Skocz do zawartości

"Nie da się"


Obliteraror

Rekomendowane odpowiedzi

Nie da się.

To niemożliwe.

Szkoda Twojego czasu.

Nie próbuj, bo się nie uda.

Nierealne.

Nie dasz rady.

Niewykonalne.

Marnotrawstwo czasu.

Po co ryzykować?

Stracisz  wszystko.

Masz etat, trzymaj się go.

Nie trać czasu na głupoty.

Za ładna dla Ciebie.

Po co Ci taki samochód?

Po co kupujesz tyle książek?

Po co tyle pracujesz?

Po co to robisz, jak jeszcze złotówki na tym nie zarobiłeś?

Gówno znaczysz.

Gówno osiągniesz.

Nie uda Ci się.

Znowu siedzisz i myślisz? Zrób coś sensownego!

Co tam znów bazgrzesz w notesie?

 

Po co?

Po co?

 

PO CO?!

 

I tak non stop. To, ile razy słyszałem, że coś jest niemożliwe, tkwi mi do dzisiaj w głowie :) Rzesza doradców życiowo - biznesowych, których życie przebiega w stałym rytmie: pubudka - praca 8h- - dom - telewizor/komputer-sen. Powtórzyć, zapętlić.

 

Dramat.

 

Ale w jakimś stopniu rozumiem, z czego to wynika. To przechodzi z ojca na syna. Z pokolenia na pokolenie. Wzorce. Narodziny-szkoła-praca-rozmnożenie-zgon. Kolejny everyman idzie do piachu. Kolejny John Smith.

 

W dorosłe życie wchodziłem w nastawieniem, że chcę od niego jak najwięcej, ale na własnych zasadach. W zgodzie ze sobą i by nie zrobić nikomu krzywdy swoim postępowaniem. Takie małe prywatne credo. Nie krzywdź drugiego - nigdy pierwszy. Ale zawsze reaguj, gdy ktoś zechce Twoje zasady naruszyć.

 

Czy w jakimś stopniu ukształtowało mnie na przyszłość bycie jednym (z dwóch!) z najmniej zamożnych w bananowym liceum? Na pewno. Szczególnie pod tym względem, z jakimi ludźmi nie chcę mieć do czynienia, jeżeli kiedyś będę mógł wybrać i swobodnie kształtować swój krąg społeczny wg. własnych zasad. Wtedy nie mogłem. Dlatego do dziś mam uczulenie na leni, niebieskich ptaków i ludzi, którzy myślą że wszystko im się należy ex-ante na starcie z pozycji urodzenia w takim, a nie innym miejscu. I że tak będzie zawsze.

 

Jaki to partner do imprez i zabaw w towarzystwie młodzieży z lekarskich, prawniczych i biznesowych domów? :) Z "budżetowej" rodziny urzędnika i nauczycielki? Wśród ludzi, którzy na 18-tkę dostawali własne samochody? Kiepski. Tak, w latach 90-tych tak samo kiepski, jak i w tych czasach. Powrót nocnym autobusem po jednym piwie w tanim lokalu kontra zabawa do rana w lokalach premium i podróże taksówkami.

 

Boli to, szczególnie za młodu, jak psychika się kształtuje, dziewczyny Cię omijają, a otoczenie popatruje z dziwnym uśmieszkiem. Nie bolą Cię czyjeś pieniądze, ale to, jak jesteś traktowany przez takich ludzi. No bo dlaczego tak się dzieje? Przecież nic im nie zrobiłeś.

 

Pozbyłem się wszelkich pamiątek z tego okresu, zdjęcia podarłem, czas pozacierał pewne rzeczy w pamięci. Ale nigdy nie byłem tak szczęśliwy, jak po maturze. Że to koniec i nie będę ich już musiał oglądać. Co za ulga.

 

Przekucie w atuty to, co otoczenie uznaje za słabość, to największa siła i przyszłe zwycięstwo. Spokój, opanowanie, kontrola emocji, umiejętność słuchania i wyciągania wniosków. Tam gdzie inni odpuszczą, tam przyspieszasz. Tak gdzie inni się poddają, Ty dajesz radę. Tam gdzie innym zamykają drzwi, wchodzisz oknem. Emocje i psychika nie rządzą Tobą. Ty nimi sterujesz. A potem widzisz, jak dzieje się magia. Jak całość przyspiesza. Jak ludzie idą za Tobą bo wiedzą, że można na Tobie polegać. Że jak coś powiesz, to zrobisz. Dotrzymujesz słowa, zawsze. Że dajesz radę i przykład. I idą ci najbardziej wartościowi. Po co Ci inny w Twoim otoczeniu?

