

No i tak sobie to biedny człowiek czyta i sobie rozmyśla. Minęło grubo ponad 2000 lat od jego śmierci, a ludzie wciąż o nim piszą w zasadzie w samych superlatywach (mniejsza z tym, że chłop nie jest tego w ogóle świadomy). Niby nie żyje, a jednak w pewien sposób zyskał nieśmiertelność.

Tymczasem ja spędzam niedzielne popołudnie siedząc w kapciach na kanapie i czytając sobie książkę, potem pójdę z córką na sanki, potem jakiś obiad, potem może znowu czytanie, może drzemka, jakiś seks wieczorem. Jutro pójdę do pracy, która być może daje mi dobre pieniądze i którą w zasadzie lubię, ale nie jestem żadnym generałem ani cesarzem rzymskim, a kimś, kto pół dnia stuka sobie w klawiaturę przy biureczku. Praca nie wymaga ode mnie ani odwagi (teraz to w zasadzie odcinanie kuponów od dawnego sukcesu) ani tym bardziej męstwa, może jedynie samodyscypliny. Nie mam żadnej kochanki, jestem wierny jednej kobiecie od prawie 10 lat. Będę pamiętany góra przez moich wnuków, a potem rozpłynę się w niebycie jak moi pradziadkowie.

Można się zdołować? :D Zawsze można.

To, co pokazałem powyżej jest grą w "lepszy - gorszy". Wszyscy od czasu do czasu gramy w tą grę. Jej reguły są proste:

- wybieramy jedną osobę, do której zaczynamy się porównywać,

- porównujemy się na naszą niekorzyść.

Że jest to prosta droga do naszego nieszczęścia chyba nie muszę nikomu mówić. Że zawsze znajdzie się ktoś "lepszy" od nas w jakiejś dziedzinie też chyba nie trzeba nikomu mówić.

Jak nie grać? Tego nie wiem, bo chociaż mam wysokie poczucie własnej wartości zdarza mi się - rzadko, bo rzadko - pozwolić mojemu umysłowi na zapędzenie mnie w kozi róg.

Warto być jednak tej gry świadomym zanim pogrążymy się w myślach o tym jak strasznym jesteśmy przegrywem, bo "ktoś inny w moim wieku miał to czy tamto".

Epiktet miał na to jedną radę  - niedorzeczne jest rozumowanie tego typu "ja jestem bogatszy od Ciebie, a zatem ja jestem również lepszy od Ciebie", o wiele słuszniejsze jest rozumowanie "ja jestem bogatszy od Ciebie, a zatem moja majętność jest również lepsza od Twojej".

Ma to głęboki sens - umiejętność zarabiania pieniędzy jest jedną z wielu umiejętności, które może posiadać człowiek. Nie świadczy o tym czy jesteśmy "dobrym" czy "złym" człowiekiem. Sokrates, Heraklit z Efezu, Diogenes z Synopy czy wspomniany Epiktet całe życie żyli w nędzy, a też przeszli do historii za sprawą swoich nieprzeciętnych umysłów.

"Robienie czegoś lepiej od innych = bycie lepszym od innych" to jedynie iluzja naszego ego.

Co chcę przekazać? To, że każdy z nas ma w sobie atuty, które warto rozwijać i pewne cechy, które warto zostawić takimi jakie są. Atuty to Twoje żyzne pola, a wady to obszary pustynne, które nie dadzą Ci żadnych plonów.

Hasło "możesz być kim chcesz" jest piramidalną bzdurą. Nigdy nie będę Juliuszem Cezarem ani choćby koszykarzem NBA i nie przejdę do historii, ale nie oznacza to, że do końca mojego życia powinienem pogrążyć się w rozpaczy i nienawidzić samego siebie.

Miałem być tym kim właśnie jestem - a robię to całkiem nieźle.

To, że nie nadajesz się np. do tworzenia muzyki nie oznacza, że nie będziesz doskonale wykonywał innych czynności. Skupiając się na poprawianiu natury zaniedbujemy obszary, w których jesteśmy przez naturę hojnie obdarzeni.

Innymi słowy - nasza wolność nie polega na tym, żeby "być kim chcemy" tylko na byciu tym, kim faktycznie jesteśmy całym swoim jestestwem.

To, że nie sprawdzamy się w swojej pracy nie oznacza, że jesteśmy beznadziejnym człowiekiem. Oznacza to jedynie tyle, że nie odnaleźliśmy zajęcia, w którym nasz naturalny styl działania się sprawdza.