 

Powiedziałem sobie wtedy, że góra z górą się pewnie nie spotka, ale mi się uda. Cokolwiek będę robił w przyszłości, to mi się to uda. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, co konkretnie. Ale nastawienie ukształtowało się właśnie w tym okresie.

 

I ich prześcignę. Ale nigdy nie stanę się tacy, jak wtedy oni. Tak sobie założyłem.

 

I tylko z tego powodu wiele lat później pojechałem na zjazd z okazji którejś tam rocznicy własnej matury, by kolejny raz zobaczyć tych ludzi. Raz, powtarzać tego nie zamierzałem i nie będę. Chyba wtedy i tak nie byłem sobą, ale zrobiłem to z pełną premedytacją,

 

Wiele lat minęło, pewne zasady, którymi się kierowałem w tym okresie pozostały niezmienne:

 

Zaakceptuj, że nie masz na wszystko wpływu

 

To zasada kluczowa. Akceptacja, że nie masz na wszystko wpływu. Jeżeli nie masz na coś bezpośredniego wpływu, aktywność w danym obszarze nie przełoży się wprost proporcjonalnie na rozwój Twoich umiejętności albo coś pozytywnego z Twojego punktu widzenia (kwestia subiektywna), nie marnuj na to doby. Nie masz wpływu na bieżącą politykę po okresie wyborów (mimo że niestety polityka ma wpływ na Twoje życie). Nie masz wpływu na bieżące poczynania aktualnie rządzącej partii. Nie jesteś w stanie tego objąć kontrolą i o tym decydować. Z tego powodu poświęcanie tym zagadnieniom więcej niż minimum czasu jest marnotrawstwem czasu i posiadanych zasobów. Pełną kontrolą obejmuj te sfery, które bezpośrednio służą Tobie i Twoim prywatnym celom. Rozwój osobisty. Rozwój własnych umiejętności. Doskonalenie. Gdzie jestem teraz, gdzie chcę się znaleźć za X czasu. Co jest mi potrzebne, by tam się znaleźć? Z kim muszę podjąć współpracę? Jak dotrzeć do tych ludzi? Jakich umiejętności twardych i miękkich mi aktualnie brakuje? Czego potrzebuję, by je opanować? I tak dalej. Szczebelek po szczebelku, od twardych fundamentów po strzelisty dach.

 

Świat nie istnieje po to, by było Ci dobrze

 

Z perspektywy rzeczywistości Twoja egzystencja jest losowym zbiegiem okoliczności. Świat nie jest ani dobry, ani zły. Dobrzy lub źli mogą być ludzie. Światu nie zależy, czy Ci się uda, czy przegrasz. To Ty musisz wypracować sobie w nim swoje miejsce na ziemi. Twój wybór, Twoja droga, Twoje konsekwencje i decyzje. Nikt oprócz Ciebie nie jest za nie odpowiedzialny. Jak rzekł klasyk - jeżeli mówisz, że to możliwe - masz rację. Jeżeli twierdzisz, że to niemożliwe - również masz rację :) Odpowiedzialność.

 

Nie wstydź się swoich marzeń

 

Nawet jeżeli Twoją prywatną, prymarną motywacją są tylko pieniądze/kobiety etc. (niepotrzebne skreślić), nie wstydź się tego. Motywacja dobra jak każda inna. "Chcę być zamożnym człowiekiem". Ale uważaj, ogłaszając tę motywację wszem i wobec wobec dotychczasowego otoczenia. Na początku zapewne niewiele się zmieni, usłyszysz dziesiątki razy to, co zawarłem w pierwszym akapicie tego wpisu, czasem dodatkowo śmiech. Jednak gdy droga wejdzie w fazę realizacji, reakcja dotychczasowego otoczenia będzie ewoluować. Zniszczysz im własnym przykładem ich prywatną strefę komfortu i konformistycznego ciepełka. Co ciekawe, czasem taką reakcję spotkasz u ludzi, u których byś się jej zupełnie nie spodziewał. Wyrastanie ponad przeciętność bardzo boli.

 

Nie Ciebie, boli Twoje otoczenie.

 

Ty się liczysz. Tak, właśnie Ty, który to właśnie czytasz :) Nikt nie przeżyje Twojego życia za Ciebie. Jeżeli idziesz etyczną drogą w swoim prywatnym kierunku, idź nadal. To Twoje życie, Twoje marzenia, Twoje aspiracje. Tylko Twoje. Drugiej szansy nie będzie na tym świecie.

 

Będzie bolało

 

Będzie bolało. Często. Szczególnie w pierwszych latach, gdzie podstawowym Twoim kapitałem jest czas, nie kontakty i finanse. Prywatnym czasem załatwiasz to, co z biegiem lat załatwisz innymi środkami, gdy już będziesz w stanie. Będziesz klął. Będziesz wrzeszczał. Może i płakał. Wrzucisz organizm na takie obroty, jakich się on raczej nie spodziewał. Będziesz chciał się poddać, odpuścić. Otoczenie będzie Cię do tego zachęcać i mówić to, co w pierwszym akapicie. Nie da się. Nie uda Ci się.

 

Wróć wtedy do tego wpisu.

 

PS. Zainspirowany "Czekając na poniedziałek" Brata @Carl93m i swoją własną drogą.

 

Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz końca.

 

 

  • Like 30
  • Dzięki 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Obliteraror napisał:

nigdy nie byłem tak szczęśliwy, jak po maturze. Że to koniec i nie będę ich już musiał oglądać. Co za ulga.

 

22 minuty temu, Obliteraror napisał:

młodzieży z lekarskich, prawniczych i biznesowych domów

Serio nie masz styczności? Zwłaszcza z tymi ostatnimi po swoim sukcesie?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Obliteraror napisał:

Nie da się.

To niemożliwe.

Szkoda Twojego czasu.

Nie próbuj, bo się nie uda.

Nierealne.

Nie dasz rady.

Niewykonalne.

Marnotrawstwo czasu.

Po co ryzykować?

Stracisz  wszystko.

Masz etat, trzymaj się go.

Nie trać czasu na głupoty.

Za ładna dla Ciebie.

Po co Ci taki samochód?

Po co kupujesz tyle książek?

Po co tyle pracujesz?

Po co to robisz, jak jeszcze złotówki na tym nie zarobiłeś?

Gówno znaczysz.

Gówno osiągniesz.

Nie uda Ci się.

Znowu siedzisz i myślisz? Zrób coś sensownego!

Co tam znów bazgrzesz w notesie?

 

Po co?

Po co?

 

No i ten ból dupy tych, którzy to mówili jak się jednak powiedzie :D 

 

I racjonalizacja, że wyszło nie dzięki pracy, zaangażowaniu i umiejętnościom tylko kolejna fala tekstów:

 

- miałeś fart

 

- udało się przez przypadek

 

- jakby nie znajomości to byś gówno zrobił

 

- uczciwi ludzie zapierdalają, a ty kombinujesz 

 

- cwaniak zawsze się dorobi

 

I inne bla bla bla. 

 

Życie to nie bajka, bardziej pasuje do niego taka filozofia (z klasyka popkultury) niż Januszowe mądrości:

 

Spokój to kłamstwo, jest tylko pasja.
Dzięki pasji, osiągam siłę.
Dzięki sile, osiągam potęgę.
Dzięki potędze, osiągam zwycięstwo.
Dzięki zwycięstwu zrywam łańcuchy.

 

  • Like 13
  • Dzięki 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Brat Jan napisał:

Serio nie masz styczności? Zwłaszcza z tymi ostatnimi po swoim sukcesie?

 

Jasne że mam. Byłoby to krzywdzące nadużycie, że większość albo każdy tak robi. Ale to już ludzie, z którymi pracowałem i ta część, z którą wszedłem w bliższą relację. Ot, jak ten wdowiec przygotowujący syna do sukcesji w firmie. Pisałem o nim kiedyś. Jak ten młody chłopak się zachowuje w stosunku do wszystkich, ech, cholera, pozazdrościć i podziwiać ojca za to, co mu wpoił. Nie omieszkałem się mu o tym powiedzieć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Obliteraror napisał:

I tylko z tego powodu wiele lat później pojechałem na zjazd z okazji którejś tam rocznicy własnej matury, by kolejny raz zobaczyć tych ludzi. Raz, powtarzać tego nie zamierzałem i nie będę. Chyba wtedy i tak nie byłem sobą, ale zrobiłem to z pełną premedytacją,


Mógłbyś opisać jak wyglądało to spotkanie, tak ogólnie?