Jeśli nie znamy własnych atutów to najwyższy czas, żebyśmy sami się dobrze sobie przyjrzeli, do czego Was zachęcam tego ładnego, poniedziałkowego poranka.

  • Like 14
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

Mój kot to zen w najczystszej postaci. Jego życie kręci się wokół jedzenia, spania, wydalania i zabawy. To wszystko czym się zajmuje i będzie się zajmować w przyszłości przez najbliższe 10 lat. Brak celu w życiu, brak ambicji, brak planów na przyszłość, brak rozpamiętywania przeszłości, brak pogoni za szczęściem. Życie w ciągłym tu i teraz, mistrzostwo w zarządzaniu własną energią. No i brak porównywania się z innymi.

Kot zamiast rywalizować, "rozwijać się", otwierać biznesy, no fap, zimne prysznice, unikanie samic, to zachowuje się jak zwykły kanapowiec, no i co... jest szczęśliwy :)

 

aXgPGd6_460s.jpg

 

 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Ksanti napisał:

Kot zamiast rywalizować, "rozwijać się", otwierać biznesy, no fap, zimne prysznice, unikanie samic, to zachowuje się jak zwykły kanapowiec, no i co... jest szczęśliwy :)

 

Przypomina się kawał:

 

Siedzi murzyn na plaży. Przychodzi do niego pracowity człowiek i mówi:
- Słuchaj murzynie, tam są takie gałęzie. Urwałbyś kijek, sznurek byś przywiązał, szpilkę byś doczepił. Robaka byś nadział, złowiłbyś rybę, sprzedałbyś.

Kupiłbyś wędkę, łowiłbyś więcej ryb, kupiłbyś łódkę. Łowiłbyś coraz więcej. Kupiłbyś kuter, wynająłbyś ludzi, miałbyś wiele kutrów.

Miałbyś całą flotyllę rybacką! Ludzie na ciebie by pracowali, a ty byś sobie leżał na plaży.
Na co on mówi.
- A co ja teraz robię?

 

😊

 

BTW ciekawe, że wczoraj i dzisiaj rano chodziło za mną sformułowanie "zawsze będzie ktoś lepszy, ale co z tego" - niezła synchroniczność z tym wątkiem.

  • Like 4
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, właśnie wyczytałem, że nawet Juliusz Cezar - ten największy z wielkich - również miał kompleksy :D

"Podobno jego największym marzeniem było dorównanie Aleksandrowi Macedońskiemu. Biografowie Rzymianina chętnie przytaczają anegdotę, wedle której, podczas pobytu w Hiszpanii, natknął się na posąg króla i popadł w przygnębienie, zauważając, że Macedończyk w jego wieku zdążył już podbić cały świat, on zaś nie dokonał jeszcze niczego wiekopomnego."

A to przegryw jeden! Tfu!

 

A na poważnie - nie da się nie grać w grę "lepszy - gorszy", warto jednak tą grę zatrzymać w odpowiednim momencie. Zawsze będzie ktoś lepszy, jak napisał przedmówca.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koty to Chady, nawet panie muszą walczyć o ich względy.

 

@Dworzanin.Herzoga

Jest wiele wersji tej opowiastki, morał zawsze ten sam. Znam głównie tą wersje:

 

W świecie ciągłego pędu i zabijania się o dobra materialne to "rybak" jest prawdziwym wygranym a nie biznesmen. On potrafi tak funkcjonować naturalnie a ludzie potrzebują kursów relaksacyjnych, medytacji, jogi itd. a i tak to nie pomaga. Bogactwo pod koniec drogi nic nie da a zajedziesz się próbując coś zdobyć przy nie sprzyjających warunkach.

 

 

Edytowane przez Ksanti
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Dworzanin.Herzoga napisał:

BTW ciekawe, że wczoraj i dzisiaj rano chodziło za mną sformułowanie "zawsze będzie ktoś lepszy, ale co z tego" - niezła synchroniczność z tym wątkiem.