Jak zmienili się ci ludzie, jak teraz sobie radzą w życiu, ich podejście do Ciebie? Bardzo mnie ciekawi ten aspekt, przyznaję.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękna wiązanka na początku, aż mi się przypomnieli niektórzy ludzie 😆 Co do tekstu nic dodać nic ująć. Dodam tylko, że to dzięki dotrzymaniu słowa znalazłem przyjaciół. Nigdy wobec ludzi, których znam od lat nie jestem hipokrytą. Mówię im prosto z mostu, co się dzieje, dlaczego tak, a nie inaczej, o co ze mną chodzi. Nie wstydzę się siebie, słabości, niczego. Albo akceptujesz taki stan, albo nie, tyle. I udało mi się zjednać kilka osób taką postawą i sami się otworzyli mocniej i cały czas to robią.

 

Reszta to cała prawda.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Mosze Red napisał:

No i ten ból dupy tych, którzy to mówili jak się jednak powiedzie :D 

Ponoć najlepszy.

8 minut temu, Mosze Red napisał:

I racjonalizacja, że wyszło nie dzięki pracy, zaangażowaniu i umiejętnościom tylko kolejna fala tekstów:

 

- miałeś fart

Co jest prawdą. Możesz ciężko zasuwać i otworzyć biznes gastro, tylko po to by miesiąc potem ogłosili lockdown. Możesz być gigantem myśli i pracy, ale skończyc marnie, jak Tesla

8 minut temu, Mosze Red napisał:

- udało się przez przypadek

Alexander Fleming odkrył penicylinę przypadkowo, po prostu nie dosuszył probówek. Masa rzeczy powstaje przypadkowo. Ludzie szukając sposobu na przemianę w złoto metalu, przy okazji odkrywali cały szereg substancji. Przypadkowo, niezamierzenie. 

8 minut temu, Mosze Red napisał:

- jakby nie znajomości to byś gówno zrobił

Gdyby nie to że mamusia Gatesa miała kontakty w IBM to możliwe ze Windowsa dziś by nie było.

8 minut temu, Mosze Red napisał:

- uczciwi ludzie zapierdalają, a ty kombinujesz 

Z kombinowania biorą się wynalazki. ALe też uczciwi ludzie zarabiaja, chodzą do pracy a ktoś może zarabiać na spreadzie. Dużo zależy od rodzaju kombinowania.

8 minut temu, Mosze Red napisał:

- cwaniak zawsze się dorobi

Ale czy to nie jest prawda? Widziałeś kiedyś prostaczka z sercem na wierzchu który się dorobił?

8 minut temu, Mosze Red napisał:

Życie to nie bajka, bardziej pasuje do niego taka filozofia (z klasyka popkultury) niż Januszowe mądrości:

 

Spokój to kłamstwo, jest tylko pasja.
Dzięki pasji, osiągam siłę.
Dzięki sile, osiągam potęgę.
Dzięki potędze, osiągam zwycięstwo.
Dzięki zwycięstwu zrywam łańcuchy.

Paradoksalnie pod tym mógłby się podpisać dowolny rewolucjonista.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn tu zwyczajnie lubisz stwarzać sztuczne problemy.

 

Otworzył biznes gastro miesiąc przed lockdownem?

 

No i co z tego? Ile biznesów gastro otwiera się co miesiąc, mówisz o promilu ludzi przedsiębiorczych.  

 

Ponadto biznes gastro jest ciężki, jeśli nie masz wielu lat doświadczenia w branży to pchanie się tam jest obarczone bardzo dużym ryzykiem

 

Tesla? On nie był biznesmenem tylko naukowcem, zabrakło kogoś kto by go za ryj trzymał jak w dzisiejszych laboratoriach korporacyjnych, jest budżet i są efekty to jest większy budżet, nie ma efektów to zamykamy projekt.

 

 

Masa rzeczy powstaje przypadkowo, ale najczęściej te przypadki zdarzają się ludziom, którzy są fachowcami w swojej dziedzinie i w niej pracują w pocie czoła. Pierdzący w fotel Janusz czy Seba pijący browary na ławce ma bardzo nikłą szansę, że coś przypadkiem wymyśli.

 

 

Widzisz, płaczesz nad mamą Billa, a prawda jest taka, że rodzice i dziadkowie powinni być trampoliną do sukcesu młodszych pokoleń. W końcu taki jest naturalny cel zakładania rodziny, zapewnienie potomstwu wyższego poziomu życia. Oczywiście dla ciebie będzie to jakaś skandaliczna nierówność bo ty tak nie miałeś, ale zamiast ogarnąć się aby twoje dzieci tak miały to ty wolisz wytykac palcami tych, którzy mieli lepszy start. 

 

 

Tak widziałem ludzi prostych i serdecznych którzy się dorobili.   

 

12 minut temu, Libertyn napisał:

Paradoksalnie pod tym mógłby się podpisać dowolny rewolucjonista.