Forum to jeden umysł. Prawo przyciągania działa :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Sky napisał:

Forum to jeden umysł. Prawo przyciągania działa :)

Dokładnie, ja również kilka razy nosiłem się z chęcią napisania konkretnego tematu, z konkretnym pytaniem i zawsze w ciągu max. paru dni się pojawiał, często szybciej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyborna alegoria z kotem! 👏 Człowiek ma po prostu ambicję, gen rywalizacji i stąd to robi wokół siebie dużo szumu, dużo rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebuje, przy czym chodzi mi i o materializm, jak i pożądliwości ducha. Może to i banał, ale uwielbiam to stwierdzenie, że człowiek to dziwna istota, która najpierw poświęca zdrowie by zyskać zasoby, a potem oddaje zasoby by odzyskać zdrowie. Można mieć pewne zastrzeżenia do tych słów, ale tak naprawdę zawierają w sobie uniwersalne prawdy o nas, prawdy które często u schyłku życia bądź tragedii do nas docierają.

 

Może warto być bardziej takim kotem? 😉

 

Świetny tekst @johnnygoodboy

Edytowane przez Redbad
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

Mój kot to zen w najczystszej postaci. Jego życie kręci się wokół jedzenia, spania, wydalania i zabawy. To wszystko czym się zajmuje i będzie się zajmować w przyszłości przez najbliższe 10 lat. Brak celu w życiu, brak ambicji, brak planów na przyszłość, brak rozpamiętywania przeszłości, brak pogoni za szczęściem. Życie w ciągłym tu i teraz, mistrzostwo w zarządzaniu własną energią. No i brak porównywania się z innymi.

Kastrat czy nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, johnnygoodboy napisał:

to zacząłby się porównywać z innymi kotami?

Z obserwacji kotów moich koleżanek - Tak!! To wojownicy, napędzani hormonami - "Gustaffff" starszy już kocur - brak jedego oka, kuleje na przednią łapę ale ciagle w walce o teren i samice. Pierdolony nie do zdarcia. W mojej ocenie Twoj pierwszy akapit mocne "pudło". 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym tylko dodać że gdybyśmy wygonili z domu takiego kota to też by musiał zarabiać na swoje utrzymanie. Niestety ale to człowiek udomowił zwierzęta które praktycznie nic nie muszą robić aby przetrwać, ale gdyby tylko to się skończyło to musieliby sobie radzić aby nie zginąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, mac napisał:

 

Jeszcze zapomniałeś dodać, że koty to gwiazdy internetu. A nic nie robią. To prawie, jak celebryty 😆

 

Mam wrażenie, że 4/5 z dostępnych zasobów współczesnego internetu została zmarnowana na filmiki z kotami w roli głównej.

 

W obliczu powyższego nie dziwię się, że żadna pozaziemska cywilizacja, nie zechciała jak dotąd, nawiązać z nami kontaktu.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Xin napisał:

Dokładnie, ja również kilka razy nosiłem się z chęcią napisania konkretnego tematu, z konkretnym pytaniem i zawsze w ciągu max. paru dni się pojawiał, często szybciej.

Już to wczoraj pisałem. Podobne przyciąga podobne, :)

Taka zasada wszechświata. I działa to wszędzie. 

 

Człowiek z dużą ilością negatywnych uczuć i emocji, będzie sobie przyciągał, również negatywne osoby, czy też dziwne złe przypadki i rzeczy w swoim życiu. 

Pozbywając się, a raczej uwalniając negatywność, człowiek otwiera się na pozytywne uczucia i emocje, jak i dzieje się to też w jego życiu. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto zobaczyć, że to gorszy stwarza lepszego i odwrotnie.

 

Myślenie jest bipolarne poprzez jego reguły, które nieświadomie akceptujemy w procesie dorastania w tym kręgu kulturowym (logika ze swoim tertium non datur) myśli opisując świat jednocześnie go tworzą.

 

Imo da się w to nie grać poprzez akceptację tego jak funkcjonujemy jako tożsamość, która tworzy się poprzez uwarunkowane lubię - nie lubię.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, johnnygoodboy said:

To, że nie nadajesz się np. do tworzenia muzyki nie oznacza, że nie będziesz doskonale wykonywał innych czynności. Skupiając się na poprawianiu natury zaniedbujemy obszary, w których jesteśmy przez naturę hojnie obdarzeni.

Innymi słowy - nasza wolność nie polega na tym, żeby "być kim chcemy" tylko na byciu tym, kim faktycznie jesteśmy całym swoim jestestwem.

To, że nie sprawdzamy się w swojej pracy nie oznacza, że jesteśmy beznadziejnym człowiekiem. Oznacza to jedynie tyle, że nie odnaleźliśmy zajęcia, w którym nasz naturalny styl działania się sprawdza.