 

Paradoksalnie można powiedzieć, że postać, która to głosiła była rewolucjonistą ;) 

  • Like 8
  • Dzięki 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Obliteraror said:

Ale zawsze reaguj, gdy ktoś zechce Twoje zasady naruszyć.

Mam takie same credo. Przy pierwszym spotkaniu traktuj kogoś tak jak ty chcesz być traktowany, przy drugim tak jak on traktuje ciebie. 

Dodam jeszcze, że można komuś wybaczyć jeśli "odkupił" krzywdy ale nigdy zapomnieć.

Edytowane przez Orybazy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Messer napisał:

Jak zmienili się ci ludzie, jak teraz sobie radzą w życiu, ich podejście do Ciebie? Bardzo mnie ciekawi ten aspekt, przyznaję.

 

To dosyć zabawna sprawa, bo taki numer w życiu odegrałem bardzo mało razy. Unikam takich "tyjatrów", bo to bardziej śmieszne, niż warte cokolwiek. I na dłuższą metę męczące (dla mnie). Ale tym razem nie odpuściłem. Wziąłem z szafy najlepszy garnitur (a tak wiele ich nie mam, ogólnie rzadko chodzę pod krawatem, jedynie na jakieś wyjątkowe okazje, spotkania, deale) itd. Nawet służbowo w gronie chłopaków z firmy noszę się casualowo, jak chłopaki z Cedepu. A tu się odwaliłem chyba lepiej, niż na własny ślub. Taki był plan. Jak to wyglądało? Wiele osób mnie kompletnie nie rozpoznało. Musiałem się przedstawić że ja, to ja. Gęsty zarost, którego nigdy nie nosiłem zmienia naprawdę wiele. Fryzura również. Wagę pomijam, chociaż też coś zmienia. A do wszystkich odnosiłem się tak jak zawsze. Kulturalnie, spokojnie, ale dodatkowo z lodowatą uprzejmością, rodem z najgorszej korporacyjnej suki płci obojga. Nie było to proste i trochę męczące, bo ciężko zachowywać się tak, jak się na codzień do nikogo nie zachowujesz. Ale jak chciałem, tak zrobiłem.

 

Jak się ludzie zmienili? Jak to ludzie. Niektórzy poszli w górę, niektórzy ostro w dół. Podobne jak żeńskie licealne gwiazdy, teraz zwiędłe lilie. Wielkie aspiracje z młodości i przekonanie o własnej wyjątkowości, mającej trwać wiecznie ostro zweryfikowały realia. Nie lubię tak pisać (nieistotne, czy o kobietach czy mężczyznach), ale to określenie tutaj wybitnie pasuje. Ci, co byli w porządku (a byli i tacy, w dużej mniejszości), z reguły mają się dobrze i nie zmarnotrawili pozycji i majątku swoich rodziców, dochodząc wysoko w drabinie społecznej. Reguła to oczywiście żadna, ale spostrzeżenie ciekawe.

 

Zabawne jest też to, że ktoś mnie tam kojarzył z jakichś wywiadów czy mediów, bo mnie widział tu i tam, ale jakoś nie kojarzył, że ten X to ten "ich" X z liceum. Jak pisałem - czas zmienia wiele.

To był jednak miły wieczór i dobrze się w ten "tyjater" bawiłem.

Bombardowanie w społecznościówkach zaczęło się dopiero potem : )

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Obliteraror napisał:

Z perspektywy rzeczywistości Twoja egzystencja jest losowym zbiegiem okoliczności. Świat nie jest ani dobry, ani zły. Dobrzy lub źli mogą być ludzie. Światu nie zależy, czy Ci się uda, czy przegrasz. To Ty musisz wypracować sobie w nim swoje miejsce na ziemi. Twój wybór, Twoja droga, Twoje konsekwencje i decyzje. Nikt oprócz Ciebie nie jest za nie odpowiedzialny. Jak rzekł klasyk - jeżeli mówisz, że to możliwe - masz rację. Jeżeli twierdzisz, że to niemożliwe - również masz rację

Świetne

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Mosze Red napisał:

@Libertyn tu zwyczajnie lubisz stwarzać sztuczne problemy.

 

Otworzył biznes gastro miesiąc przed lockdownem?

 

No i co z tego? Ile biznesów gastro otwiera się co miesiąc, mówisz o promilu ludzi przedsiębiorczych.  

Nie zmienia to faktu że tacy są. Tak samo jak masa byznesmenów którzy stworzyli wydmuszki zamiast coś o solidnych podstawach i teraz jojczą na co się da.

1 minutę temu, Mosze Red napisał:

Ponadto biznes gastro jest ciężki, jeśli nie masz wielu lat doświadczenia w branży to pchanie się tam jest obarczone bardzo dużym ryzykiem

Rzekłbym że dotyczy to każdego biznesu który na starcie generuje spore koszty stałe. Co innego firma mieszcząca się w laptopie, co innego warsztat samochodowy czy nawet żabka.

1 minutę temu, Mosze Red napisał:

Tesla? On nie był biznesmenem tylko naukowcem, zabrakło kogoś kto by go za ryj trzymał jak w dzisiejszych laboratoriach korporacyjnych, jest budżet i są efekty to jest większy budżet, nie ma efektów to zamykamy projekt.

W wielu sektorach to droga do nikąd. Czarna Anna Boleyn? - większy target. Kij z rzetelnością, liczy się klikalność.

1 minutę temu, Mosze Red napisał:

 

Masa rzeczy powstaje przypadkowo, ale najczęściej te przypadki zdarzają się ludziom, którzy są fachowcami w swojej dziedzinie i w niej pracują w pocie czoła. Pierdzący w fotel Janusz czy Seba pijący browary na ławce ma bardzo nikłą szansę, że coś przypadkiem wymyśli.

Owszem. Tak samo wielu pracowników R&D. Masa innowacji powstaje poza nimi, w produkcji.

1 minutę temu, Mosze Red napisał:

Widzisz, płaczesz nad mamą Billa, a prawda jest taka, że rodzice i dziadkowie powinni być trampoliną do sukcesu młodszych pokoleń.

Oj tak. Powinni być. Tak samo jak znajomi w ministerstwach. Nie ma to jak nepotyzm. Ja wierzę w merytokracje, tyle.

1 minutę temu, Mosze Red napisał:

W końcu taki jest naturalny cel zakładania rodziny, zapewnienie potomstwu wyższego poziomu życia.

Zapewnienie przetrwania. Cała reszta to dodatek.

1 minutę temu, Mosze Red napisał:

Oczywiście dla ciebie będzie to jakaś skandaliczna nierówność bo ty tak nie miałeś, ale zamiast ogarnąć się aby twoje dzieci tak miały to ty wolisz wytykac palcami tych, którzy mieli lepszy start. 

Bo to jest nierówność, tylko nie jest skandaliczna. Nierówności napędzają rozwój. Do czasu. 
To jak w sporcie. Masz biegaczy, jeden szybszy, drugi wolniejszy. Wolniejszy będzie starał się przegonić pierwszego. Tylko problem pojawia się gdy jeden z nich dostaje worek cementu do dźwigania a drugi rower.
Nie mam pretensji o to że ktoś miał lepszy start. Mam pretensje raczej o to że ta osoba nie dostrzega swojego lepszego startu, i z góry zakłada że wszystko co ma to efekt jej własnej pracy, a cudze porażki są efektem lenistwa. A nie setki innych czynników. Że patrzy z góry na innych. "Skoro mi się udało to jestem lepszy od tych darmozjadów" 
I to jest złe.

1 minutę temu, Mosze Red napisał:

 

Tak widziałem ludzi prostych i serdecznych którzy się dorobili.   

A ilu widziałeś takich którzy w dobrej wierze byli wykorzystywani? Jest ich masa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Libertyn napisał:

Oj tak. Powinni być. Tak samo jak znajomi w ministerstwach. Nie ma to jak nepotyzm. Ja wierzę w merytokracje, tyle.

 

Ty chcesz równać, a równać da się w zasadzie tylko do dołu, bo do góry jest cholernie ciężko. 

 

Zasoby gromadzone przez pokolenia to podstawa, a zasób to nie tylko kasa, to również WIEDZA i DOŚWIADCZERNIE i to się również kumuluje przez pokolenia.

 

Zasób to też ZNAJOMOŚĆI I POZYCJA SPOŁĘCZNA. 