Jeśli nie znamy własnych atutów to najwyższy czas, żebyśmy sami się dobrze sobie przyjrzeli, do czego Was zachęcam tego ładnego, poniedziałkowego poranka.

 

Potwierdzam to. Męczyłem się w korporacjach, potem w wojsku potem w hotelu. Pieprznąłem wszystko i zacząłem jeździć. Lubię to. Pierwsza praca którą naprawdę lubię. To jest dla mnie przygoda (o ile zmieniają sie warunki w pracy co jakiś czas). Warto szukać, ale straciłem ponad 13 lat nie wiedząc co chcę robić. 

Dzisiaj jechałem windą w jakiejś korpo z której pocztę podejmuję i wsiadło do windy 2 typów. Nie musiałem nawet na nich spojrzeć (a rozmawiałem przez telefon i się spieszyłem) żeby wiedzieć że jadę windą z mendami. Skrajnie nie lubię korporacyjnych ludzi (wiadomo nie wszystkich ale wyczuwam zgniliznę już na odległość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

To, co pokazałem powyżej jest grą w "lepszy - gorszy". Wszyscy od czasu do czasu gramy w tą grę. Jej reguły są proste:

- wybieramy jedną osobę, do której zaczynamy się porównywać,

- porównujemy się na naszą niekorzyść.

Czy nie jest to przypadkiem kwestia braku świadomości tego, kim jesteśmy? Jeżeli wiemy, że prawdziwe spełnienie odczuwamy pomagając bezinteresownie lub za mniejsze pieniadze innym i czujemy z tego ogromną satysfakcję to nie będziemy zazdrościć, że sąsiad jeździ Porsche? Albo odwrotnie też może być. Możemy zarabiać pieniądze robiąc coś czego nie do końca czujemy i tęsknić za robieniem czegoś innego (co lubimy), choćby za mniejsze pieniądze? Czy to nie jest kwesia szczerości wobec siebie i zdefiniowania swojego szczęścia?

 

10 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

Epiktet miał na to jedną radę  - niedorzeczne jest rozumowanie tego typu "ja jestem bogatszy od Ciebie, a zatem ja jestem również lepszy od Ciebie", o wiele słuszniejsze jest rozumowanie "ja jestem bogatszy od Ciebie, a zatem moja majętność jest również lepsza od Twojej".

Ma to głęboki sens - umiejętność zarabiania pieniędzy jest jedną z wielu umiejętności, które może posiadać człowiek. Nie świadczy o tym czy jesteśmy "dobrym" czy "złym" człowiekiem. Sokrates, Heraklit z Efezu, Diogenes z Synopy czy wspomniany Epiktet całe życie żyli w nędzy, a też przeszli do historii za sprawą swoich nieprzeciętnych umysłów.

Pieniądze nie są czymś złym, natomiast definiowanie człowieka przez pryzmat tego, co posiada, jest już według mnie złe. Ludzie mają różne wartości w życiu- ktoś kto pomaga za mniejsze pieniądze (na przykład lekarz) komuś jest mniej warty od na przykład piłkarza czy tenisisty? Zgadzam się, że nie. Niektórzy też mając możliwość pracy 6 godzin na dobę świadomie wybiorą taką drogę niż 12 godzin i większe pieniądze. Czy są gorsi? Absolutnie nie. Będąc świadomi wyboru będą szczęśliwsi mimo mniejszych pieniędzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam w życiu nie patrzę na innych, te całe programowanie mnie jako nonkonformistę omija, od dziecka wszystko poddawałem wątpliwości aż sam znalazłem odpowiedź. Wiele wątków poznałem na tyle, że o wiele bardziej życiowo doświadczeni ludzie mogli się ode mnie nowości dowiedzieć. Taki trochę maniak jak mnie coś zainteresuje. Szukam do skutku.

 

Żyje swoim tempem, jak ten wspomniany tu kot, sam dla siebie panem, żyje sam dla siebie. Zawsze znajomi się znajdą, jak nie ci to inni, kobieta raz jest, raz jej nie ma, pozostają tylko wspomnienia, żadnych długów, zobowiązań, zaległości. Też nie mam wielkiego ciśnienia, wolę odpuścić jak widzę "tępą łychę" jedynie na ONZ. Tak

 poza tym ciepły kąt się zgadza i jakaś moneta wpada, także na co mam narzekać? 

 

 

Nie wiem co to za rozkminy, czuję się trochę jak w podstawówce. Chyba ta cała propaganda sukcesu za bardzo na głowę wchodzi. Głowa Rzymu nie wzięła się z ulicy, z resztą ilu z nas tak naprawdę nadawałoby się na takiego władcę, to są obowiązki, stres, ryzyko. Ja mam wyjebane i wolę korzystać z mojego życia, trochę się zmęczyć, trochę odpocząć, doświadczać czegoś nowego. 

 

Niektórzy za bardzo sobie wmawiają dorosłość i to, że coś muszą.

 

Edytowane przez Imiennik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

Hasło "możesz być kim chcesz" jest piramidalną bzdurą. Nigdy nie będę Juliuszem Cezarem ani choćby koszykarzem NBA i nie przejdę do historii, ale nie oznacza to, że do końca mojego życia powinienem pogrążyć się w rozpaczy i nienawidzić samego siebie.

Miałem być tym kim właśnie jestem - a robię to całkiem nieźle.

To, że nie nadajesz się np. do tworzenia muzyki nie oznacza, że nie będziesz doskonale wykonywał innych czynności. Skupiając się na poprawianiu natury zaniedbujemy obszary, w których jesteśmy przez naturę hojnie obdarzeni.

Innymi słowy - nasza wolność nie polega na tym, żeby "być kim chcemy" tylko na byciu tym, kim faktycznie jesteśmy całym swoim jestestwem.

To, że nie sprawdzamy się w swojej pracy nie oznacza, że jesteśmy beznadziejnym człowiekiem. Oznacza to jedynie tyle, że nie odnaleźliśmy zajęcia, w którym nasz naturalny styl działania się sprawdza.

Jeśli nie znamy własnych atutów to najwyższy czas, żebyśmy sami się dobrze sobie przyjrzeli, do czego Was zachęcam tego ładnego, poniedziałkowego poranka.


Już w biblii pisano o przegrywie i wychodzeniu z przegrywu, nie wierzycie mi? 

 

Cytat

Pewien bogacz przed wyruszeniem w długą podróż przywołał do siebie swych trzech służących. Zażądał, aby podczas jego nieobecności opiekowali się oni jego majątkiem. Krytycznie ocenił osobiste cechy każdego ze sług, tak że dał jednemu z nich pięć talentów, drugiemu dwa, a trzeciemu jeden — każdemu według zdolności. Po czym wyruszył w drogę.

Przed sługami otworzył się świat możliwości dla ich przedsiębiorczości i inwestycji. Ten sługa, który otrzymał pięć talentów został przedsiębiorcą i zarobił pięć następnych. Ten, który otrzymał dwa, postąpił podobnie i zarobił dwa następne talenty. Trzeci sługa, który otrzymał jeden talent, zakopał własność swego pana w ziemi.

Twój adres e-mail
Kiedy pan powrócił, pierwszy podszedł do niego ten, który otrzymał pięć talentów. „Panie,” — rzekł on — „przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem”.

„Dobrze, sługo dobry i wierny” — odpowiedział pan. — „Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana.”

Następnie zbliżył się do pana sługa, który otrzymał dwa talenty.  „Panie,” — rzekł on — „Przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem”. Pan nagrodził go w podobny sposób.

Wreszcie podszedł do pana ten, który otrzymał jeden talent.  „Panie,” — powiedział on — „wiedziałem żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność”.

Odpowiedź pana była szybka i surowa: „Sługo zły i gnuśny! Widziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność.”

Pan rozkazał odebrać talent leniwemu słudze i dać temu, który miał ich dziesięć. „Każdemu bowiem, kto ma,” — powiedział pan — „będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz — w ciemności; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.”


Proste zasady znane od tysięcy lat - trzeba nauczyć się doceniać to co masz i to wykorzystać. Jeden będzie miał kwadratową szczenkę i dobry wzrost, wygląd, ale będzie głupi jak but. Będzie obracał modelki, fitnesiary i inne, ale sukcesu nie osiągnie. Drugi będzie niski, z zakolami i w dodatku szybko tył, ale za to zmysł do zajęć technicznych i dobry skill. Czy to znaczy, że jest skazany na "przegryw"? No nie, po prostu nie będzie mu się powodziło u kobiet, ale to nie jest kurwa koniec świata. On może odnieść sukces w innych dziedzinach życia.

Nie ma czegoś takiego jak "przegryw" z góry narzucony. każdy ma pewien poziom skilli jak drzewka talentów w grze RPG, jedni mają więcej punktów rozdanych, inni mniej. Ale klucz jest tutaj prosty - nieważne ile masz talentów, idź inwestuj, pomnażaj, rozwijaj się, a nie zakopuj w ziemi, bo dostałeś jeden, a inny dostał dwa lub pięć...