 

Merytokracja ja tez w nią mocno wierzę, bo ona nic nie zmienia z reguły i tak najlepsi kompetencyjnie będą ci, którzy mieli skumulowane wielopokoleniowe zasoby, będą mieli trampolinę ;)  

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mosze Red napisał:

a prawda jest taka, że rodzice i dziadkowie powinni być trampoliną do sukcesu młodszych pokoleń. W końcu taki jest naturalny cel zakładania rodziny,

 

3 minuty temu, Mosze Red napisał:

Zasoby gromadzone przez pokolenia to podstawa,

 

Dziwnym trafem na forum akurat promuje się bezdzietność.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry wpis. Ze swojej strony do powyższych określeń dodałbym jeszcze te które ja słyszałem, obejmując pozycję którą mam teraz, która jakaś cudowna nie jest:

 

- wiem gdzie parkujesz samochód,

- po coś tu przyszedł oszołomie, 

- jesteś samobójcą,

 

nie licząc już nawet anonimów na mnie pisanych, usłyszałem dużo przykrych słów. Niestety życie jest takie jakie jest, albo masz twardy łeb i trzymasz się konsekwentnie swojego planu, albo szykuj dupsko. Ja w sumie szykuję bo Ci co chcieli mnie zgnoić na początku już za jakiś czas będą mnie w nie całować. 

 

P.S. Dalej pracuję w tej firmie, a Ci którzy na początku mi to mówili, dziś mówią mi dzień dobry.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Brat Jan napisał:

Dziwnym trafem na forum akurat promuje się bezdzietność.

 

Nie wydaje mi się.

 

Ponadto na forum promuje się wolność wyboru, chcesz mieć dzieci to miej, tylko nie wskocz na minę w postaci "madki". 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Obliteraror said:

PO CO?!

Akurat to jest bardzo dobre - gdy sam sobie możesz odpowiedzieć na to pytanie, to jest to zarazem i cel, i początek planu. Wzmacnia przekonania; określona i ścisła wizja celu daje siłę.

3 hours ago, Obliteraror said:

Spokój, opanowanie, kontrola emocji, umiejętność słuchania i wyciągania wniosków. 

...

Tam gdzie innym zamykają drzwi, wchodzisz oknem. Emocje i psychika nie rządzą Tobą. Ty nimi sterujesz.

Pozwolę sobie na pytanie - wiedząc, że Twój pracownik długo i celowo, niemal nic nie robi ze swoich obowiązków, ale jego pensja jest jedynym źródłem utrzymania jego rodziny - zwolniłbyś go?

3 hours ago, Obliteraror said:

Nawet jeżeli Twoją prywatną, prymarną motywacją są tylko pieniądze/kobiety etc. (niepotrzebne skreślić), nie wstydź się tego. Motywacja dobra jak każda inna.

Z pamięci, w sumie nie pamiętam skąd: "... zaś najgorszą rzeczą jest kłamstwo. A nie ma gorszego kłamstwa, niż okłamywać samego siebie; wmawiać sobie nie swoje przekonania, tylko w celu zapokojenia chwilowego poczucia przynależności, lub spełnienia oczekiwań innych ludzi. Nie mają prawa niczego oczekiwać..." a jednak, oczekiwanie by inny człowiek zawiódł, by tylko pozostać "tym lepszym" jest powszechne w społeczeństwie.

 

2 hours ago, Orybazy said:

Przy pierwszym spotkaniu traktuj kogoś tak jak ty chcesz być traktowany, przy drugim tak jak on traktuje ciebie.

Podpisuję się pod tym obiema rękami - tak trzeba postępować.

Samozwańcza Naczelna Feministka Forum - Kespert :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minutes ago, Brat Jan said:

Dziwnym trafem na forum akurat promuje się bezdzietność.

Nikt tu chyba żadnej promocji bezdzietności nie uprawia. Pisałem kilka razy, że mam dziecko, nikt mnie nie atakował. Wręcz przeciwnie wymieniłem ciekawe rady z innymi rodzicami. 

Jasne, że to nie ebobas.pl ale to nie target tego forum ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Mosze Red napisał:

rodzice i dziadkowie powinni być trampoliną do sukcesu młodszych pokoleń. W końcu taki jest naturalny cel zakładania rodziny, zapewnienie potomstwu wyższego poziomu życia.


Tak było do mniej więcej 1914 roku - kiedy 28 czerwca tegoż roku zakończył się, rozpoczęty w 1815 roku XIX wiek. Najpiękniejszy wiek w historii ludzkości.


Potem nadszedł wiek dwudziesty, ktory przewrócił normalność i sprowadził komunizm.

 

Komunizm zniszczył rodzinę, dał emeryturę, dał socjał - ludzie uznali, że im się należy - i stąd się wzięło "nie da się", "nie dasz rady", "nie tacy probowali"

 

Ostatnio w internetach lata bardzo prawdziwy mem.