 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, johnnygoodboy said:

To, że nie nadajesz się np. do tworzenia muzyki nie oznacza, że nie będziesz doskonale wykonywał innych czynności.

 

Świetny tekst, ale tutaj jednak mam odmnienne zdanie.


Co jesli żadnej czynności nie będę wykonywał doskonale? Ani w muzyce ani w niczym innym nie zdobędę mistrzostwa?A to dlatego że jestem ograniczony czasem, możliwościami fizycznymi, intelektualnymi, zdrowiem itp?

 

Czy jest miejsce w tej wypowiedzi dla średniaka, który zawsze będzie wykonywał wszystko co najwyżej na 60%? 

 

Wiesz, chodzi mi o to że pisząc jakoby w muzyce nie jesteś mistrzem to napewno istnieje inna zdalność w której mistrzem być możesz.

 

Ja twierdzę, że nie. Większość ludzi w niczym do mistrzostwa nie dojdzie. 

 

 

 

 

Edytowane przez RealLife
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

- wybieramy jedną osobę, do której zaczynamy się porównywać,

 

6 godzin temu, Dworzanin.Herzoga napisał:

wczoraj i dzisiaj rano chodziło za mną sformułowanie "zawsze będzie ktoś lepszy, ale co z tego" - niezła synchroniczność z tym wątkiem.

 

5 godzin temu, Sky napisał:

Forum to jeden umysł. Prawo przyciągania działa

 

5 godzin temu, Xin napisał:

kilka razy nosiłem się z chęcią napisania konkretnego tematu, z konkretnym pytaniem i zawsze w ciągu max. paru dni się pojawiał, często szybciej.

 

2 godziny temu, Vstorm napisał:

odobne przyciąga podobne, :)

Taka zasada wszechświata. I działa to wszędzie. 

 

Człowiek z dużą ilością negatywnych uczuć i emocji, będzie sobie przyciągał, również negatywne osoby, czy też dziwne złe przypadki i rzeczy w swoim życiu. 

Pozbywając się, a raczej uwalniając negatywność, człowiek otwiera się na pozytywne uczucia i emocje, jak i dzieje się to też w jego życiu. 

 

2 godziny temu, Trevor napisał:

wyczuwam zgniliznę już na odległość.

 

229ab6379363.jpg

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, RealLife napisał:

 

Czy jest miejsce w tej wypowiedzi dla średniaka, który zawsze będzie wykonywał wszystko co najwyżej na 60%

To tylko Twoje ograniczone myślenie, sam się ograniczasz na 60%, a czemu nie na 70%, 80%, 90%, 110% ? 

 

Najłatwiej jest tym, ktòrzy w dzieciństwie złapali na coś zajawkę i ją kontynuowali, bo już w wieku 20-25 lat zostali mistrzami wysokiej klasy.

 

Co nie zmienia faktu że nie wiek ma znaczenie a Twoje nastawienie do wykonywania danej czynności.

 

Żeby mieć efekty trzeba cały czas pracować i wkładać w to dużo pozytywnej energii, pasji, miłości.

 

Zamiast się zastanawiać "a co jeśli", to rusz dupę i sprawdzaj, pròbuj, eksperymentuj!

 

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Egregor Zeta 

Prawo przyciągania działa z bezwzględną konsekwencją, czy nam się to podoba czy nie, czy w nie wierzymy czy nie. Tak samo jak prawo grawitacji - można w nie nie wierzyć, jednak nie ma to najmniejszego znaczenia. Prawo przyciągania to tylko jedno z praw psychiki, których znam ponad dwadzieścia, a pewnie do odkrycia jest jeszcze wiele więcej.

Z resztą nawet nasza zacofana nauka już zaczyna je obserwować i udowadniać - fizyka kwantowa udowadnia, że myśli zmieniają i wpływają na otaczającą nas materię, zarówno pod postacią cząsteczek jak i fal. A że myśl jest falą i niesie ładunek informacyjny to już dawno udokumentowano. Nikola Tesla dobrze wiedział jak to działa - teoria eteru. Sam twierdził, że potrafi dostroić się do pola energoinformacyjnego I mówił, że ponad 200 projektów swoich wynalazków otrzymał właśnie z niego, podczas snu lub medytacji. 

Edytowane przez Xin
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.