"Ciężkie czasy tworzą silnych ludzi.
Silni ludzie tworzą dobre czasy.
Dobre czasy tworzą słabych ludzi.
Słabi ludzie tworzą ciężkie czasy"

 

Jest to absolutna prawda. Człowiek osiąga cokolwiek w życiu wtedy i tylko wtedy kiedy WIE że może liczyć tylko na siebie. Zazwyczaj wszelkiej maści "doradcy" znad talerza zupy u cioci na niedzielnym obiedzie - są większym lub mniejszym obciażeniem.

Wszelkie wynalazki zazwyczaj powstawały dlatego, że wynalazca nie wiedział, że się czegoś nie da zrobić. I dlatego, że nie wiedział - to właśnie to niemożliwe - po prostu robił.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Mosze Red napisał:

Ty chcesz równać, a równać da się w zasadzie tylko do dołu, bo do góry jest cholernie ciężko. 

Lepiej trochę opaść w dół i kogoś pociągnąć tym samym w górę czy używać go jako chodnika?

Chyba to pierwsze. Bo chodnik może kiedyś się wysunąć spod stop. 

 

2 godziny temu, Mosze Red napisał:

Zasoby gromadzone przez pokolenia to podstawa, a zasób to nie tylko kasa, to również WIEDZA i DOŚWIADCZERNIE i to się również kumuluje przez pokolenia.

Wiedza i Doświadczenie to zasób którym się podciera sobie zad gdy wygodnie, kasa przesłania wszystko.  Moja rodzina... Cóż, mocno się spauperyzowała. A spauperyzowała się jak wiele innych przez ignorancje tego co niżej. Ale przetrwała. Moi pra-pradziadkowie byli milionerami.  Moja prababcia była biedna jak mysz kościelna i ledwo co się utrzymywała z nauczania Wileńskiej elity i prac dorywczych.
Ot. Reset o nazwie rewolucja. Zastanawia mnie co by było gdyby ludzi wcześniej nie traktowano jak bydła. Może dziś bym śmigał po ulicach Irkucka jakimś nowym Porshe mając pozycje o której byście mogli marzyć?

Może bym bywał na przyjęciach ich Imperatorskich mości? Wszak skoro pra pradziadek stołował się z gubernatorem, to kto wie?

Głód na Ukranie jest faktem, podobnie głód w Rosji w latach 20. Ale wcześniej też był głód, była bieda, było zacofanie. Może gdyby biedotę potraktowano lepiej to w 1917 nie byłoby tragedii.

I co odpowiesz na takie doświadczenie? Jak ono ma się do Twojego? Tej akumulacji której nie powinno się przeszkadzać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Libertyn napisał:

Lepiej trochę opaść w dół i kogoś pociągnąć tym samym w górę czy używać go jako chodnika?

 

Popatrz sobie na USA "żadne dziecko nie zostaje w tyle i do jakiej patoli to doprowadziło".

 

Elity jest zawsze nieliczna dlatego jest elitą.

 

Elita ma kierować i zarządzać dlatego nie potrzeba jej dużo.

 

 

3 minuty temu, Libertyn napisał:

Moja rodzina... Cóż, mocno się spauperyzowała. A spauperyzowała się jak wiele innych przez ignorancje tego co niżej. Ale przetrwała. Moi pra-pradziadkowie byli milionerami.  Moja prababcia była biedna jak mysz kościelna i ledwo co się utrzymywała z nauczania Wileńskiej elity i prac dorywczych.
Ot. Reset o nazwie rewolucja. Zastanawia mnie co by było gdyby ludzi wcześniej nie traktowano jak bydła. Może dziś bym śmigał po ulicach Irkucka jakimś nowym Porshe mając pozycje o której byście mogli marzyć?

Może bym bywał na przyjęciach ich Imperatorskich mości? Wszak skoro pra pradziadek stołował się z gubernatorem, to kto wie?

Głód na Ukranie jest faktem, podobnie głód w Rosji w latach 20. Ale wcześniej też był głód, była bieda, było zacofanie. Może gdyby biedotę potraktowano lepiej to w 1917 nie byłoby tragedii.

I co odpowiesz na takie doświadczenie? Jak ono ma się do Twojego? Tej akumulacji której nie powinno się przeszkadzać?

 

No tak teraz jesteś nieszczęśliwy i w życiu ci nie wyszło bo martyrologia rodzinna ;)   

 

Moja rodzina też dostała w dupę przez wojny, rewolucje i różne "izmy", z tą różnicą, że wiedzieli co i gdzie zakopać na czas zawieruchy dziejowej. 

 

I poszli do sądów jak zawierucha się skończyła. 

 

Co najważniejsze kultywowali przekazywanie wiedzy i umiejętności, czego zwieńczeniem jestem ja, moi kuzyni i kuzynki. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.